Temat
zdrowych właściwości wina stał się nie lada sensacją nie
tylko w Ameryce gdzie choroby układu krążenia są przyczyną
40%
zgonów.
Różne media na całym świecie rozpowszechniły tę informację
nadając jej charakter ciekawostki, którą traktuje się raczej
jako przejaw kolejnej mody na "zdrowy
styl życia".
W istocie nie ma to wiele wspólnego ze zdrowiem i rozsądnym
dbaniem o nie. Obiegowe opinie są zazwyczaj powierzchowne i przez
to szkodliwe. Wino, do tej pory traktowane na równi z napojami
wysoko procentowymi, obarczone było wieloletnią anatemą. Jednak
faktyczne działanie wina na zdrowie nie jest jednoznacznie
negatywne. Przeciwnie jak pokazują liczne eksperymenty i badania,
może mieć
zbawienny wpływ na wiele dolegliwości.
Z jednym wszak zastrzeżeniem wino leczy tylko wtedy gdy pije się
je w umiarkowanych ilościach. W nadmiarze szkodzi tak samo jak
inne mocne alkohole.
Obecnie
wiemy, że istnieje ścisły związek pomiędzy kieliszkiem wina
wypijanym do obiadu, a zdrowym sercem i długim życiem. Pokazuje
to jedna z najbardziej ciekawszych zagadek w dziedzinie żywienia,
tzw. "French
Paradox".
Amerykańskie
standardy zdrowego żywienia mówią, że Francuzi odżywiają się
nieprawidłowo, ale mimo, że ich dieta jest wysokotłuszczowa,
odnotowują o wiele mniej zawałów serca we Francji, niż w
Ameryce. Wydawało by się, że Francuzi spożywający pate de
foie gras, steki w sosie bearnaise, tłuste sery takie jak
Explorareur, desery, czekoladowe musy, creme brulee z żółtek
jaj masła i cukru, powinni słono płacić za swoje grzechy.
Jednakże amerykańskie statystyki medyczne mówią o czymś
zupełnie innym. We Francji w porównaniu z innymi krajami
odnotowuje się o
50% mniej chorób serca i przypadków zawału.
W latach 1984-86 francuski współczynnik śmiertelności na 100
000 osób z powodu chorób serca wynosił 79 dla mężczyzn i 13
dla kobiet. Współczynnik amerykański wynosił odpowiednio 197 i
61. Oprócz tego prawdopodobieństwo wystąpienia chorób serca u
francuskich kobiet było 5
razy mniejsze
aniżeli u kobiet amerykańskich. Jak
zatem Francuzi bronią się przed chorobami serca?
Gdyby
medyczne badania mogły dać jednoznaczną odpowiedź na to
pytanie, można by było powiedzieć żegnaj francuski paradoksie!
Oczywiście sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. Trudno
przypuszczać, że za zjawisko francuskiego paradoksu
odpowiedzialny jest tylko jeden czynnik Wydaje się i wszystkie
badania raczej potwierdzają tę tezę, że kryje się za tym
całościowy sposób odżywiania , a nawet styl życia.
Jednak
bez wątpienia najsilniejszą bronią Francuzów ukrytą w walce z
chorobami układu krążenia jest właśnie wino,
ten tradycyjny dodatek do posiłków. Popijane
regularnie, ale w umiarkowanych ilościach przyczynia się do
zmniejszenia ryzyka wystąpienia chorób serca.
Choroby
serca w Ameryce zajmują pierwsze miejsce, jeśli chodzi o
przyczyny zgonów u kobiet i mężczyzn. Jednak kobiety przed
menopauzą narażone są na nie w znacznie mniejszym stopniu.
Dzieje się tak dla tego, że estrogen -żeński hormon-wydzielany
przez organizm kobiety w okresie przed menopauzą, chroni je przed
chorobami serca. W okresie po menopauzie jego ilość znacznie się
zmniejsza a co za tym idzie rośnie ryzyko zawału oraz nowotworu
piersi. Jednak wszystko wskazuje na to, że wino może korzystnie
podnieść poziom estrogenu w organizmie. Ostatnie badania pod
kierunkiem Judith Gavaler wskazują, że kobiety, które spożywały
od
3 do 6 kieliszków wina w ciągu tygodnia mają wyższy poziom
estrogenu aniżeli kobiety, które go nie spożywały.
