W kleszczach nienormalności
Jacek Zalewski
Nawet niezbyt dogłębnie analizując okres III RP to szybko można dostrzec, iż jedyną rzeczą, która ma się dobrze, ba coraz lepiej to postępująca … nienormalność. Zawsze w historii najnowszej Polski trzymała ona dyżurny fason. Niebezpiecznie jest jednak gdy osiąga kolejny stopień wtajemniczenia zwanego absurdem. Tragicznym natomiast staje się fakt prawie powszechnego braku chęci dostrzegania tego zjawiska. Czy to konformizm, zobojętnienie, intelektualne lenistwo, zaniedbanie ? "Czy instrument niesprawny czy się muzyk myli" ? Z takim zjawiskiem mieliśmy do czynienia w schyłkowym okresie "gierkowskim". Nic dziwnego więc, ze coraz częściej porównuje się obecne czasy do okresu końca lat 70-tych. Wtedy to właśnie "Gierek udawał, ze płaci a robotnik udawał, że pracuje". Wtedy to też rządząca miłościwie Partia "manipulowała członkiem pod płaszczykiem" a świadoma klasa robotnicza, chłopi oraz…. inteligencja miała z tego niekiedy świetny ubaw. Miało się wtedy jednak do czynienia zaledwie z "propagandą sukcesu". Dziś zorganizowane, skomasowane, nachalne, niestety także inteligentne, przy pomocy opanowanych środków masowego przekazu lansowanie wizji "nowego lepszego świata" jako czegoś oczywistego, normalnego i już, już prawie realnego musi niepokoić. Choćby dlatego, że jak uczy choćby historia XX w. wszelkie próby budowania raju na ziemi prędzej czy później kończą się… piekłem.
Ostatnio dla przykładu mamy do czynienia z lansowanym ukulturalnianiem narodu poprzez gremialne wysyłanie Go nocą do odwiedzania muzeów. Czynią to obywatele, którzy średnio udają się do filharmonii raz na ok. 130 lat, czyli - jak dawno temu zauważył pewien znany satyryk - ok…. 50 lat po swojej śmierci. A dzieje się to w Państwie, które w następstwie notorycznego niedofinansowywania kultury tymże instytucjom muzealnym umożliwia eksponowanie zaledwie 10 % swych cennych zbiorów. Pod hasłem "cała Polska jak długa i szeroka tańczy i śpiewa" reklamuje się w stacjach telewizyjnych programy rozrywkowe. A nabór do nich to w sumie kilka tysięcy niekoniecznie młodych ludzi. ( dawniej w innych krajach ludzie nieco innego koloru skóry próbowali znajdować swą szansę na wybicie się głównie poprzez piłkę nożną i… boks ). Przeciętny Polak, wydając w różnej formie dziennie dobrych kilka złotych na służbę i ochronę zdrowia szczerze wierzy w zbawienną działalność "owsiankowej" Orkiestry, łożąc nań średnio raz do roku ok. 1,50 zł. Obawiając się medialnej schizmy nawet nie chce się interesować ile to granie Orkiestry kosztuje, a bojąc się uświadomienia przynależności do wrobionego grona "manipulowanych członków pod płaszczykiem" uważa próby dociekania tego tematu jako coś obrzydliwego, okraszonego oczywiście językiem nienawiści. Zdarzenia więc, które można nazwać błędem statystycznym przedstawiane są jako masowe zjawiska. Ostatnio zbankrutowało biuro podróży, które w efekcie zostawiło "na lodzie" poza granicami Polski 35 Rodaków. Czyli jeden (!) autobus. Starczy to jednak na kilka minut wałkowania tego tematu w programach informacyjnych. Zawsze to łatwiejsze, przyjemniejsze i … bezpieczniejsze niż dociekanie dlaczego połowa Polaków na urlop nigdzie nie wyjedzie. Manifestacji 50 ludzi w sprawie parytetu czy innych równych praw na czele z wiecznie młodym i opasłym towarzyszem poświęca się nie mniej uwagi. Kiedy jednak 100 razy więcej manifestantów " chce tylko głośniej zaśpiewać o sprawach, które dobrze znamy"… medialna cisza lub co gorsze wyszydzanie. Jesteśmy bardzo czułym Narodem. I dlatego "musimy" karać wysokimi mandatami znęcających się nad zwierzętami. By były pieniądze na aborcyjne morderstwa. Nikt z dociekliwych, a jakże bezkompromisowych dziennikarzy nie spyta Pierwszego Urzędnika Kraju, dlaczego objeżdżając place budów nie udał się w pierwszej kolejności do wielu rodzin pracowników małych firm, które zamiast się wzbogacić budując na "Euro 2012" drogi poprzez zaniedbania prawne ( czy aby na pewno ) stają przed widmem biedy z komornikiem na horyzoncie. Hierarchowie kościelni wraz z Episkopatem też jacyś tacy tkwiący w starych zasadach, niepostępowi, nie tak otwarci na "obraz i podobieństwo" człowieczej ułomności jak Ich "Koledzy" po fachu na Zachodzie Europy. No, ale dlaczego akurat właśnie tam kościoły święcą pustkami ? Nieistotne - przecież to normalność właśnie. Za to należy się cieszyć, że nikt nie zamierza w demokratycznym kraju likwidować ani nawet prześladować TV Trwam czy choćby radować z deklaracji zgody Rosji na zwrot polskiej własności. I tak tym językiem pogardy i nienawiści można pisać dalej. A tu codziennie Premier ponagla do radości, do świętowania, dumy z osiągnięć w budowaniu autostrad, niechybnej satysfakcji z późniejszego otrzymania emerytury. Mamy przecież wkrótce Euro, no a potem Olimpiadę, na horyzoncie zwrot Tupolewa, a i może będą wizy do USA. Dlatego trzeba zwalczać tych nienawistnych smutasów, którzy szukają nieprawidłowości, czepiają się jakiś "głupich" 20 kilometrów, grożą prokuratorem, narażają Polskę na gniew wielkich Sąsiadów, sieją nieodpowiedzialny i nie mający racji bytu pesymizm. Ot, typowe zachowanie dla epoki schyłkowej.
I znowu Polak, z nową "grubą kreską" będzie mądry po szkodzie. Nie każdy - na szczęście.