Stosunki międzynarodowe


Stosunki międzynarodowe. Ich płaszczyzny. Teorie i periodyzacja stosunków międzynarodowych

Stosunki międzynarodowe - stosunki między państwami. W językach: francuskim i angielskim pojęcie państwa i narodu w tym sensie jest utożsamione, że naród rozumie się jako ogół obywateli państwa, wspólnota kultury, języka, tradycji, pochodzenia. W terminologii angielskiej i francuskiej naród to zbiorowość obywateli. Kim jest Amerykanin? Amerykanin to obywatel Stanów Zjednoczonych, i nie ważne jest to, że nosi polsko brzmiące nazwisko czy angielsko brzmiące nazwisko. Różnice między zachodnim francusko-angielskim a wschodnioeuropejskim rozumieniem narodu, będziemy mogli powiedzieć o stosunkach między państwami. Stosunki między grupami narodowościowymi w obrębie tych państw, do tego działu nauk społecznych nie należy. Podmiotem podstawowym stosunków międzynarodowych są, więc państwa. Nasuwają się tutaj dwa pytania: 1.Czy tylko państwa? Czy są jeszcze jakieś podmioty stosunków międzynarodowych inne niż państwa? Tak są takie. To są organizacje złożone z państw. (ONZ, UE, NATO). To są organizacje, którymi członkami są państwa. Są także takie organizacje międzynarodowe, którymi członkami nie są państwa, lecz albo obywatele, ludzie, osoby fizyczne albo nie państwowe organizacje Np.(Międzynarodowy Związek Filatelistyczny, MCK). Nie stanowią one podmiotu stosunków międzynarodowych, nie wchodzą w stosunki z państwami. Natomiast organizacje, którymi członkami są państwa na równi z państwami uczestniczą w stosunkach międzynarodowych. Poszczególne państwa mają swoich ambasadorów przy takich organizacjach. Tak, więc nie tylko państwa, ale także organizacje złożone z państw. 2.Czy wszystkie państwa mają zdolność bycia podmiotem stosunków międzynarodowych? Czy są takie państwa, gdzie podmiotem stosunków międzynarodowych nie są?. Tak, są to państwa nie suwerenne, które z racji braku suwerenności nie są podmiotami stosunków międzynarodowych. Suwerenność państw jest stopniowalna. W ujęciu prawa międzynarodowego państwo albo jest suwerenne albo nie jest, albo ono swoimi organami podejmuje decyzje prawne, albo ktoś inny za nie podejmuje. Co się kryje za rzeczywistym procesem prawnym? W jakiej mierze decyzje organów państwa podejmowane są samodzielnie, suwerennie a w jakiej mierze pod czyjąś presją. Niewiele państw może powiedzieć o sobie, że są suwerenne w pełnym tego słowa znaczeniu. Ich decyzje są całkowicie niezależne od woli innych. W takiej sytuacji są państwa najsilniejsze. Wiele państw słabszych ma ograniczoną swobodę ruchu przez to, że muszą się liczyć z interesami z wolą silniejszych. Jest wiele państw nie do końca suwerennych a jednak uważanych za podmioty stosunków międzynarodowych. Aby państwo mogło być podmiotem stosunków międzynarodowych inne państwa muszą uznać je za dostatecznie suwerenne by mogło uczestniczyć w stosunkach międzynarodowych. Ten stopień suwerenności, który inni uznają za wystarczający. W stosunkach międzynarodowych uczestniczą państwa, które nawzajem siebie traktują jako podmioty suwerenne. Kogoś mogą nie traktować tak, po prostu nie utrzymując z nimi stosunków. Mogą nie uznawać państwo dane za niewystarczająco stabilne. (np. Somalia- nie ma rządu, różne ośrodki władzy, nie ma z kim prowadzić stosunków międzynarodowe). Także bardzo wyraźny brak suwerenności. Czym są stosunki międzynarodowe? Co się na nie składa? Na jakich płaszczyznach te stosunki się rozgrywają? Wszystkie stosunki międzynarodowe można podzielić na dwie wielkie grupy:

1.POKOJOWE - najważniejszym elementem tu jest dyplomacja, Istotą dyplomacji jest negocjacja, reprezentacje. Na dyplomacje można spojrzeć jak na ustawiczny proces negocjowania. Dyplomaci negocjują cały czas.

2.WOJENNE - typ szczególny stosunków międzynarodowych. Na pierwsze miejsce wysuwa się, spychając inne formy stosunków międzynarodowych. To taki typ stosunków międzynarodowych, którym podstawowym instrumentem realizowania przez państwo swoich celów jest siła nabyta. (CLAUSEWITZ- wojna to nic innego jak polityka realizowana innymi środkami.) Wojnę wyróżnia to, że państwo prowadzące wojnę zmierza do tego celu siłą. Siłą chce narzucić swoją wolę, przeciwnikom, pokonać ich, albo przynajmniej zmusić przeciwnika do zaakceptowania warunków.

Między stosunkami pokojowymi i wojennymi istnieją związki. Gdy dyplomacja zawodzi, gdy się okazuje, że któraś ze stron uznaje, że dalej już iść w negocjacjach nie może. Wojna wypiera dyplomacje. W momencie, kiedy kończy się wojna dyplomacja wkracza do swojej roli. Silne państwa udzielają pomocy gospodarczej, to też forma stosunków międzynarodowych. W 1947 roku został ogłoszony amerykański plan pomocy w odbudowie europy(PLAN, MARSHALA). Stany zjednoczone chciały tym planem ustabilizować sytuacje w Europie. Odbudować ją ekonomicznie, tym samym ustabilizować politycznie i w konsekwencji związać zachodnią Europę ze Stanami Zjednoczonymi tak by nie wpadła pod wpływy Związku Radzieckiego. Wsparciem dla działań dyplomatycznych mogą być inne płaszczyzny nieekonomicznych działań np. kulturalne. Wiele państw świadomie prowadzi promocje swojej kultury. Filarami stosunków międzynarodowych są w warunkach wojny - siła zbrojna, w warunkach pokoju - dyplomacja. Jak wyjaśniamy stosunki międzynarodowe? W XX wieku pojawiały się teorie, które miały wytłumaczyć stosunki międzynarodowe. Teorie te trzeba traktować nie jako wyjaśnienia wzajemnie się wykluczające, lecz jako sposoby spojrzenia na politykę z jakiegoś punktu widzenia. Pierwszą teorią wyjaśniającą stosunki międzynarodowe została stworzona przez niemieckich specjalistów, częściowo wojskowości na przełomie XIX i XX wieku nosił on miano geopolityki. Istotą wyjaśnienia geopolitycznego jest przyjęcie, że z położenia geograficznego państwa, wynikają podstawowe parametry jego zachowania na arenie międzynarodowej. Położenie geopolityczne to nie tylko położenie naturalne, to także granice polityczne. Myśleniem geopolitycznym kierował się wybitny polityk Polski początku XX wieku Roman Dmowski, który w jednej ze swoich bardzo znanych wpływowych książek "Między Rosją a Niemcami" wydanej w 1907 roku, wyrażał myśl taką, że cała polityka Polska wynika z faktu, że Polska położona jest między dwoma silniejszymi państwami takimi jak Niemcy i Rosja. Położenie geograficzne Polski nie zmieniło się w ciągu kilku ostatnich kilkunastu lat, ale położenie geopolityczne zmieniło się całkowicie. Myślenie geopolityczne miało ogromny wpływ na interpretacje stosunków międzynarodowych, chociaż było i jest często krytykowane. Podstawowym zarzutem w stosunku do myślenia geopolitycznego było to, że myślenie to wyolbrzymia znaczenie czynnika geograficznego, tym samym nie pozwala nam zrozumieć, z jakich powodów dokonują się zmiany w polityce państw, choć ich położenie geopolityczne się nie zmieniło. Myślenie to sugeruje pewnego rodzaju determinizm, jak gdyby w warunkach, które znajduje się dane państwo, można było prowadzić tylko jedną politykę. Dmowski twierdził, że Polska powinna związać swe losy z Rosją, bo większym zagrożeniem są Niemcy. Inni twierdzili, tak jak Piłsudski, że największym zagrożeniem jest Rosja i losy Polski trzeba wiązać nie z Niemcami a z Austro-Węgrami. To samo położenie geopolityczne, może dyktować politykom różne strategie, a jeżeli tak to logicznie rzecz biorąc nie można przyjąć wytłumaczenia geopolitycznego jako całkowicie wystarczającego. Drugą teorią jest tzw. szkoła realizmu( szkoła interesu narodowego).

Podstawą zachowania państw w stosunkach z innymi państwami, jest dążenie do bezpieczeństwa, inaczej się mówi dążenie do realizacji interesu narodowego, gdzie istotą tego interesu jest bezpieczeństwo państwa. Bardzo wielkie i potężne państwa czasami dążą do zapewnienia swojego bezpieczeństwa, starając się uzależnić od siebie jak najwięcej liczbę sąsiadów, bo to zwiększa ich bezpieczeństwo. W ten sposób dyktują oni politykę państw. Zwolennicy kierunku realistycznego rozumieją, że interes narodowy nie leży jak na dłoni, że wystarczy spojrzeć i już wiemy, co to jest. Co to jest interes narodowy w danym momencie, co jest zgodne z interesem narodowym? Dlatego ostatecznie kształt polityki państwa będzie wynikiem tego jak ukształtuje się w elicie rządzącej rozumienie interesu narodowego. Ta elita rządząca kształtuje politykę państwa, ona podejmuje decyzje, kierując się interesem narodowym. Trzecia teoria odwołuje się do wyjaśnień socjopsychologicznych. Żeby zrozumieć zachowanie państwa w jakiejś sprawie trzeba zrozumieć mentalność społeczeństwa. Trzeba zrozumieć jak dane społeczeństwo będzie się zachowywało. Każde społeczeństwo inaczej reaguje na podobne sytuacje. Czwarta teoria wskazuje na rolę ideologii. Państwa postępują zgodnie z ideologią. To jest najbardziej radykalne zaprzeczenie geopolityki i teorii interesu narodowego. Rzecznicy tej teorii odwołują się do doświadczeń historycznych. Nie da się przekonującą stwierdzić, że zawsze za konfliktem ideologicznym kryją się przyjemne interesy. Periodyzacja nowożytnych stosunków międzynarodowych. Istotą stosunków między państwami przed czasami nowożytnymi była realizacja interesów dynastycznych. Całe obszary przechodziły z pod jednego władcy do drugiego.

1.1492 - 1648 Okres ten to kształtowanie się podstaw nowożytnych stosunków międzynarodowych w dwojakim sensie. Europa wykracza poza swoje granice. Data 1492 rok jest datą umowną, ale bardzo ważną. Krzysztof Kolumb odkrywa Amerykę. Europa wkracza do Azji, zaczyna się penetracja Indii i innych obszarów południowej Azji. Później sięga do Afryki. Reformacja. Zaczęła się kilkanaście lat po wyprawie Krzysztofa Kolumba, sławnym aktem Marcina Lutra. Reformacja:

1) Obaliła dominacje papieża i cesarza nad chrześcijańską zachodnią Europą.

2) Ukształtowała narodowe państwa jako samodzielne podmioty stosunków międzynarodowych. Idei zjednoczonej chrześcijańskiej Europy, zjednoczonej w podwójnym sensie. Pod władzą duchową Papieża i Świecką cesarza. Tej idei przeciwstawia reformacja idei pełnej niezależności narodowego państwa. Kluczowym momentem tego okresu jest wojna trzydziestoletnia rozpoczęta w 1618 roku a zakończona w 1648. Toczyła się ona na terytorium Niemiec, między protestanckich państw niemieckich z północy przeciwko katolickiemu cesarzowi panującemu na terenie dzisiejszej Austrii i południa Niemiec. Wojna kończy się pokojem westfalskim, który sformułował doktrynę zupełnie nową, doktrynę suwerenności państwa narodowego. ("Czyje władztwo tego i religia"). Suwerenny władca decyduje o tym, jaka religia będzie panowała w jego królestwie. Nie ma on nad sobą żadnej innej władzy, ani Papieża ani Cesarza. Doktryna ta ma charakter absolutny.

2.1648 - 1789 Temat, który powstał z wojny trzydziestoletniej, była też równowaga państw narodowych, które respektowały swoją niezależność. Dopiero wielka rewolucja francuska i cały okres aż do zakończenia epopei napoleońskiej, oznacza zakwestionowanie tego ładu westfalskiego, ponieważ rewolucję rzuca hasło "braterstwa ludu, walka przeciwko tyranom".

3.1815 - 1914 Po wojnach napoleońskich na kongresie wiedeńskim, ustanowiono ład, który w zasadzie przetrwał 100 lat, chodź pod koniec coraz wyraźniej łamał się. Ten ład miał polegać na połączeniu uznania zasady suwerenności państw z uznaniem zasady szczególnej odpowiedzialności wielkich mocarstw za utrzymanie pokoju. Na kongresie wiedeńskim utworzony został koncept 4 władców: cesarz Rosji, cesarz Austrii, król Pruski, król Brytyjski. Zwycięzcy w wojnach z Francją, ustanawiają (koncepty regularne?), Odbywają się kongresy regularne. Po paru latach dopraszają do tego konceptu Francję. Te 5 państw decydowało o polityce europejskiej. Ten ład pod koniec 100 letniego okresu zaczął się łamać, dlatego, że została zniszczona jedność tego konceptu pięciu, ponieważ ambicje Niemiec po zwycięstwie najpierw nad Austrią a potem nad Francją w 1870 roku zaczynają nie mieścić się w tym ładzie. Niemcom nie wystarczało bycie jednym z pięciu tych mocarstw kongresowych kontrolujących politykę europejską, dążą do dominacji. Rywalizacja o Bałkany stała się bezpośrednią przyczyną I wojny światowej.

4.1918 - 1939 Podjęto w tym okresie próbę stworzenia ładu międzynarodowego związanego z inicjatywą Stanów Zjednoczonych, ładu wersalskiego. Idea tego ładu polegała na tym, że państwa podejmują zobowiązania, tworzą ligę narodów, zobowiązują się postępować zgodnie z prawem, czyli rezygnują w pewnym stopniu z części swej suwerenności, na rzecz organów międzynarodowych. To miało zapewnić pokój, nie zapewniło gdyż po pierwsze Stany Zjednoczone, które były inicjatorem tej konferencji wycofały się z jej realizacji, a po drugie nie umiano sobie poradzić z dwoma pokonanymi mocarstwami, które znalazły się na marginesie: Niemcy i Rosja. Oba te państwa w 1918 roku znajdowały się w warunkach klęski: Rosja pokonała wojnę i przeżywała rewolucje. Niemcy tak samo. Po kilku latach jedno i drugie zaczęło odbudowywać swoją siłę. Oba znajdowały się pod wpływem dyktatorów Stalina i Hitlera. Pod koniec tego okresu oba te państwa były na tyle potężne, że były w stanie rozsadzić układ wersalski, co konsekwencją tego była II wojna światowa.

5.1945 - 1989 W tym okresie świat był spolaryzowany. Był to układ dwubiegunowy. Świat był podzielony na dwa obozy:

1)Obóz państw komunistycznych.

2)Reszta (państwa demokratyczne i dyktatury o antykomunistycznym charakterze szukające w konsekwencji sojusznika w Stanach Zjednoczonych, jako tym mocarstwie, który był w stanie dać im parasol ochronny przed potęgą Związku Radzieckiego. Ten podział trwał niemal pół wieku i zakończył się wyzwoleniem.

Od 1989 roku zaczęły się Współczesne stosunki międzynarodowe. Współczesność - to czy układ, który rozpatrujemy jeszcze trwa czy już jest zamknięty. W sytuacjach, których byliśmy dwadzieścia lat temu, nie jest współczesnością, dlatego, że to, co było wówczas należy do zamkniętej już historii. Natomiast to, co było czternaście lat temu w 1990 roku jest naszą współczesnością, dlatego, że to ciągle trwa, ciągle jest ten sam układ stosunków międzynarodowych. To samo można odnieść do stosunków wewnętrznych, że cała historia Polski od 1989 roku to jest nasza współczesność. Żeby to przestało być naszą współczesnością musiałaby się dokonać zmiana w strukturze stosunków międzynarodowych o podobnym znaczeniu jak ta, która dokonała się np. w 1989 roku. Na czym polega ta zasadnicza odmienność stosunków międzynarodowych, które nazywamy współczesnością? Jak nigdy w historii mamy stosunki międzynarodowe oparte na hegemonii jednego mocarstwa (USA). Hegemonia USA w porównaniu z historią hegemonii Rzymu z przed dwóch tysięcy lat, (gdzie Rzym panował w Europie, na Bliskim Wschodzie i w płn. Afryce, gdzie rzymianie nie wiedzieli, że istnieją w ogóle np. Chiny i uznawali siebie za hegemona światowego a w rzeczywistości byli hegemonami określonego regionu świata którego znali), jest hegemonią światową. Nie ma żadnego ukrytego mocarstwa na wzór cesarstwa chińskiego, który jest całkowicie niezależny od tego układu, tylko my o nim nie wiemy. Obecna hegemonia jednego mocarstwa jak i architektura stosunków międzynarodowych oparta na wyjątkowej pozycji USA jest czymś bez precedensu.

