Jak widać jest tego trochę. Na początku musimy zebrać cały potrzebny asortyment. Najważniejsza jest cynkowana lub aluminiowa kana do mleka, w którą nalejemy zacier. Jest ona metalowa i dobrze przewodzi ciepło, dobrze jest ją owinąć izolacją, zaoszczędzimy w ten sposób na gazie. Zaizolować można również górę kany, rurki lub wężyki łączące kanę i słoiczki. Chłodnicy nie powinniśmy izolować, jest to wręcz nie wskazane, ma ona przecież oddawać ciepło a nie zatrzymywać. W deklu wiercimy dwie lub jedną dziurę, w jednej mocujemy termometr 130o (opcjonalnie), w drugiej rurkę wyprowadzającą pary alkoholu. Dekiel od kany musi być szczelny, dlatego należy dopasować szczelną uszczelkę z gumy (jeśli jej niema) a dodatkowo szczelinę zalepiamy papką wykonaną z mąki i wody. Papką tą obsmarowujemy uszczelkę z obu stron koniecznie !. Jeżeli tego nie zrobimy prawdopodobnie gorące pary alkoholu będą uciekać nie w naszą rurkę tylko różnymi szparkami. Łatwo jest zbadać czy przypadkiem coś nie paruje, wystarczy zapalić zapałkę lub zapalniczkę i trzymając płomień blisko uszczelki objechać kanę dookoła. Jeżeli gdzieś coś się ulatnia pojawi się nam mały niebieski płomyczek i już wszystko jasne, należy w tym miejscu bardziej uszczelnić.
Odstojniki - Słoiki Kolejnym krokiem jest przygotowanie dwóch (lepiej) lub jednego słoika (do trzech) w których będą zbierać się cięższe substancje lotne, którym jakimś cudem udało się wyparować i odlecieć. Słoiki muszą być dobrane proporcjonalnie do rozmiaru naszej kany. Przykładowo do kany 20 litrowej ja stosuję dwa słoiki 3/4 litra. W metalowych nakrętkach wiercimy dwie dziury i mocujemy w tam metalowe rurki (można przylutować), najlepiej i najwygodniej jednak zastosować przykręcane wentyle od dużych dętek, są one skręcane i można dać im gumowe uszczelki wykonane samodzielnie z dętki od roweru. Na nie nasuniemy gumowy wężyk lub rurkę łączącą pozostałe podzespoły. Słoiki także owijamy izolacją by alkohol się w nich nie skraplał.
Można je przygotować według dwóch metod:
Pierwsza to typowa budowa. Do słoika są wstawione dwie rurki tej samej długości w taki sposób aby tylko odrobinę wchodziły do słoja. Drugi schemat przedstawia bardziej filtr wodny niż odstojnik, tak w sumie jest. Rurka wlotowa sięga prawie do dna, do środka wlewamy ciepłej (gorącej) wody tak aby zalała koniec rurki wlotowej. Taka kombinacja zmusza pary alkoholowe do przejścia przez płaszcz wodny co powoduje ich oczyszczenie.
Deflegmator Zamiast słoiczków lub razem z nimi można zastosować urządzenie zwane deflegmatorem.
Jak widać na rysunku jest to kolumna szklana lub metalowa, montowana zaraz przy wylocie pionowo na kanie. Jej zadanie polega na wcześniejszym, częściowym schłodzeniu par wychodzących z kany aby cięższe substancję ( fuzle, farfocle i syf ), które wylecą z kany schłodziły się i wróciły z powrotem do zacieru. Zmontowanie takiego bajeru nie jest rzeczą specjalnie skomplikowaną i wymagającą jakiegoś kunsztu, wystarczy wziąć jakąś metalową puszkę np. po paście do butów lub po rybach, zrobić dwie dziury dopasować rurki i gotowe. Prawdopodobnie samo nie zawiśnie w powietrzu więc potrzebny będzie również jakiś statyw. Stosowanie tego urządzenia jest korzystne i potrzebne gdy pędzimy jakąś gęstą breję, np. zacier z ziemniaków lub chcemy wycisnąć coś z warstwy syfu jaka postała na dnie naczynia gdy ściągnęliśmy już zacier. Niektórzy twierdzą że tam kryję się ta moc.
Chłodnica. Przyszła pora na chłodnicę, składa się ona z dwóch części. Pierwsza to spirala, można wykonać ją samemu z rurki miedzianej lub kupić gotową ze szkła. Szklana jest dobra jeśli chodzi o zdrowie, w miarę dobrze przewodzi ciepło i nie wchodzi w reakcję z alkoholem. Miedziana za to najlepiej przewodzi ciepło jest elastyczna, łatwo je sobie dopasować do potrzeb i moim zdaniem też nie reaguje z alkoholem. Początkującym polecałbym ten rodzaj spirali. Druga część chłodnicy to pojemnik w do którego włożymy spiralę. Musi być ona ustawiona pionowo aby alkohol mógł swobodnie spływać do jakiegoś gardła tzn. zbiornika. W pojemniku wiercimy kilka potrzebnych otworów, wlot i wylot cyrkulującej wody. Jest to potrzebne aby ścianki spirali były zawsze chłodne i alkohol mógł na nich dobrze się skraplać. Najłatwiej wykonać chłodnicę umieszczając spiralę w plastikowym lub metalowym wiadrze, na dnie wiadra wiercimy dwa otwory, jeden to ujście alkoholu ze spirali drugi to ujście ciepłej wody. Wodę do wiadra można puścić bezpośrednio z kranu. Bardzo dobrze do wykonania chłodnicy nadają się kany po mleku.
