Wątki religijne w twórczości Edwarda Stachury.
Dobrawa Weronika Cieżak
Edward Stachura - polski poeta i pisarz, tworzący w latach '50, '60 i '70 ubiegłego stulecia. Jak powszechnie wiadomo człowiek do końca swojego niedługiego życia deklarujący się jako osoba niewierząca. Skąd więc wątki religijne w jego utworach? Zacznijmy od początku.
Edward Jerzy Stachura urodził się we francuskiej miejscowości Pont-de-Chéruy, należącej do departamentu Isère, osiemnastego sierpnia 1937 roku. Przyszedł na świat jako drugie dziecko Jadwigi i Stanisława Stachurów, na chrzcie otrzymując imiona Jerzy Edward. Kolejność imion zmienił później przebywając już w Polsce. Jako jedenastoletni chłopiec, w listopadzie 1948 roku wraz z rodzicami i rodzeństwem przyjechał do ojczystego kraju. Rodzina zamieszkała w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie młody Edward został posłany do szkoły podstawowej. Początkowo miał trudności z nauką języka polskiego, jednak szybko udało mu się nadrobić zaległości. Po ukończeniu podstawówki w 1952 roku zaczął uczęszczać do Liceum Ogólnokształcącego w Ciechocinku, lecz narastające konflikty z nauczycielami zmusiły go do zmiany szkoły, którą ostatecznie ukończył w Gdyni, tam też w 1956 roku zdał maturę. Plany Stachury dotyczące studiów zmieniały się kilkakrotnie, najpierw miał zamiar wybrać kierunek elektroniczny, później jednak zamiłowania artystyczne wzięły górę i złożył dokumenty do Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku-Sopocie, lecz nie został dopuszczony do egzaminów wstępnych. Ostatecznie w 1957 roku rozpoczął studia na kierunku filologia francuska na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, które jednak porzucił, by w roku akademickim 1960-1961 powrócić na romanistykę - tym razem na Uniwersytecie Warszawskim. W 1965 roku ukończył studia i uzyskał dyplom magistra. Od samego początku Stachura uznawany był za odmieńca. Popadał w liczne konflikty z nauczycielami i rodziną, co zwykle kończyło się ucieczkami z domu, pomieszkiwaniem u dalszej rodziny i znajomych i nieustannym podróżowaniem. Można powiedzieć, że Stachura miał we krwi wieczną wędrówkę. Podróżował nie tylko po Polsce, wyjeżdżał także poza granice kraju. Przebywał w Jugosławii, Meksyku, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Skandynawii, Francji, Szwajcarii, na Bliskim Wschodzie… Nie sposób wyliczyć wszystkich jego podróży, ale pewne jest to, że miały one ogromny wpływ na twórczość Stachury. Artysta studiował język hiszpański, kulturę i literaturę hiszpańsko-amerykańską na uniwersytecie UNAM w Meksyku, zajmował się wydaniem tomu polskich opowiadań i przekładami dzieł obcojęzycznych. Stworzył Stachura wizerunek artysty wędrującego, trampa, choć nie stronił również od przebywania w kawiarniach literackich, a nawet przynależenia do grup i stowarzyszeń. Przez pewien czas utożsamiał się z Orientacją Poetycką Hybrydy, z którą w jednodniówce Widzenia prowadził w latach 1960-1962 dział poezji. Po wydaniu dwóch książek został przyjęty do Związku Literatów Polskich.
Sam Stachura nie potrafił pisać standardowej biografii i do takiej formy czuł niechęć:
Gdybym miał spisać własny życiorys w formie dla mnie najmniej zniechęcającej, to podobałoby mi się napisać, najkrócej i najdłużej, jedno zdanie: urodziłem się w Delfinacie w sierpniu 1937 roku i tak dalej. I przez całe to swoje …i tak dalej… Stachura składał hołd życiu, zastanawiał się co zrobić, by być szczęśliwym, tęsknił za Bogiem. I szukał go. Pisząc za Chrząstowską szukał Ojca Bezimiennego. I chyba jednak nigdy go nie znalazł - uwikłany w problemy egzystencjalne, napisał dziennik Pogodzić się ze światem i List do pozostałych, na własną prośbę został skreślony z listy członków Związku Literatów Polskich w związku z zakończeniem działalności literackiej, by 24 lipca 1979 roku, po kilku wcześniejszych, nieudanych próbach samobójczych, powiesić się we własnym domu przy ulicy Rębkowskiej w Warszawie.
