Media a Polityka: Propaganda w Korei Północnej
Słowo “propaganda” pochodzi od łacińskiego „propago”, „propagare” czyli krzewić, rozszerzać, rozciągać. Samo słowo pojawiło się po raz pierwszy w 1622 r. wraz z utworzeniem przez papieża Grzegorza XV instytucji nazwanej Sacra Congregatio de Propaganda Fide tj. Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. Jej zadaniem było kształcenie misjonarzy mających prowadzić misje chrystianizacyjne na nowych kontynentach oraz wśród protestanckiej ludności Europy. Jednakże sama idea wykorzystywania mechanizmów wywierania wpływu na innych ma swoje korzenie w starożytnej Grecji i postaci Protagorasa z Abdery. Mędrzec ten w V w. p.n.e. przemierzał kraj nauczając o sposobach oddziaływania na ludzi. Jednakże już wtedy dostrzeżono zgubne i niebezpieczne oddziaływania takich praktyk i dzieła Protagorasa zostały spalone.
Badania nad teorią propagandy narodziły się na początku lat 30. XX wieku i zaowocowały wieloma definicjami i teoriami na ten temat. Według jednej z nich, autorstwa G. S. Jowetta i V. O'Donnella, “propaganda jest celową i systematyczną próbą kształtowania percepcji, manipulowania myślami i bezpośrednimi zachowaniami w celu osiągnięcia takich reakcji, które są zgodne z pożądanymi intencjami propagandzisty”. Za pomocą propagandy kreuje się własny świat, często odbiegający od rzeczywistości, bazujący na stereotypach, uproszczeniach i czarno - białej wizji otaczającego świata. Dominującą cechą tekstów propagandowych jest rytualność, która przejawiają się stosowaniem stałych połączeń wyrazowych, związków frazeologicznych i “etykietek”.
W krajach totalitarnych propaganda jest jednym z narzędzi sprawowania władzy i jako taka obejmuje wszystkie dziedziny życia społeczeństw zamkniętych. Jednym z podporządkowanych obszarów staje się język, często określanym mianem „nowomowy”. Termin ten pochodzi z powieści George'a Orwella „1984”. „Nowomowa” ma m.in. na celu wyeliminowanie niepotrzebnych bądź niekorzystnych dla władzy wyrazów, co prowadzi do zubożenia języka i w efekcie podporządkowania i ogłupienia ludności. Pomaga również w kreowaniu „odpowiedniej” wizji świata. Posługuje się dwuwartościowym systemem słów, opierających się na opozycji wobec siebie. „Nowomowa” propagandy jest również sprzeczna z teoriami komunikacji, zakłada bowiem przekaz jednokierunkowy, wykluczając możliwość wymiany informacji między nadawcą a odbiorcą.
Społeczeństwo północnokoreańskie okazuje się niezwykle podatne na propagandę państwa totalitarnego, m.in. na skutek uwarunkowań historycznych i tradycji. Przez wieki swojego istnienia na półwyspie koreańskim obowiązywał konfucjańsko - buddyjski model cywilizacji, który obowiązująca ideologia zaadoptowała na swoje potrzeby i który jest szeroko wykorzystywany w propagandzie. Konfucjański model państwa, oparty na idei patriarchalnej rodziny, na czele której stał wszechwładny wychowawca, troskliwy ojciec, twórca i interpretator praw, idealnie wpasował się w kimirsenowską wizję państwa totalitarnego i wyjaśniał konieczność posłuszeństwa wobec państwa. . Konfucjanizm podkreślał znaczenie harmonii społecznej i jako taki odrzuca możliwość buntu przeciw władzy oraz uzasadnia hierarchię społeczną. Na jej czele stali dożywotni urzędnicy państwowi, obdarzeni odpowiednimi cnotami i przymiotami intelektualnymi, mający z tego tytułu prawo do bycia przewodnikami narodu. Z tej wschodniej tradycji wyciągnąć można także kolektywistyczne pojmowanie jednostki jako części większej całości, z którą jest się nierozerwalnie związanym. Kolejnym elementem czyniącym obywateli KRLD wrażliwymi na manipulację był i jest brak wykształcenia, jako że większą część ludności stanowili analfabeci. Polityka izolacji stanowi natomiast kontynuację długowiekowej tradycji, kiedy to Korea ze względu na swoje ograniczone kontakty ze światem zewnętrznym określana była „pustelniczym królestwem”.
