Rozdział II
Otwarty konflikt 1949-1953
1. Ogólna charakterystyka okresu
U schyłku lat czterdziestych i na początku lat pięćdziesiątych w zakresie stosunków Kościół-państwo występowały różne, sprzeczne ze sobą tendencje. Jedne zmierzały w kierunku normalizacji, inne hamowały ten proces doprowadzając do wielu sytuacji konfliktowych.
O tym, że władze w tym czasie postanowiły zaostrzyć kurs wobec Kościoła świadczy m.in. dokument opublikowany przez Macieja Kledzika w „Życiu Warszawy” z 22 lutego 1994 roku, pochodzący z roku 1947, mówiący o metodach władz walki z Kościołem:
„Z Kościołem prowadzić walkę planową i systematyczną, nie spieszyć się z zawarciem Konkordatu z Watykanem, a natomiast zastępując go byle jakim systemem »modus vivendi« tak długo, dopóki PPR nie będzie czuła się dość silna, aby z Watykanu nic sobie nie robić, z Episkopatem zerwać, a klerowi wypowiedzieć zdecydowanie bezwzględną walkę. Na kierownicze stanowiska w PPR i w partiach bloku nie dopuszczać praktykujących katolików, natomiast wydatnie popierać bezwyznaniowców. Odgrodzić się od katolicyzmu w obsadzie stanowisk państwowych, organach UB, MO, w wojsku, w szkolnictwie i administracji. Tych spośród aktywistów PPR i partii bloku obywateli na odpowiedzialnych stanowiskach. W państwie, którzy nie będą skłonni rozluźnić i zerwać kontaktów z katolicyzmem pomijać w awansach, a z czasem zwalniać ze stanowisk, podając oczywiście zupełnie inne przyczyny. W wystąpieniach nieoficjalnych, zwłaszcza na terenie młodzieżowym, wyszydzać katolicyzm, jego władzę, całą organizację kościelną i w ogóle wszystko, co jest z katolicyzmem związane”.
Potwierdzeniem tej taktyki była instrukcja przeznaczona dla placówki KGB w ambasadzie radzieckiej w Warszawie z 2 czerwca 1947 roku, znaleziona w kancelarii Prezydenta Bolesława Bieruta, opublikowana 1 września 1989 roku przez „Dziennik Związkowy - Zgoda”. Punktu 34 tej instrukcji mówił:
„Szczególnej obserwacji poddać Kościół i tak ukierunkować działalność oświatowo-wychowawczą, aby wzbudzić powszechny wstręt do tej instrukcji. Objąć baczną uwagą i kontrolą kościelne drukarnie, biblioteki, archiwa, kazania, kolędowania, treść nauk religijnych oraz obrzędy pogrzebowe”.
Kościół z czasem stał się przedmiotem frontalnego ataku. Hasło dał premier Józef Cyrankiewicz, który w swym expose sejmowym 10 stycznia 1948 roku na temat stanowiska rządu wobec Kościoła zapowiadał faworyzowanie księży oddanych państwu i surowy osąd „agresywnego kleru”. Przestrzegał, że „wszelkie próby wykorzystania ambony czy szat kapłańskich do podniecania namiętności przeciw państwu ludowemu lub popierania podziemia będą przecinane z całą stanowczością i surowością prawa”. Była to próba rozbicia i całkowitego podporządkowania Kościoła władzom państwowym.
Na kongresie Zjednoczeniowym PPS i PPR w dniu 15-21 grudnia 1948 roku przyjęto zasadę rozdziału Kościoła od państwa w deklaracji ideowej nowo utworzonej PZPR. Aleksander Zawadzki, późniejszy przewodniczący Rady Państwa PRL, w przemówieniu wygłoszonym na tym kongresie oznajmił m.in.:
„PZPR stoi na gruncie rozdziału Kościoła od państwa, na gruncie świeckości szkolnictwa i wszelkich instytucji państwowych (...). Jest rzeczą wręcz nienormalną, by Kościół opierał swą działalność, odnoszącą się do tak osobistych spraw każdego wierzącego człowieka, jak religia, na związku z państwem, które jest aparatem rządzenia. Rozdział Kościoła od państwa w niczym nie uszczupli swobody kultu religijnego w Polsce. Rozdział Kościoła od państwa jest zaprogramowanym zadaniem polskiej demokracji w dziedzinie prawidłowego uregulowania wzajemnych stosunków państwa i Kościoła. Zakres i formy tego zadania uzależniać będzie z całą konsekwencją od dalszej konkretnej postawy duchowieństwa wobec naszego Państwa Ludowego i jego historycznych zadań - budowy socjalizmu w Polsce”.
Z forum Kongresu Zjednoczeniowego zapowiedziano więc wyraźnie dokonanie rozdziału Kościoła od państwa, co, mimo iż dotychczas realizowane było fragmentarycznie, przybliżyło jednak do rozwiązań bardziej konsekwentnych i wszechstronnych, których celem było zabezpieczenie w sensie prawnym i praktycznym wolności sumienia i wyznania oraz równouprawnienia Kościołów i związków religijnych.
W stosunkach państwowo-kościelnych tego okresu nie dominował jeszcze element konfrontacji aczkolwiek wielu hierarchów oraz reakcyjnie nastawionych księży głosiło, że władza ludowa jest nieprawomocna, że należy jej się podporządkować w takim stopniu, w jakim jest w stanie do tego zmusić. W sumieniu swoim natomiast człowiek wierzący nie powinien być związany jej zaleceniami. Widomym wyrazem tego stanowiska był wydany przez Watykan dekret Kongregacji Świętego Officium, grożący ekskomuniką wszystkim katolikom współpracującym z komunistami.
5 czerwca 1948 roku Kongregacja Świętego Officium ogłosiła komunikat przypominający katolikom, że nie powinni brać udziału w porozumieniach i układach z niekatolikami. 30 czerwca 1949 roku papież Pius XII zatwierdził go w formie uchwały, znanej jako dekret ekskomunikujący katolików, którzy współpracujący z komunistami w życiu społecznym. Dekret o ekskomunice był sygnałem Stolicy Apostolskiej wobec „zimnej wojny”. Gdyby był wypełniany przez Episkopat w Polsce, utwierdzałby podział społeczeństwa na wierzących i niewierzących oraz podziału na sfery życia społecznego dozwolone i niedozwolone dla katolików”.
