Kiedy czytam moje notatki zrobione na jednej z lekcji wiedzy o społeczeństwie, zaczynam się zastanawiać, kto wcisnął w tak krótką definicję temat tak rozległy jak rodzice, dzieci, dziadkowie, ciotki, wujkowie oraz ich uczucia, pragnienia, wzajemne relacje i problemy. Notatka dotycząca rodziny, jako podstawowej i najbardziej rozpowszechnionej komórki życia społecznego ludzi, połączonych więzami małżeńskimi i rodzicielskimi, zajmuje w moim zeszycie jedynie parę linijek. A przecież nie da się zamknąć w paru wyrazach całego ogromu wspomnień, bagażu życiowego, tradycji.
Z domem i rodziną kojarzą nam się przede wszystkim rodzice, gdyż to od nich rozpoczyna się każda nowa rodzina. Na kolejnym miejscu są wspomnienia, które kolekcjonujemy od wczesnego dzieciństwa. Najczęściej są one bardzo przyjemne, łączą się z wyprawami do lasu, watą cukrową, wyścigami na sankach. Ale między te dobre chwile wkrada się czasem niepokój wywołany wspomnieniem rozbitego kolana, zakazu wyjścia z domu, pierwszej poważnej kłótni z rodzicami. To jednak nic. Niekiedy te gorsze wspomnienia łączą się z poczuciem samotności, niezrozumienia, osamotnienia. Najbardziej boli nas wtedy fakt, że to właśnie rodzice pozwolili nam odkryć ten brutalny świat, a co gorsza - sami nas w niego wprowadzili. Żyjąc w domu, cały czas podpatrujemy naszych rodziców, są dla nas wzorem do naśladowania, pokazują nam, czasami nieświadomie, jak postępować w trudnych sytuacjach, jak okazywać radość, jak płakać, by nikt nie widział. Tak naprawdę, podpatrujemy ich cały czas i to z ich wzajemnych relacji czerpiemy wiedzę na temat tego, jak postępować w przyszłości. Wprawdzie w księgarniach znajduje się mnóstwo specjalistycznych książek związanych z wychowaniem dzieci, jednak tak naprawdę nie przekażą nam one tego, co w rodzinie, we wzajemnych relacjach między ich członkami jest najważniejsze - to bowiem każda rodzina musi uczynić sama. Ale nie tylko w nich znajdziemy obraz rodziców i dzieci, ponieważ motyw ten pojawia się bardzo często na kartach literatury pięknej.
W literaturze możemy wyróżnić kilka typów relacji między rodzicami a ich dziećmi. Są to: idealne relacje, rodziny toksyczne, dzieci jako nieodłączny obraz swych rodziców, dzieci zbuntowane, cierpiący rodzice, odwrócenie ról.
Każdy z nas chciałby żyć w idealnej rodzinie, gdyż w niej wszystko jest łatwiejsze, przyjemniejsze. Znacznie prościej rozwiązuje się w niej problemy przychodzące z zewnątrz. Takich rodzin nie ma jednak wiele, a podstawą w ich wzajemnych relacjach jest miłość i szacunek. Stanowią one o właściwych relacjach w rodzinie, pozwalają na lepsze zrozumienie. Taką rodzinę widzimy w utworach Kochanowskiego ("Treny", "Pieśń Świętojańska o sobótce")
Kochanowski jak typowy humanista cenił sobie spokój i życie rodzinne. Z jego utworów można wyczytać, iż dla każdego istniało inne zadanie w rodzinie, inne miejsce i zajęcia. Nie wynika to jednak z jego szorstkiej postawy wobec najbliższych, gdyż miłość jaką obdarzał żonę i dzieci doskonale opisują "Treny" powstałe po śmierci Urszulki. Utwory te wprowadziły po raz pierwszy do literatury postać dziecka, która wcześniej w niej nie istniała. Tragedie łączą ludzi, jednak tylko wzajemna i prawdziwa miłość może pomóc w takich sytuacjach. Zadaniem rodziców jest opieka nad małymi dziećmi, troska o to, by były zdrowe, nie chodziły głodne. Dzieci natomiast pomagają rodzicom przez samą obecność - tym wnoszą w ich życie radość, pomagają zapomnieć o smutku. Rodzice są wreszcie skarbnicą mądrości i dają dzieciom dobry przykład nie tylko słowem, ale przede wszystkim zachowaniem wobec siebie i innych ludzi. Poeta renesansu namawia młodych do życia skromnego i uczciwego. Dzieci od najmłodszych lat były uczone szacunku dla osób dorosłych i starszych, co owocowało w ich późniejszym życiu.
Obok relacji dobrych są także złe gdzie jest dominacja z jednej stron rodziców.
