Ly, czy mi się tylko zdaje, czy ty dawno niczego nie napisałaś?
Hoshiko, Twoja "Pułapka na myszy" jest boska, jeśli trzeba jestem gotowa wysyłać Ci Darjeeling pocztą, bylebyś nadal pisała. No i gdzie "TCPN 5,6,7..."?
Shi-chan, czekam na dalsze "Łzy". Bardzo podobał mi się fragment z "przejechaniem" Xellosa. Poza tym ja też chcę dalszej części "Z archiwum "S"".
Sal, wakacje się zaczęły, więc gdzie "Fate"?
Akai, "Are You...10" kiedy napiszesz?
Charatka, zamiast jeździć na konwenty skończyłabyś "Naixin" ^^''
Poza tym życzę wszystkim udanych, słonecznych, szalonych wakacji ^___^
"Kiedy zaciera się granica między niebem a piekłem"
część XII "...Because everyone has a heart..."
- Gabriel...
- Tak? - uniosła twarz znad stołu.
Filia zawahała się. Gabriel czekała cierpliwie mieszając leniwie łyżką zupę.
- Otou-san... to znaczy John... to znaczy pan John... - zaplątała się, a na jej twarz wypłynął rumieniec.
- Może usiądziesz?
Filia rozejrzała się nerwowo po salonie, ale nikogo więcej w nim nie było. Dziewczęta robiły się na bóstwo przed wieczorną "pracą". Mieli przyjść dzisiaj jacyś ważni klienci. Promienie słońca wpadające przez odsłonięte okno odbijały się w lustrze wiszącym naprzeciwko. Salon nie przypominał w tej chwili miejsca rozpusty.
- Fi?
Przeniosła spojrzenie z powrotem na Gabriel i zdecydowała się usiąść.
- No więc? - zapytała Gabriel, kiedy Filia usiadła z ciężkim westchnieniem. - Co Cię dręczy?
- John... - zaczęła i znowu urwała. Nikt w tym domu nie był z panem Metallium po imieniu i czuła się trochę niezręcznie.
- Powiedzmy: pan prezes - Gabriel uśmiechnęła się i nabrała na łyżkę zupy.
- Pan prezes - Filia poczuła wdzięczność. - Więc poprosił mnie, bym zaśpiewała na imprezie organizowanej przez jego firmę.
Gabriel przełknęła i skrzywiła się. Zupa była zimna.
- I?
- Co i? - Filia zmieszała się.
- I czego oczekujesz ode mnie? Ciuchów, kosmetyków, czy... - urwała dostrzegając rosnące przerażenie na twarzy Filii. - Zgodziłaś się, prawda?
- Ja... - nerwowo odgarnęła włosy - ...jeszcze nie - dokończyła cicho.
Gabriel zrezygnowała z zupy i odsunęła talerz na bok.
- Dlaczego?
- Nie wiem... czy się nadaję - spuściła głowę.
- Ty? - Gabriel okazała zdziwienie.
- No właśnie - Filia ożywiła się. - Też sądzę, że nie nadaję się do publicznego śpiewu...
Gabriel powstrzymała ją ręką.
- Ależ ja uważam, że nadajesz się idealnie.
- Na... naprawdę?
- Masz piękny głos.
- Tak... ale... - znowu urwała.
- Ale?
Widać było, że Filia odbywa wewnętrzną walkę.
- Ale przecież nikt nigdy mi nie klaszcze! - wypaliła zanim straciła odwagę na wypowiedzenie tych słów.
- Taaa... - Gabriel oparła głowę o dłoń i zamyśliła się.
- No właśnie... - westchnęła zrezygnowana Filia.
Przez chwilę obie milczały.
- A może spróbowałabyś śpiewać inne piosenki? - odezwała się Gabriel.
Od czasu "tamtej" nocy Filia zaniechała śpiewania dla "klientów". Jeśli mogła, to wogóle nie wychodziła wówczas z pokoju. Pan Brent ku jej wielkiemu zdziwieniu nie wyrzucił jej, mimo że "nie przynosiła" żadnego dochodu. Tylko czasami pomagała jako kelnerka, gdy Tereska sama nie dawała już rady.