W oświadczeniu Rządu Rzeczypospolitej w sprawie groźby ekskomuniki ogłoszonej przez Watykan, wręczonym dnia 26 lipca 1949 roku sekretarzowi Episkopatu Polski ks. biskupowi Zygmuntowi Choromańskiemu przez ministra administracji publicznej Władysława Wolskiego czytamy m.in.:
„Uchwała watykańska nie ma nic wspólnego z troską o wiarę i wolność praktyk religijnych, które w Polsce są w pełni respektowane i zabezpieczone. Wprost przeciwne - jest ona brutalnym pogwałceniem uczuć religijnych ludzi wierzących. Stanowi ona nadużycie autorytetu Kościoła dla celów nie mających nic wspólnego z religią. Uchwała ta grozi bowiem stosowaniem represji religijnych za poglądy polityczne oraz działalność społeczną, polityczną i państwową, niemiłą wywłaszczanym obszarnikom i kapitalistom i ich zagranicznym opiekunom. (...) Uchwała watykańska, podobnie jak pakt atlantycki i inne akty agresji politycznej, powstały za sprawą tych samych ośrodków imperialistycznych, które na skutek swej chciwości, zachłanności i chęci podboju całego świata szykują grunt do rozpętania nowej pożogi wojennej, zaś przeciw Polsce znów podsycają, zwłaszcza w Niemczech, najgorsze instynkty agresywne i rewizjonistyczne.
(...) Uchwała watykańska koliduje z zobowiązującym w Polsce porządkiem prawnym, toteż nie może ona być w Polsce ani rozpowszechniona, ani wykonywana.
Księża i inne osoby duchowne wszystkich szczebli winni kierować się obowiązującym ustawodawstwem polskim, zwłaszcza przy wykonywaniu funkcji natury publicznej, w żadnym razie nie mogą wykonywać dyrektyw zagranicznych ośrodków dyspozycyjnych, sprzecznych z polskim ustawodawstwem i polską racją stanu.
Patriotyczne i lojalne wobec państwa duchowieństwo korzystać będzie przy wykonywaniu swych obowiązków duszpasterskich z pełnej opieki prawnej i przyjaznego stosunku władz państwowych. Władze państwowe strzec będą poszanowania uczuć religijnych wierzących i swobody wykonywania praktyk religijnych, nie dopuszczając w tym zakresie do żadnej dyskryminacji. Równocześnie władze państwowe będą z całą surowości prawa ścigać wszelkie wystąpienia, które grożą zakłóceniem porządku publicznego lub zmierzają do osłabienia ustroju demokracji ludowej, wywalczonego wysiłkiem ludu pracującego i Państwa Ludowego, stojącego na straży niepodległości oraz praw i zdobyczy ludzi pracy (...).
Nie ulega wątpliwości, że olbrzymia większość ludzi nie ścierpi wichrzeń, które usiłują wykorzystać uczucia religijne ludzi wierzących dla celów polityki imperialistów i podżegaczy wojennych, którzy usiłują zakłócić naszą wielką, codzienną twórczą pracę dla dobra Polski”.
Dekret Świętego Officium nie był w Polsce zastosowany przez władze kościelne, jednakże sam fakt jego ogłoszenia nie stwarzał dobrej atmosfery w stosunkach kościelno-państwowych, nie mógł nie wywołać napięć, przynoszących szkodę sprawie normalizacji problemów wyznaniowych.
Episkopat pod wpływem dekretu Świętego Officium wydał specjalną instrukcję dla spowiedników, zobowiązującą ich do odmawiania rozgrzeszenia katolików, którzy są członkami partii, realizującymi polityczny program partii. Mimo, że nie została zastosowana w praktyce, to przecież ujawniła intencje kierowniczych kół kościelnych w Polsce do wykorzystania religii do określonych celów politycznych.
Jeszcze w marcu 1949 roku na ręce sekretarza Episkopatu, biskupa Choromańskiego, ówczesny minister administracji publicznej Wolski złożył Oświadczenie, w którym rząd domagał się, aby hierarchia kościelna zaprzestała aktywnej działalności antyludowej, zwracając jednocześnie uwagę, że najaktywniej występują przeciw socjalizmowi ci biskupi, którzy w czasie okupacji hitlerowskiej nie zachowali postawy patriotycznej, a nawet splamili się kolaboracją z okupantem, w szczególności zaś biskup Kaczmarek, ordynariusz diecezji kieleckiej, oraz biskup Adamski, ordynariusz diecezji katowickiej.
Na arenie międzynarodowej również był to okres wzrastającego napięcia. W roku 1949 wystąpiły wzmożone próby szantażu atomowego ze strony USA i wzmożona walka o pokój narodów zaniepokojonych obrotem wydarzeń. W Paryżu i w Pradze odbywały się światowe kongresy obrońców pokoju z udziałem przedstawicieli 60 narodów. Istotnym elementem nowej sytuacji było powstanie w 1949 roku Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Jeśli zaś chodzi o sferę spraw wewnętrznych to państwo polskie przechodziło od etapu przemian ludowodemokratycznych do przeobrażeń typu socjalistycznego.
Na plenum KC PZPR w dniu 20 kwietnia 1949 roku Bolesław Bierut oświadczył: „Jest sprawą hierarchii kościelnej, by w najbliższym czasie zdecydowała, czy chce korzystać z tych uprawnień i możliwości, które dla niej są zarezerwowane w Polsce Ludowej (...). Poszanowanie uczuć religijnych i kultu religijnego jest naszą niezłomną zasadą, której będziemy przestrzegać, lecz stosunek do hierarchii kościelnej zależeć będzie też od tej postawy wobec państwa”.
W Zjeździe Zjednoczeniowym Bojowników o Wolność i Demokrację, który odbył się 1 września 1949 roku w Warszawie, wzięła udział liczna delegacja księży, uczestników polskiego ruchu oporu, byłych więźniów politycznych i partyzantów.
Delegację przyjął Prezydent RP Bolesław Bierut.
„Władza Ludowa i Rząd Rzeczypospolitej - oświadczył on - czyni i czynić będzie wszystko, ażeby unormować i stworzyć oparte na wzajemnym zrozumieniu stosunki między Państwem a Kościołem.
Władza Ludowa, której jestem przedstawicielem razem z obecnym tu Panem Premierem, nie przeciwstawia się i nie będzie czyniła nic, co by raziło i krępowało uczucia religijne. Zagadnienie normalizacji stosunków między Państwem a Kościołem sprowadza się do wzajemnego ufności, do szczerego stosunku, do tego, aby rozumnie uzgodnić różne wzajemne obowiązki państwowe i obowiązki duchowieństwa. (...) Takie jest nasze zdanie. W tym duchu będziemy pracowali, ażeby znaleźć wspólny język i osiągnąć porozumienie z duchowieństwem polskim. Jest naszym przekonaniem, że znajdziemy w znacznej części duchowieństwa polskiego zrozumienie dla tych dążeń i dla tych pragnień”.