Skutki II wojny światowej dla systemu międzynarodowego. Zimna wojna - przyczyny, przebieg i konsekwencje

Nazwa "Zimna Wojna" pochodzi najprawdopodobniej od Winstona Churchila, który jako już były premier WB wygłaszał odczyt w Stanach Zjednoczonych, w którym użył dwóch pojęć. Jedno to "Żelazna kurtyna", a drugie to właśnie "Zimna wojna". Zimna, a więc taka w której się nie strzela, ale wojna - co oznacza trwały konflikt który może być rozstrzygnięty zwycięstwem jednej ze stron. Taka sytuacja miała genezę w wynikach drugiej wojny światowej. II wojna światowa dzieli się wyraźnie na dwa okresy. Krótszy, zapoczątkowany uderzeniem Niemiec na Polskę, trwający niespełna dwa lata, oraz cała reszta. W pierwszym okresie charakter II wojny światowej był bardzo wyraźny. Z jednej strony stał sojusz dwóch totalitarnych państw Niemiec i Włoch połączonych szczególnego rodzaju porozumieniem z trzecim totalitarnym mocarstwem ZSRR. ZSRR wprawdzie w wojnie nie brał udziału w tym sensie, że ani on nie wypowiedział wojny przeciwnikom Niemiec, ani oni jemu, ale uczestniczył u boku Niemiec w zdobyczach wojennych. Najpierw w postaci zaboru znacznej części terytorium przedwojennego państwa polskiego, później zaatakował Finlandię i zmusił ją do odstąpienia części terytorium, wreszcie w 1940 roku zagarnął Litwę, Łotwę i Estonię. Charakter wojny w tym okresie można by określić prosto, jako wystąpienie totalitarnych mocarstw przeciw europejskim demokracjom. Ten charakter zmienił się w czerwcu 1941 roku uderzeniem Niemiec i ich sojuszników na ZSRR i powstaniem w konsekwencji wojennego sojuszu brytyjsko-rosyjskiego. Po kilku miesiącach był to już sojusz trzech mocarstw, gdy Japonia zaatakowała Stany Zjednoczone, a Niemcy w geście solidarności sojuszniczej wypowiedziały im wojnę. W tym drugim okresie po czerwcu 1941 roku, była to pod względem charakteru walczących koalicji wojna niejednoznaczna. Przeciwko Niemcom, Włochom, Japonii oraz ich mniejszym sojusznikom występowała koalicja złożona z dwóch wielkich demokracji: brytyjskiej i amerykańskiej oraz z komunistycznego ZSRR i pozostałych mniejszych państw sprzymierzonych. Wyniki wojny zostały określone przez układ sił militarnych. W świadomości zbiorowej, zwłaszcza Polaków zaszczepiony został mit, który można nazwać "mitem Jałty". Jałta to była konferencja szefów trzech wielkich mocarstw: ZSRR który był gospodarzem konferencji, Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Odbywała się od 4 do 11 II 1945 roku. Tę datę warto zapamiętać. Warszawa została zajęta przez wojska radzieckie 12.I, a więc mniej więcej trzy tygodnie przed rozpoczęciem konferencji. Kiedy konferencja się zaczynała, wojska radzieckie były już za Poznaniem, zajęły Rumunię i Bułgarię. Oczywiście wcześniej zepchnęły wojska niemieckie z terenów republik nadbałtyckich. "Mitem Jałty" można nazwać przekonanie, że wszystko byłoby inaczej po II wojnie światowej gdyby prezydent Roosevelt i premier Churchill nie ustąpili Stalinowi w Jałcie. Rzut oka na mapę wystarczy aby sobie uświadomić, że w Jałcie szefowie dwóch wielkich mocarstw nie mięli już wyboru, gdyż o losach wojny decydował układ sił na froncie. Niektórzy historycy (np. Dziewanowski) zwracają uwagę na to, że sojusznicy zachodni stracili szansę na inne ukształtowanie powojennej Europy już znacznie wcześniej. Wcześniej tzn. prawdopodobnie w 1943 roku. W tymże roku po opanowaniu północnej Afryki wojska sojusznicze rozpoczęły uderzenie na Europę. Uderzenie to wbrew stanowisku brytyjskiemu (uderzenie przez Grecję i Bałkany ku środkowi Europy) zostało wymierzone we Włochy. Opanowano Sycylię i rozpoczęto stopniowy, niezwykle trudny (ukształtowanie terenu) marsz wojsk amerykańskich, brytyjskich, kanadyjskich, polskich na północ. Ten marsz nie przesądził o losach wojny. Kiedy wojna kończyła się w maju 1945 roku, północne Włochy były ciągle w rękach niemieckich. Tym samym, uderzając od południa i to niewystarczającymi środkami alianci zachodni utracili szansę pojawienia się w Środkowej Europie zanim znajdą się tam wojska radzieckie. Trzeba pamiętać, że kiedy alianci lądowali na Sycylii front przebiegał głęboko w Rosji. Inna militarna decyzja aliantów, która przesądziła lisy wojny to późne uderzenie frontalne, czyli utworzenie tzw. drugiego frontu. Rozpoczęło się ono na początku czerwca 1944 roku uderzeniem na Francję (lądowanie w Normandii). W tym mniej więcej czasie front wschodni zbliżał się do obecnych wschodnich granic Polski. To wszystko przesądziło o tym, że armia aliancka i radziecka spotkały się w środku Niemiec. Podsumowując można powiedzieć, że to nie konferencje międzynarodowe tylko wynik wojny przyniósł taki a nie inny układ sił. Ten układ został dyplomatycznie zaakceptowany w trzech kolejnych odsłonach. Na konferencji w Teheranie (przełom listopada i grudnia 1943 r.) zapadła decyzja, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania akceptują granicę wschodnią Polski przebiegającą mniej więcej tak jak przebiegała linia demarkacyjna ustalona przez Niemcy i Związek Radziecki we wrześniu 1939 roku. Tam również podjęto decyzję o tym, że Polska otrzyma rekompensatę za utracone terytoria kosztem Niemiec, nie precyzując jednak szczegółów. Później była Jałta. Ważna z tego powodu, że na konferencji jałtańskiej zaakceptowano zasadę podziału powojennej Europy na strefy wpływów, przesądzając tym samym, że zwycięskie mocarstwa będą sprawowały swego rodzaju kuratelę, każde nad tą częścią Europy gdzie jego wojska odniosły zwycięstwo. Wreszcie, po zakończeniu działań wojennych, konferencja w Poczdamie w lipcu 1945 roku, która przede wszystkim postanawiała iż Niemcy zostaną podzielone na 4 strefy okupacyjne (radziecką, amerykańską, brytyjską i francuską). Nad całymi Niemcami miała sprawować suwerenną władzę sojusznicza Komisja Kontrolna, złożona z przedstawicieli zwycięskich mocarstw. Konferencja poczdamska postanowiła również, że tereny na wschód od linii Odry i Nysy Łużyckiej zostają oddane pod Polską administrację z równoczesnym obowiązkiem nałożonym na władze polskie przesiedlenia niemieckiej ludności do stref okupacyjnych. Decyzja mocarstw w tym względzie była zgodna z prawem międzynarodowym, bowiem Niemcy podpisując bezwarunkową kapitulację przenosiły suwerenną władzę nad Niemcami na sojusznicze mocarstwa. Pytanie, które często się stawia brzmi: czy taki układ, jaki powstał po II wojnie światowej przesądzał o wybuchu konfliktu politycznego, który nazywamy "zimną wojną"? W momencie kiedy mocarstwa zawierały porozumienie najpierw w Jałcie a później w Poczdamie, wielu polityków i publicystów zachodnich żywiło przekonanie, że położono fundamenty trwałego pokoju. Przekonany był o tym prezydent Roosevelt, nieco mniej jego następca Harry Truman, który jednak kontynuował politykę poprzednika. Na pewno taką nadzieję żywił rząd brytyjski kierowany przez Clementa Altlee.

