„Tożsamość Polaków, a Unia Europejska”
Po przeczytaniu książki „Tożsamość Polaków, a Unia Europejska” muszę z dużą satysfakcją przyznać, iż odświeżeniu uległo w mojej głowie wiele informacji z pierwszego roku studiów, a zarazem moja wiedza na niektóre tematy została pogłębiona. Praca jest kompleksowym opracowaniem z końca lat 90tych XX wieku dotyczącym wielu aspektów przystępowania Polski do Unii Europejskiej, które miało miejsce 1 maja 2004 tak więc kilka lat po powyższym opracowaniu.
Niewątpliwie dynamika zdarzeń związanych z unijną akcesją naszego kraju jest tak duża, iż znaczna część analiz przeprowadzonych w książce jest już nieaktualna, ale na pewno nie dotyczy to wszystkich, a do tego dobrze skonfrontować powyższe opracowania z badaniami aktualnymi w celu dokonania analiz.
Jednym z rozdziałów książki, z którym zapoznałem się z dużym zainteresowaniem był ten mówiący o jakości debaty na temat przyszłej obecności naszego kraju w Unii Europejskiej. Skłoniło mnie to do przemyśleń na temat opisywanych wydarzeń, a moich spostrzeżeń na temat wydarzeń podczas których byłem jeszcze nastolatkiem. O ile ciężko mi pamiętać wiele szczegółów z tamtych czasów to muszę zgodzić się z autorami książki, którzy trafnie zauważyli charakterystyczne elementy debaty z końca ubiegłego wieku. Nie różniła się ona jakością od rozmaitych debat toczonych także dziś. Jak to często bywa politycy wydają się być bardzo często głusi na merytoryczne argumenty ekspertów w konkretnych sprawach snując swoje często nietrafione tezy dotyczące wyimaginowanych problemów. Podobnie z debatą na temat Unii Europejskiej. Rażąca okazała się dla mnie konfrontacja argumentacji eurosceptyków z faktami dotyczącymi ich tez. Ważnymi tezami przeciwko polskiej akcesji do Unii Europejskiej była obawa przed wykupem polskiej ziemi przez obcokrajowców oraz rzekome zagrożenie wiary katolickiej i tradycji, które już dotknęło członków ówczesnej Piętnastki. W konfrontacji z opiniami większości społeczeństwa, które wykupu ziemi przez obcokrajowców się nie obawiało oraz Kościoła, który agitował zwykle za wstąpieniem Polski do UE powyższe argumenty okazały się całkowicie nietrafione.
Ogólną analizę tego rozdziału książki burzy nieco całkowite przemeblowanie polskiej sceny politycznej od okresu, w którym książkę opracowywano. Analiza nastawienia do polskiej akcesji poprzez opinie poszczególnych elektoratów okazała się bardzo ciekawa, ale żadna z ówczesnych partii (poza nieco odmienionym SLD) na dzisiejszej scenie politycznej nie funkcjonuje. Nie zaskoczyło mnie, jednak że najbardziej prounijni i prozachodni okazali się ówcześni wyborcy Unii Wolności, których poparcie dziś przeszło głównie na Platformę Obywatelską i Lewicę i Demokratów oraz wyborcy samego SLD. Zdziwiła mnie natomiast konfrontacja stanowiska Akcji Wyborczej Solidarność z poglądami jej wyborców, którzy okazali się bardziej proeuropejscy od „swojej partii”. W niewielkim stopniu zdziwiło mnie także ogólne stanowisko wyborców PSL, które w dzisiejszych czasach na pewno nie jest partią najbardziej „eurosceptyczną” co pokazuje jak dużą westernizacje przeszła zarówno sama partia jak i jej wyborcy - pokazuje to chociażby koalicja z postrzeganą za liberalną Platformą Obywatelską.
