ZAGADNIENIE 16.
Całą rzeczywistość człowieka najlepiej poznać przez tkwiące w niej sprzeczności. Dwubiegunowość stanowi element życia, skazuję na trudną do uchwycenia dynamikę świata. Już na początku dwudziestolecia zaistniała znamienna sprzeczność. Skamandryci – w ślad za Wyspiańskim i futurystami – usiłowali odciąć się od dziedzictwa romantyzmu. Zerwali z tradycją tyrtejska – zwłaszcza Antoni Słonimski, który w „Czarnej wiośnie” (1919), naśladując Lechoniowego „Herostratesa”, odrzucał „z ramion płaszcz Konrada”. Zerwali też z romantyzmem mesjanistycznym. Jednak zerwanie to było niepełne, sztuczne i trwało bardzo krótko. W istocie bowiem skamandryci odczuwali swe podobieństwo do romantyków.
Na owoc takiego, wewnętrznie sprzecznego, stanu świadomości nie trzeba było długo czekać. Przykładem Słonimski. Już w 1924 – o czym świadczą wiersze z tomu „Droga na Wschód” – odnajdywał, by kontynuować, motywy z tradycji romantycznego podróżnictwa. Pretekstem stała się podróż pisarza na południe Europy i do krajów Orientu. Egzotyki tych miejsc doświadczał po części na sposób już znany za pośrednictwem „Sonetów krymskich” Mickiewicza i utworów Słowackiego.
SŁONIMSKI – „SMUTNO MI, BOŻE” – FRAGMENT |
|
---|---|
Że z podróży dalekiej do ojczyzny płynę I że się serce z piersi wyrywa bezradnie, I że mnie czeka niebo ojczyzny mej sine, że już gwiazd nie zobaczę, co błyszczą jak żadne, że mnie szelestem tkliwym żegna ciche morze - Smutno mi, Boże! Dzikie nade mną płyną na północ łabędzie, Lecz znów przyfruną nad morze, gdy zechcą. że tam się urodziłem, gdzie przyjąć mnie nie chcą. że kraj ojczysty, kiedyś był piękny w legendzie. że mnie przeklina język, w którym tworze - Smutno mi, Boże! |
Świadomość podobieństwa do romantyków dawała o sobie znać również u innych poetów. Należałoby się więc zastanowić, dlaczego, gdy polski poeta wędruje po świecie, zazwyczaj sięga do wzorców doświadczania podróży, ustalonych przez epoki wcześniejsze, zwłaszcza przez romantyzm. Być może jest tak, dlatego że romantyzm dopuszczał najbardziej intymne problemy człowieka. Podróże zaś – ze względu na oddalenie od ukochanych miejsc – sprzyjają dialogowi wędrowcy ze samym sobą i ze światem. Zapewne sprzyja temu stworzony przez romantyzm wzniosły wzór pielgrzymowania, powszechnie zrozumiały i zaakceptowany. Choć można wskazać także inne przyczyny.
ST. BALIŃSKI – „W DRODZE” |
|
---|---|
Cały świat jest ojczyzną. Nie ma krajów obcych, Tylko czas, co je spaja i dzieli jak chłosta. Jednakowo jest wszędzie. I na to wędrowcy Spotykają się z sobą, żeby znów się rozstać. Domem jest każdy hotel. W nim, jak ja, podróżni Budzą się czasem nocą, co szeleści trwożna, I w przerażeniu widzą świat mniejszy od serca. Uciec z niego inaczej, niż przez śmierć nie można |
Skąd w dwudziestoleciu ów z gruntu romantyczny motyw ucieczki od świata? Jakie istniały uzasadnienia dla kosmopolitycznych wędrówek? Skąd swoisty nihilizm? Czy był to tylko spadek odziedziczony po modernizmie i romantyzmie? Próbę odpowiedzi na te pytania możemy odnaleźć w wierszach.
BALIŃSKI – „O PODRÓŻNIKACH” - FRAGMENT |
|
---|---|
[…] mus, z którym na świat przyszli, każe gnać im Po ziemi […]. Mus ten wiecznie im oczy maże mgłą przestrzeni, Przerzuca przez ocean i pustynię parną, Każe, jak myśli, kraje i okręty zmieniać, Ogarniać wiecznie ziemię, której nie ogarną. |
Takie przekonanie było obowiązującym. Element owego, wprost fatalistycznego zdeterminowania losu wędrowców – co wskazuje na epokę Młodej Polski jako źródło – daje o sobie znać również w poezji Słonimskiego (np. w wierszu „Pozdrowienie”).