Ideologia Korei Północnej nazywa się „Juche” i została stworzona przez Kim Ir Sena w odpowiedzi na naciski wywołane destalinizacją i myślą Mao Zedonga i miała za zadanie uprawomocnić niezaangażowaną w konflikt między Chinami a ZSRR postawę KRDL. Ideologia ta zakłada, że człowiek to istota obdarzona świadomością, samodzielnością i zdolnościami twórczymi, będąca w stanie decydować o wszystkim. Opiera się na czterech fundamentalnych zasadach: 1. Samodzielności w ideologii, oznaczającej odrzucenie obcych wzorów myślowych, nie zgadzających się z tradycją kraju; 2. niezależności politycznej 3. samowystarczalności w stosunkach gospodarczych 4. samoobronie. Ów sposób myślenia wzmacniany akcjami politycznymi sprzyjał izolacji kraju, co w ostateczności doprowadziło do katastrofalnego stanu państwa, w szczególności jego gospodarki. Jest o tyle paradoksalne, o ile wspomniane cechy i pozytywna wizja człowieka, jakby przeniesione z humanistycznej myśli Zachodu, nie odzwierciedlają północnokoreańskiej rzeczywistości. Są pustymi słowami, mającymi na celu uciszenie protestów świata zewnętrznego i zaprezentowanie Korei jako biednego kraju, ciężko pracującego na polepszenie swojego losu, ale nierozumianego przez inne społeczeństwa. Z drugiej strony w samym państwie spełnia funkcję zupełnie odwrotną, przekonując swoich obywateli, że Korea może robić co chce, a wszystkie inne narody się jej boją, ze względu na posiadanie potężnej i niepokonanej armii - zwróćmy uwagę, że większość obywateli KRLD żyje w zatrważającej biedzie i w cieniu powtarzających się klęsk głodu. Warto również zwrócić uwagę, że zerowa wolność polityczna skutkuje nie tylko brakiem opozycji, ale również najmniejszych chęci do jakiegokolwiek sprzeciwu. Jeżeli kiedykolwiek takie istniały, zostały całkowicie wytępione, a obecnie wszechogarniający system strachu i terroru połączony z zasadą że regułą jest brak reguł (co w praktyce oznacza, że nawet najwyżsi urzędnicy, a po śmierci Kim Ir Sena również członkowie rodziny „nie znają dnia ani godziny”) skutecznie wyeliminowała możliwe źródła oporu.
Istotnym elementem północnokoreańskiej ideologii i propagandy jest nacjonalizm, przechodzący w rasizm, a mający swoje korzenie w japońskim faszyzmie, szeroko głoszonym na półwyspie podczas okupacji w latach 1910 - 1945. Koreańczycy uznają się za najlepszą rasę, której obowiązkiem jest utrzymać swoją czystość i jednorodność. Nie dziwi więc fakt, że przy dokładniejszym przypatrzeniu się koreańskim dziełom sztuki, plakatom czy innym rodzajom ilustracji w oczy rzuca się identyczność przedstawionych postaci, które mogłyby uchodzić za członków rodziny. Nie ma w tym nic dziwnego - w sensie przenośnym naród koreański tą wielką rodziną jest. W kontekście czystości należy również odczytywać wszechobecność koloru białego w Phenianie, zarówno na plakatach przedstawiających Kim Ir Sena, jego syna i rodzinę, jak i bezpośrednio jako materiał budowlany. B.R. Mayers, specjalista zajmujący się Koreą Północną w artykule “ North Korea's Race Problem” cytuje jednego z północnokoreańskich generałów: “Our nation has always considered its pure lineage to be of great importance. Since ancient times our lands have been one of abundant natural beauty. Not even one drop of ink must be allowed.”
