Dagmara Hoffmann
III rok socjologii wieczorowej
NOWA FALA MODY NA SOCJOLOGIĘ?
Prorocza wizja prof. Tadeusza Szczurkiewicza.
Jakiś czas temu ludzkość bardzo hucznie świętowała nowy rok 2000. Było to wydarzenie niezwykłe, choćby z tego względu, że moje pokolenie tak radykalnej zmiany w zapisie daty nigdy dotychczas nie przeżyło i ponownie przeżywać prawdopodobnie nie będzie. Ale nie w tym cała oryginalność. Otóż do wzbudzenia atmosfery niezwykłości z pewnością przyczyniły się masmedia, usilnie nam, szarakom wmawiając, że to nie tylko nowy rok, ale i nowe milenium. Jak wynika z moich osobistych obserwacji, duża część społeczeństwa uwierzyła i pozwoliła złapać się w pułapkę „mody na niepowtarzalną noc sylwestrową.” Ludziska wydały przysłowiowy ostatni grosz, by godnie i modnie przywitać nową erę. Odurzeni szampanem nie zorientowali się, iż są manipulowani kaprysami mody, która wkracza w nasze życie bardzo agresywnie i zarazem niepostrzeżenie. Dowodem ogromnej manipulacji może okazać się fakt, że już 2.01.2000r. jedna z komercyjnych rozgłośni radiowych w Polsce zaczęła odliczać dni do początku nowego milenium, które ma nastać z początkiem roku 2001.Mój przykład wydawać się może nieco banalny, lecz jest to temat jeszcze gorący. W pracy skupię się na fenomenalnym zjawisku, jakim jest moda, lecz dotyczącym nieco poważniejszej dziedziny życia - mianowicie nauki. O modzie w kontekście nauki (w tym przypadku socjologii) pisał (wspomniany przeze mnie w tytule) prof. Tadeusz Szczurkiewicz. W związku z tym poniższe kilka zdań pragnę poświęcić właśnie jemu.
Na świat przyszedł w miejscowości Pilzno w roku 1895 (na ziemi galicyjskiej, w ówczesnym zaborze austriackim). Jak podają źródła, rodzice przybyli tam prawdopodobnie z Przemyśla. W roku 1919 przeprowadza się do Poznania, gdzie kontynuuje rozpoczęte wcześniej na Uniwersytecie Jagiellońskim studia filozoficzne, polonistyczne i etnograficzne. Rok później tj. 1920 powrócił z Ameryki do rodzimego Poznania wybitny socjolog - Florian Znaniecki i w tym samym czasie przekształcił istniejącą Katedrę Filozofii w Katedrę Socjologii i Filozofii Kultury. Właśnie za jego namową głównym przedmiotem studiów Tadeusza Szczurkiewicza staje się socjologia (od stycznia 1921r.). Został uczniem Floriana Znanieckiego, a wkrótce również jego przyjacielem.
