Kołakowski oskarża: o tempie cywilizacyjnym i tabu
Odwieczne hamowanie się cywilizacji przed postępem. „Można sobie wyobrazić paleolitycznych nomadów, którzy opierają się z gniewem szalonemu pomysłowi, iż byłoby ludziom lepiej, gdyby mieli stałe miejsce zamieszkania lub przepowiadają rychłą degradację ludzkości w wyniku złowrogiego wynalazku koła” niechęć do zmian, zaburzenia ustalonego porządku.
„Konflikt między tym, co staroświeckie, a tym, co nowoczesne jest zapewn wieczny i nigdy się go nie pozbędziemy, jako że dochodzi w nim do głosu naturalne napięcie między strukturą a ewolucją, a napięcie to ma bodaj korzenie biologiczne”
Kołakowski zadaje pytanie: skąd różnice w tempie rozwoju cywilizacyjnego poszczególnych kultur?
Ciekawość (osobny popęd do bezinteresownej eksploracji świata) jest nie tylko pierwszym stopniem w dół, lecz także przymiotem człowieka, ciekawość jest wpisana w naszą naturę. Popęd eksploracyjny jednak nie był równo rozdzielony pomiędzy rozmaite cywilizacje. Dlaczego jedne cywilizacje (np. europejska) były szczególnie ekspansywne i dążyły do zmian, podczas gdy inne tkwiły wiele wieków w stagnacji? Kołakowski stwierdza, że zbyt wiele czynników wpływa na wizerunek cywilizacji i nie sposób udzielić jednoznacznie odpowiedź na to pytanie.
Nowoczesność - kłopoty terminologiczne
Według Jamblicha starożytni Grecy z natury byli miłośnikami nowości. Czy jesteśmy ich spadkobiercami? Kołakowski przygląda się terminologii:
Reakcjonista - ktoś, kto uważa, że przeszłość pod jakimiś względami jest lepsza niż teraźniejszość; w naszej kulturze przymiotnik ma wydźwięk pejoratywny jesteśmy spadkobieracami Greków
Nowoczesność - zazwyczaj neutralne zabarwienie, ale wyrażenia „nauka nowoczesna”, „nowoczesna technologia” raczej wskazują na aprobatę aha! jednak jestemy spadkobiercami Greków.
Jednak język reklamy wprowadza zamęt w rozważaniach. Z jednej strony mamy „całkiem nowe mydło”, „podniecająca nowość w przemyśle proszków do prania”, z drugiej - „dobre, staroświeckie meble”, „zupa wedle przepisu babci”. więc w końcu nie wiadomo jak z tymi Grekami i z ich spadkiem.
Wnioski Leszka:
W zwiazku z problemami definicji Kołakowski stwierdza, że nie można mówić o postnowoczesności, skoro nawet nie wiemy czym dla nas jest nowoczesność.
Jedno jest pewne: odczuwamy niemiły dyskomfort nowoczesności. Czym to jest spowodowane?
Początkowo Kołakowski próbuje ustalić granice czasowe między nowocześnością a dziejami dawnymi, jednak cały czas znajduje argumenty za przesuwaniem granicy, aż dociera do XI wieku i stwierdza, że to bezsensu - lepiej będzie poszukać elementu konstytutywnego, szczególnie charakterystycznego dla nowoczesności. Tym elementem jest SEKULARYZACJA. Stwierdza, że świat z lekkim niepokojem patrzy na świeckość wymykającą się spod kontroli i ogarniającą ludzką egzystencję. „Tak wygląda, jakbyśmy się obudzili nagle i zaczęli dostrzegać to, co skromni i niekoniecznie wysoko wykształceni kapłani wiedzieli - i przed czym nas ostrzegali - od trzech stuleci. Powtarzali swojej owczarni, że świat, który Boga zapomniał, zapomniał także odróżnienia między dobrem a złem, pozbawił życie ludzkie sensu i popadł w nihilizm. My dzisiaj, wypchani naszą socjologiczną, historyczną, antropologiczną i filozoficzną wiedzą, odkrywamy też samą prostą mądrość, którą próbujemy wyrazić w mowie nieco zawilszej”.