Wypowiedź Bolesława Bieruta na temat normalizacji stosunków kościelno-państwowych, miała wartość ponadczasową w tym sensie, że wyznaczała perspektywę polityki wyznaniowej Polski Ludowej nie tylko na najbliższą, ale i odległą przyszłość.
Wartość oświadczenia Bolesława Bieruta była tym większa, że złożone zostało ono w takim okresie, w którym Watykan związany z siłami zimnowojennymi, procesom normalizacji w stosunkach pomiędzy państwem a Kościołem rzymskokatolickim w Polsce i w innych państwach socjalistycznych nie tylko nie sprzyjał, lecz je wręcz torpedował - znajdując w tym względzie posłuch części miejscowej hierarchii kościelnej. Taka sytuacja stwarzała potrzebę podjęcia ze strony państwa szeregu przedsięwzięć doraźnych, istotne jednak było to, że zasadnicze kierunki polityki wyznaniowej Polski Ludowej nacelowane były na porozumienie i współpracę państwa z Kościołem.
2. Próba pierwszego porozumienia
między Państwem a Kościołem rzymskokatolickim
Wydarzenia z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych dotyczące stosunków między Kościołem a państwem ujawniają sprzeczne ze sobą tendencje, spośród których jedne służyły sprawie normalizacji, a inne normalizację podkopywały. Istotne znaczenie w tym czasie odegrało zawarcie porozumienie między Episkopatem a Rządem RP, podpisane 14 kwietnia 1950 roku. Zasługuje ona na uwagę tym większą, że było pierwszym w historii porozumieniem dwustronnym, zawartym pomiędzy hierarchią Kościoła rzymskokatolickiego a rządem państwa budującego socjalizm pod przewodem partii typu komunistycznego.
Zarówno Prezydentowi Bierutowi, jak i Prymasowi zależało na pokojowym i zgodnym współistnieniu między Kościołem a państwem. Nowy Prymas Polski kardynał Stefan Wyszyński, dokładnie pięć miesięcy po swym ingresie do katedry warszawskiej, 6 lipca 1949 roku doprowadził do podjęcia systematycznych rozmów z rządem w ramach tzw. Komisji Mieszanej. Członkami Komisji ze strony Episkopatu zostali: biskup Choromański, biskup płocki, ks. Tadeusz Zakrzewski i biskup łódzki, ks. Michał Klepacz. Wybór biskupa Choromańskiego był rzeczą zrozumiałą. Jako sekretarz Episkopatu i stały negocjator z rządem biskup Choromański posiadał największe doświadczenie w pertraktacjach. Biskup Zakrzewski reprezentował tę część Episkopatu, którą z rezerwą patrzyła na jakiekolwiek porozumienie z rządem, a biskup Klepacz miał za zadanie stworzyć warunki do kompromisu. Przedstawicielami rządu w Komisji byli: Władysław Wolski, Edward Ochab i Franciszek Mazur. Skład członków Komisji z ramienia partii był dobrze rozważny. Wolski od kilku lat kierował polityką wobec Kościoła i prowadził rokowania. Ochab, był mężem zaufania zarówno Bierut, jak i Stalina. Mazur był sekretarzem KC do spraw wyznań, a oprócz tego zaufanym człowiekiem sowieckiego ministra bezpieczeństwa; więc interesy rządu polskiego i Moskwy były dobrze reprezentowane i nie było obawy, że rząd polski poczyni dużo koncesji.
Prace Komisji Mieszanej trwały ponad 8 miesięcy. Rząd stawiał dużo wymagań, zmuszając członków Komisji Episkopatu i ks. Prymasa do wnikliwych rozważań i głębokiej analizy warunków kompromisu.
Podczas dyskusji w Episkopacie nad propozycjami rządu, po raz pierwszy powstały rozbieżności opinii wśród biskupów. Nie wszyscy byli gotowi do przyjęcia wszystkich sformułowań rządu. Największy opór porozumieniu na warunkach rządowych stawiali biskupi z Kielc, Katowic, Białegostoku i Lublina oraz administratorzy apostolscy ze Śląska i Olsztyna. Argumentowali oni, iż przez takie porozumienie rząd chce osiągnąć koncesje od Kościoła, osłabić go wewnętrznie i odizolować od papieża. Ksiądz Prymas był innego zdania. Uważał za konieczne konkretne porozumienie, które pozwoliłoby Kościołowi na swobodniejsze działanie w jego misji. Sądził, że w panujących w Polsce warunkach Kościół nie może odizolować się od wspólnych losów z narodem polskim. Troskę ks. Prymasa dzielili nie tylko członkowie komisji Episkopatu, ale również jeden z największych w Episkopacie autorytetów, kardynał Sapiecha.
Dla Episkopatu ważne było, aby prawa Kościoła były szanowane i uznawany był fakt, że papież „jest miarodajnym i największym autorytetem Kościoła” w sprawach wiary, moralności oraz jurysdykcji kościelnej. W komunikacie do wiernych, 22 kwietnia 1950 roku, Episkopat przyznał, że prace komisji, „prowadzone wśród piętrzących się trudności, wywołanych nie dającymi się usunąć różnicami światopoglądowymi, nie były łatwe. Wymagania toczącego się życia doprowadziły jednak do uzgodnienia najpilniejszych i najdonioślejszych spraw”.
Porozumienie składa się z dwóch części, z których pierwsza obejmuje zobowiązania Kościoła wobec państwa, a druga - na zasadzie wzajemności - zobowiązania państwa wobec Kościoła.
To, co w porozumieniu było nowe, to zobowiązania Episkopatu wobec państwa, natomiast deklaracja rządu stanowiła jedynie powtórzenie tego, co władze państwowe w odniesieniu do religii i Kościoła zapewniały od początków Polski Ludowej. Bardzo ważne było to, że w porozumieniu Episkopat zobowiązał się m.in. do poszanowania prawa i władzy, nawoływania wiernych do wzmożonej pracy nad odbudową kraju i podniesieniem dobrobytu narodu, oraz do przeciwstawienia się nadużywaniu uczuć religijnych w celach antypaństwowych. Dużą wartość miało również zobowiązanie Episkopatu, iż uznając autorytet papieża w sprawach wiary, w innych sprawach będzie kierował się polską racją stanu, i że okaże przy tym pełne poparcie dla podjętych przez rząd prac zmierzających do umocnienia i rozwoju Polski Ludowej, do skupienia wysiłków wszystkich obywateli w zgodnej pracy dla dobra kraju, sumiennego przestrzegania praw Polski Ludowej i wykonywania przez obywateli obowiązków wobec państwa.
