NIEDOKOŃCZONY POEMAT dramat
I. WSTĘP
(Algier i Młodzieniec w stroju myśliwskim)
Młodzieniec podziwia piękny zachód słońca, wybiera się na polowanie i jest pewien, że dzisiaj coś upoluje. Algier jednak nie chce z nim jechać. Młodzieniec zastanawia się co mu jest, bo od kiedy słońce wczoraj zaszło, ten nie odezwał się do niego ani słowem a teraz ociąga się w polowaniu. Algier mówi, że zostaje i będzie się modlił do Pana, Młodzieniec chce poczekać, pomodlić się z nim, albo wrócić po niego, kiedy skończy, ale ten za każdym razem odmawia. Młodzieniec nie będzie umiał celować bez swojego towarzysza, ale i to go nie interesuje. Mówi, że z tego miejsca też mogą zobaczyć cały świat, zamykając oczy i pokładając swego ducha w Panu. W końcu Algier zostaje sam, mówi jeszcze do Młodzieńca, chce mu pomagać, ale tamten go już nie słyszy. Algier wznosi ręce i zaczyna się modlić: Bóg zakrył się obłokiem i ludzie nie mogą go znaleźć, ta chwila przejścia jest straszną pokusą, jeśli Pan jej nie skróci, to wielu ludzi zginie. Algier modli się za duszę, którą Bóg mu powierzył. Chce dać o niej świadectwo: jej właściciel nieświadomie ciągle wydziera się do nieba. Niech Bóg daruje mu, że za nim tęskni. Pora jego niewinności przemija i niedługo jego serce rozedrze walka dobra ze złem. Algier nie prosi o mniejsze cierpienia dla właściciela duszy, wie, że jego ból jest konieczny. Chce tylko, żeby Bóg zbawił go od wiecznej nocy Ducha. Prosi o pozwolenie, żeby mógł ostrzec go w przedostatniej godzinie.
Wchodzi młodzieniec, Algier jest zaskoczony, że tak szybko wrócił, nie zauważył, że minął już cały dzień, on nadal klęczał i się modlił. Młodzieniec opowiada skąd krew na jego ostrzu i ubraniu: trafił jakąś sarnę, ale spadła do przepaści i sam musiał po nią zejść, wziął ze sobą dwoje ludzi, ale kiedy byli już na dnie, gdzie było strasznie ciemno, coś się poruszyło. Myślał, że to jakieś zwierzę, więc wyciągnął strzelbę, ale okazało się, że zapomniał ją nabić. Okazało się, że to niedźwiedź. Jego ludzi strzelili ze swoich broni, ale tylko zdenerwowali misia, który zaczął ich atakować, tamci uciekli na drzewo a młodzieniec nie mógł uciekać, było mu wstyd, bo jego przodkowie nigdy nie uciekali, ani z polowań, ani z pola bitwy. Wyciągnął więc nóż i kiedy miś już go zaatakował, ten parę razy potraktował go nożem i go pokonał. Algier uznał, że to Bóg go uratował i powinien mu za to podziękować. Młodzieniec przyznał, ze może nie słowami, ale sercem całym, kiedy wyszedł z tego cało, wzniósł ręce do nieba.
Kiedy wracali i byli już blisko zabudować, spotkali dziewczynę, Młodzieniec chciał, żeby dała mu konwalię, które trzymała, ale ona podarowała je Algierowi, bo wygląda jak anioł, który stoi przy Bogurodzicy w ich kościele. Młodzieniec to potwierdził, powiedział, że kiedy spotkali się pierwszy raz też wyglądał jak anioł. Przyznał też, że duch Algiera jest wznioślejszy od niego. Przypomnieli sobie, jak się poznali, od tamtej chwili są przyjaciółmi: na Młodzieńca- Henryka napadli jacyś ludzie. Otoczyli go i krzyczeli „panicz” on wiedział, że go nienawidzą, ale nie wiedział za co. Wtedy pojawił się Algier i krzyknął, żeby go zostawili, gdyby nie on, to nie wiadomo co by się stało. Młodzieniec powiedział, że nigdy nie zapomni tej chwili, Algier stwierdził, że to nie jest tak ważne, jak słowa, które mu wtedy powiedział: „Oni niesprawiedliwi, Ty bądź więcej niż sprawiedliwy” tych słów nie może nigdy zapomnieć. Henryk mówi, że już do śmierci będą nierozłączni, ale Algier mówi, że umrze wcześniej, powtarza to jeszcze raz. Młodzieniec nie chce tego, bo już jego cała rodzina leży w grobach i nie chce zostać sam, ale Algier tłumaczy mu, że kocha się nie tylko żyjących. Jego duch zostanie w nim. Modlił się, żeby Henryk był Aniołem duchów niebieskich i wierzy, że tak będzie. Chce, żeby Henryk dał swoim braciom szczęście.