Z gruntu odmienną odpowiedź na wcześniej postawione pytania znajdziemy w wierszu Jarosława Iwaszkiewicza „Europa”(1921).
IWASZKIEWICZ – „EUROPA” – FRAGMENTY? |
|
---|---|
Za ciasno nam. Rzeki nasze wysychają I stają się coraz płytsze, zmieniają się w stęchłe kałuże; Fabryczne miasta rosną, na łąkach kopalnie torfu, Zamiast wysokich topoli dymią czarniawe kominy. Kazano nam wielbić ulicę, czcić beton, żelazo i kamień; Mówią nam: mosty spiętrzone są wyższe od wszystkich idei, Kwiatów białych zawieję zastąpi dziś pary pióropusz. W kałużach już tylko na drogach odbija się nieba okrawek, Obłoki z podwórza domów zdają się - ptaki dalekie. Przelatują, przelatują, przelatują obłoki nad miastem. Oddechu złapać nie można, trwoni się najświeższe chwile, Nie można się zamyślać, samochody lecą jak motyle, Jak ćmy snują się w świetle szare automobile. Jak werbel tysiąca tysięcy brzmią rozpędowe koła. |
|
Za ciasno nam. Okno otwieram i patrzę na morze nocy, Jak zwolna zalewa miasto, czerwoność zacierając, Jak z czernią zatapia mury, kominy do wież podobne i wieże, Jak czarnym gorącem przykuwa sen mój i moich współbraci. Schodzimy się czasem w kawiarni, zbieramy się wkoło stolika, I nikt z nas naprawdę nie dyszy i jeden drugiego nie słyszy. Tylko patrzymy w oczy podobne do stawów zakwitłych. Za ciasno nam. Stąd zadźwięczały w naszych powieściach pagody. I zobaczyliśmy z okna odległy szczyt Gaurizankar. Stąd to Murzynów rój począł nam znosić sorbety. Na próżno, na próżno się sili omdlała dziś wyobraźnia; Okręt wydawszy żagle stoi i czeka na drogę. |
|
Oto się jeden pochylił, zoczył nieba odbicie w kałuży I mówi: popatrz, to niebo jest takie jak w Europie, Obłoki tak samo mijają i kwiaty jak w Polsce są. […] I oto żagle zmienione, i ster inne bierze kierunki, Nawraca nawa wysoka brużdżąc ocean obcy. Wszyscy u burty skupieni patrzą, wciąż patrzą, wciąż patrzą, Czy nie zobaczą w oddali starego lądu Europy. Ziemia, rzucona niebacznie, z wód się wynurza [...]. - Ziemio nasza kochana, ziemio, którą chadzał Mickiewicz. Sługi my twoje jesteśmy, synowie marnotrawni, Nie damy ci zginąć ni umrzeć, nową oddamy ci krew. |
|
Ziemio nasza kochana, ziemio, którą chadzał Mickiewicz. Sługi my twoje jesteśmy, synowie marnotrawni, Nie damy ci zginąć ni umrzeć, nową oddamy ci krew. |
|
Sądzić można, iż tutaj Iwaszkiewicz – w ślad za Conradem – prowadzi dyskurs z Oswaldem Spenglerem, który uważał, że Europa weszła w fazę zmierzchu, zbliża się ku upadkowi. Uznawszy spostrzeżenia myśliciela Iwaszkiewicz, wprowadza z nich wątki aktywistyczne, aby sugerować konieczność ocalenia wartości. Świat wewnętrzny Europy jest więc szczególną kalką, syntezującą podróże romantyków. Tułali się oni po świecie, by jako skruszeni pielgrzymi w sposób niemal mistyczny odnajdywać ojczyznę. Gdziekolwiek byli, wypatrywali jej śladów.
Wbrew oczekiwaniu – gdyż od roku 1918 zdawało się to zbędne – bohaterowie poezji dwudziestolecia często napotykają za granicą ślady polskości. W pierwszym rzędzie ślady wędrówek romantyków, których podróże usiłują powtarzać. Bywa tak w utworach m.in. Słonimskiego, Balińskiego, Lechonia, Iwaszkiewicza, Kazimierza Wierzyńskiego, Józefa Czechowicza, Juliana Przybosia. U każdego z nich są to ślady różne i pełnią odmienne funkcje.