Zobowiązania te miały walor tym większy, że były najzupełniej przeciwstawne politycznej kampanii, jaką podjął Watykan wraz z ogłoszeniem antykomunistycznego dekretu Świętego Officium z 30 czerwca 1949 roku. Dlatego też porozumienie nie wywołało entuzjazmu w Watykanie.
W punkcie trzecim Porozumienia Episkopat stwierdza, że wszystkie prawa - zarówno ekonomiczne, historyczne, kulturalne, religijne jak i sprawiedliwość dziejowa - wymagają, aby Ziemie Odzyskanie na zawsze należały do Polski. Wychodząc z założenia, że Ziemie Odzyskane stanowią nieodłączną część Rzeczypospolitej, Episkopat zobowiązując się zwrócić się do Stolicy Apostolskiej z prośbą, aby administracja kościelna, korzystając z praw biskupów rezydencjalnych, był zmieniona na stałe ordynariaty biskupie. Czyli, że na wniosek Episkopatu zostanie zlikwidowana tymczasowość administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich.
Ponadto Episkopat zobowiązuje się do przeciwdziałania wrogiej działalności wobec Polski Ludowej, a zwłaszcza do przeciwdziałania rewizjonistycznym, antypolskim wystąpieniom kleru niemieckiego.
W punkcie szóstym Episkopat zobowiązuje się wyjaśnić duchowieństwu konieczność nieprzeciwstawiania się rozbudowie spółdzielczości produkcyjnej na wsi.
Jeśli chodzi o państwo, to - jak stwierdza się w paragrafie dziesiątym - nie zamierza ono ograniczać aktualnego stanu nauczania religii w szkołach, programy tego nauczani opracowane będą w porozumieniu z państwem, a działalność duchownych nauczających religii traktowana będzie na równi z działalnością innych nauczycieli. Państwo poręcza możliwość uczestniczenia młodzieży w pozaszkolnych praktykach religijnych. Natomiast czy religia będzie przedmiotem nadobowiązkowym nie został w tym paragrafie ustalone. Mówi się tylko tyle, że stworzone zostaną warunki do nauczania religii w szkole. Poręczona jest także działalność KUL-u. Zakony i zgromadzenia zakonne będą miały całkowitą swobodę działalności w zakresie swego powołania i obowiązujący ustaw. Poręcza się także swobodę praktyk katolickich i tradycyjnych pielgrzymek. Sprawa duszpasterstwa w wojsku miała być uregulowana odrębnym porozumieniem.
Porozumienie podpisano 14 kwietnia 1950 roku.
W swoich Zapiskach więziennych Prymas Wyszyński tak określał motywy jego podpisania:
„W czasie nieustannych debat nad możliwością doprowadzenia do jakiejś ugody, stale pamiętam, że nie jest to ugoda między Państwem a Kościołem, bo do zawarcia takiej ugody Episkopat nie był kompetentny. Tak zwane »causae maiores« są zastrzeżone Stolicy Apostolskiej. Ale tu nie szło ani o konkordat, ani o porozumienie (»accordo«); nazwa ta wypłynęła w ostatniej chwili. Szło tylko o »modus vivendi« między Episkopatem a rządem. Wydało mi się, że ułożenie kilku punktów tego »modus vivendi« jest możliwe i niezbędne, jeśli Kościół nie ma stanąć w obliczu nowego - może przyspieszonego i drastycznego w formach - wyniszczenia”.
Tak więc motywem porozumienia mogłoby się wydawać, że zarówno ze strony Episkopatu jak i państwa było uregulowanie wzajemnych konfliktów. Ale cel ten można osiągnąć tylko wtedy, jeżeli sygnatariusze honorują wzajemne zobowiązania. Wyglądało jednak na to, że rząd w Warszawie prowadził podwójną grę. Z jednej strony unikał otwartej konfrontacji z hierarchią kościelną, a z drugiej strony zmierzał do osłabienia wpływów Kościoła, do jego wewnętrznego podziału.
Zaraz po podpisaniu „Porozumienia” 14 kwietnia 1950 roku ogłoszona została ustawa o utworzeniu Urzędu do Spraw Wyznań przy Prezydium Rady Ministrów. Szefem tego urzędu mianowano Antoniego Bidę, który poprzednio pracował w Urzędzie Kontroli Prasy. Statut Urzędu do Spraw Wyznań zawierał postanowienia jasno wskazujące, że rząd zamierza ograniczyć działalność Kościoła. Dotkliwy zwłaszcza był paragraf 4, który przyznawał Sekcji Spraw Kościoła kompetencje w kwestiach, „związanych z nadzorem nad teologicznymi i klasztornymi seminariami oraz innymi szkołami religijnymi”. Postanowienia tego Episkopatu nie mógł przyjąć. W liście do Prezydenta Bieruta z 12 września 1950 roku Episkopat wysuwał zastrzeżenia do paragrafu 4, twierdząc, że kryje on „zamiar interwencji w sprawy, które dotychczas zawsze były wewnętrznymi sprawami Kościoła. Wychowanie i kształcenie kleru należy do podstawowych kanonów wolności Kościoła, uświęconych prawem Boskim i zagwarantowanych konstytucją RP (Art. 113 i 114)”.
Rząd warszawski nie przepuszczał żadnej okazji do skompromitowania hierarchii kościelnej. Jedna z nich nadarzała się 17 kwietnia 1950 roku, kiedy opublikowano odezwę do narodu Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju, z wezwaniem do składania podpisów pod Apelem Sztokholmskim Światowego Kongresu Obrońców Pokoju, żądającym zakazu broni atomowej. Ta pokojowa kampania, zapoczątkowana w Sztokholmie, była manipulowana przez Związek Sowiecki i skierowana przeciwko tzw. „zimnej wojnie”, prowadzonej przez Amerykanów. Głównym celem ataków propagandy sowieckiej było zdyskredytowanie w oczach opinii światowej Paktu Północnoatlantyckiego (NATO) oraz Niemieckiej republiki Federalnej. Propagandyści z Moskwy starali się stworzyć wrażenie, że NRF stanowi logiczną kontynuację niemieckiego militaryzmu i że prawdziwym celem utworzenia paktu obronnego NATO jest dążenie do rozpętania nowej wojny.
Partia w Polsce bezskuteczne wywierała presje, aby biskupi podpisali Apel. Krajowa prasa najpierw zaatakowała biskupa Ignacego Świrskiego z Siedlec i biskupa Jana Stepę z Tarnowa w związku z rzekomym wydaniem przez nich zakazu podpisania Apelu przez księży. W rzeczywistości biskupi nie zabraniali podpisywania Apelu, lecz pozostawili tę decyzję sumieniu obywatelskiemu swych księży. 9 czerwca dziennikarz sowiecki, J. Makarenko, w moskiewskiej „Prawdzie” zaatakował imiennie za odmowę podpisania Apelu, kardynała Sapiechę, Prymasa Wyszyńskiego, biskupa Adamskiego, biskupa Kaczmarka, arcybiskupa Dymka i biskupa Bardę.
