Dla tej szarlotki jestem w stanie zmienić poglądy i polubić wypieki z jabłkami. Jest po prostu idealna: spód z kruchego ciasta, konkretna warstwa jabłek, piana z białek i na górze jeszcze jedna, cieniutka warstwa ciasta.
Klasyka w najlepszym wydaniu.
Przepis nie pamiętam skąd mam, ale przyznaję się, że to jedyna szarlotka jaką dotychczas piekłam. Za to wielokrotnie.
Anka
Składniki:
(na blachę 24x35cm)
½ kg mąki (ok. 3 szklanek)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
250 g schłodzonego masła
2-3 łyżki kwaśnej śmietany 18%
szklanka drobnego cukru
5 jajek
1,5 kg jabłek (najbardziej lubię renetę)
1-1,5 szklanki cukru, ilość zależy od kwaśności jabłek, być może będzie potrzeba nawet więcej
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego lub cukier waniliowy
½ łyżeczki cynamonu lub więcej
Sposób przygotowania:
Mąkę przesiewam, mieszam z proszkiem do pieczenia i solą.
Oddzielam białka od żółtek. Żółtka krótko ucieram z połową cukru, dodaję śmietanę i mieszam.
Masło kroję w kostkę, dodaję do mąki i rozcieram czubkami palców na drobne kawałeczki. Dodaję żółtka z cukrem i śmietaną, szybko zagniatam ciasto. Dzielę na dwie części w proporcjach 1/3 i 2/3. Owijam folią, większą część chowam do lodówki, a mniejszą do zamrażalnika na przynajmniej godzinę.
Przygotowuję jabłka. Myję, obieram, wycinam gniazda nasienne i kroję na kawałki. Wkładam do garnka z grubym dnem, wsypuję cukier, cukier z wanilią oraz cynamon i, jeśli trzeba, podlewam 2 łyżkami wody, a potem duszę, aż jabłka staną się kruche i częściowo rozpadną. Odstawiam do przestudzenia. Moim zdaniem idealne jabłkowe nadzienie powstaje wtedy, gdy mamy wyraźne kawałki jabłek otoczone czymś w rodzaju musu. Dlatego wody ma być tylko troszeczkę, żeby nie wyszło zbyt rzadkie.
Ilość cukru jak zwykle podałam orientacyjnie, często mieszam też biały z brązowym. Przestrzegam tylko, żeby nie przesłodzić; ostatnio mi się to zdarzyło, a ja zdecydowanie wolę, gdy jabłka są odrobinę kwaskowate. Inna sprawa, że moje dzieci mają pewnie odmienne zdanie na ten temat :)
Wyjmuję ciasto z lodówki, rozwałkowuję i wykładam nim spód i boki blachy (boki dość wysoko, ciasto często lubi trochę „spłynąć” podczas pieczenia), nakłuwam spód widelcem. Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 200 stopni na 15-20 minut.
Ubijam pianę z białek, na koniec dodaję stopniowo pół szklanki cukru (można trochę więcej, jeśli ktoś lubi słodką pianę).
Na podpieczony spód wykładam jabłka (jeśli brzegi ciasta Wam spłynęły podczas podpiekania spodu, to przed położeniem jabłek, podbierzcie trochę surowego ciasta odłożonego wcześniej do zamrażalnika i dolepcie dookoła wąskie wałeczki).
Potem wykładam pianę a na koniec ścieram na grubej tarce ciasto z zamrażalnika. Wierzchnia warstwa nie może być zbyt gruba, bo ciasto jest bardzo maślane i ciężkie, więc piana by go nie utrzymała.
Piekę około pół godziny w 180 stopniach.