Wykładnia i stosowanie prawa administracyjnego
prof. dr hab. Zygmunt Tobor
Egzamin pisemny - 2 pytania opisowe - obowiązuje wykład
Wykorzystanie wykładu w sposób praktyczny - przytoczenie jakiś przykładów
Uwaga - tekst przepisany z dyktafonu. Jednak nie każde słowo da się odsłuchać, czy też zrozumieć z kontekstu wypowiedzi, stąd wielokropki. Pomijam dygresje profesora, które nie mają związku z przedmiotem (o seksie, żonie, filmach, psach, polityce, kawie, papierosach, itp.)
2006.03.19
W jaki sposób nauczać prawa. Podstawowe pytanie to, co to jest prawo? Jeżeli to sobie zdefiniujemy to od tego będzie zależał sposób nauczania. Jeżeli przyjmuje się takie założenie, że prawo jest, to należy tego prawa nauczyć. Tymczasem to co funkcjonuje w obrocie, to nie jest prawo. To co my otrzymujemy od prawodawcy to jest tekst. Teraz, od tego momentu zaczyna się bardzo poważne pytanie, czy w tym tekście to prawo jest. Należy to prawo odkryć. Trybunał Konstytucyjny odkrywa prawo w tekście. Niektórzy definiują wykładnię jako czynności o charakterze poznawczym. Czynność poznawcza, to jest właśnie takie odkrywanie. Wszystko zależy od interpretacji tekstu. Ta interpretacja jest tu niezwykle ważna.
Na pewno nie jest tak, że ten tekst całkowicie determinuje. Cały problem prawa, to jest problem determinacji. Po co wymyślono prawo?
Kant mówi - prawo wymyślono po to, żeby rozdzielić nasze zewnętrzne sfery wolności
Digi mówi - kiedy żyjemy osobno prawo do niczego nie jest potrzebne, dopiero kiedy wchodzimy w jakieś wzajemne relacje to ten problem czyja wola, komu, może zostać narzucony.
Kolejny uczony, napisał - popatrzmy na to wszystko co jest wokół nas, co się dzieje, co możemy o tej rzeczywistości powiedzieć. Główna cecha współczesnej rzeczywistości to jest kompleksowość. Ta rzeczywistość jest tak mocno złożona, że praktycznie nie jesteśmy w stanie podjąć żadnej decyzji. Nie wiemy co się stanie. Ta rzeczywistość jest tak złożona, że nie pozwala nam zrobić żadnego kroku. Dlatego ludzie zaczynają kombinować, jak zredukować złożoność rzeczywistości. Jak uczynić to co jest wokół nas prostszym. Wymyślają różne rzeczy.
Prawo wymyślono po to, żeby zredukować złożoność rzeczywistości. Prawo upraszcza nasze życie. Pozwala przewidywać. To jest uproszczenie rzeczywistości. Najważniejszą wartością w prawie jest pewność prawa. Pewność w rozumieniu takim, że ta wartość pozwala nam przewidywać zachowania innych, co pozwoli nam z kolei prognozować własne działania. Idea państwa prawa jest zbudowana na tej wartości, jaką jest pewność prawa. Jest prawo, pozwala przewidywać i te decyzje nie są decyzjami uznaniowymi, ale podejmowanymi na podstawie przepisów prawa. Za tą pewnością prawa kryje się taka podstawowa dla na wszystkich wartość, jaką jest wolność. Wolność to jest rozumienie konieczności. Sam fakt, że prawo istnieje pozwala nam na przewidywanie. To jest ważne. Najgorsza rzecz byłaby wtedy, gdyby prawa w ogóle nie było.
Ale prawo to nie tylko sam tekst. To co się dzieje z tym tekstem jest bardziej skomplikowane. Sam tekst jest martwy. Nic się tam nie dzieje.
Prawo to jest tekst plus jego interpretacja. Nie ma prawa przed interpretacją. Prawo zaczyna żyć poprzez interpretację. Prawo nie jest jednoznacznie zdeterminowane przez tekst. Ale też nie jest tak, że możemy z tym tekstem zrobić cokolwiek. Specyfika prawa powoduje, że ……………………
Jeżeli nie ma prawa, to ni ma również gotowych procedur. Najważniejsza rzecz w życiu każdego to jest uzasadnienie. Cokolwiek robimy, podejmujemy jaką decyzję to musimy ją dobrze uzasadnić. Te różne rzeczy o których będzie mowa, to są różnego rodzaju argumenty przy pomocy których pewne decyzje interpretacyjne mogą zapadać.
Jeżeli tak popatrzeć na to, co w rzeczywistości jest w tym realnym życiu prawnym, to w realnym życiu prawnym stykamy się nie z prawem tylko z różnymi tzw. hipotezami interpretacyjnymi. Prawo to jest…..................... my funkcjonujemy na pewnym rynku. To jest pewien rynek. Jak ktoś sobie sprzedaje pietruszkę, czy cokolwiek innego, to my sprzedajemy naszą wizję prawa. Podejmujemy jakąś decyzję to jest nasza oferta, wg mnie to jest takie i takie. I to musimy zrobić w taki sposób by to zostało kupione, by strony były zadowolone, by szef był zadowolony. Dajemy swój towar, mówimy tak i tak i uzasadniamy dlaczego tak ma być.
Natomiast na tym ryku nie są ...................…….. rzeczy. Ta rozbieżność podejmowanych decyzji jest daleko idąca. Poszczególne urzędy, ale nawet poszczególne sądy robią jedne tak, a inne inaczej. Trybunał ma całkiem inne zdanie. Siedmiu profesorów mówi, a to nie jest tak, to jest inaczej. Jeśli mamy jakikolwiek problem prawny, sięgamy do komentarzy…… pięciu profesorów myśli tak, pięciu inaczej. Siedem wyroków w jedną stronę, siedem w drugą. Nie ma takiej sprawy, żeby nie znaleźć wyroku, który ją uzasadnia. Zawsze znajdzie się jakiś sąd, jakiś pogląd. Od tego nie uciekniemy.
Dlatego to co funkcjonuje to są różne hipotezy interpretacyjne. Nie ma prawa, to są różne odczytania tekstu. Stąd ta rozbieżność w orzecznictwach, itd. Dlatego nie możemy się dać zmylić. Z jednej strony jest tak, natomiast z drugiej strony występujemy na zewnątrz musimy sięgać do orzeczeń. Tylko co mamy w tych orzeczeniach. Nikt nie napisze, że ten przepis można rozumieć na 10 różnych sposobów. Jak czytamy to orzeczenie, to odnosimy wrażenie jak gdyby było jedno prawdziwe, że z tekstu jasno wynika, że przepis wyraźnie stanowi, itd. itd. najczęściej to się prezentuje taką ontologiczną ….....................….., że to prawo takie jest. Ta siła perswazyjna, takiego ontologicznego, że jest jedno prawdziwe prawo, jest bardzo mocna. Nawet jak mamy świadomość, że ten przepis może być rozumiany na 5 różnych sposobów, to się tym nie chwalmy, ale tak to jest.
Różne sposoby podejścia do tekstu.
Każdy dostaje ten sam tekst i co właściwie można z tego tekstu wyczytać. Jak się można z tym tekstem bawić.
Tu nastąpiła przydługa dygresja o „ptasich móżdżkach” studentów, którzy na egzaminie nie potrafią nic dodać od siebie poza tym, czego wyuczą się z wykładu ;-)
Jest coś takiego jak kontekst interpretacyjny - patrzenie na interpretację z różnych perspektyw. Mówimy o nurcie literackim, biblijnym, itd. Więc tu warto się zastanowić przy interpretacji poezji, czy pisma świętego, jakie tu są różnice. Tu można bardzo ciekawe rzeczy zobaczyć. Ale obojętnie o jakiej interpretacji będzie mowa, to zawsze występują takie trzy kluczowe elementy:
z jednej strony zawsze mamy kogoś takiego, kogo nazywamy autorem, poetą, nadawcą, prawodawcą - różnie to jest określone, to jest ten pierwszy element,
z drugiej strony mamy kogoś takiego, kogo nazywamy jako czytelnik, odbiorca - dla nas takim najlepszym określeniem będzie właśnie interpretator,
pomiędzy tymi dwoma podmiotami funkcjonuje coś takiego jak tekst
Więc tu mamy prawodawcę, mamy interpretatora i pomiędzy nimi jest tekst. Charakterystyka każdego z tych elementów ma niezwykle ważne znaczenie dla interpretacji.