Moja chłodnica wygląda tak :
Zacieru do kany wlewamy ok. 3/4 pojemności kany, nie możemy wlać go za dużo, ponieważ kiedy wszystko w środku zacznie wrzeć to zacier może pójść nam do rurek i mamy niezły syf, musimy wszystko umyć i zacząć odnowa. Destylację przeprowadzamy w temp 80o lub trochę wyższej. W 80 stopniach wrze alkohol etylowy( 78,3oC dokładnie) i jego parowanie jest wtedy największe. Termometr ( jeśli go zamontowaliśmy ) doskonale ułatwi nam utrzymanie odpowiedniej temperatury podczas destylacji. Dobrze jest użyć źródła ciepła w postaci palnika gazowego najłatwiej regulować nim temperaturę pędzenia.
Sposób mocowania termometru w deklu kany :
Specjalny uchwyt do termometru można kupić w sklepie z artykułami do ogrzewania centralnego. Jest dostępny razem z termometrem za kilkanaście zł.
3. Metoda profesjonalna (model beta)
Jak widać jest to urozmaicona wersja poprzedniej wersji. Kana nie jest ogrzewana bezpośrednio ale przez wodę w kotle. Model ten jest o tyle lepszy że nie możliwe jest przypalenie zacieru gdyż jest on ogrzewany równomiernie. Polecałbym ten model interesantom ,którzy zamierzają oddestylować coś gęstego jak zacier z ziemniaków lub zbóż. Przypalenie zacieru jest bardo niekorzystne dla smaku bimbru, krótko mówiąc porządnie śmierdzi i trzeba go albo zaprawić albo rektyfikować czyli przekroplić ponownie. Kocioł można postawić na dużym palenisku i polecałbym to gdyż na ogniu można o wiele szybciej zagrzać zacier.
Izolacje którą pokazałem na powyższym rysunku można zastąpić czymś o wiele bardziej efektywnym. Spójrzmy na rysunek poniżej:
Chodzi o to aby szmaty, które zbyt dobrze nie zatrzymują pary wodnej zastąpić szczelnym deklem. Jeżeli okażę się on naprawdę szczelny to konieczne będzie zamontowanie zaworu bezpieczeństwa pary i opcjonalnie korka do wlewania wody.
4. Metoda Parowa - prototyp (nie testowany)
Aparatura pierwsza klasa. Do tego modelu musimy dorobić dodatkowy zbiornik na wodę który łączymy bardzo szczelnie rurkami z kaną. Zbiornik oczywiście dobrze izolujemy jak i rurki. Kiedy zaczniemy gotować wodę i para zacznie walić całą siłą do kany z zacierem, zacznie się wytrącanie alkoholu. Ja sam nie wiem czy zacier musi się najpierw dobrze nagrzać, ale raczej na pewno tak. Prawdopodobnie samą kanę można także dobrze podgrzać ale nie gotować gdyż to para wodna ma wytrącać etanol.
5. Metoda Parowa - prototyp BETA (nie testowany)
Nie wiem czy ktoś kiedyś to skonstruuje ale wiem że jest to zajebista aparatura. Zacier jest pędzony na parze a dodatkowo jest podgrzewany wodą która otacza kanę. Kana jest cała "zatopiona" w kotle parowym. Ciepło które gotuje wodę jednocześnie w stu procentach ogrzewa zacier w kanie. Para wytrąca alkohol z zacieru i dalej gorące pary trafiają do odstojników i do chłodnicy. Największym problemem w konstrukcji tej aparatury jest jej szczelne wykonanie. Zamykanie kotła z rurką może być trochę niewygodne w użyciu i jeżeli cos nam będzie w środku puszczać to nie będziemy o tym wiedzieć. Można zrobić na wężyku wyprowadzającym pary alkoholu jakąś gumową uszczelkę którą będzie można przesuwać jeśli będziemy chcieli zdjąć pokrywę od kotła. Nie wpadłem jeszcze na to jak zamontować tu termometr żeby pokazywał temperaturę zacieru. Jak ktoś wpadnie lub będzie miał pomysł to niech pisze. Warto próbować wydaję mi się że bimber z tego patentu może być wysokiej jakości.
Aby jednak ułatwić sobie problem z montażem można zastosować alternatywę dla tej konstrukcji, chodzi mianowicie o połączenie Metody Parowej - Beta z Metodą Profesjonalną - Beta. Wyglądało by to mniej więcej tak:
W tym przypadku kana z zacierem nie jest całkowicie zanurzona w kotle parowym lecz częściowo. Z dekla kotła wychodzi rurką prowadząca parę i wchodzi do dna kany. A z kany rurka idzie do filtrów i chłodnicy tak jak w typowym zestawie. Wydaję mi się że takie rozwiązanie jest łatwiejsze do realizacji, po prostu da się to zbudować.