Napastliwe artykuły komunistów na Episkopat były nieuzasadnione. Biskupi nie chcieli podpisać imiennie Apelu, aby nie zostało to wykorzystane przez propagandę komunistyczną. Byli zadania, że praca na rzecz pokoju jest niezmiernie ważna dla świata, „powinna być wynikiem współpracy wielu elementów, z których jednakże każdy by działał w swym własnym zakresie stosownie do środków, jakimi rozporządza. Niechaj państwo walczy o pokój środkami politycznymi, ale niech nie zmusza Kościoła do używania metod politycznych. Stanowiłoby to wprowadzenie Kościoła w dziedzinę politycznej działalności państwowej... Episkopat polski oczekuje..., iż rząd polski pozwoli mu walczyć o pokój sposobami religijnymi i moralnymi i oczekuje, iż rząd polski zachowa metody polityczne dla siebie”.
Rząd domagał się, aby duchowieństwo pracujące w szkołach podpisało ów Apel. Nikt oprócz „księży patriotów” nie zastosował się do tego. Rząd wykorzystał tę okazję do uderzenia w zakony, szkoły katolickie, nauczycieli religii i prefektów. Odmowa podpisania Apelu wystarczyła, żeby zwolnić duchownych z pracy w szkole. Do tej akcji wciągnięto młodzież szkolną. W państwowych szkołach powstały szkolne komitety obrońców pokoju, które organizowały zebrania uczniów.
Stopniowe likwidowanie nauki religii w szkołach nastąpiło nie tylko przez usuwanie katechetów, ale też przez otwieranie coraz większe ilości szkół Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, w których w ogóle nie było nauki religii i dzieci wychowywano w ideologii komunistycznej.
Do połowy 1950 roku liczba takich szkół przekroczyła tysiąc. Episkopat posiadał dowody na to, że rodzice byli „zmuszeni do oddawania swoich dzieci tylko do szkół Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. Bardzo często rodzice ulegają temu przymusowi z obawy utraty stanowisk i środków utrzymania”.
Wypadki takie niepokoiły hierarchię kościelną. Episkopat ubolewał, że dużo księży znajduje się pod nadzorem, a wiele z nich jest więzionych bez sądu lub skazanych na długoterminowe więzienie. Episkopat był zdania, że rząd pogwałcił zarówno postanowienia Konstytucji, jak i nie spełnił swoich zobowiązań zawartych w „Porozumieniu” z kwietnia 1950 roku.
Ponieważ realizacja „Porozumienia” z strony Kościoła również miała się przeciągać, 25 października 1950 roku przedstawiciele rząd zwrócili uwagę na to, że Episkopat nie zrobił nic w sprawie uregulowania administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich mimo wyraźnie sprzyjających okoliczności w sytuacji międzynarodowej. Tę nową, korzystną sytuację stwarzało przede wszystkim podpisanie Układu Zgorzelskiego miedzy Polską a Niemiecką Republiką Demokratyczną, w którym NRD uznała za nienaruszalną granice na Odrze i Nysie.
Bezczynność Episkopatu w tak doniosłej sprawie była odbierania jako akt nielojalności wobec państwa i narodu polskiego, godziła także w interesy duchowieństwa przebywającego na terenie Ziem Zachodnich i Północnych. Nic więc dziwnego, że zaniepokojeni polityką Episkopatu duchowni zaczęli przyjeżdżać do Warszawy, domagając się uregulowania sprawy administracji kościelnej na tych terenach.
Z Dolnego Śląska przybyła w tym czasie, w październiku 1950 roku, delegacja złożona z 30 księży i 4 zakonnic. Niestety, delegacja ta daremnie zabiegała o audiencję u kardynała Wyszyńskiego. Kardynał nie przyjął też żadnej innej delegacji spośród licznie przybywających z Ziem Zachodnich.
Inaczej ustosunkował się do tej sprawy Rządu RP. Delegacja z Dolnego Śląska przyjęta została przez premiera Cyrankiewicza i innych dostojników państwowych, którzy z pełnym zrozumieniem wysłuchali postanowień duchowieństwa.
W tej sytuacji Polska Agencja Prasowa opublikowała komunikat o zarządzeniu Rządu RP w sprawie likwidacji tymczasowości administracji kościelnej na Ziemiach Odzyskanych. Administratorzy apostolscy, symbolizujący narzuconą przez Watykan tymczasowość administracji, zmuszeni zostali do opuszczenia Ziem Zachodnich i Północnych, a na ich miejsce ordynariuszami diecezjalnymi wybrani zostali, zgodnie z prawem kanonicznym, wikariusze kapitulni. Położenie kresu tymczasowości administracji kościelnej na Ziemiach Odzyskanych powitane zostało ze zrozumieniem i uznaniem przez opinię publiczną w całym kraju.
W pierwszej połowie lat pięćdziesiątych porozumienie było w wielu przypadkach jaskrawo naruszane - zarówno w postępowaniu władz administracyjnych, jak i w działaniach czynników kościelnych. Zawarte zostało ono w takim okresie, w którym ani warunki wewnętrzne (tzw. kult jednostki w partii i w państwie), ani zewnętrzne („zimna wojna” i antykomunistyczne krucjaty Watykanu) nie sprzyjały jego konsekwentnej, praktycznej realizacji przez obie strony. Nie oznacza to jednak, iż porozumienie pozostało dokumentem tylko na papierze; niejedno postanowienie w nim zawarte - mimo piętrzących się przeszkód - było przestrzegane i, co najważniejsze, żadna ze stron nigdy się z niego formalnie nie wycofała. Podpisanie porozumienia nie było jedynie aktem koniunkturalnym i taktycznym, lecz wydarzeniem o dużym znaczeniu historycznym, konstytuującym model nie tylko współżycia, ale i współdziałania państwa i Kościoła w dalekosiężnej perspektywie czasowej.
Niektórzy katoliccy historycy i publicyści wypowiadają opinie, że „Porozumienie” z 1950 roku było wymuszone na Episkopacie Polski przez władze państwowe, tkwiące już wtedy w okresie „błędów i wypaczeń”. Arcybiskup metropolita gnieźnieńsko-warszawski nie był jednak człowiekiem, na którym cokolwiek można by wymusić. Porozumienie było kompromisem, do którego okazały się zdolne obie strony - uwzględniające w tym przypadku (pomimo różnych, niesprzyjających okoliczności) nadrzędne racje społeczne i narodowe. A to, ze „Porozumienie” zaraz po wejściu w życie nie było realizowane, nie umniejsza jego ponadczasowego znaczenia historycznego.