Wielu polityków środkowoeuropejskich, w tym Stanisław Mikołajczyk sądziło, że uda się utrzymać taki układ, w którym zachowają się pewne podstawy pluralizmu politycznego i pewne elementarne zasady demokracji (mimo, że mocarstwem dominującym w tej części Europy będzie ZSRR), a dobre stosunki między zwycięskimi mocarstwami stanowić będą swego rodzaju parasol nad siłami opozycyjnymi w Środkowej Europie. To wszystko było oparte na pewnej koncepcji stosunków międzynarodowych, koncepcji realizmu.
Zgodnie z tą koncepcją mocarstwa (wszystkie państwa) dążą do swojego bezpieczeństwa. Roosevelt rozumował tak: jeżeli zabezpieczymy ZSRR, jeżeli stworzymy warunki, w których to sojusznicze mocarstwo nie będzie czuło się zagrożone, to nie będzie powodu do konfliktu. Czy zaakceptowanie kontroli ZSRR nad połową Europy i jego obecności w Niemczech nie jest wystarczającą gwarancją bezpieczeństwa Związku Radzieckiego? W XIX wieku z pewnością tak (np w czasie Kongresu Wiedeńskiego). Jednakże Związek Radziecki był mocarstwem innego typu (paradygmat ideologiczny). ZSRR łączył w sobie dwa rodzaje motywacji jego polityki zagranicznej. Jednym motywem był mocarstwowy charakter państwa. W tym Stali był kontynuatorem wielkich carów budowniczych rosyjskiej potęgi Piotra Wielkiego, Katarzyny Wielkiej, czy Aleksandra I. Wspólne dla tej czwórki było dążenie do zapewnienia potęgi mocarstwowej Rosji przez osłabienie, wchłonięcie lub uzależnienie od siebie mniejszych państw na obrzeżach - w przypadku Stalina - ZSRR. Oznaczało to w szczególności Europę Środkowo-Wschodnią. Żaden z władców Rosji nie osiągnął tego w takim stopniu w jakim osiągnął to Stalin. Po II wojnie światowej na prawie pół wieku mocarstwo radzieckie rozciągało swą władzę na obszarze sięgającym od Łaby przez środek Austrii(początkowo, do 1955r.), Węgry, Bałkany aż po północną granicę Grecji. Takiej potęgi Rosja nigdy wcześniej nie osiągnęła. Po drugie, Stalin był w swoich koncepcjach geopolitycznych realizatorem idei Trockiego, tzn idei, zgodnie z którą misją historyczną Związku Radzieckiego jest wspomaganie ruchów rewolucyjnych na świecie, doprowadzenie do zwycięstwa komunizmu w skali światowej, To była zasadnicza różnica między ZSRR a "starą" Rosją, która nie wykraczała poza swoje naturalne granice bezpieczeństwa. Pierwszym, który na tę dwoistą naturę wyzwania radzieckiego zwrócił uwagę był radca ambasady USA w Moskwie George Kennan. W 1946 roku wysłał do Waszyngtonu telegram mający czterdzieści kilka stron ("długi telegram"), a w 1947 roku treść tego telegramu przerobił na artykuł w prestiżowym piśmie "Harper's Magazine" podpisując go jako czynny dyplomata literą X. Kennan w swoim telegramie identyfikował dwoistość motywacji polityki radzieckiej. Po drugie sformułował koncepcję polityki amerykańskiej, którą nazwano "polityką powstrzymania". Oznaczała ona, że Stany Zjednoczone swoją siłą mają zapobiec temu, żeby Związek Radziecki mógł rozszerzać swoje imperium poza to, co uzyskał po II wojnie. Ta doktryna została oficjalnie proklamowana przez Trumana w 1947 roku i zakładał, że jeśli USA powstrzyma Związek Radziecki, to z czasem nie mogąc rozwijać się terytorialnie będzie on przechodził wewnętrzne zmiany, korzystne dla zachodu i w ten sposób ów konflikt zostanie rozwiązany bez wojny. George Kennan żyjąc długo doczekał się spełnienia swojej prognozy. Można powiedzieć, że początkiem "zimnej wojny" była decyzja Stanów Zjednoczonych o przeciwstawieniu się ekspansjonizmowi radzieckiemu. Gdyby USA odsunęły się od spraw europejskich, to zamiast "zimnej wojny" mielibyśmy stopniowe posuwanie się ZSRR na zachód. Kiedy Truman ogłaszał swoją doktrynę, partyzantka komunistyczna brała górę w Grecji, a ZSRR wystosował ultimatum do Turcji domagając się umiędzynarodowienia Bosforu i Dardaneli. Truman zapowiedział, że Stany Zjednoczone udzielą pełnej pomocy wojskowej państwu, które zagrożone przez Związek Radziecki będzie gotowe z nim walczyć. Zgodnie z tym udzielił zmasowanej pomocy rządowi królewskiemu w Grecji, w wyniku czego partyzantka komunistyczna została złamana. Turcja natomiast odrzuciła ultimatum radzieckie, ponieważ już wiedziała, że na wojnę z USA ZSRR nie pójdzie. Późniejsze losy tego wielkiego konfliktu wyglądały inaczej w Europie a inaczej poza nią. W Europie w 1949 roku Stany Zjednoczone doprowadziły do powstania Paktu Północnoatlantyckiego. Początkowo skupiał on tylko część demokratycznych państw zachodniej Europy i dwa państwa pn. Ameryki: USA i Kanadę. W Europie zaś były to: Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Luxemburg, Dania, Norwegia, Włochy, Portugalia i Islandia. W 1952 roku przystąpiły do paktu Grecja i Turcja, w 1955 roku RFN, a po długiej przerwie w 1982 roku po zdemokratyzowaniu - Hiszpania. Na początku lat 80-tych NATO stało się sojuszem 16 państw, a następne rozszerzenie to 1999 roku już po zakończeniu "zimnej wojny". Pakt Północnoatlantycki ustabilizował sytuację w Europie. Była to stabilizacja na gruncie podziału Europy, jedna część skupiona przy Związku Radzieckim, druga przy Stanach Zjednoczonych. Doktryna powstrzymania spowodowała ustabilizowanie sytuacji w Europie. To nie znaczy, że stosunki w Europie były harmonijne. W całym tym okresie tylko raz, tylko na początku "zimnej wojny" było niebezpiecznie. W 1948 roku, jeszcze za życia Stalina, ZSRR podjął próbę wypchnięcia mocarstw zachodnich z Berlina. Na podstawie Konferencji Poczdamskiej Berlin leżący na terenie radzieckiej strefy okupacyjnej został z tej strefy wyłączony. Został potraktowany jako odrębna jednostka, zarządzany przez sojuszniczą komisją kontroli i podzielony na cztery sektory. Największy, wschodni, kontrolowany był przez ZSRR. Pozostałe zaś to: amerykański, brytyjski i francuski. W 1948 roku ZSRR zażądał wycofania mocarstw zachodnich z Berlina i potraktowania go jako wolnego miasta, a więc zmiany postanowień Konferencji Poczdamskiej. Gdy mocarstwa zachodnie odrzuciły to żądanie ZSRR zablokował Berlin, przerwał połączenia lądowe pod pretekstem remontu autostrady prowadzącej do miast i przerwał połączenia kolejowe. Dwa miliony mieszkańców Berlina zachodniego znalazło się w obliczu nadchodzącej zimy, w beznadziejnej sytuacji. Amerykanie z pomocą Brytyjczyków wybudowali, zmuszeniu tą sytuacją w środku Berlina lotnisko, otworzyli tzw. most powietrzny. Co kilka sekund lądowały transportowe samoloty dostarczając wszystkiego co było miastu potrzeba. Ta blokada Berlina trwała kilka miesięcy. ZSRR nie zdobył się na to żeby zrobić cokolwiek przeciwko samolotom, bo to by musiało oznaczać strącenie któregoś a tym samym rozpoczęcie wojny i po pewnym czasie zwinął blokadę. Natomiast różne dramatyczne wydarzenia, które przebiegały po wschodniej stronie linii rozdzielającej mocarstwa nie wywoływały konfliktu. W 1956 roku armia radziecka siłą zdławiła powstanie narodowe węgierskie. Zachód ograniczył się do uchwalenia w ONZ deklaracji potępiającej to posunięcie. W 1968 roku ZSRR wspólnie z czterema sojusznikami, w tym z Polską najechał Czechosłowację by zapobiec pogłębianiu się procesu reform. Zachód znów zmilczał to wydarzenie ograniczając się do jakiś bezbarwnych protestów. I podobnie, kiedy w 1981 roku ZSRR groził Polsce interwencją zbrojną, Zachód nie czynił niczego co by mogło ZSRR od tego posunięcia odstraszyć. To zupełnie zrozumiałe. Stany Zjednoczone nie miały wyboru dlatego, że rozwój techniki wojennej uczynił wojnę niemożliwą. Francuski socjolog i filozof Raymond Aron opublikował książkę "Pokój i wojna między narodami", gdzie wypowiadał tezę, iż pokój jest niemożliwy a wojna nie do pomyślenia. Niemożliwy jest pokój taki jak dawniej, kiedy to mocarstwa nie tylko nie walczą ze sobą, ale żyją w dobrych stosunkach. Taki pokój jest niemożliwy ze względu na głębokość podziałów ideologicznych. Wojna natomiast nie do pomyślenia ponieważ istnieje broń nuklearna. Bardzo istotnym elementem było tu wprowadzenie na przełomie lat 50 i 60 rakiet międzykontynentalnych umożliwiających przenoszenie ładunków nuklearnych. Powstała w istocie broń na którą nie ma odpowiedzi. Czynnik ograniczający strategię wojenną, czynnik przestrzeni - przestał istnieć. O ile Europa została ustabilizowana, o tyle inne kontynenty przedstawiały bardziej skomplikowany obraz. Dominacja amerykańska rozciągała się do końca lat 50-tych bez żadnych ograniczeń na Amerykę Łacińską. Kiedy nastąpił wyłom w 1959 roku w postaci rewolucji kubańskiej, był to właściwie jedyny wyłom przez cały okres "zimnej wojny". W 70-tych latach doszedł do władzy radykalny prokomunistyczny front wyzwolenia narodowego w Nikaragui, ale nie utrzymał się przy władzy zbyt długo i nie miało to w konsekwencji większych następstw geopolitycznych. Kuba to co innego. Kuba pozostaje po dzień dzisiejszy enklawą anty amerykańskiej polityki 90 mil od południowych wybrzeży USA. USA nigdy nie miały problemu z Oceanią, Australią i Nową Zelandią, wiernie stojącymi u boku Stanów Zjednoczonych przez cały okres "zimnej wojny". Natomiast Azja i Afryka postawiły politykę amerykańską przed zupełnie nowymi wyzwaniami, na które doktryna powstrzymywania nie ma odpowiedzi. Kennan sam przestrzegał w tym "długim telegramie", a zwłaszcza w artykule w "Harper's Magazinie", który miał tytuł "Źródła postępowania radzieckiego", przed rozciągnięciem tej doktryny poza Europę. W Azji było inaczej. W Azji "doktryna powstrzymania" stanęła przed trzema kolejnymi wyzwaniami. Pierwsze wyzwanie pojawiło się w końcu lat 40-tych w postaci rewolucji chińskiej. W Chinach początek wojny domowej między nacjonalistyczną partią Kuomintang, która wyrosła z rewolucji antycesarskiej 1911 roku, a komunistami w roku 1927. Generał Czang Kaj-Szek, nowy szef Kuomintangu wykluczył komunistów z rządu, dotychczas koalicyjnego i rozpoczął prześladowania. Ci z kolei dokonali manewru polityczno-wojskowego, przegrupowanie, udali się na północ. Nazywało się to w terminologii chińskiej "długim marszem". W czasie inwazji japońskiej na Chiny, rozpoczętej uderzeniem na Mandżurię 1931 r., a później na właściwe Chiny w 1937 roku, wojna między Kuomintangiem a komunistami przygasła. Jedni i drudzy walczyli przeciwko wspólnemu wrogowi jakim byli Japończycy. Poza tym wkroczenie wojsk japońskich spowodowało, że zniknął front między wojskami komunistycznymi i Kuomintangiem. Po klęsce Japonii komuniści początkowo ograniczali się do zapewnienia sobie kontroli nad północną częścią Chin, a następnie rozpoczęli ofensywę na południe. Po zajęciu Pekinu Mao Tse-tung ogłosił powstanie Chińskiej Republiki Ludowej (1.10). Tę rundę Stany Zjednoczone przegrały. Doktryna powstrzymania była całkowicie nieskuteczna w sytuacji kiedy poparcie dla Kuomintangu topniało jak śnieg na wiosnę. Całe dywizje wojsk Kuomintangu przechodziły na stronę komunistów. Stany Zjednoczone stanęły przed bardzo prostym dylematem, pogodzić się z klęską przyjaciół w Chinach czy walczyć przeciwko wielomilionowej armii wspieranej przez ZSRR. Walka ta byłaby praktycznie rzecz biorąc przedsięwzięciem niewykonalnym. W najlepszym razie Stany Zjednoczone ugrzęzłyby w Chinach na wiele lat i zapewne z czasem by tę wojną przegrały. W konsekwencji ograniczyły się do tego, że po ustanowieniu Chińskiej Republiki Ludowej przez wiele lat odmawiały jej uznania. W konsekwencji nie dopuszczały jej do ONZ i uznawały nadal rząd Kuomintangu, który schronił się na Tajwanie. W 1972 roku prezydent USA Richard Nixon złożył wizytę w Pekinie, po czym nawiązano stosunki dyplomatyczne. Stany Zjednoczone wycofały swoje uznanie rządowi Kuomintangu na Tajwanie i umożliwiły Chinom zajęcie miejsca w ONZ. Drugim wyzwaniem dla "doktryny powstrzymania" było uderzenie Północnej Korei na Południe, rozpoczęte w czerwcu 1950 roku. Korea została podzielona. Korea była okupowana przez Japonię od 1904/5 roku. W wyniku klęski Japonii na teren Korei wkroczyły od północy wojska radzieckie, z południa wojska amerykańskie i prowizorycznie podzielono Koreę wzdłuż 38 równoleżnika. Na początku 1949 roku USA wycofały swoje wojska z Korei Południowej. Podobnie uczynił Związek Radziecki. Powstały dwa państwa, komunistyczne na północy i nie komunistyczne na południu, choć trudno powiedzieć by to na południu było demokratyczne. Było ono autorytarną dyktaturą. W czerwcu 1950 roku Północna Korea uderzyła na Południe i mając wyraźną przewagę militarną zajęła stolicę Korei Południowej - Seul i zepchnęła resztki wojsk południowokoreańskich na południe półwyspu, w okolice portu Pusan. W tym momencie USA użyły siły. Uzyskały mandat Rady Bezpieczeństwa ONZ. Nieobecność ambasadora ZSRR umożliwiła przegłosowanie sankcji wojskowych. Dowódca wojsk ONZ, które były głównie wojskami amerykańskimi z niewielkimi dodatkami brytyjskimi, australijskimi, nowozelandzkimi i indyjskimi został zwycięzca wojny z Japonią Douglas MacArthur. MacArthur zaatakował niezwykle zręcznie pod względem wojskowym. Zamiast rozbudować obronę wokół Pusan a następnie posuwać się na Północ, dokonał ataku z morza na port Inczhon, położony kilkanaście kilometrów od Seulu. Wojska amerykańskie atakując z Inczhon przecięły półwysep, biorąc w konsekwencji w kocioł wojska północnokoreańskie i doprowadziły do ich kapitulacji. Poszły następnie na północ i zajęły Phenian - stolicę Korei Północnej. Wyglądało na to, że Korea zostanie zjednoczona. W tym momencie z północy ruszyła tzw. armia ochotnicza. Była to w istocie kilkusettysięczna armia składająca się z całych dywizji regularnej armii chińskiej, na czele których stał generał Peng - wiceminister obrony narodowej Chin. Ta armia zepchnęła amerykanów daleko poza 38 równoleżnik, a Seul znowu dostał się w ręce komunistów. Później został odbity i ostatecznie w 1953 roku po śmierci Stalina zawarto porozumienie o zawieszeniu broni, które obowiązuje do dzisiaj (najdłuższe w historii zawieszenie broni). Nigdy nie zawarto pokoju. Komisja Rozjemcza funkcjonuje w Phanmundżon, a linia podziału jest prawie taka sama jak przed wybuchem wojny. Tutaj doktryna powstrzymania zdała egzamin, ale trzeba zwrócić uwagę na różnicę między sytuacją w Chinach i w Korei. W Chinach amerykanie stali wobec dylematu, co robić kiedy ich sojusznik Kuomintang rozpada się, traci poparcie. Komuniści zyskują zaś poparcie ludności i armii. W Korei było inaczej, Korea Południowa walczyła i chociaż była słabsza, nie miała zamiaru kapitulować. W tym wypadku doktryna powstrzymania polegająca na tym, że się udziela pomocy tym, którzy sami chcą się bronić w pełni zdała egzamin. Trzecie wyzwanie przed którym Stany Zjednoczone stanęły w Azji to był Wietnam.

Konflikt wietnamski miał swoje korzenie w II wojnie światowej. Wietnam, Kambodża i Laos to były kolonie francuskie od drugiej połowy XIX wieku. Po klęsce Francji w 1940 roku były zarządzane przez administrację cywilną i wojskową uznającą zwierzchnictwo rządu marszałka Petaina, a więc rządu Vichy. Kiedy rozpoczęła się wojna na Dalekim Wschodzie, rząd francuski, aby uniknąć komplikacji (USA, czy Niemcy), przekazał administrację Wietnamu Japonii. Wietnamscy komuniści zaczęli organizować antyjapońską partyzantkę. Po kapitulacji Japonii władzę w Indochinach objęli komuniści kierowani przez Ho Chi Minha. Początkowo rząd francuski uznawał powołaną przez nich władze Demokratycznej Republiki Wietnamu, ale później dokonał interwencji zbrojnej obalającej rząd komunistyczny i ustanowił Cesarstwo Wietnamu.
Komuniści przeszli do partyzantki i prowadzili wojnę partyzancką zakończoną klęską Francji i wycofaniem się jej z Indochin w 1954 roku. Po klęsce Francja zaakceptowała na konferencji w Genewie w sierpniu 1954 roku czasowy podział Wietnamu na dwa obszary - północny - rządzony przez komunistów i południowy - rządzony przez cesarza Bao Daia. Po roku miały odbyć się wolne wybory i wyłoniony z nich rząd miał objąć władzę. Do tych wyborów nie doszło. Z inspiracji amerykańskiej wojskowi południowowietnamscy obalili Bao Daia, a powołany przez nich rząd ogłosił, że nie czuje się związany podpisanymi przez cesarza porozumieniami. Odpowiedzią na to było rozpoczęcie na południu walk partyzanckich, na razie tylko między Wietnamczykami. W 1960 roku, decyzją prezydenta Eisenhowena pojawiła się w Wietnamie Południowym amerykańska misja wojskowa, a następnie USA rozbudowywały swój udział w wojnie. w 1968 roku w Wietnamie znajdował się półmilionowy korpus wojsk amerykańskich, a ofiary po stronie amerykańskiej zaczęły iść w tysiące. Ostatecznie po kilku latach bezskutecznych walk prezydent Nixon zdecydował o wycofaniu USA z Wietnamu, w 1973 roku po uprzedniej wizycie w Chinach i wynegocjowaniu kompromisu. Kompromis okazał się nietrwały, bo w 1975 roku ofensywa komunistyczna obaliła opuszczony przez amerykanów rząd południowo-wietnamski. W tym wypadku doktryna powstrzymania okazała się nieskuteczna na skutek poparcia komunistów przez dużą część społeczeństwa. Wbrew obawom wielu amerykańskich polityków tego okresu, klęska w Indochinach nie wywołała reakcji domina (jeśli upadnie Wietnam, upadną kolejne państwa). Komuniści zdobyli władzę w Kambodży i Laosie, ale nigdzie więcej. Afryka i Bliski Wschód stanowiły dla doktryny powstrzymania innego rodzaju wyzwania. Najpierw Bliski Wschód.
W 1947 roku ONZ podjęła decyzję o likwidacji brytyjskiego mandatu w Palestynie i podziale na dwa państwa: żydowskie i arabskie (palestyńskie). Taka decyzja została zaakceptowana przez żydowskich mieszkańców Palestyny (ok. 1 mln). Proklamowali oni 15.05.1948 roku nowe państwo - Izrael. Decyzja ONZ została odrzucona przez państwa arabskie, które uderzyły zbrojnie na Izrael ponosząc po kilku miesiącach klęskę. Ten przewlekły konflikt, który zaczął się wtedy a trwa po dziś dzień, postanowił Stany Zjednoczone przed bardzo szczególnym wyzwaniem, na które doktryna powstrzymania nie dawała prostej odpowiedzi. W grę nie wchodził bowiem ekspansjonizm radziecki, tylko niezgoda państw arabskich na decyzję popieraną przez Stany Zjednoczone, ale również Związek Radziecki - o powstaniu państwa Izrael i w konsekwencji zagrożenie losu tego państwa. Państwo Izrael potrafi się bronić samo, ale nie było to możliwe na długą metę, gdyby nie otrzymywało gospodarczej, a zwłaszcza wojskowej pomocy amerykańskiej. Dziś jest to państwo niewielkie, ale znakomicie uzbrojone, z jedną z najlepszych armii świata, zdolne do zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Cena jaką Stany Zjednoczone płacą za poparcie dla Izraela, to zantagonizowanie świata arabskiego, który z kolei przychylił się wtedy na stronę ZSRR. Ideologicznie komunistyczny, ateistyczny ZSRR był im obcy a nawet wrogi, ale jako przeciwnik Stanów Zjednoczonych - sojusznika Izraela, stawał się naturalnym sojusznikiem krajów arabskich. W konsekwencji doktryna powstrzymania przez cały okres "zimnej wojny" nie mogła odpowiedzieć na problem bliskowschodni. ZSRR za niską cenę dostaw sprzętu wojskowego i poparcia dyplomatycznego zyskał sojuszników w krajach arabskich. Stany Zjednoczone zaś znajdowały się w pułapce polegającej na tym, że nie mogły wyrzec się poparcia Izraela, w zamian za to musiały pogodzić się z tym, że świat arabski traktował je jako swego wroga. Wreszcie Afryka. Od początku lat 60-tych rozpoczął się przyspieszony proces likwidacji posiadłości kolonialnych. Na pierwszy ogień poszły posiadłości brytyjskie i francuskie, które stanowiły największą część kolonii w Afryce (pierwsza połowa lat 60-tych). Także Kongo Belgijskie uzyskało niepodległość w 1960 roku. Najdłużej swoje kolonie w Afryce zachowała Portugalia, która pod autorytarnymi rządami nie respektowała uchwały ONZ, zachowując pod swoim panowaniem Mozambik i Angolę. Ostatecznie po demokratycznej rewolucji w Portugalii w 1974 roku dokonała się dekolonizacja także w tych koloniach. Proces dekolonizacji spadał na Afrykę nagle. Generalnie rzecz biorąc wyzwalane kolonie były nieprzygotowane pod względem kadr. Inaczej niż w Azji np. w Indiach, nowe państwa nie miały elit zdolnych do rządzenia. Po drugie, były to twory sztuczne, ponieważ były ustanawiane niezależnie od istniejących wcześniej struktur etnicznych. W tej sytuacji dekolonizacja spowodowała ustawiczny chaos. Ciągłe upadki rządów, wojny domowe rzadziej wojny między państwami. Próby wprowadzenia porządku w tym chaosie na ogół nie przynosiło rezultatu. Najbardziej spektakularna była w latach 90-tych próba uratowania Somalii przed rozpadem przez USA (śmierć przeszło dwustu żołnierzy w wyniku zamachu terrorystycznego i wycofanie się USA z Somalii). Wojny domowe, uniemożliwiając dostawy humanitarne, pogłębiają kłopoty związane z wyżywieniem ludności. Na te wyzwania żadna doktryna nie miała właściwej odpowiedzi. W czasie całego tego konfliktu tylko raz (oprócz blokady Berlina) poważnie zawisła nad światem groźba wybuchu trzeciej wojny światowej. Prawdziwe zagrożenie dla pokoju pojawiło się w 1962 roku, a związane było z sytuacją kubańską. Kiedy radykalni lewicowcy pod wodzą młodego Fidela Castro zdobyli władzę, Stany Zjednoczone popełniły fundamentalny błąd, który zaważył na stosunkach między tymi krajami. Ujęły się za koncernami których własność ulegała nacjonalizacji. Wzięcie w obronę własnego kapitału przed suwerenną decyzją innego państwa było ryzykowne, gdyż nie pomogło to koncernom a doprowadziło do związania się Kuby z drugą stroną (ZSRR). Wobec presji amerykańskiej - gospodarczej i politycznej - Castro mógł się albo poddać, albo przeciwstawić. W tym drugim przypadku musiał znaleźć sojusznika - mógł to zrobić tylko w jednym miejscu - w Moskwie. doprowadziło to do jednego z większych błędów polityki amerykańskiej, tzn. zorganizowania przez CIA inwazji ponad 2 tysięcy emigrantów kubańskich (Zatoka Świń). Nie sprawdziła się prognoza sformułowana przez CIA dla prezydenta Kennedy'ego, że jeśli tylko pojawi się siła skierowana przeciwko Fidelowi Castro to naród kubański przesądzi o jego losach. W 1961 roku Castro nie miał powodów aby obawiać się społeczeństwa, rozdał broń ochotnikom, otoczył przeciwnika i zmusił do złożenia broni. Prezydent Kennedy mógłby uderzyć na Kubę wojskami amerykańskimi, ale oznaczałoby to najprawdopodobniej ripostę radziecką, choć niekoniecznie na Kubie, ale np. w Berlinie. Kennedy pogodził się z porażką. Niewątpliwy sukces jakim było pokonanie korpusu ekspedycyjnego zawrócił kubańskiemu dyktatorowi w głowie, czemu sprzyjało także niepohamowane nastawienie ekspansywne szefa ZSRR - Nikity Chruszczowa. W 1962 roku rozpoczęto montowanie na Kubie radzieckich rakiet średniego zasięgu, które można było uzbroić w głowice nuklearne. Zanim te rakiety zostały w pełni zainstalowane, prezydent Kennedy zarządził blokadę morską Kuby. Było to posunięcie niezwykle umiejętne. Kennedy miał dwie skrajne rady - pogodzić się z tym faktem lub uderzyć na Kubę. Pogodzenie się nie wchodziło w grę ponieważ oznaczałoby zmianę równowagi sił na niekorzyść USA. Uderzenie na Kubę nie wchodziło w grę ponieważ oznaczałoby III wojnę światową. W związku z tym Kennedy wybrał (m in. za radą brata Roberta) rozwiązanie pośrednie - blokadę zwaną kwarantanną. Marynarka Stanów Zjednoczonych otoczyła kordonem Kubę przepuszczając statki wiozące zaopatrzenie niewojskowe. Zapowiedział jednocześnie, że zatrzyma i skonfiskuje statki wiozące zaopatrzenie wojskowe. W tym czasie flotylla radziecka wioząca wyposażenie wyrzutni znajdowała się na Atlantyku. Przez kilka dni losy III wojny światowej wisiały na włosku. Było oczywiste, że jeżeli amerykanie zajmą, prawdopodobnie w walce, któryś ze statków radzieckich, to odpowiedzią będzie atak tam gdzie ZSRR miał przewagę, czyli w Europie. w ostatecznym rachunku Chruszczow cofnął okręty. Wynegocjowano porozumienie wg którego USA zobowiązały się do demontażu rakiet na terenie Turcji i nie atakowania zbrojnie Kuby. W całym okresie "zimnej wojny" przewaga stron zmieniała się.

