W ujęciu keynsowskim możemy wyróżnić trzy płaszczyzny w obrębie których ingerencja państwa w gospodarkę jest pożądana
Pierwsze stwierdzenie od razu tę granicę ingerencji zarysowujące mówi, że interwencja państwa z jednej strony ogranicza gromadzenie bogactwa, poprzez funkcjonowanie systemu podatkowego, z drugiej strony prowadzi do egalitaryzacji dochodu dzięki stronie wydatków publicznych. A więc państwo pełni w gospodarce funkcję redystrybucyjną, z jednej strony gromadzi pewne środki pieniężne, zdobywa je dzięki funkcjonowaniu systemu podatkowego, z drugiej strony te środki pieniężne rozdysponowuje między potrzebujących - jest to druga strona budżetowa, strona wydatków publicznych. A zatem tym instrumentem, za pomocą którego państwo pełni rolę redystrybucyjną jest budżet państwa.
Druga płaszczyzna określa, iż rząd wpływa na przebieg cyklu koniunkturalnego. Jest koncepcja klasycznego cyklu koniunkturalnego, z tymi czterema zdecydowanie zarysowanymi fazami (z fazą kryzysu, depresji, ożywienia i rozkwitu) i jest koncepcja współczesnego cyklu koniunkturalnego, zakładającego właśnie interwencjonizm państwowy (ingerencję państwa w gospodarkę) i właśnie z zgodnie z tą koncepcją ingerencja państwa w gospodarkę może:
Trzecia płaszczyzna oddziaływania rządu na gospodarkę, wiąże się ze stwierdzeniem, że rząd przeciwdziała negatywnemu wpływowi uprzemysłowienia na środowisko naturalne, na rynek pracy, itp. |
|
No i tutaj są tutaj te dwa stwierdzenia, jak gdyby uzasadniające potrzebę ingerencji państwa w gospodarkę, będące stwierdzeniami przeciwstawnymi do tego co mówili klasycy i neoklasycy ekonomii. Tam była mowa o tym, że mechanizm rynkowy jest najistotniejszy, że gospodarka poradzi sobie sama bez ingerencji z zewnątrz, że ingerencja państwa w gospodarkę może przynieść więcej złego, a niżeli dobrego. Tu jest spojrzenie zgoła odmienne. Mianowicie keynesiści stwierdzają, że:
Swobodna gra sił rynkowych nie gwarantuje ani równowagi, ani wzrostu gospodarczego, dopiero dzięki ingerencji państwa w gospodarkę (dzięki interwencjonizmowi państwowemu) jest szansa, na to aby proces wzrostu gospodarczego przebiegał w sposób harmonijny, ciągły, równomiernie. To jest właśnie to uzasadnienie powodu przyczyn, dla których zdaniem keynesistów rząd nie tylko może, ale powinien ingerować w gospodarkę.
|
|
Inne szkoły ekonomii, które podejmują krytykę interwencjonizmu państwowego.
Monetaryzm
Jakie monetaryzm formułuje zarzuty pod adresem interwencjonizmu państwowego.
Otóż po pierwsze rząd angażuje większą część zasobów gospodarczych, pozostawiając niewiele dla sektora prywatnego (a według koncepcji ekonomii klasycznej, tylko sektor prywatny jest sektorem w pełni efektywnym). W związku z tym jeżeli większa część zasobów jest zaangażowana przez sektor państwowy to tym samym spada efektywność takiej gospodarki, bo tylko sektor prywatny jest zdaniem szkoły klasycznej (no i teraz również monetarystów) sektorem w pełni efektywnym.
Drugi zarzut. Ze względu na dość wysokie podatki, które wiążą się zazwyczaj z interwencjonizmem państwowym następuje ograniczenie skłonności do oszczędzania, skłonności do inwestowania, zdolności do innowacji, a więc pojawiają się argumenty przemawiające za pewną stagnacją rozwoju gospodarczego. Czyli nie ma sił napędowych, którymi bez wątpienia są i oszczędności i innowacje i inwestycje.