Potwierdzają to badania przeprowadzone przez inny zespół
badawczy pod kierunkiem epidemiologa i kardiologa z Boston
University School of Medicine R. Cutis Ellisona. Jest on
niekwestionowanym autorytetem w dziedzinie "French Paradox".
Według jego badań w krajach takich jak Francja, Gracja, Włochy,
gdzie jest wysokie spożycie wina, u kobiet występuje niższy
współczynnik zachorowań na raka piersi,
a niżeli u kobiet amerykańskich. Podobnie dane statystyczne
dotyczą chorób serca.
Badania
statystyczne mówią też, że najzdrowsze serca posiadają
mieszkańcy krajów basenu Morza Śródziemnego: Włoch. Grecji,
Hiszpanii i Francji. Dietetycy są zgodni, że na ten wynik
statystyczny składa się przede wszystkim sposób żywienia oraz
styl życia polegający na regularnych posiłkach, zjadanych
powoli, bez pośpiechu; opartych głównie na produktach mącznych,
dużym udziałem w codziennej diecie świeżych owoców i warzyw,
oliwy z oliwek i wina
popijanego do posiłków
. Gdyby na tym poprzestać sprawa byłaby prosta: panaceum na
zdrowie i długie życie zawierałoby się w śródziemnomorskim
paradygmacie żywieniowym. Niestety, francuski paradoks pokazuje,
że można żyć zdrowo, niezdrowo się żywiąc! Francuzi jedzą
znacznie tłuściej niż ich sąsiedzi, więcej palą i mniej
ćwiczą a mimo to, podobnie jak oni należą do grupy niższego
ryzyka chorób wieńcowych. A zatem zdrowe jedzenie to nie
wszystko.
To,
co ochrania serce Francuzów to czerwone wino.
Nie jest bowiem bez znaczenia jaki alkohol towarzyszy naszym
posiłkom. Gdyby tak było to wódka, whisky i piwo powinny
chronić przed chorobami układu krążenia Finów, Amerykanów,
Szkotów i mieszkańców innych krajów, w których wskaźnik
chorób serca znacznie przewyższa wskaźniki we Francji, Grecji,
Hiszpanii i Szwajcarii.
Dlaczego
właśnie wino posiada tę wyjątkową, leczniczą moc?
Dziś już nie ma w tym nic tajemniczego. Na to pytanie
odpowiedziały liczne eksperymenty i badania przeprowadzone przez
zespoły naukowców. Zbadano dokładnie działanie wina oraz jego
skład, dzięki czemu wiemy jakie działanie posiadają jego
poszczególne składniki. Tajemnicze natomiast wydawać się może
skąd o uzdrawiającym działaniu wina wiedzieli nasi przodkowie.
Biblijny nakaz: "nie pijcie więcej wody lecz niewielkie
ilości dla dobra waszych żołądków" (1 Tymoteusz 5:22)
zyskuje w świetle najnowszych badań naukowe
potwierdzenie.
Sekret
specyficznych właściwości wina leży w jego składnikach
wykazujących silne antyoksydacyjne działanie.
Zawarte w winie flawonoidy
posiadają właściwości przeciwdziałające procesom utleniania.
Procesy te, zwane oksydacją
towarzyszą wielu reakcjom chemicznym zachodzącym w komórkach
organizmów żywych. Produkowane przez nie wolne rodniki spełniają
wiele istotnych funkcji, ale ich nadmierne ilości przyspieszają
proces obumierania i starzenia się komórek. Wolne rodniki, czyli
oksydanty atakują błony komórkowe i wywołują mutacje DNA, co
może prowadzić do chorób nowotworowych; powodują też, że
cholesterol frakcji LDL przekształca się w niebezpieczną i
agresywną substancję zdolną wniknąć w ścianki naczyń
krwionośnych i zniszczyć je, co zwykle jest przyczyną chorób
wieńcowych i układu krążenia. Antyoksydanty przeciwdziałają
szkodliwym działaniom wolnych rodników. Organizm zazwyczaj sam
broni się przed ich szkodliwym działaniem produkując substancje
antyoksydacyjne tzw. przeciwutleniacze, ale nie zawsze w
dostatecznej ilości. Dostatecznym ich źródłem jest witamina
C i E zawarta w świeżych owocach i warzywach , jednak
przeciwutleniacze zawarte w winie, szczególnie czerwonym mają
znacznie silniejsze i dłuższe działanie.