Charakterystyka prawodawcy (pytanie na egzamin)
Wiedza na temat autora wpływa na rozumienie tekstu. Jakiś fakt z życia autora, jego poglądy, pozwalają na całkiem inne rozumienie. Jest bardzo ważna w procesie interpretacji. Zastanówmy się, co my o tym naszym prawodawcy wiemy i jak tą wiedzę na temat prawodawcy będziemy następnie wykorzystywali w procesie interpretacji. Jest takie ciekawe założenie, prawnicy zaczynają od takiego drobnego „oszustwa” na samym początku, takie kontrfaktyczne założenie, że prawodawca to jest jak gdyby jeden podmiot. A przecież wiemy, że jest Sejm, Senat, Prezydent. I nagle mówimy prawodawca to, prawodawca tamto, że celem prawodawcy … i cały szereg tych dyrektyw interpretacyjnych, które będą nam służyć do ustalania rozumienia jakiegoś tekstu są właśnie związane z traktowaniem prawodawcy jako takiej jednej osoby. W literaturze też tak jest, zawsze mówimy, że autorem tego utworu jest ten czy tamten. Tam bardzo łatwo jest zidentyfikować autora.
Prawnicy przyjmują takie kontrfaktyczne założenie, że prawodawca to jest jakiś jeden podmiot. Czasami wręcz niemożliwa byłaby interpretacja, czy pewne rodzaje interpretacji, gdybyśmy przyjęli, że prawodawca to jest takie ciało kolektywne, że tam jest pięciuset ludzi. My w to jakiś sposób upraszczamy. Z początku interpretacji leży takie założenie, że prawodawca jest jeden, ale ma to mniejsze znaczenie. Natomiast takim już bardzo ważnym elementem jest to jakie cechy prawodawca posiada, kim jest ten prawodawca, jakie cechy mu przypisujemy. Prawodawca prawie zawsze występuje z takim dookreśleniem, że to jest prawodawca racjonalny. Szczególnie w naszej kulturze prawnej to pojęcie prawodawcy racjonalnego roi dużą furorę. W dziesiątkach, setkach orzeczeń znajdziemy pojęcie racjonalność prawodawcy. Pierwsza taka dyrektywa, taki argument na rzecz przyjęcia takiej czy innej interpretacji właśnie jest to określenie racjonalny prawodawca. Cokolwiek robimy, to mówmy, że sądzimy iż należy tak i tak zrobić, bo prawodawca racjonalny nie tworzy norm sprzecznych, nie tworzy norm zbędnych, liczy się z konsekwencjami empirycznymi, itd. itd. Dziesiątki różnych takich odwołań. Rada praktyczna jest taka - róbcie cokolwiek co wam się podoba - i w uzasadnieniu napiszcie, że jest to zgodne z racjonalnością prawodawcy, że właśnie prawodawcy racjonalnemu o to chodziło. Jak będziemy chcieli podjąć jakąś decyzję, to …. że z tej normy wynikają takie skutki, które są zgodne z racjonalnością prawodawcy. A jak nasz przeciwnik coś będzie chciał zrobić, coś napisze, czy nasz szef, to powiedzmy, ależ drogi szefie, ta interpretacja jest sprzeczna z racjonalnością prawodawcy , że racjonalny prawodawca do takiego wniosku by nie doszedł. Nie jest ważne jaki to jest wniosek, ważne jest to piękne określenie, bo kto wystąpi przeciw racjonalnemu prawodawcy.
Samo pojęcie racjonalność jest bardzo różnie rozumiane. Są takie 4 podstawowe koncepcje rozumienia racjonalności prawodawcy, przy czym dwie pierwsze związane są z takimi podstawowymi wizjami, czy koncepcjami dotyczącymi prawa. Gdyby wszystkie poglądy, wszystkie doktryny podzielić na takie dwie kupki, to z jednej strony mamy coś co umownie się określa jako koncepcje prawno-naturalne, a z drugiej strony mamy koncepcje pozytywistyczne.
Pierwsze rozumienie racjonalności prawodawcy jest określane w literaturze różnie - jedni nazywają to racjonalnością metafizyczną, to pierwsze rozumienie racjonalności związane jest właśnie z koncepcją prawno-naturalną - rozumienie pawno-naturalne
Kiedy powiemy, że jakiś prawodawca jest racjonalny właśnie w tym rozumieniu? Bo to jest cecha prawodawcy. Prawodawca racjonalny to jest ktoś, kto spełnia określone wymogi. Teraz mamy dwa słowa o tej koncepcji prawno-naturalnej, o prawie natury. Prawo natury - taka koncepcja prawno-naturalna przyjmuje, że świat jest taki jednorodny, że wszystko można poznać. Tak samo jak poznajemy zjawiska przyrody, to również możemy poznać co jest dobre, złe, itd. Oni twierdzą, że jest coś takiego jak natura. Ta natura jest rozumiana w bardzo różny sposób, czy to jest Pan Bóg, czy to jest natura człowieka, natura rzeczywistości. To nie jest ważne. Ważne jest to, że z tej natury wypływają, wynikają, czy tez możemy poznać pewne reguły postępowania. Nie tylko poznajemy jakieś prawa grawitacji, itd. Ale również możemy poznać jak powinniśmy postępować, co jest dobre, złe, itd. Istnieje tak jakby porządek wartości, który jest poznawalny. Te wartości, te normy gdzieś tam są, tylko mamy je poznać. Tu wtedy, jeżeli coś takiego przyjmiemy, to kiedy powiemy, że prawodawca jest racjonalny? Jeżeli przyjmujemy, że coś takiego jak prawo natury istnieje, to do czego sprowadza się rola prawodawcy? Jego działalność nie jest taka działalnością konstytutywną, on nie tworzy jakiś reguł, ale prawodawca racjonalny, to jest taki, który „odczytuje” te reguły, które gdzieś tam w tym prawie natury funkcjonują i zapisuje je w nasze teksty prawa pozytywnego.
Myśmy sobie zadali pytanie: dlaczego prawo obowiązuje? Proste - obowiązuje, bo jest zgodna z prawem natury.
Prawo natury jest czymś bardzo ważnym, ono jakby ogranicza prawodawców. Zadajemy sobie pytanie, czy prawodawca może robić cokolwiek, czy może ustanowić dowolną normę o dowolnej treści. Pozytywiści mówią tak, że jeżeli coś jest prawidłowo od strony formalnej ustanowione, to obowiązuje bez względu jaka jest treść. Np. Hans Kelsen mówi, że w ogóle ich treść nie interesuje, jeżeli miał ktoś kompetencje, zgodnie z procedurami ustalone, to jest prawo. A niektórzy mówią - o nie, jeżeli tam jest zła treść, to prawem to nie jest. Jest to spór, który ma bardzo duże znaczenie. (Antygona była zwolenniczką prawa natury.) To jest spór o fundamentalnym znaczeniu. W tej chwili, ci wszyscy, którzy nie mówią o koncepcjach prawno-naturalnych mówią o koncepcjach niepozytywistycznych. Oni mówią, że związek pomiędzy prawem a moralnością jest takim koniecznym związkiem, że prawo, które jest jakimś prawem niedobrym, niesłusznym, przestaje być prawem. To jest niezwykle istotne w takich okresach przełomowych. Kiedy są różne systemy zbrodniczo-totalitarne i później trzeba osądzić tych zbrodniarzy, to oni mówią, co od nas chcecie, myśmy stosowali prawo. Można mieć do kogoś pretensje, że on stosował prawo? Zwolennicy koncepcji pozytywistycznych są bezbronni, bo to było prawo, obojętnie jakie - hitlerowskie, stalinowskie, ale to było prawo, oni stosowali prawo. Natomiast zwolennicy prawa natury mówią - każdy z nas musi mieć świadomość, ze jeżeli ta niegodziwość prawa przekroczy jakieś tam .............................. to trzeba zastosować regułę Radbrucha. Radbrucha - genialny prawnik niemiecki, który był pozytywistą, a jak zobaczył to co się działo w czasie II wojny światowej, to napisał, że jest ustawowe bezprawie i ponadustawowe prawo. W tym określeniu jest jakby cała filozofia prawa zawarta. Kiedy możemy powiedzieć, że jest ustawowe bezprawie - tylko wtedy kiedy istnieje jakiś inny porządek, jakieś inne prawo, które pozwala to ocenić. Kiedy jest ten dualizm. Pozytywiści nigdy by nie mogli powiedzieć, albo jest coś ustawą i koniec. Powiedzieć ustawowe bezprawie, czyli formalnie coś było....... albo ohydne, ale tylko wtedy, gdy mamy to kryterium oceny. Podobnie jakby powiedzieć ponadustawowe prawo, czyli jest ustawa - tekst pozytywny, ale istnieje jakiś wyższy format.