Architektura stosunków międzynarodowych po zimnej wojnie. Pozycja USA jako światowego hegemona

Ten wielki trwający ponad czterdzieści lat konflikt między dwoma systemami, zakończył się bez wojny, bez starcia wskutek zmian zachodzących po jednej stronie konfliktu ZSRR. W tych zmianach dwie były z punktu widzenia kształtu stosunków międzynarodowych najważniejsze:

1. Decyzja nowego radzieckiego kierownictwa, na którego czele stał od marca 1985 roku Michaił Gorbaczow zakończenia konfliktu z zachodem, zakończenia zimnej wojny. Najważniejszym elementem tej nowej strategii było zrezygnowanie z radzieckiej dominacji nad Europą środkowo-wschodnią. Zimna wojna zaczęła się od tego, że upojony ogromnym zwycięstwem II wojny światowej i kierujący się ideologią komunistyczną ZSRR nie ograniczał się do tego, co uzyskał w II wojnie światowej, lecz dążył do rozszerzania swojej strefy wpływów, co w sposób nieuchronny prowadziło do konfliktu z zachodem zwłaszcza ze Stanami Zjednoczonymi. W czasie zimnej wojny kolejne kierownictwa radzieckie zwłaszcza, Chruszczow, który objął władze po śmierci Stalina, wysyłały sygnały do zachodu, że gotowe są prowadzić politykę pokojowego współistnienia, równocześnie jednak nigdy nie rezygnowały ani z celów ekspansywnych, choć gotowe były prowadzić politykę łagodnej siły metodami ani w szczególności nie rezygnowały z kontroli nad Europą środkowo-wschodnią. Gorbaczow był pierwszym przywódcą radzieckim, który wyszedł poza retorykę mówienia o dobrych stosunkach z zachodem. Pierwszym, który zrozumiał, że nie może być dobrych stosunków między ZSRR a zachodem, jak długo ZSRR swoją siłą militarną tłumi wolnościowe dążenia narodów Europy środkowo-wschodniej. W swojej książce "Pierestrojka, nowe myślenie dla nas i dla całego świata" opublikowanej w 1987 roku, Gorbaczow używa pojęcia "nasz wspólny dom europejski". Używając tej terminologii Gorbaczowa, nie może być tak, by we wspólnym domu jeden z lokatorów trzymał w kilkunastu komórkach innych współlokatorów europejskich. Gorbaczow to zrozumiał, wysyłał w tej sprawie jednoznaczne sygnały, kanałami dyplomatycznymi, a później publicznie w Warszawie w lipcu 1988 roku stwierdził, że ZSRR nie będzie wtrącał się w wewnętrzne sprawy bratnich państw socjalistycznych.
Było to odebrane przez kierownictwo Polskie jako sygnał, że to, co dotychczas było niemożliwe, a więc dokonanie głębokiej reformy politycznej systemu w porozumieniu z demokratyczną opozycją stało się możliwe. Rok później w Berlinie Wschodnim przemawiając z okazji 40-lecia proklamowania NRD, Gorbaczow powiedział ku zaskoczeniu i wściekłości gospodarzy komunistów wschodnio-niemieckich, że losy zjednoczenia Niemiec znajdują się w ręku narodu niemieckiego, tzn. ZSRR nie będzie przeciwstawiało się zjednoczeniu Niemiec, jeżeli taka będzie wola narodu niemieckiego. To stanowiło koniec zimnej wojny. 2. Rozpad ZSRR, który nastąpił w 1991 roku. Końcem zimnej wojny w istocie był moment, w którym ZSRR zrezygnował z kontroli nad Europą środkowo-wschodnią. Taki koniec zimnej wojny, ukształtował nowe stosunki nową architekturę stosunków międzynarodowych, w której żyjemy dzisiaj. Żeby zrozumieć charakter tej architektury stosunków międzynarodowych, trzeba odpowiedzieć na pytanie: jaka była architektura stosunków międzynarodowych dawniej tzn. przed I wojną światową, między I a II wojną światową, w okresie zimnej wojny? W pierwszych dwóch okresach architekturę stosunków międzynarodowych wyznaczało istnienie kilku silnych mocarstw, wokół których skupiały się mniejsze i słabsze państwa. Mocarstwa te wchodziły ze sobą w różnego rodzaju sojusze: zmienne i płynne. Np. Japonia - w okresie I wojny światowej była sojusznikiem: Wielkiej Brytanii, Francji i USA, a w II wojnie światowej była sojusznikiem Niemiec i Włoch. Włochy w I wojnie światowej należały do sojuszu francusko-brytyjsko-(Tunijskiego??), później rozszerzonego o USA, a w czasie II wojny światowej były głównym sojusznikiem Niemiec. W tej architekturze kilku mniej więcej równorzędnych mocarstw istniały stałe elementy takie jak: konflikt, rywalizacja francusko-niemiecka, francusko-brytyjska zarówno w I jak i w II wojnie światowej, stosunki USA-brytyjskie. Po II wojnie światowej natomiast architekturę stosunków międzynarodowych wyznaczał dwubiegunowy układ. Z jednej strony ZSRR, z drugiej USA. Dwa supermocarstwa. Potęga tych dwóch państw wynikała z dwóch elementów:

» Każde z nich posiadało wokół siebie państwa sprzymierzone słabsze, uzależnione od supermocarstwa i w sposób trwały występujące wraz z nim, pod jego przywództwem w konfliktach międzynarodowych.

» Broń nuklearna.

Architektura stosunków międzynarodowych po zimnej wojnie wyglądała jednobiegunowo. Świat mający jednego hegemona "USA". Z wielu przyczyn mamy jednego hegemona "USA":

1.Pozycja gospodarcza USA. Rywalem USA staje się Unia Europejska. Od 1 maja 2004 roku Unia Europejska będzie miała potencjał globalny większy niż USA. Wspólna waluta europejska, euro, osiągnęła sukces w rywalizacji z dolarem, kiedy euro zostało wprowadzone do obiegu, kurs euro do dolara wynosił 1:0,9.
2. Potęga militarna USA. W czasie całej zimnej wojny USA inwestowały w zbrojenia. Najnowocześniejsze technologie wojskowe powstawały w USA. O ile Europa zadowalała się tym, że nic jej nie grozi, gdyż znajduje się pod ochronnym parasolem amerykańskim, dlatego nie inwestowały w zbrojenia uzyskując w skutek tego szybszy rozwój gospodarczy, większe świadczenia socjalne, o tyle USA wiedzieli, że pod niczyi parasol schować się nie mogą, tylko własna siła mogła zapewnić bezpieczeństwo. USA inwestowały w zbrojenia i nadal inwestują znaczną część swojego kapitału. Przewaga militarna USA nad wszystkimi państwami świata jest ogromna i cały czas się pogłębia. To stało się wyraźne w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to w różnych wojnach zastosowana została ich technologiczno- militarna przewaga.

3. System sojuszy. USA weszły z zimnej wojny z umocnionym systemem sojuszy. Najważniejszym z tych sojuszy jest Pakt północno-atlantycki. Zrodził się on z idei powstrzymania ekspansjonizmu radzieckiego. Przetrwał, sprawdził się, pod koniec zimnej wojny obejmował 16 państw, w tym 14 europejskich i 2 północno-amerykańskie (USA i Kanada). Pakt ten nie został rozwiązany w odróżnieniu od Układu Warszawskiego. USA opowiadały się za umocnieniem i rozszerzeniem Paktu północno-atlantyckiego na wschód. W marcu 1999 roku Pakt został powiększony o trzy państwa: Polskę, Węgry, Czechy. W tym roku 2004 rozszerzono o kolejne siedem państw środkowo-wschodniej Europy: Estonie, Łotwę, Litwę, Słowacje, Słowenie, Rumunię, Bułgarię. Obecnie Pakt ten liczy 26 państw, obejmujący niemal całe terytorium Europy, z wyjątkiem dawnego obszaru ZSRR, z pominięciem 3 republik nadbałtyckich, oraz głównej części bałkanów, tzn. wszystkich republik dawnej Jugosławii z wyjątkiem Słowenii. Pakt ten jest zbudowany wokół USA. Jest on istotnym elementem amerykańskiej hegemonii politycznej sieci.

4. Sieć dwustronnych sojuszy. Wiążą one USA z licznymi państwami świata: z Ameryką łacińską, Organizacja państw amerykańskich, sojusz amerykańsko-australijski, amerykańsko-nowozelandzki. Te sojusze i inne powodują to, że Stany Zjednoczone są nie tylko najpotężniejszym, ale najlepiej powiązanym z innymi państwami mocarstwem świata.

5.Miękka siła. Siła ducha. Siła atrakcyjna nauki amerykańskiej, kultury masowej(filmy). Przez to można zadać sobie dwa pytania:

» Jak sami amerykanie postrzegają świat i swoją rolę w tym świecie?

» Jak politykę Stanów Zjednoczonych kształtują ci, którzy stoją na jej czele? Amerykanie w swym spojrzeniu na świat dzielą się na dwa obozy: Pierwsi stanowią ci, którzy przekonani są o szczególnej misji USA, ich prawie do dyktowania światu swoich warunków, sądząc przy tym, że USA czynią to nie egoistycznie w swoim własnym interesie, lecz w interesie ludzkości, będąc jednocześnie głęboko przekonanymi o tym, że nikt USA nie powinien dyktować jak mają postępować i że nikomu nie muszą się spowiadać ze swojej polityki międzynarodowej. USA według tej filozofii mają prawo użyć siły, wtedy, kiedy uważają to za stosowne. Inni amerykanie są przekonani o tym, że jako najstarsza wielka demokracja USA mają obowiązek działać wespół z państwami demokratycznymi, że siła amerykańska nie powinna być wyłącznie oparta na potędze pieniądza i broni, lecz powinna wynikać z roli, jaką USA odgrywają jako przywódca świata demokratycznego, czyli ten, który z innymi państwami demokratycznymi działa wspólnie. To z tej tradycji, z tego myślenia wynikają koncepcje wspólnego działania na arenie międzynarodowej, budowania struktur demokratycznych w świecie. Nie jest to tradycyjny podział na pacyfistów i militarystów, ponieważ ci drudzy amerykanie nie są pacyfistami, oni też opowiadają się za siłą USA, gotowi są iść na wojnę, jeżeli taka potrzeba zaistnieje, ale w odróżnieniu od pierwszych nie są gotowi iść na wojnę wbrew innym państwom demokratycznym. W istocie sposób, w jaki hegemonie amerykańską wykorzystuje się do kształtowania stosunków międzynarodowych zależy od wewnętrznego układu sił politycznego. System prezydencki w USA oddaje prezydentowi wyjątkową władzę w zakresie polityki zagranicznej. Jako szef władzy wykonawczej, wódz naczelny sił zbrojnych prezydent kieruje całą polityką zagraniczną i obronną państwa prawie bez kontroli ze strony kongresu. Kongres może oddziaływać na politykę prezydenta, ale tylko w pośredni sposób:

1. Senat ma prawo zawetować nominacje prezydenckie(ambasadorów, sekretarza stanu, wysokich dyplomatów) jak i wojskowe, ale z drugiej strony kongres nie może narzucić prezydentowi swoich kandydatów.

2. Prawo zatwierdzania traktatów. Ono nie wpływa na bieżącą politykę.

3. Możliwość realizacji ograniczania prezydenta przez budżet. W okresie po zimnej wojnie siedziba "Białego Domu" miała trzech lokatorów, i każdy z nich wywarł sposób na działania hegemoni amerykańskiej bardzo wyraźne piętno. Kiedy zimna wojna się kończyła prezydentem USA był wybrany w 1988 roku George Bush, republikanin, urodzony w 1924 roku, ostatni prezydent z generacji kombatantów II wojny światowej. Był prezydentem reprezentującym umiarkowane skrzydło republikanów. Jego polityka po okresie zimnej wojny była polityką wyciągniętej dłoni do pokonanego wczorajszego przeciwnika. Politykę George Busha charakteryzowało dążenie do tego by świat po zimnej wojnie był stabilny. W stosunku do Europy USA pod kierownictwem prezydenta George Busha zmierzały do tego by zapewnić harmonijne stosunki bez czyjejkolwiek dominacji. USA odegrały istotną rolę w przyhamowaniu niemieckich ambicji w momencie zjednoczenia Niemiec. W momencie jednoczenia Niemiec ten proces zaczął się w roku 1990 a zakończony został w 1991 roku, pojawił się problem granic ludzkich. Kanclerz RFN, Helmut Kohl chciałby, aby traktat zjednoczeniowy pozostawiał kwestie granic jako sprawę otwartą do późniejszych negocjacji dwustronnych między RFN a Polską. Najbardziej istotnym czynnikiem, który zdecydował o tym, że rząd niemiecki odstąpił od pomysłu odkładania ostatecznego uregulowania granicy na później, było stanowcze postawienie sprawy przez USA, albo traktat, w którym granica zostaje uznana za ostateczną albo nie ma traktatu zjednoczeniowego. Bush chciał, aby Europa po zimnej wojnie była stabilna, na zasadzie między innymi uznania terytorialnego status quo. Tą samą politykę Bush próbował stosować w stosunku do rozpadającej się Jugosławii. Próbował on doprowadzić do zahamowania procesu dezintegracji dawnej Jugosławii, w czym miał poważnych przeciwników w postaci polityki niemieckiej i austriackiej popierającej secesję najpierw Słowenii potem Chorwacji. W tym pierwszym okresie po zimnej wojnie USA zmierzały do tego, aby ich hegemonia służyła ukształtowaniu świata stabilnego, wygaszania konfliktów, czy zapobieganiu narastania konfliktów, minimalizowania zmian, w szczególności zapobiegania rozpadowi tych wielkich wielonarodowych państw ZSRR i Jugosławii. Polityka ta nie zapobiegła procesom rozpadowi tych państw.

