Trzeci Świat – Chciwość kapitalistów. Sentymentalizm w ekonomii
Lipiec 12, 2011
Chciwość kapitalistów. Sentymentalizm w ekonomii.
Otrzymaliśmy następującą wiadomość:
„Czy powodem nędzy trzeciego świata, tego, że kapitalizm powoduje wyzysk, jest tylko chciwość kapitalistów? Gdyby nie byli oni łapczywi na zysk to czy kapitalizmu nie trzeba by było obalać? Dlaczego nie da się zrobić kapitalizmu idealnego, bez wyzysku, żeby robotnicy byli równo rozmieszczeni po całym świecie i dobrze opłacani? Tylko chciwość i chęć zysku powoduje całe zło, czy ma to jakieś głębsze ekonomiczne podstawy?”
Dziękujemy.
Stosowanie kategorii z dziedziny ludzkich uczuć (np. wspomnianej chciwości) do nauk ekonomicznych (czy każdej innej) jest to odchylenie, nazywane już przez Marksa (w kontekście ekonomii) – sentymentalizmem. Tłumaczenie wyłącznie ludzkimi uczuciami zagadnień z zakresu makrospołecznego (a gospodarka jest zagadnieniem o wymiarze makrospołecznym) jest nienaukowe. Co prawda Marks twierdził, że „ludzie nie wiedzą kim są i co czynią”, jednakże dodajemy – „lecz wiedzą, że są i że coś czynią”. Wszystko jest ważne i wszystko się wzajemnie warunkuje. Uczucia wpływają na charakter działań ludzkich, lecz uczucia te najpierw skądś się biorą, wszakże nie powstają swobodnie w głowie, jak twierdzą idealiści. Zawsze w ostatecznej instancji – powracamy do gdzieś dawno wśród polskich komunistów zanikłej – analizy bazy, chociaż – co przyznajemy, nasze badania w kwestii relacji pomiędzy bazą a nadbudową rzucają inne światło na charakter nadbudowy i jej wpływu na bazę. Sama praktyka życia wykazała zresztą – czego nie chcą przyznać dogmatycy, którzy zatrzymali się na Leninie – że nadbudowa ma o wiele większy wpływ na bazę niż się kiedyś wydawało i że ten wpływ, natężanie tego wpływu – jest w rewolucji koniecznością.
Wracając do pytania – skąd się bierze chciwość u kapitalistów? Wynika to z charakteru systemu kapitalistycznego. W systemie kapitalistycznym towary nie stanowią po pierwsze wartości użytkowej, lecz wartość wymienną. Nie sprzedaje się po to, by dana rzecz ludziom służyła (mimo miliardów reklamowych zapewnień, że wielkie korporacje są bliskie ludzkim potrzebom, że są niczym rodzina), lecz sprzedaje się po to, aby uzyskać pieniądze. Pieniądze to alfa i omega systemu kapitalistycznego. Pieniądz jest wszędzie i wszędzie jest użyteczny. Nic to zresztą dziwnego – jest on tzw. powszechnym ekwiwalentem. Pieniądz w kapitalizmie jest jak powietrze – rzeczą konieczną do egzystencji i wszędobylską.
Fetyszyzacja pieniądza, która spowodowała chciwość kapitalistów, nastąpiła wskutek rozwoju konkurencji. Wspominał już o tym Engels, pisząc o oszczędności i skąpstwie „tych dawnych, dobrych burżujów”. Naturalny przecież w kapitalizmie XIX-wiecznym – rozwój konkurencji spowodował, że celem jest nie tylko nagarnianie sobie odpowiedniego zysku. Celem jest mieć go więcej od innych. Pogoń za bogactwem, które uosabia się w pieniądzach – widoczna jest gołym okiem, jeżeli spojrzymy chociażby na „dziwactwa i wariactwa”, które wyprawiają maklerzy giełdowi z pieniędzmi, a raczej wyłącznie z samą możliwością ich zaistnienia.
To nie chciwość więc, wzięta czysto z głów burżujów – powoduje wyzysk, lecz naturalny proces rozwojowy kapitalizmu, zdążający do natężania wyzysku – powoduje pojawienie się chciwości i natęża ją tym bardziej im bardziej natęża się wyzysk. Chciwość działa potem zwrotnie na bazę, doprowadzając do spółki z dalszymi procesami ekonomicznymi do np. kartelizacji. Zysk – to Bóg religii kapitalizmu.
Rzecz oczywista, że wyżej zarysowana sytuacja nie jest „absolutna”. Wielcy burżuje, którzy dorobili się już potężnych majątków (jak np. Bill Gates) mogą – mówiąc z perspektywy świata biznesu – „zgłupieć” i zacząć rozdawać swoje pieniądze na różnego rodzaju „cele charytatywne”. Sytuacja wydawała by się absurdalna, a przez wielu także – pożądana. Tzw. „marksiści” łapią się za głowę – burżuj, którego najświętszym celem (wg ewangelii św. Marksa) miał być wyzysk i akumulacja bogactwa w swoich rękach – rozdaje pieniądze biednym?!
Jakie podłoże ma jednak owa hojność? Nie negujemy faktu, że tzw. „zwykłe, ludzkie uczucia” szarpnęły sercem tego czy innego burżuja. W większości jednak angażowanie się korporacji w pojęte na zachodnio-lewicową modłę akcje społeczne jest obliczone na działanie reklamowe, marketingowe. Podobnie jest z tym czy owym byłym szefem korporacji, który na emeryturze nie ma już co robić ze swoimi prywatnymi pieniędzmi. Poza tym wszystkim – to nieprawda, że większość pieniędzy, przeznaczanych na szeroko pojęte „cele charytatywne” trafia do krajów Trzeciego Świata. Większość trafia do różnego rodzaju pierwszoświatowych organizacji, które pomagają biedniejszym pierwszoświatowcom. Wartość dodatkowa w dalszym ciągu zatrzymywana jest w Pierwszym Świecie. A organizacje samopomocowe, charytatywne, etc. etc. wzmagają proces arystokratyzowania się pracy.
Kapitaliści są w kapitalizmie nieuchronnie „łapczywi na zysk”, gdyż zysk jest tutaj wszystkim, czymś, co zapewnia w ten czy inny sposób dokopanie się na samą górę społecznej hierarchii. Nawet więc jeżeli nie byliby łapczywi na zysk – zgodnie z logiką systemu kapitalistycznego, opartego na ściąganiu wartości dodatkowej – bogactwo kapitalistów i tak w ostatecznym rozrachunku pochodziło będzie z wartości dodatkowej i chciwość się pojawi.
Kapitalizmu idealnego nie da się zbudować, bo nie da się zbudować nic idealnego. Kapitalizm rozwinął się tak a nie inaczej – wcale nie przez krecią robotę i spiskowe, zakulisowe działania monopolistów – lecz nawet jeżeli robili oni krecią robotę i spiskowali za kulisami – to właśnie to było naturalnym biegiem rozwoju. Tak się narodził i rozwijał kapitalizm. A próbę nie zgadzania się z tym, jak rozwinęła się historia można porównać do próby zawracania Wisły kijem.
Chciwość i żądza zysku u kapitalisty nie jest jego wymysłem, lecz posiada podstawy ekonomiczne, z których te jego cechy wynikają.
~ Trzeci Świat