S I Witkiewicz Wybór dramatów BN

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Dramaty, wstęp J. Błoński

Teoria sztuki u Witkacego swą genezę ma w malarstwie. Jego twórczość ma charakter uniwersalny.

Witkiewiczowie to ród o korzeniach na Żmudzi (majątek skonfiskowany za udział w powstaniu 1863). Stanisław Witkiewicz ojciec był wręcz instytucją patriotyczno-kulturalną. Do Zakopanego ściągała cała artystyczna śmietanka. Młody Witkiewicz miał całkowitą swobodę w rozwijaniu swych pasji i nieprzeciętnych uzdolnień (nie uczęszczał do szkoły – prywatni nauczyciele, często wybitni profesorowie). Studiował krótko na ASP w Krakowie.

Był zwolennikiem indywidualizmu w sztuce (opozycja względem poglądów ojca). Sztuki nie utożsamiał z odwzorowywaniem natury (mimesis), nie zgadzał się też z narzucaniem jej kagańca utylitaryzmu. Po uniezależnieniu się od dominującego wpływu ojca, Witkacy musiał wybrnąć z dylematu czym jest sztuka i czemu służy – metafizycznej prawdzie czy wyjątkowej jednostce. 622 upadki Bunga (młodzieńcza powieść, nigdy za życia artysty nie wydana) obrazują to wahanie. Bungo to młody artysta, alter ego autora, który zdradza swe artystyczne powołanie, skuszony urokami życia (miłość). Tymczasem, aby być artystą trzeba poświęcić życie na ołtarzu sztuki albo wręcz przeciwnie, własne życie kształtować na wzór dzieła sztuki. Wg Witkacego miłość jest najgroźniejszą przeciwniczką sztuki (łudzi artystę uczuciem radości).

Mamy wiele sprzecznych relacji o Witkacym. Miał niesamowite poczucie humoru, które maskowało jego tragiczną samotność. Cechowało go też niewątpliwie usposobienie maniakalno-depresyjne. Czuł się winny śmierci samobójczej swej narzeczonej Jadwigi Janczewskiej. By ukoić smutek jeden z przyjaciół (Bronisław Malinowski, etnolog) zabiera go w podróż badawczą do Oceanii (Witkacy miał być rysownikiem i fotografem). Po wybuchu wojny zostaje odesłany z Australii do Rosji. Wstępuje – choć nie musi – do elitarnego oddziału gwardii carskiej. Trudno określić dokładnie, co działo się z nim podczas rewolucji w Rosji, nie wiemy też jak wrócił do Polski. Pewne, że katastrofizm Witkiewiczowski ukształtował się właśnie podczas pobytu w Rosji. W Odrodzonej związał się z formistami – nadal uważając siebie głównie za malarza. Coraz częściej jednak jego dzieła zmierzały w kierunku ekspresjonizmu. Nadal jak lew bronił metafizyki. Prowokujące Nowe formy w malarstwie (1919) przyniosły za jednym zamachem wykład ontologiczny, estetykę Czystej Formy, poglądy historiozoficzne i malarskie. Zaczął pisać dramaty, zajął się też publicystyką. Zniechęcony niepowodzeniami awangardy malarstwo porzucił ok. 1925. Pozostał wszak portrecistą. Był płodnym dramaturgiem – niedocenianym (miał wiele wystawień w latach 20., nieliczne w 30.). Traktowano go jako ekscentryka, mówiono o nim wiele, ale zawsze się z nim nie zgadzano. Zwrócił się ku powieści (Pożegnanie jesieni 1927, Nienasycenie 1930), to znów filozofii (Pojęcia i twierdzenia implikowane przez pojęcie istnienia 1935) i publicystyce. W latach 30. wzrasta zainteresowanie Witkacym, zwłaszcza wśród młodych, których ciekawił jego katastrofizm i pesymizm historyczny. On sam witał z entuzjazmem „Sklepy cynamonowe” Brunona Schulza, w których widział urzeczywistnienie Czystej Formy.

Po wybuchu wojny kieruje się na wschód Polski. Kiedy wkraczają Sowieci, 18 września, zażywa truciznę i przecina sobie żyły jednocześnie.

Dzieło sztuki miało stanowić wyraz i jednocześnie stawać się przyczyną uczucia metafizycznego: miało być manifestacją jedności w wielości. Na tym polegało piękno artystyczne, które osiągnąć sztuka winna przy pomocy środków czysto formalnych (w malarstwie: kolor i kształt – nie temat). Jeśli chodzi o poezję, wyróżnił trzy rodzaje wartości poetyckie: dźwiękowo-rytmiczne, pojęciowe i obrazowe, przy czym najwięcej uwagi poświęcał warstwie znaczeń (analogony owych prostych jakości: koloru i kształtu w malarstwie czy dźwięków w muzyce). „Nienasycenie formą” to konieczność potęgowania podniet formalno-metafizycznych („Sztuka staje na pograniczu obłędu”).