Wierszem bardzo ciekawym – może najważniejszym – jest „Ślad” Balińskiego.
BALIŃSKI – „ŚLAD” - FRAGMENTY |
|
---|---|
Na Libanie w dzień miętą pachnący i makiem, Wiem od ojca, co kraj twój w głębi serca pieścił I wspominał nam zawsze o jednym Polaku, Który tu kiedyś wiosną żył przez dni czterdzieści W klasztorze misjonarskim przy cedrowym szlaku. […] Od tej wiosny minęło wiosen co niemiara I tysiące księżyców wschodziło na schadzki, Nazywał się… nie pomnę już… poczekaj… zaraz… Słowacki! |
Fascynacja Balińskiego słowackim i Śniadecką wynika z tego, że nie bez racji czuje się do nich podobny. Jego cykl „Wieczór na Wschodzie” – z którego pochodzą omawiane wiersze – ujawnia również motywy rodzinne – Baliński w linii ojcowskiej był daleko spokrewniony ze Śniadecką. Jego wędrówki na Wschód są do pewnego stopnia podróżami szlakiem Śniadeckiej, która spędził tam część swojego awanturniczego życia. Dwudziestowieczne wojaże jak widać odbywają się często „tropem” romantyków.
Spośród różnorakich podróży, które doczekały się unaocznienia przez poetów, bodaj najbardziej urzekają wyprawy do kraju lat dziecinnych. To w pewnym sensie szlak Mickiewiczowski z Epilogu do Pana Tadeusza. Powrót - w wyobraźni – do rodzinnych stron ujawnia zarówno piękno ojczyzny najbliższej, jak i przywiązanie do niej. Świadectwem nostalgiczny wiersz Balińskiego „Elegia o ziemi rodzinnej”. Tę samą prawdę zdają się wyrażać wiersze: Kazimiery Iłłakowiczówny Do Wilna (z tomu Z głębi serca; 1928), Iwaszkiewicza "Nad sinymi brzegami Rosi..." (inc.; z tomu Powrót do Europy, 1931), Czesława Miłosza W mojej ojczyźnie (1937).
BALIŃSKI – „ELEGIA O ZIEMI RODZINNEJ” | IŁŁAKOWICZÓWNA – „DO WILNA” |
---|---|
|
|
IWASZKIEWICZ - "NAD SINYMI BRZEGAMI ROSI..." | MIŁOSZ - „W MOJEJ OJCZYŹNIE” |
|
|
W wierszach tych widać, że chociaż wiek dwudziesty przyniósł niepodległość, nie zdołał jednak spełnić wszystkich marzeń poetów. Dlatego zapewne okazał się na swój sposób okrutny dla wielu poetów, zwłaszcza kresowiaków. Może dlatego lubili odwiedzać kraj lat dziecinnych, lecz głównie we snach i marzeniach. Tylko wtedy miewał wartość azylu, inna sprawa, że często złudnego, gorzkiego, a nawet tragicznego.
Iłłakiewiczówna przedstawia niebyłą podróż do stron rodzinnych, „do kraju lat dziecinnych” jest to zarazem wyprawa „w poszukiwaniu straconego czasu”. Powtarza ona jakby emigrancką nostalgię Mickiewicza, ale nie utożsamia się z nią do końca – przezwycięża ją.
Ten sam wyraz nostalgii i smutku przemijania otrzymała podróż liryczna do kraju rodzinnego Miłosza. Mamy przed sobą swego rodzaju stop obrazów. Jest tak, jak gdyby dwie, różne tradycje emigranckiej poezji Mickiewicza starły się tutaj ze sobą – czy też ujawniły jednocześnie. Chodzi o „Epilog” do „Pana Tadeusza” i liryki lozańskie. Wyobrażonej podróży poety „w poszukiwaniu straconego czasu” i miejsc ukochanych towarzyszy „leśne jezioro ogromne”, „jezioro cieni”. Spełnia ono tę samą rolę, co lustro u romantyków. Odbija się w nim obraz przeszłości i jawi przyszłość.
