Zanieczyszczenia atmosfery
(Nr 7-8/2004)
SCENA I
(Kurtyna zasłonięta. Cicho gra muzyka. Światło skierowane na osobę stojącą na środku sceny, która przebrana jest za Matkę Ziemię)
MATKA ZIEMIA: Nie czas żałować róży, kiedy płoną lasy,
Nie czas lasów żałować, kiedy płonie świat.
Gdy obszar ziemski jedną staje się Saharą
Nie czas żałować świata, gdy wznowił się chaos.
(Muzyka cichnie)
Słowami Marii Pawlikowskiej - Jas-norzewskiej pragnę gorąco powitać Państwa na dzisiejszym spotkaniu z ekologią. Zastanówmy się wspólnie przez kilka chwil nad dręczącym nas - ludzi XXI wieku - problemem zanieczyszczeń i ginącej przyrody.
(Światło rozświetla scenę)
DRZEWO I: Kochany człowieku, w twoje ręce złożono wszystko. Życie wszelakich istot zostało tobie zawierzone. Mógłbyś być ogrodnikiem w raju współczesnego świata, w którym śliczne kwiaty rozkwitałyby ci za darmo.
DRZEWO II: Niestety, twoje ręce i nogi zamieniłeś w ogromne, techniczne potwory niosące śmierć Naturze, aby stawiać sobie pomniki z betonu na swoją cześć i chwałę. Niszczyłeś Naturę i teraz siedzisz wśród tysięcy martwych tworów.
(Drzewa śpiewają piosenkę "Lato z ptakami odchodzi". Światło gaśnie. Przy dźwiękach muzyki, powoli na scenę wchodzi Matka Ziemia i jej "świta". Zanieczyszczenia trzymają w rękach wzory chemiczne. Otaczają Matkę Ziemię. Muzyka cichnie i wchodzi Elegancik.)
MATKA ZIEMIA: Zatrzymaj się na chwilę, człowieku. Pędzisz codziennie do pracy samochodem, używasz dezodorantów, pracujesz w wielkiej fabryce, chcesz ułatwić ludziom życie, ale czy wiesz, że umiera Natura! Wraz z nią giniesz i ty! Spójrz, jak wygląda moja atmosfera.
(Wskazuje ręką swoją "świtę".)
PYŁ: Ja jestem pył, a to jest dym. To my sprawiamy, że powietrze jest brudne.
ELEGANCIK: Skąd was tyle w powietrzu?
PYŁ: Ja powstaję w zakładach produkujących materiały budowlane, na budowach, tworzę się też w czasie uprawy ziemi.
DYM: Ja tworzę się przy spalaniu benzyny, węgla, drewna. Wielką radość nam sprawia podrażnianie waszych oczu.
PYŁ: Sprawiamy też, że trudno się wam oddycha i bolą was gardła!
MATKA ZIEMIA: Niebezpieczny dla ludzi i zwierząt jest także dwutlenek węgla.
DWUTLENEK WĘGLA: Och! Niebezpieczny to wielkie słowo. Przecież ja jestem niewidoczny, nie można mnie nawet wyczuć! Powstaję przy spalaniu benzyny i węgla! A ty tak lubisz jeździć samochodem.
ELEGANCIK: Jak mogę się przekonać, że jesteś w powietrzu?
DWUTLENEK WĘGLA: Gdy się mnie nawdychasz, twój organizm będzie niedotleniony. Sprawię też, że będzie cię bolała głowa. Będziesz czuł się zmęczony.
ELEGANCIK: Oj! Biada mi!
MATKA ZIEMIA: To nie wszystkie związki trujące, jakie tworzą się w czasie spalania. Są nimi też tlenki azotu.
(Wyskakują tlenki azotu i dwutlenek siarki)
DWUTLENEK SIARKI: Tworzymy się w rafineriach, gdzie przetwarza się ropę naftową.
TLENEK AZOTU: Czujemy się wspaniale, gdy utrudniamy ludziom oddychanie.
DWUTLENEK SIARKI: Ja, oprócz tego, dostaję się do atmosfery, i tam łączę się z wodą. Wtedy spadam na Ziemię jako kwaśny deszcz.
ELEGANCIK: Co to takiego kwaśny deszcz?
MATKA ZIEMIA: Kwaśne deszcze to rozpuszczone w wodzie opadowej trucizny. Zatruwają one glebę, wody w rzekach i jeziorach. Z tego powodu wymierają ryby i inne zwierzęta. Kwaśne deszcze niszczą też rośliny, są przyczyną wymierania lasów. Niszczą też zabytkowe budynki i pomniki.
DWUTLENEK SIARKI: Mogę pokonywać bardzo duże odległości. Przemieszczam się z jednego kraju do innego. Granice państw nie są dla mnie przeszkodą. Tworzę się w Polsce, a jako kwaśny deszcz spadam w Szwecji. Podróżuję, jak widzisz, bez paszportu!
TLENKI AZOTU: My także w połączeniu z wodą możemy tworzyć kwaśne opady. Najbardziej jesteśmy dumni z tego, że uczestniczymy w tworzeniu się ozonu.
ZŁY OZON: To ja jestem złym ozonem. Powstaję przy powierzchni Ziemi. Doskonale się czuję w atmosferze wielkich miast, spalin samochodowych. Uwielbiam słoneczne dni i wtedy rozrastam się najwspanialej.
