00:00:14:.:: Grupa Hatak Movies - Hatak.pl ::.
00:00:18:Tłumaczenie: qx|Korekta: JediAdam, johnass
00:01:03:.:: Grupa Hatak Movies - Hatak.pl ::.|/przedstawia:
00:01:17:{y:b}MALOWANY WELON
00:02:14:/CHINY|/ROK 1925
00:03:59:/LONDYN|/2 LATA WCZEŚNIEJ
00:04:58:Witaj.
00:05:01:Zastanawiałem się...
00:05:04:Nad czym?
00:05:05:Przepraszam. Zastanawiałem się,|czy nie miałabyś ochoty zatańczyć?
00:05:10:Czemu nie?
00:05:21:Kitty, kim był ten młodzieniec,|z którym tańczyłaś zeszłej nocy?
00:05:25:Który?
00:05:26:Cichy, poważnie wyglądający.
00:05:28:A, on.
00:05:30:Mamo, pewnie ty go zaprosiłaś.
00:05:33:Nie mam pojęcia, o kim mówisz.
00:05:34:Ja go zaprosiłem.
00:05:38:Nazywa się Fane i jest lekarzem.
00:05:40:Zarządza państwowym|laboratorium w Szanghaju.
00:05:44:Urzędnik służby cywilnej?
00:05:45:W każdym razie.
00:05:46:Odwiedził nas w zeszłą niedzielę.|Odbyliśmy długą rozmowę.
00:05:49:Powiedziałem mu,|żeby wrócił, kiedy zechce.
00:05:51:To niezwykłe, że podoba ci się|któryś z moich adoratorów.
00:05:54:Ale tobie się podoba?
00:05:55:Niezbyt.
00:05:56:- Czego mu brakuje?|- Jest w tobie zakochany?
00:05:58:Nie wiem.
00:05:59:Zawsze wydawało mi się, że wiesz,|kiedy kocha się w tobie jakiś młodzieniec.
00:06:03:Rzecz w tym, czy ja go kocham.|A tak nie jest.
00:06:06:Lepiej uważaj, młoda damo.
00:06:07:Może ci zabraknąć czasu.
00:06:09:Mamo, przestań.|Szczerze mówiąc...
00:06:12:Pogląd, że kobieta powinna poślubić...
00:06:13:jakiegokolwiek Toma,|Dicka, czy Harry'ego...
00:06:15:bez względu na własne uczucia,|jest po prostu staroświecki.
00:06:19:Myślisz, że jak długo będziesz|jeszcze na utrzymaniu ojca?
00:06:42:Witaj.
00:06:43:Witaj.
00:06:45:Szedłem...
00:06:50:Twój ojciec mnie zaprosił.
00:06:53:Wychodzę.
00:06:55:Mogę się przyłączyć?
00:07:13:W samą porę.
00:07:32:/Czym się właściwie zajmujesz?
00:07:35:Jestem bakteriologiem.
00:07:38:To musi być pasjonujące.
00:07:40:Nie masz pojęcia,|czym się zajmuję, prawda?
00:07:43:Nie. Obawiam się,|że nie.
00:07:44:Nie ma powodu,|dla którego powinnaś.
00:07:46:Badam mikroorganizmy|przenoszące choroby.
00:07:49:Uroczo.
00:07:50:Nie, właściwie to nie.|Jest odwrotnie.
00:07:54:Może wejdziemy?
00:08:12:Lubisz kwiaty?
00:08:14:Nieszczególnie.
00:08:17:Właściwie, tak.
00:08:18:Ale prawie nie mamy ich w domu.
00:08:21:Matka powtarza: "Po co kupować coś,|co można wyhodować za darmo?".
00:08:25:Ale także ich nie hodujemy.
00:08:28:Wydaje się to niedorzeczne.
00:08:30:Wkładać tyle wysiłku w coś,|co i tak zwiędnie.
00:08:35:Chciałbym ci coś wyznać.
00:08:39:Przyszedłem w odwiedziny,|by poprosić cię o rękę.
00:08:43:Nie wiem, co powiedzieć.
00:08:46:Nie było po mnie widać,|że jestem w tobie zakochany?
00:08:48:Nigdy tego nie okazywałeś.
00:08:52:Chciałem, ale było ciężko.
00:08:57:Ale tak jest.
00:08:59:Tak.
00:09:01:Nie jestem tylko pewna,|czy dobrze to wyraziłeś.
00:09:03:Nie, masz rację.
00:09:04:Widzisz, jaka ze mnie niezdara?
00:09:06:Jestem w tym beznadziejny.
00:09:08:Rzecz w tym, że już niedługo|muszę wracać do Chin.
00:09:11:Nie mam czasu na rozwagę.
00:09:13:Nigdy nie myślałam o tobie|w tych kategoriach.
00:09:15:Myślę, że zyskam wiele przy|bliższym poznaniu.
00:09:17:Tak, jestem tego pewna.
00:09:18:Zrobię wszystko, co w mojej mocy,|by cię uszczęśliwić.
00:09:22:Naprawdę wszystko.
00:09:28:Myślę, że polubisz Szanghaj.
00:09:31:Owszem, jest dość ekscytujący.
00:09:33:Dużo tańca.
00:09:35:Chyba nie oczekujesz,|że odpowiem w tym momencie?
00:09:44:Wcale cię nie znam.
00:09:46:Tak! Tak, żywiliśmy|wielką nadzieję, ale...
00:09:50:nikt nie spodziewał się,|że oświadczy się jej tak szybko.
00:09:54:/Tak. Zapowiada się uroczy,|/późnojesienny ślub.
00:09:58:Ładnie się ustawiła ta moja Doris.
00:10:02:Przynajmniej jednej|z nich się udało.
00:10:05:/Nie, z Kitty już dawno|/dałam sobie spokój.
00:10:08:Tak.
00:10:09:Tak.
00:10:10:Wiem, że to rozumiesz.|Tak.
00:10:55:I jak?
00:10:58:Jest mniejsze,|niż sobie wyobrażałaś?
00:11:00:Nie jestem pewna moich wyobrażeń.
00:11:04:Nie masz pianina?
00:11:07:Nie, nie gram na pianinie.
00:11:18:Kto tam?
00:11:19:/To ja.
00:11:25:Proszę, wejdź.
00:11:37:Chciałem zobaczyć,|jak ci się mieszka.
00:11:40:Więc czujesz się swobodnie?
00:11:43:Potrzebujesz czegoś?
00:11:45:Nie.
00:11:46:W porządku.
00:11:47:Dziękuję.
00:11:48:Dobrze.
00:12:14:Tak się cieszę, że tu jesteś.
00:12:41:Mam zgasić lampkę?
00:12:43:Po co?
00:12:49:Zgaszę lampkę.
00:13:12:Leje jak z cebra.
00:13:19:Powiedziałam,|że leje jak z cebra.
00:13:21:Tak, słyszałem.
00:13:24:Mogłeś odpowiedzieć.
00:13:25:Przepraszam.
00:13:28:Przywykłem, że zachowuję milczenie,|chyba że mam coś do powiedzenia.
00:13:30:Gdyby każdy tak postępował...
00:13:33:rasa ludzka utraciłaby|wkrótce dar mowy.
00:13:44:Walter.
00:13:48:Przepraszam.
00:13:51:Masz rację.
00:13:56:Czym się zajmiemy?|Może...
00:13:59:Może zagramy w jakąś grę?
00:14:00:Nie przepadasz za moimi grami.|Nudzą cię.
00:14:03:Nonsens.
00:14:05:Zagrajmy w karty.
00:14:15:Co powiesz na wieczór poza domem?
00:14:19:Mamy zaproszenie na sobotni wieczór.
00:14:22:Od kogo?
00:14:23:Od Townsendów.
00:14:26:Dorothy Townsend.
00:14:27:Nie przepadasz za nią?
00:14:30:Spotkałam ją tylko raz...
00:14:32:ale nie widzę powodu,|żeby tak się pysznić.
00:14:34:Pysznić?
00:14:35:Tak.|Nie mam pojęcia czemu.
00:14:37:Kim ona jest?|Żoną wicekonsula?
00:14:40:Szczerze, cała ta szanghajska|śmietanka to jakiś absurd.
00:14:43:Matce nie śniłoby się gościć|połowy z nich na kolacji.
00:14:46:Biorę tę czarną piątkę.
00:14:51:Dobrze, nie szkodzi.
00:14:53:Myślałem, że ci się spodoba...
00:14:55:ale oczywiście nie musimy iść.
00:14:58:Jakby na to nie spojrzeć,|jest mi wszystko jedno.
00:15:04:Dokąd iść?
00:15:15:- Kitty Fane?|- Witaj, Dorothy.
