John Locke (1632 – 1704), syn wiejskiego adwokata z okolic Bristolu, odebrał staranne wykształcenie w oxfordzkim Christ Church College. Odczuwał jednak sprzeciw wobec obowiązującej tam wówczas filozofii scholastycznej – abstrakcyjne byty i pogmatwane kategorie, o których dyskutowano w średniowiecznych klasztorach zbyt rażąco odstawały od pragmatycznie nastawionego świata wielkich odkryć geograficznych i rozpoczynającej się właśnie rewolucji przemysłowej. Sprzeciw zaowocował opracowaniem przez Locke’a założeń nowej filozofii, otwartej na osiągnięcia rozwijających się dynamicznie nauk przyrodniczych, minimalizującej zaś znaczenie autorytetu i tradycji. Źródłem i miarą wiedzy są wyłącznie doświadczenie i rozum - głosiła teza nowej filozofii, nazwana później zasadą empiryzmu.
W swych poglądach na społeczeństwo i państwo Locke wyszedł od kategorii stosowanych przez pioniera nowożytnej, świeckiej filozofii politycznej, Thomasa Hobbesa (1588 – 1679), lecz zmienił zupełnie ich znaczenie. Modelem, za pomocą którego Hobbes uzasadniał potrzebę państwa, był tzw. „stan natury”. Analiza ludzkich namiętności wskazuje - pisał Hobbes w swym dziele Lewiatan – że gdyby nie było państwa, ludzie żyliby w stanie permanentnej wojny. Stan natury opisują słowa homo homini lupus - człowiek człowiekowi wilkiem. Zatem wskutek naturalnego dążenia człowieka do zachowania własnego życia, ludzie zawierają umowę społeczną i tworzą państwo. W ramach umowy społecznej poddani, zrzekają się własnej wolności na rzecz króla-suwerena, nazywanego przez Hobbesa Lewiatanem, który w zamian gwarantuje im bezpieczeństwo.
Pierwszy z „Dwóch traktatów o rządzie obywatelskim” Locke’a zawiera polemikę z teorią boskiego prawa królów do władzy. Oświeceniowy filozof wyśmiewa patriarchalną teorię przekazywania władzy królewskiej od Stworzyciela, wskazując, że nie ma podstaw, by sądzić, że Adam został namaszczony przez Niego na pierwszego ziemskiego władcę a gdyby nawet istniało jakieś boskie prawo sukcesji, to nie mamy na jego temat żadnej wiedzy ani wskazówek, jak stosować je w praktyce. Ważniejszy jest drugi traktat, w którym filozof przedstawia własną, opozycyjną wobec Hobbesa, koncepcję stanu natury, za sprawą której jest nazywany ojcem liberalizmu.
„W stanie natury ludzie obdarzeni są przyrodzoną wolnością i równością” – pisze Locke i dodaje: „wszyscy ludzie w sposób naturalny są w tym stanie i pozostają w nim, dopóki za własnym przyzwoleniem nie staną się członkami jakiegoś społeczeństwa politycznego”. Zdaniem filozofa, rozum ukazuje nam naturalne prawo moralne, niezależne od państwa i jego praw. W stanie natury może się pojawić wojna, jednak nie jest ona regułą, jak twierdził Hobbes, lecz pogwałceniem pierwotnego moralnego ładu, który istnieje, nawet gdy nikt go nie strzeże. Locke argumentował, że będąc ludźmi, mamy pewne naturalne uprawnienia, bez względu na wiarę, narodowość, pozycję społeczną, epokę, czy kraj, w którym żyjemy.
Uprawnieniem naturalnym, do którego Locke przywiązywał największą wagę, jest prawo własności. Skoro człowiek ma obowiązek i prawo troski o własne życie, ma też prawo do posiadania na własność przedmiotów służących owemu celowi. Ale jak to ogólne prawo przełożyć na konkretne akty własności? Co stanowi pierwotny tytuł do posiadania? Otóż, zdaniem Locke’a, tą rzeczą jest praca. W stanie natury praca każdego człowieka należy do niego. Cokolwiek ktoś wyprowadzi ze stanu pierwotnego, zmieszawszy z własną pracą, to należy do niego. „Choć woda płynąca w strumieniu jest niczyja, któż wątpić może, że woda w dzbanie należy do tego, kto ją naciągnął. Jego praca wyjęła ją z rąk natury, gdzie należała po równi do wszystkich jej dzieci”, czytamy w drugim Traktacie.
Historycy zwracają uwagę, że mocne eksponowanie prawa do własności przez Locke’a nie pozostawało bez związku z interesami stronnictwa Wigów, zrzeszającego brytyjskich włościan, do którego należał przyjaciel i protektor filozofa, lord Ashley. Nie sposób podważyć tej obserwacji, lecz należy oddać Locke’owi sprawiedliwość, że nie powiada on wcale, iż każdy ma prawo do gromadzenia nieograniczonej liczby dóbr kosztem innych. Wręcz przeciwnie - Locke zastrzega, że „to samo prawo natury, które daje nam w taki sposób własność, własność tę ogranicza”. Ograniczenia te mają dość surowy charakter: jeśli idzie o owoce ziemi „ile ktoś potrafi z korzyścią spożytkować, zanim się zepsuje, tyle przez pracę może uczynić swą własnością”. Co do samej ziemi zaś, doktryna o pracy jako tytule własności narzuca granice konkretnych posiadłości, bowiem: „tyle ziemi jest własnością człowieka, ile uprawia, obsiewa, wykorzystuje, pielęgnuje i ile zdoła zużyć jej produktów”.
Teoria pracy jako pierwotnego tytułu własności została przez Locke’a na trwałe wpisana w katalog praw przyznanych człowiekowi przez oświeceniowy rozum. Z czasem stała się podstawą nowożytnej etyki pracy – całej gamy rozmaitych teorii głoszących, że praca jest źródłem wartości, nie przez odniesienie do Boga, czy jakiejś rzeczywistości mitycznej, lecz za sprawą przysługującego wszystkim ludziom na równi rozumu – już nie greckiego logosu słyszalnego wyłącznie w polis, lecz powszechnego rozumu przetłumaczalnego na każdą ludzką mowę. Niektóre z teorii nawiązujących do Locke’a – jak choćby filozofia Marksa - znalazły zastosowanie wykraczające daleko poza wyobrażenia angielskiego filozofa, a zwłaszcza jego ziemiańskich przyjaciół, choć paradoksalnie można uznać, że to właśnie oni utorowali im drogę.