Lalka Bolesława Prusa należy do nurtu tzw. dojrzałego realizmu, jest rozliczeniem się twórców literatury polskiej z ideałami romantyzmu oraz pozytywizmu. Ważną rolę w powieści odgrywa postać starego subiekta, Ignacego Rzeckiego. Jego pamiętnik, złożony z dziewięciu odcinków, stanowiący wstawki do powieściowego opowiadania, nie tylko urozmaica strukturę fabularną utworu i dopełnia obraz przedstawionej w nim rzeczywistości, ale także daje możliwość wprowadzenia drugiego narratora. W przeciwieństwie do narratora bezimiennego, odautorskiego, który opowiada o zdarzeniach zamkniętych w obrębie niecałych lat: 1878 i 1879, narrator - subiekt opowiada o przeszłości sięgającej do jego dzieciństwa (lata trzydzieste), a przez wspomnienia ojca - do okresu napoleońskiego.
Narrator odautorski czyni wszystko, by jego postacie i ich perypetie prezentowały się same możliwie wszechstronnie i obiektywnie. Narrator-subiekt pisze tylko o tym, co sam wie, a jego bohaterowie i te zdarzenia, w których brał udział, tworzą zupełnie odrębny świat widziany oczami Rzeckiego. W pamiętnikach starego subiekta obok przeszłości jego samego i przeszłości Wokulskiego istnieje także teraźniejszość. Listy Rzeckiego i jego poglądy na życie ukształtowała romantyczna rzeczywistość. To idealista polityczny, wierzący w niezniszczalną potęgę armii napoleońskiej i oczekujący wydarzeń, które zmienią rzeczywistość popowstaniową: "Zobaczycie, co jeszcze zrobi Napoleonek IV, który po cichu uczy się sztuki wojennej u Anglików" - pisze w pamiętniku. Rzecki to marzyciel, optymista nie rozumiejący nowych ludzi ani potrzeb swego czasu. Wciąż jednak zachowuje w sercu wiarę w człowieka i nienaruszony ideał: "za wolność waszą i naszą". Dlatego potrafił obdarzyć gorącą sympatią, "nihilistów" - niesfornych studentów i milczącego Klejna. W miejscach publicznych, w teatrze, sądzie wydawał się niezgrabny, śmieszny, był sentymentalny i świecki wobec pani Stawskiej.
Wobec wzrastających nastrojów antyżydowskich pan Ignaacy próbuje łagodzić sytuację między znajomymi, lecz czuje, że wszystko ogarnia "czarna noc", że nie o taką Polskę walczył: "Przeciw Żydom ciągle rosną kwasy. Nie brak nawet pogłosek, że Żydzi chwytają chrześcijańskie dzieci i zabijają je na mace. Kiedy słyszę takie chistorie, dalibóg, że przecieram oczy i zapytuje samego siebie: czy ja teraz majaczę w gorączce, czyli też cała moja młodość była snem?...". Dalej czytamy: "...nieraz myślę sobie: czy zaprawdę jest jakiś plan, wedle którego cała ludzkość posuwa się ku lepszemu, czyli wszystko jest dziełem przypadku, a ludzkość czy nie idzie tam, gdzie ją popchnie większa siła?...Jeżeli dobrzy mają górę, świad toczy się ku dobrem, a jeżeli gałgany są mocniejsi, to idzie ku złemu. Zaś ostatecznym kresem złych i dobrych jest garść popiołu".
Swoje nadzieje życiowe związał Rzecki z Wokulskim i z Napoleonem. Po kupieniu sklepu przez Szlangbauma czuje się niepotrzebny, marzy o wyjeździe z Warszawy, o wypoczynku. Ale nie potrafi opuścić ukochanego miasta. pisze: "Nie warto żyć...Gdyby nie strach, i nie Napoleonek, to czasem jest mi tak ciężko na świecie, że zrobiłbym sobie co...Kto wie stary kolego Katz, czy nie najmądrzej postąpiłeś? Nie masz wprawdzie żadnych nadziei, ale też i nie boisz się zawodów...". Rzecki jest żywym dowodem pamięci o latach wielkich walk. Jego ocena rzeczywistości popowstaniowej nie jest obiektywna. Patrzy na nią przez pryzmat owych walk, swoich nadziei i marzeń na leprzą przyszłość narodu. Wciąż przejawia zainteresowanie sprawami politycznymi, sam próbuje interpretować różne wydarzenia i czerpać z nich nadzieje na zmianę sytuacji politycznej: "Mamy tedy rok 1879. Gdybym był przesądny, a nade wszystko gdybym nie rozumiał, że po najgorszych czasach przychodzą dobre, lękałbym się tego roku 1879. Bo jeżeli jego poprzednik zakończył się źle, to już on zaczął się jeszcze gorzej. Anglia, na przykład, w końcu roku zeszłego wdepnęła w wojnę z Afganistanem i w grudniu było nawet z nimi źle. Austria miała dużo kłopotów w Bośni, a w Macedonii wybuchło powstanie (...)".
Rzecki stanowi uosobienie klęski romantyzmu patriotycznego. Jego uwielbienie Napoleona jest w powieści synonimem walk wolnościowych i aspiracji niepodległościowych. Świadczy o tym końcowa scena Lalki "Przypatrz mu się pan...- rzekł doktor wskazując na zwłoki - Ostatni to romantyk!...Jak oni się wynoszą...Szarpnął wąsy i odwrócił się do okna. Ochocki ujął już zimną rękę Rzeckiego i pochylił się jakby chcąc mu coś szepnąć do ucha. Nagle w bocznej kieszeni zmarłego spostrzegł wysunięty do połowy list Węgiełka i machinalnie przeczytał nakreślone wielkimi literami wyrazy: Non omnis moriar... - Masz rację. - rzekł jakby do siebie".