„Związki Szczurkiewicza z Uniwersytetem Poznańskim zacieśniły się, gdy prof. Florian Znaniecki wyjechał w latach 1931- 33 jako visiting professor do Columbia Uniwersity w Nowym Jorku. Powierzył on wtedy prof. Szczurkiewiczowi przejęcie swoich wykładów (...)” 1
Tadeusz Szczurkiewicz pisał recenzje w „Ruchu Prawniczym, Ekonomicznym i Socjologicznym”, był również naocznym świadkiem instytucjonalizacji socjologii w Polsce, która miała miejsce od początku lat 20-tych. Pozostawał pod dużym wpływem socjologii niemieckiej z przełomu XIX/XX wieku, fascynowały go też dzieła Kanta (posiadał ponoć komplet pięknie oprawionych prac filozofa). Charakteryzował go duży krytycyzm wobec świata, wobec kierunków i nurtów socjologicznych. Krytykował kierunek psychologistyczny, geograficzny, biologiczny oraz rasowo-antropologiczny. Nie stronił też od krytyki pisanych przez siebie prac. W badaniach posługiwał się metodą analityczno-krytyczną. Jego pracę naukową przerwał wybuch II wojny światowej, lecz nie pozostał bierny, gdyż prowadził wykłady w tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich w Warszawie. Był on kontynuacją Uniwersytetu Poznańskiego. Praca dydaktyczna i powstanie warszawskie sprawiły, że został wysłany do obozu pracy, z którego powrócił w 1945 roku. Wrócił do Poznania, by kontynuować przerwaną pracę naukową. Działał w Polskim Instytucie Socjologicznym, na Uniwersytecie Poznańskim i w Akademii Handlowej. Po wojnie prowadził bardzo różnorodną i bogatą działalność dydaktyczno-naukową, czego wyrazem było zaangażowanie się w organizację Katedry Socjologii na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu (1945-50). Katedra powstała na wydziale prawno-ekonomicznym, której został wybrany kierownikiem. Wybór Torunia okazał się bardzo słusznym, z uwagi na stosunkowo małą „sowietyzację” tamtejszego uniwersytetu. Dużą część życia spędził jeżdżąc pomiędzy Poznaniem a Toruniem. W 1950 roku Katedra ta została zamknięta. Zmarł w 1984 roku zostawiając ogromny dorobek naukowy. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że gdyby pisał swoje prace również w obcych językach, zostałby uznany światowej sławy socjologiem. Nie ujmując mu oczywiście sławy - jaką niewątpliwie cieszył się w kraju.
Przyszedł właściwy moment, by wyjaśnić co spowodowało, iż piszę o modzie. Niewątpliwie bodźcem do tego typu poczynań jest praca prof. Tadeusza Szczurkiewicza nosząca intrygujący tytuł, mianowicie „Moda na socjologię”. Pierwszym skojarzeniem, które się nasuwa, to pytanie; czy to, czego dzisiaj jesteśmy świadkami, jest tylko powtórką z historii? Zdziwienie to nie wydaje się być bezpodstawne - przykładem niech będzie ilość maturzystów zdających egzaminy na ten kierunek. Sama jestem poniekąd „ofiarą” tego ogromnego zainteresowania socjologią- gdyż znalazłam się w tym swoistym „ wyścigu szczurów” zbyt daleko od lidera i dlatego studiuję teraz w trybie wieczorowym.
Chciałabym kilka następnych wierszy poświęcić definicji słowu „moda”, by lepiej zrozumieć, jakie niesie ze sobą niebezpieczeństwa. Otóż ”moda służy jako środek wyróżniania się z tłumu jak i konformizmu w stosunku do wybranych grup;(...)w przeciwieństwie do obyczaju jest bardzo zmienna...” 2 Dlatego też, mój przykład odnoszący się do zabawy sylwestrowej i sposobu jej spędzania związany był z drugim komponentem tej definicji, a przykład mody na socjologię prawdopodobnie okaże się związany z tą częścią, która mówi o chęci wyróżnienia się (o czym za chwilę).Tadeusz Szczurkiewicz odwołał się do innego jeszcze czynnika, który prawdopodobnie wpływa na postawę wobec mody. Jest nim niewątpliwie element nowości. Z tym to składnikiem wiąże się brak obiektywizmu, który może się wyrażać w dwóch skrajnościach - przesadnym sprzeciwie lub przesadną aprobatą wobec novum.
