Stanisław Wokulski jest głównym bohaterem Lalki i jedną z najciekawszych postaci polskiej literatury. Pełen sprzeczności, dynamiczny, nieobliczalny - budzi zainteresowanie i intryguje.
Jest to czterdziestopięcioletni mężczyzna, którego biografia składa się niemal z samych niezwykłych dokonań. Jako młody subiekt zamarzył o zdobyciu wykształcenia, co było niemal nieosiągalne dla ludzi w jego położeniu. Później bohatersko zdecydował wziąć udział w powstaniu, za co został skazany na wygnanie. Tam poznawszy wielkich naukowców zapragnął poświęcić się nauce. Sytuacja zmusiła go do typowego małżeństwa z rozsądku, co jednak ostatecznie pozwoliło mu uzyskać niezależność finansową. Dobre kontakty, a także przedsiębiorczość i zaradność w krótkim czasie pozwoliły mu potroić majątek. Gdy zaspokoił swe dążenia, życiem jego zawładnęło obsesyjne uczucie do Izabeli Łęckiej. Temu uczuciu poświęcił całą energię.
Postać Wokulskiego prezentowana jest wielowymiarowo w miarę rozwijania się powieści. Prus wyczerpał chyba wszystkie możliwe typy przedstawień: dostajemy zarówno obiektywny narratorki opis, jak i subiektywne relacje innych bohaterów. Wiele dowiadujemy się także w formie plotki, którą później weryfikuje sam opis zdarzenia, oraz z refleksji Wokulskiego o sobie samym. We wnętrzu bohatera toczy się bowiem walka, o to, czy jest bardziej romantykiem, czy pozytywistą. Wokulski jest świadom tej walki, stąd częste są autorefleksje. Istotnym elementem charakterystyki Wokulskiego jest niejednoznaczne zakończenie powieści, nie pozwalające na rozstrzygnięcie kwestii, który pierwiastek (romantyczny czy pozytywistyczny) zwyciężył w duszy bohatera.
W postaci Wokulskiego kumuluje się kilka paradoksów: jest zarazem człowiekiem typowym - jako przedstawiciel pokolenia postyczniowego, jak i wyjątkowym - jako jednostka wybitna, osiągająca sukcesy niemal na każdym polu. Również uczucie Wokulskiego jest paradoksalnie sprzeczne - kocha, jak romantyk, ale konsekwentnie, racjonalnie (a wiec anty-uczuciowo) rozstawia „sidła” wokół panny Izabeli.
Wokulski jest człowiekiem czynu i jak mówi o nim Ochocki, „człowiekiem szerokiej duszy”. I rzeczywiście, nigdy nie odmówił pomocy potrzebującemu. Można mniemać, że sam zrobił więcej, niż kilku arystokratycznych fałszywych filantropów.