Rodzina jako struktura społeczna
Czym jest rodzina? Określana bywa rozmaicie. Każdy wypracował także pewne rozumienie tego terminu na swoje własne potrzeby. Zmiany obyczajowe, coraz większa akceptacja szerokiego zakresu dopuszczalnych zachowań stanowią niekiedy wyzwanie dla ogólnie przyjętego rozumienia tego pojęcia.
Nasze współczesne rodziny są małe. Składają się z rodziców i dwójki dzieci, czasami jednego dziecka. Rodziny, w których jest czworo i więcej dzieci należą do wyjątków. Coraz rzadsze są rodziny trójpokoleniowe, tzn. takie, w których pod jednym dachem żyją dziadkowie, rodzice i dzieci. Współczesne rodziny oparte są na stosunkach bliskiego pokrewieństwa, więzi opartej na uczuciu rodzicielskim oraz miłości męża i żony. W coraz mniejszym stopniu mają charakter małych wspólnot gospodarczych, w których dawniej w większej części realizowały się niemal wszystkie stosunki społeczne jej członków. Coraz rzadziej są to rodziny typu patriarchalnego, tj. takie, w których od woli ojca zależy całe życie wszystkich członków rodziny tak długo, jak długo w niej przebywają. W rodzinie takiej, rzecz oczywista, nie było miejsca na pracę zawodową kobiet. Kobieta była żoną, matką i gospodynią. Obecnie, już choćby ze względu na warunki materialne, gdy zarobki ojca nie starczają na godziwe utrzymanie rodziny, praca zawodowa kobiet nie tylko nie jest czymś wyjątkowym, ale stała się zjawiskiem powszechnym.
Ludzie łączą się w związki, ażeby poczuć się bezpieczniej i znaleźć dla siebie oparcie. Dobrane małżeństwo uzyskuje właśnie to podstawowe dla dobrego funkcjonowania uczucie - poczucie bezpieczeństwa. Dwie osoby łatwiej znajdują sposób na radzenie sobie z dziesiątkami obowiązków, jakie spadają na barki młodego człowieka. Mogą się nimi dzielić po równo. Albo obydwoje pracują zawodowo i w domu, albo też jedno zarabia, a drugie przejmuje inne obowiązki. Każde, małżeństwo na swój sposób dzieli się pracą, i każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy. Przede wszystkim jednak musi być dostosowane do osobowości obydwojga. Jakkolwiek by nie zostały podzielone zadania, muszą one służyć zapewnieniu materialnego bytu rodzinie.
Ludzie, którzy się kochają, starają się wzajemnie zrozumieć i szanować. Każdy człowiek potrzebuje miłości. Jeżeli znajduje ją w swoim związku, wówczas łatwiej mu dać i uzyskać poczucie bezpieczeństwa. Chętniej wówczas pracuje, bo wie, że czyni to nie tylko dla siebie, ale i drugiej osoby. I odwrotnie, człowiek darzący kogoś szacunkiem, stanowi dla niego oparcie, daje poczucie bezpieczeństwa. Jest lojalny w dzieleniu pracy i odpowiedzialności - staje się bliski, potrzebny, a przede wszystkim podtrzymuje uczucie.
Dwoje bliskich i kochających się osób w naturalny sposób pogłębia swój związek poprzez więź seksualną. Z tą stroną życia małżeńskiego wiąże się także decyzja o powołaniu na świat dziecka. Kiedy dzieci są już na świecie, do rodziny należy zapewnienie im bezwarunkowej miłości, poczucia bezpieczeństwa, bytu materialnego i tego, co w skrócie określa się jako wprowadzenie w kulturę. Każda rodzina odciska na swoich dzieciach niepowtarzalne piętno dające mu poczucie przynależności do pewnej grupy ludzi. Wpaja im określone zasady dotyczące współżycia, uczy, jaki jest świat: dobry, zły, jakimi rządzi się regułami. Przekazuje swój niepowtarzalny sposób spostrzegania ludzi, relacji między nimi, przyrody, historii, wartości. Sukcesem rodziny jest, gdy tak wychowane dziecko dobrze akceptuje się wśród ludzi, radzi sobie z rówieśnikami już od przedszkola, nawiązuje przyjaźnie, wie, czego chce i realizuje zadania pozytywnie oceniane przez społeczeństwo. Zakres adaptacji jest oczywiście szeroki, niektóre dzieci, zwłaszcza uzdolnione, sprawiają rodzicom i nauczycielom niemało kłopotów, ponieważ zachowują się nieszablonowo. Ale też później ich kariera zawodowa bywa nieszablonowa.
