Witam moi drodzy! ^_^
Więc dziękuje wszystkim za takie miłe komentarzy, bo musze powiedzieć, że naprawdę motywują mnie do dalszego pisania! Nie jest was tu wielu, ale jak to mówią 'liczy się jakość, a nie ilość' i ja się z tym absolutnie zgadzam! Stąd właśnie zaraz przeczytacie kolejną część mojego opowiadania ;)
Teraz z innej beczki...
W środę o północy (ładna godzina co? ^_^) wyjeżdżam na jakiś tydzień do Tunezji, więc będzie chwilowa przerwa w pisaniu. Piszę żebyście nie myśleli, że opuściłam tą stronę czy coś ;] Co do e-maili to na wszystko odpowiem jak wrócę, więc możecie śmiało pisać! Na wszystkie wasze pozostawione wpisy też odpowiem po powrocie.
A co do samego opowiadanka, to mam nadzieję, że nie zanudzam was aż tak bardzo. Ale mogę powiedzieć, że teraz będzie się robić coraz ciekawiej, albo przynajmniej się postaram żeby tak było ;p
PS: Postaram się coś skrobnąć jeszcze przed wyjazdem :)
***
*Przyjaciel czy wróg*
Ogień w palenisku powoli przegrywał walkę z ciemnością. Jedynie światło zaklęcia wydobywało z mroku pięć postaci. Dwoje z nich wymieniało porozumiewawcze spojrzenia, zaś kolejna dwójka mierzyła się wzrokiem. Ich spojrzenia były tak intensywne iż zdawało się, że przenikają się wzajemnie. Zelgadis wpatrywał się w nieznajomego ze swoim zwykłym, spokojnym wyrazem twarzy, jednak tak naprawdę czuł się rozerwany wewnętrznie. To nie była łatwa decyzja. Nie, zwłaszcza nie dla niego. Czuł jak jego własne myśli i emocje rozsadzają go od środka. Z jednej strony ten nieznajomy proponuje mu to czego od zawsze pragnął, czego poszukiwał. W końcu mógłby być ponownie normalnym. Nie musiałby ukrywać twarzy za każdym razem kiedy wchodzą, do któregoś z miast. Nie musiałby wstydzić się swojego wyglądu i nienawidzić siebie. Czy wreszcie przestałby nienawidzić siebie? Czy to tak naprawdę chodziło tylko o wygląd? I czy było to tym, czego od zawsze poszukiwał? Amelia... nie może narażać Amelii na niebezpieczeństwo. Ten facet może być oszustem, może chcieć ją skrzywdzić! Może to przez niego była taka wyczerpana i osłabiona? Tylko, co mógł jej zrobić... Ale z drugiej strony... co jeśli to jednak nie jego sprawka? Co jeśli jest uczciwi i ma dobre zamiary? Nie może pozwolić, aby szansa jego życia przeszła mu koło nosa... Co miał zrobić? Dlaczego musiał wybierać? Przyjaciel czy wróg?
- Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę? - walkę Zelgadisa z samym sobą przerwał w końcu głos Liny.
- Nie musicie mi wierzyć. Chcę tylko pomóc, to wasza sprawa czy skorzystacie z mojej propozycji - no tak, miał racje...
- Hmm... - zamyśliła się ruda - Dobrze... - powiedziała po chwili - więc powiedz nam jak zamierzasz nam pomóc? Skąd znasz sposób na przywrócenie chimery do ludzkiego ciała?
- Słyszeliście kiedykolwiek o Świątyni Chaosu? - odpowiedział z dziwnym uśmiechem na twarzy.
- Świątynia Chaosu? - zamyślił się Gourry - A mają tam coś do jedzenia?
- Gourry, imbecylu! - Lina zdzieliła go po głowie.
- Ale Lina! Przecież ty też nie wiesz co to jest! - Gourry miał rację, Lina nie wiedziała.
- Co to za miejsce? - aferę przerwało pytanie Zelgadisa.
- Świątynia Chaosu to legendarne miejsce! Aż dziwne, że nigdy o nim nic nie słyszeliście. W tej świątyni znajduje się Księga Chaosu. Księga ta zawiera całą wiedzę Władcy Koszmarów. Została spisana zaraz po stworzeniu przez niego czterech filarów. A jak wiecie wiedza Władcy Koszmarów to wiedza nieskończona. Z pewnością rozwiązanie tego problemu i zdjęcie klątwy to drobnostka kiedy posiada się coś takiego - podsumował Kazuki.
- No tak! Oczywiście! - wykrzyknęła uradowana Lina - To skoro byłeś tak miły, by wyjawić nam tajemnice tego mistycznego miejsca to możemy teraz spokojnie udać się do niego. Udać się tam SAMI - mrugnęła porozumiewawczo do Zela. Już zaczęli zwijać swoje manatki by odejść w inną stronę kiedy nagły głos przerwał im pakowanie.
- A czy wiecie gdzie to jest? - zapytał z udawaną ciekawością Kazuki.
- Mmm... sam powiedziałeś, że to legendarne miejsce, więc napewno ktoś wie gdzie to jest - powiedział Gourry robiąc myślącą minę.
- Właśnie! Skoro nawet Gourry na to wpadł, to jest to bardzo oczywiste!
- Myślicie, że jeśli faktycznie tak łatwo byłoby się tam dostać to ta księga nadal by tam była? - szyderczy uśmiech wpełzł na twarz Kazuki'ego. To pytanie zgasiło wszystkich. Miał rację. Znowu.
- Wychodzi na to, że jednak jesteście na mnie skazani, jeśli chcecie się tam dostać.
- A ty skąd wiesz? - dociekał Zelgadis.
- Powiedzmy, że mam swoje źródła - odpowiedział z tajemniczą miną, tajemniczą i groźną...
Przyjaciel czy wróg? Zelgadis wciąż nie mógł się zdecydować.
- Nigdzie z tobą nie pójdziemy - ogłosił Zelgadis, po długiej chwili ciszy.
- Zel... - Lina spojrzała na niego współczująco, ale i z podziwem. Jak ciężka musiała być taka decyzja?
- Nie prawda - dobiegł głos z cienia - Pan Zelgadis nie wie co mówi - powiedziała Amelia wchodząc w obręb rzuconego światła - Kazuki... idziemy z tobą! - powiedziała uśmiechając się jednocześnie do Zelgadisa, który spojrzał na nią z wielkim zdziwieniem.
- Doskonale! W takim razie jutro z samego rana wyruszamy! - entuzjastycznie stwierdził Kazuki...
Lilly (00:15)