00:15:17:Tak się cieszę, że mogłaś przyjść.
00:15:18:Przedstawiam ci Waltera.
00:15:19:Miło mi panią poznać.
00:15:21:Oto mój mąż.
00:15:22:Charlie, przestań rozmawiać|i przywitaj naszych gości.
00:15:25:- Znasz pana Fane'a.|- Charlie.
00:15:27:To doktor Fane, skarbie.
00:15:28:O Boże. Najmocniej przepraszam,|doktorze Fane.
00:15:31:Nie ma za co.
00:15:32:A oto żona doktora Fane'a, Kitty.
00:15:34:Pani Fane.
00:15:35:Panie Townsend.
00:15:36:Jeszcze raz przepraszam,|doktorze Fane.
00:15:37:Przypuszczałam, że pracuje pan|razem z Charliem w konsulacie.
00:15:39:O nie, nic tak prestiżowego.
00:15:40:Pracuję w cywilnym laboratorium.
00:15:43:Państwowe laboratorium?|Pasjonujące.
00:16:13:Podoba ci się?
00:16:15:Nigdy nie widziałam czegoś podobnego.
00:16:22:Każdy gest ma swoje znaczenie.
00:16:24:Widzisz, jak zakrywa twarz|kawałkiem tkaniny?
00:16:26:Opłakuje swoje nieszczęście.
00:16:30:Co jej się przydarzyło?
00:16:35:Została sprzedana do niewoli.
00:16:38:Skazana na życie w harówce|i wiecznej rozpaczy...
00:16:42:w obcym kraju, z dala od domu.
00:16:46:Widzisz łańcuchy?
00:16:48:Symbolizują jarzmo niewoli, do której|dostała się jej nieszczęsna dusza...
00:16:51:a z której nie ma ucieczki.
00:16:55:Więc szlocha.
00:16:58:Opłakuje pełną życia dziewczynę,|którą niegdyś była...
00:17:04:oraz samotną kobietę,|którą się stała.
00:17:09:A najbardziej...
00:17:11:opłakuje miłość,|której nigdy nie dozna.
00:17:15:Miłość, której nikomu nie podaruje.
00:17:21:Naprawdę o tym opowiada?
00:17:24:Właściwie, to nie mam pojęcia,|o czym teraz mówi.
00:17:27:Nie znam chińskiego.
00:18:49:Co to było?
00:18:54:Może to była pokojówka...
00:19:08:Poszła sobie.
00:19:13:Słyszał nas.
00:19:15:Kto?
00:19:16:Walter.
00:19:18:Walter.|A co jeśli tak?
00:19:21:Wiedział, że poszłaś się zdrzemnąć.
00:19:23:Z zamkniętymi drzwiami?
00:19:24:Kitty, moja droga,|powinnaś się napić.
00:19:32:Nawet jeśli, moim zdaniem nie zareaguje.
00:19:35:Pocieszające.
00:19:37:Wie, jak każdy inny...
00:19:38:że wszczynanie awantury|w niczym nie pomoże.
00:19:40:Przyszło ci do głowy,|że mój mąż mnie kocha?
00:19:49:Mam przeczucie, że chcesz|powiedzieć coś okropnego.
00:19:53:Po prostu, kobietom często|wydaje się, że...
00:19:56:mężczyźni kochają je dużo mocniej,|niż jest naprawdę.
00:20:00:Przez chwilę nie łudziłabym się,|że mnie kochasz.
00:20:06:Tu się akurat mylisz.
00:20:18:Podoba ci się prezent?
00:20:21:Jest odpowiedni.
00:20:35:Charlie?
00:20:38:Czy uszczęśliwiam cię,|tak jak ty mnie?
00:20:42:Oczywiście, skarbie.
00:21:13:/Tęsknię.|/Ojciec.
00:21:17:- Hassan?|/- Tak?
00:21:19:- Kto przyniósł tę paczkę?|- Doktor Fane.
00:21:24:Kiedy?
00:21:25:Podczas gdy pani spała.
00:22:26:Już prawie południe.
00:22:29:Moglibyśmy zatrzymać się|tutaj pod drzewami...
00:22:31:ale chciałbym podążać dalej,|jeśli ci to nie przeszkadza.
00:22:34:Moja wygoda z pewnością|dla ciebie się nie liczy.
00:22:37:Dobrze, więc będziemy kontynuować.
00:22:48:Poproszę z Charliem Townsendem.
00:22:52:/Charles Townsend.
00:22:53:Muszę się z tobą zobaczyć.
00:22:55:/Kitty, nie ma takiej możliwości.
00:22:56:/Za godzinę mam spotkanie w klubie.
00:22:58:/O co chodzi?
00:23:00:Muszę kończyć.
00:23:04:Co robisz w domu?
00:23:06:Przepraszam. Muszę z tobą|o czymś porozmawiać.
00:23:09:Właściwie, to miałam brać teraz kąpiel.
00:23:11:Obawiam się, że to dość ważne, kochanie.|Nie może czekać.
00:23:27:Usiądź.
00:23:34:Słyszałaś o miejscu zwanym|Mei-Tan-Fu?
00:23:36:Nie.
00:23:37:Któregoś dnia pisali|o nim w gazecie.
00:23:41:To małe miasteczko|w dopływie rzeki Jangcy.
00:23:43:W głąb lądu.
00:23:46:Doszło tam do wybuchu|epidemii cholery.
00:23:48:Dawno nie widziano większej zarazy.
00:23:51:Chińscy lekarze wojskowi zmarli.
00:23:53:Jest klasztor francuskich sióstr zakonnych,|które próbują poprowadzić szpital.
00:23:56:Robią, co mogą, ale ludzie|padają jak muchy.
00:24:00:Zgłosiłem się na ochotnika,|by pojechać tam i przejąć obowiązki.
00:24:04:Dlaczego?
00:24:06:Ponieważ potrzebują lekarza.
00:24:07:Ale ty nie jesteś lekarzem.|Jesteś bakteriologiem.
00:24:09:Jestem doktorem nauk medycznych.
00:24:11:To, że jestem czołowym naukowcem...
00:24:12:jest w tym przypadku wręcz korzystne.
00:24:17:A nie będzie to bardzo niebezpieczne?
00:24:20:Przypuszczam, że tak.
00:24:24:Podróż do Mei-Tan-Fu trwa 10 dni.
00:24:26:Pierwszą połowę można odbyć pociągiem,|ale potem pozostaje powóz...
00:24:29:oraz będziemy musieli wziąć lektykę.
00:24:33:Jacy my?
00:24:34:Oczywiście, ja i ty.
00:24:36:Chyba nie oczekujesz,|że z tobą pojadę?
00:24:38:Miałem nadzieję, że jeśli ja będę jechał,|ty też zapragniesz.
00:24:40:Z pewnością nie jest to|miejsce dla kobiety.
00:24:42:Podróż tam byłaby dla mnie szaleństwem.|Czemu miałabym jechać?
00:24:46:By mnie pocieszać|i dodawać otuchy?
00:24:48:Nie.
00:24:50:Nie, nie pojadę.
00:24:51:Tak naprawdę, to okropne|z twojej strony pytać mnie.
00:24:53:Dobrze. Więc jutro złożę|mój pozew rozwodowy.
00:25:05:Obawiam się, że uważałaś mnie|za większego durnia, niż jestem.
00:25:09:Nie wiem, o czym mówisz.
00:25:10:Czyżby?
00:25:12:Rozwodzę się z tobą|z powodu cudzołóstwa.
00:25:15:Wymieniam Charlesa Townsenda|jako twojego kochanka.
00:25:29:Przykro mi, Walter.
00:25:31:Zdaję sobie sprawę,|że to bardzo nieprzyjemne...
00:25:33:ale proszę, nie czyńmy|tego gorszym, niż potrzeba.
00:25:35:Jak najbardziej.|Więc jaka jest twoja propozycja?
00:25:40:Mógłbyś pozwolić mi rozwieść się|z tobą po cichu.
00:25:42:Rozwieść się ze mną?
00:25:45:- Na jakiej podstawie, mogę zapytać?|- Tak by postąpił gentleman.
00:25:47:Jesteś w stanie wymienić jeden powód,|dla którego miałbym sprawiać sobie kłopot?
00:25:51:Proszę, Walter,|przestań żywić nienawiść.
00:25:53:Nie chcieliśmy nikogo skrzywdzić.
00:25:55:Ale Charlie i ja zakochaliśmy się w sobie.
00:26:01:Chce mnie poślubić.
00:26:02:Naprawdę?
00:26:03:Wiedziałem, że nie jesteś|najmądrzejszą dziewczyną na świecie...
00:26:06:ale nie miałem pojęcia,|że jesteś idiotką.