Z poczuciem czystości własnej rasy nieodłącznie wiąże się lekceważenie i spoglądanie z góry na obcokrajowców, nawet na tych, z którymi utrzymuje się przyjazne stosunki. I tak też ich się przedstawia się: a to jako osoby niezwykle brzydkie, a to przysłonięte przez jakiś cień, nieprzyzwoicie ubrane kobiety bądź podejrzanie wyglądający mężczyźni. Od czasu do czasu pojawia się krytyka wpływu Żydów na rozwój stosunków międzynarodowych. Aby naród koreański mógł się w tym wszystkim odnaleźć i przetrwać potrzebuje lidera, albowiem ta nieskończona czystość i cnota naraża ich na ciągłe ataki ze strony złego i amoralnego świata. Państwo ma być więc „ochroniarzem”, a jednocześnie głównym wychowawcą. Lider jest również „słońcem”, bez którego koreańskie „kwiatki” nie mogłyby się rozwinąć.
Koreańska propaganda często posługuje się metodą dualistycznego podziału świata na „my” czyli przyjaciele i „oni” czyli wrogowie. W tym konkretnym przypadku wrogi jest właściwie cały świat zewnętrzny, a największymi i najniebezpieczniejszymi nieprzyjaciółmi są Japończycy (byli okupanci) i Amerykanie. Nienawiść do nich, a szczególnie tych ostatnich, przejawia się na każdym kroku. Wypomina się im wojnę koreańską, posuwając się nawet do zmieniania faktów historycznych ((co można uznać za jeden z częstych zabiegów propagandzistów koreańskich - w takie ciekawostki obfitują biografie obydwu Kimów, które zostały w odpowiedni sposób „podrasowowane”, tak aby pasowały do ogólnego wyobrażenia tych postaci, prezentowanego w Korei) oskarżając siły amerykańskie o każde możliwe popełnione wtedy zbrodnie i masakry, nawet jeśli to nie on byli prawdziwymi sprawcami. Ale „win” USA nie trzeba szukać daleko w przeszłości. Koreańskie media obwiniają ich również za obecny kryzys ekonomiczny, głód (wywołany amerykańskimi sankcjami) a nawet za „wszelkie nieszczęścia naszego narodu.” Są oni potępiani jako rasa imperialistów uosabiająca całe zło, która nigdy się nie zmieni i w związku z tym niemożliwa jest zmiana wrogich stosunków pomiędzy USA a Koreą Północną. Nawet przyjmując pomoc od amerykanów media w Korei Północnej podreślały: "A hundred thousand times revenge" and "A jackal can never become a lamb." Tak zręcznie przeprowadzana propaganda uzasadnia pełne zmilitaryzowanie kraju, które musi być przygotowane na: 1. walkę z wrogiem zewnętrznym i 2. wyzwolenie Korei Południowej.
Jeżeli chodzi o sposób przedstawiania bratniego narodu - Koreańczyków z południa, to rysuje się ich jako ludzi nieprzyzwoitych, wasali amerykanów, żyjących w ubóstwie i nękanych wysokim bezrobociem. „(…) A poza tym Koreańczycy z Południa są nieprzyzwoitymi ludźmi. To przez nich i przez imperialistów amerykańskich Korea Północna przeżywa takie trudności. Amerykanie to łajdacy i potwory. To oni, razem z Południowymi Koreańczykami, odpowiadają za nasze nieszczęścia” - ta wypowiedź jednej z uciekinierek z Północy świadczy jak skutecznie działa koreańska propaganda i system represji.