Jeśli chodzi o politykę prezydenta Busha w stosunku do Polski: Zmiana systemu w Polsce, przypadała na czas jego prezydentury. USA rzecz jasna sprzyjały zmianie ustroju w Polsce, oderwaniu się od hegemoni radzieckiej. Latem 1989 roku po wyborach czerwcowych, które okazały się wielkim sukcesem "Solidarności", sprawa dalszego biegu wydarzeń przedstawiała się niejasno. Niepisaną częścią porozumienia okrągłego stołu było to, że "Solidarność" zaakceptuje jako pierwszego prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego, ale klęska dotychczasowego obozu rządzącego w wyborach i tę sprawę postawiła pod znakiem zapytania. W tym kontekście w Warszawie pojawił się z oficjalną wizytą prezydent USA używając najróżniejszych argumentów, z jednej strony namawiając generała Jaruzelskiego by nie wycofywał się z kandydowania, a z drugiej strony przemawiając do rozsądku przywódców "Solidarności", że w interesie Polski, w interesie procesów demokratyzacyjnych leży dochowanie tego porozumienia. I tutaj Bush okazał się niezwykle skuteczny, kilkanaście dni po jego wizycie Zgromadzenie Narodowe wybrało Jaruzela na prezydenta. Głosowanie było tajne. Następcą Busha był William "Bill" Clinton. Był on pierwszym prezydentem z pokolenia powojennego urodzony w 1946 roku. Jeden z najmłodszych w historii USA(46 lat). Był on jednym z nielicznych prezydentów pochodzącym z biednej rodziny. Clinton wygrał wybory nie ze względu na politykę zagraniczną, ale ze względu na politykę wewnętrzną, zwłaszcza gospodarczą. Sytuacja gospodarcza USA była zła. W polityce zagranicznej Clinton nawiązało tradycji niektórych wcześniejszych prezydentów zwłaszcza Jimiego Cartera w latach 1977-81. Carter też demokrata, i też z południa, i też były gubernator, podniósł sprawę praw człowieka do rzędu naczelnych zasad polityki amerykańskiej. Clinton do tego nawiązał. Hegemonia USA miała oznaczać w jego wydaniu wspólne działania z państwami demokratycznymi dla promowania respektu dla praw człowieka w świecie. Najostrzejszą próbą dla prezydentury Clintona był kryzys jugosłowiański. Rozpad Jugosławii pociągnął za sobą niezwykle brutalne wojny etniczne. Najpierw na terenie Chorwacji, gdzie zbuntowała się ludność serbska, wspierana przez armię federalną kierowaną z Belgradu, później na terenie Bośni i hercegowiny, gdzie przez 4 lata trwała niezwykle brutalna i krwawa wojna między trzema zbiorowościami wyznającymi islam Bośniacy, Serbowie Chorwaci. Wojna pochłonęła ponad 200 tysięcy ofiar, 2 miliony zostały wygnane i uciekły z miejsc zamieszkania w obawie przed terrorem. Na terenie Kosowa zamieszkałej w większości przez Albańczyków, gdzie władze w Belgradzie wprowadziły ostrą walkę z dążeniami narodowymi, niepodległościowymi Albańczyków. Stosunek państw europejskich do tragedii jugosłowiańskiej był niejednoznaczny. Nie miały one jednolitej polityki. Francja i Wielka Brytania starały się powstrzymać proces rozpadu Jugosławii. Niemcy a także Austria wspierały dążenia separastyczne. Najważniejszą cechą polityki państw europejskich wobec rozwijającej się tragedii ludzkiej dawnej Jugosławii była bezsilność. Było to bierne przyglądanie się holenderskiego kontyngentu wojsk ONZ w masakrze 7 tysięcy mężczyzn bośniackich zdobytej przez Serbów Srebrenicy. W tej sytuacji USA użyły swojej siły i to dwukrotnie. Po pierwsze w 1996 roku seria bombardowań lotniczych skierowane na pozycje serbskie w Bośni wymusiły zawieszenie broni następnie doprowadziły do porozumienia zawartego w Daytone, w wyniku, którego wojna domowa w Bośni i hercegowinie została przerwana, powstał pokój wysoce niedoskonały, ale jednak trwający ósmy rok. Jeszcze większym wyzwaniem dla USA było Kosowo. Amerykanie zadawali sobie pytanie czy mają biernie przykładać się masowemu łamaniu praw człowieka, bez USA nikt w to by nie wkroczył, gdyż państwa europejskie nie były skłonne wziąć na siebie samodzielnie odpowiedzialności za rozwój wydarzeń, chociaż Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie wielokrotnie wysyłała w tej sprawie oświadczenia, ale bez żadnych konsekwencji. USA postawiły tą sprawę na forum Paktu Północno-Atlantyckiego, nie na forum ONZ, ponieważ w ONZ nie zapadła by decyzja o działaniach zbrojnych, gdyż taką decyzję na forum ONZ może podjąć rada bezpieczeństwa a jak wiadomo w niej Rosja i Chiny sprzeciwiłyby się akcji zbrojnej. Prezydent Clintona odwołując się do NATO dał wyraz dwóm istotnym poglądom:

1. USA powinny działać nie samodzielnie, ale wespół z wspólnotą demokratycznych państw. Clintona pominął ONZ, ale nie pominął największej organizacji demokratycznej państw świata. Miał za sobą autorytet sojuszu, do którego należy 19 państw demokratycznych, które upoważniły USA do przeprowadzenia operacji wojskowej. Clinton podejmując taką politykę, otworzył on drogę do przedefiniowania misji paktu północno-atlantyckiego. NATO powstało jako pakt obronny wymierzony przeciwko ekspansji radzieckiej. Ta groźba przestała istnieć. I oto pojawia się konflikt w Jugosławii. Pod bardzo istotnym wpływem Clintona Pakt północno-atlantycki zdefiniował swoją nową wizję. Jest to obrona wartości świata demokratycznego, tam gdzie są one zagrożone i gdzie pakt jest wstanie wziąć te wartości w obronę.

2. Clinton podjął kontynuując politykę prezydenta Cartera jeden z najtrudniejszych problemów w polityce światowej, a mianowicie konflikt izraelsko-palestyński. W okresie 12 lat rządów prezydenta Regana i Busha USA nie czyniły nic by zmienić sytuacje na bliskim wschodzie, udzielały wsparcia Izraelowi, nie wychodziły z żadnymi inicjatywami, który mogłyby konflikt ten rozwiązać. Za czasów Cartera było inaczej, gdyż Carter był inicjatorem porozumienia w wyniku, którego nastąpiło zawarcie pokoju między Izraelem a Egiptem. Clinton natomiast podjął ponowną inicjatywę. Zaprosił przywódców Palestyńczyków Jasera Arafata i premiera Izraela Icchaka Rabina do Camp Dawid i doprowadził do tego, że ci wieloletni wrogowie podali sobie ręce i zawarli porozumienie, które zostało przekształcone w traktat w Oslo o powstaniu autonomii palestyńskiej na terenach okupowanych przez Izrael w 1997 roku, a w perspektywie strony zobowiązały się do doprowadzenia do powstania państwa palestyńskiego. Był to przełom w konflikcie izraelsko-palestyńskim. USA pośredniczyły w zawarciu tego porozumienia, a zarazem wywierały nacisk na obie strony zwaśnione by dojść do kompromisu. Ten kompromis załamał się pod koniec prezydentury Clintona, wskutek podjęcia przez Palestyńczyków propozycji uregulowania kwestii spornych wysuniętych przez kolejny rząd izraelski. USA wraz z innymi państwami demokratycznymi stały się aktywnym promotorem praw człowieka, demokracji, pokojowych stosunków między zwaśnionymi narodami. Obecny prezydent Georgie Walker Bush, jeszcze nie zdążył tak na dobre osiąść w "Białym domu", kiedy terroryści arabscy zaatakowali 11 września 2001 roku Nowy Jork i Waszyngton. Bush wypowiedział wtedy znamienne zdanie, że "narzucono nam wojnę i my tę wojnę wygramy". Ta polityka walki z terroryzmem została przez administracje prezydenta Busha przetłumaczona dość szybko na uderzenia przeciwko państwom wspierającym terroryzm. Pierwsze uderzenie poszło jesienią 2001 roku na Afganistan. Dlatego na Afganistan, gdyż szef terrorystycznej organizacji Al.-Kaida Osama Bin Laden znajdował się w Afganistanie. Ten Saudyjczyk zorganizował międzynarodową grupę zwalczającą obecność radziecką w Afganistanie w końcowej fazie zimnej wojny i był wówczas wspierany przez CIA. USA zażądały od Afganistanu aresztowania i przekazania Bin Laden, a przynajmniej wydalenia go z Afganistanu. USA uzyskały bez trudu wsparcie innych państw by załatwić sprawę zbrojnie. Nie zwróciły się w tej sprawie ani do ONZ, ani do NATO. Prezydent Bush oświadczył, że "jeśli chodzi o bezpieczeństwo USA nikogo o zgodę pytać nie będziemy". Bush działał wspólnie z najbliższym USA mocarstwem Wielką Brytanią. Uderzenie na Afganistan zostało przeprowadzone przez siły zbrojne amerykańskie ze wsparciem brytyjskim. Było to uderzenie lotnicze, równocześnie wspierano znajdujące się w opozycji do talibów tajne ugrupowania afgańskie, zwłaszcza sojusz złożony z innych plemion. W krótkim czasie rząd talibów został obalony. Afganistan znalazł się pod kontrolą USA., Chociaż nie udało się złapać Bin Laden to twierdza, jaką dla Al.-Kaidy był Afganistan została opanowana. Natychmiast po zwycięstwie nad Afganistanem, prezydent, Bush podjął sprawę Iraku. Irak rządzony przez dyktatora Saddama Husaina był przeciwnikiem fundamentalistów arabskich.

Za nim USA uderzyły na Irak, nie był on sojusznikiem Osamy Bin Laden. Dopiero po uderzeniu USA na Irak Al.-Kaida wzięła sprawę Iraku w swoje ręce, i zaczęła organizować zamachy terrorystyczne pod hasłem wypchnięcia amerykanów z Iraku. W 1990 roku Irak z pogwałceniem prawa międzynarodowego okupował Kuwejt. ONZ uchwaliła wówczas sankcję, upoważniając USA do przeprowadzenia wraz z innymi państwami akcji wyzwolenia Kuwejtu. Efektem tej akcji pod pseudonimem "Pustynna Burza" było zwycięstwo i wypchnięcie Irakijczyków z okupowanego terenu. Bush wówczas odrzucił sugestię wejścia do Bagdadu i obalenia Saddama Husaina. Kiedy rok temu amerykanie zaatakowali Irak Saddama Husaina został obalony, ale okazało się, że nie przynosi to ani ustabilizowania sytuacji w Iraku, ani zaprzestania terroryzmu.

Polityka USA oraz ich sojuszników okazuje się coraz większym fiaskiem, ponieważ celem nie było zajęcie Iraku, ale złamanie kręgosłupa światowemu terroryzmowi. Tymczasem terroryzm ma się całkiem dobrze a nawet lepiej. USA są w pułapce, ponieważ wyjść dzisiaj z Iraku, jak tego oczekują najbardziej przeciwnicy tej wojny, to oznaczałoby otworzyć fronty wojny domowej w Iraku. Natomiast z drugiej strony dalsze tkwienie w Iraku niczego nie rozwiązuje, ponieważ wbrew temu, co prezydent Bush wielokrotnie oświadczał, czas nie pracuje na korzyść USA. 1 maja 2003 roku prezydent Bush oświadczył, że wojna się skończyła. Oczywiście wojna w sensie konwencjonalnym skończyła się, ale pokój nie zapanował. Propozycja hiszpańskich socjalistów, którzy wygrali wybory, jest taka, aby sprawę przekazać narodom zjednoczonym. W tym samym kierunku idą postulaty niektórych państw członków NATO (Francji czy Niemiec).

Ostatnio władze polskie dotychczas popierające politykę amerykańską bez zastrzeżeń, zaczęły nieco inaczej określać cele polityki polskiej wobec Iraku, podkreślając celowość wzięcia przez ONZ odpowiedzialności za tą sytuację.

Rola mocarstw azjatyckich (Chiny, Japonia, Indie). Afryka we współczesnych stosunkach międzynarodowych

