KAHUNÓW SPOSÓB NA CHOROBY
Kahuni wierzą, że choroba ma swój sens i traktują jej pojawienie się jak dar, bo jest ona drogowskazem do pracy nad sobą i sposobem poprawienia wzajemnych stosunków.
Jeżeli ktoś jest bardzo chory i zwykłe metody leczenia nie działają, wtedy Hawajczycy pomagają sobie kahuńską magią. Do wioski przybywa kapłan i zbiera całą społeczność w jednym miejscu po to, by rozpocząć ho'oponopono, rytuał uzdrowienia. Na początku zgromadzeni modlą się do aumakua - ducha opiekuna rodziny. Proszą go, by wsparł ich w rozwiązywaniu wspólnych problemów, by wszyscy mieli siłę wybaczyć sobie nawzajem. Następnie pod przewodnictwem kapłana zaczynają proces grupowy, główną część rytuału. Międzyludzkie relacje wyjaśniają się. Często takie zgromadzenie rodzinne trwa trzy dni i więcej, aż do skutku. Wszystko jest czynione ku maksymalnej korzyści chorej osoby.
Jaki jest związek między chorobą pojedynczego człowieka a wzajemnymi stosunkami w całej społeczności? Olbrzymi. Choroba jednej osoby jest bowiem objawem niezdrowej sytuacji w całej rodzinie. Podświadomie wzięła ona na siebie odpowiedzialność za to, co się dzieje w jej domu. W tradycji Hawajczyków to nie człowiek jest chory, ale jego powiązania z innymi. I po to, by go uwolnić od złego stanu zdrowia, wszyscy muszą spróbować się zmienić i uporządkować swoje życie.
Człowiek w pajęczej sieci uczuć
Ludzie zajmujący się ezoteryką wiedzą, że z innymi ludźmi łączą nas energetyczne więzy, które w tradycji huny mają postać kanałów energetycznych AKA, wychodzących z czakr. Przy czym czakry hawajskie mieszczą się w podstawowych siedmiu punktach organizmu i we wszystkich stawach. Poprzez AKA wysyłamy nasze myśli i uczucia. Sieci te mają różną gęstość i łączą nas z każdym, z kim się zetkniemy. Jednak my sami nie jesteśmy tego świadomi. Istotne jest, jakiego rodzaju emocja istnieje w danym połączeniu. Możesz być połączony ze swoim partnerem za pomocą uczucia szczęścia albo smutku. Ze swoimi rodzicami - np. za pomocą poczucia winy lub złości. Myślokształty, które sami tworzymy, wysyłamy do siebie nawzajem przez połączenia AKA. Wszystkie myśli typu: "jestem zły", "nie mogę być szczęśliwa, bo..." - to niedobra energia.
Właśnie w tych sieciach zaczynają się nasze choroby. Jeżeli kobieta mówi: "ja nie jestem zadowolona" i trzyma się za kolano, to szaman kahuński bądź terapeuta wywodzący się z tej tradycji rozumie, że tam jest początek połączenia sieci AKA, z której płynie problem. Ręce nieświadomie wskazują takie newralgiczne miejsca. Doświadczony uzdrowiciel jest w stanie odczytać, w jaki sposób są ze sobą związane dwie osoby. Kanały prowadzą bowiem z jakiegoś miejsca w naszym ciele do innego w ciele drugiej osoby. Na przykład, kiedy myślimy: "jeśli on idzie, to i ja pójdę", mamy do czynienia z połączeniem w nogach. Połączenia typu ręka - ręka, noga - noga są łatwiejsze do uzdrowienia niż mieszane, np. głowa - narządy płciowe. W tym wypadku uzdrowienie wymaga wiele wysiłku. Nietrudno jest takie "złe" połączenie przerwać, tyle tylko, że może to być niebezpieczne dla połączonych osób, gdyż czasem niektóre relacje wręcz trzymają nas przy życiu, chociaż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Ludzie uzależniają się od siebie nawzajem i nagłe odcięcie od "powietrza" może się stać olbrzymią tragedią, doprowadzić do ciężkiej choroby.
Zmarli żywią się naszym szczęściem
Drogą do szczęścia jest uzdrawianie stosunków nie tylko z żyjącymi, ale też ze zmarłymi. Kahuni wierzą, że czasem zmarły przodek, którego nawet nie znaliśmy, ma wielki wpływ na nasze życie - a to dzięki bardzo silnemu połączeniu energetycznemu AKA. Wtedy stajemy się mieszkaniem dla zmarłej osoby. Jeżeli to się zdarzy, nie można być szczęśliwym w życiu, gdyż podświadomie oddaje się swoje szczęście osobie zmarłej, a ona daje ochronę i dużą wrażliwość, zdolności medialne czy paranormalne.
Aby uwolnić się od szkodliwych połączeń, należy w swojej terapii wziąć pod uwagę przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Terapia Soulwork (praca nad duszą), czyli praca z huną nad relacjami, nie jest łatwa. W tradycji europejskiej nie jest możliwe, by zebrała się cała rodzina. Na szczęście pacjent jest jej reprezentantem, a wszyscy członkowie są w jego umyśle. Dlatego na białej, czystej kartce umieszcza kolejno bliskie mu osoby. W ten sposób powstaje rodzinna mapa, która pomaga ustalić łączące wszystkich więzy i rolę, jaką odgrywają poszczególni członkowie rodziny w życiu chorego.
W Polsce jest kilku terapeutów (np. Teresa Marciniak z Warszawy), którzy pracują tą metodą. Wszyscy są bezpośrednimi uczniami Martyna Carrutersa, "białego" kahuny, twórcy soulworku.