Michael Billig „Studying the thinking society: social representations, rhetoric, and attitudes”;
w: G. M. Breakwell, D. V. Canter „Empirical approaches to social representations”;
Oxford: Clarendon Press 1993
str. 39-62
Studiując myślące społeczeństwo: społeczne reprezentacje, retoryka i postawy
Pojęcie „społecznych reprezentacji” jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych koncepcji sformułowanych w ostatnich latach w psychologii społecznej. Wiele zostało powiedziane na temat psychologii społecznej opartej na studiowaniu społecznych reprezentacji, a przedstawionej przez Serge'a Moscovici'ego. Zdaniem jednego z obrońców, koncepcja ta daje szansę stworzenia „ujednoliconego podejścia do całej serii problemów usytuowanych w punkcie krzyżowania się psychologii społecznej z innymi naukami społecznymi” (Jodelet 1984, s.378). Było nieuniknione, że tak ambitna perspektywa wywoła poważną krytykę. Są tacy, którzy twierdzą, że koncepcja społecznych reprezentacji wniosła niewiele nowego (Eiser 1986; McGuire 1986) albo, że nowość tę niszczy jej beznadziejna wprost niejasność (McKinlay i Potter 1987; Potter i Litton 1985) czy też, że cały ten projekt jest z teoretycznego punktu widzenia błędnie pomyślany (Parker 1987). Niektórzy krytycy próbowali ocalić od niejasności to, co oryginalne polecając, by koncepcja społecznych reprezentacji zastąpiona została przez inne koncepcje, takie jak ta [oparta na pojęciu] „repertuarów lingwistycznych” (Potter i Litton 1985; Potter i Wetherell 1987).
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że poniższe analizy są kolejnym atakiem na nową, pojęciową rewolucję zaproponowaną przez Moscovici'ego. Zostanie tu oczywiście zasugerowane, że centralna koncepcja społecznych reprezentacji wykorzystywana była w niespójny sposób, a część krytyki przedstawionej w zarysie u Billig'a (1988b) ulegnie rozwinięciu. Może się okazać, że mamy tu do czynienia z obroną rywalizującego podejścia, opartego na studium retoryki (Billig 1985, 1986, 1987; Billig et al. 1988). W każdym razie, jedno trzeba zaakcentować silnie już na wstępie. Prezentowana krytyka nie jest pobudzana przez ducha kontrrewolucji, usiłującego zmiażdżyć nowych rewolucjonistów. Podejście retoryczne nie jest tu też promowane przez jakową współzawodniczącą sektę rewolucyjną, domagającą się prawa do sukcesji po ancient regime psychologii społecznej, skoro tylko rządzący eksperymentatorzy zostaną usunięci ze swoich pałaców. Natomiast, krytyka ta ma za cel skierować uwagę ku retorycznym cechom życia społecznego. Zostanie tu zasugerowane, że istnieje potrzeba, aby teoretycy społecznych reprezentacji zwrócili na te cechy należną uwagę, jeżeli ich ambitne cele intelektualne mają zostać osiągnięte.
Moscovici (1984b) twierdzi, że koncepcja społecznych reprezentacji ma na celu badanie „myślącego społeczeństwa” i, ze względu na to, podkreśla zarówno społeczną naturę myślenia, jak i wagę myślenia w życiu społecznym. Podejście retoryczne nie rozważa żadnego z tych założeń. Stwierdza jedynie, że myślenie, które można odnaleźć w myślącym społeczeństwie ma szczególny charakter: myślenie to jest z zasady retoryczne. Słowo „retoryczny” nie jest tu używane w znaczeniu pejoratywnym. „Tylko” retoryka, bądź „pusta” retoryka nie są przeciwstawione substancjalnemu myśleniu przyjmującemu założenie, że „myślące społeczeństwo” potrzebuje uwolnić się od myślenia retorycznego i zastąpić je myślą „odpowiednią” czy „logiczną”. Przeciwnie: retoryka ma tu znaczenie pozytywne, które kieruje uwagę na argumentacyjny wymiar myślenia. W starożytności sztuka retoryki była sztuką argumentowania, ponieważ retorzy wykorzystywali swoje umiejętności do przekonywania na rzecz ich własnych poglądów i przeciw poglądom rywali. Dziś podejście retoryczne sugeruje, że takie retoryczne umiejętności, zdolność przekonywania, są zawarte w myśleniu jako takim, ponieważ, gdy człowiek myśli, [jednocześnie] explicite lub implicite dyskutuje, czy to z innymi czy z samym sobą. Ten argumentacyjny wymiar myślenia nie został jednak należycie rozpoznany przez nauki społeczne. Ulega on często przeoczeniu zarówno w psychologii kognitywnej, która posługuje się wąskim rozumieniem myślenia, jak i przez tych teoretyków nauk społecznych, którzy kładą nacisk na malejącą rolę ideologii, czy reguł społecznych (Billig 1987; Billig et al. 1988).
Wczesne ujęcia teorii społecznych reprezentacji nie rozpoznawały explicite społecznego i psychologicznego znaczenia argumentacji. Nie ma jednak, z teoretycznego punktu widzenia, żadnej opozycji między założeniami teorii społecznych reprezentacji, a podejściem retorycznym. Prawdę mówiąc, jeśli myślące społeczeństwo ma stać się przedmiotem studiów, wówczas teoretycy społecznych reprezentacji będą musieli poważnie potraktować badania nad argumentowaniem. Istnieją wskazówki świadczące, że Moscovici (1987) i Emler (1987) zdają sobie sprawę z faktu, że badania retoryki mogłyby w końcu dostarczyć zasadniczego, znaczącego składnika dla teorii społecznych reprezentacji. Jednakże wcielenie idei, czerpanych z podejścia retorycznego, do perspektywy społecznych reprezentacji nie może zostać osiągnięte bez namysłu. Jeśli retoryczne aspekty społecznych reprezentacji mają być rozpoznane, wówczas kilka kluczowych koncepcji wymaga ponownej oceny i ponownego dopasowania, ponieważ podejście społecznych reprezentacji nie było pierwotnie sformułowane tak, by pozwalało sprostać specyfice zagadnień retorycznych. Dlatego też, w poniższym tekście zostaną rozpatrzone niektóre z podstawowych koncepcji teorii społecznych reprezentacji, co pozwoli stosować je w poszerzonej formie do analizy argumentacyjnych aspektów myślenia. Pojęcia zakotwiczenia i obiektyfikacji zostaną rozpatrzone w ujęciu retorycznym. Pojawi się również sugestia, że teoretycy społecznych reprezentacji, w ich pragnieniu obalenia teoretycznych ortodoksji współczesnej psychologii społecznej, nie powinni lekceważyć koncepcji „postaw”: powinni natomiast przyjrzeć się dokładnie retorycznej, czy argumentacyjnej naturze tych postaw. Jednym słowem, badając argumentowanie, teoretycy społecznych reprezentacji będą badać myślące społeczeństwo.
Podejście społecznych reprezentacji i jego przeciwnicy.
Jednym z centralnych tematów podejścia retorycznego zaproponowanego przez Billiga (1987 i 1988a) jest twierdzenie, że nie należy ignorować argumentacyjnego znaczenia dyskursu. Dopóki nie zrozumie się, kim jest atakowany przeciwnik, nie można poprawnie zrozumieć nawet części argumentacji. Stosuje się to tak do dyskursu w obrębie nauk społecznych, jak do tego prowadzonego w psychologii społecznej. Teorie psychologii społecznej, gdy rozważać je same w sobie i w izolacji od szerszej debaty intelektualnej, muszą wydać się raczej dziwaczne. Osobom z zewnątrz może być trudno docenić fakt, że ktoś w ogóle zadaje sobie trud formułowania takich teorii. Przeważnie bowiem, teorie zaczynają być znaczące dopiero jako krytyka teorii alternatywnych. Ma to miejsce w przypadku teorii społecznych reprezentacji. Gdy traktować ją w izolacji, może być raczej trudno pojąć, dlaczego to podejście przyciągnęło tak żarliwych obrońców i zapamiętałych krytyków. Wydawałoby się, że ponowne opracowywanie niektórych pomysłów Durkheim'a, wiele lat po śmierci wielkiego socjologa, raczej nie wzbudzi namiętnych uczuć, szczególnie, że efekty tej pracy nie zawsze formułowane były w najbardziej przystępnym z języków.