3. Sylwetka kardynała Stefana Wyszyńskiego
Stefan Kardynał Wyszyński, Arcybiskup Metropolita Gnieźnieński i Warszawski, Prymas Polski, urodził się 3 sierpnia 1901 roku w Zuzeli nad Bugiem jako drugie dziecko w wielodzietnej rodzinie Stanisława i Julianny z domu Karp. Bardzo wcześnie, bo już w dziewiątym roku życia, traci matkę. Naukę początkowo rozpoczyna w Zuzeli, a następnie chodzi do szkoły w Andrzejowie. Wykształcenie średnie zdobywa w Warszawie w Męskim prywatnym Gimnazjum Wojciecha Górskiego. Następnie kształci się w Męskiej Szkole Handlowej w Łomży a później zostaje przyjęty do Liceum im. Piusa X we Włocławku; szkoła ta był jednocześnie Niższym Seminarium Duchownym.
Dnia 3 sierpnia 1924 roku otrzymuje święcenia kapłańskie a swoją pierwszą Mszę świętą odprawia w kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej. „Pojechałem z Prymicja na Jasną Górę - powie później - aby mieć Matkę, aby stanęła przy mnie w każdej mojej Mszy świętej jak stanęła przy Chrystusie na Kalwarii”. Z powodu choroby dopiero jesienią obejmuje obowiązki kapłańskie, jako wikariusz katedry włocławskiej, obejmując jednocześnie stanowisko redaktora dziennika „Słowo Kujawskie”; jednak nie długo spełnia te obowiązki.
Na polecenie swego biskupa podejmuje studia w zakresie prawa kanonicznego i nauk społeczno-ekonomicznych na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, które ukończył w roku 1929 pracą doktorską na temat: „Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły”. Podczas studiów pracował jako wicedyrektor konwiktu księży - studentów oraz prowadził duszpasterstwo wśród akademików - szczególnie w Stowarzyszeniu Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” oraz w „Bratniaku”. Tam spotkał się z księdzem Władysławem Korniłowiczem, który stał się jego ojcem duchowym. Kontakt ten zaważył na duchowości kapłańskiej przyszłego Kardynała Prymasa.
Po zakończeniu studiów w Lublinie ks. Wyszyński odbył roczną podróż naukową do Austrii, Włoch, Francji, Belgii, Holandii i Niemiec. Przedmiotem jego zainteresowań stały się problemy związków zawodowych, organizacje katolickiej młodzieży robotniczej a przede wszystkim doktryny i ruchy społeczne.
Po powrocie do kraju jesienią 1930 roku ks. Wyszyński podjął kolejno obowiązki wikariusza, profesora w seminarium duchownym, dyrektora Diecezjalnych Dzieł Misyjnych, promotora biskupiego. Kierował też Sodalicją Mariańską, prowadził Chrześcijański Uniwersytet Robotniczy oraz pracę społeczno-oświatową w Chrześcijańskich Związkach Zawodowych. Jako naczelny redaktor „Ateneum Kapłańskiego” przez wiele lat podejmował równocześnie prace publicystyczne. Zaangażowanie w problematykę społeczną spowodowało, iż ks. Stefan Wyszyński został mianowany przez kardynała Augusta Hlonda w 1937 roku członkiem Rady Społecznej przy Prymasie Polski.
Po wybuchu wojny w 1939 roku na polecenie biskupa Kozala ks. Wyszyński opuścił Włocławek, gdyż był imiennie poszukiwany przez gestapo. Początkowo na Lubelszczyźnie potem w Laskach pod Warszawą, prowadził konspiracyjną akcję oświatową wśród młodzieży. W czasie Powstania Warszawskiego był kapelanem Armii Krajowej Obwodu II Żoliborz oraz rejonu Puszczy Kampinoskiej i szpitala powstańczego w Laskach.
Po wojnie wrócił do Włocławka. Mianowany został rektorem; organizował seminarium i sprawował jednocześnie funkcje proboszcza w dwu parafiach, z powodu braku księży, wymordowanych podczas wojny. Redagował tygodnik diecezjalny „Ład Boży”, „Kronikę Diecezji Włocławskiej” oraz „Ateneum Kapłańskie”.
W dniu 4 marca 1946 roku ks. Wyszyński został mianowany przez Piusa XII biskupem lubelskim. Jego głównym zadaniem było porządkowanie zniszczonej przez okupację diecezji, wizytacja parafii; wygłaszał liczne kazania, szczególnie w dzielnicach robotniczych Lublina, prowadził rekolekcje, organizował kursy katechetyczne, wykładał i opiekował się Katolickim Uniwersytetem Lubelskim jako jego Wielki Kanclerz.
W dniu 12 listopada 1948 roku zostaje mianowany arcybiskupem gnieźnieńskim i warszawskim. Jak przy nominacji na biskupa, tak i teraz przy powołaniu na Stolicę Prymasowską w Gnieźnie, arcybiskupią w Warszawie broni się. „To przerasta moje siły i możliwości” - mówił. „Oby Papież cofnął ten straszny na mnie wyrok...”. Po przemyśleniach i modlitwach zdecydował się przyjąć nominację. W prokatedrze warszawskiej, podczas ingresu powiedział: „Nie jestem politykiem, ani dyplomatą, nie jestem działaczem ani reformatorem. Ale jestem ojcem waszym duchownym, Pasterzem i Biskupem waszych dusz”.
Prymas Wyszyński objął rządy Kościoła w czasach wyjątkowo ciężkich. Od początku, wobec trudnej sytuacji ustrojowej dostrzegał potrzebę znalezienia modus vivendi Kościoła w Polsce. Przewidując trafnie dalszy rozwój wydarzeń w kraju i na arenie międzynarodowej wybrał drogę porozumienie z rządem Polski. Porozumienie to zawarte 14 kwietnia 1950 roku, wywołało wiele kontrowersji w kraju i za granicą, także w Watykanie.
W następnym roku ksiądz Prymas udał się do Rzymu, gdzie uzyskał od papieża Piusa XII aprobatę dotychczasowego kierunku postępowania Kościoła i Episkopatu w Polsce. Wręczył papieżowi symboliczne dary: garść ziemi polskiej, w którą wsiąkła krew dzieci podczas Powstania Warszawskiego, również z chleba, otrzymany od uwolnionych więźniów, i ryngraf Matki Bożej.