W okresie zimnej wojny na kontynentach Azji i Afryki mieliśmy do czynienia z podporządkowaniem stosunków międzynarodowych konfliktowi amerykańsko - radzieckiemu. Z tym jednak, że między Azją i Afryką występowała jedna podstawowa różnica. W Azji istniały silne państwa - można powiedzieć - mocarstwa regionalne, które w tej czy innej postaci były w stanie odgrywać względnie samodzielną rolę w stosunkach międzynarodowych. W Afryce takich mocarstw nie było, z wyjątkiem może Republiki Afryki Południowej, ale jej sytuacja była szczególna. Druga wojna światowa zmieniła sytuację Azji z dwóch powodów. Pierwszą konsekwencją drugiej wojny światowej dla kontynentu azjatyckiego był upadek potęgi Japonii. Japonia pojawiła się jako wielkie światowe mocarstwo na początku XX wieku. Dość nieoczekiwanie, gdyż jeszcze 50-100 lat temu było to izolowane od świata, zacofane, w dużej mierze obciążone strukturami feudalnymi państwo. Dokonana w sześćdziesiątych latach XIX wieku modernizacyjna rewolucja, nazywana rewolucją .... od nazwy dynastii, która tę rewolucję przeprowadziła, w krótkim czasie uczyniła z Japonii jedno z czołowych mocarstw świata. Pierwszym wyraźnym sygnałem o mocarstwowości było zwycięstwo nad Rosją w 1904 roku, a później istotna rola, jaką Japonia odegrała w pierwszej wojnie światowej - wtedy jako sojusznik Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a wreszcie, rozpoczęty na początku lat trzydziestych XX wieku podbój Chin. Rozpętanie w grudniu 1941 roku przez Japonię wojny przeciwko Stanom Zjednoczonym i Wielkiej Brytanii, po pierwotnych sukcesach, które pozwoliły Japończykom opanować znaczną część południowo-wschodniej Azji, zakończyło się druzgoczącą klęską, kapitulacją Japonii, okupacją przez Stany Zjednoczone i wypadnięcie tego państwa z rzędu wielkich mocarstw. Przez cały okres zimnej wojny Japonia wprawdzie rozwijała się gospodarczo uzyskując coraz silniejszą pozycję ekonomiczną, ale politycznie pozostawała bezsilna, uzależniona od Stanów Zjednoczonych, pozbawiona ambicji do odgrywania samodzielnej roli w świecie. Jest to wynik klęski poniesionej w drugiej wojnie, klęski której skutki Japonia odczuwa pod względem politycznym i militarnym do dnia dzisiejszego. Klęska ta zresztą ukształtowała niezwykle głębokie zmiany w mentalności społeczeństwa japońskiego. Dawniej militarystyczne, nastawione na potęgę państwo, dziś stało się jednym z najbardziej pokojowych państw świata, społeczeństwo odrzucające wartości militarne, akceptujące czynniki indywidualistyczne. Drugą konsekwencją wojny, było to że zanim Japonia tę wojnę przegrała, to jej sukcesy w walce z europejskimi mocarstwami kolonialnymi, zwłaszcza Wielką Brytanią, zachwiały powstawie panowania kolonialnego w Azji. Po klęsce Japonii szereg państw, które przed wojną były kolonialne - jak np Indonezja, Wietnam, Kambodża, Laos, Birma - stały się państwami niepodległymi, gdyż europejscy kolonizatorzy ani już nie chcieli, a przede wszystkim już nie mogli przywrócić swojego panowania. Najbardziej energiczną próbę w tym zakresie podjęli Francuzi, próbując przywrócić swoje panowanie w Indochinach, co skończyło się kilkuletnią, przegraną przez Francuzów wojną wietnamską - pierwszą wojną wietnamską, zakończoną w 1954 roku podziałem kraju na dwie części: północną, kontrolowaną przez komunistów i południową. Nie tylko państwa, gdzie nie dotarli Japończycy, a także niektóre inne, w wyniku II wojny światowej uzyskiwały niepodległość. Indie były największą kolonialną posiadłością Wielkiej Brytanii, największą pod względem ludności. Ruch niepodległościowy zaczął się tam jeszcze pod koniec XIX wieku. W 1885 roku powstał Indyjski Kongres Narodowy, którego duchowym przywódcą był M.K. Gandhi, a politycznym szefem - pierwszy premier wyzwolonych Indii został Nehru. Indyjski Kongres Narodowy udzielił poparcia Wielkiej Brytanii w wojnie z Japonią, ale równocześnie jasno określił swoje oczekiwania. Zwycięstwo w wojnie powinno otworzyć drogę do wolności. I tak się rzeczywiście stało, 1947 roku Wielka Brytania zrezygnowała z panowania w Indiach, równocześnie doprowadzając do podziału dawnego Cesarstwa Indii na dwa państwa: islamski Pakistan i świecka, wielowyznaniowa, w środku i na południu kraju republika Indii. W okresie "zimnej wojny" trwała rywalizacja między zachodem, a to znaczyło jednak - Stanami Zjednoczonymi, gdyż europejskie państwa, jak Wielka Brytania i Francja, w dużej mierze ograniczały swoje zainteresowanie w Azji, a Związkiem Radzieckim. W tej rywalizacji były dwa najważniejsze momenty. Pierwszym było zwycięstwo komunistycznej rewolucji w Chinach w 1949 roku. W Chinach, wojna domowa toczona przez komunistów z jednej, a prozachodnią partię Kuomintang z drugiej strony, trwała ponad 20 lat. Rozpoczęła się w 1927 roku zerwaniem koalicji, która dotychczas rządziła Chinami. Nowy przywódca Kuomintangu generał marszałek Czang Kaj-Szek zerwał koalicję, rozpoczynając masowe prześladowania komunistów. Ci odpowiedzieli przejściem do partyzantki, przemieścili gro swoich kadr na północ - to przemieszczanie zyskało nazwę "długiego marszu" i rozpoczęły długotrwałą wojnę partyzancką. W tej wojnie pewnym przerywnikiem była inwazja japońska w 1937 roku, ponieważ obie strony wojny domowej - i komuniści i Kuomintang walczyły przeciwko wspólnemu wrogowi, ale po pokonaniu Japonii wojna domowa została wznowiona i ostatecznie zakończyła się triumfalnym pochodem armii komunistycznej z północy na południe. 1 października 1949 roku przywódca komunistów Mao Tse-tung proklamował w Pekinie powstanie Chińskiej Republiki Ludowej. Powstało tym samym drugie wielkie mocarstwo komunistyczne, pod względem ludności znacznie większe niż Związek Radziecki, pod względem potencjału mniejsze, mniej silne, ale rosnące w siłę. W późniejszej historii zimnej wojny stosunki Radziecko - Chińskie odgrywały ogromnie istotną rolę. Pod koniec lat 50 i na początku 60-tych stosunki te zepsuły się zdecydowanie, przede wszystkim w związku z odmiennym postrzeganiem sytuacji międzynarodowej. Związek Radziecki po śmierci Stalina zaczął zmieniać politykę wobec zachodu, przestawiając ją z ostrej konfrontacji na to co Nikita Chruszczow nazywał współistnieniem, a co oznaczało pokojową rywalizację, podczas kiedy Chiny (wówczas jeszcze) nastawione były na starcie, wręcz głosiły konieczność wielkiej wojny z zachodem. Drugim elementem tej rosnącej rozbieżności była rywalizacja o przywództwo w świecie komunistycznym. Chiny podważały pozycję Związku Radzieckiego zwłaszcza na terenie Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Ich wpływy w Europie były znikome, a jedynym reżimem komunistycznym, który w latach 60-tych zerwał z Moskwą i związał się z Pekinem była Albania, ale jej peryferyjne miejsce w Europie i niewielkie rozmiary i słaby potencjał oznaczały ten fakt bez znaczenia. Co innego w Azji i Ameryce Łacińskiej, gdzie radykalne grupy bardzo często kierowały swoje uczucia w kierunku rewolucyjnych Chin, niż postrzegany jako ugodowy Związek Radziecki. Wreszcie w latach zimnej wojny nie sposób przypomnieć konsekwencji dwóch wojen toczonych przez Stany Zjednoczone na terenie Azji. Wojna koreańska - w latach 1950-53, a następnie druga wojna wietnamska od początku lat 60-tych do roku 1973. Te dwie wojny miały zasadniczo inny wpływ na pozycję Stanów Zjednoczonych w Azji. Wojna koreańska była niewątpliwym sukcesem Stanów Zjednoczonych. Stanęły one po stronie napadniętej południowej Korei, udzieliły jej pomocy wojskowej, obroniły przed agresją z północy. Tym samym umocniły swoją pozycję w Azji jako to (jedyne) mocarstwo, które gwarantowało niezależność państwom zagrożonym ekspansją państw komunistycznych. Natomiast wojna wietnamska (druga wojna wietnamska) skończyła się dla Stanów Zjednoczonych katastrofą. Rozpoczęła się od błędnej decyzji rządu wówczas jeszcze prezydenta Eisenhowera, decyzji kontynuowanej następnie przez jego następców: Johna Kennedy'ego, a zwłaszcza Lyndona Johnsona - wspierania wojskowo militarnego rządu w południowym Wietnamie, który odrzucił uzgodnioną w 1954 roku decyzję o przeprowadzeniu w całym Wietnamie wolnych wyborów i zjednoczenia kraju tą drogą, na co komuniści odpowiedzieli rozpoczęciem walki partyzanckiej. Stany Zjednoczone błędnie zdiagnozowały sytuację wietnamską jako powtórzenie sytuacji koreańskiej i uznały, że udzielając wojskowej pomocy reżimowi południowo-wietnamskiemu będą w stanie pomóc w odparciu agresji z północy. Tak się nie stało z podstawowego powodu. O ile w Korei istniała wola ochrony swojej niezależności przez południowych Koreańczyków, o tyle w Wietnamie reżim wojskowy nie cieszył się popularnością i nawet korzystając z ogromnej pomocy amerykańskiej nie był w stanie przeważyć losów wojny na swoją korzyść. W szczycie zaangażowania w 1968 roku było w Wietnamie 500 tysięcy żołnierzy amerykańskich, w czasie całej wojny zginęło kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy amerykańskich. O wiele więcej było rannych. Ostatecznie po wieloletnim, bezowocnym angażowaniu się w Wietnamie, prezydent Nixon w 1973 roku doprowadził do porozumienia z Wietnamem Północnym, wycofując wojska amerykańskie z południa. Dwa lata później komuniści zdobyli władzę w południowym Wietnamie - kraj został zjednoczony. Była to największa przegrana Stanów Zjednoczonych w ich historii. W istocie jedyna wojna, którą Stany Zjednoczone toczyły i o której można bez wahania powiedzieć, że ją przegrały. Różnego rodzaju konflikty między państwami azjatyckimi w okresie zimnej wojny toczyły się w jej cieniu. Od początku podziału istnieje po dzień dzisiejszy konflikt pomiędzy Indiami i Pakistanem. Podłożem tego konfliktu jest to, że przy podziale dawnych, brytyjskich Indii na dwa państwa, część północnych Indii znalazła się w republice Indii, mimo że ludność jest w większości islamska. Dotyczy to w szczególności prowincji Kaszmir na północy Himalajów. Wynikało to z tego, że stosowano przy podziale dwa kryteria - wola mieszkańców na terenach bezpośrednio zarządzanych przez Wielką Brytanię. Natomiast decyzja lokalnych władców na terenie księstw - Kaszmir był jednym z takich księstw. Wasalnym w stosunku do Wielkiej Brytanii. Maharadża Kaszmiru zdecydował, że Kaszmir wejdzie w skład Indii, a nie Pakistanu. W ten sposób zgodnie z prawem międzynarodowym Kaszmir jest częścią Indii, chociaż znaczna część ludności, być może większość - wolałaby by znajdował się on w Pakistanie. Na tym tle toczone były dwie kolejne wojny i dochodziło od czasu do czasu do ostrych konfliktów. Konflikt Indyjsko - Pakistański, dopóki trwała zimna wojna wpisywał się w międzynarodowy układ, określony przez rywalizację radziecko - amerykańską. Skoro Pakistan szukał poparcia w Stanach Zjednoczonych, to Indie zbliżały się do Moskwy. Można powiedzieć, że wszystkie poważniejsze konflikty w Azji miały taki właśnie charakter. Gdy jakieś państwo zbliżało się do jednego z wielkich mocarstw, jego przeciwnicy szukali wsparcia u drugiego. To się skończyło wraz z zakończeniem zimnej wojny. Najbardziej istotną konsekwencją zakończenia zimnej wojny jest uwolnienie kontynentu azjatyckiego od wpływu rywalizacji dwóch mocarstw. Gdy nie ma dziś podziału świata na blok zachodni związany ze Stanami Zjednoczonymi i wschodni - związany ze Związkiem Radzieckim, znika powód dla którego na przykład Stany Zjednoczone miałyby brać stronę czy to Pakistanu, czy Indii w tym konflikcie. Następuje więc to co można by nazwać lokalizacją konfliktu. Przestały odgrywać rolę fragmenty wielkiego konfliktu światowego, stały się sprawami lokalnymi. Równocześnie likwidacja podziału świata na dwa wielkie bloki otworzyła większe możliwości przy mniejszym udziale państw zachodnich odgrywania samodzielnej roli. W istocie trzy państwa posiadają potencjał pozwalający im odgrywać istotniejszą rolę regionalnych mocarstw. Są to Chiny, Indie i Japonia. Ale z tych trzech państw tylko jedno w tej chwili wyraźnie stało się potężnym mocarstwem regionalnym - Chiny. Co hamuje odgrywanie regionalnej roli wielkiego mocarstwa przez pozostałe dwa państwa? Jeżeli chodzi o Indie, to podstawowym czynnikiem powstrzymującym je od odgrywania poważniejszej roli, roli do której Indie są przygotowane mając około miliarda mieszkańców, są drugim pod względem liczebności państwem świata, należą do dziesiątki państw o największym PGB (nie - liczonym na jednego mieszkańca, tylko w liczbach absolutnych). To co ogranicza możliwości Indii, to jest wewnętrzna struktura narodowościowa i wyznaniowa tego państwa, ogromne wewnętrzne zróżnicowanie i wynikające stąd konflikty, a w szczególności - przewlekły konflikt z Pakistanem. Ten konflikt powoduje, że Indie w tej chwili nie są w stanie skupiać wokół siebie innych państw. Stawanie po stronie Indii oznacza konflikt z Pakistanem, angażowałoby inne państwa azjatyckie w spór, który ich nie dotyczy. W konsekwencji Indie silne, liczące się, nie są w stanie odgrywać takiej roli, jaką mogłyby, uwolniwszy się od konfliktu odgrywać Japonia z innego powodu nie odgrywa takiej roli jaką mogłaby, ze względu na swoją potęgę gospodarczą. W sposób niezwykły, właściwie nieznany w historii, w ciągu jednego pokolenia dokonała się metamorfoza duchowa społeczeństwa japońskiego. Straciło bowiem tą wolę odgrywania politycznej roli w świecie. To jedno z nielicznych państw, którego konstytucja zakazuje użycia sił zbrojnych poza granicami Japonii. Stało się to przedmiotem zawiłych manipulacji, gdy rząd Japoński postanowił jednak udzielić pomocy Stanom Zjednoczonym w operacji w Iraku, używając różnego rodzaju kruczków. Uzyskał na to zgodę, gdyż przekonał parlament, że nie jest to operacja wojenna... Brak woli odgrywania roli politycznej powoduje, że potęga ekonomiczna nie przekłada się na potęgę polityczną i militarną.