00:26:08:Tak. Jeśli raniąc mnie masz poczuć się lepiej,|to proszę bardzo.
00:26:11:Ale równie dobrze możesz się|z tym pogodzić.
00:26:13:Kochamy się.
00:26:14:Mamy serdecznie dosyć dyskrecji...
00:26:16:kompromisów i całej reszty.
00:26:17:A teraz zaklinasz dzień,|w którym mnie poznałaś.
00:26:19:Przestań ze mnie kpić.
00:26:21:To jedyna reakcja na tak|żałosne zachowanie.
00:26:24:To komedia.
00:26:25:Kiedy pomyślę, jak bardzo|starałem się, by cię uszczęśliwić.
00:26:28:Poniżając się!
00:26:29:Udając, że jestem równie wstrząśnięty|jak ty z powodu ostatnich plotek.
00:26:32:- Równie wulgarny i nieświadomy świata.|- Zamknij się!
00:26:36:Jeśli jeszcze raz mi przerwiesz,|uduszę cię.
00:26:39:Siadaj.
00:26:42:Kiedy cię poślubiłem, wiedziałem,|że jesteś samolubna i rozpieszczona.
00:26:47:Ale kochałem cię.
00:26:50:Wiedziałem, że poślubiłaś mnie tylko po to,|żeby wyjechać jak najdalej od matki...
00:26:54:i miałem nadzieję, że pewnego dnia...
00:26:57:będzie to coś więcej.
00:27:00:Myliłem się.
00:27:03:Nie masz tego w sobie.
00:27:05:Jeśli mężczyzna nie ma tego, co konieczne,|by rozkochać w sobie kobietę...
00:27:08:to jego wina, a nie jej.
00:27:11:Tak czy owak.
00:27:14:Jutro rano wyjeżdżamy do Mei-Tan-Fu|albo złożę pozew rozwodowy.
00:27:18:Chyba nie mówisz poważnie, że zabierzesz|mnie do ogniska epidemii cholery.
00:27:23:Myślisz, że tak nie zrobię?
00:27:26:Mój Boże.
00:27:29:Tego pragniesz, prawda?
00:27:32:Naprawdę myślisz,|że Charlie ci na to pozwoli?
00:27:34:Obawiam się, że Charlie|ma tu niewiele do powiedzenia.
00:27:39:Wszystko, co powiedziałeś jest prawdą.
00:27:43:Wszystko.
00:27:45:Poślubiłam cię,|mimo iż cię nie kochałam.
00:27:48:Ale ty o tym wiedziałeś.
00:27:50:Czy nie jesteś równie winny temu,|co się stało?
00:28:07:Dobrze.
00:28:09:Zrobię tak.
00:28:13:Panowie, wszyscy posiadamy tu aktywa,|które potrzebują ochrony.
00:28:15:Niestety działania pana Nagaty...
00:28:17:doprowadziły do niebagatelnej sytuacji.
00:28:19:To był niefortunny,|ale i nieuchronny incydent.
00:28:23:Wasz brygadzista zastrzelił robotnika.
00:28:25:Był agitatorem.
00:28:26:Był Chińczykiem.
00:28:29:Mogliście powstrzymać|bardzo mały strajk...
00:28:31:ale tym samym doprowadziliście|do olbrzymich demonstracji.
00:28:52:Potrzebuję skorzystać|z pańskiego długopisu.
00:28:54:Proszę.
00:28:59:A co ze wsparciem Chiang Kai-sheka?
00:29:01:Jakie jest jego stanowisko?
00:29:02:Jest nacjonalistą. Będzie stał|po stronie Chińczyków.
00:29:05:Właśnie dlatego nazywają się|nacjonalistami.
00:29:07:Przepraszam.
00:29:10:Dla pana Townsenda.
00:29:15:Myślę, że nie zdaje pan sobie|sprawy z powagi sytuacji.
00:29:17:Zamknięto trzy moje młyny|w związku ze strajkami.
00:29:20:Mówimy tu o bojkotach.
00:29:21:Więc co pan proponuje?
00:29:23:Garstka miejskich strażników|to żaden pokaz siły.
00:29:25:Proszę mi wybaczyć.
00:29:32:Pani Fane.|Co za miła niespodzianka.
00:29:34:Wyratowałaś mnie z towarzystwa|bandy warchlaków.
00:29:36:Nie przyszłabym,|gdyby to nie było konieczne.
00:29:43:Wszystko w porządku?
00:29:45:Musiałam się z tobą zobaczyć.|Przepraszam.
00:29:47:Kitty, to nie jest zbyt|odpowiedni moment na...
00:29:50:Charlie.|On o nas wie.
00:29:53:Dobrze.
00:30:04:Proszę, pani Fane.
00:30:07:Witaj, Charlie.
00:30:08:Witaj, George.
00:30:13:Witaj, Townsend.
00:30:14:Adam.
00:30:22:Chce rozwodu.
00:30:27:Nie zobowiązałaś się, prawda?
00:30:29:Niczego nie potwierdziłaś?
00:30:31:Nie.
00:30:32:Jesteś pewna?
00:30:33:Całkowicie.
00:30:37:Dobrze.
00:30:40:Wpakowaliśmy się w niezłe tarapaty.
00:30:43:Mówi, że ma dowód.
00:30:45:Zaprzeczymy temu.
00:30:47:Nie może niczego udowodnić.
00:30:48:Poza tym wywoływanie skandalu|w niczym mu nie pomoże.
00:30:51:Ale nie będzie żadnego skandalu.
00:30:53:Walter zgodził się, żebym|rozwiodła się z nim po cichu.
00:31:02:Więc nie jest tak źle, prawda?
00:31:07:Obejmiesz mnie?
00:31:08:Oczywiście.
00:31:12:O Boże.
00:31:16:Charlie?
00:31:18:Jego oferta ma pewien warunek.
00:31:26:Nie jestem zamożnym człowiekiem.
00:31:28:On nie chce twoich pieniędzy.
00:31:30:Zgodził się na mój rozwód...
00:31:31:jeśli Dorothy zgodzi się na twój.
00:31:34:I jeśli...
00:31:37:Co?
00:31:39:Jeśli obiecasz, że mnie poślubisz.
00:31:47:Wiesz, skarbie,|co by się nie działo...
00:31:50:musimy starać się trzymać|Dorothy z dala od tego.
00:31:53:Co masz na myśli?
00:31:56:Nie możemy myśleć tylko o sobie.
00:31:58:Znam Dorothy.
00:31:59:Za nic na świecie|nie wystąpi o rozwód.
00:32:04:Nie chcesz się z nią rozwodzić.
00:32:06:Nie chodzi tu tylko|o moje małżeństwo.
00:32:08:Więc o co jeszcze?
00:32:09:Zdajesz sobie sprawę z powagi|mojego stanowiska tutaj?
00:32:11:Jeśli rozwiódłbym...
00:32:13:Czemu się śmiejesz?
00:32:21:Wydaje mi się, że Walter nawet przez|chwilę nie chciał się ze mną rozwieść.
00:32:25:Wiedział, że mnie zawiedziesz.
00:32:27:Spróbuj zrozumieć.
00:32:28:Dobrze, rozumiem.
00:32:29:Kitty!|Kitty, proszę.
00:32:31:Wymyślimy coś.|Obiecuję.
00:32:54:Jadę z tobą.
00:32:55:Dobrze.|Tak podejrzewałem.
00:33:01:Rozumiem, że nie muszę brać więcej|niż kilku letnich ubrań.
00:33:04:Jeszcze całun?
00:33:05:Powiedziałem Hassan, czego będziesz|potrzebowała. Już cię pakuje.
00:35:02:Na twoim miejscu|nie dotykałbym tego.
00:35:05:Mogli umierać na tym łóżku.
00:35:08:To może być twój pokój.
00:35:28:Musisz być żoną doktora.
00:35:31:Właśnie poznałem twojego męża...
00:35:32:i wprosiłem się na kolację.
00:35:35:Zachowałem dla was kucharkę Watsonów.
00:35:36:Jest niezła.
00:35:37:Będzie musiała być|także waszą pokojówką.
00:35:39:Cierpimy na brak personelu.
00:35:42:Przepraszam,|nazywam się Waddington.
00:35:44:Tak, oczywiście.|Kitty Fane.
00:35:47:Jestem zastępcą komisarza.
00:35:48:Proszę.
00:35:50:Jak sądzę, jesteś jednym|z naszych sąsiadów.
00:35:53:Obawiam się, że jedynym.
00:35:55:Jedynym, który został.
00:35:57:Watson był misjonarzem,|który tutaj mieszkał?
00:35:59:Tak.|Miły koleś.
00:36:01:Amerykanin.|Urocza rodzina.