Znaczenie podejścia społecznych reprezentacji nie bierze się z faktu, że ożywiona została stara koncepcja. Być może nowoczesnym teoretykom sprawia przyjemność korzystanie z przywróconego do życia terminu, który służy raczej do ozdoby ich artykułów, podobny wstążkom przy kapeluszach fin de siecle'u. Jednak znaczenie tego podejścia nie ogranicza się do sformułowania terminu, ale to termin sam w sobie ma rozleglejsze, argumentacyjne znaczenie; omawiane podejście stanowi bezpośrednie wyzwanie dla przeważających tendencji w psychologii społecznej. Teoretycy społecznych reprezentacji nie ograniczają swoich ataków do jednej konkretnej rozwijającej się teorii, na przykład stając w szeregu z teoretykami atrybucji przeciwko obrońcom teorii motywacji wynikającej z dysonansu. Ich atak jest znacznie szerszy. Gdyby spytać, w stosunku do jakich typów badań z zakresu psychologii społecznej są w opozycji, teoretycy społecznych reprezentacji mogliby prawomocnie wskazać każdy z ostatnich numerów Journal of Personality and Social Psychology i uznać „jesteśmy przeciwnikami tego wszystkiego”. Teoretycy społecznych reprezentacji wymietliby hegemonów psychologii społecznej reprezentowanych przez wspomniane pismo, oraz, aby być całkiem bezstronnym i wykazać, że rewolucja intelektualna nie musi być ograniczana przez geografię, [pozbyliby się] większości autorów piszących do European Journal of Social Psychology. Po tym jak teoretycy społecznych reprezentacji wywiesiliby swą rewolucyjną flagę nad drukarniami tych periodyków, zawartość przedstawianych w nich tekstów uległaby zasadniczym zmianom. Odeszłyby techniczne sformułowania starych teorii, a zawitałyby nowe słowa. Stare ANOVAS i MANOVAS mogłyby mieć trudności w przekonaniu nowych zarządców o swych zreformowanych intencjach. Nie najmniejszej ze zmian poddano by listy cytowanych materiałów, które w psychologii społecznej następują po artykułach akademickich, i do których czasami (co jest ze wszech miar nieodpowiednie) pojawiają się odniesienia, jako do cytowanej „literatury”. Po-rewolucyjne odniesienia byłyby całkiem inne, jako że rewolucjoniści wymieniają jedno intelektualne dziedzictwo na inne.
Stwierdzenie, że nadchodząca rewolucja zmieni wszystko, jest niewystarczające i niedokładne. Zamiast tego, należy uszczegółowić kilka z głównych tematów podejmowanych przez ten nowy ruch, ponieważ teoretycy społecznych reprezentacji nie życzą sobie obalenia konwencjonalnej psychologii społecznej po prostu dlatego, że ona w ogóle istnieje, czy jeszcze gorzej, dlatego, że w przeważającym stopniu jest amerykańska. Istnieje kilka konkretnych cech charakteryzujących dominującą tendencję w dziełach psychologii społecznej, przeciwko którym argumentują teoretycy społecznych reprezentacji. Można poruszyć, w szczególności, trzy zagadnienia: (i) indywidualizm konwencjonalnej psychologii społecznej; (ii) jej statyczną naturę; oraz (iii) jej wizerunek bezrefleksyjnej osoby myślącej.
Indywidualizm
Podejście społecznych reprezentacji formułuje krytykę indywidualizmu jako składnika wielu teorii psychologii społecznej. W swych poszukiwaniach intelektualnych, psychologia społeczna wykazywała tendencję do czerpania idei raczej z indywidualistycznej psychologii, czy z psychobiologii, niż z nauk społecznych. Na przykład, teorie równowagi były teoriami motywacji koncentrującymi się na popędach jednostki. W szczególności Festinger (1957) przeprowadzał paralelę między hipotetyczną motywacją do uniknięcia dysonansu [poznawczego], a powstającymi na biologicznym gruncie motywacjami do unikania głodu i pragnienia. Podobnie obecny trend ku kognitywnej psychologii społecznej ma swoje intelektualne korzenie w teoriach jednostkowego przetwarzania informacji. Moscovici (1982) poddał drobiazgowej krytyce indywidualistyczne pojęcia kognitywnej psychologii społecznej: osoba myśląca jest tam badana w stanie społecznej izolacji, jak gdyby poznawcze kalkulacje dokonywane były w społecznej pustce, a treść myśli była produktem procesu poznawczego u Robinsona Crusoe.
W „Otwartym społeczeństwie..”, w języku debaty prowadzonej między J.S. Millem, a Marksem, Karl Popper (1960) rozważa związki między psychologią, a socjologią. Po stronie psychologii argumentuje Mill sugerując, że społeczne układy mogą być zredukowane do psychicznych stanów jednostek. Marks, przeciwnie, przekonuje, że stany psychiczne, czy to z zakresu poznania, czy motywacji, teoretycznie rzecz biorąc, nie poprzedzają warunków społecznych, ale muszą być rozumiane w terminach kontekstu społecznego, w języku Marksa: historia stwarza świadomość. Choć książka Popper'a gwałtownie atakowała marksizm, w tej kwestii autor zdecydowanie stał po stronie Marksa. Podobnie teoretycy społecznych reprezentacji kontynuują argumentowanie przeciwko Mill'owi, tym samym przedkładając Marksa i, w rzeczywistości, Popper'a nad Mill'a. Społeczne tworzenie stanów psychicznych jest naczelnym zagadnieniem podejmowanym przez zwolenników społecznych reprezentacji, ponieważ „jest tak, jak gdyby nasza psychologia zawierała naszą socjologię w formie skondensowanej” (Moscovici, 1984b, s.65). Dlatego też każda psychologia jest błędnie pomyślana, zarówno Millowska sensualistyczna psychologia, jak i nowoczesna teoria przetwarzania informacji, która przyjmuje indywiduum jako podstawową jednostkę [analizy]. Z tego właśnie powodu ukuty przez Moscovici'ego termin „myślące społeczeństwo” nie jest solecyzmem, dopuszczeniem do „zbiorowego zaćmienia umysłu”. Jest to natomiast sformułowanie mające rozmyślnie argumentacyjny charakter, skierowane przeciwko tym psychologom, którzy zauważają jedynie „myślącą jednostkę”, czy raczej, jak zobaczymy, „bezrefleksyjną jednostkę”. Dlatego też, Moscovici przekonuje, że analizy problemów psychologicznych powinny odkrywać zjawiska społeczne.
Zdaniem Moscovici'ego, społeczne reprezentacje są zasadniczym czynnikiem determinującym stany psychiczne: „tak więc, tą rzeczywistą przyczyną kształtującą ostatecznie nasze reakcje i ich znaczenie są raczej nasze reprezentacje, niż motywacje, aspiracje, wartości poznawcze, czy inne czynniki zazwyczaj uznawane za pierwotne”(Moscovici 1984b, s.65). Reprezentacje nie są indywidualnie tworzonymi replikami danych perceptualnych, ale same w sobie są tworami społecznymi i, jako takie, częścią społecznej rzeczywistości. Zdaniem Abric'a (1984, s.179), „wszystkie reprezentacje z pewnością należy nazywać `społecznymi reprezentacjami'”. „Psychologia społeczna jako dyscyplina powinna przestać być indywidualistyczną, czy biologiczną nauką i stać się nauką antropologiczną i historyczną” (Moscovici 1984a, s.948).
Statyczna natura psychologii społecznej
W jednym ze swoich wczesnych pism poświęconych społecznym reprezentacjom, Moscovici (1963) przeciwstawia statyczne podejście konwencjonalnie nastawionych badań, bardziej płynnemu podejściu społecznych reprezentacji. Badania opinii publicznej były w całości „statyczne i opisowe” (1963, s.252), ponieważ badacze zadowalali się gromadzeniem informacji o procencie osób opowiadających się za taką, czy inną postawą. Nie można spodziewać się, że podejście teoretyczne, w którym ta sama metodologia, używana do konstrukcji formalnego kwestionariusza, jest wciąż od nowa stosowana do zdobywania rosnącej góry danych, zaowocuje jakimś istotnym teoretycznym przełomem. Niechęć do metodologii, które zdominowały poszukiwania intelektualne, doprowadziła Moscovici'ego (1985) do ogłoszenia, w odpowiedzi na krytykę, że brak definicji jest mocną stroną koncepcji społecznych reprezentacji. Jednakże, jego argument nie może być skierowany przeciwko definicjom jako takim, skoro artykuł z 1963 roku zawierał jednak pewną definicję: „Społeczna reprezentacja jest definiowana jako rozbudowywanie przez określoną wspólnotę obiektów społecznych mające na celu zachowywanie i komunikowanie się” (Moscovici 1963, s.251). Przeciwstawia się on tu sile definicji operacyjnej, której powszechna akceptacja zmieniła psychologię społeczną, odsuwając ją od poszukiwań intelektualnych na rzecz mechanicznego gromadzenia faktów.
Przeciwstawianie się sile definicji operacyjnej wywodzi się z przekonania, że stałe i niezmienne narzędzia pomiaru nie mogą poprawnie uchwycić społecznych reprezentacji, które faktycznie same w sobie są zjawiskami płynnymi: „Co najbardziej uderzające dla współczesnego obserwatora, to ich ruchliwość i ciągłe krążenie; jednym słowem: ich plastyczność” (1984b, s.18). Przedstawiciel nauk społecznych mógłby próbować zbadać, w jaki sposób społeczne reprezentacje są tworzone i jak korzystanie z nich je przekształca. Należy zbadać subtelny proces komunikacji, co zilustrował Moscovici (1976) w swoim głównym studium poświęconym sposobowi, w jaki przetworzone zostały koncepcje psychoanalityczne, jaką przeszły drogę od technicznego języka psychoanalityków, by wreszcie stać się wspólną własnością w życiu codziennym. Takie zmiany znaczenia i sposób, w jaki te przekształcone, czy ponownie zaprezentowane koncepcje psychoanalityczne przekształciły z kolei znaczenia innych elementów potocznego myślenia, nie mogą być uchwycone przez grubo tkaną sieć pytań standardowego kwestionariusza. Moscovici nie interesował się procentem respondentów, którzy mogliby zadeklarować, że „zdecydowanie się zgadzają”, bądź, że „raczej się nie zgadzają” z [twierdzeniami] psychoanalizy: zajmowały go ciągłe zmiany znaczeń psychoanalitycznych terminów. Wykorzystywanie zaleceń badaczy opinii publicznej przy próbach zrozumienia tych znaczeń przypominałoby próbę złapania porannej rosy w sieć na słonie. Z tego właśnie powodu niektórzy teoretycy przepowiadali, że w nowej społecznej psychologii społecznych reprezentacji, badanie terenowe będzie wypierać eksperymentalizm (Farr 1985).