Zbyt wielu „nowości” nie przyniósł jeśli chodzi o moją wiedzę rozdział na temat tożsamości Polaków oraz porównaniu jej z tożsamością obywateli rosyjskich. Na pewno duży wpływ na taki stan rzeczy miały zajęcia na ten temat na pierwszym roku studiów. Należy zgodzić się z tezami mówiącymi o dużym przywiązaniu Polaków do narodu, rodziny, do wartości religijnych. Doszedłem, jednak do refleksji na temat tak dużego przywiązania do swojego regionu przez społeczność rosyjską. Moim zdaniem wynika ona z bardzo dużego zróżnicowania geograficznego oraz kulturowego samej Federacji Rosyjskiej co nie wspomaga jedności w rozumieniu całego państwa, wzmaga za to przywiązanie do regionu znacznie bliższemu sercu przeciętnego Rosjanina niż cały kraj.
Kolejnym fragmentem tekstu, który wzbudził moje refleksje było postrzeganie innych narodów przez naszych obywateli. Badania ukazane z książce potwierdziły wielowiekową niechęć Polaków do samej Rosji jak i do samych Rosjan przy czym okazuje się ona większa do rosyjskich elit, aparatu państwowego niż do samych obywateli. O ile jest ona w dużym stopniu uzasadniona historycznie to zastanawia mnie na ile opinie Polaków na temat kraju rządzonego przez Putina wynikają z polskiej polityki zagranicznej, a na ile z historii. Inna sprawa, że książka nt. tożsamości Polaków pisana była długo przed dojściem do władzy Prawa i Sprawiedliwości, które wobec Rosji stosowało najtwardszą politykę po 89 roku.
Badania prowadzone przez Mirosławę Grabowską (rozdział IV) zwróciły moją uwagę na dużą niechęć Polaków do postrzegania organizacji żydowskich jako niechętnych Polsce. Jeszcze mocniej zastanowił mnie wynik badania mówiący o tym, iż opinie na temat nieprzychylności organizacji żydowskich naszemu krajowi nie są w żaden sposób zależne od wieku, wykształcenia czy pozycji społecznej. Być może wynika to z faktu, iż niejednokrotnie w polskiej debacie publicznej organizacje żydowskie pojawiają się jako te pragnące odzyskać swoje dawne majątki co nie budzi w społeczeństwie polskim sympatii. Być może związane jest to ze swego rodzaju stereotypizacją - przypomina mi się nie tak dawny konflikt związany z domem Jana Pawła II w Wadowicach. Został on nabyty przez dawnego właściciela, Rona Balamutha który negocjował jego sprzedanie władzom miasta bądź innym organizacjom. Pomimo braku jednoznacznie złych intencji Balamutha niektóre media nagłośniły sprawę w sposób bardzo niekorzystny dla ówczesnego właściciela nieruchomości. Tego typu zdarzenia wpływać mogą moim zdaniem na postrzeganie organizacji żydowskich jako tych niechętnych naszemu państwu.
Nie zaskoczyły mnie natomiast badania pokazujące zróżnicowanie opinii Polaków na temat rozmaitych wartości, postrzegania innych oraz stosunku do samej Unii Europejskiej w zależności od ich cech takich jak wykształcenie, pochodzenie, wiek, religijność. Badania potwierdziły moją opinię na temat faktu, iż osoby z wyższym wykształceniem są większymi zwolennikami Unii, nie uważają wartości katolickich jako tych, które Unii są niezbędne, z drugiej strony nie obawiają się, jednak iż Unia Europejska jest w jakikolwiek sposób zagrożeniem dla wartości katolickich Polaków. Zaciekawiło mnie natomiast częste odwoływanie się do wartości związanych z liberalizmem, wolnością i braterstwem poprzez bezpośrednie odwołania do tradycji Rewolucji Francuskiej. Ciekawe okazało się także to, iż im bardziej ludzie byli wykształceni oraz im częściej deklarowali podróże zagraniczne tym mocniej Unia Europejska i sama Europa kojarzyła im się z wartościami kulturowymi mniej natomiast z samym chrześcijaństwem.