Do tego Japonia jest izolowana. Historia japońskiego panowania w południowo wschodniej Azji pozostawiła niezwykle złe wspomnienia w tym regionie, co powoduje, że Japonia jest państwem bez sojuszników w swoim regionie. Jest izolowana, połączenie tej izolacji z brakiem woli odgrywania poważniejszej roli powoduje, że Japonia w tej chwili nie odgrywa takiej roli, jakiej jej gospodarka by na to pozwalała. Chiny są niezwykle interesującym, z wielu punktów widzenia przypadkiem. Przede wszystkim żadne państwo świata nie wygrało XX wieku w tym stopniu, w jakim wygrały go Chiny. Niektóre państwa kończyły wiek XX w znacznie gorszej kondycji niż go zaczynały - na przykład Rosja. Gdyby porównać Rosję roku 2000 i Rosję z roku 1900, to nie ulega wątpliwości, że uległa degradacja pozycji tego mocarstwa. W innym sensie to samo można powiedzieć o Wielkiej Brytanii, czy Francji. Też pod koniec wieku XX-ego są tylko cieniem tej potęgi, którą stanowiły na początku niedawno skończonego stulecia. Co innego Stany Zjednoczone - zaczynały wiek XX jako potęga, kończyły go jako jeszcze większa potęga. W tym sensie Stany Zjednoczone wygrały wiek XX. Chiny wygrały wiek XX jeszcze bardziej. Ponieważ zaczynały wiek XX gdy Cesarstwo Chińskie było parawanem, za którym otwarcie kryła się władza państw europejskich i Stanów Zjednoczonych. Kiedy kilka lat temu odwiedzałem Kanton, mieszkałem w hotelu na wyspie i gospodarze wyjaśnili mi, że na początku stulecia wyspa ta otoczona była napisami: "Chińczykom wstęp wzbroniony". Formalnie przecież była to część Chin, ale tak potężne były pozycje różnego rodzaju kampanii handlowych zachodnich, że Chiny jako państwo nie kontrolowały swojego własnego terytorium. Potem przyszła okupacja japońska, wojna domowa, i wreszcie parędziesiąt lat rządów komunistycznych. Te rządy inaczej niż w Związku Radzieckim doprowadziły do rozkwitu potęgi Chin. Chiny są dzisiaj potężnym mocarstwem. Ich gospodarka rozwija się w tempie - przeciętnie 10% rocznie, co stanowi niezwykłe tempo wzrostu nieosiągalne gdzie indziej, następuje modernizacja. To wszystko dzieje się w warunkach dyktatury i podsuwa interesujące pytania, czy rzeczywiście, jak twierdzi wielu uczonych i publicystów, upadek Związku Radzieckiego był w konsekwencji niedemokratycznego charakteru systemu, czy konsekwencją wadliwej polityki prowadzonej przez tych, którzy tym krajem rządzili. Chiny są niedemokratyczne. Stan praw człowieka choć lepszy niż kilkadziesiąt lat temu, pozostawia do standardów państw demokratycznych bardzo wiele do życzenia - co do tego nie ma żadnej wątpliwości. Równocześnie nie ma żadnej wątpliwości, że to państwo trzyma się mocno. W odróżnieniu od Związku Radzieckiego, czy europejskich państw komunistycznych istniejący tam system nie wydaje się zagrożony. Co więcej - ten system ma niewątpliwe sukcesy ekonomiczne, oświatowe, kulturalne. Dokonuje modernizacji kraju. Hipotetycznie można by sformułować tezę następującą - to czym system ten - dyktatura partii - skazuje czy nie skazuje jakiś kraj na stagnację i w konsekwencji na upadek systemu nie wynika po prostu z cech tego systemu, lecz z tego czy cechy te odpowiadają, czy nie odpowiadają narodowej tradycji. To jest sposób myślenia, który by się spodobał wielkiemu francuskiemu filozofowi polityki - Kartezjuszowi, który w swojej księdze "o duchu praw" wypowiadał tezę, że nie ma praw złych, abstrakcyjnych, są tylko takie które pasują, lub nie pasują do określonego kraju. Tradycja chińska stawiająca zbiorowość na pierwszym miejscu, podporządkowująca jednostkę interesy zbiorowości, w sposób nieakceptowany dla Europejczyków. Ta tradycja znacznie lepiej pasuje do partyjnej dyktatury, niż tradycja europejska i niż demokracja. W konsekwencji Chiny rozwijają się przy bardzo ograniczonym stopniu wewnętrznego konfliktu politycznego, ten konflikt występuje - są grupy opozycyjne, ale nie odgrywają takiej roli jaką odegrała opozycja w krajach europejskich. Od śmierci Mao Tse-tunga w 1976 roku, na czele Chin stoją kolejne grupy reformatorów. O ile Związek Radziecki z podjęciem reform czekał do drugiej połowy lat osiemdziesiątych, to komunistyczne Chiny zaczęły te reformy o 10 lat wcześniej. I zaczęły je inaczej. Reformy radzieckie zaczęły się od polityki, od demokratyzacji, pozostawiały problemy ekonomiczne na boku. Reformy chińskie zaczęły się od gospodarki kraju dając wyraźną poprawę sytuacji gospodarczej kraju. Według tego co mówią reformatorzy chińscy, jest w tym pewien zamysł - najpierw zmodernizować kraj, uczynić go krajem zamożnym, stworzyć ekonomiczną podstawę funkcjonowania państwa demokratycznego, a później stopniowo demokratyzować. Czy to się uda, tego się nie da powiedzieć, jest to wielkie pytanie dla przyszłości. Nie ulega jednak wątpliwości, że w chwili obecnej Chiny stały się najpotężniejszym mocarstwem regionalnym w Azji. Jeżeli by brać pod uwagę pojedyncze państwa - nie całe konstelacje państw jak Unia Europejska - są jedynym regionalnym mocarstwem, z którym Stany Zjednoczone rzeczywiście muszą się liczyć. Zbigniew Brzeziński kiedyś sformułował tezę, że hegemonia Stanów Zjednoczonych będzie trwała nie dłużej niż do połowy XXI wieku, bo wówczas Chiny staną się potęgą równorzędną. Czy tak się stanie? nie wiemy. Do połowy XXI wieku mamy jeszcze czas, wiele się jeszcze może zmienić ale to, że wybitny, niewątpliwie patriotycznie wobec Stanów Zjednoczonych nastawiony uczony i polityk taką prognozę formułuje, powinno dawać do myślenia. Jednym z elementów polityki rosyjskiej jest szukanie porozumienia z Chinami, ma to duże znaczenie dla pozycji Rosji. Patrząc od strony Azji - porozumienie rosyjsko - chińskie może oznaczać ogromne zwiększanie potencjału, w szczególności dlatego, że na dalekim wschodzie Rosja, Chiny i dodajmy jeszcze do tego Japonia - idealnie się uzupełniają. Rosja ma ogromne obszary, niezwykle bogate w bogactwa naturalne, których nie jest w stanie zagospodarować, dlatego że nie posiada ani kapitału, ani ludzi. Rosja jest ludnościowo za mała, aby zagospodarować azjatycki wschód, a do tego nie ma jeszcze pieniędzy. Kierując ogromny strumień pieniędzy na zagospodarowywanie Azji rosyjskiej, spowodowałaby osadzanie się tam osadników z innych krajów. Nie mając tego wszystkiego nie jest w stanie samodzielnie tego zagospodarować. Chińczycy mają ludzi, Japończycy mają pieniądze - Chińczycy zresztą też te pieniądze w coraz większym stopniu będą mieli. Gdyby sobie wyobrazić w przyszłości zbliżenie tych trzech mocarstw - ekonomiczne i polityczne, to można snuć oczyma wyobraźni obraz dalekiego wschodu, na którym te dzisiaj niemal puste obszary Syberii rosyjskiej zaczynają kwitnąć w oparciu o japoński kapitał i chińską siłę roboczą. Czy tak się stanie - trudno powiedzieć, ale wykluczyć tego się nie da. Tak czy inaczej, zbliżenie rosyjskie podnosi rangę Rosji i podnosi rangę Chin, powoduje że Chiny liczą się jeszcze bardziej. Jeżeli chodzi o Afrykę, historia jest znacznie prostsza i w gruncie rzeczy bardziej pesymistyczna. Afryka wychodziła z II wojny światowej ciągle jeszcze jako obszar europejskiego panowania kolonialnego. Pod koniec lat 40-tych tylko nieliczne państwa afrykańskie nie były europejskimi koloniami. Niepodległym państwem była Etiopia, podbita przez Włochy, a następnie wyzwolona przez aliantów. Cała reszta, to były kolonie. W pasie północnym, arabskim, o którym bardziej można mówić w kontekście Bliskiego wschodu, były też protektoraty zachodnie. Krajem z większą samodzielnością, niepodległością cieszył się Egipt, inne państwa północnej Afryki pozostawały w zależności od państw europejskich. Cała czarna, od Sahary na południe była pod panowaniem kolonialnym - Brytyjczyków, Francuzów, a w mniejszym stopniu Portugalczyków, Belgów. Dekolonizacja Afryki przebiegała szybko i pod presją ONZ. W ONZ dwa główne mocarstwa - USA i ZSRR rywalizowały w istocie o to, kto będzie postrzegany jako główny rzecznik likwidacji systemu kolonialnego. Każde z tych mocarstw liczyło na to, że w ramach dekolonizacji uda mu się ustanowić szczególne stosunki z niepodległymi państwami afrykańskimi - inaczej mówiąc wyprzeć polityczne wpływy dotychczasowych państw kolonialnych, wprowadzali własne. W 1962 roku ONZ nakazała likwidację kolonializmu i system kolonialny był następnie likwidowany pośpiesznymi decyzjami podejmowanymi przez państwa kolonialne. Najdłużej przeciwko dekolonizacji broniła się Portugalia mająca niedemokratyczny reżim aż do 1974 roku, rodzaj dyktatury - własnością Portugalii była Angola, Mozambik i parę jeszcze innych. Dopiero po rewolucji demokratów wojskowych obalających dyktaturę w 1974 roku, Portugalia również zgodziła się na dekolonizację swoich posiadłości afrykańskich. Konsekwencją dekolonizacji czarnej Afryki nie była jednak demokracja i stabilny rozwój, lecz chaos. Większość państw czarnej Afryki przeżywała różnego rodzaju wojny domowe, zamachy, bardzo krwawe czasem rzezie etniczne i tak to trwa do dnia dzisiejszego. W okresie zimnej wojny oba wielkie mocarstwa starały się pozyskiwać te słabe, niestabilne reżimy afrykańskie. Jednym ze sposobów pozyskiwania było zaopatrywanie ich w broń - w ten sposób i Stany Zjednoczone i i Związek Radziecki ponosiły bardzo istotną część odpowiedzialności za rzezie, które periodycznie wybuchały w różnych częściach czarnej Afryki. Zakończenie zimnej wojny spowodowało, że Związek Radziecki przestał istnieć, a Rosja wycofała się z prób budowania swoich wpływów w Afryce. Nie ma na to siły i nie ma na to środków. Z tego jednak nie wynika, że Stany Zjednoczone przejęły rolę stabilizatora w Afryce. Wycofanie się rywala spowodowało, że Stany Zjednoczone utraciły nią zainteresowanie. Ponieważ Afryka była istotna dla Stanów Zjednoczonych przede wszystkim, gdy toczyła się rywalizacja z ZSRR. Żadne z tych dwóch supermocarstw nie chciało dopuścić do tego, by Afryka stała się domeną wpływów rywala. W momencie gdy rywal znikł, Stany Zjednoczone nie wykazują już zainteresowania problemami afrykańskimi. W nieco większym stopniu, to zainteresowanie wykazują dawne państwa kolonialne, np. Francja, która w stosunku, ale tylko do swoich dawnych kolonii niekiedy podejmuje różnego rodzaju działania, wspiera ich rządy. W sumie jednak czarna Afryka pozostała poza obrębem wielkiej polityki. Jest kontynentem pogrążonym w największych katastrofach. Klęski głodowe, wynikające nie ze stanu gospodarki, lecz z polityki, ustawicznie toczące się wojny plemienne, powodują zerwanie szlaków komunikacyjnych i ruinę gospodarczą.

Unia Europejska. Jej geneza, rozwój i obecna rola w stosunkach międzynarodowych

Co dla Europy oznaczała II wojna światowa? Degradację w stosunkach międzynarodowych. Europa, która przez wiele stuleci była politycznym centrum świata, stała się peryferiami wielkiego świata. Degradacja Europy Zachodniej wynika po pierwsze z tego, że II wojna światowa osłabiła wszystkie państwa europejskie. Nie tylko te, które tę wojnę przegrały - Niemcy czy Włochy, ale także te, które znalazły się w obozie zwycięskim - jak Francja, czy Wielka Brytania. Co więcej - pozycja jaką Związek Radziecki uzyskał w wyniku II wojny światowej spowodowała, że Europa Zachodnia stała się politycznym i militarnym wasalem Stanów Zjednoczonych. Jedyna gwarancja niezależności Europy Zachodniej, zachowania jej ustroju wewnętrznego, ekonomicznego i politycznego, przeciwstawienia się ekspansji radzieckiej, była oparta o Stany Zjednoczone. To Stany Zjednoczone tworząc pakt północno - atlantycki w 1945 roku rozciągnęły nad zachodnią Europą swój parasol. Obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w Europie, potencjał nuklearny i w szczególności zobowiązania sojusznicze zawarte w V artykule traktatu waszyngtońskiego ustanawiającego NATO, artykule który zobowiązuje państwa członkowskie do udzielenia pomocy każdemu z ich członków gdyby został napadnięty, wszystko to spowodowało, że Europa Zachodnia stała się bezpieczna. I pozostała bezpieczną przez cały okres "zimnej wojny". Kontynent, który w przeszłości periodycznie, praktycznie biorąc za życia każdego pokolenia przeżywał wielkie wojny między narodami europejskimi teraz zaczął zaznawać pokoju - tak długiego jakiego nie pamiętali historycy. Jak Europa ten okres pokoju pod parasolem Stanów Zjednoczonych wykorzystała? Wykorzystała dla integracji. Energia zachodnich Europejczyków skupiła się na odbudowie, ułatwianej zresztą w pierwszych latach przez pomoc amerykańską i na integracji. W 1951 roku, położono podwaliny pod gmach późniejszej zjednoczonej Europy - to wtedy właśnie z inicjatywy francuskiego ministra spraw zagranicznych Roberta Schumana powstała Europejska Wspólnota Węgla i Stali - pierwsza integracyjna struktura europejska, obejmująca wówczas - o czym warto pamiętać - jedynie 6 państw: Francję, RFN, Włochy, Belgię, Holandię i Luksemburg.

Była to do tego struktura jedynie ekonomiczna i to obejmująca nie całokształt życia gospodarczego, lecz wspólną gospodarkę podstawowymi dla ówczesnej gospodarki przemysłowej zasobami, a więc węglem i produkcją stali. Stopniowo jednak, integracja europejska rozbudowywała się. I dzieje tego ponad półwiecza, który dzieli nas od powstania EWWiS daje się streścić w dwóch formułach: rozszerzanie terytorialne i pogłębianie ekonomiczne. Przez pierwsze 22 lata integracja europejska nie wykracza poza granice szóstki, która stworzyła EWWiS. Bardzo istotną przyczyną tego, że integracja europejska nie rozszerzała się na nowe państwa, był opór Francji przeciwko przystąpieniu do wspólnych struktur europejskich Wielkiej Brytanii. Francja od 1958 aż do 1969 roku kierowana przez prezydenta deGaulle'a, zazdrośnie strzegła swej czołowej pozycji w strukturach europejskich - słusznie z własnego punktu widzenia przypuszczając, że jeśli do tych struktur wejdzie Wielka Brytania, to pozycja Francji już nie będzie mogła być tak wyjątkowa i przodująca. Dopiero po odejściu de Gaulle'a (ustąpił ze stanowiska prezydenta Francji w 1969 roku, a zmarł w 1970), Francja pod rządami jego następcy - Georges'a Pompidou wycofała się z oporu przeciwko przystąpieniu Wielkiej Brytanii do wspólnoty, a równocześnie w Wielkiej Brytanii spotęgowały się, wskutek dojścia do władzy socjalistów dążenia do integracji europejskiej. Ostatecznie w 1973 roku nastąpiło rozszerzenie na trzy, a w istocie miało to być rozszerzenie na cztery europejskie państwa, podjęto decyzję o przyjęciu jako nowych członków wspólnoty europejskiej: Zjednoczonego Królestwa, Irlandii, Danii i Norwegii. Jednakże Norwegowie w referendum odrzucili traktat akcesyjny - to jest jedyne państwo w całej historii Unii Europejskiej, które nie dlatego nie jest dzisiaj w Unii, że Unia tego nie chce, tylko dlatego że obywatele tego państwa, dwukrotnie zresztą (ponownie na początku lat 90-tych) odrzucili przystąpienie Norwegii do Unii. W ten sposób wspólnota z 6 państw przekształciła się w związek 9-ciu. W latach 80-tych, po przeprowadzeniu wcześniej zmian demokratycznych kolejno do wspólnoty przyjęte zostały Hiszpania, Portugalia i Grecja. W ten sposób Wspólnota osiągnęła liczbę 12 członków, a w 1995 roku - już jako Unia Europejska rozszerzyła się o trzy kolejne państwa: Austrię, Finlandię i Szwecję. Co charakterystyczne te trzy państwa w konflikcie Wschód - Zachód były państwami neutralnymi i nie chciały przystępować do struktur europejskich tak długo, jak długo Europa była podzielona na dwa obozy. Po zakończeniu "zimnej wojny" te trzy państwa neutralne nie miały żadnego powodu, by pozostawiać poza Wspólnotą Europejską. Ciąg dalszy rozszerzenia dokona się 1 maja w postaci największego jednorazowego rozszerzenia Unii Europejskiej o 10 państw, z których 8, to dawne państwa socjalistyczne: Litwę, Estonię, Łotwę, Polskę, Czechy, Słowację, Węgry, Bułgarię, Słowenię, a także Maltę i Cypr. Równocześnie przebiegał proces pogłębiania, a więc wypełniania integracyjnych treści coraz nowymi rozwiązaniami. To co się zaczęło, jako integracja w wybranych dziedzinach gospodarczych, sześć lat później 1957 roku przybrało postać Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, opartej na zniesieniu barier celnych i dążeniu do uczynienia z gospodarek państw członkowskich jednego organizmu gospodarczego. W kolejnych latach porozumienia integracyjne wypełniane były nowymi treściami, przede wszystkim ekonomicznymi, takimi jak np. wspólna polityka rolna, wspólna polityka strukturalna - za tym kryje się używanie środków wspólnotowych dla eliminowania różnic, dzięki temu te różnice między państwami, regionami ulegały zmniejszeniu. Ale na integracji ekonomicznej ten proces pogłębiania więzi europejskiej się nie kończył. Obok integracji ekonomicznej postępowały inne działania, np w dziedzinie kultury i edukacji.

Zwłaszcza w latach 90-tych i na początku XXI wieku wspólna polityka edukacyjna Unii, określona przez porozumienie w Lizbonie dla doprowadzenia do pełnej ekwiwalentności świadectw ukończenia szkół wszystkich szczebli w obrębie wszystkich państw Unii Europejskiej. To niezwykle skomplikowany proces, bo przecież nawet doprowadzenie, by dyplomy wszystkich uczelni w ramach jednego kraju były ekwiwalentne jest ogromnie trudnym procesem. Musi on opierać się na zagwarantowaniu, że poziom nauki jest porównywalny. Początkowo integracja europejska opierała się wyłącznie na porozumieniach między władzami państw. Władze państw ciągle odgrywają najważniejszą rolę w strukturach integracyjnych. Najważniejszym organem władzy w Unii Europejskiej jest Rada Unii Europejskiej, złożona z przedstawicieli państw członkowskich, przy czym Rada ta w zależności od charakteru rozpatrywanych spraw, albo działa na zasadzie jedności, co oznacza że każde prawo członkowskie ma prawo veta, albo na zasadzie skomplikowanego głosowania większościowego. Charakter tego głosowania jest dzisiaj przedmiotem kontrowersji. Ustalony w 2000 roku system daje poszczególnym państwom różną liczbę głosów w zależności od liczebności mieszkańców, bez uwzględnienia potencjału gospodarczego. W ten sposób, gdy dochodzi w Radzie Europejskiej do głosowania (obowiązuje zasada jednomyślności), wówczas poszczególne państwa rzucają na szalę tyle głosów ile im przysługuje. Dzisiaj jest to zakwestionowane, nowe propozycje zmierzają do zastąpienia tego systemu innym, dla przyjęcia uchwały konieczne by było uzyskanie zarazem większości .... , ale także określonego procentu mieszkańców ... . Rada Unii Europejskiej, jest organem najważniejszym, ale obok tego wyrosły stopniowo dwa inne organy, których rola systematycznie rośnie. Jednym z nich jest Komisja Europejska - organ wykonawczy, jednoczący przedstawicieli państw. Tu warto zrozumieć, co to znaczy, że komisja nie jest złożona z przedstawicieli państw. W komisji zasiadają obywatele poszczególnych państw, nie więcej niż dwóch, nie mniej niż jeden z państwa członkowskiego. Jednakże nie są oni przedstawicielami państw, gdyż nie mogą być przez rząd tego państwa odwołani. Zakazane jest uzyskiwanie przez nich poleceń, a nawet zapytywanie rządu własnego państwa o wskazówki. Komisarz jest wysokiej rangi funkcjonariuszem Unii, zaproponowanym wprawdzie przez rząd państwa, którego jest obywatelem, ale nie podlegającym komisji tego rządu. Założeniem jest, że komisja ma prowadzić politykę europejską, a nie być miejscem, gdzie reprezentuje się interesy poszczególnych państw. I wreszcie parlament europejski. Początkowo było to zgromadzenie parlamentarzystów krajów członkowskich, a więc nie wybieranych odrębnie, lecz desygnowanych przez parlamenty. Od 1979 roku Parlament Europejski pochodzi z bezpośrednich wyborów na 5-cio letnie kadencje. Za półtora miesiąca odbędą się kolejne wybory, po raz pierwszy z udziałem obywateli państw, które przystąpiły do Unii 1 maja. Parlament Europejski jest reprezentacją narodów europejskich, a nie państw. Wyraża się to w tym, że to nie rządy ani nawet parlamenty desygnują deputowanych do parlamentu europejskiego, ale wybierają ich obywatele tych państw. Wybrani do parlamentu europejskiego deputowani funkcjonują w ramach partii politycznych, frakcji a nie w ramach klubów narodowych. W niech nie będzie polskiego koła w parlamencie, jak nie ma francuskiego, czy niemieckiego. Wybrani do parlamentu europejskiego deputowani z Polski będą w zależności od swoich poglądów politycznych zasiadali w ramach głównych partii europejskich - najsilniejsza jest obecnie frakcja ludowa, czyli jednocząca przede wszystkim frakcje chrześcijańsko- demokratyczne, drugą do do liczebności jest frakcja socjalistyczna.