Wizerunek bezrefleksyjnej osoby myślącej
Teoretycy społecznych reprezentacji utrzymują nie tylko, że współczesnej psychologii społecznej nie powiodło się badanie „myślącego społeczeństwa”, ponieważ lekceważy ona to, co społeczne: również nie udaje jej się zrozumieć myślenia jako takiego. Jednostkowemu podmiotowi w teoriach psychologii społecznej daleko jest do rzeczywiście myślącej osoby z krwi i kości. Teorie psychologiczne odrzucają rzeczywistość myślącej jednostki „obwieszczając, że nasze umysły to małe, czarne pudełka, które zawierają w sobie ogromne czarne pudełko służące po prostu do otrzymywania informacji, słów i myśli warunkowanych z zewnątrz w celu zamiany ich w gesty, sądy, opinie itd.” (Moscovici 1984b, s.15). Problem nie sprowadza się tylko do tego, że psychologowie przyswoili sobie indywidualistyczną perspektywę, ale że postrzegają myślenie w terminach przed-programowania. Taka dewaluacja myślenia może się równie dobrze pojawić w obrębie perspektywy społecznej; teorie socjologiczne mogą stanąć w obliczu ideologicznego przed-programowania. Moscovici (1984b, s.15) twierdzi, że społeczne teorie ideologii, w tym samym stopniu co indywidualistyczne teorie w psychologii, mogą pozbawić wartości „myślące społeczeństwo” poprzez
...Utrzymywanie, że zbiorowości i jednostki są zawsze pod wpływem dominującej ideologii tworzonej i narzucanej im przez klasę społeczną, Państwo, Kościół lub szkołę, oraz, że to, co mówią i myślą jedynie odzwierciedla taką ideologię. Innymi słowy, utrzymuje się, że oni z zasady nie myślą, ani nie tworzą niczego oryginalnego na własną rękę: reprodukują i są reprodukowani.
Podejście retoryczne
Billig (1987) przekonywał do retorycznej perspektywy w psychologii społecznej. Czyniąc tak, orędował za odrodzeniem klasycznej retoryki, a szczególnie tych idei, które uwydatniają znaczenie argumentacji w życiu społecznym. Takie podejście retoryczne poszłoby w ślady teoretyków społecznych reprezentacji na wszystkich trzech, naszkicowanych w poprzedniej części, odcinkach krytyki. W odniesieniu do indywidualizmu, Billig (1987) podkreśla, że podejście retoryczne musi przejść od monologu do podejścia dialogicznego. Co więcej, podejście retoryczne, wzorem społecznych reprezentacji, uwydatnia społeczne elementy w kulturze. Moscovici (1973) sugeruje, że społeczne reprezentacje odnoszą się do „systemu wartości, idei i praktyk”(str. xiii). Można by przeprowadzić paralelę między tą koncepcją społecznych reprezentacji, a sensus communis (podzielane poczucie wspólnoty), o którym klasyczni retorzy twierdzili, że dostarcza mowom oratorskim podstawowego składnika. Podobnie, podejście retoryczne przeciwstawiałoby się zdominowanej przez metodologię psychologii społecznej, w której nad celami teorii dominują ilościowe środki. Oczywiście, nie należy zrównywać opozycji w stosunku do dominance metodologii kwantytatywnej, ze sprzeciwianiem się używaniu technik ilościowych tout court. Na koniec, krytyka wizerunku bezrefleksyjnej osoby myślącej była głównym tematem retorycznej krytyki kognitywnej psychologii społecznej (Billig 1985, 1987). Co więcej, krytyka ta została szczególnie rozszerzona na teorie ideologii: Billig et al. (1988) skrytykował teoretyków takich jak Althuser, Mannheim oraz Berger i Luckmann za przedstawianie ideologii jako monolitycznego systemu, który krępuje myślenie, a w istocie [nawet] mu zapobiega. Billig (et al.) sugeruje, że takie teorie ignorują dylematy życia społecznego, a w konsekwencji nie udaje im się pokazać, w jaki sposób ideologia może dostarczyć składników myśleniu potocznemu.
Jeszcze inny aspekt podejścia społecznych reprezentacji sugeruje, jak bardzo nowej psychologii społecznej społecznych reprezentacji potrzeba włączenia retoryki w obszar podejmowanych zagadnień. Gdy teoretycy akcentują płynność społecznych reprezentacji, wskazują na znaczenie komunikacji przy powstawaniu, utrzymywaniu i przekształcaniu reprezentacji. Moscovici (1984a) sugeruje, że akt komunikowania się jest integralną częścią reprezentacji: termin „reprezentacja” powinien być zarezerwowany „dla szczególnego rodzaju wiedzy i przekonań, to znaczy tych, które pojawiają się w zwyczajnym porozumiewaniu się i których struktura odpowiada tej formie komunikacji”(s.952). To w wyniku komunikowania się wiedza ta jest przekształcana, a „generalnie rzecz biorąc, społeczne reprezentacje powstają w trakcie tego rodzaju komunikacji, czy to dzięki interwencji mass mediów, czy przez działania jednostek” (s. 964). Jodelet (1984) również wiąże komunikację z naturą społecznych reprezentacji: ”Społeczne reprezentacje są modalnością myśli praktycznej zorientowanej na komunikowanie się, rozumienie i opanowanie społecznego, materialnego i modelowego środowiska”(s.361).
Ponieważ retoryka jest zaangażowana w akt komunikowania się, więc podejście społecznych reprezentacji, podkreślając wagę porozumiewania się, implicite rozpoznaje retorykę jako pojęcie dla psychologii społecznej centralne. Co więcej, teorię społecznych reprezentacji można interpretować jako rozpoznającą znaczenie retoryki dla społecznej psychologii myślenia. Moscovici (1984b) szczególnie wskazuje na to znaczenie rozmowy [conversation] w „myślącym społeczeństwie”, ponieważ to dzięki rozmowie „myślenie odbywa się na głos” (s.21). Chociaż podejście społecznych reprezentacji łączy społeczne reprezentacje z porozumiewaniem się, a myślenie z rozmową, to nie specyfikuje form komunikowania się i rozmowy, które mogłyby być szczególnie związane z przekształcaniem społecznych reprezentacji zdrowego rozsądku. W tym punkcie podejście retoryczne daje swój, odróżniający je, wkład [do teorii], retoryka bowiem nie traktuje wszystkich form rozmowy, czy komunikacji jednakowo.
Retoryka w największym stopniu interesuje się argumentowaniem, ponieważ retorzy, próbując przekonywać, argumentują za jakimś punktem widzenia i sprzeciwiają się argumentom oponentów. Dlatego Billig (1987) szczególnie wskazuje na znaczenie argumentacji dla rozumienia myśli. Myślenie może się dokonywać na głos dzięki rozmowie, ale nie w równym stopniu dla wszystkich rodzajów konwersacji. Uprzejmy dyskurs, w którym normą są zgodne uśmiechy i powtarzanie sformułowań ze stałego repertuaru, nie tworzy nic z publicznego myślenia, ponieważ taka rozmowa jedynie odtwarza to, co było znane wcześniej. W przeciwieństwie do tego, w dyskursie argumentacyjnym istnieje element nieprzewidywalności, skoro społecznie podzielane, zdroworozsądkowe opinie znajdują się w opozycji, która dostarcza wzór dla indywidualnych, wewnętrznych rozważań. Stąd, podejście społecznych reprezentacji, którego celem jest badanie myślącego społeczeństwa, można tak ukierunkować, by zwracało szczególną uwagę na argumentacyjne aspekty komunikacji. Jak zostanie zasugerowane, może to wymagać takiego rozwoju pewnych kluczowych aspektów teorii społecznych reprezentacji, który nastawi je na badanie szczególnie argumentacji, a nie rozmowy w ogóle.
Zakotwiczenie
Moscovici (1985) podkreślał, że istnieje teoria społecznych reprezentacji wychodząca ponad i poza ogólne ramy pojęciowe. Jeśli istnieje teoria, musi zatem zasadniczo odnosić się do pojęć dotyczących genezy społecznych reprezentacji. Moscovici naświetlił „dwa procesy, w wyniku których powstają społeczne reprezentacje” (1984b, s.28), mianowicie zakotwiczanie i obiektyfikację. Zdaniem teoretyków społecznych reprezentacji, działanie obu polega na czynieniu znanym tego, co nieznane. Według Jodelet (1984) zakotwiczenie i obiektyfikacja „objaśniają istotną właściwość wiedzy: „integracja tego, co nowe, która pojawia się jako podstawowa funkcja społecznych reprezentacji” (s.367)
Każdy z tych procesów zostanie rozważony osobno; zakotwiczanie przedyskutowane będzie w tej części, a obiektyfikacja w następnej. Dyskusję nad tymi procesami przeprowadzi się z perspektywy retorycznej i zostanie zasugerowane, że każdy z procesów reprezentuje jedynie połowę niepełnej, opozycyjnej pary procesów. Z teoretycznego punktu widzenia, każdy należy uzupełnić rozpoznając kontr-proces. Jest to konieczne, jeśli podejście społecznych reprezentacji ma przydać teoretycznego znaczenia argumentacyjnym aspektom retoryki, analizując tym samym myślące społeczeństwo w terminach dialektyki krytyki i uprawomocnienia.