Doznania metafizyczne dostępne są tylko jednostce, społeczeństwo zaś traktuje sztukę, religię i filozofię czysto instrumentalnie, spożytkowując je dla swoich potrzeb… albo nie zajmuje się nimi wcale, pisał. Wraz z rozwojem cywilizacji postępuje coraz głębsze uspołecznienie, a rozwój społeczeństwa ogranicza jednostkę. W końcu zaś wszyscy się do siebie upodobniają, zaś metafizyczne uczucie (wraz z religią, filozofią, sztuką) – zupełnie zaniknie. Łatwe szczęście ludzkości zabije trudną radość wyjątkowych jednostek, pisał.

Wraz z rozwojem techniki w XIX w. w miejsce wartości absolutnych (np. Bóg, Honor, Ojczyzna) zaczęły wkraczać wartości społeczne (np. utylitaryzm). Całkowite uspołecznienie jest niczym innym jak podporządkowaniem interesów indywiduum Interesom ogółu.

Coraz bardziej zmechanizowane i uspołecznione społeczeństwo wyjałowieje (przestanie interesować się sztuką, religią i filozofią na rzecz zaspokajania swych potrzeb – konsumpcjonizm?), nastąpi zanik uczuć metafizycznych na korzyć ogólnej szczęśliwości.

Podsumowując, etyka – rozumiana jako zespół reguł społecznego współżycia – rozeszła się zupełnie z estetyką i metafizyką.

Powstaje paradoks: rozwój społeczeństwa prowadzi do szczęścia jednostek, ale też zaniku przeżyć duchowych. Witkacy z jednej strony nie mógł ganić chęci osiągnięcia szczęścia, ale jako artysty, najważniejsze dlań winny być doznania metafizyczne.

Sztuka (kultura) skazana jest na klęskę, tak jak upadła religia (dziś nieważne w co wierzysz, bylebyś był użyteczny dla masy) i filozofia (obecnie myśliciele dokonują demontażu filozofii; wg nich nie ma Prawdy Absolutnej, prawda jest względna). Zgubą sztuki będzie zaspokajanie nienasycenia formą. Sztuce współczesnej nie wystarcza harmonia i symetria (jak sztuce antenatów) – dziś niezbędne są dysonanse i asymetrie. W końcu prowadzi to do perwersji, dziwactw – jak w dziełach van Gogha czy Picassa (Sztuka staje na pograniczu obłędu, pisał). Ale sztuka obu artystów jest jedyną postacią piękna nam dostępną (hm… a zabytki i muzea?).

Sztuka zamrze, gdy artyści dojdą do ściany: gdy nie będzie już można wymyślić większych dziwactw. Domy fabryk przesłoniły niebo, myśliciele – niczym Piłat – umyli ręce i artysta pozostał samotny wobec metafizycznej zagadki i milczącego, obojętnego tłumu, pisał.

Teorię teatru Witkacy zbudował na analogii z malarstwem. Największym wrogiem Czystej Formy w teatrze jest tradycja realistyczno-naturalistyczna, która wprowadza logikę prawdopodobieństwa i psychologiczne umotywowanie postaci. Symbolizm (a więc i teatr romantyczny) oraz tendencje pozytywistyczne nie mają prawa wstępu do teatru Witkacego.

Jego bohaterowie zachowują się niecodziennie, tworzą fantastyczne państwa, obłędne matematyki, nowe religie, niesłychane kombinacje erotyczne, oparte oczywiście o sadomasochistyczne fantazmaty – wszystko to jest jednak działalnością zastępczą albo raczej grą, dzięki której spodziewają się zaznać uczucia metafizycznego w życiu.

Tak naprawdę tylko artysta jest w naszych czasach człowiekiem i tylko za pośrednictwem sztuki można osiągnąć metafizyczne zaspokojenie. Los aspołecznych metafizycznych istot bez formy, przeżywających swój metafizyczny niepokój w czysto życiowych przejawach (jak pisał) musi być więc dziś – na tle reszty normalnego społeczeństwa – po prostu komiczny. W istocie: wszystkie sztuki Witkacego cechuje tonacja ironiczna, groteskowa i parodystyczna. Postępowanie bohaterów – niby tak bliskie autorowi – zostało ujęte karykaturalnie. Witkacy ośmiesza własnych bohaterów. Dlaczego?

Jednak nawet podwójnie skompromitowani bohaterowie są użyteczni – dla autora. On bowiem – odtwarzając porażkę sztuki życia – buduje dzieło sztuki prawdziwej, siebie samego w pełni metafizycznie przeżywa! Powstaje paradoks artysty: Witkacy pokazując klęskę poszukiwaczy Tajemnicy, sam ją osiąga. Z drugiej jednak strony jest więc pasożytem, z tego powodu czuje się winny.