Reguła Radbrucha jest bardzo ważna. Dopóki te spory są takie lajtowe, to nic się nie dzieje. Dopiero jak jest kwalifikowane, szczególna niegodziwość, wtedy nie mamy obowiązku stosowania, bo przestaje być prawem.
Obecnie obserwujemy coś, co można by określić jako taką pozytywizację prawa natury, bo ważne, że różnego rodzaju konwencje praw człowieka takich czy innych. To co kiedyś, te prawa, były pewne ideologie, pewne wartości, to teraz możemy je już odnaleźć w aktach prawnych. Coraz to więcej to prawo natury zostało spozytywizowane, te najważniejsze, te europejskie wartości. One zostały już gdzieś tam w tych konwencjach, już nie musimy się odwoływać do intuicyjnie rozumianego prawa natury, możemy sięgać do pewnych .................
Prawodawca racjonalny (któremu przypisujemy ta cechę) to jest taki, który prawidłowo odczytuje te wartości. Bo jak nagle się pojawi jakiś prawodawca, który będzie stanowił jakieś normy, które aksjologicznie będą nie fajne, będą te wartości nie takie, czy inne, to nie jest prawodawca racjonalny, to tego przymiotu nie damy. Prawodawca racjonalny dąży do społecznie aprobowanych wartości. W imię pewnego porządku wartości mamy interpretować jakiś przepis. Wydając interpretację kierujemy się właśnie takim, tym akceptowanym, porządkiem wartości, że prawodawca racjonalny same dobre rzeczy............................... Proszę zwrócić uwagę na art. 30 Konstytucji, który stanowi, że źródłem praw i obowiązków człowieka jest godność człowieka.
Zmiana kasety
Musimy w Konstytucji napisać, że prawo naturalne jest wyższe od prawa pozytywnego. Jeżeli w Konstytucji jest napisane, że źródłem prawa jest godność człowieka, czyli nie ustawy. Art. 87, który mówi, że prawo to jest czy tamto, gdzieś im to uciekło. Źródłem prawa jest godność człowieka, więc co prawodawca ma robić. On nie może dowolnych rzeczy, on ma stanowić reguły, które wynikają z godności człowieka, to jest ta podstawowa wartość, to jest to prawo natury. Cokolwiek, co by godziło w godność człowieka, nie jest na mocy Konstytucji prawem. To jest to ograniczenie prawodawcy. Nie może dowolnie. Oczywiście ważna jest interpretacja co to znaczy ta godność człowieka.
Podsumowując, należy pamiętać, że:
Jest prawodawca racjonalny. Przyjmuje się, że istnieje taki dualizm prawa, że istnieje jakiś wyższy porządek norm i wartości i to nasze prawo pozytywne. I prawodawca racjonalny może tworzyć tylko tego typu reguły, które w swojej treści są zgodne z jakimś tym wyższym systemem wartości. On jest tym związany, jeżeli spróbuje coś innego, to mówimy, że to nie obowiązuje, nie jest prawem, bo na jakiej podstawie ma obowiązywać. Niektórzy mówią, że z tym obowiązywaniem to jest tak jak z księżycem, że księżyc świeci tylko światłem odbitym. Wartość tego naszego prawa jest jak gdyby pochodna od wartości tych reguł praw naturalnych, którymi to prawo pozytywne ma ............................ Dla nas, z tego wypływa właśnie taka dyrektywa, że jeżeli mamy wątpliwości, jeżeli z tej treści tego przepisu różne byłyby możliwości interpretacyjne, oczywiście wybieramy tą, która prowadzi do tych wartości, które uważamy za najlepsze, zgodne z prawem natury. Cały problem z prawem natury polega na tym, jak te wartości uchwycić. Kiedyś próbowano, że one są gdzieś tam spisane, itd. Teraz przyjmuje się takie bardzo ciekawe....................... prof. ..................... pisze, że każdy z nas jest podmiotem bożej miłości i poznania. Tak, że nie ma jakiegoś jednego prawa natury. To jest propozycja Boga skierowana do człowieka. Całe nasze życie jest trudne, bo polega na tym, że Pan Bóg tylko mówi „pójdź za mną”, albo mówi „czyń dobro”. My musimy sami to odczytać i tu jest problem, jak to odczytamy, skąd my to wiemy. Jak to poznać. Kant kiedyś powiedział, że niebo gwiaździste nade mną, prawo moralne we mnie. To jest, jak gdyby ....................... świat. Tego świata empirycznego, który możemy poznać przy pomocy, jak mówi nasz poeta „nie mędrca oko i szkiełko”, czyli porządku rozumu i porządku ........................... Są rzeczy, które poznajemy przy pomocy komputerów, czy czegokolwiek, a tutaj jest świat wartości, sumienie - przy pomocy sumienia, intuicji moralnej.
Dlatego, jak to prawodawca odczyta to jest jego sprawa, ważniejsze jest, co my z jego interpretacji przyjmiemy. Że w imię tej racjonalności prawodawcy przyjmiemy takie albo inne rozumienie, które naszym zdaniem jest bardziej moralne, bardziej zgodne z prawem natury, przez nas odczytane. I te wartości w tym procesie grają niezwykła rolę. Racjonalny prawodawca, w którego obowiązku jest odczytywanie tego prawa natury coś tam zrobił, my nie wiemy co. Więc my (i ci na dole) z tych różnych hipotez interpretacyjnych, z tych różnych możliwości wybierzemy to, które według naszych odczuć, naszego sumienia, naszego zmysłu moralnego, wydają się bardzo .......................................
Drugie rozumienie jest określane w literaturze jako rozumienie instrumentalne - technologiczne, związane jest z pozytywizmem.
W połowie XIX w. ludzie doszli do wniosku, że są dwa różne światy. Że świat wartości to są „pierdoły”, tego nie można poznać, natomiast to co istnieje (na tym polegał pozytywizm, że istnieją tylko realne rzeczy), że coś co możemy zmierzyć, wyliczyć, to nauka powinna się tym zajmować. Natomiast wartości, normy, itd., to niech się „stare baby tym zajmują”, to nie ma nic wspólnego z nauką. My do tego nie możemy dotrzeć, możemy się spierać. Oni mówią, że to co jest dobre, czy złe to jest właśnie ten apo.............., to są tylko emocje, to jest przeżycie. Nauka nie z tym nic wspólnego. Teraz w pozytywizmie, jak to się przekłada na tą racjonalność prawodawcy. Co może zrobić prawodawca. Prawodawca ma być daleko od wartości, prawodawca nie decyduje czy to jest dobre czy złe, tylko prawodawca wykorzystuje właśnie tą wiedzę empiryczną. Do czego on tę wiedzę wykorzystuje? Otóż pozytywiści twierdzą, że konstruuje się taką instrumentalną wizję prawa. Prawo to jest środek realizacji określonych wartości. I przy pomocy tego prawa ........................ taki nurt inżyniering społeczny, że każdy przepis to jest środek do realizacji określonych celów. A jakie to są cele, jakie wartości są realizowane, to prawnika nie interesuje. Prawnik ma być takim skutecznym inżynierem, to znaczy takim, który w skuteczny sposób zrealizuje postawione przed nim cele. Znajduje skuteczne środki realizacji tego celu. Tu następuje jak gdyby podział tych dwóch światów. Świat wartości gdzieś znika, liczy się tylko jedna wartość, mianowicie skuteczność.
Ta instrumentalna wizja racjonalnego prawodawcy najszerzej, praktycznie 90% różnych orzeczeń, w których odwołujemy się do tej racjonalności prawodawcy.
