Habitus
Ośrodkiem teorii socjologicznej Bourdieu, będącej jednocześnie teorią lania społecznego, teorią kultury, teorią struktury społecznej i teorią świata przeżywanego, jest niewątpliwie pojęcie habitusu, nie bez racji kojarzone dziś głównie z jego nazwiskiem, chociaż nie on był jego wynalazcą (pojęcie to grało na przykład sporą rolę w - omawianej przez nas wcześniej - socjologii Eliasa, a sporadycznie było używane także przez innych autorów, naprzykład Durkheima i Maussa, a także Maxa Webera).
Wprowadzając to pojęcie, Bourdieu realizował wspomniany wyżej zamysł uniknięcia zarówno obiektywizmu, jak i subiektywizmu, służy one bowiem, z jednej strony, pokazaniu, iż dyspozycje jednostek są wytworem par excellence społecznym, z drugiej natomiast - ocaleniu mimo wszystko wyobrażenia jednostki jako podmiotu aktywnego, którego praktyka życiowa jest czymś więcej niż tylko stosowaniem społecznych norm czy reguł. Z tego zresztą powodu Bourdieu świadomie odrzucał możliwość korzystania ze słowa habitude, które mogłoby sugerować, iż chodzi o coś „powtarzalnego mechanicznego, automatycznego, raczej odtwórczego niż twórczego"1,Nie przecząc istnieniu obiektywnego ładu społecznego, pojęcie to kieruje uwagę nie tyle na to, że jednostki się doń przystosowują, ile na to, że go przez swoje działania reprodukują i w jakimś stopniu nieustannie modyfikują. Habitus jest więc jednocześnie wytworem życia społecznego i tym, co wciąż od nowa wytwarza. Jest „strukturowany", ale i „strukturujący". by posłużyć się językiem omawianego autora. Bourdieu mówił o habitusie jako o „mediacji"2, dając do zrozumienia, iż chodzi o punkt styku tego co obiektywne, z tym, co subiektywne.
Czym jest wobec tego habitus? Najprościej można go zdefiniować jako łączny rezultat oddziaływań socjalizacyjnych, jakim podlega w ciągu życia jednostka, rezultat interioryzowania przez nią społecznych norm i wartości tj. całokształt nabytych przez nią i utrwalonych dyspozycji do postrzegania oceniania i reagowania na świat zgodnie z ustalonymi w danym środowisku schematami. Chodzi przy tym o dyspozycje najrozmaitszego rodzaju, a więc zarówno intelektualne, jak i emocjonalne, zarówno mentalne, jak i behchawioralne, „logiczne i aksjologiczne, teoretyczne i praktyczne". Należy do nich również to, co Marcel Mauss nazywał „technikami ciała", a co Bourdieu zwykł określać jako hexis. Na skutek tego, że jednostka posiada habitus, jej reakcje na bodźce ze świata zewnętrznego nie są określane bez reszty przez naturę tych bodźców, lecz zależą w znacznym stopniu od tego jaki jest jej habitus. Znając samą tylko sytuację, niepodobna w związku z tym przewidzieć, jak jednostka się zachowa3, zależy to bowiem od tego, skąd przyszła i jakie były jej dotychczasowe losy.
Habitus jest wiec zjawiskiem wielowymiarowym, obejmującym to wszystko cokolwiek jednostka przyswoiła sobie żyjąc w określonym miejscu przestrzeni społecznej, mając taką, a nie inną rodzinę, chodząc do takich, a nie innych szkól, obracając się w takim, a nie innym towarzystwie itd. Dodajmy, że chodzi nade wszystko o wiedzę praktyczną manifestującą się w działaniu, nie zaś wiedzę w postaci dyskursywnej.
To swego rodzaju „gramatyka" praktyki ludzkiej, która zazwyczaj obchodzi się bez świadomości kierujących ; reguł.
Taka najogólniejsza charakterystyka habitusu nie wystarcza jednak, aby sobie zdać sprawę z różnic pomiędzy stanowiskiem Bourdieu a stanowiskami ;h teoretyków socjalizacji. Sprawą o zgoła podstawowym znaczeniu wydaje się mianowicie to, że znajduje się ono w podwójnej opozycji. Z jednej , w opozycji do wszelkich koncepcji skłonnych traktować jednostkę jako odbitkę społecznej kliszy, z drugiej strony - w opozycji do koncepcji, wedle których społeczeństwo dostarcza jedynie pewnego zbioru możliwości, jednostka zaś dokonuje między nimi względnie wolnego wyboru, przeprowadzając kalkulację możliwych zysków i strat. W pierwszym wypadku Bourdieu :sprzeciwia się traktowaniu nabytych dyspozycji jednostki jako przeznaczenia, którego żadną miarą nie można odmienić pod wpływem nowych doświadczeń i „socjoanalizy"1; w drugim - podważa złudzenie, iż taka odmiana „losu" mogłaby nie być czymś wyjątkowym, w rzeczywistości bowiem wszystko sprzyja aby owe - nabyte zwłaszcza w dzieciństwie i młodości - dyspozycje ulegały nieustannemu utrwalaniu niezależnie od świadomości i woli jednostki, ogóle habitus należy do „kulturowej nieświadomości", nawet - tak określana przez Bourdieu - twórczość jednostek nie jest w żadnym razie świadomym dążeniem do realizacji określonych „projektów". Ludzie nie są głupcami, ale nie działają jako istoty doskonale racjonalne. Stąd gwałtowny atak Bourdieu na teorie racjonalnego wyboru, które, jak twierdził, operują wyobrażeniem jednostki jako „antropologicznego monstrum", wyposażając każdego człowieka w głowę teoretyka2.
1