Według Moscovici'ego (1984b) zakotwiczanie jest zarówno procesem, co mechanizmem. Pisze on, że zakotwiczanie jest ”tym mechanizmem”, który „usiłuje zakotwiczyć dziwne idee, aby sprowadzić je do zwyczajnych kategorii i przedstawień, aby umieścić je w znajomym kontekście” (s.29, kursywa w oryginale). Dalej Moscovici opisuje zakotwiczanie jako „proces wciągania czegoś obcego i niepokojącego, co nas intryguje, do naszego specyficznego systemu kategorii, oraz porównywania tego do paradygmatu kategorii, która, jak myślimy, jest dlań odpowiednia” (s. 29). Zakotwiczenie ogranicza zagrożenie ze strony tego, co nieznane dostarczając znanych klasyfikacji i nazw: „rzeczy niezaklasyfikowane i nienazwane są obce, nie istnieją, a jednocześnie stanowią zagrożenie” (s.30). Dlatego Moscovici uznaje, że „klasyfikacja i nazywanie są dwoma aspektami tego zakotwiczania reprezentacji” (s.35). Razem wziąwszy, zakotwiczanie pozwala na „kognitywną integrację reprezentowanego obiektu z istniejącym wcześniej systemem myśli” (Jodelet 1984, s.371).
Istnieje prima facie podobieństwo między tymi stwierdzeniami na temat operacji zakotwiczania, a sposobem, w jaki społeczna psychologia kognitywna mówi o operacji kategoryzacji i schematyzacji. Teoretycy kognitywni stwierdzają, że konieczność skategoryzowania wyjątkowo nowych informacji w terminach istniejącego wcześniej schematu należy do podstawowych właściwości myślenia (Fiske i Taylor 1984; Mervis i Rosch 1981). Twierdzi się, że jednostkowe bodźce są postrzegane w terminach ogólnej kategorii, aby umożliwić swobodny przepływ informacji (np. Rosch 1978; Taylor i Crocker 1981). Jednakże proces kategoryzacji zakłada kognitywne odchylenia. W szczególności, kognitywni teoretycy sugerują, że schematy, czy systemy kategoryzacji, muszą wpływać na osąd bodźca, w związku z czym istnieje tendencja do wydawania sądów wspartych o stereotypy, lub przesądy (Hamilton 1981; Hamilton i Trolier 1986; Tajfel 1981; Wilder 1981). Ten sam rodzaj pojęć znajdujemy u teoretyków społecznych reprezentacji, gdy opisują zakotwiczanie. Na przykład Jodelet (1984) zakłada sprawne działanie (smooth operation), gdy pisze, że „zakotwiczanie, pozwalając na szybkie rozwinięcie dostępnej informacji, uzasadnia szybkie wnioski (s.377). Podobnie, sądzi się, że takie sprawne funkcjonowanie nieuchronnie powoduje odchylenia i przesądy. To założenie zawiera się w Moscovici'ego opisach zakotwiczania (1984b) szczególnie, gdy „przesąd” interpretuje się dosłownie jako „przed-sąd”: „zakotwiczanie...wymaga pierwszeństwa wyrokowania na tym procesie [trial]” w taki sposób, że „sprzyja wcześniej już gotowym opiniom i zazwyczaj prowadzi do zbyt pośpiesznych decyzji” (s.32).
Niemniej, teoretycy społecznych reprezentacji głoszą, że istnieją zasadnicze różnice między sposobem, w jaki oni traktują temat kategoryzacji, a tym przedstawionym przez teoretyków schematu. Moscovici (1984b) stwierdza, że standardowym badaniom kognitywnym nad kategoryzacją i klasyfikacją „nie powiodło się uwzględnienie podłoża tych zjawisk, ani uświadomienie sobie, że zjawiska te zakładają reprezentację istnień, obiektów i zdarzeń” (s.30). Dla obecnych celów, to krytyczne stwierdzenie może zostać odnotowane, ale raczej nie rozwijane. Z drugiej strony, mniej spornym jest stwierdzenie mówiące, że teoretycy społecznych reprezentacji, bardziej niż teoretycy kognitywni, baczą na kulturowe aspekty kategoryzacji. Teoretycy społecznych reprezentacji zwracają szczególną uwagę na zawartość klasyfikacji i podkreślają, że jest ona społecznie podzielana (Farr 1985). Z pism teoretyków kognitywnych można czasem odnieść wrażenie, że jednostki na własną rękę tworzą swoje schematy, by uniknąć obciążenia powodowanego przeładowaniem bodźcami, ale, przeciwnie, to teoretycy społecznych reprezentacji umieszczają kategorie w obrębie grup społecznych, czy kultur. Jeśli kategorie powodują odchylenia w jednostkowym postrzeganiu, to odchylenia mają swe źródło w grupie i są częścią całego kulturowego układu znaczeń: „Wyobrażenia, idee i język podzielane w danej grupie zawsze wydają się narzucać początkowy kierunek i sposób, w jaki grupa godzi się z tym, co nieznane” (Moscovici 1984b, s.26). Teoretycy społecznych reprezentacji podkreślają, że to, co jest reprezentowane w społecznych reprezentacji jest obiektem społecznym. W ten sposób zakotwiczanie wciąga jednostkę w obręb kulturowych tradycji danej grupy, jednocześnie te tradycje kontynuując. Jednostka, której myślenie jest zakotwiczone w społecznych reprezentacjach, nie tylko ogranicza własną niepewność, ale również współtworzy tradycje kulturowe. W tym sensie reprezentacja jest zakorzeniona „w życiu zbiorowym” (Jodelet 1984, s. 372).
Pierwsze, co należy odnotować w stosunku do koncepcji zakotwiczania, to fakt, że jest to koncepcja uniwersalna (Billig 1988b). Niektóre koncepcje nauk społecznych są uniwersalne, ponieważ odnoszą się do zjawisk, o których zakłada się, że można na nie natrafić we wszystkich formach społeczeństw i we wszystkich epokach historycznych. Inne koncepcje mają charakter partykularny, ponieważ opisują zjawiska właściwe pewnym uzgodnieniom społecznym, ale nie wszystkim. Rozróżnienie to jest konieczne, ponieważ argumentowano, że teoretycy społecznych reprezentacji wykorzystują koncepcję społecznych reprezentacji zarówno na sposób uniwersalny, co partykularny. Czasami teoretycy społecznych reprezentacji sugerują, że społeczne reprezentacje można odnaleźć we wszystkich społeczeństwach, a czasami głoszą, że społeczne reprezentacje są szczególnie nowoczesnym rodzajem wiedzy społecznej. Nie ma potrzeby dokumentować tutaj tych różnych sposobów używania koncepcji społecznych reprezentacji (szczegóły w: Billig 1988b). Niemniej, jest jasne, że zakotwiczanie można uznać za proces, lub mechanizm uniwersalny: we wszystkich kulturach to, co nieznane będzie zakotwiczane w znanych, kulturowych wzorach znaczeń. Uwaga Moscovici'ego, że teoria społecznych reprezentacji „wyklucza istnienie myśli bądź postrzeżeń, które nie są zakotwiczone” (1984b, s. 36), potwierdza tezę, że zakotwiczanie jest zjawiskiem uniwersalnym. Ponownie można nawiązać do kognitywnej psychologii społecznej, ponieważ teoretycy kognitywni twierdzą, że posiadanie schematów i kategoryzacja pojawiających się bodźców są także uniwersalne.
Uniwersalność jest stwierdzona również w perspektywie retorycznej, szczególnie wtedy, gdy próbuje ona przedstawić generalne formy argumentowania. Na przykład, Arystotelesowska Topika, szkicując różne formy wnioskowań argumentacyjnych, stawiała uniwersalną tezę. Arystoteles nie uszczegóławiał rodzajów argumentów, które mogą przemawiać do Ateńczyków czy do Traków, ale próbował opisać struktury wszystkich argumentów. Analogicznie, jeśli w myśleniu widzi się formę argumentacji, wówczas zakłada się, że argumentowanie jest uniwersalne. Wszystkie społeczeństwa są społeczeństwami dyskursu, tak długo jak są myślącymi społeczeństwami, chociaż mogą nie dyskutować, ani nie myśleć nad tymi samymi rzeczami, czy w podobny sposób. Pomimo różnic typów i treści argumentów, można zadać to samo podstawowe pytanie, które postawiono w Arystotelesowskiej Topice: Jak możliwa jest dyskusja?