Upraszczając można powiedzieć, że taki prawodawca racjonalny, to ma takie dwie cechy:
ma kompletną wiedzę (założenia intelektualne) - to jest taki „człowiek”, który wie wszystko,
ma uporządkowany system wartości - nie mówimy tu, jakie to są wartości, to nie jest ważne
Założenia intelektualne prawodawcy - jaką wiedzę powinien posiadać taki racjonalny prawodawca. Czego ta wiedza może dotyczyć. Ta wiedza powinna dotyczyć trzech takich obszarów. Pierwszy obszar to jest, tak dawnej mówiło się o tzw. racjonalności językowej, lingwistycznej, tak że pierwszą rzecz, którą przyjmujemy (oczywiście te wszystkie cechy, które przypisujemy prawodawcy to są takie założenia kontr faktyczne) to jest to, że nasz prawodawca to jest ktoś kto najlepiej na świecie posługuje się językiem. Ma taką genialną kompetencję językową, że cokolwiek zrobi to jest ........... w dobrym języku. Bo to co do nas dociera to jest język. Ten język prawodawczy, kiedy mówimy o stronie praktycznej, jest koszmarny. Dlatego przyjmujemy takie założenie, że prawodawca jest prawodawcą racjonalnym i w tym procesie interpretacji my staramy się go w jakiś sposób poprawić. Np. wyjaśnienie roli przecinka, słowa tudzież, lub, albo, takie kwestie składniowe, kwestie semantyczne. To jest bardzo trudna rola - dotrzeć przez język, przy pomocy języka i tu jest bardzo ważna kwestia jak ten język jest używany. Więc pierwsze takie założenie, które przyjmujemy (całkowicie kontr faktyczne), że prawodawca ma doskonała kompetencję językową, że on świetnie się tym językiem świetnie posługuje, nie robi błędów składniowych, wie co to są imiesłowy i zdania podrzędnie, podwójnie złożone. Jest to bardzo ważne założenie, bo w interpretacji do tego sięgamy.
Drugie założenie jest takie, że prawodawca zna prawo. Obecnie obowiązuje ok. 5 tys. aktów normatywnych. I teraz wyobraźmy sobie prawodawcę, który ma ustanowić kolejny akt normatywny. Ktoś powiedział, ze prawo to jest taka niekończąca się historia i prawo jest najbardziej podobne do (ulubionych przez nas wszystkich) południowo-amerykańskich seriali. Jak trzeba napisać 1001 odcinek, to trzeba wiedzieć, co działo się w 1000 poprzednich. I w prawie mamy do czynienia z tym samym. Wyobraźmy sobie, że mamy napisać jakąś kolejną ustawę, a jest zbiór tych wszystkich aktów normatywnych. Jak prawodawca ma wiedzieć, co się zmieni w tych innych ustawach, jakie skutki to wywoła, jakie przepisy tu uchylić, jakie przepisy przejściowe, co ma być derogowane a co nie. To jest ogromna wiedza, on by musiał znać te wszystkie akty normatywne i teraz on dopisuje kolejny fragment. I my znowu, kiedy przyjmujemy tego typu założenia, że prawodawca nie tworzy norm sprzecznych, że nie ma luk, że system jest zupełny, itd., to jak gdyby się tu ubezpieczamy, że prawodawca racjonalny zna prawo i kiedy stanowi przepisy, to wie co robi. On nie chce norm sprzecznych, widocznie my tylko je źle interpretujemy. To nam się tak z pozoru wydaje, że tu jest jakaś luka, że to jest sprzeczne, a jak to właściwie zinterpretujemy, bo przecież prawodawca nie chciał jakiś luk, sprzeczności. I znowu bardzo mocne ..................
Czyli to jest takie drugie kontr faktyczne założenie, że prawodawca doskonale zna system i jak tworzy nowy akt prawny to ma świadomość co się będzie z tym systemem działo. Jak ten nowy akt prawny wpisze się do dotychczasowych obowiązujących przepisów.
Trzecie takie założenie intelektualne jest związane z tym, że prawodawca dysponuje pewną wiedzą socjologiczną, empiryczną polegającą na tym, że jak my mówimy, że prawo jest środkiem realizacji czegoś, że prawodawca ma wiedzę polegającą na tym, że jeżeli tam ustanowi jakiś przepis, to wie jakie skutki to wywoła. Marzeniem prawników, od samego początku, tak pięknie pisał o tym Leon Petrażycki, który twierdził, żeby było coś takiego jak naukowa polityka prawa. Że teraz chcemy osiągnąć takie i takie cele i z tego arsenału środków prawodawca wyciąga odpowiednie, które skutecznie zrealizują postawione cele. Oczywiście wiemy, że to są całkowite mrzonki, że ten sposób tworzenia prawa, nie tylko w Polsce, na ogół był taką (można litościwie nazwać) metodą prób i błędów. Bo mamy czasami tak, że jeszcze jakiś akt prawny nie wchodzi w życie, a już są jakieś zmiany. Ile jest tych nowelizacji, zmian. Jest to związane właśnie z tym ............................, do końca pewnych rzeczy nie wiemy. Np. regulacje dotyczące posiadania narkotyków - nikt nie wiedział, czy karalność posiadania narkotyków wpłynie na likwidację tego zjawiska, czy wręcz odwrotnie. Czasami przyjmujemy jakieś rozwiązania dodatkowe. Albo, czy taki podatek zwiększy zatrudnienie, dochody do budżetu, czy odniesie odwrotny skutek. Jest cały szereg tego typu rozwiązań. Czy zmiana taka czy inna i jakie to skutki. My tego nie wiemy, to raz, a dwa jest taka wiara, że przy pomocy prawa można wiele rzeczy załatwić.
I znowu przyjmujemy coś takiego, że prawodawca jest takim prawodawcą racjonalnym, czyli on wie, jakie skutki wywoła przyjęte przez niego rozwiązanie prawne. To co my argumentujemy, że ta interpretacja jest niemożliwa, bo prowadzi do skutków, które są przez ustawodawcę niezamierzone.
Tu te elementy są niezwykle ważne. Pierwszy element - prawodawca to jest ktoś taki, kto ma taką kompletną wiedzę. Jak mówimy o tej racjonalności instrumentalnej, to właśnie ta wiedza jest wykorzystywana w procesie stanowienia prawa - świetna wiedza językowa, genialna znajomość systemu i wiedza na temat relacji między przyjętymi rozwiązaniami a skutkami prawnymi ...................................................
Uporządkowany system wartości - nie było omówione
Przerwa
Trzecim rodzajem racjonalności jest racjonalność argumentacyjna.
Pojęcie argumentacji prawniczej odgrywa coraz większą rolę. Racjonalny prawodawca to taki, którego argumentacja skutecznie wpływa na kształtowanie postaw i przekonań adresatów stanowionych przez niego norm. Co to znaczy, że ktoś jest racjonalny w sensie argumentacyjnym? Tu jest zasadnicza różnica między prawdą a racjonalnością. Ktoś może nie mieć w ogóle racji, mówić największe „pierdoły”. Prawodawca może mieć rację, może mówić najmądrzejsze, najprawdziwsze rzeczy, tylko nie będzie wpływał na kształtowanie ………………….. tej wypowiedzi. Ten wymiar jest tu niezwykle ważny, jak to ma być świadoma działalność, prawo, normy, ta funkcja pragmatyczna polega na wpływaniu na nasze zachowanie. Nie można o tym aspekcie zapominać. Można przyjąć bardzo słuszne rozwiązania, z punktu widzenia jakiejś wiedzy itd. i jest bariera - nie ma tej zdolności argumentacyjnej. Są tacy politycy, którzy mówią nam prawdę i mają tam 0,2% poparcia, a przychodzi inny polityk (nie powiem w jakim krawacie ), nie mówi nic i ma ileś tam % poparcia. To jest ważne, dotarcie, o tym nie wolno zapominać. Jak występujemy to musimy argumentacją………………………… Każdy taki użyty przez nas argument, to są funkcje audytorium. Nie ma jakiś argumentów, które są jednakowo ważne. Każdy argument jest zrelatywizowany do odbiorcy. W polityce to zróżnicowanie audytorium jest takie, że największy sukces odnoszą ci, którzy nic nie mówią. Są takie puste frazesy i oni robią furorę. Np. każdemu to co mu się należy. Całkowicie pusta formuła. Skuteczność argumentacyjna jest tu niezwykle ważna. Czyli prawodawca racjonalny to również taki, którego oceniamy również w tej kategorii skuteczności argumentacyjnej, z takich tych różnych możliwych interpretacji przyjmujemy to które wpływa na kształtowanie postaw.
Ostatni rodzaj racjonalności to jest tzw. racjonalność komunikacyjna. Jest to najnowszy rodzaj racjonalności, wspaniała koncepcja Habermasa. (Jürgen Habermas) Inna jakby wizja prawa.