00:36:04:Jeśli chcesz, zaprowadzę cię|jutro na ich groby.
00:36:08:Miło z twojej strony.
00:36:09:Mam nadzieję, że wasza podróż|nie była zbyt uciążliwa.
00:36:11:Podróżowaliśmy przez dwa tygodnie.
00:36:14:Dwa tygodnie?|Czym? Płynęliście?
00:36:17:Nie, nie spływaliśmy rzeką.|Przybyliśmy lądem.
00:36:20:W jakim celu?
00:36:21:Chcieliśmy zwiedzić nieco okolicę.
00:36:25:Złapać nieco opalenizny.|Prawda, skarbie?
00:36:33:Ma ktoś ochotę na koktajl?
00:36:36:Za pomyślność.
00:36:41:Powiedziano mi, iż mogę liczyć|na pomoc tutejszego oficera armii.
00:36:44:Pułkownik Yu, czy tak?
00:36:46:Życzę z nim powodzenia.|Nie przepada za Brytyjczykami.
00:36:50:Słuchajcie, ostrzegam was.
00:36:53:Nawet tu jest dość ryzykownie.
00:36:55:Obawiam się, że jeśli|nie dopadnie nas cholera...
00:36:57:mogą zrobić to nacjonaliści.
00:36:59:Próbowali wypędzić stąd siostrzyczki,|ale odmówiły.
00:37:02:Pragną zostać męczennicami.
00:37:04:A ty dlaczego zostałeś?
00:37:07:Zostałem tu oddelegowany.|Po prostu.
00:37:11:Zaskoczyło mnie,|że sami się zgłosiliście.
00:37:14:Możliwość prowadzenia badań.|Nie mogłem tego przepuścić.
00:37:18:Tak.|A ty?
00:37:20:Przypuszczam,|że nie przyjechałaś tu dla badań.
00:37:23:Mój mąż to naukowiec.
00:37:26:No tak.
00:37:27:Wystąpiły jakieś reakcje|na szczepionkę?
00:37:31:Byliście szczepieni?
00:37:33:Tak, oczywiście.
00:37:35:Żadna gwarancja.
00:37:36:Watsonowie byli szczepieni|i nie zdało im się to na wiele.
00:37:40:Zabraliście ze sobą|jakieś płyty gramofonowe?
00:37:44:Nie, niestety nie.
00:37:46:Szkoda.|Moje wywołują już mdłości.
00:37:54:Posłuchajcie.
00:37:55:Co to za dźwięki?
00:37:58:Po drugiej stronie rzeki.
00:37:59:Próbują odstraszyć ducha śmierci.
00:38:09:Rano jadę do miasta.|Chcę się rozejrzeć.
00:38:12:Pewnie będziesz chciała odpocząć.
00:38:13:Wieczorem mogę cię zaszczepić.
00:38:15:A ty się zaszczepisz?
00:38:17:Nie, nie wydaje mi się.
00:38:20:Więc mną się nie kłopocz.
00:38:21:Jak uważasz.
00:38:23:Powiedz mi coś, Walter.
00:38:27:Czy długo umiera się na cholerę?
00:38:30:Nie. W ciągu pierwszych 36 godzin|stracisz wszystkie płyny.
00:38:33:Właściwie umiera się|z powodu odwodnienia.
00:38:35:Więc jest to nieprzyjemne|i bardzo bolesne.
00:38:38:Ale stosunkowo krótkie.
00:38:42:Dobrej nocy.
00:39:08:/To raczej przykre.
00:39:11:/Myślałem, że pan i pańska żona będziecie|/chcieli zabezpieczyć się na wypadek wyjścia.
00:39:16:Czy to wszystko jest|naprawdę konieczne?
00:39:18:Może pan spojrzeć na ilustrację.
00:39:19:Pomyślałem, że zechce pan zapewnić|żonie odpoczynek od tej sytuacji.
00:39:28:To pułkownik Yu.|Jest członkiem Partii Narodowej.
00:39:31:Przysyła pod nasz dom jednego|ze swoich ludzi.
00:39:34:Czy staję się więźniem?
00:39:35:Nie. Tak naprawdę był to pomysł|pana Waddingtona.
00:39:38:Uważa, że powinniśmy się|zabezpieczyć.
00:39:40:Przed czym zabezpieczyć?
00:39:43:Kilka dni temu brytyjskie oddziały|otworzyły ogień...
00:39:45:do grupy chińskich robotników|strajkujących w Szanghaju.
00:39:49:Jedenastu poniosło śmierć.
00:39:51:Właśnie doszły nas te wieści.
00:39:53:Rozwieszano je zeszłej|nocy w mieście.
00:39:55:/ŚMIERĆ OBCYM MORDERCOM!
00:39:58:Nie martwiłbym się na zapas.
00:40:00:Nawet nacjonaliści obawiają się cholery.
00:40:58:Czerpią wodę ze studni?
00:41:00:Pułkowniku, mogę zobaczyć,|skąd biorą wodę pitną?
00:41:02:Imperialistyczna świnia!
00:41:17:Na początek musimy powstrzymać ludzi|od używania tej studni, dopóki jej nie sprawdzę.
00:41:28:Rozumie pan?
00:41:30:Tak, rozumiem, doktorze Fane.
00:41:32:Zostałem przeszkolony w Moskwie.
00:41:35:Jeśli nie pasuje panu angielski,|możemy rozmawiać po rosyjsku.
00:41:39:Dziękuję, angielski wystarczy.
00:41:55:Proszę.
00:41:57:Doktorze, spotkał się|pan wcześniej z cholerą?
00:41:59:Oczywiście, w laboratorium.
00:42:00:Nie, miałem na myśli pacjenta.
00:42:02:Nie, nie miałem okazji.
00:42:08:Nie jestem klinicystą.
00:42:10:Nie powiedzieli wam?
00:42:11:Jestem specjalistą chorób zakaźnych.
00:42:16:Możemy?
00:42:17:Pan przodem, doktorze.
00:43:21:/Charlie...
00:43:25:/nie mogę znieść,|/gdy nie ma cię koło mnie.
00:43:40:Nie potrzebuję cię.
00:43:44:Wracaj!
00:43:54:Panie Waddington?
00:43:59:Szukam pana Waddingtona.
00:44:14:Zaczekasz tu, dobrze?
00:44:23:Halo?
00:44:24:Panie Waddington?
00:44:36:Pani Fane?
00:44:38:Dzień dobry.
00:44:44:Czym mogę służyć, pani Fane?
00:44:46:Znalazłam dla pana płytę.
00:44:51:Stravinsky.
00:44:52:Bardzo nowoczesne.|Dziękuję.
00:44:57:Coś jeszcze?
00:45:00:Tak. Zastanawiałam się, czy wiesz,|kiedy przyjeżdżają po listy?
00:45:03:To do Szanghaju.
00:45:04:Niestety od kiedy panuje cholera,|tchórze omijają z daleka port rzeczny...
00:45:08:ale zostaw go mnie.
00:45:10:Z tego, co wiem tutejszy handlarz|wybiera się w piątek w podróż.
00:45:14:Townsend.
00:45:16:Charlie Townsend?
00:45:17:Tak, to znajomy mojego męża.
00:45:20:Znasz go?
00:45:22:Wieki temu. Obaj byliśmy przydzieleni|do konsulatu w Szanghaju.
00:45:26:Urocza żona?
00:45:28:Tak. Są bardzo|popularni, prawda?
00:45:30:Od zawsze cieszył się|sporą popularnością.
00:45:33:Więc znasz jego rodzinę?
00:45:34:Wystarczająco dobrze.|Przepadam za Dorothy.
00:45:37:Muszą być naprawdę wierną parą.
00:45:41:Lubił sobie poflirtować.
00:45:44:Nic poważnego.
00:45:47:Słyszałem kiedyś, jak mówiła,|że najgorsze jest to...
00:45:49:że kobiety, które zakochują się w jej mężu,|są przeważnie drugiej klasy.
00:45:59:No dobrze, miłego słuchania.
00:46:03:Pani Fane?
00:46:06:List.
00:46:09:Racja.
00:46:10:Nagle zdałam sobie sprawę,|że piątek to zdecydowanie za późno.
00:46:14:Tak czy inaczej, dziękuję.
00:46:40:Możesz podać mi sól?
00:46:46:Przepraszam.|Mówiłaś coś?
00:46:48:Możesz podać mi sól?
00:46:54:Dziękuję.
00:47:11:Więc tak teraz będzie?
00:47:14:Spędzanie wieczorów w ciszy.
00:47:23:Walter.
00:47:27:Walter!
00:47:29:Zastanawiam się, czy nie zwariowałeś.
00:47:39:- Wcale tego nie gotuje.|- Zostaw.
00:47:42:Zostaw.