Dnia 12 stycznia 1953 roku ksiądz Prymas został mianowany kardynałem. W tym czasie w kraju wzmogło się prześladowanie Kościoła, ograniczenie jego wolności, podstawowych praw do bytu i pracy. Władze Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej odmówiły paszportu nowo mianowanemu kardynałowi, który miał pojechać do Rzymu na konsystorz. Ingerencje władz państwowych w sprawy Kościoła stawały się coraz bardziej intensywne. Rząd po zlikwidowaniu opozycji politycznej poczuł się o tyle silny, że uznał za stosowne przejść, mimo zawartego porozumienia, do ostrej walki z Kościołem. Nastąpiły aresztowania biskupów i księży. Władze państwowe chciały uzależnić od siebie duchowieństwo oraz decydować o obsadzaniu stanowisk kościelnych.
Kardynał Wyszyński nieustępliwie bronił Kościoła. Skierował do władz państwowych słynny memoriał, w którym mówił wyraźnie, że w obliczu krzywd, jakich doznaje Kościół w Polsce, już dalej na ustępstwa iść nie można, „Non possumus” - woła w memoriale nieugięty Prymas.
Nocą 25 września 1953 roku Stefan kardynał Wyszyński został aresztowany przez władze państwowe. Był więziony kolejno w Rywałdzie koło Grudziądza, w Stoczku Warmińskim, w Prudniku oraz w Komańczy. Były to dla niego lata ofiary, cierpienia i odosobnienia. W tym czasie z modlitw i medytacji powstały wyjątkowe dzieła Prymasa, jak na przykład „List do moich kapłanów”, a przede wszystkim „Śluby Narodu” i programu „Wielkiej Nowenny” przed Tysiącleciem Chrztu Polski. Dnia 26 października 1956 roku odzyskał wolność i wrócił do Warszawy, wśród wielkiej radości całego Kościoła polskiego.
Osoba księdza Prymasa stała się symbolem umiłowania wolności, sprawiedliwości. W dniach „polskiego października”, w dniach niepokoju i wzburzenia, zwrócono uwagę na człowieka, który mógł zjednoczyć wszystkich.
W trudnej sytuacji Kościoła, zmagającego się z ateizmem, Prymas - jak zawsze - odwołał się do Bogurodzicy, Królowej Polski, w Jej imię podjął Wielką Nowennę - program moralnej odnowy Ojczyzny, ujęty według problematyki życia osobistego, rodzinnego oraz społecznego. Program ten zawarty został w napisanych przez Prymasa jeszcze w więzieniu „Ślubach Narodu”, które w dniu 26 sierpnia 1956 roku uroczyście złożone zostały na Jasnej Górze. Inauguracja Wielkiej Nowenny nastąpiła 3 maja 1957 roku. W tym dziesięcioletnim (1957-1966) nabożeństwie katolików polskich Prymas brał żywy udział, głosząc Słowo Boże.
Dopiero w roku 1957 Prymas wyjechał do Rzymu, gdzie otrzymał kapelusz kardynalski oraz kościół tytularny Santa Miaria in Trastevere. Wracając do kraju był gościem patriarchy Wenecji, Kardynała Angelo Giuseppe Roncalli, który rok później zasiadł na Stolicy Piotrowej jako papież Jan XXIII.
Milenium Chrztu Polski w roku 1966, stało się społecznym wyznaniem wiary Narodu. Prymas przewodniczył wszystkim milenijnym uroczystością, przemierzając wraz z całym Episkopatem „Szlak Tysiąclecia”. W tym czasie władze coraz ostrzej atakowały osobę kardynała Prymasa.
Ważnym etapem w życiu Prymasa Polski był czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II, najpierw w przygotowaniach, a potem w obradach wszystkich czterech sesji. Biskupi polscy, na III Sesji Soboru złożyli specjalny memoriał do Ojca Świętego z prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie Jej świata. Dokonało się to na zakończenie IV sesji.
W roku 1967 władze państwowe nie dały zezwolenia Prymasa na wyjazd do Rzymu na Synod Biskupów. W ramach jedności Episkopatu i na znak protestu zrezygnował z wyjazdu kardynał Karol Wojtyła oraz inni członkowie delegacji.
Wobec narastających konfliktów społecznych Prymas zdecydowanie wystąpił w obronie podstawowych praw człowieka i Narodu. Rok 1968 przyniósł wypadki marcowe, walkę młodzieży akademickiej o prawo do prawdy i wolności osobistej. W jednym ze swoich przemówień z tego okresu Kardynał Wyszyński stwierdził: „Nie wolno bić! Chrześcijanin nigdy na nikogo ręki nie podnosi, bo w każdym widzi godność dziecięcia Bożego. Ugodzony może wydać się sponiewieranym. Ale bardziej poniewiera się ten, który uderza, niż ten, który jest uderzony... Najmilsi przezwyciężajcie nienawiść miłością”.
A w grudniu 1970 roku, w miesiącu tragicznych wypadków na wybrzeżu, wypowiedział wstrząsające słowa: „Wasz ból jest naszym wspólnym bólem. Gdybym mógł w poczuciu sprawiedliwości i ładu wziąć na siebie całą odpowiedzialność za to, co się ostatnio stało w Polsce, wziąłbym jak najchętniej Bo w Narodzie musi być ofiara okupująca winy Narodu... Jakże bym chciał w tej chwili - gdyby ta ofiara przyjęta była - osłonić wszystkich przed bólem, przed męką”.
Wypełniając milenijne zobowiązania Narodu, w poczuciu współodpowiedzialności za cały Kościół, 5 września 1971 roku kardynał Prymas dokonał wraz ze wszystkimi biskupami polskimi na Jasnej Górze „Aktu oddania Maryi, Matce Kościoła, całej rodziny ludzkiej”.
W październiku 1971 roku udał się na kolejny Synod Biskupów; uczestniczył w pracach Kongregacji do Spraw Kapłanów i Papieskiej Komisji Rewizji Prawa Kanonicznego.
W roku 1975 Prymas trzykrotnie udawał się do Rzymu: w maju na Kongres Mariologiczny i Maryjny, w październiku - z polską pielgrzymką jubileuszową i wreszcie w grudniu wziął udział w uroczystościach dziesięciolecia zakończenia Soboru Watykańskiego II.
W życiu polskiego Kościoła zbliżał się wówczas wielki jubileusz 600-lecia obecności cudownego Obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze. Na sześć lat przed tym jubileuszem, w roku 1976, Prymas Polski ogłosił program przygotowania: „Sześć lat wdzięczności za sześć wieków obecności”.