W odpowiedzi na to pytanie, podejście retoryczne podkreśla znaczenie zdolności przeczenia (Billig 1986, 1987). Umiejętność przeczenia jest widziana jako podstawowy składnik myśli ludzkiej, a bez przeczenia rozważanie byłoby niemożliwe. Istoty ludzkie mogą dzielić ze zwierzętami umiejętność kategoryzowania bodźców. Mogłoby nawet być możliwe nauczyć niektóre wyższe ssaki kojarzyć dźwięki z określonymi kategoryzacjami bodźców. Jednak nazywanie nie tworzy, z retorycznego punktu widzenia, istoty myślenia. Myślenie zakłada zgodę i odrzucenie, krytykę i uzasadnienie, a bez przeczenia żadne z wymienionych nie jest możliwe. Psychologowie kognitywni, którzy skupiają się na procesie kategoryzacji, wydają się często kończyć na mówieniu o bezmyślnych rutynach, bo przecież myślenie zakłada więcej niż bezrefleksyjną klasyfikację bodźców (Billig 1985). To z tego powodu podejście społecznych reprezentacji podejmuje ryzyko przeoczenia istoty myślącego społeczeństwa, gdy kładzie zbyt duży nacisk na proces zakotwiczania. Efektem jest tu wizerunek osoby myślącej, jako kogoś, kto boi się zrobić więcej niż tylko dopasowywać pojawiające się informacje do istniejącej wcześniej sieci znaczeń. Innymi słowy, jest to wizerunek osoby, która raczej unika myślenia, niż wspiera myślące społeczeństwo.
Aby uniknąć wyobrażenia bezmyślnego społeczeństwa, czy bezmyślnej jednostki, konieczne jest spojrzeć na procesy kognitywne w terminach par będących w stosunku do siebie w opozycji. Ogląd ten może być zaczerpnięty z Arystotelesowskiej Topiki, która układała sądy dowodzące w skontrastowane pary, w których jeden składnik był zaprzeczeniem drugiego. Jeśli w kategoryzacji, czy zakotwiczaniu widzieć podstawową formę myślenia, wówczas trudno pojąć jak zdolność przeczenia może być podstawową zdolnością kognitywną, o ile nie założy się formy równie podstawowej, ale przeciwstawnej w stosunku do kategoryzacji. Billig (1985) dowodzi, że, jeżeli osoba mówiąca nie może uszczegóławiać, wówczas nie jest możliwa językowa kategoryzacja, ponieważ sam proces kategoryzacji z założenia wymaga procesu uszczegóławiania, dzięki któremu oba procesy dialektycznie się ustanawiają. Można patrzeć na procesy partykularyzacji i kategoryzacji jako na procesy w równym stopniu podstawowe, czy, by użyć pojęć Arystotelesa, uznać sądy jakościowe jako podstawowe w tym samym stopniu, co sądy ilościowe. Jeśli się z tym zgodzić, wtedy każdemu sądowi kategoryzującemu można potencjalnie zaprzeczyć, ponieważ co zostało skategoryzowane, może ulec partykularyzacji, lub być potraktowane jako przypadek wyjątkowy. W ten sposób, kategoryzacje mogą być uznane jako potencjalnie kontrowersyjne - skoro ta sama zdolność, która pozwala nam kategoryzować, również pozwala nam podważać kategoryzacje za pomocą sugerowanych uszczegółowień, lub alternatywnych kategoryzacji.
To podstawowe pojęcie może zostać zastosowane w koncepcji zakotwiczania przedstawionej przez teorie społecznych reprezentacji. Metaforę zakotwiczania można kontynuować. Kotwice można nie tylko rzucać, ale również podnosić. W istocie, należy to do charakteru umiejętności zakotwiczania się, ponieważ ta sama kotwica nie może być ciągle rzucana, jeżeli nie jest podnoszona. Co więcej, załoga statku może zebrać się na dziobie, aby przedyskutować najlepsze miejsce dla kotwicy. Podobnie, nie należy do natury nieznanego to, że zostaje nagle i automatycznie wcielone do znanych struktur. Można postawić hipotezę, że wokół tego, co nieznane pojawią się kontrowersje. Pojawi się spór, jak powinny być zrzucone kotwice, oraz czy nowe kotwice wymagają przerobienia, aby mogły sprostać wyjątkowej, nieznanej powierzchni morza.
Jest w naturze sporu, że często wydaje się on przekształcać w dyskusję nad słowami (Billig 1987). Z retorycznego punktu widzenia, a w istocie, by w ogóle zrozumieć myślące społeczeństwo, fakt ten ma zasadnicze znaczenie. Oznacza to, że to, co nieznane nie zostaje zakotwiczone bezboleśnie, a dylemat: jak zakotwiczyć to, co nieznane, może prowadzić do debaty o znaczeniach kategorii, w które ma się wpisać to, co nieznane. Myślące społeczeństwo nie tylko zakotwicza nieznane szczegóły w bardziej ogólnych kategoriach, ale poprzez dialektykę partykularyzacji i kategoryzacji, oraz krytyki i uprawomocnienia, może ono atakować swoje własne kategorie. To dzięki rozpoznaniu napięcia między kategoryzacją, a partykularyzacją, podejście społecznych reprezentacji może uniknąć ześlizgnięcia się ku tej odmianie kulturowego determinizmu, której stara się umknąć. W konsekwencji, myślenie nie powinno być postrzegane w kategoriach pojedynczego procesu, w wyniku którego kotwica zostaje rzucona raz na zawsze w znanej części morza przez bojaźliwych żeglarzy; ta sama kotwica może zostać podniesiona, a statek może śmiało pożeglować przed siebie.
Obiektyfikacja
Drugim procesem, czy mechanizmem, który tworzy społeczne reprezentacje, jest obiektyfikacja. Podobnie jak zakotwiczanie, obiektyfikacja służy czynieniu znanym tego, co nieznane. Powoduje, że nieznane ulega „zadomowieniu”, co odbywa się w sposób „dalece bardziej aktywny”, niż w przypadku zakotwiczania (Moscovici 1984b, s.38). Moscovici opisuje sposób, w jaki „obiektyfikacja sprawia, że idea nieznanego zostaje przepojona tym, co realne, zamienia ją w samą esencję rzeczywistości” (s.38). W szczególności, obiektyfikacja przekształca abstrakcyjne pojęcia w znane, konkretne doświadczenia, w ten sposób jej efektem jest „materializacja abstrakcji” (s.38). Zdaniem Farra (1984), to poprzez obiektyfikację „niewidzialne” zostaje „udostępnione postrzeganiu” (386). Moscovici (1976) w swoim klasycznym już studium psychoanalizy dostarcza pierwowzoru teorii społecznej reprezentacji ilustrującej proces obiektyfikacji (por. Jodelet 1984, ss.367-71). Abstrakcyjne i techniczne pojęcia psychoanalizy zmieniły swą naturę, gdy przełożone zostały na zwykły, codzienny dyskurs. Pojęcia takie jak neurozy i nieświadomość, w swej podróży od abstrakcyjnej nauki do myślenia zdrowo-rozsądkowego, zaczęły przypominać materialne, dostępne postrzeganiu pojęcia. Przeszedłszy taką obiektyfikującą transformację, zaczęły być społecznie podzielanymi i w dużym stopniu zmienionymi, re-prezentacjami początkowo naukowych pojęć.
Proces obiektyfikacji, w odróżnieniu od procesu zakotwiczania, nie jest procesem uniwersalnym. Podczas gdy teoretycy społecznych reprezentacji zapewniają, że niezakotwiczone myślenie jest niemożliwością, to nie-zobiektyfikowane myślenie jest całkiem możliwe. Raczej myśli zobiektyfikowane są szczególnym rodzajem myśli, niż obiektyfikacja jest konstytutywną właściwością myślenia jako takiego. Tymczasem teoretycy społecznych reprezentacji wydają się czasem sugerować, że obiektyfikacja jest konieczną cechą społecznych reprezentacji. Chociaż pojęcie społecznych reprezentacji nie było pod tym względem wykorzystywane w spójny sposób, sugerowano, że społeczne reprezentacje można znaleźć jedynie, czy z zasady, w nowoczesnej świadomości. Na przykład Moscovici opisywał społeczne reprezentacje jako składniki „specyficznie nowoczesnego zjawiska” (1984a, ss. 952 -3). Twierdzi, że należą one „pod pewnymi względami do specyfiki naszego społeczeństwa” (1984b, s.23) Za pomocą tych uwag, Moscovici odróżnia nowoczesne społeczne reprezentacje od zdrowego rozsądku poprzednich epok.
Jeśli społeczne reprezentacje są wyjątkową właściwością nowoczesnego społeczeństwa, wówczas ich cechy dystynktywne nie mogą przynależeć do zakotwiczenia. Jak widzieliśmy, zakotwiczenie jest uważane za uniwersalną cechę myślenia, a przez to nie może być osobliwością tylko nowoczesnej świadomości. Z drugiej strony, obiektyfikacja, jeżeli ma być rozumiana w terminach materializacji abstrakcyjnych naukowych pojęć, nie jest uniwersalną właściwością myślenia społecznego. Dowodem tego jest fakt, że to nowoczesny zdrowy rozsądek ulega obiektyfikacji i przez to jest różny od przed-nowoczesnej świadomości. Dlatego też, Moscovici (1984b) głosi, że „obecny zdrowy rozsądek to upowszechniona nauka” (s.29). Kontynuuje to (Moscovici 1984a, s.953) twierdząc, że gdy obserwujemy nowoczesną świadomość
„ ...możemy zaobserwować proliferację pierwotnych systemów pojęć i przedstawień, które rodzą się i rozwijają na naszych oczach. Większość z nich ma swe źródła w nauce. Wypełniają nasze umysły i nasze rozmowy, nasze środki masowego przekazu, popularne książki i dyskurs polityczny. Jednocześnie określają nasz światopogląd i nasze reakcje na ludzi i rzeczy.”