Głównym winowajcą Kartezjusz:
Zrównał materię z rozciągłością,a tym samym unicestwił realną rozmaitość świata fizycznego; sprowadził Boga do logicznego koniecznego stwórcy i wspornika świata - ale wspornika, który byl warunkiem stałym, a przez to pozbawionym znaczenia w wyjaśnianiu jakiegokolwiek zdarzenia poszczególnego - Kartezjusz ostatecznie, jak się mogło zdawać, wymiótł pojęcie kosmosu, celowego porządku przyrody.
Kolejnym winowajcą - Nietzsche
Mimo tak radykalnych zmian jakie wprowadzila filozofia Kartezjusz, nadal próbowano godzić wiarę z rozumem („dwa światy nie dające się pogodzić”.)Dopiero Nietzsche rozstrzaskał tę skorupę, dopowiadając wszystko do końca: świat nie wytwarza sensu i nie wytwarza także różnicy między dobrem a złem, rzeczywistość jest bezcelowa i nie ma żadnej ukrytej rzeczywistości, świat nie próbuje nam niczego powiedzieć, wyczerpuje się sam w sobie i jest głuchoniemy.
Nietzsche wpadł w obłęd. Nie mógł stać się „prorokiem nowoczesności”, bo sam był zbyt dwuznaczny: glosił chwałę ducha naukowego, kategorycznie odrzucał tradycję, a jednocześnie odsłaniał horror nowoczesności, gorzkie owoce postępu.
Współcześnie poszukiwanie trzeciej drogi, poza wiarą i rozmum:
Mimo tego wszystkiego ciagle staramy się te racjonalne filozofie łatać. „Próbujemy nowoczesność naszą utwierdzić, ale zarazem uchronić się od jej wyników za pomocą różnych intelektualnych narzędzi i samych siebie przekonać, że sens może być odtworzony albo odkryty na nowo, niezależnie od religijnego dziedzictwa ludzkości i na przekór spustoszeniom powodowanym przez nowoczesność”. Kołakowski ma na myśli postawy wspolczesnych intelektualistów a la „religia = wartości moralne - tak, Bóg - nie). Takie postawy świadczą o tym, że człowiek dąży do postępu, jednocześnie cofa się przed nim, ciagle odwołuje się do starych prawd.
Podobnie wszelkie przełomy w dziejach, które niosły ze sobą nowe wartości, w pewien sposób zakorzenione były w jakiejś przeszłości:
Nacjonalizm romantyczny - poszukiwanie świata przedindustrialnego świata, sięgnięcie do przeszłości, a jednak przyczynil się do powstania idei państwa narodowego;
Nazim - niby nowoczesny a źródła miał w romantycznym nacjonalizmie;
Marksizm - racjonalizm, idea oparta na postępie technologicznym, a jednocześnie tęsknota za archaicznym idealnym społeczeństwem, utopijność.
Kołakowski porównuje powyższy mechanizm do mechanizmu samoobrony w organizmie czlowieka. Zwraca jednak uwagę, iż niektóre przeciwciała powstają tak szybko, że organizm nie wytrzymuje i przestaje funkcjonować.
Krytyka nowoczesności:
XVIII w. - Tocqueville, Rousseau, Vico,
XIX w. - romantycy
XX w. - Husserl : krytykował niezdolność nowożytnej nauki do sensownej identyfikacji własnych przedmiotów, jej samozadowolenie w dokładności fenomenalistycznej, która usprawnia naszą moc przewidywania i nadzorowania rzeczy, ale którą zdobywa się za cenę rozumienia.
Heidegger: pisał o anonimowości w masach, czego przyczyną jest zapomnienie metafizycznej intuicji
Ortega i Gasset: zauważyli spadek jakości sztuki i wiedzy humanistycznej na rzecz ilości
Kołakowski stwierdza, że ostatecznie ludzie nie boją się zmian, które zostają wprowadzane, lecz tempa tych zmian. Mimo tego lęku, nie jesteśmy w stanie zatrzymać pędu rozwoju cywilizacyjnego.