Witkiewicz wprowadził pewną gradację doznań metafizycznych: jego bohaterowie odczuwają banalny urok życia, a czasami też dziwność realistyczna (narkotyki etc.), najmniej zaś – metafizycznego zachwycenia dziwnością istnienia. Doznania te bywają spokrewnione, a jednak tak różne: bowiem urok życia jest jak nostalgia, która budzi tęsknotę za autentykiem (dziwnością istnienia). Podobieństwo tych namiastek do prawdziwej dziwności istnienia rodzi jednak wiele niebezpieczeństw: iluż artystów wzgardziło sztuką, bo zwiodły ich miraże błahych uroków życia. Człowiek przyszłego społeczeństwa skazany jest na namiastki – jedynie uroki życia.

Temat wtajemniczenia (Nowe Wyzwolenie) – młody człowiek zostaje wprowadzony w społeczność dorosłych (artystów, działaczy politycznych…). Wtajemniczeni poznają piękne uroki sztucznych rzeczywistości budowanych przez postaci Witkiewicza, ale i zapoznają się z doktrynami filozoficznymi pokrewnymi autorowi.

Temat upadku tytana (Mątwa) – ów tytan, osobnik próbujący za wszelką cenę zaspokoić metafizyczny głód poprzez zakładanie klubów wtajemniczonych, przygotowywanie przewrotów, dokonywanie niezwykłych odkryć naukowych etc. jest skazany na klęskę, podobnie jak jego dzieła, które stają się komedią. Temat ten urzeczywistnia wewnętrzną sprzeczność, na jaką skazani są wszyscy, którzy w realności szukają metafizycznego absolutu.

Temat losu artysty w społecznym kataklizmie (Matka, Szewcy) – problematyka jednostki schodzi na dalszy plan wobec proroctwa końca cywilizacji. Artysta tutaj niszczy się sam, zanim nawet unicestwi go rewolucja.

Zostawiając tematykę a przechodząc do materii, którą się posługuje Witkacy, trzeba zaznaczyć iż jest ona przebogata: autor raz umieszcza akcję w międzywojennej Polsce, na morzach południowych, czy w fantastycznym średniowieczu oraz przyszłości. Dyskutuje żartobliwie z najnowszymi odkryciami (teoria mnogości, kompleks Edypa) jak i z tradycją (przerabia ograne wątki dramatyczne). Z erotyki, której wiele na stronicach dramatów i powieści, wyłania się mizoginizm pisarza, zawikłany stosunek do matki, symbol hermafrodyty, natręctwo samobójcze. Ale wszystko to zostało odrealnione i ujęte w szyderczy cudzysłów. Dramaturgia Witkacego nie ulega realistycznemu odczytaniu.

Matka – temat wtajemniczenia:

Leon, bohater dramatu, jest filozofem, który chce zreformować społeczeństwo. Leon ma świadomość, że mechanizacja społeczeństwa doprowadzi do katastrofy – pragnie więc uświadomić o niebezpieczeństwie ludzi. O dziwo, jego prorocze broszurki wzbudziły zaciekawienie… Aby je jednak napisać i wydać stręczył i sprzedawał żonę, poszedł na utrzymanie rozpasanej milionerki, został orfin omanem, a nawet – agentem obcego mocarstwa, któremu sprzedawał wojskowe sekrety. A przy tym wszystkim jest niezaradnym maminsynkiem.

Lekcja moralna: Leon płaci grubą cenę – stając się moralnym potworem – za prawdę, którą odkrył, podobnie jak artysta okupuje zwykle obłędem rewelacje sztuki. W ostatnim akcie następuje podwojenie rzeczywistości: może pod wpływem morfiny? czas zawraca a przestrzeń się zacieśnia do niewielkiego pokoju – raz jeszcze, w przyspieszeniu, powtarza się los Leona. Przypomina to nieco teatr absurdu. Witkacy ukazuje tragikomiczną konieczność, która skazuje bohaterów goniących za mirażem Tajemnicy Istnienia, próbujących zaspokoić nienasycenie – skazuje ich na samozagładę. Leon powtarza w kółko czyny, gesty i uczucia, które go wyczerpują i wreszcie zabijają. Ogarnięty metafizyczną namiętnością, musi działać przeciw sobie samemu, znieprawiać się i wynaturzać aż do momentu, kiedy pada ofiarą własnego szaleństwa i społecznej zemsty (zabijają go robotnicy).