Antyoksydanty są substancjami nietrwałymi i szybko ulegają
rozkładowi. Zawarte w winie przeciwutleniacze zwane flawonoidami,
są o wiele bardziej trwałe od tych, które znajdują się w
warzywach i owocach. Oszacowano,
że dwie szklanki czerwonego wina dziennie podnosi poziom
flawonoidów w diecie o 40%.
W
świetle najnowszych testów przeprowadzonych w Stanach
Zjednoczonych regularne
picie wina do posiłków może być prawdziwie zbawiennym
zwyczajem żywieniowym szczególnie dla amatorów żywności
przetworzonej i typu fast-food,
która zawiera bardzo dużo substancji oksydacyjnych. Według
naukowców z uniwersytetu kalifornijskiego w Davis, którego
Wydział Uprawy Winorośli i Enologii jest jednym ze światowych
centrów badań nad winem, wypijanie
dwóch szklaneczek wina dziennie podnosi średni poziom
antyoksydantów w diecie amerykańskiej o około 40%.
Cztery osoby poddano testom polegającym na podawaniu im przez
okres kilku dni, diety składającej się z produktów
wysokotłuszczowych popularnych w diecie północnoamerykańskiej.
Jednocześnie do każdego posiłku podawano niewielkie ilości
wina zawierającego duże ilości katechyny - jeden z rodzajów
przeciwutleniaczy. Okazało się, że poziom katechyny we krwi
badanych osób był całkiem zadawalający, mimo że jedzenie
jakie spożywali pozbawiło ich organizmy wszystkich dobroczynnych
antyoksydantów pochodzących z warzyw i owoców. Eksperyment ten
dowiódł, że nie tylko jedzącym tłusto Francuzom wino może
ochraniać serca i układ krwionośny.
Innym
fascynującym efektem, szczególnie dla kobiet dbających o linię,
związanym z francuskim paradoksem jest to, że osoby
pijące są zazwyczaj szczuplejsze.
Mimo, że logika sugeruje, iż regularne spożywanie wina to
dodawanie do naszej dziennej racji dodatkowych kalorii. Tymczasem
eksperyment, któremu poddano 90 tyś. kobiet dowiódł, że
największe problemy z wagą miały kobiety nie pijące w ogóle.
Co
zatem dzieje się z kaloriami pochodzącymi z popijanego przy
obiedzie wina?
I na to pytanie znaleziono odpowiedź. Kalorie dostarczane przez
alkohol są spalane w pierwszej kolejności ale organizm nie
odkłada ich w formie tkanki tłuszczowej. I tym razem nie bez
znaczenia jest to, jaki alkohol pijemy podczas posiłku. Wino
zawiera niewiele kalorii,
natomiast piwo i wódka to potężny ładunek węglowodanów, z
którymi nasz organizm nie zawsze może sobie poradzić.
Szklaneczka
wina
nie jest w stanie zagrozić żadnej dbającej o linię osobie,
przeciwnie - jak pokazuje doświadczenie - pozwala
obniżyć apetyt, przyśpieszyć metabolizm, stymulując organizm
do efektywniejszego spalania kalorii.
Tak więc amatorzy wina z reguły nie tyją w przeciwieństwie do
piwoszy. Inne badania przeprowadzone na uniwersytecie w Północnej
Karolinie w USA wykazały, że u konsumentów wina płci obojga
między 45 a 64 rokiem życia stosunek obwodu bioder do obwodu
talii jest korzystniejszy niż u ludzi pijących inne
alkohole.