Jeśli chodzi o osoby o niższym statusie społecznym nie zdziwiła mnie natomiast ich większa niechęć do Unii Europejskiej czy też większe akcentowanie solidarności, równości i ochrony praw jako nadrzędnych wartości, które powinna przynieść ze sobą Unia Europejska.
Kolejnym ciekawym fragmentem książki, na który zwróciłem uwagę był ten mówiący o umieszczaniu Polski na osi wschód-zachód. Ciekawe okazało się dla mnie to, iż ludzie bardziej „obyci w świecie” spoglądają na nasz kraj poprzez ostrzejsze kryteria. Obrazuje to umieszczanie naszej Ojczyzny bliżej wschodu niż wśród osób rzadziej bywających w krajach ówczesnej Unii. Bardzo zdziwił mnie fakt, iż za cechę najbardziej zachodnią w naszym kraju Polacy uznawali pod koniec lat 90tych swobodę obyczajów. Nie zdziwiło mnie natomiast umieszczenie poszanowania prawa na osi najbliżej wschodu - w domyśle prawo w Polsce jest dość słabo szanowane z czym w pełni się zgadzam szczególnie jeśli spojrzymy chociażby na społeczeństwo niemieckie. Wracając do wolności i swobód obywatelskich i ich „europejskości” w naszym kraju należę chyba do mniejszości, która w Polsce (również pod koniec lat 90tych kiedy prowadzono badania) nie umieściłaby tej cechy jako najbliższej zachodowi. Porównanie naszego dość konserwatywnego społeczeństwa chociażby z Holandią czy Belgią pokazuje różnicę na skali. Oczywiście mamy w Unii także kraje bliższe „modelowi polskiemu” takie jak chociażby Włochy, ale mimo wszystko uważam, że kryterium swobód i wolności obyczajów chociażby przez pryzmat częstych w naszym kraju zjawisk niechęci wobec mniejszości etnicznych, homoseksualnych czy obcokrajowców nie pozwala nam na umieszczanie się blisko społeczeństw zachodnich. Aby moje wnioski nie były w gołosłowne przywołuje liczne raporty stowarzyszenia „Otwarta Rzeczpospolita” (http://or.org.pl/).
Pomimo mojej negatywnej oceny polskiego społeczeństwa w kwestii tolerancji w pełni zgadzam się z badaniami autorów na temat zwiększającej się stopniowo tolerancji wobec różnego rodzaju środowisk w naszym kraju (chociażby na przestrzeni lat 1998-2000 pozytywny stosunek do Żydów wzrósł z 45 do 61% natomiast do homoseksualistów z 17 do 29%.) Nieco zaszokował mnie fakt, iż pod koniec ubiegłego wieku jeszcze ponad 1/3 społeczeństwa postrzegała osoby będące nosicielami wirusa HIV jako kogoś za kim z założenia można nie przepadać. Dziś tego typu poglądy są w mojej opinii w zdecydowanym odwrocie i osoby będące w takiej właśnie sytuacji mogą liczyć na generalną przychylność społeczeństwa.
