Biernat z Lublina
Wybór bajek
5. W kożdej rzeczy końca patrzaj
Liszka z kozłem w jednej chwili
Przyszli k studni, aby pili;
A chciwie się tam wpuścili,
Występu nie opatrzyli.
Potym zasię, gdy wen chcieli,
A żadnych stopniów nie mieli,
Zatroskał się kozieł ubogi,
Spuścił uszy, trzasnął rogi.
Liszka k niemu przemówiła:
"Jużem drogę wymyśliła,
Jako już stąd wynidziewa,
Jeśli sobie pomożewa:
Wespni się na swoje nogi,
Stań prosto, ściągnąwszy rogi,
A ja się tak wyprowadzę;
Potym o tobie poradzę".
On uczynił, co mu radziła:
Liszka po nim wyskoczyła
A nad studnią przebiegała
I z kozła się naśmiewała.
Kozieł wołał: "Wszakeś ślubiła,
Aby mię stąd wyzwoliła;
Pomoży-ż mi, gdyś na świebodzie,
Bych nie ostał w tej to wodzie!"
Liszka rzekła: "Koźle miły!
Rozumy cię omyliły,
Których w swej brodzie mało masz,
Chocia się w niej barzo kochasz.
Abowiem, by ty był rozum miał,
W studnią by był nie wstępował,
Ażeby pierwej opatrzył,
Kędy by zasię wyskoczył".
Wszelki mądry, kto ma działo,
Aby się mu mądrze zstało,
Koniec przeźrzy, niż co poczniesz,
A tak w szkodę nie upadniesz.
18. Praca bogactwa czyni
Winiarz jeden, bliski śmierci,
Chcąc nauczyć swoje dzieci,
Wszytkich sobie wezwać kazał,
Za testament im powiedział
Rzekąc: "Pieniądze, którem miał,
Na winnicy-m je zakopał;
Gdyć umrę, pilnie szukajcie,
A co potrzeba, najdziecie".
Oni, gdy tako mniemali,
Wziąwszy motyki, kopali;
Skarbu nigdziej nie tuczyli,
Aż się potym domyślili.
Bo winnicę rozkopawszy
Wzięli z niej pożytek więtszy:
Była ciem zawżdy rodniejsza,
W dawaniu wina hojniejsza.
A przeto kto chce bogaty być,
Oplwawszy ręce, trzeba-ć robić!
Orz rolą, kopaj korzenie,
Nie troszcz się o dobre mienie.
24. W cnocie ślachectwo zależy
Ryś z liszką niegdy się gadał,
Ślachectwem się jej przekładał:
"Jakom ja cudnej rodziny,
Ukazują me pstrociny".
Liszka rzecze: "Barzo błądzisz,
Iż się z skóry cudnym sądzisz;
Bo gdy z ciebie sierść opłynie,
Wszystko twe ślachectwo zginie.
Jać-em tedy ślachetniejsza
I więcej nad cię cudniejsza,
Iż o cudną sierść mało dbam,
W rozumie cudność pokładam".
Nietrwałe-ć zwierzchnie okrasy,
Wszystki się mienią za czasy;
Aleć to prawie ślachetny,
Który w sobie ma rozum cny.
101. Gdy się mocni mnożą, ludzi ubożą
Złodziej niegdy się ożeniał
A sąsiadów k swadźbie wezwał,
Którzy się tam weselili,
Tańcowali, jedli, pili.
Aż jeden mąż starszy rzecze:
"Szalenie się weselicie:
Wiele złego sam podziałał,
A cóż, gdy będzie dzieci miał!
Słońce niegdy toż działało,
Iż się też ożenić chciało;
Ziemia tę rzecz zrozumiała,
Tego dopuścić nie chciała,
Rzekąc: ŤDosyć mam ciężkości,
Cierpiąc twoje gorącości;
Cóż, by drugich słońc narodził?
Wszytko stworzenie by zgładziłť".
Źle ciem, gdzie się mocni mnożą,
Bo ine wszytki ubożą:
Nie patrzą dobra pospolitego,
Jedno pożytku swojego.
132. Bez prace nie będą kołacze
Oracz, dawszy słuszne dary,
Prosił nabożnie Cerery:
"Taki mi - pry -jęczmień rości,
By nie miał plew ani ości".
Ceres łatwie dopuściła,
By w tym jego wola była:
Jęczmień się goły urodził,
W żadnych plewach skryty nie był.
Ptacy, gdy to ubaczyli,
Łatwie wszytek wyłuskali.
Oracz sam siebie winował,
Iż bez prace bogat być chciał.
Żądny trudności nie ma dbać,
Kto chce spełna pożytki brać:
Takoć na świecie zrządzono,
Trudzą z pożytkiem złączono.
168. Kto miłuje księgi, nie miewa teskności
Rataj, mając pana swego
Męża w czytaniu pilnego,
Tam do jego książnice wszedł,
Gdzie on zawżdy swe księgi czedł.
A gdy go uźrzał samego
Nad księgami leżącego,
Jął ty słowa k niemu mówić:
"Jakoż możesz sam tuta zbyć?"
On mu rzekł: "Nigdy ja nie sam,
Zawżdy częstą biesiadę mam.
Terazć-em oto sam został,
Gdym ciebie przed sobą uźrzał".
Którzy ciem siedzą z księgami,
Nie mogą być nigdy sami,
Aże kiedy w ciżbie siedzą:
Tam dopiero sami będą.
190. Wilk wełnisty - złodziej isty
Wilk na się owczą skórę wdział
I pokorną postawę miał;
Takoż się miedzy owce wkradł,
Tajemnie ich wiele pojadł.
Potym więc pasterz obaczył,
Zdrajcę w owczej skórze łuczył
A natychmiast go uchwycił,
Swej się szkody nad nim pomścił.
Bowiem na drzewie wysokim
Obiesił go na kaźń wszytkim,
Aby nań drudzy patrzali,
Jego się działa wystrzegali.
Ludzie, kiedy to widzieli,
Na dziw się wszyscy zbieżeli
Pytając, przecz to udziałał,
Iż tako owcę uwiązał.
On im rzekł: "Łatwia przyczyna:
Iż mi była barzo winna!
Pasterzom ci owcą była,
A wilcze skutki pełniła".
Takież ci w Bożej owczarni
Są wilcy szarzy i czarni;
Wilczą sierść wełną przykryli,
Aby tak rychlej zdradzili.