Młodzieniec zauważa, że byli blisko wioski a teraz nie wie gdzie są, zaczyna się denerwować, że zabłądzili, jego towarzysz zachowuje jednak spokój. Henryk nic nie widzi, nie wie gdzie są i nie może odnaleźć dobrej drogi, Algier go prowadzi a on mu ufa. W końcu w tej ciemności zauważa starego króla z brodą i berłem siedzącego na tronie, to zamieniło się w czteroskrzydlnego cherubina, później widzi naród śpieszący na sąd ostateczny, potknął się o wywrócone wrota, które prowadzą do starego cmentarza. Algier cały czas jest spokojny. Na cmentarzu Henryk opada z sił, musi wspierać się na ramieniu towarzysza, który chce go doprowadzić do białej kaplicy. Henryk zaczyna widzieć w Algierim zżółknięte czoło, zapadłe oczy, zestarzałe i wychudzone ciało. Dopytuje się czy to na pewno on. Tylko głos się nie zmienił. Teraz widzi nad głową jakiś krążący wieniec, zaczyna się go bać. Przypomina sobie ten wieniec. Widział go w domu ojca. Jego ojciec mówił, że przed laty był człowiek, który zwiedził piekło, czyściec i raj. Wchodzą do kaplicy, teraz Henry może spać.
II.SEN (pieśń z niedokończonego poematu) ułamek ten pierwszy raz był drukowany w Lesznie w 1852r.
Młodzieniec zobaczył Danta, który miał pokazać mu piekło dni teraźniejszych. Szedł więc za nim, mimo, że czuł, że idzie w nieskończoność złego. Najpierw zobaczyli postaci przygotowujące broń. Ich dusze były uwiązane przy nich, nie mogły ani odlecieć wolne, ani całkowicie wejść do ich ciał i był to wstęp do piekła. Ci ludzie od małego walczyli, nie wiedzieli w imię czego. Zapomnieli już skąd pochodzą i jak się nazywają. Dalej zobaczyli światło, czarne mury, kraty, łańcuchy i wielu ludzi obok jednego człowieka, który przewracał karty czarnej księgi. Przed nim był krzyż z Chrystusem, Dante się wzdrygnął- bluźnili Bogu, Boga samego imieniem. Wziął spod krzyża wór złota a wszystkim pot chciwości kapał z czoła, on ich uczył jak mają kłamać, przymilać się do tych, których potrzebują, bawić się z dziećmi, żeby wykradać tajemnice rodzin, kazał im iść w świat a oni ciężarni złotem poznikali jak mary. Z drugiej strony prowadzono człowieka, który błagał o jedzenie i picie, już cała jego rodzina umarła z pragnienia, oni pokazali mu zastawiony stół, ale kazali przysięgać, że będzie szpiegował. On się nie zgodził, więc z założonymi rękoma czekali na jego śmierć. W końcu mężczyzna się ugiął i zaczął przysięgać. Wtedy pojawił się anioł i rozpostarł skrzydła a gdy tamten skończył przysięgać krzyknął: Dusza jedna, Pani zginęła. Słowa te przeszyły serce młodzieńca, czuł nieznośny ból. I wracali już na powierzchnię ziemi. Znaleźli się w miejscu, gdzie Młodzieniec ujrzał jakby marę słońca w oddaleniu, a blask wydawał się bardziej jako choroba światła niż światło i w tej światłości przechadzali się ludzie, jakby narody ziemi. Byli w świątyni, w której ludzkość zamieszkała na dzisiaj, ale w której nie ma Boga. Każdy tam miał swój dołek i lampę na głowie, którą ten dołek oświecał, kiedy się schylił, kiedy umierali, rzucali się do tego dołu a dusze leciały z stronę odległego słońca. Na widok Dantego ludzie tłukli lampy i chcieli od niego złota wyciągając ręce. Dante zapłonął gniewem i odparł: „Opętane najemniki” a oni poupadali jak martwi.
