J. Marchwicki – Gnoza i ubóstwo nihilizmu
Maj 13, 2011
Julian Marchwicki
Gnoza i ubóstwo nihilizmu
Rewolucjonizm, radykalizm, antysystemowość, ekstremizm – te i podobne pojęcia często pojawiają się obok siebie, a czasem są używane wymiennie. Oczywiście wszyscy krytykują „rewolucjonizm”, „radykalizm” i „antysystemowość” w ich drobnomieszczańskiej postaci parad równości i mas krytycznych – jednocześnie jednak fetysz „rewolucjonizmu”, „radykalizmu” i „antystystemowości” jest powszechny, zarówno wśród tzw. skrajnej „lewicy”, jak również ich prawicowych kolegów, o ile tylko wiąże się z jakimś sorelowskim mitem przelewu krwi i kruszonych kości, o ile towarzyszy mu wyidealizowany obraz kszatriji – aryjskiego wojownika, sowieckiego mocarza, trzecioświatowego nadczłowieka, który mocą swojej woli kruszy kajdany zniewolenia i przeciwstawia się władcom tego świata.
Gdzie narodził się ten fetysz? Na pierwszy rzut oka jego początków można szukać w faszystowskiej propagandzie, ale dlaczego socjotechniczne narzędzie mitu nie tylko wciąż zyskuje na popularności, lecz także zaczyna być traktowane jako wyraz taktyki bądź teorii równorzędny z racjonalną analizą rzeczywistości, także wśród grup lewicowych i komunistycznych?
Narodowi bolszewicy, sytuacjoniści, Junger, Sorel, Nieczajew, Evola i cała reszta tej bandy – niektórzy mniej, inni bardziej popularni, w zależności od tego, czy ktoś znajduje się bardziej po prawej, czy po lewej stronie barykady. Wspólny dla wszystkich: pęd do zniszczenia, chaosu, obalenia panującego porządku. Antysystemowość. Zapalczywa emocja.
Umowny początek i sztandarowy reprezentant: Georges Bataille. Połączenie socjalizmu i surrealizmu, chęć zniszczenia „wszystkich uczuć które uciskają człowieka”, fascynacja „perwersją i zbrodnią”. Programowy i wyrażony explicite cel: „zniszczenie świata”. Bakunin: rewolucja jako eksplozja „złych pasji” i „zniszczenie porządku społecznego”. Nieczajew i jego nieograniczona, wręcz chrześcijańska nienawiść do otaczającej go rzeczywistości. Kali juga, apokalipsa – świat ma zostać spalony i odbudowany na nowo. Sytuacjoniści: jedynym postulatem jest wolność absolutna, wolność której nie może ograniczać nawet racjonalne formułowanie postulatów społecznych i politycznych. Rewolucja staje się domeną poezji.
Usprawiedliwienie w postmodernistycznej filozofii: Foucault potrafi dokonywać interesujących i trafnych obserwacji natury historycznej, a zarazem obracać się w otoczce mitu i irracjonalnej, wolicjonalnej, nienaukowej negacji – często na tej samej stronie. Dekonstrukcja dla samej dekonstrukcji. Antysystemowość jako fetysz i moda.
Fetysz ten osiąga apogeum i najbardziej bezpośrednie wyrażenie w hasłach narodowych bolszewików. Na przykład w tym:
„Nie ma już lewicy i prawicy – jest system i jego wrogowie”.
Czym jest system? System to Szatan. Ziemskie imperium, któremu fetyszyści przeciwstawiają Królestwo Niebieskie – powrót do Złotej Ery, który będzie jednak mógł nastąpić dopiero po apokalipsie. Rewolucjonizm, radykalizm, antysystemowość.
Rewolucjonizm sam w sobie oznacza uznanie rewolucji jako pełnoprawnego, a przy tym preferowanego, lub uznawanego za jedyny środka zmiany społecznej. Marksizm jest rewolucyjny, ponieważ udowadnia w racjonalny sposób, że przejście od kapitalizmu do socjalizmu jest niemożliwe na drodze nierewolucyjnych metod – np. parlamentaryzmu, trade-unionizmu czy post-stirnerowskiego insurekcjonizmu.
Radykalizm sam w sobie oznacza sięganie w analizie społeczeństwa do najgłębszych przyczyn zastanego stanu rzeczy, badania genealogii poszczególnych aparatów społecznych jak i całego systemu społecznego. Marksizm jest radykalny, ponieważ badając społeczeństwo opiera się na najgłębszych, tj. ekonomicznych źródłach porządku społecznego.
Co oznacza fetyszystyczna „antysystemowość”? Anysystemowość oznacza połączenie rewolucjonizmu i radykalizmu podniesionych do rangi najwyższej wartości w jedno, idealistyczne bóstwo, oderwane od realnych warunków społecznych, napędzane jedynie frustracją swoich wyznawców. Polityczny nihilizm to rodzaj perwersji, w tym sensie, że zbudowany jest na osobistych problemach natury psychologicznej. Odrzucenie, niska samoocena, tłumiona agresja, lęk – dodajmy do tego dostęp do internetu i otrzymujemy cierpiących na zaburzenia urojeniowe samozwańczych, wojowniczych radykałów, którzy chcą siebie postrzegać jako krzyżowców, zawodowych rewolucjonistów, elitarnych nadludzi znajdujących się moralnie i intelektualnie wysoko ponad szarą masą: każdy z nich chce być Durrutim, Skorzenym, Dzierżyńskim. Na razie jeszcze pije piwo, wkrótce zaś będzie pił krew, jakby była to woda.
Polityczny nihilizm to perwersyjny manicheizm usiłujący schować się za złudzeniami racjonalności. Uznaje on – nawet jeżeli się do tego nie przyznaje – istnienie dwóch światów. Ten pierwszy to świat w którym żyjemy, pełen cierpienia i głupoty, świat którego panem jest wszechmocny Szatan. Ten drugi, inny, lepszy świat, to domena dobrego Boga. Królestwo moje nie jest z tego świata.
Fetyszyści rewolucji, domorośli radykałowie, młodociani ekstremiści. Ich religia, ich ideologia to nihilizm. Nieważne czy sami siebie nazywają komunistami, anarchistami czy nacjonalistami – w gruncie rzeczy wszyscy z nich są chrześcijanami w przebraniu; nieważne w jak złożonych słowach nie opisywaliby swoich poglądów, tak naprawdę nie wykraczają one poza pragnienie ucieczki od realnego świata zakorzenione w panicznym strachu przed rzeczywistością.
Nasz świat to niedoskonałe królestwo materii. Istotnie pełne jest ono głupoty i cierpienia. Głupoty, którą możemy przezwyciężać; cierpienia, z którym możemy walczyć, a walcząc z którym stajemy się silniejsi. Realny świat, realne problemy, które rozwiązujemy dzięki rzetelnemu, naukowemu podejściu. Teoria względności, dobór naturalny, materializm historyczny – twory i narzędzia ludzkiego umysłu. Jeżeli tym światem rządzi Szatan, to jesteśmy jego czcicielami – ponieważ to z tym światem łączymy nasze dążenia, ponieważ to przyszłość tego świata mamy na uwadze.
Nie potrzeba nam nihilizmu i nihilistów, nie interesuje nas chrześcijański eskapizm. Jesteśmy naukowymi socjalistami.