Artykuł „Moda na socjologię” ukazał się w 1937 roku, a jednak możemy z czystym sumieniem mówić dzisiaj o jego aktualności. Przecież nie sposób przemilczeć powodzenia, jakim cieszy się socjologia w ostatnim czasie. W tym oto punkcie niniejszej pracy pragnę nawiązać do tytułu, stawiając pytanie; czy mamy do czynienia z nową falą mody na socjologię? W latach, kiedy artykuł Tadeusza Szczurkiewicza ujrzał światło dzienne, socjologia była stosunkowo młodą i nową nauką. Dlatego budziła tak dużo kontrowersji, sprowadzających się do dwóch (wg prof. T. Szczurkiewicza równie dla niej szkodliwych): przesadnego krytycyzmu i optymizmu. Druga opcja wydaje się (za T. Szczurkiewiczem) dużo bardziej szkodliwą dla rozwoju socjologii. Poważnym zarzutem krytycznym wobec socjologii jest ten dotyczący chwiejności i nadmiernie rozbudowanej terminologii (z którą również dzisiejsi studenci w szczególności pierwszego roku się borykają). Patrząc z innej perspektywy, można tą ułomność nauki wykorzystać w sposób dalece odmienny. Mianowicie chęć wyróżnienia się z tłumu może sprowokować, do posługiwania się nomenklaturą socjologiczną w celu imponowania innym. Tak też się stało, wystarczy dzisiaj wsłuchać się w program publicystyczny lub debatę polityczną, by usłyszeć, że tego typu wtrącenia są w modzie. Może wydawać się nam to dziwne, ale dzisiejsze społeczeństwo z jednej strony krytykuje terminologię socjologów, nazywając ich wypowiedzi „socjologicznym bełkotem”, lub jak to określił J. Ziółkowski „podawanie banałów w szacie mętnych i napuszonych słów” (w: Krytyka rozumu socjologicznego, str.533), a z drugiej strony chętnie posługuje się pewnego rodzaju określeniami, by „dointelektualizować” swoje wypowiedzi.
„W okresie mody na socjologię nie jeden z publikujących, pragnąc przyozdobić swoje wywody, nie mające nic wspólnego z bardzo liberalnie nawet pojętą nauką, pstrzy je obficie a nieopatrznie, jakby na wszelki wypadek, zasłyszaną czy wyczytaną ale przyswojoną bez zrozumienia terminologią socjologiczną”3.
Należy chyba skupić uwagę na przesadnym optymiźmie w reakcjach na powstanie nowej nauki, jaką była socjologia. Prof. T. Szczurkiewicz w tym optymiźmie widział duże zagrożenie dla rozwijającej się nauki. Wśród osób, które wzdychały z zachwytu nad nieograniczonymi możliwościami socjologii, wymienił m.in. inteligencję nie pracującą naukowo a zorientowaną praktycznie, działaczy społecznych, publicystów oraz urzędników państwowych. Do owego zacnego grona należą (ogólnie rzecz ujmując) osoby, których rozwój światopoglądu jest na tyle zaawansowany, by w ogóle zauważyć powstanie i rozwój nowej nauki, a z drugiej strony ich zaangażowanie intelektualne tą dziedziną jest na tyle małe, by dały się zwieść pozorom i kaprysom mody (jaką niesie ze sobą nowość).Wierzyli, że to właśnie socjologia może im udzielić odpowiedzi na pytanie co mają robić, aby wyprowadzić ówczesne społeczeństwo z chaosu, który miał swój początek w kryzysie gospodarczym, politycznym i kulturalnym. „Inklinacja socjologów ku czynnemu angażowaniu się w rozwiązywanie nabrzmiałych problemów życia społecznego spowodowała, iż socjologię nazbyt często utożsamiano ze swego rodzaju (...) ruchem etycznym czy charytatywnym(...) z oczywistą szkodą dla jej naukowych interesów”4 . Ów mit użyteczności socjologii króluje do dnia dzisiejszego, jego wyrazem mogą być na przykład częste debaty telewizyjne z udziałem socjologa-arbitra lub socjologa-mędrca, który na bieżąco udziela wyjaśnień, tudzież komentuje zaistniałą sytuację społeczną. Z całym dla niego splendorem oraz wysublimowanym słownictwem. Socjologia również w obecnych czasach spełnia „rolę uniwersalnej kierowniczki w drodze do lepszej przyszłości”5 .
