Chwalił się "skarbem" z Polski - teraz dopadła go policja
Opisywał siebie jako żydowskiego Indianę Jonesa. Mówił, że jego misją jest ocalenie i odnowienie egzemplarzy Tory, które zostały odebrane Żydom podczas Holokaustu. Jednak prawda o rabinie Menachemie Youlusie okazała się zupełnie inna. W środę na Manhattanie został zatrzymany i oskarżony o oszustwa - pisze "The New York Times".
Oskarżenie prokuratorów nie pozostawia złudzeń: 50-letni rabin nigdy nie był w miejscach, o których wspominał, chwaląc się rzekomymi odkryciami egzemplarzy Tory w obozach Auschwitz, Bergen-Belsen czy w Iraku w 2007 r.
Youlus został oskarżony o sprzedawanie fałszywych egzemplarzy Tory i zainkasowanie setek tysięcy dolarów dzięki Save a Torah, działającej od siedmiu lat organizacji non-profit, której jest współzałożycielem. Niezgodne z prawdą okazały się też twierdzenia rabina, że był "bity, wrzucony do więzienia i zadłużony na 175 tys. dolarów z powodu swoich ekspedycji do Europy Wschodniej (m.in. Polski w 2004 r.)".
REKLAMA | Czytaj dalej |
---|
Trzy lata temu w Dniu Pamięci o Holokauście, w głównej synagodze na Manhattanie rabin chwalił się Torą, którą miał znaleźć w Polsce za pomocą wykrywacza metali. Mówił też, że kościelny spalił większość zwojów, zanim pojawili się Niemcy, a żydowscy więźniowie w Auschwitz ocalili cztery zwoje i przed śmiercią w komorze gazowej przekazali je księdzu. Gdy historycy zaczęli kwestionować odkrycie rabina, on bronił się, że nie pamięta nazwiska polskiego księdza, który miał umrzeć po jego wizycie w Polsce.
Zdaniem śledczego Grega Ghiozziego, rabin Youlus wziął ponad 340 tys. dolarów z 1,2 mln, zebranych na cele charytatywne. Na własne potrzeby (m.in. posiłki, wizyty lekarskie, opłaty za prywatną szkołę dzieci) duchowny wydał 145 tys.
Rabin odrzucił zarzuty i wyszedł na wolność po wpłaceniu 100 tys. dolarów kaucji w sądzie na Dolnym Manhattanie. Jego proces trwa.