Habermas występuje w swojej koncepcji przeciwko takiemu instrumentalizmowi, mówi, że prawo musi być jakoś związane z wartościami, tylko w jaki sposób to zrobić. On chciał jakby z powrotem wrócić do tych wartości. Zaproponował właśnie taką wspaniałą koncepcję - prawo jako ta racjonalność komunikacyjna. Prawo to jest rozmowa. To nie jest tak, że prawo to jest rozkaz suweren, że jest jakiś suweren - prawodawca i wydaje nam rozkazy „ rób tak i tak”. U Habermasa prawo ma być rozmową, ma być inną wizją.
Racjonalne w systemie komunikacyjnym są te działania społeczne, które rozszerzają wolną od przymusu i represji komunikację w stosunkach społecznych, sprzyjają dyskursywnemu kształtowaniu i wyrażaniu się woli społeczeństwa oraz umożliwiają konsensualną regulację konfliktów społecznych.
U Habermasa są takie dwa kluczowe słowa - dyskurs i konsensus. Kant też kiedyś się zastanawiał, jak by to było możliwe, że bylibyśmy ludźmi wolnymi, a jednocześnie podlegali pewnym prawom. Jak być wolnym i podlegać prawu. I tu Habermas jak gdyby próbuje na to odpowiedzieć. Mówi, że kiedy prawodawca jest racjonalny? Wtedy, kiedy stwarza wolną od przymusu przestrzeń porozumiewania się ludzi. Wg Habermasa i nie tylko wg niego, to całe zło jest związane z brakami w komunikacji. Obojętnie czy to będzie komunikacja między partnerami, w rodzinie, w szkole, w całym społeczeństwie. My nie rozmawiamy. On mówi, że rolą prawodawcy nie jest jakieś takie konkretne wyznaczanie naszych poszczególnych zachowań. To nie jest tak, że prawodawca ma nam ustalić, gdzie mamy jechać, ale ma ustawić znaki drogowe, to my podejmiemy decyzję. On tylko te znaki drogowe, które nas ograniczają. Stworzy wolną od przymusu przestrzeń porozumiewania się. Jak mamy się porozumiewać. Warunkami porozumiewania się jest dyskurs. To jest takie cudowne pojęcie. Czym różni się dyskurs od demokracji. Demokracja jest oparta o taki skrajny relatywizm wartości, jak kompletnie niesiemy co robić, to podnosimy „łapki do góry” i decydujemy. Skąd my mamy wiedzieć, kto ma być najlepszym prezydentem, nie mamy pojęcia, ale głosujemy. Natomiast dyskurs jest czymś innym. Prawodawca ma stworzyć warunki, żebyśmy zaczęli rozmawiać. Dyskurs, idealna sytuacja się różnymi rzeczami cechuje, o tym sobie później powiemy. Ale każdy może powiedzieć to co chce, nie może sobie przeczyć, jesteśmy na to otwarci, itd. I w trakcie tej rozmowy, w trakcie przedstawiania argumentów my dochodzimy do tego drugiego pojęcia, mianowicie do pojęcia konsensusu. Na I roku były omawiana takie różne sposoby powstawania prawa i jednym z tych sposobów była umowa. Czyli wynik konsensusu. Kiedy coś jest sprawiedliwie, wtedy kiedy wynika z zawartej przez nas umowy. Np. jak ma wyglądać egzamin - możemy to przegłosować, albo możemy dyskutować, przedstawiać argumenty, wreszcie dochodzimy do jakiegoś konsensusu. I on mówi - ten konsensus jest właśnie taką wartością.
Jeżeli w tej pierwszej koncepcji prawno-naturalnej, sytuacja wyglądała tak, że te wartości gdzieś tam były gotowe, w prawie natury one funkcjonowały, a rola prawodawcy jakby tylko sprowadzała się do tego, żeby sięgnąć i zapisać do tekstu. Habermas mówi, mam wątpliwości, czy gdzieś jakieś te wartości istnieją, gdzie one istnieją, jak je poznać itd. To jest duże uproszczenie, bo każdy może powiedzieć, ze w prawie natury jest to czy tamto i zaprowadzi to do jakiś przekrętów. A on mówi odwrotnie - te wartości mają wynikać z tego dyskursu, to my decydujemy co jest dobre, itd. Nie wolno nikomu narzucać, tylko stworzyć warunki, żebyśmy się porozumieli. Znamy przykłady takich porozumień z lat 80-ych, z Gdańska, Jastrzębia, Szczecina - komitety strajkowe i rząd siadali, żeby coś tam uzgodnić. To jest wspaniały sposób powstawania prawa. Całkiem inna wizja. Oczywiście to jest pewna idealizacja, ale cały szereg takich elementów do prawa jest wprowadzane.
Jeżeli tak potraktujemy prawo, jako taki dyskurs, który zmierza do konsensusu, to my którzy bierzemy udział w tym dyskursie, to pełnimy taką jakby podwójną rolę. Z jednej strony jesteśmy prawodawcą - to my tworzymy, a z drugiej strony jesteśmy adresatami i wtedy ten postulat jak być wolnym i podlegać prawom jest jak gdyby rozwiązany. Mówi wtedy, kiedy te prawa sami sobie ustanowimy. Nie jest narzucane. Należy zwrócić uwagę na to związanie z wartościami, nie jakimiś gotowymi wartościami, które leżą, lecz wartościami które jakby kształtują się, konstytuują w ramach tego dyskursu. To jest podstawowy problem w różnych koncepcjach argumentacyjnych, jak ma ten dyskurs wyglądać, jakie reguły tego dyskursu, jak ma ta cała procedura wyglądać. To jest ta zmiana w tych różnych modelach stosowania prawa, czy w modelach neokratycznych, kiedy procedura …………………………… sprawiedliwości, nie jakieś gotowe rozwiązania, ale pewna procedura i coś co jest efektem tej procedury, mówimy, że to jest sprawiedliwe, bo to zostało tak i tak zrobione.
Całkiem inna racjonalność - prawodawca ma nam stworzyć warunki porozumiewania się. Inna wizja, np. tej sprawiedliwości, nie takiej totalitarnej, scentralizowany model, że tam w Warszawie wszytko wiedzą i rozdzielają tylko pozostawienie otwartym społeczeństwie swobody decydowania. My mamy zadecydować, zawrzeć umowę, jak ten podział pewnych rzeczy ma wyglądać, czemu to ma być tak czy inaczej. Tu jest taka całkiem inna, taka właśnie komunikacyjna wizja prawa.
Oczywiście zarzucają Habemasowi, ze to jest taka bardzo idealistyczna wizja prawa, że realnie tego nie można………………….
Pierwsza rzecz na egzaminie to:
- prawodawca racjonalny, kontrfaktyczne założenie, ze to jest jeden podmiot, a w rzeczywistości to są jakieś tam ciała kolektywne
- główna cecha, w naszej kulturze, która jest przypisywana prawodawcy, to jest racjonalność; ta racjonalność może być rozumiana jako metafizyczna, najczęściej instrumentalna czy technologiczna oraz argumentacyjna czy komunikacyjna
Jakiś przykład w orzecznictwie dot. racjonalnego ustawodawcy - znaleźć sobie na egzamin.
Krytyka przez postmodernistów.
Te poglądy na racjonalność, w ogóle racjonalność modernizm to jest pewna wizja świata. Ta wizja świata nie wszystkim się podoba i ona jest krytykowana. Oni mówią, że ten świat to tak nie jest i ta wizja tego poukładanego, racjonalnego świata jest krytykowana z wielu różnych powodów. Są różne te poglądy. Profesor przedstawia taką najmocniejszą krytykę, dokonywaną z pozycji postmodernistycznej.
Dla modernisty, zwolennika racjonalizmu, modelem świata jest zegar, a więc układ stabilny, uporządkowany, przewidywalny. Natomiast dla postmodernisty jest nim chmura, skomplikowany i chaotyczny układ cząstek, których ruchu z reguły nie jesteśmy w stanie ani określić, ani przewidzieć. Ci widzą taki świat poukładany, tam wszystko jest, a ci drudzy mówią, że tak wcale nie jest. I jest droga taka metafora - dla modernisty społeczeństwo to angielski klub dżentelmenów, a więc ludzi którzy w zasadzie tak samo się ubierają, myślą, zachowują. Dla postmodernisty społeczeństwo to raczej bazar, na którym krzyżują się różne języki, tradycje, kultury, wartości i na którym z tego powodu trudno cokolwiek przewidzieć. Więc tu mamy taką strukturę logocentryczną. To są takie dwie wizje świata. Coraz częściej te wszystkie takie ideały oświeceniowe, że wszystko jest poukładane, że wszystko można przewidzieć, wyliczyć - ten ideał taki świata trochę pada. Ta nasza tęsknota za tym pięknym, poukładanym, przewidywalnym światem, już nawet w fizyce i naukach przyrodniczych odchodzi. Przyjmuje się, że to było zbytnie uproszczenie, że ten świat jest dużo, dużo bardziej skomplikowany.