The Korean Central News Agency KCNA, jedyna agencja prasowa w Korei Północnej, podporządkowana oczywiście całkowicie rządowi, powstała w 1946 r. Znajduje się nad rzeką Botong w Phenianie. Do jej zadań należy dostarczanie informacji, ogłaszanie oficjalnych oświadczeń, redagowanie artykułów i komentarzy partii rządzącej i rządu. Co więcej w Korei Północnej funkcjonuje tylko jeden dziennik „Nodong Shinmun” (drukowana na najgorszym dostępnym papierze), która, jak możemy się domyślić, za jedyne źródło wiadomości ma agencje prasową KCNA i przedstawia je w dokładnie taki sam sposób. Jak już wspomniałam, większość informacji dotyczy wydarzeń krajowych. Prasa podziemna nie istnieje. Media są nie tylko kontrolowane i zarządzane przez władzę, ale są również jej własnością wykorzystywaną do manipulowania ludnością. Przeglądając informacje udostępnione w Internecie przez KCNA w oczy rzuca się używany w tych tekstach język, patetyczny, odwołujący się do emocji, używający obrazowych, aczkolwiek infantylnych porównań („Much water has flown under the bridge since…”), i silnie nacechowanych słów: imperialiści, ciężka praca, wyzysk klasy robotniczej itp.
W Korei północnej do perfekcji został opanowany system eliminacji informacji. Nie chodzi tutaj o typową cenzurę czy przeinaczanie, ale o faktyczne usuwanie z obiegu niepożądanych wiadomości. Obywatel nie ma możliwości zetknięcia się z informacjami innymi niż uznane i zaakceptowane przez rząd. Prasa radio i telewizja informują o sprawach kraju wedle ściśle wyznaczonego schematu hierarchii ideologicznej ważności sprawy, zgodnie z zasadą, że media nie służą informowaniu, ale są ściśle podporządkowane propagandzie w celu edukowania i mobilizowania społeczeństwa do pracy dla wspólnego dobra. Eliminuje się więc wszystkie nieprzyjazne bądź krytyczne uwagi na temat spraw tak publicznych jak i prywatnych obywateli. Czerpiąc wiedzę z przekazów medialnych przeciętny Koreańczyk powinien być przekonany, że w KRLD żyje się spokojnie, bezpiecznie i dostatnio, jako że przekazywane są głównie informacje mogące uchodzić za pozytywne. Posłużę się tutaj przykładem wybuchu pociągu w Ryongchon, o którym społeczeństwo zostało poinformowane dopiero wiele dni po zdarzeniu. Jeżeli informacje z zagranicy są już udostępnianie, to powinny dowodzić wyższości obowiązujących w Korei stosunków społecznych i systemu ideowo - moralnego. Ta blokada informacyjna sprawiła, że większa część obywateli tego kraju nie ma żadnego pojęcia o rzeczywistej sytuacji tak w ojczyźnie jak i zagranicą. Jeżeli nawet zdają sobie sprawę, że dzieje się źle, są przekonani że poza Koreą jest jeszcze gorzej. Fasadowość i sztuczność mediów widać na pierwszy rzut oka podczas oglądania wiadomości telewizyjnych, kiedy np. prezentowane przez prezenterkę klipy pozbawione są naturalnego dźwięku (słychać go tylko ze studia), a podczas wywiadów z przechodniami, pytani czytają odpowiedzi z kartek. Za nawet najmniejszy błąd w pisowni dziennikarz może trafić do obozu pracy.
Północnokoreańska propaganda, czerpiąc garściami z prac głównego ideologa Kim Ir Sena, przekonuje obywateli KRLD, że bieda w której zmuszeni są żyć jest w istocie ich atutem, a nie, jak mogłoby się wydawać, zjawiskiem negatywnym. Bogactwo bowiem zabija w człowieku twórczą iskierkę, podczas gdy ubóstwo pcha ludzi do rozwoju. Wedle słów Kim Ir Sena „Jeśli karta papieru jest czysta i nie ma na niej kleksów z tuszu, można na niej napisać najpiękniejsze słowa i namalować najpiękniejsze obrazy”.Co więcej, Koreańczycy nie powinni narzekań na swój los, ponieważ ich poświęcenie przybliżą ich do najważniejszego celu, jakim jest zjednoczenie narodu pod komunistycznym przywództwem i stworzenie raju na ziemi. Aby zmobilizować naród koreańska propaganda nie waha się nawet stosować publicznych pokazowych egzekucji, w których udział jest obowiązkowy. W kółko powtarza się tezy o moralnej i politycznej jedności narodu i kompletnym wykorzenieniu postaw i poglądów sprzecznych z oficjalną ideologią, co skutkuje m.in. brutalnymi prześladowaniami wszystkich wyznań i religii i całkowitą eliminacją instytucji religijnych (chociaż wg oficjalnych przekazów społeczeństwo religii wyrzekło się dobrowolnie).