Widmo ogarnęło młodzieńca i zleciało na ciemne dno otworu. Były tam dzikie postacie i 12 olbrzymów a trzynasty nożem wyrył im na plecach napisy RÓWNOŚĆ, WOLNOŚĆ … ich krew zbierał do czary, ale nie na pamiątkę ofiary, tylko, żeby ją sprzedać kupcom. Ten trzynasty obiecywał wszystkim, że kiedyś ich wyciągnie stamtąd. Jeszcze w innym miejscu spotkali niewiasty, jedna pytała, dlaczego strącili ją do ciemności, wszystkie krzyczały”sprawiedliwości!” spotkali kobietę w dwóch postaciach- białej i czarnej, kiedy przestała się modlić, biała zniknęła, jej imię- Beatryx. Wszystko zniosła oprócz pogardy, została zhańbiona. Kazała im iść za nią. Młodzieniec był jednak za słaby, nie chciał iść. Jej ukochany zostawił ją, porwały go męskie losy. Jej dusza już dawno umarła, ale ciało nie potrafi skonać. Padła na kolana, chciała wiedzieć, czy już zawsze tak będzie, pierwszy raz zapłakała. Dante ją uspokoił i chyba umarła. Byli też świadkami targów, zebrało się wielu ludzi i kupców, a ludzie niszczyli tarcze swoich ojców, żeby sprzedać to, co było na nich cennego. Wtedy przybyło też 12 olbrzymów ze swoim przywódcą, wielu się przestraszyło, przywódca krzyknął- równy podział wszystkim, albo zgon wam. Później sprzedał uzbieraną wcześniej krew. Dostał za nią diament zdjęty z krzyża na Golgocie i odeszli, a ludzie handlowali dalej. Byli tam też ludzie chorzy, żebrzący, słabi, tratowani przez innych, ale nikt im nie pomagał, nie zwracał na nich uwagi. W końcu Młodzieniec usłyszał głos „odwróć się od tego piekła podłych” Dante wziął go za rękę i zaczął wyprowadzać. Cień zapytał Młodzieńca, czy widzi czyściec dni teraźniejszych, on jednak tego nie widział, musiał przyjąć ten dar od Dantego, bo wzrokiem, którym widział podłych nie będzie mógł zobaczyć szlachetnych, ale najpierw będzie musiał uważnie wysłuchać: nie ma śmierci, są tylko straszne marzenia o niej. Zgon można sobie zadać tylko własnym znikczemnieniem, spodleniem się do nicości. Z tego nie ma odwrotu. Lecz jeśli ktoś ma odżyć, musi się przemienić, a każda taka przemiana jest jak śmierć- To próba grobu. Młodzieniec ujrzał mnóstwo ciał w powietrzu i poznał, że to naród w Chrystusowej męce- i łzy zalały mu powieki. Cień jednak kazał mu na to patrzeć, bo żeby zwyciężyć ból, trzeba go najpierw poznać. Widział mężów na krzyżach i niewiasty płaczące, krew z góry kapała na te tłumy, ale Cień kazał mu patrzeć. Wszystkie ciała krzyczały na swoim krzyżu, Młodzieniec usłyszał śmiech, okazało się, że to olbrzym. Był on katem, który teraz będzie kusił, żeby wyrzekli się wszystkiego, a jego uznali za króla- wtedy zdejmie ich z krzyży. Ludzie jednak nie zgadzali się. Młodzieniec zobaczył jakby dwie drogi mleczne chodzące z nieba, splatające się w krzyż na którym była postać z koroną cierniową z piorunów i ranami jak księżyce świecącymi, z których lała się tęcza. Młodzieńcowi jednak wydawało się, że widzi naród już martwy w tej jasności i krzyknął- za późno! Dante powiedział, że to jest czyściec dni teraźniejszych, bo ciała są umęczone, ale nad duszą narodu Najwyższy czuwa. Powiedział młodzieńcowi, żeby nie płakał nad nimi, tylko nad tymi z piekła, bo tu jest tylko ból- z bólu zmartwychwstanie duch. Tam rozpad i sądny zgon- z podłości zmartwychwstania nie masz.. Dante pokazał mu piekło i czyściec naszych czasów, nie pokazał mu nieba. Młodzieniec powoli się wybudzał ze snu.