6. Metoda biwakowa.
Jest to metoda dość prostej konstrukcji, powiedziałbym banalnej. Chłodnica to kawałek rurki chłodzonej powietrzem i dlatego powinna być ona dostatecznie długa aby się zdążyła ochłodzić i zdążyła skroplić pary alkoholu. Czajniczek można postawić na ognisku tylko należy uważać aby wężyki się nie stopiły i aby chłodnica była dostatecznie daleko od źródła ciepła.
7. Metoda biwakowa (model rozbudowany)
Jak widać jest to rozbudowana wersja poprzedniego modelu. Spirala nie jest chłodzona tu powietrzem ale wodą, którą należy co jakiś czas wymienić. Najlepiej odessać ją wężykiem, chyba że zrobiliśmy sobie na dole butelki jakiś kranik. Całą chłodnice najlepiej na czymś powiesić. Jest to dobra metoda jeśli ktoś nie ma w mieszkaniu specjalnie miejsca do rozstawienia ogromnej dystrybutorni. Ja zaczynałem pędzić tą metodą, czajnik stawiałem na "westfalce" lub na gazie i wlewałem po litrze do niego, bimber piło się za friko jak zawsze no i z wielką satysfakcją(jak zawsze). Początkującym bimber-nikom polecam tą metodę.
8. Metoda szybkowarowa
Szybkowar jest bardzo wygodnym urządzeniem do pędzenia. Nie musimy martwić się o jego szczelność, ponieważ ma on uszczelkę pod pokrywą i dobry zacisk. W jego pokrywie wystarczy zamontować rurkę wylotową, dostawić chłodnicę ze słoiczkami lub bez i gotowe. Wlewamy zacier, zakręcamy i grzejemy, nie trzeba nawet stosować izolacji. Do szybkowaru który posiadamy wlewam jednorazowo 2,5 litra zacieru, odpalam i czekam na połówkę 50 - procentowego bimbru. Zacier rozgrzewa się w ok. 15 - 20 minut. Gorąco polecam ten sprzęt do pędzenia wtórnego, doskonale się do tego nadaje.
Przykład :
Wszyscy znają z widzenia te wielkie wiejskie parowniki. Jak się ostatnio okazało u mnie w domu mam taki:-). Jest to nic innego jak wielki kocioł z paleniskiem i szczelna pokrywą, a czego nam więcej potrzeba. Świetnie się nadaje do pędzenia masowego. Nie jest w nim ciężko utrzymywać stałą temperaturę a zacier zagrzewa się w nim bardzo szybko, gdyż jest on specjalnie do grzania zaprojektowany. W deklu jest już fabrycznie wywiercony otwór służący do odprowadzania pary wodnej. Wystarczy w nim umieścić rurkę wylotową, dobrze się nadają te od prowadzenia wody (1/2 cala) i gotowe, dostawiamy chłodnicę i jazda. Warto zastosować w tym wypadku duży a nawet większy odstojnik ok 3 litrowy i duży filtr od ekspresu kawowego. Ja stosuje 3 odstojniki: 1 - 3l, 2 - 0,5 i 3 - 1 litr(po Kubusiu). Oczywiście rektyfikacja wskazana, ponieważ długie gotowanie wyżera część ocynku i żelaza, co w rezultacie daje specyficznie śmierdzący bimber. Ale tego bimbru jest ok. 40 litrów, który po drugiej destylacji jest już zajebisty no i jak go rozcieńczymy to mamy już 40 litrów zajebistego samogonu. Fakt faktem bimber z tej maszyny zawiera wiele zanieczyszczeń, fuzli i ogólnie syfu. Ale warto w tym pędzić gdyż jeden cykl (przy 120L) trwa ok 10 godzin i daje masę nie do wychlania, przeważnie jest to 1/4 ilości tego co wlejemy.
Co do chłodnicy to nie może być byle co. Długość spirali ponad dwa metry koniecznie miedziana, cykl wody zamknięty. Para z kotła idzie takim strumieniem że byle jak chłodnica nie da rady jej ochłodzić. Wodę najlepiej podłączyć z kranu i puścić pomału, należy to wyregulować samemu. Istnieje jeden problem w tej maszynie, chodzi o szczelność pokrywy, oryginalna uszczelka jest wykonana z twardej gumy przypominającej pasek klinowy. Należy dodatkowo coś pod nią podłożyć najlepiej coś miękkiego, jeżeli to nie pomoże to należy ratować się chlebem lub mąką z wodą. Pokrywa ma zacisk, który powinien dobrze docisnąć ją z dodatkową uszczelką. Jeżeli chodzi o paliwo to na początku należy ostro palić a jak już zacznie lecieć ciurkiem to co 15 min wystarczy podłożyć kawałek drewna i to wszystko.
|