Jeżeli teraz w tym klimacie przechodzimy do tego co nas interesuje, czyli do tekstu prawnego, to można powiedzieć, że postmoderniści kwestionują obraz tekstu, jako takiej spójnej, niesprzecznej, pozbawionej luk i jednolitej całości; że autor jest taki racjonalny i w efekcie mamy taki racjonalny, idealny ……………….. tekst. Oni mówią, że jest wręcz odwrotnie, że ten realny tekst, to jest tekst pełen niespójności, luk, niedorzeczności, a prawodawca jak inni ludzie, bywa czasami niezbyt mądry. Więc tak krótko można powiedzieć, że są teksty prawne mądre i głupie, a prawodawcy są racjonalni i nieracjonalni. Oni nie upierają się, ze tylko są takie jakieś rzeczy, tylko taką lajtową wersję, że to co możemy sobie przyjąć to właśnie, że jest to tak użyteczne narzędzie (racjonalność prawodawcy) możemy z niego korzystać, ale bez przesady. Można znaleźć cały szereg orzeczeń, w których interpretator, sądy odwołują się do tego postulatu racjonalności. Np. Sąd Najwyższy pisze, że nie wolno interpretować przepisu w sposób prowadzący do sprzeczności lub niedorzeczności. Jeżeli coś takiego przeczytamy, to wiadomo, że ta cała koncepcja sądów opiera się na założeniu, że prawodawca jest racjonalny i w związku z tym nie może tego typu rzeczy chcieć. Czy Trybunał pisze, że nie wolno orzekać o niekonstytucyjności , jeżeli istnieje możliwość ustalenia takiej wykładni, która nadaje znaczenie zgodne z konstytucją. Trybunał NSA - wykładnia która prowadzi do wniosku, że fragment tekstu prawnego jest zbędny jest niedopuszczalna. Więc nie możemy przyjąć, ze jakiś fragment jest zbędny, bo byłoby to sprzeczne z tym założeniem racjonalności prawodawcy. Bo racjonalny prawodawca czegoś takiego by nie zrobił. Czyli widzimy, że mamy cały szereg tego typu sytuacji, w których mamy odwoływanie do racjonalności. I z tego należy korzystać. Natomiast są również tego typu sytuacje, kiedy orzecznictwo kwestionuje tą racjonalność prawodawcy. I tu są takie jakby dwie sytuacje. Jedna sytuacja jest wtedy, kiedy oni dochodzą do wniosku, ze tekst, który otrzymaliśmy jest taki zły, że nić tu nie można zrobić. Jeżeli jeden orzecznik (Trybunał Konstytucyjny) zastanawia się czy określenie „utrzymanie drogi” odnosi się kosztów jej oświetlenia i dochodzi do wniosku, ze z tego tekstu nie można nic wywnioskować. Trzeba zasygnalizować prawodawcy niech on się wypowie. Jakakolwiek decyzja Trybunału byłaby decyzją ……………… tu nic z tego nie wynika, więc pozostawiamy. To jest jedna taka sytuacja, kiedy ten tekst nie pozwala nam na nic, niech prawodawca się wypowie. Druga sytuacja jest wtedy, kiedy kwestionujemy racjonalność prawodawcy, uważamy, że te przepisy prawodawcy nie do końca się udały, natomiast uważamy, ze przy pomocy pewnych zabiegów interpretacyjnych my jako osoby, które stosują prawo (jako interpretatorzy) możemy ten błąd naprawić. Np. znaczenie językowe. Kiedy mamy tego typu orzeczenia , kiedy np. trybunał czy jakiś inny sąd dochodzi do wniosku, że z punktu widzenia języka jest to jasny przepis. Czyli mówimy, tu prawodawca coś zrobił, ale dochodzimy do wniosku, że coś jest z tym przepisem nie tak. Czyli, jak gdyby przełamujemy tą racjonalność prawodawcy i nie rozumiemy tego tekstu w tym rozumieniu tak jak prawodawca, w tym językowym rozumieniu, ale przyjmujemy jakieś inne. Jeżeli rzeczywiście dopuszczamy, mówimy jest to sprzeczne, tu występuje luka, nie kwestionujemy tego. Mówimy, rzeczywiście pomylił się itd., ale wtedy gdy mamy cały arsenał środków, który pozwala.
Historia wypracowała szereg takich reguł, środków, które pozwalają że w przypadku sprzeczności robimy to, jeżeli jest luka to zrobimy to, itd. Czyli godzimy się, że prawodawca był nieracjonalny coś mu nie wyszło, ale nie był to aż tak duży błąd, a my mamy pewną wiedzę, pewne instrumenty, które pozwalają te błędy prawodawcy naprawić. Wtedy sobie radzimy ze sprzecznościami, lukami, językiem, itd.
Jeden ……………………. świetnie powiedział, że takie dogmatyczne trzymanie się tego dogmatu o racjonalności prawodawcy jest szkodliwe. Np. we francuskim kodeksie karnym - jak się uprowadzi nieletnich to się podlega karze - wskazywałoby to, że jak się uprowadzi jednego nieletniego to się karze nie podlega. Jakbyśmy dosłownie traktowali, ze prawodawca tak chciał, to co. U nas są też takie przepisy związane z hodowlą niebezpiecznych psów - też by z tego wynikało, że jak się jednego takiego „mordercę” hoduje to wolno, a już dwie sztuki to nie. Więc to jest takie ewidentne, nikt tego nie kwestionuje, prawodawcy tak się napisało, my to poprawiamy. Natomiast gdybyśmy się tak sztywno trzymali to szczególnie w minionym okresie……………… Takie dogmatyczne trzymanie się tej teorii racjonalnego prawodawcy jest wyrazem pewnego stylu interpretacyjnego, który on (kto?) nazywa snem urzędnika o władzy, która nigdy się nie myli, a jeśli Nawe się myli, to jego zadaniem jest wykazanie, że się nie myli.
Należy pamiętać, ze ten argument racjonalności prawodawcy jest niezwykle użyteczny, można dzięki niemu wiele dobrych, ciekawych rzeczy zrobić, świetny argument w dyskursie, w uzasadnianiu, z tym że czasami efekty są takie, że czasami musimy skapitulować, powiedzieć tu jest błąd i starać się to środkami, o których dalej będzie mowa, naprawić.
W niektórych krajach ta racjonalność prawodawcy jest kwestionowana. Proponuje się jakieś inne koncepcje.
Postmoderniści proponują cały szereg innych ciekawych zagadnień, nie będziemy dzisiaj mówić. Np. oni mówią, kto właściwie jest właścicielem prawa, dlaczego jeżeli mamy jakieś wątpliwości, to się zwracamy do prawodawcy. Prawodawca jak już zrobił ten tekst, to ustawa jest teraz własnością tych, do których została skierowana. Dlaczego jak mamy ustawę o szkolnictwie wyższym, to mamy się pytać ministra czy prawodawcy, co oni tam chcieli zrobić. To jest już nasza ustawa, to my (środowiska akademickie) musimy sobie siąść i zadecydować jak to będzie rozwiązane. Oni mówią o taki uspołecznienie, tu nie ma takiej ścisłej relacji pomiędzy tekstem a autorem - tylko tak w racjonalności jest. Oni mówią, ze ważniejsza jest ta druga relacja między tekstem a odbiorcą. Tu się rozgrywają bardzo ciekawe rzeczy.
Charakterystyka interpretatora ( pytanie na egzamin)
Samo pojęcie interpretator. W interpretacji literackiej używamy określenia czytelnik. W interpretacji biblijnej, czy tekstów prawnych nie mówimy o czytelniku. Czytelnik zakłada jak gdyby taką luźną relację, taką swobodną relację do autora tekstu. A w prawie to już interpretator.