Człowiek zwykle myśli o rzeczach konkretnych. O tym, że gdzieś musi pójść, coś załatwić, zrobić, kupić. Czasami jednak myśli bardziej abstrakcyjnie, zadaje sobie pytanie: po co właściwie to wszystko robię, czemu to służy? Jeszcze rzadziej zastanawia się nad sensem samego swego istnienia czy nad możliwie najlepszym układem stosunków z innymi ludźmi.
Jest rzeczą oczywistą, że tylko niewiele spraw człowiek może przemyśleć sam, a co za tym idzie, tylko niewiele jego czynów jest wynikiem decyzji osobiście przezeń przemyślanych; większość to efekt „przemyśleń społecznych”, obserwacji cudzych wypowiedzi i zachowań. Najwięcej takich obserwacji, a zarazem obserwacji najdonioślejszych, gdyż pierwszych i czynionych przez dopiero kształtującego swoją osobowość człowieka, czyni się w rodzinie. Dziecko, a potem młody człowiek, patrzy na swoich rodziców, rodzeństwo i „widzi” swoje przyszłe zachowanie, sposób kształtowania stosunków społecznych, w które będzie uwikłany, metody rozwiązywania konfliktów, wreszcie swoją przyszłą, własną rodzinę.
Jeżeli tak patrzeć na rodzinę, to można stwierdzić, że dobra rodzina, to niekoniecznie taka, której dobrze - w sensie materialnym - się powodzi, w której rodzice spełniają wszelkie zachcianki dzieci. Rodzina, która nastawiona jest jedynie na potrzeby materialne, może być dla swoich członków złym środowiskiem wychowawczym. Każdy z nas ma skłonność do przywiązywania nadmiernej wagi do swojej osoby. Jeżeli rodzice wychowują swoje dziecko w poczuciu jego wyjątkowości, zdarzyć się może, że młody człowiek w to uwierzy. Nie przygotowany do samodzielnej pracy, przyzwyczajony, że wszystko, czego chciał, dostawał, częstokroć nie jest w stanie radzić sobie sam w dorosłym życiu. Oczywiście, że to dobrze, jeżeli warunki materialne życia rodziny są dostatnie, źle jednak, gdy całe życie rodzinne obraca się wokół dóbr materialnych i ich pomnażania, gdy środek staje się celem. Taka rodzina nie jest dobra, ponieważ ogranicza możliwość rozwoju człowieka - nie uczy go właściwego sposobu układania stosunków społecznych, w które będzie w swoim życiu wchodził. Jest tylko grupą, w której realizuje się konsumpcyjne roszczenia, a niekiedy małą szkołą robienia spekulacyjnych interesów. A to nie wystarcza jako przygotowanie do bogatego życia człowieka, który przecież nie tylko dba o sprawy materialne, ale ma także potrzeby duchowe: kocha, przeżywa niepokoje i musi rozwiązywać liczne konflikty. Przygotowanie do życia w świecie społecznym powinna dać przede wszystkim rodzina. Przygotowanie w tej mierze, zasadniczo odmienne od wykształcenia typowo zawodowego, które otrzymuje się w różnego rodzaju szkołach, poczynając od umiejętności tak podstawowych i powszechnych, jak umiejętność czytania i pisania, po rzadkie, związane ze specyficznymi rolami zawodowymi, do których przygotowują szkoły wyższe, otrzymuje się w rodzinie. Dobra rodzina to taka, która pomaga znaleźć się młodemu człowiekowi w świecie społecznym, pomaga mu ukształtować własną osobowość społeczną.
To w rodzinie człowiek przygotowuje się do wejścia w życie społeczne, które zawsze było - a współcześnie zapewne w dużo większym stopniu jest - pełne sprzeczności i napięć. Oparcie na wzorach ukształtowanych w rodzinie - szczególnie duże w okresie wczesnego dzieciństwa - z punktu widzenia społecznego jest przede wszystkim istotne w okresie dojrzewania.