Zarzut trzeci. Mianowicie z interwencjonizmem państwowym (z ingerencją państwa w gospodarkę) wiąże się zazwyczaj zjawisko nadmiernych regulacji rządowych i w niektórych krajach wręcz powszechnej (nadmiernej) kontroli państwa nad gospodarką, co zdaniem monetarystów również jest nieprawidłowe dla gospodarki. |
MONETARYZM - zarzuty:
|
Wracamy teraz do równania Fishera:
M - ilość pieniądza w obiegu, V - szybkość obiegu jednostki pieniężnej, czyli parametr mówiący nam w ilu transakcjach pieniężnych w ciągu roku uczestniczy jedna jednostka pieniężna, P - cena dóbr i usług wytworzony w danej gospodarce w ujęciu nominalnym, czyli wyrażona w cenach bieżących,
Jeżeli np.: ta prawa strona równania ma wartość załóżmy 10000 jednostek pieniężnych, czyli wartość transakcji, które w ciągu roku w gospodarce były zawierane to 10000 jednostek pieniężnych, to jeszcze wcale nie oznacza, że trzeba de facto 10000 jednostek pieniężnych w obiegu, aby te wszystkie transakcje obsłużyć. Mamy parametr V - parametr mówiący o tym, w ilu transakcjach w skali roku uczestniczy wymiennie jedna jednostka pieniężna. Wobec tego, skoro w ciągu roku jednostka pieniężna, kilka lub kilkanaście razy obiega całą gospodarkę to jednak tych wszystkich jednostek pieniężnych w obiegu wystarczy mniej, aby było możliwe sfinalizowanie tych wszystkich transakcji. Jeżeli założymy, że ten parametr V jest równy 8, czyli jedna jednostka pieniężna uczestniczy w ciągu roku w ośmiu transakcjach, to w tedy wystarczy 1250 jednostek pieniężnych.
Popierając równanie Fishera monetaryści przeprowadzają następujące rozumowanie. Zakładają, że ilość dóbr wytworzonych w gospodarce jest względnie stała, bo jest zdeterminowana przez zasoby, którymi dysponuje gospodarka, również szybkość obiegu jednostek pieniężnych jest względnie stała. Wobec tego widać pewną zależność - między ilością pieniądza w obiegu, a poziomem cen (P i M). I stąd właśnie, w myśl koncepcji monetarystycznych, jeżeli w gospodarce znalazła się zbyt duża ilość pieniądza, to aby to równanie Fishera zostało spełnione muszą rosnąć ceny, a zatem wzrost ilości pieniądza w obiegu pociąga za sobą tendencję wzrostową cen. Taka jest interpretacja przyczyn inflacji według monetarystów i dlatego też ich zdaniem jedynym sposobem pozwalającym ograniczyć w gospodarce inflację jest kontrola ilości pieniądza w obiegu; a kontroli ilości pieniądza w obiegu to nic innego jak restrykcyjna polityka pieniężna. I w związku z tym monetaryści twierdzą, że właśnie tą jedyną płaszczyzną (tym jedynym obszarem) w obrębie na której może odbywać się ingerencja państwa w gospodarkę jest obszar polityki pieniężnej (polityki monetarnej). A zatem państwo może, a wręcz powinno, ażeby nie dopuścić do występowania w gospodarce zjawiska natury inflacyjnej kontrolować ilość pieniądza w obiegu. Resztę, czyli inne obszary, należy pozostawić samoczynnym mechanizmom stabilizującym - tj. rynkom. |
Według monetarystów inflacja jest zjawiskiem pieniężnym:
W MYŚL KONCEPCJI MONETARYSTYCZNEJ JEDYNĄ INTERWENCJĄ PAŃSTWA W FUNKCJONOWANIE GOSPODARKI JEST INGERENCJA POLEGAJĄCA NA KONTROLI PODAŻY PIENIĄDZA (resztę należy pozostawić samoczynnym mechanizmom stabilizującym - tj. rynkom) |
Teraz parę słów co do historii myśli ekonomicznej wniósł Milton Friedman, twórca owej szkoły monetarystycznej.
Pierwsza sformułowana przez M. Friedmana teza, mówiąca, że zmiany ilości pieniądza mają charakter autonomiczny, są wynikiem prowadzenia przez państwo takiej, czy innej polityki pieniężnej (restrykcyjnej, ekspansywnej), natomiast zmiany produkcji, zwłaszcza zmiany cen mają charakter wynikowy. A więc nadmierna ilość pieniądza w obiegu będzie pociągała za sobą tendencję wzrostową cen.
Następna teza Friedmanowska, to sformułowanie założeń, tzw. zdrowiej polityki pieniężnej, otóż Friedman twierdził, że państwo nie powinno w sposób bezpośredni ingerować w podaż pieniądza, czyli powiedzmy jeśli chce zwiększyć podaż pieniądza to nie powinno tego pieniądza dodrukowywać, a jeśli chce zmniejszyć podaż pieniądza, to nie powinno wycofywać pieniądza znajdującego się w obiegu; tylko ta zdrowa polityka pieniężna powinna być prowadzona przy udziale parametrów ekonomicznych, a zatem stopy procentowe (oprocentowanie wkładów bankowych, stopy oprocentowania kredytów, te wszystkie stopy, które obowiązują w kontaktach między bankiem centralnym i bankami komercyjnymi - stopa rezerw obowiązkowych, stopa kredytu refinansowego, dyskontowe, redyskontowe) - te instrumenty powinny być wykorzystywane przez państwo w prowadzeniu tzw. przez Friedmana zdrowej polityki pieniężnej. Tylko dzięki właśnie stosowaniu owego instrumentarium gospodarka może nie mieć w stanie ze skutkami inflacji w gospodarce.