ELEGANCIK: Dlaczego to jest zły ozon? Czy jest także dobry?
MATKA ZIEMIA: Jest także dobry ozon. Ten znajduje się kilka kilometrów od powierzchni Ziemi. Tam chroni planetę przed zniszczeniem.
DOBRY OZON: Ja tworzę tę warstwę, która pochłania niebezpieczne dla ludzi promienie słoneczne. Niestety, jest mnie coraz mniej, powiększa się dziura w moim płaszczu, którym otulam Ziemię. Najwięcej szkodzą mi freony.
FREONY: O, wypraszamy sobie, my nie jesteśmy złe. Przecież służymy ludziom przy produkcji lodówek, dezodorantów, pianki styropianowej, urządzeń klimatyzacyjnych do samochodów.
DOBRY OZON: Wszystko to prawda, ale można z was zrezygnować, zastąpić was nieszkodzącymi środowisku substancjami! Wy przyczyniacie się do ocieplania klimatu. Zachowujecie się jak szkło w cieplarni - przepuszczacie ciepło w kierunku Ziemi, lecz nie pozwalacie mu się wydostać na zewnątrz. A mnie - dobrego ozonu - jest coraz mniej.
FREONY: No dobra, zgoda. Ale razem z nami za ocieplenie klimatu odpowiedzialny jest też dwutlenek węgla.
DWUTLENEK WĘGLA: Owszem, w powietrzu jest mnie coraz więcej. Powstaję wszędzie, gdzie cokolwiek się spala. Ludzie wycinają drzewa, a ja z tego bardzo się cieszę, bo nie ma mnie kto niszczyć.
ELEGANCIK: Słuchałem uważnie. Jestem przerażony, że za wszystkie zanieczyszczenia odpowiedzialni jesteśmy my - ludzie. A więc od dzisiaj... Niech żyje rower! Precz z samochodem! Nie niszczmy lasu! Sadźmy rośliny! Oszczędzajmy energię elektryczną! Używajmy tylko dezodorantów bez freonu!
SCENA II
(Przy dźwiękach muzyki gaśnie światło na scenie)
Głos wydobywający się z ciemności:
Zwierzęta są naszymi braćmi, nie są istotami gorszymi. Są innymi stworzeniami schwytanymi w tę samą sieć życia i czasu...
(Światło z reflektora oświetla środek sceny.)
CHŁOPIEC:
Jest ogród pełen kwiatów,
Wiosna, godzina piąta,
Motyl, co tupnął nóżką,
Za karę idzie do kąta.
Biedronki i szczypawki
Tworzą policję polną,
Już one go nauczą,
Tupać na kwiaty?
Nie wolno!
DZIEWCZYNA: Natura została obdarzona fantastyczną miłością. Dojrzysz ją, kiedy choć raz w całkowitym spokoju będziesz się przyglądał roślinom. Roślina przewyższa wszelkie fabryki i laboratoria świata. Daje sobie radę ze skomplikowanymi reakcjami chemicznymi.
CHŁOPIEC: Czasami zapytywałem samego siebie, czy znajdę człowieka, który by mi zrobił źdźbło trawy. Znalazłem ludzi, którzy mi objaśnili powstawanie źdźbła trawy i wymienili jego składniki. Ktoś je skonstruował nawet - niestety, była to martwa trawa.
DZIEWCZYNA:
Dlatego nie depcz trawy!
Niech nabiera wprawy,
Bo nie umie jeszcze szumieć,
A musi to przecież umieć!
CHŁOPIEC: Czy zauważyłaś, że w naturze wszystko zwraca się ku słońcu? Najmniejsze ziarnko zmierza z ciemności ku słońcu. Każdy kwitnący kwiat otwiera swój kielich na słoneczne promienie. Natomiast człowiek odwrócił się od słońca. Materia przysłoniła mu światło. Zdławiony został duch, dlatego tylu ludzi żyje dzisiaj w ciemnościach.
(Piosenka "Liryk na jesień")
DZIEWCZYNA I (trzyma w ręku ukwieconą gałązkę):
Dzisiaj jedna, obsypana różowo,
prężnym łukiem do szyby przylgnęła!
GAŁĄZKA:
"Otwórz okno, wpuść kwitnące słowo."
DZIEWCZYNA I:
Lgnęła, gięła, mówić zaczęła.
CHŁOPIEC:
Otworzyłem - uderzyła światłem,
Światłem, kwiatem - i w powietrzu pisze (...)
I stokrotnie obfita i mokra
Rośnie szeptem coraz silniejszym,
Pachnie głośno, ciągnie od okna.
DZIEWCZYNA I:
I nad wierszem różowością trzęsie,
Ponad wszelkie zielone pojęcie.
DZIEWCZYNA II:
Tam, gdzie rozkwita jeden kwiat, pewnego dnia mogą zakwitnąć ich tysiące. Kwiaty kwitną nawet wtedy, gdy nikt się im nie przygląda.
(Piosenka "Pamiętajmy o ogrodach")
MATKA ZIEMIA: To na dzisiaj wszystko, co chciałam powiedzieć. Jeszcze raz proszę, dbajcie o mnie, bo powoli umieram. Pamiętajcie, że jeżeli ja zginę, to wraz ze mną zginiecie też wy - ludzie. Czy nie szkoda byłoby takiego pięknego świata?
Od redakcji: Nie znamy autora scenariusza, to jedna z wielu niepodpisanych prac z naszego archiwum.