Za element północnokoreańskiej propagandy można uznać kult władcy, czyli Kim Ir Sena i Kim Dzong Ila. Ten wymiar ideologii rozwinął się w KRLD w stopniu nieporównywalnym do żadnego innego współczesnego systemu totalitarnego. Ojciec i syn w rządzonym przez siebie kraju urośli do rangi istot nadludzkich, a nawet bogów. Po swojej śmierci Kim Ir Sen został nawet mianowany „wiecznym prezydentem”. Jeżeli propaganda głosi, że któryś z nich jest wybitnym językoznawcą, poetą, matematykiem czy sportowcem, nie oznacza to że jest on w tych dziedzinach niezwykle uzdolniony - jest on dosłownie geniuszem, najlepszym z najlepszych, zdolnym nawet do czynienia najprawdziwszych cudów. Obydwóm postaciom poświęcono niezliczone ilości pieśni, wierszy, oper, przedstawień teatralnych. Ich podobizny znajdują się w każdym domu i instytucji publicznej, a pomniki ozdabiają parki, skwery i place. Ich życiorysy, odpowiednio zmienione, są przedmiotem nauki w szkole, począwszy od przedszkola, a na szkolnictwie wyższym kończąc. Wszelkie epizody z ich życia są nagłaśniane, analizowane i interpretowane w środkach masowego przekazu. I tak oto dla przykładu dzieci w podstawówce recytują z pamięci historię i dobrym wodzu, który oddał biedniejszemu koledze swoje buty, gdy zobaczył, że ten chodzi zimą na boso. Ponadto postaci te często portretowane są w otoczeniu dzieci lub podczas wykonywania czynności wzbudzających sympatię (np. Lider wiążący żołnierzom buty), tak aby zdobyć zaufanie obywateli. Z tego samego powodu ich wygląd przypomina dobrotliwego wujka - zaokrąglone policzki i ciało, uśmiech na twarzy, uduchowiony wyraz twarzy. Tak daleko posunięty kult Kim Dzong Ila i jego ojca ma przekonać ostatnich niedowiarków (którzy mimo otaczających ich zewsząd przekazów nadal ośmielają się wątpić) o wyższości Korei i panującego systemu.
O istnieniu Internetu większość Koreańczyków nie ma najmniejszego pojęcia, ewentualnie słyszała na ten temat jakieś plotki. Nie oznacza to że Korea Północna w ogóle z niego nie korzystna - dostęp jest jednak ograniczony do Kom Dzong Ila i kilku wyższych urzędników, którzy za jego pomocą mogą szerzyć propagandę za granicą. Korea Północna stworzyła również ograniczoną sieć wewnętrzną, która umożliwia najwyższym urzędnikom, biznesmenom i pracownikom akademicki dostęp do skrzynek pocztowych, sieci wyselekcjonowanych danych oraz baz 3 największych północnokoreańskich bibliotek (których zasoby i tak w większości ograniczają Siudo dzieł marksistów, Kim Ir Sena i jego syna.) Z Internetu można skorzystać również w nielicznych kafejkach internetowych w Stolicy, które znajdują się pod ścisłą kontrolą władz. Nieliczne koreańskie strony internetowe są w całości poświęcone wychwalaniu kraju i Kim Dzong Ila. Przekazują tylko pozytywne informacje, skrupulatnie omijając wszystko, co mogłoby mieć wydźwięk negatywny.