00:47:44:Dziękuję.
00:47:54:Chcesz się zabić?
00:48:33:Miejska studnia jest skażona.
00:48:44:Jest brudna.
00:49:25:No co?
00:49:43:Panie Waddington?
00:50:29:Pani Fane?
00:50:31:Pani Fane!
00:50:36:Proszę się odsunąć.
00:50:59:Co się stało Te-Ming?
00:51:02:Dźwigasz brzemię zmarłego człowieka.
00:51:05:Są bardzo przesądni.
00:51:07:Cholera zabrała jej|trójkę dzieci oraz męża.
00:51:10:Więc nie trudno jej się dziwić.
00:51:30:Wiesz...
00:51:32:to nie jest odpowiednie|miejsce dla kobiety.
00:51:40:Kiedy zatelegrafowaliście do mnie,|że przyjeżdżacie, byłem zaskoczony.
00:51:46:Wyobrażałem sobie ciebie jako|starą, ponurą pielęgniarkę...
00:51:50:z grubymi nogami|i wąsem pod nosem.
00:51:55:Przyszedłem do domku|i oto byłaś...
00:51:58:słaba, wycieńczona...
00:52:02:i bardzo nieszczęśliwa.
00:52:05:To była długa podróż.
00:52:06:Ale teraz też jesteś nieszczęśliwa.
00:52:10:Przyszło mi do głowy, że być może|jesteście zakochani do szaleństwa...
00:52:15:i zwyczajnie odmawiacie sobie|spokojnego życia.
00:52:18:To rozsądne wytłumaczenie.
00:52:20:Tak, ale nie to właściwe.
00:52:25:Wiesz, co wydaje mi się dziwne?
00:52:28:Twój mąż nigdy na ciebie nie spogląda.
00:52:31:Patrzy na ściany, podłogę, własne buty.
00:52:37:Ma dużo na głowie.
00:52:40:Tak, jestem tego pewny.
00:52:46:Doktorze Fane!
00:52:48:Doktorze Fane!
00:52:51:O Boże.
00:52:54:Już dobrze.
00:53:25:Co pan robi?
00:53:31:Martini?
00:53:42:Tak?
00:53:46:Niosę wieści od matki przełożonej.
00:53:55:Od kogo?
00:53:57:Siostry, która opiekuje się|sierocińcem i szpitalem.
00:54:05:Nie wiedziałam, że jest świadoma|mojej egzystencji.
00:54:08:Najwyraźniej pan Waddington|musiał o tobie wspomnieć.
00:54:11:Bardzo chciałaby poznać kochającą,|wierną żonę litościwego doktora Fane'a.
00:54:18:Dobrze. Więc muszę|przygotować się do szarady.
00:54:21:Zrozumie, jeśli nie zechcesz zaryzykować|pójścia do ogniska epidemii.
00:54:29:Skoro ty się nie lękasz,|czemu ja miałabym?
00:54:31:Zapomniałem.
00:54:34:Walter!
00:54:35:O mój Boże.
00:54:38:Jesteś pijany.
00:55:15:/Cudzoziemka!
00:55:16:Wracaj do domu!
00:55:35:Nie spodziewaj się niczego okazałego.|Są bardzo biedne.
00:55:57:Witam.
00:55:58:To wielka przyjemność poznać żonę|naszego dobrego i dzielnego doktora.
00:56:03:Dla mnie też.
00:56:05:Panie Waddington.
00:56:08:Musicie spróbować magdalenek.
00:56:10:Siostra Józefina przygotowała je|dziś rano specjalnie dla was.
00:56:19:Proszę mi powiedzieć, pani Fane.
00:56:22:Jakiego jest pani wyznania?
00:56:27:Przepraszam.
00:56:30:Niezbyt często bierzemy udział|w nabożeństwach.
00:56:37:Można powiedzieć, że należę|do kościoła anglikańskiego.
00:56:41:Tak można dyskretnie ukryć fakt,|że raczej w nic się nie wierzy.
00:56:47:Jesteś bardzo ładna.
00:56:49:Także bardzo młoda.
00:56:51:Zapewniam, że tak nie jest.|Czuję się jak staruszka.
00:56:58:Jeśli pani Fane zechce obejrzeć|klasztor oraz sierociniec...
00:57:01:z przyjemnością ją oprowadzę.
00:57:04:Samą.
00:57:19:Starsze dziewczynki zajmujemy szyciem.|Pozwala im to zagospodarować czas.
00:57:23:Oraz przynosi zyski dla klasztoru.
00:57:29:Ta nie pozwala się ochrzcić.
00:57:41:Nasza sala od muzyki.
00:57:45:Siostra Maryla.
00:58:07:Siostra Dominika przygrywała|nam na pianinie.
00:58:10:W zeszłym tygodniu zmarła...|na cholerę.
00:58:18:Tam znajduje się nasz szpital.
00:58:23:Nie jest to zachęcający widok.
00:58:27:Mam wezwać doktora Fane'a,|by się z panią zobaczył?
00:58:29:Nie. Proszę mu|nie przeszkadzać.
00:58:32:Teraz, kiedy panuje epidemia...
00:58:35:mamy jeszcze więcej na głowie.
00:58:38:To dziecko zostało przyniesione dziś rano.
00:58:41:Kolejna sierota.
00:58:48:Mówi, że doktor Fane kocha dzieci.
00:58:51:Każdą wolną chwilę spędza w żłobku.
00:59:02:Pani Fane?
00:59:05:Pani Fane?
00:59:08:Wszystko w porządku?
00:59:09:Tak.
00:59:11:Nic się nie stało.
00:59:14:Jedynie moja głupota.
01:00:12:Czego chcesz?
01:00:14:Wybacz.
01:00:17:Przyniosłam ci kolację.
01:00:19:Dobrze.|Po prostu ją zostaw.
01:00:27:Coś jeszcze?
01:00:29:Nad czym pracujesz?
01:00:34:Sprawdzam poziom azotanów|w tutejszych pomidorach.
01:00:39:Po co?
01:00:41:Po co?
01:00:43:Raczej cię to nie zainteresuje.
01:00:49:Miłej kolacji.
01:01:00:Walter.
01:01:03:Co twoim zdaniem powinniśmy zrobić,|jeśli przetrwamy epidemię?
01:01:06:Nie mam pojęcia.
01:01:08:Ale nie sądzę, by coś dobrego wyniknęło|z rozpamiętywania sprawy...
01:01:11:- ...o której powinniśmy starać się zapomnieć.|- Ale ty nie zapominasz.
01:01:14:Proszę.|Naprawdę muszę pracować.
01:01:15:Nie posłuchasz,|co mam ci do powiedzenia?
01:01:17:Dobrze, skoro nalegasz.
01:01:24:Po prostu byłam dziś wraz|z siostrami w klasztorze.
01:01:31:I co, nawróciły cię?
01:01:32:Nie.
01:01:35:Mówiły o tobie.|Sprawiły, że poczułam się...
01:01:37:Jak?
01:01:39:- Sprawiły, że jak się poczułaś?|- Myślę, że obawiałam się o ciebie.
01:01:42:Powinnaś.
01:01:46:Przepraszam.
01:01:48:Jeśli nie mogę pracować, idę spać.
01:02:02:Wiem, że jesteś na mnie zły.
01:02:03:Ale jeśli moglibyśmy spróbować|o tym porozmawiać...
01:02:07:Szczerze, nie rozumiem cię.
01:02:08:Czego ty ode mnie chcesz?
01:02:10:Być może pragnę być nieco|mniej nieszczęśliwa.
01:02:13:Jesteś w błędzie myśląc,|że ja jestem nieszczęśliwy.
01:02:15:Mam tu za dużo na głowie,|by myśleć o tobie.
01:02:17:Właśnie to próbuję ci powiedzieć.
01:02:19:Czuję się bezużyteczna.
01:02:20:- Co według ciebie mam z tym zrobić?|- Walter, na miłość boską!
01:02:22:Przestaniesz mnie w końcu karać?
01:02:27:Całkowicie mną gardzisz?
01:02:32:Nie, gardzę sobą.
01:02:33:Dlaczego?
01:02:34:Że kiedyś pozwoliłem sobie|zakochać się w tobie.
01:04:45:Dzień dobry.
01:05:22:/Mam nadzieję, że nie zjawiłam się|/w nieodpowiednim czasie.
01:05:25:/Siostra Maryla zmarła zeszłej nocy.
01:05:28:Właśnie napisałam list do jej rodziców.
01:05:30:Tak mi przykro.
01:05:33:To grzeszne z mojej strony rozpaczać...
01:05:36:kiedy wiem, że jej prosta i pokorna dusza|poleciała prosto do nieba.
01:05:42:W czym mogę pomóc?