III. karnawał na placu św. Marka w Wenecji. Młodzieniec, Bankier- Książe, wchodzący
Chóry greczynek, wenecjanek i cyganek śpiewają pieśni. Jedna cyganka zatrzymuje Młodzieńca, chce mu powróżyć z ręki. Kazała strzec mu się kobiet. Młodzieniec rozmawia z Bankierem-księciem, nigdy nie widział takiego karnawału, ale i tak najbardziej podoba mu się tutaj natura. Bankier zabiera go, żeby poznał paru ludzi. Bankier mówi, że też był taki, jak młodzieniec, zachwycał się naturą, ale musiał siedzieć w biurze, inaczej jego rodzina nigdy nie zostałaby książęcą. Nie miał czasu na tkliwości. Teraz nie ma skrupułów, żeby niszczyć inne firmy na giełdzie(kiedy jego ajent przyszedł i powiedział, że przez pewien ruch mogą zniszczyć jakieś firmy, to powiedział, że właśnie o to chodzi) bankier zapoznawał go z ludźmi, pokazał mu księżną a ten od razu się zakochał. Okazało się, że jest to żona księcia Rahoga, przed którym bankier bardzo ostrzegał Młodzieńca, nawet nie pozwalał mu na niego patrzeć. Wzięło go na poważnie, wydawało mu się, że gdzieś już ją widział, okazało się, że jest pochodzenia polskiego, prosił bankiera, żeby powiedział mu wszystko, co o niej wie- ostatnio odziedziczyła jakieś ziemie koło Odessy, książę wziął ją za żonę z dobrego domu, ale bez posagu. Nie był zadowolony z jej spadku, bo teraz ona miała coś własnego. On sam miał wiele majątków w różnych krajach. Książe nie jest dobry dla swojej żony, chodzą plotki, że ją bił, ale bankier nie pozwala komentować tego Młodzieńcowi, bo mogą tu być jego szpiedzy. Postara się go poznać z księżną, bo widzi, że już jest w niej zakochany. Młodzieniec mówi, że Polaków z dala od kraju łączy więź. On już w niej siostrę widzi. Bankier cały czas upiera się, że zakochany. Młodzieniec się wkurza i mówi, że Polacy tak mają, że raz żart jest fajny, ale za którymś razem żartujący może zginąć;) zaraz potem żegna się i wychodzi.
IV. pomieszkanie młodzieńca, na krużganku Algier, drzwiami wchodzi Jakób
Jest już ciemno a młodzieniec- hrabia jeszcze nie wraca, Jakób boi się o niego, ale Algier jak zwykle jest spokojny, w końcu w oddali widzą gondolę, na której jest ich pan. Młodzieniec przyszedł z gondolarzem- Ambrosio, który przewożąc go, opowiadał mu o Wenecji i o miejscu zamieszkania księżniczki. Pokazał mu drzwi, którymi księżna każdej niedzieli wypływa do kościoła( następnego dnia była niedziela). Młodzieniec odprawił wioślarza i kazał mu być gotowym następnego dnia. Sam zaś zaczął rozmawiać z Algierem, był bardzo przejęty, miał gorączkę. Zaczął mu opowiadać o tym kogo spotkał, co czuł. Algier przestrzegł go przed Rahogiem, przedstawił go jako największego wroga Polaków. Młodzieniec przestraszył się, że jego wybranka też jest zła, ale okazało się, że mąż jest dla niej katem, ona jest ofiarą. Młodzieńca męczy to, że nie może sobie przypomnieć, skąd zna tą kobietę, nie może się skupić na niczym innym. Algier przypomina mu, o czym rozmawiali, jak schodzili ostatnio z gór. Algier obiecał mu wtedy, że wprowadzi go do grona utajonych i tęsknionych. Młodzieniec twierdzi, że jest na to gotowy, więc za 3 dni o północy ujrzy na oczy wszystkie dzieje ziemskie, porówna je z tą kobietą i osądzi, czy godzi się jeszcze o niej marzyć. Algier pierwszy raz w życiu czuje się obco przy Młodzieńcu. Algier chce obietnicy, że Młodzieniec da sobie spokój z tą kobitką, ale on nie chce tego obiecać, kiedy słyszy jej głos, nie pragnie w życiu niczego więcej.