Wątki religijne w poezji i prozie Edwarda Stachury to nie tylko, jak mogłoby się wydawać, wątki chrześcijańskie. Samo pisarstwo traktował Stachura jako obrzęd. Dla niego wszystko w nim było ważne: to, co poprzez utwory ma przekazać, do kogo je kieruje. Ważny był czas występujący w utworach, język, jakim zostały napisane, bohaterowie, opisywane przedmioty, sytuacje… Słowem - wszystko. W wielu swoich utworach Sted - bo tak o nim mówiono - naznaczał bohaterów swoimi cechami. Byli to bohaterowie tragiczni, cierpiący - i już w tym przypadku można się dopatrywać wątków religijnych, a dokładniej mówiąc mitycznych. Czymże bowiem jest cierpienie bohaterów, którzy ciągle zmieniają miejsce pobytu, wiecznie czegoś poszukują, walczą z bezwzględnym losem i dążą do samopoznania? Taki jest chociażby Edmund Szerucki, bohater Całej jaskrawości, podobni są bohaterowie Siekierezady - Janek Pradera, Przystępuję do ciebie, Po ogrodzie niech hula szarańcza i wielu innych utworów. Podróż i przeżycia głównych postaci były z założenia mityzowane przez Stachurę. Powielał on motywy, które są obecne w kulturze, można powiedzieć, od zawsze. Przetwarzał je i odnawiał. Subiektywne spojrzenie na wzorce stanowiące dziedzictwo kulturowej tradycji wywołuje u czytelników wrażenie, że pozornie realistycznie przedstawiony świat wydaje im się znajomy. Analogie pomiędzy utworami Edwarda Stachury, a religią starożytnych Greków i Rzymian są bardzo dobrze widoczne. Wędrujących i wiecznie poszukujących bohaterów można porównać chociażby do potomka bogów, Eneasza, los kierujący poczynaniami postaci to zaś nic innego, jak fatum - nieodwołalny wyrok bogów, przypisany każdemu, uosobienie świętego Przeznaczenia. Stachura w celu uprawdopodobnienia stworzonego przez siebie mitu scalał go z wątkami autobiograficznymi. W ramy mitologiczne włożył fragmenty swojego życiorysu i tak tworzył realistyczne opowieści oparte na kulturowej tradycji. Być może przez to jego twórczość stała się tak popularna, a sama osoba Edwarda Stachury obrosła legendą i zaspokoiła zbiorową potrzebę kultu - szczególnie ludzi młodych, zbuntowanych.
Bohater Stachury żyje w ciągłej obecności przeznaczenia, fatum. Z jednej strony jest to stan przez niego znienawidzony, z drugiej stwarza mu to możliwość lepszego poznania siebie i świata. Bohater jest wynoszony przez autora ponad przeciętnych zwykłych ludzi, śmiertelników, staje się kimś na miarę herosa. Ale nie tylko. Możemy dostrzec także inne oblicze bohatera Stachury, nie związane już z mitologią starożytnych Greków i Rzymian, a z obrzędowością występującą u różnych kultur pierwotnych - jest to kolejny wątek religijny. Bohaterowie przechodzą coś na kształt obrzędu inicjacyjnego. W kulturze takie obrzędy występują w różnych zbiorowościach i mają charakter zarówno społeczny (dołączenie do grona dorosłych członków grupy), jak i religijny. Podczas inicjacji następuje śmierć dziecka, które odradza się jako nowy, dorosły już człowiek. Nie istnieje ono przez chwilę ani w społeczności, ani dla społeczności. W trakcie trwania sprawdzianów inicjacyjnych człowiek taki jest odsuwany od reszty grupy i przechodzi próby wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Poddawany jest próbom kontaktu z duchami zmarłych i demonami, a dzięki temu uzyskuje wtajemniczenie, poznaje religię swojej wspólnoty i zdobywa wiedzę. Młodzi bohaterowie Stachury są poddawani podobnym próbom. Próbując poznać samego siebie, interesując się początkiem, są skazani na cierpienie i samotność. W końcu i tak nie przechodzą inicjacji - zawsze są skazani na klęskę. Stają się banitami, nie mogą wrócić do społeczeństwa, jako dojrzali ludzie - wreszcie przytłoczeni, sami pragną samotności, spokoju i zapomnienia.