01:05:45:Jestem pewna, że w związku|ze śmiercią siostry...
01:05:48:brakuje wam jeszcze więcej|rąk do pracy.
01:05:51:Zastanawiałam się, czy mogłabym|przychodzić do klasztoru...
01:05:55:i zajmować się czymś,|by wam pomóc.
01:06:00:Moje drogie dziecko, nie sądzisz,|że zrobiłaś wystarczająco dużo...
01:06:02:przyjeżdżając tutaj wraz z mężem?
01:06:04:Jestem tu od miesiąca.
01:06:06:Proszę mi wierzyć, od rana do nocy|nie mam nic do roboty.
01:06:09:Może mogłabym pomagać|siostrom w szpitalu.
01:06:13:To niemożliwe.|Cholera to straszny widok.
01:06:17:Poza tym, co się stanie,|jeśli pani zachoruje?
01:06:19:Będę szczęśliwa szorując|podłogi, cokolwiek...
01:06:22:Coś by poczuć się potrzebnym.
01:06:25:To nie będzie konieczne.
01:06:28:Sieroty szorują podłogi.
01:06:30:Nie, to nasz obowiązek|i zaszczyt zajmować się tym.
01:06:37:Ale każdego dnia mamy|coraz więcej zadań.
01:06:42:Czy rozmawiałaś z mężem|o swoim pragnieniu?
01:06:45:Tak.
01:06:57:Nie wiem, co do mnie mówisz.
01:07:07:Ślady znalazłem także w rzece,|poniżej wysokości cmentarza.
01:07:11:Potwierdziłeś te wyniki?
01:07:12:Badałem ją trzy razy.
01:07:16:Więc mamy winowajcę.
01:07:19:Poleciłbym odgrodzenie|obszaru kąpielowego...
01:07:22:odcięcie wszelkiego dostępu do rzeki.
01:07:24:Jak daleko ludzie mają|chodzić po wodę?
01:07:27:Nie mam pojęcia.
01:07:28:W górę rzeki, przynajmniej|kilometr powyżej cmentarza.
01:07:32:To zbyt daleko.
01:07:33:Mimo wszystko.
01:07:34:Zgadzam się z doktorem Fanem.
01:07:37:To konieczne.
01:07:39:Myślałem także, że uzgodniliśmy|rozesłanie wytycznych...
01:07:42:nakazujących ludziom natychmiast|pozbywać się zwłok.
01:07:43:Już to zrobiliśmy, doktorze.
01:07:45:Tak, ale jeśli nie wcielicie tego|w życie, nie ma to sensu.
01:07:47:Gdyż rodziny skrywają zwłoki|przez wiele dni.
01:07:49:Później zaś chowają je|zbyt blisko rzeki.
01:07:50:Rozumiem powagę problemu.|Nie musi pan tłumaczyć dwa razy.
01:07:55:Pułkowniku, z całym szacunkiem proszę,|by rozkazał pan swoim żołnierzom...
01:08:00:wejść do domów tych ludzi i jeśli|będzie to konieczne, zabrać ciała siłą.
01:08:10:Wszystko w porządku.
01:08:36:Witaj.
01:08:54:Tak, rozumiem.
01:08:56:Duchy potrzebują dostępu do wody.|W pełni to rozumiem.
01:08:58:Chcę jedynie przenieść kilka z nich tak,|by nie mieszkali w wodzie.
01:09:08:Powiedział, że są pod ochroną|własnego watażki.
01:09:10:Jeśli zechce przenieść ciała,|przyśle własnych żołnierzy.
01:09:23:Nie jest to najlepszy czas|dla kobiety z Zachodu...
01:09:25:by wyruszać na samotny podbój|chińskiego miasteczka.
01:09:27:Lepiej nic nie mów.
01:09:29:Jakby cię to obchodziło, czy zginę|z rąk nacjonalistów, czy z nudów.
01:09:34:Poza tym, nie byłam sama.
01:09:37:Towarzyszył mi mój mężny|ochroniarz, Sung Ching.
01:09:43:Przy okazji...
01:09:44:możesz ucieszyć się na wieść, że jestem|równie bezużyteczna dla sióstr co dla ciebie.
01:09:51:Pozbawiłem dziś miasto|jedynego dostępu do wody.
01:09:58:Co zrobisz?
01:10:02:Nie mam pojęcia.
01:10:10:Zdaje się, że oboje|jesteśmy bezużyteczni.
01:10:14:W końcu mamy coś wspólnego.
01:11:35:Doktorze Fane.|Widzę, że obu nas zaskoczyła pogoda.
01:11:37:Przepraszam, nie teraz.
01:11:39:Słucham?
01:11:40:Liczę.
01:11:42:Liczy pan?
01:12:00:Tu będziemy dzisiaj obozować.
01:12:08:Czemu sądzi pan, że ten watażka|będzie współpracował?
01:12:11:Nie sądzę, by na to poszedł.
01:12:13:Więc jak chce go pan przekonać?
01:12:15:Nie wiem.
01:12:20:Ci ludzie zachowują się jak zwierzęta.
01:12:23:Brak im wizji.
01:12:25:Kieruje nimi jedynie pragnienie oraz siła.
01:12:29:Od kiedy byłem młody, tacy ludzie|sprawują prawdziwą władzę w Chinach.
01:12:34:Ale ten okres zbliża się do końca.
01:12:37:Nie ma dla nich miejsca|w nowych Chinach.
01:12:42:Wydaje mi się, że nie przepadasz|także za moją obecnością tutaj, co?
01:12:46:Uważam, że Chiny należą|do Chińczyków...
01:12:49:ale reszcie świata wydaje się|to nie odpowiadać.
01:12:52:Tak, ale ja nie mam z tym|z nic wspólnego.
01:12:56:Nie przybyłem tu z bronią.
01:12:57:Przybyłem tu z mikroskopem.
01:12:59:Wierzę ci.
01:13:03:Ale dużo przyjemniej|współpracowałoby się...
01:13:06:gdyby wasza broń przestała|celować w naszych ludzi.
01:13:16:/Planujemy skierować do miasta wodę z terenów|/znajdujących się powyżej cmentarza.
01:13:21:/Za pańską zgodą i przy udziale|/pańskich oddziałów...
01:13:24:/groby zostaną przeniesione|/z dala od wody.
01:13:26:/Zaś pułkownik Yu wraz ze swoimi ludźmi|/wyegzekwuje natychmiastowe pochówki...
01:13:30:/zachowując przy tym|/integralność źródeł wodnych...
01:13:32:oraz odpowiednie warunki sanitarne|przez kilka najbliższych tygodni.
01:13:35:Będzie widać różnicę pomiędzy kilkoma,|a być może nawet tysiącami nowych zgonów.
01:13:40:Mówi, że jeśli zachowamy czystość wody|i narzucimy odpowiednie warunki sanitarne...
01:13:44:to w ciągu kilku tygodni liczba ofiar|może spaść o ponad tysiąc.
01:13:50:Skończył?
01:13:53:Nie poświęcę moich ludzi|dla walki z cholerą.
01:13:56:Możesz o tym zapomnieć!
01:13:58:Śmierć ludzka wynika z przeznaczenia.|Nie będę się w tym babrał.
01:14:03:Wyprowadź go stąd!
01:14:07:Odmówił.
01:14:12:Nie mówi wcale po angielsku, prawda?
01:14:20:Powiedz mu, że to najzabawniejszy|garnitur jaki w życiu widziałem.
01:14:27:Obecny tu doktor żywi dla pana|najwyższy szacunek.
01:14:33:Ma pan rację.
01:14:35:Epidemia doprowadziła|do niezłego bałaganu.
01:14:38:Lecz mój zwierzchnik powiedział, że jeśli|pańscy ludzie nie potrafią nad tym zapanować...
01:14:42:to nasza armia z przyjemnością|przybędzie panu z pomocą.
01:14:47:Po przyjrzeniu się temu miejscu...
01:14:54:Jest tu tak wytwornie, że obawiam się,|iż kiedy przybędą tu nasi żołnierze...
01:14:58:nie będą chcieli stąd wyjeżdżać.
01:15:41:Przepraszam.
01:15:42:Nie przerywaj z mojego powodu,|jeśli doktor Fane dobrze się bawi.
01:15:47:Nie, wcale.
01:15:50:Bardzo ładnie.|Przechodziłem...
01:15:51:Nie, zostań.
01:15:53:Powinienem iść.
01:15:53:Nalegam.
01:16:00:Dobrze, skoro siostra chce.
01:16:01:Proszę dalej, pani Fane.
01:16:03:Ale może coś bardziej kojącego.
01:16:08:Tak, oczywiście.
01:17:26:Przynieśli dziś nowe niemowlę.