W polskiej literaturze typ rodzica despoty prezentuje Aniela Dulska, bohaterka komedii G. Zapolskiej. Kobieta ma dość specyficzne poglądu na temat wychowania dzieci, moralności (tworzy swoją prywatną), kieruje domem i poczynaniami wszystkich jego mieszkańców. Syn Zbyszko próbuje się buntować, to jednak nie przynosi żadnych skutków. Wdaje się więc w romans ze służącą, a matka nie dość, że doskonale o tym wie, to jeszcze temu przyklaskuje, uważając, że syn lepiej zrobi, jeśli wyszumi się w domu, pod jej bacznym okiem. Ojciec Felicjan nie ma prawa głosu, potulnie poddaje się woli żony, gdyż już dawno zrozumiał, że tylko w ten sposób może liczyć na względny spokój. Brak poczucia bliskości między rodzicami zdecydowanie psuje atmosferę w domu, nie ma w możliwości, by cokolwiek zrobić wspólnie. To żona wydziela mężowi papierosy, ona wysyła go na "spacery", on zaś ze spokojem i rezygnacją się jej poddaje. Takie zachowanie Dulskiej, dzięki któremu podporządkowuje sobie ona wszystkich i wszystko sprawia, że dzieci oddalają się od niej, nie chcą być łączone ani z nią, ani z cała rodziną. Wydaje mi się, iż powinniśmy przypomnieć tu zdanie Zbyszka o swojej rodzinie: "być Dulskim to katastrofa".
Zdarza się także, że dzieci z biegiem lat stają się coraz bardziej podobne do swoich rodziców. Podobieństwo widoczne jest nie tylko w wyglądzie, ale w sposobie mówienia, zachowania, w gestach. Bardzo często mówimy wtedy, iż niedaleko pada jabłko od jabłoni, ale nawet wtedy mamy na myśli raczej złe nawyki i zachowania.
Chcąc czy nie, powielamy schematy naszych rodziców. Doskonałym tego przykładem jest Zenon Ziembiewicz (Z. Nałkowska, Granica) który nie mógł zrozumieć zachowania ojca (ciągłe zdradzanie żony), ale po latach i on tłumaczył się Elżbiecie z romansu z Justyną i oczekiwał od niej wsparcia. Uważał on poza tym, że miejsce w którym dorastamy i przebywamy, determinuje nasze postępowanie, dlatego z jego ust padają słowa: "Jest się takim, jak miejsce, w którym się jest".
Ciekawą sytuacje możemy zauważyć w "Moralności Pani Dulskiej", w której ukazane jest jak dzieci "sprawiedliwie podobne" do rodziców; Mela jest zdecydowanie obrazem ojca, tak jak ona poddaje się despotyzmowi matki i nie ma najmniejszego zamiaru z nią walczyć. Hesia natomiast to doskonała kopia Anieli Dulskiej - łatwo podporządkowuje sobie ludzi (np. młodszą siostrę) i w przyszłości będzie prawdopodobnie taka, jak jej matka.
W naturze dzieci jest bunt. Buntują się one przeciw czapkom w zimie, zupie pomidorowej, spódnicom do kolan. Póki bunt dotyczy drobiazgów, nic złego się nie dzieje. Pozwala on wręcz na prawidłowy rozwój osobowości. Znacznie gorzej jest, jeśli podłożem buntu jest brak zrozumienia przez rodziców.
Bunt dzieci może być jednak tylko chwilowym kaprysem, sprawdzeniem wytrzymałości psychicznej rodziców, jak się dzieje w "Moralności Pani Dulskiej". Zbyszko, chcąc sprawdzić na ile naprawdę liberalne jest podejście mamy, oświadcza, że ożeni się ze służącą. To wywołało oczywiście burzę w mieszkaniu Dulskiej, która nie potrafiła po tej wiadomości dojść do siebie, wszystko wydawało jej się nierealne. Chciała jednak zrobić wszystko, by nie dopuścić i do ślubu i do rozprzestrzenieniu się plotki.
Dzieci się buntują, a rodzice cierpią. Wprawdzie nie zawsze z powodu owych buntów, ale cierpią za każdym razem, gdy ich dzieciom dzieje się krzywda. Najbardziej znaną cierpiącą matką jest Matka Boska, która przygląda się śmierci ukochanego syna, a w żalu po jego stracie łączy się z innymi ziemskimi matkami. Z powodu utraty dziecka płacze także Demeter, która stała się w literaturze i sztuce wzorem matki kochającej i cierpiącej z powodu bezprawnie utraconego dziecka.
Płaczą także ojcowie, choć w naszej kulturze nie ma przyzwolenia dla łez męskich. W literaturze polskiej przykładem ojcowskich łez są "Treny" J. Kochanowskiego, napisane po śmierci jego ukochanej córeczki Urszulki. Cierpienie to jest ogromne, zaczyna on nawet wątpić w istnienie Boga.