Na koniec trzeba zaznaczyć, że sytuacja w Korei Północnej powoli ulega zmianie. Nie jest to jednak zmiana spowodowana odgórnymi działaniami władzy czy uwolnieniem systemu, a raczej niekontrolowaną wymianą kulturową, odbywająca się na granicy chińsko - koreańskiej. Do Korei Północnej przedostają się w ten sposób, nie tylko informacje ze świata zewnętrznego, ale również, za cichym przyzwoleniem władz, zagraniczne filmy czy muzyka, których posiadanie oficjalnie jest zabronione. Kontakty ze światem zewnętrznym nasiliły się szczególnie wraz z rozwojem telefonii komórkowej, która umożliwia szczęśliwym (choć niekoniecznie bezpiecznym) posiadaczom mieszkającym przy granicy na ich używanie i komunikowanie się z np. z rodziną pracującą w Chinach. Sytuację poprawia fakt, że koreańskich urzędników niezwykle łatwo przekupić, żeby np. przymknęli oko i nie nastrajali odbiorników radiowych, tak aby możliwy był odbiór również stacji południowokoreańskich. Wieloletnie pranie mózgów, którego doświadczają obywatele Korei Północnej nie pozostaje bez wpływu na ich psychikę. Przeciętny Koreańczyk z Północny, chociaż prawdopodobnie dużo gorzej wykształcony niż jego pobratymiec z Południa, nie jest wcale mniej inteligentny. Ludności brakuje jednak zdolności do analitycznego myślenia i oceny faktów, jako że na co dzień spotykają się z informacjami jednostronnymi. Jednak coraz więcej ludzi odważa się na krytykę Kim Dzong Ila. Wielu Koreańczyków obarcza go winami za obecną sytuację i z rozrzewnieniem wspomina „złote czasy” Kim Ir Sena, co potwierdza, że syn nie odziedziczył charyzmy i zręczności propagandowej ojca i traci poparcie wśród narodu.
Pewne jest jedno - kraj nie może osłabić swoich działań propagandowych i dopuścić do szerokiej wymiany informacyjnej z światem zewnętrznym. Wywołałoby to bowiem najprawdopodobniej atak paniki i masowe ucieczki, co mogłoby doprowadzić to załamania się systemu i upadku reżimu. Póki propaganda trzyma społeczeństwo w ryzach, a państwa Zachodu nie zdecydują się na otwarte działanie wymierzone przeciw Kim Dzong Ilowi, Drogi Przywódca może czuć się bezpieczny.
BIBLIOGRAFIA:
Borkowski I., Świt wolnego słowa, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003,
Dobek-Ostrowska B., Fras J., Ociepka B., Teoria i praktyka propagandy, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wocław, 1997
Caryl Christian, Hideko Takayama, Lee B. J., Culture Shock, [w:] “Newsweek (Atlantic Edition), 2005 nr 19 (145),
Dziak Waldemar J., Kim Ir Sen, Wiedza Powszechna, Warszawa, 2001
Jinbong Choi, Media, Culture and Korea, CommunicationBooks, Inc, Seoul 2007, s.94 - 116
Morillot J., Malovic D., Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2008
http://en.rsf.org/internet-enemie-north-korea,36695.html
http://www.kcna.co.jp/index-e.htm
Borkowski I., Świt wolnego słowa, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2003
Dziak Waldemar J., Kim Ir Sen, Wiedza Powszechna, Warszawa, 2001
http://www.foreignpolicy.com/articles/2010/02/22/north_koreas_race_problem?page=0,1
http://www.foreignpolicy.com/articles/2010/02/22/north_koreas_race_problem?page=0,1
http://www.theatlantic.com/magazine/archive/2004/09/mother-of-all-mothers/3403/
Morillot J., Malovic D., Uchodźcy z Korei Północnej. Relacje świadków, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2008
Jinbong Choi, Media, Culture and Korea, CommunicationBooks, Inc, Seoul 2007, s.94 - 116
Dziak Waldemar J., Kim Ir Sen, Wiedza Powszechna, Warszawa, 2001
Dziak Waldemar J., Kim Ir Sen, Wiedza Powszechna, Warszawa, 2001
http://en.rsf.org/internet-enemie-north-korea,36695.html
Caryl Christian, Hideko Takayama, Lee B. J., Culture Shock, [w:] “Newsweek (Atlantic Edition), 2005 nr 19 (145),