Moscovici twierdzi, że pojęcia zaczerpnięte z nauki zaczynają wypełniać nowoczesny umysł, oraz, że nowoczesne myślące społeczeństwo używa tych pojęć głośno, w rozmowie. Billig (1988b) wprowadził rozróżnienie pomiędzy zobiektyfikowaną świadomością, która przekształciła abstrakcję w to, co materialne, a stranscendowaną świadomością przekształcającą to, co materialne w abstrakcję. Jeśli nowoczesne społeczeństwo ma być zdominowane przez zobiektyfikowaną świadomość, to, analogicznie, w przeważającym stopniu własnością tradycyjnego, religijnego społeczeństwa może być świadomość stranscendowana. Uwaga ta uczyniona jest by podkreślić, że teoretycy społecznych reprezentacji widzą w obiektyfikacji, specyficznie nowoczesny proces, którego ranga nieustannie wzrasta, jak się nam mówi, postępuje w kierunku „nadchodzącej ery społecznych reprezentacji” (Moscovici 1982).
Jednakże w sposobie, w jaki teoria społecznych reprezentacji charakteryzuje nowoczesny zdrowy rozsądek, czai się pewne niebezpieczeństwo. Niebezpieczeństwo polegające na tym, że przedstawia się zbyt jednorodny obraz: wszystkie myśli widzi się jako myśli o tym samym charakterze, przez co mechanizm obiektyfikacji dominuje zawartość nowoczesnej świadomości. Jeśli tę linię wnioskowania posunąć zbyt daleko, i w istocie dużo dalej, niż to robią obecnie teoretycy społecznych reprezentacji, wówczas teoria społecznych reprezentacji może zacząć przypominać te teorie ideologii, które krytykował Moscovici. Teorie ideologii, twierdząc, że ideologie są całkowicie homogenicznymi schematami, prezentują wizerunek bezmyślnej jednostki, nie wspominając już o bezmyślnym społeczeństwie (Billig et al. 1988). Jeśli wszelkie myślenie jest systematyzowane, zadomowione i poskromione, wówczas nie bardzo jest o czym myśleć. Podobnie, jeżeli teoria społecznych reprezentacji miała skupić się na wykazaniu potocznego charakteru myślenia, które wypełnia nowoczesny umysł, to podjęłaby ryzyko przeoczenia wzajemnie sprzecznych tematów, składników pozostających w konflikcie, które są konieczne dla [istnienia] argumentacji, a tym samym dla myślenia jako takiego.
W przeciwieństwie do tego, podejście retoryczne podkreśla, że argumentacja zależy od skonfliktowanych tematów, a szczególnie, od skonfliktowanych tematów podejmowanych przez zdrowy rozsądek. Argumentowanie retoryczne jest możliwe dzięki zawartości zdrowego rozsądku, czy dzięki komunałom myślenia zdrowo-rozsądkowego (Billig 1987). Dyskusja na temat zakotwiczania sugeruje, że pozostające w stosunku do siebie w opozycji formy myślenia są koniecznym warunkiem argumentacji. Teraz zaś sugeruje się, że potrzebna jest również przeciwstawna treść. Oczywiście, jeżeli rozważa się spór między grupami, wówczas to zawartości różnych „zdrowych rozsądków” będą w opozycji. Aczkolwiek, gdy mowa o myślącym społeczeństwie, mówi się o myślach, oraz sporach w obrębie grupy. Aby mogły się one pojawić, muszą istnieć przeciwieństwa w obrębie zdrowego rozsądku, lub w obrębie społecznych reprezentacji.
W konsekwencji, nie trzeba przypuszczać, że przełożenie terminów psychoanalitycznych na współczesny [język] zdrowo-rozsądkowy doprowadziło do pojęciowego ujednolicenia, dzięki któremu nieznane pojęcia zostały tak zobiektyfikowane, by upodobnić je do innych idei wypełniających współczesną świadomość. Pojęcia psychoanalityczne, dostając się do nowoczesnej świadomości masowej, stały się elementami, które mogą być wykorzystywane w zwyczajnym sporze. Pojęcia dotyczące neurozy i kompleksów można znaleźć obok innych sentencji, przysłów i składników potocznej wiedzy. Niektóre z nich mogą sugerować, że jednostki nie dzierżą władzy nad swoim przeznaczeniem, ponieważ cierpią z powodu kompleksów czy nieuświadomionych potrzeb. Inne z nich będą sugerować, że ludzie są całkowicie odpowiedzialni za swoje działania i nie powinni szukać wymówek, itd. Edelman (1977) przeanalizował współczesny dyskurs dotyczący ubóstwa i znalazł podobną mieszankę współczujących i obwiniających wątków. Mogą być one rozważane jako nowoczesne odmiany starej retorycznej dialektyki wspólnych miejsc (common-places) miłosierdzia i sprawiedliwości.
Terminy psychoanalityczne mogą stać się składnikami nowoczesnych dylematów pojawiających się w rozmowach na temat moralności i amoralizmu, wolności i konieczności. Dylematy te nie są jedynie efektem konfliktu między nowoczesnymi pojęciami (takimi jak psychoanalityczne), a bardziej wiekowymi, przed-nowoczesnymi, zdrowo-rozsądkowymi sentencjami. Nowe przeciwstawne pary tematów mogą dostać się do nowoczesnego dyskursu. Filozofia Oświecenia dała jednocześnie początek nowym pojęciom wolności i konieczności; ci sami filozofowie jednocześnie obwieszczali cnoty wolności i rzeczywistość materialistycznej konieczności (por. na przykład, te wątki w pismach Ideologów: Billig 1982; Head 1985; i, rzecz jasna, uwagi Gramsci'ego 1971 o Freudzie jako ostatnim z Ideologów). Co więcej, dziedzictwo Oświecenia wkroczyło do potocznego dyskursu, tak, że filozofia - być może, ale niekoniecznie, zobiektyfikowana - może tworzyć wstępne warunki codziennych sporów. Nie ma powodu przypuszczać, że argumentacja musi spoczywać na poziomie obiektyfikacji, ale należy zakładać, że zwykli ludzie mogą przeciwstawiać się swoim pojęciom, aby spierać się co znaczy „wolność” czy „konieczność” (Billig et al. 1988). Podobnie bliźniacze wątki wolności i konieczności zawierały się w tym, co Freud dodał do myśli Oświecenia. Freudowski sen o psychoanalizie, w którym ego tryumfuje tam, gdzie obecnie rządzi id, sam w sobie odzwierciedla te skonfliktowane wątki wolności i konieczności, zarazem żywiąc nadzieję zakończenia konfliktu.
Powyższy tekst nie był zamierzony jako krytyka per se pojęcia obiektyfikacji. Można się sprzeciwiać tezie, że skonfliktowane wątki potocznego myślenia mogą same w sobie być wątkami zobiektyfikowanymi. Aczkolwiek problem polega na tym, że jeżeli chce się próbować zrozumieć myślące społeczeństwo, należy zacząć od założenia, że kulturowe składniki społeczeństwa, które pozwalają myśleć, muszą być w stosunku do siebie w opozycji. Wyjaśniać wszystko w terminach pojedynczego mechanizmu obiektyfikacji, oznaczałoby zaryzykować zamazanie tych opozycji. Sugerowane jest, że pojedynczy proces wyjaśniania może uwzględniać temat i kontr-temat. Z drugiej strony, sens opozycji byłby zachowany, jeśli pary opozycyjnych mechanizmów, takich jak obiektyfikacja i transcedowanie, zostałyby utrzymane na poziomie teoretycznym. Nie oznacza to, że ocena, która mocno zasadza się na pojedynczym mechanizmie musi koniecznie być niedokładna. Niemniej jednak, mogłaby skończyć na uwydatnieniu jednorodności treści kulturowych, a tym samym przeoczyć argumentacyjność jako esencję myślącego społeczeństwa.
Postawy i społeczne reprezentacje
Z retorycznej perspektywy można też w kilku słowach opisać, jakie są związki między pojęciem społecznych reprezentacji, a pojęciem postawy, oraz jaki wkład to ostatnie może wnieść do badań nad myślącym społeczeństwem. Obecnie niektórzy zwolennicy podejścia społecznych reprezentacji widzą oba te pojęcia w opozycji jedno do drugiego. Na przykład Jaspars i Fraser (1984) oraz Farr (1985) sugerują, że badanie społecznych reprezentacji powinno wyprzeć badanie postaw. Argumentują, że badanie postaw miało statyczny charakter i, że zajmowało się indywidualnymi różnicami. Badacze na ogół analizowali postawy wyłącznie z jednostkowej perspektywy, próbując odkryć jakie dana postawa pełni funkcje dla jednostki, która tej postawy się trzyma. Jaspars i Fraser (1984) sugerują, że taki rodzaj strategii badawczej lekceważy społecznie podzielane aspekty przekonań. Argumentują, że w obrębie populacji osoby przyjmujące pewne postawy mogą w drastyczny sposób się w swych postawach różnić, a jednak wciąż uznawać tę samą reprezentację dla tematu czy zagadnienia, wobec którego przyjęli swą postawę. Tradycyjne badanie postaw, które skupia się na odnajdywaniu różnic między podmiotami, lekceważy to, co społecznie podzielane: „Dużo więcej można zrozumieć, jeśli wykroczymy poza deklarowane odpowiedzi, które dostarczane są przez wiele sondaży badających postawy, a zajmiemy się reprezentacjami, które są w tych odpowiedziach zawarte implicite” (Jaspars i Fraser 1984, s. 122).