Matka jest sztuką wyjątkowo przykrą: wszystkie ludzkie uczucia (zwłaszcza te najświętsze) zostają tu wydrwione, wręcz zohydzone. Melodramatyczny motyw matki, wyzyskiwanej przez dzieci, zostaje wyolbrzymiony, prowadząc do ośmieszenia Leona, jak i samej matki, która przypomina nakręcony automat. Sama ma jednak wiele na sumieniu, poczynając od ślubu z przestępcą, którego synem jest Leon. Witkacy ogarnięty był prawdziwym natręctwem poniżania, demaskowania i opluwania człowieka. Wszystko jawiło mu się w przerażająco brudnych barwach, jakby słońce Tajemnicy rozbłyskiwać musiało nad kloaką świata.

Leon, dyletant i nierób, pasożytuje na Matce (wampiryzm). Miłość, która ich łączy jest toksyczna: Matka szuka wytchnienia w upijaniu się i morfinizowaniu. Syn nie dorasta do jej wyobrażeń, ma jednak wielkie ambicje: chce być zbawicielem świata, pragnie poświęcić własne życie, by ratować ludzkość (choć jej nienawidzi). Cywilizacja, osiągnąwszy fazę intelektualnego pojmowania – ulega degrengoladzie. Recepta: Dlatego że intelekt okazał się symptomem dekadencji, stać się antyintelektualistą, sztucznym durniem. Matka zupełnie nie rozumie idei syna, a mimo to poświęca się – szydełkując – by miał z czego żyć.

Odczyt w teatrze „Iluzjon” (za który musi zapłacić Matka) zakończył się demolką Sali i skandalem: policja chce aresztować Leona za szerzenie burżuazyjnego nihilizmu.

Ojciec Leona zawisł na szubienicy w Brazylii. Ich ród ma niemieckie, baronowskie korzenie. Leon zaręczył się z Zofią Plajtus i przekabacił ją do swych idei.

Po ślubie młodzi biorą się za prawdziwą pracę: Leon – agent handlowy, Zosia – pielęgniarka, ale Matka nadal szydełkuje, choć nie musi. Upija się i kokainizuje. To z jej winy ojciec Leona stał się przestępcą: Dla mnie kradł i zabijał (…).

Ojciec Zosi informuje Matkę, że jego córka jest ulicznicą a Leon służy obcym mocarstwom. Kobieta mu nie wierzy. Leon zaprzecza. Matka ślepnie całkowicie: nawet wódka już nie pomaga. Wpada milionerka Lucyna Beer – jej utrzymankiem jest Leon. Mówi on kochance, by się wynosiła, że jest żonaty i nigdy jej nie kochał. Wchodzi naćpana Zosia, za nią dwóch arystokratów (jej kochanków). Wszyscy zażywają kokainy – czują się lepiej. Zosia przygotowuje kolację i zaprasza swoich kochanków i kochankę Leona. Wchodzi Bęski, zabiera od Leona plany mobilizacyjne. Matka dowiaduje się, że jej syn prowadzi szpiegostwo wojenne na rzecz obcych państw – umiera.

Leon jest w jakimś zamkniętym i ciemnym pomieszczeniu: trup Matki obok. Czy to wizja narkotyczna? Pojawia się Albert – ojciec Leona – i mówi, że jest zadowolony z syna. Ten jednak jest załamany, ma wyrzuty sumienia. Pociesza go Osoba (młodsze wcielenie Matki) i tłumaczy, że trup to manekin (w istocie tak się okazuje). Bęski, Lucyna i Zosia wybaczają Leonowi wszystkie deprawacje. On zabija starego Plejtusa i kochanków żony. Albert twierdzi, że idee syna znalazły posłuch – rodzą się towarzystwa chcące je wcielić w życie. Osoba i Albert odnajdują ukryte drzwi i wychodzą. Leona zabijają robotnicy, którzy wyszli z jakiejś rury.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stanisław I Witkiewicz Wybór dramatów, oprac J Błoński,BN 1974
S I Witkiewicz Wybór dramatów Wstęp BN
witkiewicz wybor dramatow
Karol Hubert Rostworowski Wybór dramatów BN
Antoni Czechow Wybór dramatów BN II 198 oprac
J Szaniawski Wybór dramatów Wstęp BN
Wybor dramatow
14 K I GALCZYNSKI WYBOR POEZJI (BN)
Strindberg Wybór dramatów, Polonistyka
J Przyboś Sytuacje Liryczne, Wybór Poezji BN
Konstanty Ildefons Gałczyński Wybór poezji BN
Cz Miłosz Wybór poezji, BN
Józef Bohdan Zaleski Wybór poezyj (BN)(1)
Stefan Żeromski Wybór opowiadań BN
Józef Bohdan Zaleski Wybór poezyj (BN)
Lucjan Rydel Wybór dramatów

więcej podobnych podstron