Rodzina ma swoje sprawy i przeżycia, nie jest jednak zamkniętą kulą, przez którą nic nie może przeniknąć na zewnątrz ani dotrzeć do środka. Przeciwnie, rodzina jest elementem całości: społeczeństwa i środowiska. Każdy członek rodziny związany jest z ludźmi spoza niej koleżeństwem, przyjaźnią, zależnością zawodową. I tu przed każdą rodziną pojawia się problem: na ile jej członkowie są autonomiczni poza rodziną. Niektóre rodziny pozwalają na silne więzi poza rodzinne, tak, że każda osoba może spędzać wiele czasu poza domem. Dom jest także otwarty na odwiedziny znajomych dzieci i dorosłych. Są to tak zwane rodziny o otwartych granicach. Inne z kolei są dużo bardziej zamknięte, często traktują świat jako wrogi. Poszczególni członkowie rodziny mają mało praw samostanowienia, silne związki z przyjaciółmi traktowane bywają wręcz jako zdrada czy nielojalność. Ogólnie przyjmuje się, że rodzina powinna zapewniać swoim członkom właściwy stopień niezależności, odpowiedni do wieku i pełnionych zadań. Na przykład szesnastoletnie dziecko potrzebuje więcej wolności i samodzielności niż dziewięciolatek, jednak w wielu domach traktowani są tak samo. Podobnie każde z rodziców zwykle dąży do stworzenia sobie grupy zaprzyjaźnionych osób, z którymi może porozmawiać o swoich problemach. Czasem jednak jedno z nich, bardziej skupione na domu i być może podlegające silniejszemu poczuciu zagrożenia, próbuje ograniczyć autonomię drugiej osoby. Konflikt pomiędzy związaniem a autonomią przybiera niekiedy formy otwartej walki, dającej się najczęściej zaobserwować na styku rodzice - dorastające dzieci.
Niestety nie zawsze na świecie dzieje się tak, jak byśmy chcieli, aby się działo. Nie wszyscy ludzie postępują tak, jak postępować powinni. Jedni dlatego, że po prostu nie chcą wykonywać tego, co do nich należy, inni - gdyż nie potrafią. Zakłócenia życia rodzinnego są często uzależnione od woli ludzkiej. Warto się nad tym zastanowić, aby tych zakłóceń uniknąć. Przecież nie zawsze jest tak, że to inni są winni temu, że się źle dzieje. Często winni jesteśmy my sami. Często my sami jesteśmy w stanie złu zaradzić.
Pijaństwo, które stanowi najczęstszą przyczynę nie wywiązywania się z obowiązku dostarczania środków na potrzeby materialne rodziny, jest także w naszym kraju główną przyczyną rozwodów. Człowiek nadużywający alkoholu przestaje być panem samego siebie. Po pewnym czasie żyje, aby pić. Staje się agresywny, przerzuca całą winę za swoje postępowanie na innych. To nie on jest winien, że kierownik zniecierpliwiony jego ciągłą nieobecnością w pracy lub niedbalstwem przy jej wykonywaniu, w końcu go zwolnił. Winny jest świat i złe ludzkie języki. Nierzadko winna jest żona, która go nie rozumie i dzieci, które mu przeszkadzają. Wszyscy tylko nie on. Życie z kimś takim staje się piekłem. Po pewnym czasie rozkładowi ulegają wszystkie więzi łączące rodzinę i małżeństwo, a w końcu może dojść do rozwodu.
Rodzina jest bowiem grupą społeczną silnie powiązaną emocjonalnie, uwikłaną w wiele zależności ekonomicznych, organizacyjnych, psychologicznych, zaś układ rodzinny, czyli system wzajemnych powiązań, angażuje wszystkie występujące w tym kręgu osoby. Nie ma tu biernych obserwatorów: to, co dzieje się z jednym członkiem rodziny, zawsze rzutuje na wszystkich pozostałych. Konfliktowych relacji może być w rodzinie dokładnie tyle samo, ile relacji pomiędzy jej członkami. Weźmy dla przykładu czteroosobową rodzinę składającą się z dwojga dorosłych: matki i ojca oraz dwojga dorastających dzieci. Te cztery osoby żyjące ze sobą pod jednym dachem tworzą pomiędzy sobą sześć relacji, przy czym każda może być konfliktowa.
I tak na przykład konflikt między małżonkami oddziałuje bardzo silnie na dziecko, mimo że rodzice są przekonani, iż do dziecka dociera wyłącznie werbalna część przeżywanych rozdźwięków. Tymczasem wyczuwa ono wrogość rodziców wobec siebie także wówczas, gdy nie jest ona otwarcie manifestowana. Nie rozumiejąc, co właściwie dzieje się między rodzicami, jest zdezorientowane i przerażone. Również konflikt na linii matka-córka czy ojciec-syn (albo odwrotnie) nie dotyczy wyłącznie tych dwóch osób, ale oddziałuje na drugiego, pozornie wyłączonego ze sprawy rodzica. Jeżeli w rodzinie są jeszcze inne dzieci, skutki rozdźwięków rzutują także i na nie. Zdarza się też, że konflikt obejmuje nie tylko grupę rodzinną, ale także osoby, które co prawda mieszkają osobno, ale odgrywają znaczącą rolę w jej życiu: teściowie, młodsze i starsze rodzeństwo itp.