Na najbardziej podstawowym poziomie, zamiana badania postaw na badanie społecznych reprezentacji będzie zakładała przejście od poszukiwania różnic wśród respondentów w próbie, do poszukiwania cech wspólnych. W swoich badaniach Hagendoorn i Hraba (1987) oraz Hraba et al. (1988) dają tego przykład. Badacze ci poszukiwali przejawów społecznego dystansu względem mniejszości etnicznych, jako przejawianych przez większość populacji w Niderlandach. Zamiast szukać różnic między respondentami (np. między uprzedzonymi, a nieuprzedzonymi, albo między klasą średnią, a robotnikami) badacze chcieli odkryć, czy dana próba jako całość ma tendencję do podzielania swoich reakcji w stosunku do różnych grup etnicznych. Choć kwestionariusz mógł być bardzo tradycyjny (zmodyfikowana skala dystansu społecznego), analiza już taka nie była. Statystyka zwykle stosowana przez psychologów, która pomaga odkryć, co dzieli populacje, została zastąpiona testami powszechności. W oparciu o odkrywane w obrębie populacji podobieństwa w sposobie porządkowania grup etnicznych, do którego skłaniali się respondenci, badacze ogłosili, że hierarchia etniczna jest społeczną reprezentacją. Tym samym, oparto stwierdzenie istnienia społecznych reprezentacji na powszechności pewnych odpowiedzi w obrębie populacji.
W konsekwencji, zwrot od postaw do społecznych reprezentacji mógł zakładać zwrot w metodologii. Zdaniem Jaspars'a i Fraser'a (1984) taka zmiana będzie oznaczała powrót do wcześniejszych tradycji badania postaw, zanim Gordon Allport zindywidualizował pojęcie postawy. Jaspars i Fraser wskazują na godne odnotowania wczesne badania, w których o postawie dyskutowano w terminach grupowych raczej, niż jednostkowych. Thomas i Znaniecki (1918) używali terminu „postawa” w sensie zbliżonym do nowoczesnego pojęcia reprezentacji. Ich rozumienie „postawy” nie było zindywidualizowane, ale odnosiło się do istnienia grup społecznych. Interesowały ich postawy podzielane przez członków grupy, a jeżeli analizowali różnice w postawach, to były to różnice między przekonaniami różnych grup społecznych. Jak piszą Jaspars i Fraser, jedną z poważnych konsekwencji takiego spojrzenia jest, „że nie należy się spodziewać silnego związku między postawami, a wewnątrzgrupowymi różnicami zachowań, ponieważ postawy w pierwszej kolejności różnicowane są między grupami, a nie między członkami tej samej grupy” (1984, s.116).
Jednak nie można po prostu odrzucić pojęcia postaw wykorzystywanego w nowoczesnej psychologii społecznej, a powrócić do koncepcji grupy, którą teraz nazwie się społeczną reprezentacją. Jak podkreślał Moscovici, pojęcie społecznych reprezentacji zostało utworzone właśnie po to by radziło sobie ze zbiorowymi przekonaniami współczesnego społeczeństwa. Pod tym względem, społeczne reprezentacje różnią się od durkheimowskiego pojęcia conscience collective, które odnosiło się wyłącznie do zbiorowych przekonań społeczeństwa tradycyjnego i dla których religia była „podstawową formą” (Durkheim 1972, s.241). W nowoczesnych społeczeństwach postawy wyposażone są we własną społeczną rzeczywistość, ponieważ od ludzi oczekuje się przyjmowania i wyrażania postaw. Setki tysięcy osób zostało zaczepionych przez badaczy opinii i z chęcią wzięło udział w nowoczesnym rytuale, poprzez, który „ujawnia” się swe „postawy”. Jeszcze więcej osób z zainteresowaniem czytało wyniki badania postaw, które są regularnie publikowane w gazetach. Pojęcie „postawy” w erze mass mediów zostało przełożone z technicznego języka portretowania na masowy język społecznych przekonań. Znaczące jest, że Thomas i Znaniecki badali społeczność tradycyjną, społeczność polskich chłopów, a postawy w nowoczesnym sensie nie były częścią tej społecznej rzeczywistości. Jeżeli psychologowie społeczni mają na celu studiowanie tego rodzaju przekonań, które utrzymują się w nowoczesnym społeczeństwie, byłoby dziwne, gdyby odwrócili się od badania postaw.
Problem społecznych reprezentacji nie polega na tym, czy zaniechać pojęcia postaw, czy nie, ale, jak jednocześnie studiować te aspekty nowoczesnych przekonań, które są podzielane w zbiorowości i te, które nie są. Badanie tylko tych podzielanych, oznaczałoby zignorowanie społecznej rzeczywistości postaw i rozdział opinii publicznej. Z drugiej zaś strony, studiowanie tylko tych niepodzielanych, to związanie podejścia społecznych reprezentacji z tradycją badań opinii publicznej, co, jak to wykazali Jaspars i Fraser, lekceważyłoby fundamentalne podobieństwa między postawami będącymi w opozycji, łącznie z ich akceptacją samego pojęcia postawy, czy może społecznych reprezentacji postawy. Perspektywa retoryczna może pozwolić na ponowne ujęcie pojęcia postawy w sposób, który przyzna realność jednocześnie aspektom podzielanym i niepodzielanym. Dwoistość ta obrazowana jest przez podstawową sytuację krasomówczą. Dwóch mówców sprzeciwia się sobie opisując pewne zagadnienie i można o nich powiedzieć, że wyrażają różne postawy, czy stanowiska - a jednak nawiązują do wspólnych tradycji retorycznych, tak jak odwołują się do potocznego myślenia zwyczajnej publiczności (Billig 1987). Sytuacja retoryczna nie może zostać zrozumiana ani wyłącznie w terminach różnych charakterystyk psychologicznych obu, pozostających w opozycji do siebie mówców, ani przez odniesienie do wspólnego szkolenia w krasomówstwie i wyuczonych wspólnych miejsc, przyswojonych przez obu mówców. Zamiast tego, w sytuacji krasomówczej reprezentowana jest złożoność podzielanych i przeciwstawionych sobie znaczeń.
Jeśli ująć postawy w terminach retorycznych, należy dokonać jednego pojęciowego przesunięcia. Postawy trzeba badać w terminach ich kontekstów retorycznych, a to znaczy uznać, że postawy w pierwszym rzędzie są stanowiskami zajmowanymi publicznie w kwestiach kontrowersyjnych. Zatem, w postawach nie należy widzieć wyłącznie indywidualnych właściwości osób, które je przyjmują. Uznając kontrowersyjność jako aspekt postaw, podkreśla się ich społeczną naturę, a to, co cechuje elementy niepodzielane, czy kontrowersyjne, to ich społecznie podzielany charakter. Można utrzymywać, że kontekst publicznej kontrowersji jest konieczną częścią postawy, tak że nie można poprawnie przyjmować postawy w stosunku do tematu, który nie podlegał dyskusji. Zatem, we współczesnym zachodnim społeczeństwie, można zająć postawę w stosunku do kary śmierci, czy nauki religii w szkole, ale nie w stosunku do tego, że ziemia jest okrągła, czy, że pieniądze są pożądane. Badania opinii publicznej uznają, że tylko postawy tyczące się tematów kontrowersyjnych są godne wydobycia na światło dzienne. Na przykład, w British Social Attitude Survey z 1984 roku (badanie to jest powtarzane co roku) zapytano respondentów „Jak ważna, lub jak nieważna jest dla Wielkiej Brytanii monarchia?” Wyniki ujawniły, że „postawy wobec monarchii skłaniają się zdecydowanie w kierunku bezkrytycznego poparcia wśród wszystkich grup społecznych” i, w konsekwencji, „że pytanie to, najwyraźniej, nie musi być powtarzane co roku” (Young 1984, s.30).
Można by powiedzieć, że badanie to, z retorycznego punktu widzenia, ujawniło nam nie tyle postawy, co brak postaw w ogóle. Aczkolwiek, należy również stwierdzić, że w odniesieniu do monarchii opinia publiczna jest bardziej złożona niż to sugeruje British Social Attitudes Survey, oraz, że złożoność ta ma określony, retoryczny, czy argumentacyjny wymiar (Billig 1988a, 1988c). Jeśli dostrzeżenie kontrowersyjności jest konieczną częścią postawy jako takiej, wówczas przyjmowanie postawy mogłoby być zrównane z chęcią wyrażenia stanowiska w kontrowersyjnej kwestii. Jest to ważny wniosek dla psychologii społecznej. Postawa nie jest jedynie przedstawieniem punktu widzenia osoby, która ją przyjmuje; jest również implicite bądź explicite przeciwstawieniem się konkurencyjnemu punktowi widzenia. Zwolennik kary śmierci, odpowiadając na pytania kwestionariusza, nie wyraża wyłącznie jakiejś wewnętrznej potrzeby [zaprowadzenia] „sprawiedliwości na świecie”, czy „autorytarnej agresji”, jak to mogą sugerować podejścia zindywidualizowane (takie jak znajdujemy u Altemeyer'a 1981; Lerner'a 1980): osoba taka wyraża również swą chęć rozpoczęcia sporu z osobami przyjmującymi przeciwne postawy. W ten sposób, postawa jest zarówno stanowiskiem popierającym jakąś opinię, oraz stanowiskiem przeciwstawiającym się kontr-opinii. W konsekwencji, osoba przyjmująca daną postawę nie jest izolowanym społecznym atomem, ale dołącza się ze swoim zdaniem do szerszego sporu, sporu społecznie podzielanego, ale też powodującego społeczne podziały (Billig 1986, 1987).
