Zakażenie


Zakażenie

„Przez ciebie płynie strumień piękno­ści, ale ty sam nie jesteś pięknością”, pi­sał być może największy z twórców, ja­kich się nasz naród dochował. Są zda­nia, których sformułowanie wymaga podobnej iskry geniuszu, jak dokonanie epokowego wynalazku. Potem wydają się oczywiste, ale koło też wydaje się oczywiste, odkąd je ktoś wymyślił. Zda­nie, którym Krasiński opisał romantycznego poetę, do takich właśnie należy. Człowiek nie musi być pięknością, by piękność przez niego płynęła. Można to uogólnić na inne sprawy - nie musi być człowiekiem świętym ani mędrcom, aby móc powiedzieć lub napisać coś dobre­go albo mądrego.

Pewne odkrycia docierają jednak do ludzi z opóźnieniem, a do niektórych ja­koś nie mogą dotrzeć w ogóle. Jest coś takiego w ludzkiej naturze, że nieod­parcie potrzebuje ona idoli. Że bezu­stannie ustawia wóz przed koniem: nie dlatego lubię pana X, że robi on rzeczy dobre, ale dlatego uważam to, co robi, za dobre, że go lubię. Nie dlatego ki­wam z uznaniem nad dziełami pana Y, że znajduję mądrość w jego wywodach, ale dlatego uważam jego wywody za mądre, bo pan Y jest powszechnie uwa­żany za mędrca.

W ostatnim numerze „Najwyższego Czasu” pan Jan M. Fijor opublikował tekst na temat Rusha Limbaugha, sławnego konserwatywnego radiowca i auto­ra książek, o których dawno temu mia­łem przyjemność na tamach „Gazety Polskiej” pisać w cyklu „Lektury kontr­rewolucji”. Jak dowiaduję się z tekstu Fijora, Rush Limbaugh przyznał się pu­blicznie do uzależnienia od leków prze­ciwbólowych i oznajmił słuchaczom, że udaje się na 30-dniowy odwyk. Zdaniem pana Fijora, jest to straszliwy cios dla amerykańskiego konserwatyzmu. Jest to też straszli­wy cios dla niego samego. Rush oka­zał się okropnym hipokrytą, stwierdza. Zawiódł, zdradził, skompromitował konserwatyzm, oszukał miliony swoich zwolenników z samym Fijorem (nawiasem, polskim tłumaczem pierwszej książki Rusha) włącznie, podobnie jak wcześniej zawiedli, zdradzili i skompromitowali William Bennett, któ­ry okazał się hazardzistą czy Newt Gingrich, który miał romans z własną se­kretarką. „Limbaugh jest skończony”, konkluduje.

Jeśli napiszę tu, że Fijor chyba kom­pletnie zgłupiał, to będzie to najdelikat­niejszy z dostępnych mi sposobów wyra­żenia mojej opinii o tym, co naplótł.

Po pierwsze, uzależnienie od leków przeciwbólowych nie jest niczym tak strasznym, żeby uprawniało do reakcji równie histerycznych, jak w omawianym tekście. Rush Limbaugh nie gwał­cił małych dziewczynek, nikogo nie okradł ani nie zamordował. Cierpiał na kłopoty z kręgosłupem, musiał brać le­ki, żeby funkcjonować, z czasem wpadł w uzależnienie. Przypomnę, mówimy o człowieku, który od ponad trzydziestu lat codziennie prowadził 4-godzinny program na żywo, do tego jeszcze przez wiele lat wieczorny show w telewizji, a jedno i drugie to robota naprawdę dużo bar­dziej wy­czerpująca niż urzędolenie w biurze. To, że się uzależnił od jakiegokolwiek dopalacza, jest zdarzeniem dokładnie z tego same­go gatunku, co gdyby dostał choroby wieńcowej - raczej powodem do współ­czucia, niż nazywania go hipokrytą. A mówiąc nawiasem, to równie bez sensu jest nazywanie w ten sposób Bennetta, który przegrywał w kasynie swo­je własne, uczciwie zarobione pienią­dze i guzik komu do tego. Przypadek Gingricha jest na pewno sprawą gatun­kowo cięższą i - delikatnie mówiąc - niepiękną, ale trzeba też pamiętać, że Gingrich był raczej konserwatystą „po­datkowym” niż obyczajowym i nigdy, przynajmniej o ile mi wiadomo, nie wygłaszał żadnych umoralniających ka­zań, więc i tu słowo „hipokryzja” nie powinno mieć zastosowania.

Po drugie, gdy­by nawet Rush rzeczywiście zro­bił coś złego, w żaden sposób nie odbiera to słuszności rze­czom, które przez tych 30 prawie lat powiedział i napi­sał. Nie mamy do czynienia z żadnym fałszywym kazno­dzieją, który udawał świętego, a przyła­pany został na przepuszczaniu ofiar składanych na jego ręce przez wiernych w domu rozpusty. Mamy do czynienia z facetem, który logicznie i jasno punkto­wał kłamstwa oraz absurdy socjalistycz­nej ideologii, wykazywał na tysiącach przykładów złe skutki, do jakich ona pro­wadzi. Nie mówił nigdy „ to jest złe, boja mówię, że to złe”. Mówił: „ to jest złe i są tego zła takie, takie i takie dowody”. Ża­den z jego trafnych argumentów nie przestałby być trafny nawet wtedy, gdyby ich autora przyłapano na pedofilii.

Panie Janie, napisał Pan sporo cieka­wych tekstów demaskujących chorobę „postępowości”. Ale mam wrażenie, że podczas tej pracy sam się Pan nią trosz­kę zaraził.

29 października 2003



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Zakażenia grzybicze skóry cz2
zakazenia ukladu moczowego
WykĹ‚ad ochrona pacjenta przed zakażeniem
9 Zakażenia chirurgiczne
Profilaktyka poekspozycyjna zakażeń HBV, HCV, HIV
zasady leczenia zakazen
chemioterapia zakazeń bakteryjnychskrócona
ZAKAŻENIA UKŁADU PŁCIOWEGO
Zakażenia wirusowe układu nerwowego psów i kotów
Definicja zakażenia szpitalnego
Zakazenia
Zakażenia bakteryjne skóry STOMATOLOGIA
ZAKAZENIA UKADU POKARMOWEGO v 1 5

więcej podobnych podstron