Charakterystyka interpretatora jest bardzo skomplikowana. Należy zwrócić uwagę na takie dwa elementy. Pierwszy element - co my widzimy, jakie są fakty, fakty są takie, że interpretacja jest dokonywana przez setki tysięcy ludzi, a mimo to jest ona trzymana w pewnych ryzach. To nie jest interpretacja dowolna, my nie możemy ………………. Dlaczego jest tak, że my możemy powiedzieć, ze to jest trafna interpretacja czy nie trafna. W prawie nie jest tak prosto, jak by się wydawało. To co wypływa na powierzchnię to są to sprawy, które budzą kontrowersje, to co jest w sądach (bo tylko tym się zajmujemy) to jest tylko czubek góry lodowej. Te setki spraw …………….. co do rozumienia zastosowania, w ogóle o tym nie słychać. Są tutaj łatwe przypadki stosowania prawa, świetnie się porozumiewamy, nikt do tego nie ma wątpliwości. Setki, dziesiątki decyzji jest wydawanych, natomiast my widzimy tylko ten czubek góry lodowej, kiedy występują rozbieżności w interpretacji, kiedy to trafia do sądów, jeszcze najlepiej jeden sąd tak, drugi tak, trzeci coś - glosy, orzeczenia różnego rodzaju.
Jest coś takiego, że ta interpretacja jest, tak samo jak w języku. Dlaczego tak się dzieje, że my się porozumiewamy. Że w zdecydowanej większości spraw my nie mamy najmniejszej wątpliwości, co do siebie mówimy, co to znaczy itd. Oczywiście, pojawiają się sytuacje, że się nagle nie rozumiemy, ale to są wyjątki. Na stałe my się świetnie porozumiewamy. Musi być taki jeden element, który powoduje że to porozumiewanie się jest możliwe, że tu jakoś funkcjonujemy. Natomiast jest też drugi taki element, który powoduje, że jest pewne zróżnicowanie. Dlaczego tak się dzieje, że ten sam wiersz, ten sam film możemy w różny sposób interpretować. Są to takie dwie cechy. Tą pierwszą cechę fachowo określa się jako kontekst socjolingwistyczny, czyli należymy do jakiegoś kontekstu socjolingwistycznego. Jest to zestaw reguł oparty na podzielonej kulturze prawniczej, przekonaniach o świecie społecznym, właściwościach regulacji prawnych oraz akceptowanych w tej kulturze wartościach.
Wszyscy tkwimy w określonym kontekście socjolingwistycznym, należymy do jakiejś grupy, akceptujemy podobne przekonania, podobne wartości, podobny zestaw reguł. Dlaczego my się porozumiewamy? Bo przez to, że już ileś lat żyjemy, nauczyliśmy się reguł …………………, gramatyki wiemy co to jest składnia i używamy tych różnych wyrazów w taki sposób, że inni to rozumieją. Bo należymy do określonego kontekstu. My akceptujemy określone reguły. My jako prawnicy należymy do określonej wspólnoty interpretacyjnej. My należymy do pewnej wspólnoty. Ta wspólnota była budowana przez lata. Dotychczasowa historia prawa. Ci wszyscy co byli przed nami. Nie my pierwsi dokonujemy interpretacji, już od setek lat ta interpretacja była dokonywana. My jesteśmy tym kolejnym pokoleniem, które jakby się dopisuje do dotychczasowej historii prawa, mówiąc językiem Workina. I chcąc funkcjonować w określonej wspólnocie my musimy pewne rzeczy zaakceptować, np. paradygmat interpretacyjny.
Paradygmat interpretacyjny - zestaw wskazówek, jak powinno się dokonywać interpretacji, jak powinno się argumentować, żeby ta nasza działalność, ten nasz rezultat interpretacyjny był do zaakceptowania w tej wspólnocie. Zestaw podstawowych dyrektyw interpretacyjnych. Reguły, które wyznaczają wspólnotę interpretacyjną. Chcąc należeć do każdej wspólnoty interpretacyjnej musimy taką tą gramatykę wspólnoty, te podstawowe reguły, które nie tylko wyznaczają sposób dokonywania interpretacji, ale to są reguły, które jak gdyby konstytuują, tworzą tę wspólnotę. I ta nasza wspólnota interpretacyjna akceptuje pewien paradygmat. Ten paradygmat nie jest taki bardzo ścisły, on pozostawia nam bardzo duży zakres swobody. My się tu spieramy w ramach tej wspólnoty interpretacyjnej. Bo jak to jest, że dwa sądy w tej samej wspólnocie dochodzą do różnych rozstrzygnięć, dwóch znakomitych profesorów z danej dziedziny ma odmienne zdania na dany temat (w ramach jednej wspólnoty interpretacyjnej). To nie jest tak, że jednoznacznie, ale w zdecydowanej większości przypadków pewne podjęte działania pozwalają innym członkom wspólnoty na ocenę, czy to jest trafna interpretacja czy nie trafna. Ale nie tylko zestaw tych dyrektyw interpretacyjnych, ale także pewnych wartości, że naczelnymi wartościami jest to, czy tamto, wartości konstytucyjnych i innych. Cały system wartości tworzy taką właśnie wspólną interpretację i my do tej wspólnoty należymy. Z tą przynależnością związane są również pewne korzyści. Ta główna korzyść - w literaturze to się określa w ten sposób - że te nasze przyjęte rozstrzygnięcia interpretacyjne cieszą się pewnym autorytetem.
Możemy wyróżnić dwa rodzaje autorytetu:
autorytet represyjny - groźba użycia przymusu sprawia, że urzędnicy dokonujący ustaleń interpretacyjnych mogą liczyć na ich akceptację niezależnie od tego, czy się ich uzna za intelektualnie poprawnych - groźba jakichkolwiek sankcji (głupi jak but, ale niech tak będzie).
autorytet instytucjonalny - opiera się na przekonaniu, że należy się podporządkować ustaleniom interpretacyjnym sędziów i urzędników, gdyż reprezentują oni prawo będące samo w sobie wartością, którą warto i należy szanować. A zatem nie siła kryjąca się za prawem ale jego instytucjonalna wartość. Jest to bardzo ważne źródło autorytetu. Prawo w wielu społeczeństwach ma bardzo dużą wartość. U Hobbesa prawo to było tym kryterium moralności. Dlaczego coś jest moralne, bo jest zgodne z prawem. Prawo wyznaczało ……………. dobrego, moralnego postępowania. To jest coś co powinniśmy szanować. Jak wygląda ten paradygmat interpretacyjny.
Drugą cechą interpretatora jest prerozumienie. Jest to potrzebne, żeby cokolwiek zrozumieć. Jest to cecha indywidualna. Powoduje, że żyjemy w innym świecie. Każdy z nas żyje w innym świecie.
Poszukać przykład przepisu i wykazać jak rozumienie przepisu zależy od prerozumienia - na egzamin.
Prerozumienie intelektualne - wizja świata zależy od naszej wiedzy. Pierwszą barierą przy rozumieniu tekstu jest niewiedza. Czym większa wiedza, tym większe rozumienie tekstu.
Prerozumienie aksjologiczne - od wartości.
Prerozumienie wolicjonalne - zależy od naszego oczekiwania, nastawienia.
02.04.2006
Jeszcze nie uzupełniony z dyktafonu - spisany tylko z notatek
Wspólnota interpretacyjna - wspólnota prawników. Tekst, który otrzymujemy od prawodawcy nie determinuje całkowicie.
Prerozumienie - nasza indywidualna cecha decyduje o tym, co widzimy, co z tego tekstu wyczytamy. Element intelektualny
Tekst
Tekst prawny - są trudności interpretacyjne. Definicja przyjęta przez prof. Stobrawę jest niezrozumiała. Akty innokucyjne - akr mowy, siła ilokucyjna w dyskursie.
Złożoność semantyczna dyskursu prawniczego.
Tekstem prawnym są wszystkie obowiązujące w danym momencie czasowym akty prawne. Relatywizacja do czasu obowiązywania. Jest to duży tekst (olbrzymi).
Relacja, która występuje pomiędzy językiem a rzeczywistością. Można wyodrębnić dwa stanowiska:
języka odzwierciedla rzeczywistość - język jest obrazem rzeczywistości
język jest pewnym narzędziem, który tworzy, kreuje rzeczywistość - teksty tworzą rzeczywistość, kreują pewna rzeczywistość
Hipoteza Schapiro - Wolfa
Wpływ używanego przez nas języka na rzeczywistość. Różnice między światem języka potocznego a światem języka prawnego. (Na egzaminie można zrelatywizować do języka prawnego swojego seminarium).