Następna teza wiążąca się nadal z interpretacją równania Fishera mówi, że nawet najbardziej restrykcyjna polityka fiskalna, którą postulowali keynesiści nie doprowadzi do ograniczenia inflacji, jeżeli nie będzie jej towarzyszyła restrykcyjna polityka pieniężna. Tylko i wyłącznie konfiguracja restrykcyjnej polityki fiskalnej i restrykcyjnej polityki pieniężnej może doprowadzić do obniżenia tępa wzrostu cen.
Friedmanowi zawdzięczamy koncepcję „naturalnej stopy bezrobocia”. W każdej gospodarce występuje bezrobocie frykcyjne i strukturalne, te dwa rodzaje bezrobocia określane są mianem bezrobocia naturalnego, no i stopa bezrobocia obejmująca te dwa elementy, to tzw. naturalna stopa bezrobocia. Ona występuje zawsze, wszędzie, w każdej gospodarce. Jeżeli rzeczywista stopa bezrobocia jest wyższa od tej, którą Friedman określił mianem naturalnej, to oznacza, że w danym kraju, w danej gospodarce pojawiło się już niestety bezrobocie koniunkturalne (bezrobocie cykliczne) no i owo bezrobocie jest już zupełnie innej natury.
Friedmanowi również zawdzięczamy koncepcję pionowej krzywej Phillipsa. Krzywa Phillipsa pokazuje zależność odwrotną między stopą inflacji, a stopą bezrobocia. Ta historyczna krzywa Phillipsa była krzywą o nachyleniu ujemnym, a zatem Phillips wykazał, że spadkowi inflacji towarzyszy wzrost bezrobocia, natomiast spadkowi bezrobocia towarzyszy wzrost inflacji. Ta koncepcja klasycznej krzywej Phillipsa ine przetrwała zbyt długo, gdyż już w lata sześćdziesiąte, a już na pewno lata siedemdziesiąte pokazały przypadki takich krajów, w których równocześnie pojawiły się oba te niepokojące zjawiska. A zatem w dobie kryzysu rosła i inflacja i bezrobocie. To było niezgodne z kształtem krzywej Phillipsa. W związku z tym ta krzywa jest w tej chwili konstrukcją o charakterze historycznym, ewentualnie wykorzystuje się ją do analiz krótkookresowych, natomiast Friedman pokazał taką pionową krzywą Phillipsa, która się ściśle wiąże z naturalną stopą bezrobocia. Mianowicie jeżeli na osi rzędnym (tam gdzie Phillips przedstawiał stopę bezrobocia) przyjmiemy poziom naturalnej stopy bezrobocia to w tedy krzywa Phillipsa przybiera kształt linii prostej (pionowej) a zatem różne stopy inflacji mogą naturalnej stopie bezrobocia towarzyszyć.
Inflacja
B=7% Naturalna stopa bezrobocia
|
M. Friedman:
|
jest ona odbiciem szkoły klasycznej i neoklasycznej w ekonomii. Znowu pojawia się pojęcie bogactwa narodów, czyli to pojęcie, które stworzył w roku 1776 r. Adam Smith (twórca szkoły ekonomii klasycznej). Otóż ekonomia podaży twierdzi, ze bogactwo narodów tworzą tylko i wyłącznie prywatne przedsiębiorstwa, nie tworzy bogactwa narodów rząd, ani nie tworzy tego bogactwa popyt gospodarki. Czyli ekonomia podażowa zdecydowanie przeciwstawia się koncepcji keynesowskiej, gdzie było powiedziane, że to co produkujemy w danym kraju zależne jest od popytu zgłaszanego przez gospodarkę. Tutaj mamy znowu powrót do koncepcji mówiącej, że zmiany produkcji są determinowane przez zasoby gospodarcze, czyli produkuje się w gospodarce to, co przy ograniczonych zasobach wytworzyć można, a zatem produkcja, czyli podaż decyduje o rozwoju danej gospodarki. Koncepcja, która wiąże się z ekonomią podaży, mówi że przedsiębiorstwa powinny być uwolnione od gorsetu przepisów krępujących wolną grę sił ekonomicznych, czyli znowu powrót do koncepcji wolnego rynku, handlu; znowu powrót do wierzeń, które już były i u monetarystów i w ekonomii klasycznej, że ingerencja państwa w gospodarkę przynosi tej gospodarce więcej złego niż dobrego. Zwolennicy ekonomii podaży twierdzą właśnie, że przedsiębiorstwa będą funkcjonowały sprawniej, efektywniej jeżeli zostaną uwolnione od krępujących je przepisów. I twórcy szkoły ekonomii podaży również zwracają uwagę na anty efektywnościowe oddziaływanie nadmiernych podatków. Według szkoły ekonomii podaży zmniejszenie podatków, deregulacja życia gospodarczego i zmniejszenie ilości przepisów aktów normatywnych, które regulują przebieg procesów gospodarczych może przyczynić się do wzrostu zatrudnienia, może przyczynić się do wydajności pracy w gospodarce.