Do wierszy „podróżniczych” zaliczyć trzeba, wyróżniający się migotliwością i gęstością znaczeń, Czechowiczowski poemat „dom świętego kazimierza”, ponieważ:
jego powstanie ma związek z „peregrynacją” autora do paryskiego przytułku, gdzie niegdyś zmarł Norwid.
bohater wiersza to romantyczny tułacz i pielgrzym.
odbywa się tam niejako wyprawa podmiotu lirycznego w przeszłość.
Na sposób impresyjny, technika zestawień, unaocznia poeta wędrówki Norwida po świecie oraz szlak jego duszy, trawionej nostalgią. Wiersz podtrzymuje tradycje wędrówek poetyckich „śladami” romantyków. Trudną codzienność Norwida zamienia w heroiczną legendę. Życie i dzieło Norwida wydają się nad wyraz rzadkim splotem, migocącym przeróżnymi znaczeniami.
Zjawisko wędrówek dwudziestowiecznych poetów szlakiem pielgrzymów z czasów romantyzmu wyróżnia się znamienną logiką wewnętrzną. Aczkolwiek niełatwo ją zwerbalizować, przypomina następującą prawidłowość o charakterze psychologicznym. Kto z bezinteresownych wędrówek zagranicznych wróci do kraju, ten – wcześniej, czy później – zacznie przemierzać wzdłuż i wszerz "swojszczyznę". Podejmie włóczęgi z ciekawości czystej, z konieczności utwierdzenia głębokiej i serdecznej przyjaźni z rodzinnym krajem. Temat taki znalazł w poezji dwudziestolecia znakomite realizacje.
Przykładem liryk Józefa Czechowicza „Przez kresy”:
CZECHOWICZ – „PRZEZ KRESY” |
|
---|---|
monotonnie koń głowę unosi grzywa spływa raz po raz rytmem koła koła zioła terkocze senne półżycie drożyną leśną łąkową dołem dołem polem nad wieczorem o rżyska księżyc ciemny czerwony wołam złoty kołacz nic nie ma nawet snu tylko kół skrzyp mgława noc jawa rozlewna wołam kołacz złoty wołam koła dołem polem kołacz złoty |
Ta fascynacja musiała znaleźć ciągi dalsze. Następnym etapem wędrówek stało się więc odkrywanie piękna różnych miejscowości i krain. Zaświadczają o nim wiersze: Prowincja noc, Cmentarz lubelski, Muzyka ulicy Złotej, Ulica Szeroka, Kościół Świętej Trójcy na Zamku, Wieniawa (z tomu Stare kamienie; 1934). Jednak na autorze Starych kamieni zjawisko się nie zamknęło.
Podobnie rzecz wygląda u Słonimskiego w jego iście "Or-Ot"-owskim zauroczeniu architekturą Warszawy oraz u Iwaszkiewicza, Balińskiego, Beaty Obertyńskiej w motywach kresowych, zwłaszcza ukraińskich.
W taki sposób odbywała się niejako powtórka romantyzmu. Wszak moda na wędrówki po kraju wyróżnia się niesłabnącą trwałością, obowiązywała w dwudziestoleciu międzywojennym. Przypominają o niej utwory, gdzie można znaleźć typową trasę wędrówek "po ziemi naszej" wraz z obiektami godnymi zwiedzania, a mianowicie: Tatry, Pieniny, Kraków, Wawel, Ojców, Sandomierz, Wisła, Warszawa, Gniezno, Puławy, itd. Ową trasę ustalili romantyczni pielgrzymi oraz pamiętnikarze: Seweryn Goszczyński, Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, Edward Dembowski, Tomasz Świecki,
Władysław Syrokomla. W jej oznaczaniu brali udział historycy. Do poezji wprowadził ją autor Pieśni o ziemi naszej (1843), Wincenty Pol.
Tradycja romantycznych podróży okazała się trwała. Jednak trudno nie odnotować niezbyt krzepiącej refleksji, a mianowicie tej, że podróże poetów dwudziestolecia „nie dorastają” znaczeniem podróżom romantyków. Okazują się po prostu inne. Poeci ci „podejmują” co prawda doświadczenie romantyków, lecz – mimo wszystko – Ti już doświadczenie nowe, dwudziestowieczne. Świadczy ono na pewno o przetrwaniu, bądź kontynuacji doświadczenia przodków, ale też o rozmijaniu się z nim, a nawet o zdradzie.