01:17:29:Dziewczynkę o imieniu Zan Xien.
01:17:31:Oznacza to "całkiem nowa".
01:17:35:Siostry chcą nazwać ją Katarzyna...
01:17:37:czego oczywiście nie będzie potrafiła|wymówić żadna z dziewczynek.
01:17:42:Całe szczęście, że tu pracują.
01:17:45:Robią tak dużo,|biorąc tak mało w zamian.
01:17:48:Przypuszczam, że możesz tak to odbierać.
01:17:51:Przypuszczasz?
01:17:53:Wydaje mi się, że może to być|nieco bardziej skomplikowane.
01:17:57:Przygarniają zdesperowane dzieci,|dając im życiową szansę.
01:18:00:Co może być w tym skomplikowanego?
01:18:03:Również odwiedzają w domach|nastoletnie matki.
01:18:06:Proszą je, by przekazały|dzieci do klasztoru.
01:18:09:Oferują wsparcie finansowe dla ich rodzin,|by je do tego przekonać.
01:18:13:Twoje zakonnice nie są tu tylko po to,|by prowadzić sierociniec.
01:18:16:Przemieniają te dzieci|w małych katolików.
01:18:20:Nikt z nas nie jest tu bez powodu.
01:18:23:Mimo to...
01:18:24:myślę, że to, co robią, jest|całkiem pożyteczne, nie sądzisz?
01:18:28:Jestem tu, by badać bakterie.
01:18:29:Nie odczuwam potrzeby posiadania|opinii na inne tematy.
01:18:32:A ja odczuwam i podziwiam je.
01:18:35:Nie uważam, by musiało to być|tak skomplikowane i ponure.
01:18:43:Dla przykładu, to co robisz,|uważam za niesłychanie szlachetne.
01:18:50:Jeszcze niedawno mną gardziłaś.|Już ci przeszło?
01:18:52:Walter. Nie mogę uwierzyć,|że ty, z całą swoją mądrością...
01:18:55:zaczynasz popadać w przesadę.
01:18:58:My, ludzie, jesteśmy dużo bardziej złożeni|niż twoje śmieszne drobnoustroje.
01:19:03:Jesteśmy nieobliczalni. Popełniamy błędy|i zdarza nam się sprawiać zawód.
01:19:07:Tak, zdecydowanie.
01:19:08:Wybacz.
01:19:10:Wybacz, że nie jestem idealną kobietą,|którą chciałeś, żebym była.
01:19:14:Jestem całkiem zwyczajna.
01:19:16:Nigdy nie udawałam,|że jestem kimś więcej.
01:19:27:Nie, zdecydowanie nie.
01:19:31:Lubię teatr...
01:19:33:taniec...
01:19:36:grę w tenisa. Lubię sport.|Lubię mężczyzn uprawiających sport.
01:19:39:Przykro mi, ale tak zostałam wychowana.
01:19:42:Całkiem dobrze gram w brydża.
01:19:44:Tak, to dopiero ekscytujące.
01:19:50:A ty ciągałeś mnie po niekończących się|galeriach w Wenecji...
01:19:54:nawijając o cudownych kanałach...
01:19:57:i wspaniałym systemie lagun...
01:20:00:czy innych bzdurach.
01:20:01:Szczerze, byłabym dużo szczęśliwsza,|grając w golfa w Sandwitch.
01:20:11:Pewnie masz rację.
01:20:14:Niemądrym z naszej strony było doszukiwanie się|walorów, których nigdy nie posiadaliśmy.
01:20:19:Tak.
01:20:22:Tak, to prawda.
01:20:28:Walter?
01:20:33:Czemu nie wyłamałeś tych drzwi...
01:20:34:skoro wiedziałeś, że po drugiej|stronie byłam z Charliem.
01:20:38:Mogłeś przynajmniej|spróbować mu dołożyć.
01:20:43:Nie był tego warty.
01:20:48:Albo ja jestem zbyt dumny,|by walczyć.
01:20:52:Nie znam się na tym.
01:20:56:/NATYCHMIAST GRZEBAĆ CIAŁA
01:20:59:Proszę, nie zabieraj go!
01:21:01:Jego dusza nigdy nie zazna spokoju!
01:21:20:Powiedziałem matce przełożonej,|by nie wypuszczała sióstr z klasztoru.
01:21:24:Przed bramą ustawiłem strażnika.
01:21:26:Wszystkim ludziom z Zachodu|radzę pozostać w domu.
01:21:29:Dobrze.
01:21:38:Siostro, czy pani Fane|była dziś w klasztorze?
01:21:40:Tak, ale wyszła kilka minut temu.
01:21:51:/To robota brytyjskiego diabła!
01:21:54:/Uszanujcie nasze tradycje!
01:22:10:Sung Ching.
01:22:13:Prędko!
01:22:15:Prędko!
01:22:17:Prędko!
01:22:23:Przestańcie!
01:22:47:Sung Ching. Gdzie pani Fane?!|Gdzie pani Fane?!
01:23:07:Nie wiem, co do mnie mówisz.
01:23:09:Odwal się od niej!
01:23:11:- Wszystko w porządku?|- Tak.
01:23:28:Chodź.
01:23:54:Skończyła się nam whisky.
01:24:27:Doktor Fane.
01:24:30:Mogę prosić o drinka?
01:24:58:Witaj, skarbie.
01:25:16:Stacjonowałem w Hankow|podczas rewolucji...
01:25:20:kiedy dokonywano masakry|wszystkich Mandżurów.
01:25:23:Mogłem pomóc jednej z rodzin.
01:25:26:Chodziło o nowe dokumenty.
01:25:29:Była najmłodszą z córek.
01:25:32:Na początku nie zawracałem|sobie nią zbytnio głowy.
01:25:36:Myślę, że bardziej niż powinienem.
01:25:41:Kiedy opuściłem Hankow,|ruszyła za mną.
01:25:46:Odsyłałem ją dwa, trzy razy,|ale ciągle wracała.
01:25:57:Nie wiedziałam,|że darzysz ją taką sympatią.
01:26:00:Czemu tak sądzisz?
01:26:04:Widzę to w twoich oczach.
01:26:10:Mężczyźni są nieobliczalni.
01:26:14:Myślałam, że jesteś jak każdy inny...
01:26:16:a teraz czuję się,|jakbym cię kompletnie nie znała.
01:26:23:Zastanawiam się, co ona w tobie widzi.
01:26:27:Wan Xi.
01:26:38:Mówi, że jestem dobrym człowiekiem.
01:26:50:Jakby kobiety kochały mężczyzn|za ich cnoty.
01:30:29:Dzień dobry.
01:30:39:Dzień dobry.
01:30:44:Myślę, że najlepszym wyjściem jest|trzymać się dziś z dala od miasta.
01:30:48:Dobrze.
01:31:09:Idę na spacer.
01:31:16:Więc chodź.
01:32:00:Co ty tu właściwie robisz?
01:32:02:Próbuję wychodzić|gnębiącego mnie kaca.
01:32:05:A ty czym się zajmujesz?
01:32:07:Próbuję kupić łodygi bambusa|od tego wytwornego pana...
01:32:11:ale jego cena jest przesadzona.
01:32:13:Bądź moja głowa jest|zbyt poszargana do negocjacji.
01:32:22:Więc...
01:32:24:- Masz ochotę na przejażdżkę do domu?|- Na czym?
01:32:26:Na bawole?
01:33:15:Jak widzisz, przekierowujemy ją|tymczasowo z tych pól...
01:33:18:prosto do centrum miasta,|gdzie z łatwością mogą ją pobrać.
01:33:21:Ciągnie się przez prawie kilometr.|W pewnych rejonach dało nam to miano diabłów.
01:34:55:O, siostro.
01:34:59:Czy ja umrę?
01:35:00:Przestań.|Nie musisz żartować.
01:35:04:Słuchaj, moja droga.|Czy to możliwe, byś była w ciąży?
01:35:12:- Nie.|- O tak.
01:35:13:- Nie.|- Tak.
01:35:15:Właściwie...
01:35:21:Sądzę, że to możliwe.
01:35:23:Nie ma żadnej wątpliwości.
01:35:25:Tak. Siostra Józefina|wiedziała od razu.
01:35:27:Pochodzi z wielodzietnej rodziny,|więc ma doświadczenie w tych sprawach.
01:35:32:Nie mogę w to uwierzyć.
01:35:33:Czemu nie możesz?
01:35:36:Posiadanie dziecka jest naturalne.
01:35:39:Tak.
01:35:41:Pomyśl, jak szczęśliwy będzie twój mąż.
01:36:03:Co tu się wydarzyło?
01:36:05:- Nic mi nie jest.|- Mówili, że zasłabłaś.
01:36:06:Nic mi nie jest.