Różnice:
dotyczące mieszkańców tych dwóch światów:
Ludzie |
Podmioty prawa wykreowane przez poszczególne akty
|
Gęściej zaludniony jest świat języka potocznego |
Np. podatnicy, płatnicy (w prawie finansowym),pracownik, prezes, wyborca, świadek |
Świat języka prawnego ma tzw. Strukturę dyskretną. Każdy podmiot posiada pewną cechę albo jej nie posiada - np. jest pracownikiem, albo nie jest. W świcie języka potocznego jest się albo bogatym, albo biednym. Są różne relacje klasowe, wiekowe …………….. W świecie języka prawnego są tylko relacje klasowe: pełnoletni, niepełnoletni.
Cechy podmiotów odnoszą się do innych podmiotów - relacje między ludźmi. Relacje (stosunek) do innych podmiotów. W poszczególnych gałęziach prawa te racje są różne.
W obu światach występują rzeczy, zdarzenia, procesy, ale następuje inna kategoryzacja tych składników, np. zachowanie milczenia, kupno gazety, wejście do tramwaju.
W świecie języka potocznego jest to jedna kategoria - zdarzenie prawne, a prawnik inaczej to ujmuje, w inne kategorie.
upływ czasu
W świecie języka potocznego mamy do czynienia ze światem absolutnym (data). W świecie języka prawnego jest porównanie dwóch zdarzeń - pomiędzy tym a tym jest jakis okres czasu, np. ustawa wejdzie w życie po upływie 21 dni od…
Czas w prawie ma bardzo ważną rolę. Świat jest wykreowany przez dana gałąź prawa.
Funkcja performatywna języka prawnego
Siła performatywna - jedna z sił illokacyjnych. Użycie pewnych wypowiedzi wywołuje określone skutki w ………….
W tej strukturze socjolingwistycznej coś się zaczyna dziać. Przy pomocy języka coś kreujemy. Teksty prawne posiadają potworną siłę performatywna. Polega to na tym, że te wypowiedzi performatywne prowadzą do powstania nowych ……………………. w postaci obowiązków, uprawnień. Przez wydanie tekstu prawodawca zmienia rzeczywistość.
Funkcja performatywna nie jest związana z samym tekstem tylko z jego rozumieniem. Tekst jest przedmiotem naszej interpretacji. Interpretacje - kreowanie rzeczywistości.
Specyfika, różnica pomiędzy tymi dwoma światami wykreowanymi przez język potoczny i język prawny przejawia się w dwojaki sposób:
ten tekst prawny inaczej kategoryzuje rzeczywistość (innego rodzaju podziału)
teksty prawne z uwagi na tę funkcję performatywną stwarzają lub wzbogacają rzeczywistość do której się odnoszą, kreując w niej nowe nie empiryczne obiekty i kwalifikacje.
To co funkcjonuje to nie jest sam tekst tylko nasza interpretacja tekstu. Sposób patrzenia powoduje, że widzi się inne rzeczy.
Siła języka - jak prawo wykreowało. Nie tekst lecz jego interpretacja kreuje rzeczywistość.
Zmiana kasety
Zwrócić uwagę na tekst i złożoność tekstu.
Tzw. pozioma interpretacja tekstu
Jeżeli mamy do czynienia z tekstem prawnym to można go rozpatrywać na 3-ch płaszczyznach:
płaszczyzna deskryptywna (deskrypcja - opis) - opisowa, bezpośrednio wyrażona w języku warstwa tekstu prawnego. Na tym poziomie następuje opis pewnych osób, zdarzeń do tego ………. O którym mówi tekst.
Jest to taki świat postulowany - jak my sobie to wyobrażamy, świat wyobrażony.
Rozróżnić należy dwa punkty widzenia:
- reguły widziane z punktu widzenia uczestnika lub
- reguły z punktu widzenia obserwatora
Poziom deskryptywny to jest taki poziom obserwatora. Jesteśmy obserwatorami i na tej podstawie kreujemy świat.
Punkt widzenia uczestnika jest zupełnie inny. Dwa elementy - perspektywa obserwatora i uczestnika. Ta sama reguła z tych 2-ch punktów widzenia jest zupełnie inna.
Poziom dyrektywny - świat kreowany jest powinny - co być powinno. W tekście są zawarte dyrektywy i my je tylko rekonstruujemy (odtwarzamy) - to jest jeden pogląd. Drugi pogląd …………………….
Jest jeden tekst a dwa powinne światy.
Poziom dyrektywny - kreujemy wzorce poiwnnego zachowania. Chcemy odczytać to, co chce od nas prawodawca. Odtwarzamy wzorce.
poziom presupozycji - świat realny z chwili ustanowienia danego tekstu, najgłębsza warstwa tekstu prawnego.
Pewne dodatkowe informacje, która są, a ich nie widać. Wypowiedź presuponuje (zakłada) coś. Presupozycje w tekście prawnym odgrywają bardzo ważną rolę.
Presupozycje ontologiczne - nieocenione znaczenie dla historyków prawa.
Przepis - przykład - co dowiedzą się z niego za 1000 lat.
Z tekstu prawnego odtwarzamy presupozycje ontologiczne. Dowiadujemy się dużo o świecie z chwili, w której ten tekst obowiązywał.
W procesie interpretacji ważna jest presupozycja aksjologiczna. Uporządkowany system wartości i ………………..
Chcemy odtworzyć wartości, którymi kierował się prawodawca, który pisał ten tekst.
Trzy podstawowe rodzaje wykładni
Wykładnia językowa
Główne dyrektywy interpretacyjne spotykane w orzecznictwie. W ramach wykładni językowej ukształtowała się hierarchia.
Badamy, czy w tekście występują definicje legalne. Jeżeli jakaś definicja występuje to ma ona pierwszeństwo przed wszystkim innym.
Jest cały szereg powodów, dla których prawodawca korzysta z definicji legalnych.
Dwa podstawowe to
- prawodawca coś nowego tworzy więc w definicjach legalnych określa
- wprowadza się definicje legalne, żeby zlikwidować niejasność, wieloznaczność, które się w tekście pojawiają. Czasami prawodawca eliminuje wieloznaczności, czasami dookreśla
Sposób - jak definicje znajdują się w tekście prawnym
- w słowniczku - osobny fragment tekstu
- umieszczenie w tekście merytorycznym w kilku początkowych przepisach
- definicje nawiasowe (występują w KC)
Istnieją powody, które uniemożliwiają wyodrębnienie definicji z tekstu prawnego.
Jak rozróżnić definicje legalną. Podział przepisów na definicje legalne i resztę przepisów jest niejasny.
Zasięg obowiązywania definicji legalnych. Definicja legalna obowiązuje w ramach aktu prawnego, w którym została zawarta.
Jeżeli jest relacja ustawa - akt wykonawczy (rozporządzenie), to definicje ustawy obowiązują do rozporządzenia.
Kluczowe znaczenie polega na tym, jak mają się te definicje legalne do innych aktów normatywnych. Jedni mówią, że istnieje jednolitość systemu prawnego, inni, że jest autonomiczność danej gałęzi prawa.
Podobny charakter
Czy w doktrynie, orzecznictwie jest ustalone utrwalone w doktrynie, powszechnie akceptowane rozumienie terminu.
Wynika to z przynależności do Wspólnoty.
Rola języka ogólnego, potocznego
Domniemanie języka potocznego, ochrona potocznego rozumienia języka - jeżeli nie ma definicji legalnej.
Odwołanie się do słowników języka polskiego w orzecznictwie (szczególnie administracyjnym).
Różne konteksty lingwistyczne.
Składnia - czy istnieje różnica między językiem potocznym a językiem prawnym. Zwracamy uwagę na budowę, na składnię
Semantyka - znaczenie
………….. - budowa (składnia)
Funkcja pragmatyczna - używanie pewnych wyrazów
Proste dyrektywy językowe:
Cztery reguły
różnym zwrotom nie należy nadawać tego samego znaczenia - zakaz wykładni synonimicznej, np. określa i ustala, nie rozpatruje, nie rozpoznaje (dodać własne przykłady)
dyrektywa (postulat) konsekwencji terminologicznej - tym samym zwrotom nie należy nadawać różnych znaczeń. Prawodawca racjonalny tym samym terminom nadaje to samo znaczenie.
Zakaz wykładni per non est - nie wolno jest interpretować przepisów prawnych tak, by pewne fragmenty okazały się zbędne
Dyrektywa lege non distinguente - tam gdzie prawodawca nie wprowadza rozróżnień tam nie wolno ich wprowadzać interpretatorowi
Wykładnia celowościowa
14