- Inne?
- Może... - uśmiechnęła się. - ...weselsze?
- Weselsze? - zamyśliła się. Grzebając w pamięci przypomniała sobie, że rzeczywiście jeśli wówczas śpiewała to raczej smętne utwory. - Nie wiem...
- Ale ja wiem. Dzisiaj to sprawdzimy - po tym słowach wstała i opuściła pokój.
Filia jeszcze przez chwilę biła się z myślami, po czym wzięła talerz z niedokończoną zupą i wyszła do kuchni.
Noc była chłodna, ale na Xellosie nie robiło to żadnego wrażenia. Sprawdził czy znajduje się pod właściwym adresem i skrzywił się na widok budynku, do którego musiał wejść. Niecierpiał takich miejsc. Nasunął mocniej ciemne okulary, które założył mimo panujących wokół ciemności i zapukał do drzwi.
Pierwszą rzeczą, na którą zwrócił uwagę po przekroczeniu progu nie była piękna kobieta, która mu otworzyła, tylko śpiew dochodzący prawdopodobnie z salonu. Przyciągał go jak magnez. Nie zauważył, kiedy odebrano mu teczkę, ani płaszcz. Bezwiednie skierował swe kroki do salonu, po czym zatrzymał się w progu.
Gabriel miała rację. Wystarczyło, że zaśpiewała wesołą piosenkę, a "goście" okazali żywe zainteresowanie. Co chwilę słyszała dobiegające zewsząd życzenia zaśpiewania tego czy tamtego utworu, a każde wykonanie kończyło się burzą oklasków. Nie trzymała już głowy spuszczonej tylko wodziła wzrokiem po roześmianych twarzach. I czuła się z tym dobrze. Naprawdę dobrze.
- Poprosimy coś jeszcze! - jakiś facet siedzący pod oknem wzniósł szklankę do góry. - A my wypijemy twoje zdrowie!
- Ale to już będzie ostatnia, dobrze? - uśmiechnęła się. Była zmęczona i chętnie położyłaby się spać. - Vivian! Pomożesz mi?
Wezwana wstała i wzięła drugi mikrofon.
- To co rano ćwiczyłyśmy, dobrze?
- Dobra - Vivian odwróciła się do zebranych. - No to zaczynamy!
Zutto suki de ite ne
Owaranai natsuyasumi
Hi-dokei kizande 'ta mabushii taiyou ga
Umi ni shizunde tomatta jikan
Buruu-gurei no azayaka na iro
Kokoro ni nokoshita mama de
Watashi wo zutto daite ita kara
Atsuku hi-tta Anata no kata ni
Sotto yasashiku kuchi-zuke wo shite
Kono natsu wo tojikomete ita
Zutto suki de iru ne
Tokimeita natsuyasumi
Zutto suki de ite ne
Owaranai natsuyasumi
no boushi ga kaze ni sarawarete mo
Oikakenaide hanaretakunai
Soroi no uchiage hanabi
Omoide Takusan dekita
Okuranaide to Yuube sumaseta
Sayonara na no ni Sugata miseta ne
Hashiru basu kara Mi wo noridashite
Te wo yureba Kaze ga eta
Zutto wasurenai yo
Hashaide 'ta kimi no koto
Chiisa na foto sutando
Anata ga waratte iru
Zutto suki de iru yo
Shashin ni te-gaki no moji
Zutto suki de ite ne
Owaranai natsuyasumi
..........
Xellos jak zahipnotyzowany przyglądał się dziewczynie o złotych włosach śpiewającej wraz z koleżanką. Nie dostrzegał ludzi krążących wokół niego. Był tylko on i ona. I jej głos. Piękny, wdzierający się w najgłębsze zakątki serca, o których zapomniał, że istnieją.
Ale gdy piosenka się skończyła, uświadomił sobie z całą brutalnością, że przecież to tylko zwykła dziwka...
koniec części XII...
"Owaranai Natsuyasumi" Ranma 1/2
story write by Aurorka (27.6.2004) (titonosek@interia.pl)
3
3