01:36:08:- Pozwól, że cię obejrzę.|- To nie cholera.
01:36:10:Nie.|Nie wydaje mi się.
01:36:13:Masz mdłości, czy tylko jest ci słabo?
01:36:16:Walter, przestań.
01:36:20:Jestem w ciąży.
01:36:22:Dziecko?
01:36:28:Jesteś całkowicie pewna?
01:36:29:Tak.
01:36:34:To wspaniale.
01:36:41:Myślisz, że jak długo już to trwa?
01:36:46:Dwa miesiące.
01:36:48:Może dłużej.
01:37:07:Kitty.
01:37:12:Czy jestem ojcem?
01:37:18:Szczerze, nie wiem.
01:37:22:Przykro mi.
01:37:37:Teraz to nie ma znaczenia.
01:37:40:Prawda?
01:37:42:Nie.
01:37:46:Nie ma.
01:38:47:Doktorze Fane!
01:38:49:Proszę ze mną.
01:39:05:Kto to?|Skąd oni zmierzają?
01:39:07:Cholera rozprzestrzeniła się|na południe, wzdłuż rzeki.
01:39:10:Nie mają tam żadnych lekarzy,|ani opieki medycznej.
01:39:12:Jeśli wejdą, wszystko skażą.
01:39:13:Nie możemy pozwolić im|wejść do miasta.
01:39:15:Doktorze Fane!
01:39:29:Doktorze Fane!
01:39:43:Stójcie!
01:39:48:Proszę, zatrzymajcie się.|Tu możemy wam pomóc.
01:39:50:Pułkowniku, zakaż im wchodzić do miasta.|Powiedz, że tu udzielimy im pomocy.
01:40:19:Pani Fane. Proszę zgromadzić|wszystkie dzieci w sali od muzyki.
01:40:24:Zaczekajcie.
01:40:27:Chodźmy!
01:41:05:Ten chłopiec.|Zabierzmy go do nas.
01:42:27:Ma skaleczenie.
01:43:15:Nie rozumiem.
01:43:17:Czemu mnie nie obudził.
01:43:19:Wyjechał wcześnie rano.|Poza tym, potrzebowałaś odpoczynku.
01:43:24:Jak daleko znajduje się|obóz dla uchodźców?
01:43:26:Tuż poza miastem, na pogórzu.
01:43:32:Doktor Fane powiedział mi, że chciał,|byś wyjechała, ale odmówiłaś.
01:43:37:Nie chciałam was zostawiać.
01:43:39:Tak i doceniamy to,|drogie dziecko, ale...
01:43:42:myślę, że jego także|nie chciałaś zostawiać.
01:43:45:Tak.|To mój obowiązek.
01:43:48:Obowiązkiem jest jedynie mycie rąk,|gdy są brudne.
01:43:55:Gdy miałam 17 lat, zakochałam się...
01:43:58:w Bogu.
01:44:00:Głupiutka dziewczyna|z romantycznymi poglądami...
01:44:03:na temat życia zakonnicy.
01:44:07:Ale moja miłość była namiętna.
01:44:11:Przez lata moje uczucia zmieniły się.
01:44:15:Zawiódł mnie, lekceważył.
01:44:19:Przeszliśmy w związek|spokojnej obojętności.
01:44:25:Stary mąż i żona, którzy siadają obok siebie|na kanapie, ale rzadko się odzywają.
01:44:31:Wie, że nigdy Go nie zostawię.
01:44:34:To mój obowiązek.
01:44:36:Ale kiedy miłość|i obowiązek idą w parze...
01:44:40:wtedy towarzyszy ci łaska.
01:44:46:Twój żołnierz czeka,|by cię stąd zabrać.
01:44:51:Wolałabym zostać.
01:44:53:Nie.
01:45:10:Co?|O co chodzi?
01:45:12:Co?
01:45:13:Pani Fane?
01:45:16:Panie Waddington?
01:45:18:Chodzi o pani męża.
01:45:19:Jak to?|Co się stało?
01:45:21:Rozchorował się.
01:45:42:Gdzie on jest?
01:45:47:Pani Fane?
01:45:56:Walter!
01:45:57:O nie.|Nie może tu przebywać.
01:45:58:To niebezpieczne.|Waddington!
01:46:00:Obawiam się, że w tej kwestii|nie mam nic do powiedzenia.
01:46:14:Nie potrzebuję widowni.
01:46:16:Musicie wyjść.
01:46:18:Twoje dziecko.
01:46:19:Proszę, musicie wyjść.
01:46:27:Walter, powiedz mi, co mam robić.
01:46:30:Zwolnij tę kroplówkę.|Działa zbyt szybko.
01:46:33:/Dobrze.
01:46:34:/Kitty?|/Kitty.
01:46:40:Zanim ustąpi, będzie jeszcze dużo gorzej.
01:46:44:Jesteś na to gotowa?
01:46:47:Tak.
01:47:36:O co chodzi?
01:47:38:Zaczyna brakować soli fizjologicznej.
01:47:42:Nie możesz posłać po więcej?
01:47:44:Posłałem, ale dla wielu|będzie zbyt późno.
01:48:25:Kitty.
01:48:30:Kitty.
01:48:34:Już nie śpisz?
01:48:39:Lepiej się czujesz?
01:49:04:Wybacz mi.
01:49:09:Wybaczyć tobie?
01:49:16:Nie ma czego wybaczać.
01:49:40:Walter.
01:49:43:Wybacz.
01:50:14:Tak mi przykro.
01:50:17:Pani Fane?
01:50:22:Doktor Fane pragnął zostać|natychmiast pochowanym.
01:50:27:Tak, oczywiście.
01:51:41:Co robisz?
01:53:23:Wydaje się to niedorzeczne.
01:53:25:Zwiędną w ciągu tygodnia.
01:53:27:Szkoda wydatku.
01:53:30:Co o tym myślisz?
01:53:31:Myślę, że są bardzo ładne.
01:53:34:Naprawdę?
01:53:36:Myślę, że masz rację.
01:53:40:Chodź.
01:53:43:Lepiej się pośpieszmy.|Dziadek na nas czeka.
01:53:50:Kitty Fane?
01:53:54:Oczom nie wierzę.
01:53:56:Witaj, Charlie.
01:53:58:Co robisz w Londynie?
01:54:03:Wiem, że minęło sporo czasu.
01:54:06:Powinienem napisać.
01:54:10:Kim jest ten kawaler?|Cześć, młody człowieku.
01:54:13:Jak masz na imię?
01:54:14:Walter.
01:54:15:Witaj, Walterze.|Jestem Charlie Townsend.
01:54:20:Ile masz lat?
01:54:21:Pięć.
01:54:22:Chodź, kochanie.|Naprawdę powinniśmy już iść.
01:54:25:Tak, oczywiście.
01:54:27:- Miło było cię znowu widzieć.|- Ciebie też.
01:54:34:Do widzenia, Walterze.
01:54:35:Do widzenia.
01:54:40:Kitty!
01:54:42:Będę w Londynie przez najbliższe|trzy tygodnie. Może moglibyśmy...
01:54:44:Do widzenia, panie Townsend.
01:54:48:Do widzenia, pani Fane.
01:54:53:Kto to był, mamusiu?
01:54:55:Nikt ważny, kochanie.
01:59:10:/PAMIĘCI NASZYCH SERDECZNYCH PRZYJACIÓŁ|/JULIE PEARCE I JOHNA TIMPERLEY'A.
01:59:18:.:: Grupa Hatak Movies - Hatak.pl ::.
01:59:22:Odwiedź www.NAPiSY.info
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Take The Lead[2006]DvDrip[Eng] aXXoLittle Miss Sunshine[2006]DvDrip[Eng] aXXoStomp The Yard[2007]DvDrip[Eng] aXXoStomp The Yard[2007]DvDrip[Eng] aXXoAfter the Sunset[2004]DvDrip[Eng] aXXoDeath Note 2 The Last Name [2006] [XVID] [ENG Subbed] [SARS]Hairspray[2007]DvDrip[Eng] aXXoV For Vendetta 05 DvDrip Eng aXXoUntraceable[2008]R5 DvDrip[Eng] aXXoThe Transformers The Movie[1986]DvDrip AC3[Eng] aXXoThe Bucket List[2007]DvDrip aXXoThe Hitchhiker s Guide to the Galaxy[2005]DVDRip[Eng] NuMyTekken The Motion Picture DvDrip EngThe Secret 2006 DVDRiP XviD TRGPierwszy Krok w Kosmos The Right Stuff Side B (1983) DvDrip[Eng] greenbud1969I The Phantom Menace[1999]DvDrip aXXoThe Hurt Locker[2008]DvDrip aXXowięcej podobnych podstron