Zakłada to, że psychologowie społeczni mogą studiować postawy badając je w ich kontekście argumentacyjnym. Jednym ze środków po temu, byłoby badanie zagadnień i przebiegu dyskursu, w którym dwoje, lub więcej osób przekonuje się wzajemnie do swoich punktów widzenia. Zamiast w wywiadzie indywidualnym, mniej czy bardziej sformalizowanym, wydobywać na światło dzienne postawy pojedynczego respondenta, badacz zająłby się argumentowaniem rozwijającym się w grupach dyskusyjnych. Sami respondenci zaś byliby retorami stawiającymi swoje „za” wobec „przeciw” wypowiadanego przez oponentów, a w tym starciu opinii badacz mógłby jednocześnie śledzić kształtowanie się i przejawy myślenia według postaw (attitudinal thinking).
Niemniej, nie należy wnioskować, że takie bezpośrednie starcie w sporze jest koniecznym warunkiem umożliwiającym obserwację argumentacyjnego wymiaru postaw przyjmowanych w rozmowie. Interesujące aspekty argumentacyjne mogą być obserwowane, gdy ludzie pozornie podzielający jakiś pogląd dyskutują nad zagadnieniem kontrowersyjnym. Billig (1990) przedstawia analizę rodzinnej dyskusji nad problemem monarchii: wszyscy członkowie rodziny opowiadają się za monarchią, ale przedstawiane przez nich poglądy powstają argumentacyjnie. Nawet gdy porozumiewali się by odtworzyć potoczne twierdzenia dotyczące monarchii, ich dyskurs był argumentacyjny w formie, bowiem porozumiewali się by „wziąć pod uwagę” istotne czynniki. Każdy z tych istotnych czynników kwalifikował czynnik poprzedni, a tym samym przeciwstawiał się mu: to dobrze mieć monarchię, ale oczywiście, przywileje są rzeczą złą; choć rodzina królewska nie powinna być zbyt zwyczajnie traktowana, to nie powinna też zbytnio wynosić się nad innych, itd. Każdy z członków dyskusji uznawał te wątki potocznego myślenia, które argumentacyjnie odtwarzano w rozmowie; w tym samym stopniu odtwarzał argumenty dla samego siebie, co spierał się z innymi osobami. Jeśli można powiedzieć, że w tej rozmowie członkowie rodziny odtwarzali społeczną reprezentację monarchii, to ta reprezentacja została ustrukturyzowana argumentacyjnie wokół przeciwstawnych wątków. O potocznym myśleniu jako takim można więc powiedzieć, że ma strukturę argumentacyjną. Wniosek teoretyczny brzmi tak, że retoryka nie jest środkiem wyrazu dla myśli, które same w sobie są zasadniczo nie-retoryczne; przeciwnie, to struktura i treść myśli w obrębie myślącego społeczeństwa ma istotnie retoryczny charakter.
Jakościowe badanie dyskursu prowadzonego w grupach dyskusyjnych może dostarczyć środków badania retorycznej natury postaw i myślenia potocznego. Natomiast intencją naszą nie jest zalecanie żadnej metodologii jako tej jednej jedynej poprawnej dla analizy retorycznej: ważne jest, że metodologia powinna stanowić narzędzie służące raczej interesom teorii, niż prowadzić do działań będących celem samym w sobie. Z tego powodu, na obecnym poziomie wydaje się bardziej odpowiednim wyjaśnienie problemów teoretycznych, aby pytania z zakresu teorii określiły, gdzie i jak powinni badacze szukać retorycznych wymiarów myślenia. Pewien szczególny zespół zagadnień jest związany ze sposobem, w jaki zmiana kontekstu retorycznego będzie powodować zmiany w sposobie przedstawiania danych poglądów. Stanowiska wyrażające postawy (attitudinal stances), które mają przeciwstawiać się szczególnemu zestawowi kontr-postaw, prawdopodobnie ulegną zmianie wraz z kontekstem sporu, a i odmienny zestaw kontr-postaw zostanie wtedy ustanowiony. W pewnych okolicznościach osoby przyjmujące jakąś postawę, mogą sprawiać wrażenie zmieniających całkowicie swój pogląd, w celu „postawienia się na miejscu przeciwnika”, i adoptujących retorykę swoich uprzednich oponentów by móc poradzić sobie z nowym wyzwaniem argumentacyjnym (Billig 1987; 1988c).
Przyjrzenie się argumentacjom pozwoliłby też na ten rodzaj analiz dyskursu, który badałby wykorzystywanie społecznych reprezentacji przy wyrażaniu postaw. Pod tym względem, wskazać można na podobieństwo między koncepcją społecznych reprezentacji, a starym, retorycznym pojęciem wspólnych miejsc, które oznaczało społecznie podzielane wartości i maksymy danej zbiorowości retorycznej (Perelman i Olbrechts-Tyteca 1971). Oponenci retoryczni, zarysowując swój przeciwstawny pogląd, odwołują się do społecznie uznawanych pojęć, czy reprezentacji. Zwolennicy kary śmierci mogą posługiwać się językiem [opartym o pojęcie] sprawiedliwości, podczas gdy ich oponenci odwołują się do języka miłosierdzia. Jak pokazali Eiser i Ross (1977), sytuacja, w której zwolennicy i przeciwnicy zostają w sztuczny sposób pozbawieni dostępu do naturalnego dla nich słownika retorycznego, daje osobliwe rezultaty. Większość używanych pojęć jest podzielana przez oba obozy, do tego stopnia, że zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy, ogólnie rzecz biorąc, uznają potrzebę tak sprawiedliwości, jak i miłosierdzia. Można powiedzieć, że w trakcie sporu, odwołują się do wspólnych reprezentacji, a tylko interpretują je na bieżąco w odmienny sposób. W konsekwencji, przeciwstawne obozy często kończą spierając się o słowa i „prawdziwe” znaczenie sprawiedliwości i miłosierdzia (Billig 1987).
Podejście retoryczne spełniłoby wymagania teoretyków społecznych reprezentacji głoszących, że badanie przekonań społecznych nie może mieć statycznego charakteru. Można by przyjąć, że przejawianie się postaw nie jest dziełem jednostki, ale że może się zmieniać wraz ze zmianą kontekstu danej kontrowersji. Wynika to głównie z faktu, że osoby przyjmujące określoną postawę, uznają wspólne miejsca, czy reprezentacje potocznego myślenia: indywidualny zwolennik pewnej postawy nie musi być zdany na wyłącznie jeden język wyrażający postawę (one set of attitudinal discourse) (Potter i Wetherell 1987). Na przykład, liberalni przeciwnicy kary śmierci mogą odczuwać potrzebę modyfikowania języka, jakim się posługują, jeżeli nagle rzuci im wyzwanie powstający ruch anarchistyczny, podważający prawomocność kary jako takiej. Nagle stare argumenty, czy poglądy wyrażające postawy (attitudinal positions), które służyły tak dobrze w walce ze zwolennikami kary śmierci, przestają być odpowiednio wyposażone, by móc sprostać w boju nowemu wyzwaniu argumentacyjnemu. W tej nowej debacie, starzy liberałowie mogą się przyłapać na odwołaniach do retoryki sprawiedliwości podobnych w sile do tych używanych poprzednio przez ich oponentów. Takie retoryczne przewroty nie zakładają zmian w sercach jednostek, ale obrazują stopień, w jakim mogą być wspólnie uznawane reprezentacje, które jednocześnie rozdzielają oponentów retorycznych w kontekście jakiegoś sporu.
Podejście społecznych reprezentacji może odnieść wiele korzyści z rozwijania wątków retorycznych, ponieważ właśnie podejście retoryczne proponuje metodę wyjścia z teoretycznej opozycji między społecznie podzielanymi reprezentacjami, a postawami które dzielą. Na bardziej ogólnym poziomie, jest konieczne by podejście społecznych reprezentacji nie pozbywało się problemu postaw niczym zbędnego balastu, w celu wyłącznego skoncentrowania się na tym, co zgodnie i bezspornie uznawane jest przez nowoczesne społeczeństwo. Gdyby miało się to stać, podejście to nigdy nie będzie w stanie zrealizować celu, jakim jest badanie myślącego społeczeństwa. Całkowicie zgodna społeczność, to nie tylko społeczność pozbawiona postaw, ale również wolna od argumentów i kontrowersyjności myślenia. Jest to, oczywiście, społeczność, która nie istniała nigdzie, z wyjątkiem być może wyobraźni teoretyków społecznych i niektórych dyktatorów. Wręcz przeciwnie, to dzięki retorycznemu i argumentacyjnemu badaniu postaw, złożoność nowoczesnych społecznych reprezentacji może się ujawnić. To właśnie w społecznym istnieniu postaw odzwierciedla się ten rodzaj działalności argumentacyjnej, która jest konstytutywną cechą myślącego społeczeństwa.
(Tłumaczyła Maja Mozga)
2
M. Billig: Studiując myślące społeczeństwo: społeczne reprezentacje, retoryka i postawy