„Kiedyś popełniłem błąd a teraz za niego płacę”, czyli naznaczenia jako kontrola bilansu życiowego u schyłku życia.
Większość z nas na myśl o starości marzy się perspektywa kochającej rodziny, miłej okolicy i sąsiadów. I wydawać by się mogło, że nic więcej starszemu człowiekowi w tej drodze zwieńczającej wysiłek życiowy nie potrzeb. Nic bardziej mylnego, ponieważ na tym etapie człowiek dokonuje bilansu swoich życiowych osiągnięć. „Człowiek u schyłku życia naturalny sposób dąży do integracji psychiki, do zsynchronizowania myśli i uczuć, treści świadomych i nieświadomych, do uporządkowania wartości. Aby ten stan osiągnąć, niezbędne jest dokonanie rewizji całego doświadczenia właśnie, konieczny jest zatem powrót do przeszłości.” Gauchem słusznie zauważył, że „wizja śmierci pełni rolę spustu, który odblokowuje istniejące treści i włącza je do świadomości, uruchamiając proces nowej organizacji, całego doświadczenia, w wyniku, którego może wyłonić się nowy sens przeżytego życia . Odnalezienie tego sensu sprawia, że wtedy człowiek gotowy jest do rozstania się z życiem bez żalu i bez lęku”.R. N. Butler zjawisko powrotu do przeszłości przez człowieka starszego wyjaśnia teorią kryzysów. Twierdzi on, że przed śmiercią, podobnie jak w innych sytuacjach kryzysowych, człowiek zadaje sobie fundamentalne pytanie dotyczące tożsamości oraz sensu życia: Kim jestem?, Co moje życie wniosło do ogólnego dobra., Jakie popełniłem błędy? I pod naporem tych pytań człowiek zmuszony jest do przeprowadzenia bilansu życia. Ale ten powrót do przeszłości, analizowanie doświadczeń, dokonanie bilansu nie dla wszystkich może zakończyć się pomyślnie. Czasem jeden błąd może przekreślić całą wewnętrzną integrację człowieka. Pan Edmund doskonale wie jakie jest to uczucie. Ma kochającą rodzinę, mieszka w miłej okolicy i ma sympatycznych sąsiadów. Jest postrzegany jako miły starszy pan, z natury odpowiedzialny i zrównoważony. Jednak to wszystko nie zapewnia mu spokojnej starości, ponieważ po przeprowadzeni bilansu uświadomił sobie, że jest zbrodniarzem. Ale o tym, że za jego błędy ktoś przypłacił życiem wie tylko sam pan Edmund. W młodości potrącił na ulicy mężczyznę po czym uciekł. Nikt go nie widział, a on zepchnął te przykre doświadczenie daleko do świadomości, i w końcu udało się mu o tym zapomnieć. Ale schyłek drogi życiowej przypomniał o tym przykrym doświadczeniu. To odcisnęło na nim piętno zabójcy. jest to wewnętrzne naznaczenie, którego dokonał sam pan Edmund.
Problem naznaczenia podjęło wielu naukowców. Autorzy słownika języka polskiego definiują to pojęcie w następujący sposób: „opatrzyć go jakimś znakiem, znamieniem, […], nacechować, odznaczyć”. Jednakże autorzy nie poruszyli w swej definicji bardzo ważnej kwestii naznaczenia, którego może dokonać jednostka sama wewnątrz siebie. Dlatego ta definicja dla mnie nie jest wyczerpująca, i można by ją wzbogacić o stwierdzenie, że naznaczenie to „opatrzenie siebie lub kogoś jakimś piętnem”.Na zawsze przecież żyjemy w zgodzie z sobą, z własnym sumieniem. Ktoś zewnątrz może nie zauważać jakiś błędów, które popełniliśmy w przeszłości, ale nam może nie dać to spokoju i w końcu sami będziemy w swoim umyśle naznaczać się, a wtedy może nam się wydawać, że każdy kto na nas spojrzy wie co zrobiliśmy, choć tak naprawdę spojrzał się w naszą stronę tylko przypadkiem.
Konsekwencją takiej rewizji przeszłości oraz wysiłku zmierzającego do uporządkowania całości doświadczeń jest poczucie winy. Dlatego istnieje ogromne zapotrzebowanie na pomoc osobom pogrążonym w żalu i nie mogącym sobie poradzić z uporządkowaniem wspomnień. Oczywiście najlepiej jest powiedzieć, żeby na przykład uważać na drodze, a jeżeli już dojdzie do takiej sytuacji nie uciekać przed odpowiedzialnością, ale to nie jest takie proste. Niektórzy ludzie są bardzo słabi pod względem psychicznym a jeszcze bardziej pod wpływem stresu w ogóle nie panują nad sobą i swoim zachowaniem. Do takich osób należy pan Edmund. Jego przypadek pokazuje jak mocno zapomniane zdarzenie z przeszłości może rzutować na przyszłe życie, jak może przeszkodzić w ostatecznym rozrachunku z własnym sumieniem. Nie ma w tym przypadku konkretnego antidotum na to aby pozyskać pozytywny bilans życia. Żeby nie obudzić się pewnego dnia ze stwierdzeniem, że nie jest się w pełni człowiekiem zasługującym na szacunek i uznanie w oczach młodszych pokoleń. Powinniśmy znaleźć w sobie na tyle sił, ażeby brać odpowiedzialność za swoje czyny, żeby później nie było problemów z pozytywnym rozpatrzeniem residuum tożsamości, które według E. Eriksona brzmi „jestem tym co przetrwa ze mnie”. Ten problem ma ogromny wpływ na ukształtowanie tożsamości na tym etapie życia, ponieważ dopiero „człowiek pogodzony ze sobą wyraża pełnię bycia człowiekiem”. A jeżeli człowiek jest pogodzony ze sobą i pozytywnie rozpatrzy swój bilans to efektem tego będzie powstanie nowej siły witalnej jaką jest mądrość. A jej brak przejawia się niesety w zaniżonym poczuciu wartości. Aby poradzić sobie z już istniejącym problemem jakim jest naznaczenie właśnie należy zwrócić się o pomoc do fachowa. Specjalista wie co zrobić aby ułatwić starszemu człowiekowi rozliczenie z przeszłością. Ważne jest również, aby starszy człowiek miał satysfakcję z pewnych wykonanych obowiązków, ponieważ to może się przyczynić do poczucia własnej wartości.
Sposób przeżywania starości bardzo zależy od sposobu życia, rozwiązywania konfliktów typowych dla wcześniejszych stadiów rozwoju, czy od sposobu realizowanych celów życiowy. Integracja lub poczucie spełnienia to najważniejsze osiągnięcia przypadające na okres starości. Wpływają one również na poziom lęku przed śmiercią. Aby ją ominąć lub się z nią pogodzić.
J. Stuart - Hamilton;, Psychologia starzenia się, Poznań 2000r., s. 65
J. Stuart - Hamilton; Mosty zamiast murów. O komunikowaniu się między ludźmi, Warszawa 2002r., s. 34
K. Olechnicki, P. Załęcki;, Słownik języka polskiego, Warszawa 2000r., s. 165
N. Sillany; Słownik… op. cit, s. 87
L. Witkowski; Rozwój…. `op. cit., s. 150
K. Oatley; Zrozumieć… op. cit., s. 168