Wino
jest zatem produktem odżywczym i zdrowym.
Jest także jak ktoś zauważył symbolem dorosłości,
odpowiedzialności i decydowania o sobie. Wszystko bowiem polega
na umiarkowaniu, a wino nie stanowi wyjątku.
Co
to znaczy pić z umiarem i jaka ilość alkoholu mieści się w
granicach wyznaczonych zdrowym rozsądkiem?
To pytanie zadaje sobie każdy amator wina. Tolerancja wina jest
różna u każdego człowieka i zależy od jego indywidualnych
predyspozycji: kondycji fizycznej i psychicznej. Mimo to istnieją
orientacyjne dane ustalone przez lekarzy i epidemiologów.
Człowiek fizycznie i psychicznie zdrowy może wypić w
ciągu dnia butelkę wina podzieloną na kilka porcji.
Gdy optymalna dawka dziennego spożycia wina nie jest przekraczana
można być pewnym, że nie tylko nie szkodzi się zdrowiu lecz
wręcz się je wzmacnia. Badania dobroczynnego, ochronnego
działania flawonoidów na zdrowie prowadzą do innego sposobu
myślenia o winie już nie jako o niebezpiecznej używce,
stawianej na równi z narkotykami, lecz jako pożywieniu
szczególnego rodzaju. Taką opinię wyraził Selwyn St. Leger -
znany epidemiolog zajmujący się działaniem wina na naczynia
krwionośne.
Podobne
opinie wciąż spotykają się z dużą rezerwą tak ze strony
niektórych epidemiologów jak i polityków zajmujących się
polityką żywnościową, dla których argumenty za ochronnym
działaniem wina nie są wystarczająco przekonujące. Przykładem
może być raport wystosowany przez brytyjski rządowy Komitet ds.
Medycznych Aspektów Polityki Żywieniowej w 1994 roku. Apelowano
w nim do społeczeństwa o zmniejszenie spożycia tłuszczów i
jadanie więcej chleba, warzyw i owoców, nie wykazano jednak
zainteresowania zdrowotnymi właściwościami wina, mimo że
wchodzi ono w skład znanej i polecanej przez wszystkich
żywieniowców diety śródziemnomorskiej. Jednym z powodów tego
stanu rzeczy może być fakt, że wszystkie doświadczenia
pokazujące antyoksydacyjne działanie wina przeprowadzane są
jedynie in vitro . Dopóki nie stanie się możliwym wykazanie na
żywym organizmie obecności flawonoidów we krwi w następstwie
spożycia wina zagadnienie dobroczynnych właściwości wina
pozostanie w martwym punkcie. Sytuacja ta, jak zauważa Frank
Jones - publicysta zajmujący się tematyką wina, przypomina
sytuację, w której pięćdziesiąt lat temu znaleźli się
naukowcy, którzy odkryli zależność między rakiem a paleniem
papierosów. Przez kilka lat nikt nie mówił głośno o
bezpośrednich dowodach potwierdzających zgubny wpływ palenia na
zdrowie. Takich badań ze względów etycznych nie można było
przeprowadzić.
Wiedza
dotycząca zalet picia wina jest znana naukowcom, ale nie istnieje
powszechnie w społecznej świadomości. Nie chodzi tu oczywiście
o namawianie do picia wina. Ani o to, by angażować do
propagowania tego zwyczaju autorytety medyczne. Wyobraźmy sobie
sytuację, w której lekarz zaleca swoim pacjentom picie alkoholu
dla zdrowia. Szczególnie w polskiej obyczajowości takie
zalecenia mogłyby być źle odebrane. Alkohol
w nadmiarze jest zły i
nie dziwi wcale obawa lekarzy przed namawianiem do picia nawet
niewielkich ilości. Ale też Francuzi, Włosi i Szwajcarzy, pijąc
wino do obiadu nie czekają aż zaleci im to ich domowy lekarz.
Zdrowe serca mieszkańców tych krajów to sprawa tradycji, na
którą składa się doświadczenie wielu pokoleń. A dobre wzorce
warto podpatrywać.
|