V.PODZIEMIA WENECKIE
SCENA I
Algier i Młodzieniec są w ciemnych podziemiach zamku, Młodzieniec się męczy, bo nic nie widzi, ale za to Algier jakby odzyskał siły, muszą zejść nisko, zna tam każdy schodek, wie jak iść i prowadzi Młodzieńca. W końcu widzą w oddali jakieś światło chór zaczyna śpiewać: Będą musieli sobie przypomnieć wiele rzeczy, wieki będą przelatywać. Najpierw zobaczyli BABILON. Błyskawica zalała wszystko, znowu nastała ciemność, Algier kazał czekać młodzieńcowi na następny wiek. EGIPT (za czasów Memnona). GRECJA( za czasów Platona), ZAKONNICY KARMELU- ESSEŃCZYCY, później wszyscy klęknęli, znowu nastała ciemność. Ukazały się Prowanckie równiny za czasów Albigensów- wszędzie trupy, zwęglone stosy, czaszki, ale zobaczyli też żywych. Strasznych ludzi w habitach i kapturach, odprawiali swoje prześladowane obrzędy- wzywali Ducha w milczeniu( chodziło tu o RZYMSKIE CZASY PRZEŚLADOWANIA CHRZEŚCIJAN) Młodzieniec chciał biec na pomoc, ale Algier go przytrzymał, „to było a nie jest”. Zanim Młodzieniec się obejrzał, byli już w czasach ZAKONU KRZYŻACKIEGO- mówią, że źle się dzieje, bo powinno być jedno zdanie Boga a teraz król i papież oddzielnie rządzą.
Nie ważne czy król, kapłan, czy gmin, każdy w dniu zwycięstwa bezmiłosierny. Coraz mniej Chrystusa w świecie.
Dalej widzi jakiś SYNÓW TEMPRALIUSZY, którzy oddają życie w ręce mularzy. Młodzieniec z Algierem idą dalej. Tam zostaje już tylko ciemność. Chór nadpowietrznych głosów mówi, że rozdzieliła się dusza świata i kościół się rozdzielił. Z każdej strony zaczęły pojawiać się lampy, sztandary, czarne obicia. To pogrzeb czyżby całego świata? Ziemia rozstąpiła się i z przepaści wzniósł się katafalk. Trzy postaci dsłoniły ciało, był tam Archanioł a jego skrzydła były spięte trzema rękojeściami mieczów wbitych jak 3 wielkie krzyże w piersi. Młodzieniec strasznie się przejął, chór karłów próbuje zabić tego archanioła ale miecze nie chcą przebić jego serca a skrzydła, które ciągle oblewają krwią, cały czas są nieskazitelne. Później KAWALERY SZKOCKIE, jest tu obecny chór mularzy i chór odrodzonych- Ci którzy wierzą w Chrystusa to kłamcy. Ich obalić a królować będzie rozsądek. Idą przez ulicę gilotyn, ciągle ścinają nowe głowy a orszak mularzy sobie śpiewa. Mularze sa zmęczeni zabijaniem chcą odpocząć, ale widzą tylko śmierć i ciemność, nie wiedzą co robić, ale chór odrodzonych karze im iść dalej i dalej, w ciemność. Mularze przeklinają odrodzonych- potrafią śmierć roznosić jak Bóg, ale nie potrafią jak on wskrzeszać ani tworzyć. Dalej NAPOELON, chór powoli kazał im się zbierać na powierzchnię. Jeszcze widzą swoje czasy, ale nie takie jakie są w rzeczywistości, ale takie jak powinno być. Młodzieniec słyszy muzykę jak z raju, przejdą przez drzwi i całe cierpienie zniknie.
VI.PODZIEMIA WENECKIE
SCENA II
Ogromna sala, w głębi na wzniesionym tronie siedzi prezes w białej todze. Wzdłuż ścian po obu stronach chóry narodów, każdy w swoich barwach. Pankracy na czele chóru polskiego.