Kołakowski o tabu
„Kiedy jednak próbuję odnaleźć jedną, najbardziej niebezpieczną stronę nowoczesności, mam ochotę streścić swoje obawy w jednym wyrażeniu: zanik tabu.” Kołakowski zaznacza, że nie ma złych tabu i dobrych tabu, ale naruszenie jednego tabu powoduje efekt domino i wkrótce nie będzie w naszej kulturze tabu.
Jakby ktoś chciał doczytać o tabu, oto co pisze na ten temat Leszek:
Kiedy próbuję odnaleźć jedną, najbardziej niebezpieczną stronę nowoczesności, mam ochotę streścić swoje obawy w jednym wyrażeniu: zanik tabu. Nie wiadomo, jak można by odróżnić "dobre" tabu od "złych", sztucznie wspierać pierwsze, a usuwać drugie; gdy znosimy jedne z nich pod pretekstem ich "irracjonalności", uruchamiamy "efekt domino", który uśmierca inne. Większość tabu seksualnych została zniesiona, a te, które pozostały - jak zakaz kazirodztwa i pedofilii - są pod obstrzałem;
dość pomyśleć, że w rozmaitych krajach istnieją grupy jawnie głoszące "prawo" do stosunków seksualnych z dziećmi, to znaczy prawo do ich gwałcenia i domagające się - nieskutecznie, jak dotąd -zniesienia odpowiednich sankcji prawnych. Tabu wyrażające się w poszanowaniu ciał zmarłych zdaje się też kandydatem do zagłady; a chociaż technika przeszczepiania organów ocaliła życie wielu ludziom i niezawodnie wielu jeszcze ocali, trudno nie poczuwać się do niejakiej sympatii z ludźmi, którzy ze zgrozą antycypują świat, gdzie ciała zmarłych będą tylko magazynem części zamiennych dla żywych albo surowcem dla różnych celów przemysłowych; być może respekt dla zmarłych i dla żywych - i dla życia samego - są nierozdzielne. Rozmaite tradycyjne więzi ludzkie, które umożliwiają życie zbiorowe i bez których istnienie nasze byłoby regulowane wyłącznie przez strach i chciwość, nie mają wielu szans na przetrwanie bez systemu tabu i może byłoby lepiej, byśmy wierzyli w prawomocność nawet niemądrych na pozór tabu niż byśmy mieli pozwolić wszystkim im wyginąć. O ile racjonalność i racjonalizacja zagrażają samej obecności tabu w naszej kulturze, o tyle osłabiają jej zdolność do przetrwania. Mało jednak jest prawdopodobne, by tabu - a więc bariery wzniesione przez instynkt, a nie przez świadome planowanie - dały się ocalić, czy też ocalić selektywnie, za pomocą racjonalnej techniki; w tej sprawie możemy zdać się tylko na niepewną nadzieję, że społeczny popęd samozachowawczy okaże się dość silny, by opierać się ich wyginięciu i że ta reakcja nie przyjdzie w formach barbarzyńskich.
Rzecz w tym, że w normalnym sensie słowa "racjonalność" równie nie ma racjonalnych powodów dla respektowania życia ludzkiego i praw osobowych, jak nie ma ich, na przykład, dla zakazu spożywania krewetek przez Żydów, mięsa w piątek przez katolików i wina przez muzułmanów. Wszystko to są "irracjonalne" tabu. Totalitarny system, w którym ludzie traktowani są jako wymienne części maszynerii państwowej, które można używać, wyrzucać lub niszczyć stosownie do potrzeb państwa, jest w istotnym sensie triumfem racjonalności. Zmuszony jest mimo to, by trwać, odnawiać, choćby niechętnie, niektóre z owych "irracjonalnych" norm i w ten sposób własnej swojej racjonalności przeczyć, wykazując tym samym, że racjonalność doskonała jest ideałem samobójczym.
Literatura: Leszek Kołakowski „Cywilizacja na ławie oskarżonych” [w:] „Cywilizacja na ławie oskarżonych”