Niekiedy dochodzi do odwrócenia ról między rodzicami i dziećmi. Dzieci z konieczności musza utrzymać rodzinę, ciężko pracując, gdyż rodzice okazali się albo niezaradni, albo są ludźmi, którym nie zależy na dobru dzieci. Taką bohaterkę spotykamy w "Zbrodni i karze" F. Dostojewskiego - Sonia Marmieładowa zaczęła pracować jako prostytutka, by utrzymać rodzeństwo i macochę.
Groteskowy obraz takiego odwrócenia ról mamy w "Ferdydurke" W. Gombrowicza, gdzie Młodziakowie starają się być bardziej nowocześni od swojej córki. Prowadzi to do serii nieporozumień, a granica między światem rodziców i dzieci, tak wyraźna w innych utworach, zostaje zatarta.
Jednak Młodziakowie z „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza są moim zdaniem najciekawszą i najbardziej oryginalną rodziną spośród wyżej przedstawionych. Nowatorskie podejście Gombrowicza do tematu pozwoliło mu na stworzenie swoistej awangardy rodzinnej ponieważ nigdzie w minionych epokach nie spotkałem się z tak odmiennym poglądem na „nowoczesnych rodziców”. Protoplasta jawnej walki z formą wykreował bohaterów, którzy sprzeciwiali się wszelkim normom i zasadom obyczajowym. Aby wyzwolić się z formy rodziców stojących na straży moralności i dobrego wychowania córki, sami namawiają ją do umawiania się z chłopakami. Ba! Nawet proponują jej, aby zaszła w ciążę:
„Zuta, jeżeli chcesz mieć dziecko nieślubne, bardzo proszę! A cóż w tym złego! Kult dziewictwa ustał! (...) ogólnikowo zaczęła namawiać córkę do nieślubnego dziecka, dawała wyraz swemu liberalizmowi.”
Chcą w ten sposób wyzwolić się z formy jaką narzuca im rodzicielstwo. Jednak Józio dostrzega że posiadają dwie „gęby”, jedna nowoczesna, stworzona na pokaz, i druga, ukryta i tłamszona w zarodku. Józio postanawia je zderzyć, aby ukazać prawdziwy obraz rodziny. Gdy nakrywają w sypialni swojej córki podstarzałego profesora Pimkę, zrzucają „gębę” nowoczesności, powracając do formy z którą tak zawzięcie walczyli, czyli tradycjonalistów:
„Przepraszam! - ryknął. - Jestem chyba ojcem! Ja się pytam, jak i w jakim celu znaleźli się panowie w sypialni mojej córki? Co to ma znaczyć? Co to znaczy?”
Zaczyna się wielka „kupa” podczas której okazuje się, że tylko ta druga była prawdziwa. Rodzina Młodziaków żyła w obłudzie, ukrywając swoje prawdziwe oblicze nie tylko przed światem ale też przed samymi sobą.
Temat ten jest szczególnie bliski nam wszystkim, bo dziećmi pozostaniemy dla naszych rodziców na zawsze, a w przyszłości sami mamy szansę stanąć po tej "drugiej stronie barykady" w sporze lub współpracy w własnymi dziećmi. Literatura nie da nam gotowego przepisu na to, jak być doskonałym rodzicem, ale może nam pokazać, jak warto się zachować, a czego należy unikać. Jest to ważne zwłaszcza w dzisiejszych czasach, w których mało kto mówi o wartościach, szacunku dla rodziny, tradycjach. Rodzice zapominają, że mają dzieci, kiedy te są małe - wychowują je ulica, szkolna świetlica, dobra pani sąsiadka. Później role się odwracają - dorosłe dzieci nie pamiętają o urodzinach, nie pomagają w trudach starczego życia. Czy rzeczywiście chcemy tak żyć i z rosnącym niepokojem patrzeć na informacje o kolejnych patologiach, kradzieżach, napadach.
Skoro wiec rodzina jest podstawową komórką życia społecznego, zastanówmy się, czy może nie zacząć już dziś zmiany na lepsze, biorąc sobie jako przestrogę losy niektórych bohaterów literackich. W przeciwnym razie zapomnimy o tym, że możemy być dobrzy i jak będą wtedy wyglądać nasze rodziny?
Literatura obfituje w wiele portretów literackich rodziny. Nie są to familie idealne, jednak gdyby były, któż uwierzyłby w ich prawdziwość? Mają swoje wady i zalety, kłócą się i godzą, nienawidzą i kochają. Ich twórcy starali się naszkicować ich obraz życiem jakie obserwowali wokół siebie. I tak czytelnik może poznać obłudę, zacofanie, zakłamanie czy też brak uczuć, jak również miłość, oddanie i wzajemną pomoc, słowem wszystko z czym się spotyka w rodzinie swojej czy sąsiadów. Jedno jest pewne, rodziny się nie wybiera, trzeba tylko nauczyć się z nią żyć.