Sam Szczurkiewicz zwrócił uwagę, że tego typu wybiegi może dodają rozgłosu nauce i podtrzymują aurę mody, lecz wielkiego pożytku samej nauce nie przynoszą. „W sytuacji powszechnego zachwytu i czołobitności, wywołanych zbiorową iluzją, zmąciło się porządnie w głowie niektórym mniej krytycznym socjologom. Uwierzyli oni (...) w „królewskość” uprawianej przez siebie nauki.”6 Jednym z przejawów obniżenia się „czujności” u socjologów, z czym spotykamy się czasami obecnie, jest rosnąca tendencja do zbyt daleko idących uogólnień, wyrywania faktów z ich kontekstu itp. Są to zabiegi stosowane prawdopodobnie w tym celu, by nadążyć z produkcją teorii do rosnącego zapotrzebowania współczesnego rynku - przede wszystkim medialnego. ”Wiele przejawów zdaje się świadczyć, że twórczość socjologiczna w Polsce weszła w okres rosnącej prosperity.”7
Innym argumentem potwierdzającym, że twórczość socjologów padła ofiarą rynku może być przykład, iż tłumaczenia dzieł socjologicznych z języków obcych nie posiadają żadnej myśli przewodniej, wszystko jest dziełem przypadku „a przede wszystkim zależy od panującej mody, czy też przypuszczalnej koniunktury na rynku czytelniczym”8. Myślę, że stan ten ulega poprawie. Rynek wydawniczy zalewany jest przez masę prac, ale nakład często wydaje się być podyktowany modą.
Współczesnej myśli socjologicznej pozostają dwie alternatywy, pierwsza to budowanie konstruktów teoretycznych a druga to kult faktów oraz ich sumowanie. Druga z możliwości stanowi bez wątpienia ponurą wizję rozwoju naukowego socjologii, choć trudno nie zauważyć jej spektakularności. Jej powodzenie uwarunkowane jest łatwym przyswojeniem sobie tych faktów i sprowokowanie tym samym wrażenia, że jest się prawie socjologiem. Stąd wypływa m.in. źródło mody na socjologię - z pozornych łatwości interpretacyjnych. Moda jest rezultatem prostoty w przyswajaniu tej nauki ze względu na dużą zbieżność terminologii z językiem potocznym.
„Moda na socjologię oraz niski poziom teoretyczny tej nauki prowokuje nadto coraz liczniejsze rzesze zarozumiałych spryciarzy i błaznów intelektualnych do wystąpień publicznych pod modną, namaszczającą i rozgrzeszającą etykietą socjologii”9. Zjawisko mody może nieść jednak za sobą pewne pozytywne elementy, mianowicie zwiększenie zainteresowania wynikami prowadzonych przez socjologów badań. Wyrazem tego mogą być wszelkiego rodzaju publikacje wyników badań na łamach prasy np. w tygodniku „Polityka”. Innym przykładem mogą być sondaże przedwyborcze, które również cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Taka popularność pozytywnie wpływa na rozwój socjologii, stymulując grono naukowców do jeszcze intensywniejszej pracy interpretacyjnej. Niestety istnieje też ta ciemniejsza strona. Moda na socjologię może powodować przystosowywanie się nauki do potrzeb i gustów szerokich mas. Może się to przejawiać w upraszczaniu pewnych zagadnień, podejmowaniu tematów sensacyjnych, opracowywaniu tylko tematów aktualnych. Rodzi się niebezpieczeństwo praktycyzmu. Ponieważ moda jest zmienną (jak już wspomniałam przytaczając definicję encyklopedyczną), a tym samym ahistoryczną - moda w socjologii może doprowadzić do zignorowania jej wcześniejszego dorobku.