Algier robi małe wprowadzenie, kogo tu przyprowadził, prosi, żeby reszta przyjęła Młodzieńca, bo on pomoże im przyśpieszyć mające nadejść wielkie dni. Chór niewidzialny przyjął Henryka i chóry narodów zaczęły go witać.(chór irlandzki, włoski, germański, francuski, słowiański, polski) Pankracy dał mu jeszcze biały miecz i karmazynową czapkę, co oznaczało, że należy do ich grona. Algier też jest z nimi. Prezes kazał mu podejść do tronu i opowiedzieć, co widział tej nocy: *ciało pogańskie tęskniące do chrześcijańskiej duszy, aż dostąpiło objawu niebianki *myśli święte, ale takie, które nie zeszły na ziemie, kwitły tylko w niebiosach *rozpacz ciał, których dusze latają nad nimi, ale nie mogą ich ściągnąć do swoich piersi, więc płaczą. Prezes czyta fragment ewangelii św. Jana i pyta młodzieńca, jaki wiek uwielbił Chrystusa, ale ten odpowiada, że żaden. Prezes jednak nic nie każe młodzieńcowi z tym robić, oni tutaj tylko objawiają prawdę, jeśli ktoś ją odnajdzie, to sam będzie wiedział jak dalej postępować. Prezes tłumaczy, co to jest wolność, że bez miłości nie można niczego zbudować. Pankracy mu przerywa, uważa, że naraża Młodzieńca roztkliwiając go. Poradzili sobie kiedyś ze szlachtą, ale jak teraz poradzą sobie z finansistami, bankierami. Pankracy narażając się Prezesowi, który był przeciwnikiem rozlewu krwi, mówił dalej. Ludzie mogą oddać wiele pieniędzy, skarbów, ale nie zrezygnują ze swojej dumy i prędzej czy później znowu będą chcieli powrócić do władzy, dlatego nie można mieć dla nich litości, trzeba ich zabić, a później można tworzyć świat w miłości. Algier chce ratować Młodzieńca, który już całkowicie nie wie, co robić. Za pozwoleniem prezesa wstępuje na mównicę. Blauman mówi mu, że tylko rzezią może uratować lud polski. Aligier odpowiada Pankracemu, że nie wie co to naród, chce mieć władze a pewnie nawet sam nie wierzy w to, co głosi. Pyta go, czy wierzy w to, że trzeba zgładzić polską szlachtę, żeby rozpocząć trzecią godzinę świata, nawet jeśli trzeba będzie na chwilę wyrzec się Boga, Pankracy wymiguje się od odpowiedzi, każe przemawiać Juliniczowi, ale Aligier chce znać odpowiedź Panracego, mówi, że jest niewdzięcznikiem, bo chce występować przeciw swojej matce Rzeczpospolitej. Pankracy wzburza lud, to jest za nim, ma odłączyć się od chóru polskiego i stanąć przy nim( demokraci poszli za nim) Pankracy chce przetrwać, nie ważne jak. Cel uświęca środki. Chór niewidzialny jeszcze przestrzega Pankracego, bo Ci którzy nie dotrzymali wiary będą objęci hańbą po tej i tamtej stronie grobu, ale Pankracy się nie boi. Prezes kazał zastąpić drogę buntownikom. Aligier wyprosił, żeby wierna część chóru polskiego nie musiała brać udziału w tych rozkazach, bo to jednak bracia. Prezes rozkazał przynieść tyle trumien ilu zdrajców. Pankracy każe chwytać za broń. Z każdego państwa po kilku ludzi przeszło na stronę buntowników.. Prezes zaczyna wygłaszać wyrok. Pankracy straszy, że do niego strzeli, ale nikt na to nie reaguje. Pankracy został przeklęty. Zdrajcy zostają puszczeni, nie zostaną ukarani śmiercią. W trumnach pozostanie to, co było w nich ludzkie. Wszyscy śpiewają pogrzebową pieśń, zapalają gromnicę zastępcom Pankracego zostaje Aligier. Trumny kazano nieść za wygnańcami aż do miejsca, gdzie otworzą im ścianę pod ziemią. Pankracy cały czas nie przejmuje się tym, co się dzieje. Kiedy doszli do wyznaczonego miejsca, zgaszono gromnice, popiół strząsnęli na zdrajców a oni umarli. Prezes kazał się rozejść ludziom i pamiętać o tym, co widzieli, żeby pokusy nie przychodziły im do głowy.
(koniec pozostałego rękopisu)