Z ekonomią podażową wiąże się bardzo ściśle stworzona w roku 1974 koncepcja krzywej Laffera. Jest to konstrukcja graficzna, która pokazuje współzależność między wysokością stóp podatkowych i wpływami do budżetu z tytułu podatków. Otóż tak jak pokazał Laffer wzrost stóp podatkowych tylko do pewnego momentu wpływa w sposób pozytywny na wielkość wpływów budżetowych. wpływy budżetowe
t* stopa podatkowa
Oś rzędnych pokazuje wysokość stopy podatkowej, natomiast oś odciętych pokazuje wysokość wpływów budżetowych. Stopa podatkowa rośnie do poziomu t* i tutaj widzimy, że dopóki stopy podatkowej t* nie zostanie osiągnięty, to każda podwyżka stopy opodatkowania dochodów, pociąga za sobą wzrost wpływów budżetowych. Przekroczenie tego pułapu, czyli zwiększanie dalsze stóp podatkowych prowadzi już do spadku wpływów budżetowych; czyli następuje ucieczka kapitałów do innego kraju, gdzie obowiązują niższe stopy podatkowe, kapitały przesuwają się do szarej strefy, przedsiębiorcy robią wszystko, aby ukryć przynajmniej część swoich dochodów, no i efekt jest taki, że wpływy budżetowe maleją. |
EKONOMIA PODAŻOWA - ostentacyjne nawiązywanie do klasycznej teorii ekonomii (szczególnie do teorii A. Smitha)
|
Zgodnie z tą koncepcją rząd jest tak naprawdę bezsilny, wobec gospodarki - dlatego, że podmioty gospodarcze (przedsiębiorstwa, gospodarstwa domowe) są podmiotami racjonalnymi, a więc są w stanie przewidywać to co zdarzy się w najbliższym czasie w gospodarce i są w stanie się do tych zmian, które mają nadejść w najbliższej przyszłości przygotowywać i dostosowywać. Wszelkiego typu regulacje prawne, zmiany przepisów wprowadzanych przez rząd z reguły są w taki, czy inny sposób sygnalizowane, a więc docierają do mediów, do prasy informacje o tym co się przygotowuje, jakie zmiany mają nastąpić w bliskiej przyszłości i w związku z tym podmioty gospodarcze (gospodarstwa domowe, przedsiębiorstwa) mając świadomość tych nadchodzących zmian, przygotowują się do nich z odpowiednim wyprzedzeniem. I w związku z tym, w momencie kiedy zapada decyzja, wchodzi w życie określony akt normatywny okazuje się, że on trafia na taką realną gospodarkę, która jest już nieco przekształcona w stosunku do tych zmian. A więc stąd bierze się to stwierdzenie, że polityka fiskalna i pieniężna rządu mogłaby oddziaływać na gospodarkę tylko wówczas, gdyby posunięcia te były całkowitym zaskoczeniem dla społeczeństwa, dla podmiotów gospodarczych. Ponieważ tak nie jest, gdyż są sygnały, są informacje, są symptomy mówiące o tym w którym kierunku będą szły zmiany polityki pieniężnej, czy polityki fiskalnej, ludzkiej zachowania dostosowane do oczekiwań zwykle wyprzedzają interwencję rządu, która jest zawsze spóźniona w tym sensie, że spotyka inną sytuację a niżeli ta, która była powodem podjęcia interwencji.
|
Szkoła racjonalnych oczekiwań - najbardziej radykalna odmiana monetaryzmu
|
Systemy ekonomiczne - wykład IV 29.11.2001 r.
dr Zofia Skrzypczak
Strona 7 z 7