Rola parlamentu europejskiego jest mniejsza niż parlamentów krajowych, ale systematycznie rośnie. Ostatnio Parlament Europejski otrzymał na przykład bardzo istotne uprawnienie w postaci możliwości zawetowania rozszerzenia Unii Europejskiej. Otrzymał także prawo zatwierdzania proponowanego przez Radę Unii przewodniczącego Komisji Europejskiej, jej członków i cały szereg innych uprawnień. Ewolucja tych organów zmierza do zwiększania roli parlamentu europejskiego, ale jest to proces powolny, gdyż wiele państw członkowskich opowiada się za zachowaniem silnej pozycji państwa. Przejście od dawnych wspólnot europejskich do Unii Europejskiej - co nastąpiło w wyniku traktatu w Mastricht w 1992 roku, a później uzupełniającego go traktatu amsterdamskiego z 1997, oznaczało nie tylko zmianę nazwy, ale rozbudowanie uprawnień wspólnych organów. Przede wszystkim zwiększenie zakresu kompetencji Komisji Europejskiej (także Parlamentu Europejskiego), a także sfery, w której decyzje podejmowane są przez Radę Unii Europejskiej większością głosów. To ciągle nie oznacza, że Unia stała się państwem - z podstawowego powodu: u podstaw systemu prawnego Unii Europejskiej leży rozróżnienie między tak zwanym prawem pierwotnym, a prawem wtórnym. Pierwotne prawo ma charakter traktatowy, tzn. na pierwotne prawo Unii składają się podpisane przez członków Unii traktaty. Konsekwencją tego jest, że tylko te państwa które te traktaty podpisały, zobowiązane są do ich realizacji. Na przykład - nie wszystkie kraje Unii Europejskiej podpisały traktat o unii walutowej, którego konsekwencją jest ustalenie wspólnej waluty. Trzy państwa tego traktatu nie podpisały: Wielka Brytania, Szwecja i Dania. W związku z tym euro nie jest obowiązującą walutą na terenie tych trzech państw Unii. Każde z nich może przystąpić do unii walutowej, ale nie musi. Wyraz tego jest bardzo istotny, zarówno dla starych, jak i dla nowych członów. Pierwotne prawo Unii obowiązuje tylko w tych państwach członkowskich, które wyraziły w traktacie zgodę na to, by prawo to obowiązywało. W związku z tym nikt nie może państwom członkowskim narzucić większością głosów czegoś, co nie jest zawarte w traktatach. Z tym wiąże się następna istotna różnica systemu prawnego Unii Europejskiej. Prawo wtórne jest pochodnym do prawa traktatowego. Prawo wtórne ustala się większością głosów. Nie może ono dotyczyć takich obszarów, które nie są objęte prawem traktatowym. Przykład z anytunijnych polemik europejskich: przeciwnicy Unii straszą Polaków, że Unia nakaże nam np. legalizację małżeństw homoseksualnych. Niezależnie od tego jaki jest nasz stosunek do propozycji, by małżeństwa mogli zawierać homoseksualiści - w tej sprawie bywają różne zdania, jedno jest pewne: Unia Europejska nie może nam tego nakazać, a również nie może nam tego zakazać, dlatego że żaden traktat unijny nie reguluje kwestii małżeństw. Żeby można było to uregulować w ramach prawa unijnego, musiałby zostać zawarty traktat międzypaństwowy. A żeby ten traktat obowiązywał Rzeczpospolitą Polską, musiałby zostać przez władze naszego państwa podpisany i ratyfikowany. Rząd musiałby go podpisać, następnie przedstawić go Semowi, Sejm musiałby uchwalić upoważnienie dla Prezydenta, by ten traktat ratyfikował. Jeżeli to by nie nastąpiło, to traktat ten nas by nie obowiązywał. Stąd wynika, że prawo unijne - to wtórne, które wynika z głosowań większościowych, może jedynie dotyczyć tego, co jest zapisane w traktatach. Np jeśli traktaty określają, że prowadzi się wspólną politykę rolną, to Komisja, czy Rada Europejska ma prawo następnie ustalać jakieś środki, które są na wspólną politykę przeznaczane, jak się je dzieli, według jakich kryteriów itd. Bo to jest obszar regulowany przez prawo unijne. Natomiast kwestie rodzinne nie są regulowane przez prawo pierwotne, więc jeśli ktoś się obawia, lub ma nadzieję, że Komisja Europejska coś postanowi, na przykład w sprawie małżeństw homoseksualistów, to się myli. Jest pewien obszar, który dla pozycji Unii Europejskiej w świecie ma znaczenie wyjątkowe. Jest to polityka zagraniczna i obronna. Unia Europejska już dzisiaj reprezentuje sobą potencjał, który mógłby uczynić z niej równorzędne do Stanów Zjednoczonych mocarstwo świata. Liczba mieszkańców Unii nieznacznie przewyższa liczbę mieszkańców Stanów Zjednoczonych, a produkt globalny Unii przed rozszerzeniem był mniej więcej równy. Po rozszerzeniu jest większy niż USA. Dlaczego UE nie jest i przez długi czas nie będzie mocarstwem światowym zdolnym do rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi jako supermocarstwo? Dlatego, że Unia nie mówi jednym głosem. W sprawach polityki zagranicznej i obronnej traktaty w Mastricht i w Amsterdamie stwierdzają, że w tym zakresie decyzje podejmuje Rada Europejska, a więc przedstawiciele rządów jednomyślnie. Przy czym jedynym postanowieniem, który ma w pewnym sensie charakter obligatoryjny, to postanowienie, że w sytuacjach które angażują istotne interesy obronne i zagraniczne Unii Europejskiej zostanie zwołane posiedzenie Rady Europejskiej dla rozpatrzenia sprawy. Ale tylko tyle. Aby więc Unia Europejska mogła działać na arenie międzynarodowej w sposób liczący się musiałaby być zdolna do podejmowania wspólnych decyzji w sprawach wspólnej polityki zagranicznej. Unia nie jest w zdolna do podejmowania takich decyzji. Jest niezdolna od samego początku. Kiedy rozpoczęły się procesy integracji europejskiej, w 1951 roku, istniały dwa plany stworzone przez polityków francuskich, plan Roberta Schumanna - ministra spraw zagranicznych, którego efektem było ustanowienie Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, w ramach integracji gospodarczej i plan ... ministra obrony Francji, dotyczący stworzenia armii europejskiej. Ten drugi plan skończył się fiaskiem. Wprawdzie bowiem wszystkie 6 państw wchodzących w skład EWWiS podpisały traktat o powstaniu armii europejskiej, ale w 1954 roku francuskie zgromadzenie narodowe odrzuciło ten traktat. W konsekwencji nie ratyfikowania przez Francję traktatu, nie wszedł on w życie i wspólna armia europejska nigdy nie powstała. Również w latach późniejszych próby zbudowania wspólnego potencjału militarnego skończyły się na niczym. Obecnie Unia Europejska ma podjętą, ale nie zrealizowaną decyzję o stworzeniu 60 tysięcznego, wspólnego, międzynarodowego, europejskiego korpusu szybkiego reagowania, ale nawet gdyby ten korpus był stworzony, to jego szczupłość, słabość militarna sprawia, że nie będzie on liczącym się na arenie międzynarodowej. Co najważniejsze, w kluczowych kwestiach polityki międzynarodowej Unia Europejska nie mówi jednym głosem. Najbardziej charakterystycznie ta słabość Unii wystąpiła kiedy Stany Zjednoczone podjęły decyzję o zaatakowaniu Iraku. Decyzja ta spotkała się z poparciem paru członków Unii: Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Portugalii i ze zdecydowanym sprzeciwem paru innych państw, w szczególności Francji, Niemiec, Belgii i Grecji. Kilka innych państw zajmowało stanowisko wyczekujące, raczej przychylając się do osi francusko-niemieckiej, niż do stanowiska brytyjsko-hiszpańskiego. Co charakterystyczne, na początku 2003 roku, nie odbyło się posiedzenie Rady Unii Europejskiej, które miało rozważyć kwestię polityki Unii wobec narastającego konfliktu w Iraku. Nie odbycie posiedzenia, nie podjęcie nawet prób wypracowania wspólnego stanowiska, było oczywistym przyznaniem się do tego, że Unia jest niezdolna do wspólnego działania. Gdyby takie posiedzenie się odbyło, to oczywiście skończyłoby się niczym, więc być może nawet słusznie postąpiono, nie zwołując tego posiedzenia. Przewodnictwo Unii wtedy znajdowało się w ręku Grecji, być może Grecja nawet słusznie zrobiła nie zwołując tego posiedzenia, ponieważ z góry było wiadomo, że żadne wspólne stanowisko nie zostanie podjęte. Pytanie, dlaczego Unia Europejska nie jest w stanie wypracować wspólnego stanowiska w sprawach polityki zagranicznej i obronnej, wymaga przyjrzenia się bliższego rozbieżnym interesom państw unijnych w sprawach polityki światowej. Przede wszystkim największe i najsilniejsze państwo wchodzące w skład Unii - Niemcy. Sytuacja Niemiec uległa w wyniku zakończenia zimnej wojny największej zmianie ze wszystkich ówczesnych członków. Niemcy zostały zjednoczone, tym samym stały się największym, zdecydowanie górującym pod względem potencjału ludnościowego i ekonomicznego, górującym nad wszystkimi innymi państwami Unii mocarstwem. 82 mln mieszkańców, to jest największy człon dzisiejszej Unii Europejskiej, silnej, chociaż ostatnio mniej dynamicznie się rozwijającej, przeżywającej swoje trudności gospodarcze. To wzmocnienie z Niemiec w połączeniu ze zniknięciem konfliktu zimnowojennego spowodowało, że w Niemczech nastąpiło odejście od tego co było podstawowym kanonem polityki niemieckiej przez cały okres powojenny. Tym podstawowym kanonem polityki Niemiec był sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, uznanie USA za podstawowego gwaranta bezpieczeństwa Niemiec, gwaranta tego ładu europejskiego, w którym Europa żyła od II wojny światowej. W momencie kiedy znikło zagrożenie radzieckie, kiedy nastąpiło zjednoczenie Niemiec, kiedy zyskały możliwość przywracania swoich związków z państwami z Europy Środkowo-Wschodniej, rozbudowywania swoich wpływów na tym obszarze, polityka niemiecka uniezależniła się od amerykańskiej. Zbiegało się to w czasie z przejęciem władzy przez socjaldemokrację. Tradycyjnie chrześcijańscy demokraci byli wyraźniej proamerykańscy niż socjaldemokraci. Chociaż i ci wówczas, gdy trwała zimna wojna trzymali się wyraźnie polityki zorientowanej na Stany Zjednoczonej. Po zimnej wojnie i zwycięstwie socjaldemokratów polityka niemiecka zaczęła coraz wyraźniej dystansować się od amerykańskiej. Nie znaczy to, że Niemcy są przeciwnikami USA, ale coraz mocniej mówią własnym głosem. Drugim elementem tłumaczącym rozbieżności w łonie Unii Europejskiej w stosunku do Stanów Zjednoczonych, jest pozycja Francji. Inaczej niż Niemcy, Francja była tradycyjnie tym państwem zachodnio-europejskim, który zachowywał w stosunku do Stanów Zjednoczonych największą niezależność. To wiązało się z polityką prezydenta de Gaule'a, później zresztą kontynuowaną przez jego następców. Sednem tej polityki było dążenie, by w sojuszu zachodnim Francja mówiła własnym głosem, by nie była jedynie wasalem, czy przyboczną Stanów Zjednoczonych, a zachowywała niezależność. Póki jednak nad sytuacją światową ciążył konflikt wschód - zachód, póty ten element francuskiej niezależności był akcentowany tylko jako symbol, na przykład przez wycofanie wojsk francuskich ze zintegrowanej struktury NATO. Kiedy znikł konflikt Francja zaczęła mówić pełnym, własnym głosem. Obok tych dwóch państw, szukających dla siebie niezależności wobec Stanów Zjednoczonych jest jakby drugi obóz, proamerykański. Jego trzonem jest Wielka Brytania. Tradycyjnie orientowała się, w istocie - już od I wojny światowej na Stany Zjednoczone. Kolejni politycy brytyjscy uważali, że w szczególny sposób stosunki łączące te dwa anglosaskie narody są podstawą bezpieczeństwa Wielkiej Brytanii. Znajdująca się do pewnego stopnia na peryferiach zjednoczonej Europy, zagrożona dominacją francusko-niemiecką w Unii Europejskiej, Wielka Brytania szukała zawsze przeciwwagi w budowaniu bliskich stosunków z USA. W konsekwencji ze względu na swoją własną politykę wewnętrzną poszczególne państwa Unii Europejskiej ciągną w różne strony. Jedne kierują się bardziej w stronę Ameryki, inne nie. Konsekwencją tego jest, że Unia Europejska jest w znacznie mniejszym stopniu elementem siły w stosunkach międzynarodowych, niż to by wynikało z rachunku potencjału: ludnościowego, czy ekonomicznego. Można przypuszczać, że rozszerzenie nie tylko nie zmniejsza, lecz przeciwnie - powiększy tego rodzaju rozbieżności, gdyż nowe państwa członkowskie są wyraźnie zróżnicowane pod względem swojej orientacji. Generalnie biorąc w większym stopniu nastawione są na wspieranie Stanów Zjednoczonych, niż tego dawnego trzonu europejskiego, czyli bloku francusko - niemieckiego. Konsekwencją tego jest, że choć unia europejska jest wielkim, coraz bardziej liczącym się czynnikiem rozwoju ekonomicznego, oświatowego i kulturalnego, to w sferze polityki zagranicznej i militarnej będzie odgrywała zapewne rolę znacznie mniejszą niż to by wynikało z prostego rachunku sił.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Historia stosunków międzynarodowych, RS
Historia stosunków miedzynarodowych konspekt wiedzy
CZYNNIK RELIGIJNY, Stosunki międzynarodowe
poprawa egzaminu zaćmińskiego z msp (1), stosunki międzynarodowe, międzynarodowe stosunki polityczne
3, Stosunki międzynarodowe, metodologia
Materiały Kolowium Nauka o Państwie Kolos, Stosunki Międzynarodowe Rok 1, Semestr 1, Nauka o Państwi
Flaminio Costa VS ENEL, stosunki międzynarodowe, sm iii rok
zerwanie stosunków dypl, Stosunki międzynarodowe, Prawo Dyplomatyczne
Unia Europejska a relacje zewnętrzne, Stosunki Międzynarodowe, Integracja Europejska
Bezpieczeństwo, ۩۩۩ Edukacja ۩۩۩, Polityka i prawo, Podstawy stosunków międzynarodowych
SM ściąga, Politologia WSNHiD, Licencjat, V SEMESTR, Stosunki międzynarodowe
12 Procesy rozbrojenia i budowy zaufania w stosunkach miedzynarodowych
Unia Europejska jako aktor stosunkow miedzynarodowych wyklad ZIEBY
CZIOMER&ZYBLIKIEWICZ ZARYS WSPÓŁCZESNYCH STOSUNKÓW MIĘDZYNARODOWYCH
7 Uczestnicy stosunków międzynarodowych, ich atrybuty, pozycja w systemie miedzynarodowym i odgrywan
27 stycznia 2009, ۩۩۩ Edukacja ۩۩۩, Polityka i prawo, Podstawy stosunków międzynarodowych
organizacje-terrorystyczne, stosunki międzynarodowe
nauki kościoła, stosunki międzynarodowe
nurt klasyczny, Stosunki Międzynarodowe - II rok, zarządzanie i kierowanie
Nauka o panstwie, Stosunki międzynarodowe - materiały, I semestr, Nauka o państwie (ćwiczenia)

więcej podobnych podstron