Dnia 3 sierpnia 1976 roku kardynał Prymas skończył 75 lat życia. Stosując się do wskazań Vaticanum II przedstawił Ojcu świętemu sprawę swej dalszej służby na stolicach arcybiskupich: gnieźnieńskiej i warszawskiej. Papież nie przyjął jednak rezygnacji i pozostawił Prymasa na dotychczasowym stanowisku.
W 1977 roku kardynał Wyszyński zapadł na poważną chorobę, którą przezwyciężył. Pomimo osłabienia po ciężkiej chorobie w listopadzie udał się do Rzymu; było to spowodowane szczególnym wydarzeniem - wizytą kierownictwa politycznego Polski w Stolicy Apostolskiej. Swym autorytetem Prymas wspierał polską rację stanu.
Dnia 6 sierpnia 1978 roku przyszła smutna wiadomość o śmierci papieża Pawła VI. Prymas Polski wraz z kardynałem Karolem Wojtyła udał się do Rzymu. Konklawe kardynałów dnia 26 sierpnia, wybrało nowego papieża; został nim kardynał Albino Luciani, patriarcha Wenecji, który przyjął imię Jana Pawła I.
Ważnym zadaniem w programie pracy Prymasa było chrześcijańskie ułożenie kontaktów Narodu polskiego z Narodem niemieckim. Wielkim krokiem ku pojednaniu narodów było milenijne orędzie biskupów polskich zawarte w liście skierowanym do biskupów niemieckich. Odpowiedź Episkopatu Niemiec była wyrazem zrozumienia intencji strony polskiej. W kraju jednak inicjatywa ta spotkała się z ostrą kampanią władz politycznych, przeciwnych wszelkim poczynaniom, które podnosiły autorytet Kościoła w sprawach narodowych.
Dnia 29 września 1978 roku światem wstrząsnęła wiadomość o śmierci Ojca Świętego Jana Pawła I.
W dniu 16 października został wybrany papieżem po raz pierwszy w dziejach Kościoła - Polak, Arcybiskup Metropolita Krakowski, Kardynał Karol Wojtyła. W jednym z przemówień w Rzymie, Prymas wyznał, ze jest to zwycięstwo Matki Bożej, które zapowiedział kardynał August Hlond.
Przyjazd Ojca Świętego do Polski w czerwcu 1979 roku był jednym z najdonioślejszych wydarzeń w dziejach Narodu i Kościoła w Polsce. Podczas pielgrzymiej wędrówki Papieża Jana Pawła II po ojczystym kraju towarzyszył mu Prymas.
W dniach wielkich przemian lat 1980-1981 Prymas stał się ośrodkiem równowagi różnorodnych nurtów społeczno-politycznych. Doskonale rozumiał dążenia ludzi pracy, popierał ich słuszne żądania. Dla robotników i rolników domagał się prawa swobodnego zrzeszania się w Samorządnych Związkach Zawodowych. Jednocześnie jednak tak sterował sytuacją w kraju, aby nie narazić bezpieczeństwa i suwerenności Ojczyzny. Wznosił się ponad wszelkie różnice światopoglądowe i polityczne, mając na uwadze jedynie i zawsze dobro Polski.
Życie tego wielkiego ojca narodu, nie tylko biskupa, Prymasa, ale i męża stanu, gorącego patrioty, który dawał dowody umiłowania Ojczyzny jest częścią dziejów Polski w XX wieku. Postać Prymasa Wyszyńskiego jest tą, która niewątpliwie odegrała ogromne znaczenie w życiu Narodu, Kościoła i państwa w czasie tak trudnym, dla całego Narodu Polskiego, a Naród polski zawsze był dla niego najważniejszy. W układaniu wzajemnych relacji między Kościołem a Państwem był jedną z najważniejszych postaci.
K. Kąkol, Kościół w PRL. Elementy ewolucji doktryny, Warszawa 1985, s. 249.
Tamże, s. 252.
Dekret Kongregacji Świętego Officium nie był w Polsce realizowany poza instrukcją Episkopatu dla spowiedników, aby nie dawali rozgrzeszenia członkom partii.
W. Mysłek, Kierownictwo Kościoła rzymskokatolickiego wobec Polski Ludowej 1944-1969. CODKL, 1970, s. 77.
S. Markiewicz, Państwo i Kościół w Polsce Ludowej, Warszawa 1981, s. 83.
Oświadczenie rządu złożone 14. III. 1949 roku przez Ministra Administracji Publicznej Władysława Wolskiego na ręce sekretarza Episkopatu biskupa Zygmunta Choromańskiego {w:} K. Kąkol, op. cit., ss. 253-255.
S. Markiewicz, Tamże, s. 87.
„Trybuna Ludu” z 2. IX. 1949 r.
„Komunikat Episkopatu Polski do wiernych o porozumieniu zawartym między przedstawicielami rządu Rzeczypospolitej Polskiej i Episkopatu Polski”, List Pasterski Episkopatu Polski 1945-1974, (Paryż 1975), ss. 96-97.
Kardynał Stefan Wyszyński, Zapiski więzienne, Paryż 1982, s. 21.
P. Raina, Kardynał Wyszyński. Droga na Stolicę Prymasowską, Warszawa 1993, s. 199.
W. Kozub-Ciembrowicz, Najnowsza historia polityczna Polski. Wybór źródeł, cz. V (1949-1956), Kraków 1993, ss. 61-62.
Gimnazjum W. Górskiego przyjęło za swojego patrona św. Wojciecha. Miało prawa państwowe. Od 1877 roku posiadało 4, potem 6 klas i mieściło się przy ulicy Miodowej. Od 1883 roku W. Górski przeniósł je do gmachu przy ulicy Hortensji 2. w 1906 roku szkoła została przekształcona w ośmioklasowe gimnazjum filologiczne z językiem wykładowym polskim. Gimnazjum miało bogate tradycje patriotyczne i niepodległościowe.
Jako wikary ks. Stefan Wyszyński przepracował we Włocławku tylko niecały rok. Jego głównym celem było ukończenie studiów wyższych. Biskup ordynariusz zdawał sobie sprawę ze zdolności młodego wikarego i umożliwił mu studia na uniwersytecie w Lublinie, które młody ks. Wyszyński rozpoczął w 1925 roku.
M. P. Romaniuk, Życie, twórczość i posługa Prymasa Tysiąclecia, Warszawa 1994, s. 355.
Kazanie Prymasa Polski w katedrze warszawskiej w dniu 25. XII. 1970 r.
W. Kozub-Ciembrowicz, J. M. Majchrowski, Najnowsza historia polityczna Polski. Wybór źródeł, cz. VI (1956-1970), Kraków 1994, ss. 94-101.
53
Otwarty konflikt 1949-1953