Tadeusz Szczurkiewicz wysnuł wiele pesymistycznych wizji, część z nich okazała się nie mieć już racji bytu. Oto przykład przepowiedni, która moim zdaniem się nie spełniła: ”... kto oswoił się dostatecznie z terminologią socjologiczną, tak, iż przestała mu już imponować i kto zarazem nie umie traktować nauki jako magii słów czy kunsztu prestidigitatorskiego, demonstrowanego przed ogłupiałym tłumem, ten niejednokrotnie przeżywa przykre chwile zwątpienia w wartość i użyteczność socjologii, jak długo będzie ona uprawiana tak, jak jest obecnie uprawiana.”10 W czasach gdy pisał to prof. T. Szczurkiewicz nic nie zapowiadało zmian, gdyż krytycyzm uczonych wobec socjologii był mały, panowała atmosfera irracjonalnego optymizmu, którego wyrazem była moda. Wynikała ona z opinii o socjologii, jako najbardziej wartościowej z nauk, najciekawszej, najbardziej użytecznej. Stąd pojawił się pogląd, że szanujący się inteligent powinien zainteresować się socjologią lub przynajmniej „socjologizować”, by uzyskać potwierdzenie dla swojej inteligencji i wiedzy. Jako, że jestem studentką socjologii, muszę niejako z urzędu zająć opozycyjne stanowisko i spróbować udowodnić, że dzisiaj nikt chyba nie wątpi w wartość socjologii. Myślę, że jednym z powodów, dla którego tak się dzieje jest to, czego obawiał się T. Szczurkiewicz, a co udało się zwalczyć. Mam na myśli pojawienie się myśli krytycznych wobec socjologii (które jak to opisywał autor w „Modzie na socjologię” są motorem rozwoju nauki) . Wydaje mi się również, że wśród wielkiego zainteresowania tą właśnie nauką nie spotyka się już irracjonalnego optymizmu. Jestem zdania, że optymizm jest potrzebny, jest nawet niezbędny, ale w wersji racjonalnej.
Pośród ludzi żerujących na rozgłosie wokół socjologii istnieją prawdziwi naukowcy, którzy nie liczą się z modą. Pośród nich z pewnością sytuował się T. Szczurkiewicz. W taką socjologię musimy wierzyć. Choć wizja jego odnośnie mody na socjologię się spełniła, to moda dzisiejsza wyrasta z innych przesłanek aniżeli ta, którą analizował T. Szczurkiewicz. Czasami zastanawiam się jak to się dzieje, że w przypadku innych niż nauka dziedzin życia, zjawisko mody i wszystkie jego skutki są budujące- biorąc pod uwagę względy ekonomiczne. Mam na myśli to, że artykuły modne dobrze się sprzedają i mają wysoką cenę. Jednak wniosek wydaje się być prosty; otóż nauka i tym samym socjologia nie jest zwykłym artykułem i mechanizmy gospodarki rynkowej nie sprawdzają się w jej przypadku. Duży rozgłos i bycie w modzie na pewno dodaje splendoru, ale nad wszystko nauka wymaga ciszy i spokoju. Dlatego najlepiej by było, gdybyśmy przestali o niej mówić, a zaczęli w nią wierzyć i starali się ją pogłębiać.
Bibliografia :
Kozyr-Kowalski S., A. Przestalski, J. Włodarek, „Krytyka rozumu socjologicznego”, Poznań 1997.
Szczurkiewicz T., „Studia socjologiczne”, Warszawa 1969.
Załęcki P., Olechnicki K., „Słownik socjologiczny”, Toruń 1997.
Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, Warszawa 1996.
1 Dulczewski Z., “Profesor Wyższego Katolickiego Studium Społecznego” w: „Krytyka Rozumu Socjologicznego” (red.), str. 591.
2 Nowa Encyklopedia Powszechna PWN, Warszawa 1996, t. 4, str.258.
3 Szczurkiewicz T., „ Moda na socjologię” w: „Studia socjologiczne”, Warszawa 1969, str. 26.
4 Ziółkowski J., “Impulsy i bariery rozwoju socjologii” w: „Krytyka rozumu socjologicznego”, str.530.
5 Szczurkiewicz T., ”Moda na socjologię” w: „Studia socjologiczne”, str. 30.
6 tamże, str. 30.
7 Szczurkiewicz T., “Socjologia naukowa a socjologia dla starych panien” w: „Krytyka rozumu socjologicznego”, str.238.
8 tamże str. 238
9 Szczurkiewicz T., “Moda na socjologię” w: „Studia socjologiczne”, str.38.
10 tamże, str.35.
6