Przedstawienie rodziny w formie rysunku (mężczyźni - kwadrat, kobiety - kółko) ułatwia prześledzenie siły związku zachodzącego pomiędzy poszczególnymi jej członkami. Wskazane byłoby, żeby dorosłe już dzieci łączyła z rodzicami silna więź, lecz najsilniejsza winna łączyć małżonków. Jeżeli siłę związku wyrazić grubością linii, opisana sytuacja wyglądałaby tak:
rodzice
dzieci dorosłe,
małżeństwo
Czasem jednak może być inaczej:
A B
C D
A: Syn bardzo mocno związany z matką odczuwa silniejszą lojalność wobec niej niż wobec żony. Trudne zadanie będzie miała małżonka, zanim poczuje się żoną mężczyzny, a nie syna. Jeżeli zaatakuje tę więź - przegrała. Jeżeli syn nie chce dojrzeć, bardzo będzie się męczyć w tym związku.
B: Córka związana z ojcem. Teraz z kolei mąż ma za żonę małą dziewczynkę. Czy uda mu się związać ją tak silnie, by dojrzała, zaufała jemu i rozluźniła związek zależności z ojcem?
W obu przypadkach, A i B, o ile młodzi chcą budować swoje małżeństwo, istnieje szansa, że to dojrzalsze spowoduje przyspieszenie dojrzewania u tego drugiego.
C: Tu oboje młodzi mają silniejsze zobowiązania lojalnościowe i są bardziej zależni od jednego z rodziców niż od siebie nawzajem.
D: Niewiele różni się od C. Chodzi tu tylko o pokazanie, że chociaż częściej mamusie wiążą silnie synów, a ojcowie córki, to może być również odwrotnie.
Gdybyśmy spojrzeli na rodzinę dawną i współczesną moglibyśmy stwierdzić, iż mimo burzliwych zmian w świecie jej społeczne funkcje są - w ogólnym zarysie - takie same. Poza jedną: rodzina, może z wyjątkiem rodzin chłopskich, prowadzących indywidualne gospodarstwa rolne, przestała być wspólnotą produkcyjną, której zadaniem jest wspólne wytwarzanie określonych dóbr materialnych. Przy obecnym poziomie złożoności produkcji, konieczności długotrwałego zdobywania wykształcenia i współpracy w niejednokrotnie bardzo dużych zespołach ludzkich - wspólnota rodzinna nie byłaby skądinąd w stanie samodzielnie podołać tego rodzaju zadaniom. Tak dawniej, jak obecnie, rodzina spełnia pięć podstawowych funkcji społecznych.
Po pierwsze, utrzymuje biologiczną ciągłość społeczeństwa. To przecież w rodzinach przychodzą na świat dzieci.
Po drugie, rodzina sprawuje opiekę nad małym człowiekiem, stwarza mu warunki rozwoju, umożliwia jego socjalizację, wejście jako pełno- wartościowego człowieka do społeczeństwa.
Po trzecie, kontroluje pod kątem norm obowiązujących w społeczeństwie postępowanie swoich członków.
Po czwarte, zaspokaja ich potrzeby emocjonalne, stwarza warunki tak potrzebnej każdemu prywatności.
Wreszcie po piąte, utrzymuje kulturalną ciągłość społeczeństwa, przekazując młodemu pokoleniu język, zwyczaje, wzory postępowań.
Dodać należy, że chociaż część wymienionych tu zadań spoczywa przede wszystkim na rodzicach - szczególnie w okresie, kiedy dzieci są małe - to w miarę ich wzrastania one również zaczynają mieć wobec rodziców pewne obowiązki. Od ich zachowania w dużym stopniu będzie zależeć, czy rodzice będą się czuli kochani (a przecież tak bardzo tego potrzebują) i bezpieczni (dzieci potrafią stworzyć atmosferę zagrożenia). Współuczestniczenie w dbaniu o materialną pozycję rodziny również może być znaczne, jeżeli dziecko ma poszanowanie dla jej własności, dba o dom, w przeciwieństwie do dzieci niszczących przedmioty i lekko przepuszczających cudze pieniądze - co jednak zwykle jest wynikiem rozpuszczenia, a więc błędów wychowawczych, albo jest sygnałem, że w rodzinie nie dzieje się dobrze i dziecko nie potrafi sobie z tym poradzić. Dzieci kochane akceptują swoją rodzinę aktywnie, pozwalają się wychowywać zgodnie z oczekiwaniami rodziny. Wzrastając stawiają rodzinę wobec wciąż nowych zadań, ale też same często wpływają na zachowanie jej ciągłości i trwałości.