Stępniak Kinga, oligo I dzienne
Renata Mazurowska „Kogo integruje integracja”
Czytając artykuł Renaty Mazurowskiej „ Kogo integruje integracja”, nachodziły mnie co chwile różne mieszane i sprzeczne ze sobą opinie i myśli. Ale może najpierw to o czym mowa w artykule. Autorka przedstawia nam dwie matki wraz ze swoimi niepełnosprawnymi dziećmi. Jedna dziewczynka ma stwierdzony mutyzm wtórny, druga zaś Zespół Downa. Wypowiedzi matek, przeplatają się z wypowiedziami specjalistów, psychologów, pedagogów. Ale kto w tym wypadku jest większym specjalistą. Matka kochająca swoje niepełnosprawne dziecko, czy obiektywna ocena ‘wykształconej’ w tym kierunku osoby? Zdania są podzielone co do integracji, i tego co tak naprawdę integruje. Z jednej strony mówi się o tym, że jest ona konieczna i potrzebna i że przygotuje dzieci niepełnosprawne do funkcjonowania w ‘zdrowym’ środowisku. Z drugiej strony, nasuwa się pytanie, ile tak na prawde korzyści wypływa dla dziecka niepełnosprawnego uczącego się w klasach integracyjnych. Niewiele. Okazuje się bowiem, że więcej zyskują na tym uczniowie sprawni. Uczą się tolerancji, wspólnego funkcjonowania, i normalnego traktowania w swoim środowisku osób z niepełnosprawnością. Więc skoro dzieci z zaburzeniami ,nic z tego nie wynoszą , to może jednak lepiej by chodziły do szkół specjalnych. Ze swoimi rówieśnikami z podobnymi zaburzeniami. Może wtedy się jakoś bardziej utożsamią z grupą, będą mieć więcej przyjaciół, a tym samym będą szczęśliwsze. Tu znowu budzi się we mnie poczucie, że jakoś dyskryminuję osoby niepełnosprawne. Przecież one też mają prawo uczestnictwa w życiu społecznym zdrowych ludzi. A to że czasem różnią się od nich, nie zmienia faktu, że też mogą i potrafią nawiązywać z nimi przyjaźnie. Co sprawi że będą szczęśliwe. A może nawet, tak jak wspomina jedna z matek, Integracja umożliwi szybszy powrót do zdrowia, ułatwi rozwój.
Myślę że ciężko znaleźć tu idealne rozwiązanie. Tyle ile dzieci i ich rodziców tyle będzie odpowiedzi na pytanie „ kształcenie integracyjne –za czy przeciw”. Złotym środkiem może tu być jedynie więź ze swoim dzieckiem, znajomość jego potrzeb i ogromna dawka miłości. Matka najlepiej będzie wiedzieć co dla jej dziecka będzie dobre .Gdy już podejmie decyzje, na co by się nie zdecydowała (szkoła specjalna czy integracyjna), to podobnie jak w przypadku bohaterek artykułu , wybór będzie słuszny.