Rozmyślania na temat Unii Europejskiej, tolerancji oraz naszego społeczeństwa na tle dwóch powyższych poza powyższą książką wzmogła u mnie niedawna debata na temat ratyfikowania przez Polskę Europejskiej Karty Praw Podstawowych. Utwierdziła mnie ona w przekonaniu, iż od kilkunastu lat niewiele zmieniło się w naszym kraju w kwestii jakości debaty publicznej. Tak jak autorzy wskazywali, iż politycy zupełnie nie potrafili prowadzić rzeczowej debaty na temat plusów i minusów polskiej akcesji do Unii Europejskiej tak podobnie teraz zauważyłem, iż debata publiczna na temat Karty nie polegała na rozważeniu jej ewentualnego wpływu na poprawę (ewentualne pogorszenie) ochrony praw obywateli dzięki podpisaniu karty. Nie rozmawiano o poszczególnych skutkach wzajemnych zależności na linii państwo - obywatel czy pracodawca- pracownik po podpisaniu powyższej Karty, a głównym punktem debaty był problem ewentualnej konieczności akceptowania związku homoseksualnych partnerów, którzy osiedlą się w Polsce po przyjeździe z Holandii gdzie tego typu praktyki są dozwolone. Poprzez tego typu postrzeganie bardzo poważnego i szerokiego pola do debaty związanego z Kartą Praw Podstawowych debata ulega bardzo dużemu spłaszczeniu tracąc wiele na swojej wartości, którą mogłaby i powinna posiadać. Do przemyśleń i wniosków omówionych w opisanym fragmencie skłonił mnie rozdział szósty książki: ”Unia Europejska, a swojskość i obcość”.
W końcowych rozdziałach książki bardzo zaszokowała mnie duża niewiedza Polaków na temat potencjalnych wydarzeń związanych z naszą unijną akcesją. O ile w pewnym stopniu można ją usprawiedliwić złą informacją na temat samej Unii o tyle niektóre elementy niewiedzy były dla mnie zaskakujące. Co czwarty z naszych rodaków sądził, iż Unia Europejska będzie mogła nakazać Polsce działania takie jak legalizacja narkotyków bądź też podobny odsetek nie znał możliwości odwoływania się do ponadnarodowych instytucji takich jak Trybunał w Strasbourgu. Pomimo tego cieszyć mógł fakt, iż generalnie wśród Polaków nad obawami związanymi z akcesją przeważały nadzieję na lepsze życie co moim zdaniem już po kilku latach od wstąpienia do Unii można uznać za podejście słuszne.
Kolejną rzeczą, którą w książce o tożsamości Polaków zapamiętałem było podejście wielu euroentuzjastów do kwestii zanikania granic między narodami. Zdziwił mnie duży odsetek osób, które gotowe byłyby zrezygnować z udziału polskiej reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich. Pomimo mojego dużego euroentuzjazmu uważam, iż tego typu zachowania byłyby swego rodzaju przesadą. Pozytywnie zaskoczyła mnie natomiast niechęć do rezygnacji z napisu „Made in Poland” na polskich produktach. Świadczy to o dobrej opinii na temat naszych wyrobów oraz ewentualnej konsekwencji takiego posunięcia dla naszej gospodarki. O wysokiej ocenie polskich produktów na tle tych zachodnich świadczyły również badania na temat ewentualnych wyborów produktów w porównaniu polski-zagraniczny gdzie nasze „swojskie” wypadały dużo korzystniej.
W mojej pracy pozwoliłem pominąć sobie rozdziały mówiące o Unii Europejskiej od strony jej historii oraz technicznych aspektów polskiej akcesji do ówczesnej Piętnastki. Postanowiłem skupić się bardziej na opiniach Polaków na temat Unii oraz naszych poglądach, naszej tożsamości w przeddzień akcesji. Książka „Tożsamość Polaków, a Unia Europejska” jest moim zdaniem bardzo ciekawym i kompleksowym opracowaniem naszego społeczeństwa z końca XX wieku z drugiej jednak strony uświadamia ona tempo zmian we współczesnym świecie. Książka wydana w 2002 roku czyli zaledwie pięć lat temu dziś pod wieloma względami ukazuje zupełnie inne społeczeństwo co często towarzyszyło moim odczuciom podczas jej czytania. W przeciągu kilku zaledwie lat obywatele naszego kraju w niektórych aspektach zmienili się znacznie i odnoszę wrażenie, że te same badania przeprowadzone dziś mogłyby przynieść w wielu aspektach odmienne rezultaty.
Mateusz Gotz