JĘZYK MEDIÓW
Na formę przekazów medialnych ostatnich lat wpłynęła przede wszystkim konieczność sprostania wymogom konkurencji na rynku mediów, uzależnienie treści i formy tekstów od kryteriów oglądalności i słuchalności. Zgodnie z wymogami tzw. rynkowej filozofii mediów czytelnika, słuchacza czy widza trzeba wszelkimi możliwymi sposobami zdobyć, zwrócić jego uwagę i jak najdłużej zatrzymać.
Cechy języka mediów:
Spotęgowanie jego wyrazistości. W języku mediów kurczy się obszar słownictwa i frazeologii neutralnej stylistycznie i emocjonalnie. Szczególnie w tytułach, śródtytułach, zapowiedziach programów, ale również w tekstach informacyjnych nośnikami sensu stają się określenia silnie nacechowane ekspresywnie. Chodzi o przyciągnięcie za wszelką cenę (często nawet za cenę dobrego smaku) uwagi odbiorcy:
Tytuły: Atak zimy paraliżuje stolicę Tatr; Amok przedświątecznych zakupów; Zabójcza grypa
Czasowniki występujące w aktach mowy typu dyrektywnego: nalega, ostrzega, oskarża i ekspresywnego: chwali, ubolewa, tłumaczy się.
Złożenia z cząstką arcy-, super-, hiper-, mega-.
Przymiotniki nadające wypowiedzi odcień egzaltacji: szalony podziw, tytaniczna praca, totalna krytyka, niesamowite efekty świetlne lub przesady: atomowy serwis (silne uderzenie).
Infotainment. Skrzyżowanie informacji z rozrywką. Informacja, by mogła stać się towarem, musi często kosztem kompletności, rzetelności i wiarygodności wzbudzać złość, strach, agresję lub sprawić odbiorcy przyjemność:
Upowszechnienie kiczu językowego (język dialogów seriali telewizyjnych, telenoweli, teksty artykułów prasy kobiecej).
Neutralizacja oficjalności kontaktu między nadawcą a odbiorcą (dziennikarz nie tylko zwraca się do odbiorcy po imieniu czy też wybiera formułę typu: Pani Zosiu, ale by nie zostać posądzonym o językową dominację, dostosowuje swój język do poziomu rozmów o pogodzie).
Sprymitywizowanie kompetencji komunikacyjnej, sprowadzonej w wypadku języka niektórych didżejów do posługiwania się kodem ograniczonym: Cześć ludzie. Normalnie za oknami średnia burza. Nie jest to niestety duża burza. Jest to średnia burza.
Językowa inercja części dziennikarzy uznających język własny i najbliższego otoczenia za wzorcowy i nie wymagający żadnych zmian i korekt. Polszczyzna jest dla nich jedynie narzędziem porozumiewania się (często byle jakim).
Epatowanie wulgaryzmami i dosadnymi wyrażeniami, także w tytułach artykułów: Nie muszę brać mordy w kubeł, czy trywialną grą półsłówek i obscenicznych dwuznaczności.
Posługiwanie się wyrazami obcymi, zwłaszcza tymi, które świadczą o znajomości profesjonalnego języka artystów (casting, designer), architektów (penthouse, developer), projektantów mody (stretch, glamour).
Słowa - zaklęcia. Np. przymiotnik kultowy. Rzeczywistość określona tym przymiotnikiem nie podlega krytycznemu osądowi, ironii, czy podawaniu w wątpliwość jej znaczenia dla kultury masowej.
Terminy (quasi-terminy), których użycie jest w intencji nadawcy świadectwem jego zawodowej kompetencji. Do słów takich należą m.in. promować, lobbing, monitoring, monitorować, globalizacja, beneficjent, postmodernizm. Ostatni z przykładów ilustruje przenikanie do języka mediów quasi-terminów, nieostrych znaczeniowo i tak pojemnych, że stają się etykietami, którym każdy piszący nadaje odmienny sens. Słowem o rosnącej frekwencji jest ranking. Media utrwalają „rankingowe” widzenie rzeczywistości.
„Inkrustowanie” tekstu słownictwem pochodzącym z żargonu grup przestępczych, które nierzadko bywa używane bez sygnałów dystansu i tym samym zyskuje ono swoistą nobilitację (pobyt w areszcie - siedzenie na dołku).
Neologizmy. Atrakcyjne dla mediów jest przede wszystkim to, co nowe, albo przynajmniej jako nowość potraktowane: infolinia, audiotele, multimedialny, biling, chipy, sitkom, feng shui, internauta, hacker. Do najczęściej wyzyskiwanych w tworzeniu neologizmów należą w języku mediów: tele-, super-, euro-, eko-, auto-, de-, post-, neo-, info-, gro-, pop-, mega-, cyber-, spec-, -gate.
Okazjonalizmy frazeologiczne. Np.: nabiałowy terroryzm - „obrzucanie jajami, głównie przez młodych ludzi, polityków dla wyrażenia dezaprobaty wobec ich nieetycznej, zdaniem demonstrujących, postawy”.
Wyrazy i ich połączenia zyskujące w języku mediów nowe znaczenie. Np. festiwal czegoś (najczęściej głupoty, arogancji, egoizmu, ale też np. podwyżek).
Zestawienia wyrazów, które nie łączą się zazwyczaj ze sobą ze względu na wyraźne różnice konotacji. Np.: kultura skandalu - „skrajna prawica wyrasta i żyje kulturą skandalu”.
Unifikacja języka. Np. przenoszenie określeń o ograniczonym do niedawna zasięgu, takich jak fan, hit, być na topie, lider, numer jeden, do języka standardowego i stosowanie ich nawet w opisie zjawisk kultury wysokiej. Przejawem unifikacji jest też zmniejszanie się różnic między językiem prasy, radia i telewizji. Media imitują się nawzajem, tworzą rodzaj wspólnego języka.
Brak dostatecznej staranności o formę językową przekazów, zaniechanie bądź wyraźne ograniczenie pracy korektorów i adiustatorów. Stąd powszechne błędy i niekonsekwencje w odmianie imion i nazwisk obcych, błędy ortograficzne nawet w artykułach działu kulturalnego, np.: Ponad to! autor gra znaczeniami słów i interpunkcyjne, które nierzadko utrudniają lekturę i właściwe zrozumienie intencji autora.
Opracowano na podstawie G. Majkowska, O języku mediów, w: Dziennikarstwo i świat mediów, pod red. Zbigniewa Bauera i Edwarda Chudzińskiego.
1