Jako bohater mitu, postać stworzona przez Stachurę egzystuje w dwóch wymiarach - świeckim i sakralnym. Posiada ponadprzeciętne umiejętności, a nawet sam, w Listach do Olgi przyznaje nieraz myślę, że muszę być z bogów. Jako, że Stachura i jego bohaterowie mają wiele cech wspólnych, także i to stwierdzenie, nie jest tylko tekstem postaci literackiej. Sam Sted uważał, że proces pisania i samo bycie poetą to uobecnienie sfery sakralnej w sferze świeckiej. Możliwość łączenia tych dwóch wymiarów nie jest przez artystę dziedziczona ani nabyta drogą nauki. Umiejętność ta jest najprawdopodobniej świętego pochodzenia, a artysta może stać się prawdziwym twórcą i człowiekiem dopiero po odrzuceniu wszelkiej świeckości i poprzez liturgizację życia świętości czasu oraz przestrzeni.
Liturgizacja życia. Sakralizacja codzienności. Są one wszechobecne w utworach Stachury. Uświęca on zwyczajne, uznawane za powszednie wydarzenia i stany takie, jak wędrowanie, oczyszczanie zbiornika, przeżywanie miłości lub utrata ukochanej osoby, rozmyślanie nad życiem i śmiercią. Jest to związane z łączeniem i mieszaniem przez Edwarda Stachurę czasu i przestrzeni sakralnych z czasem i przestrzenią świeckimi. Bohaterowie utworów Steda, jak już wcześniej wspomniałam, mają w sobie boski pierwiastek i wszystko, co robią i to, jak myślą również ma charakter sakralny. W wierszach i prozie Stachury występuje swego rodzaju niehistoryczny czas, mityczna teraźniejszość. Postaci doświadczają mistycznych przeżyć, kontemplują życie, świat. Są, można by powiedzieć ponad czasem i ponad przestrzenią, ponad nią ponieważ i ona jest w utworach Stachury sakralna. Bohaterowie istnieją, pisząc za Waldemarem Szyngwelskim w bezczasowej przestrzeni wewnętrznej. Skupiają się na własnych przeżyciach, odczuciach, stanach. I to jest, obok czasu mitycznego, przestrzeń mityczna. Choć i zwyczajną, świecką przestrzeń Stachura często przedstawia w swoich utworach na podobieństwo świętych miejsc. Takie przykłady można znaleźć zarówno w poezji, jak i prozie Steda. W wierszu Lato w Alpach Edward Stachura tak opisuje góry:
Na wieżach i końcach palców
przemykają wiatry wysokie
jak słupy ciszy w gotyckich katedrach
Sakralizuje w ten sposób górską przestrzeń. Kto choć raz w życiu był w gotyckiej katedrze wie, jaki panuje w niej nastrój. Strzelistość, wysokie okna na kształt złożonych do modlitwy dłoni, witraże, łuki, filary, wieże, dekoracyjność i koronkowość, a wszystko to przywołuje na myśl oczywistą obecność Boga. I tak Stachura przedstawia nam Alpy. Ale nie tylko góry są przez niego porównywane do kościoła. W Całej jaskrawości pisze tak:
[…] Do lasu weszliśmy jak do kościoła, do katedry, kiedy wysoko na chórze buczą organy. […] Kto chodził kiedyś do kościoła […] ten mniej więcej wie, jak to jest. Szumiało w koronach. Ale to szumiało. Istny szum. Tęgo tam kalikował ten od wietrznych organów. A na dole cicho. Niesamowicie cicho. Tak cicho jak właśnie w lesie, kiedy w koronach buszuje szumnie wiatr, a na dole cicho. […]
I znowu mamy do czynienia z porównaniem do kościoła. Filary pni, sklepienie koron drzewnych i grający, jak na organach wiatr. Ale to nie tylko opis miejsca, w tym wypadku utożsamiany ze Stachurą bohater, Edmund Szerucki, wspomina o tym od wietrznych organów. Ujawnia się tęsknota za Bogiem, Bezimiennym Ojcem, który wszystko stworzył i czuwa nad światem. Przy okazji dokonywanych przez Stachurę porównań miejsc do kościołów, warto wspomnieć także wiersz Kochankowie i kolejne porównanie do katedry, lecz tym razem już nie miejsca, a osoby. Szerokobiodrej kobiety. Kochanki. Przedstawia nam kobietę w sposób, w jaki można opisać gotycką katedrę, zaś sytuację zaistniałą między kochankami opisuje w sposób podobny do mszy, składania ofiary. Stachura sakralizuje w tym krótkim wierszu zarówno kobietę, jak i ludzką seksualność. Utwór ten jest dobrym przykładem wspomnianej już przeze mnie wcześniej, wszechobecnej w utworach Edwarda Stachury liturgizacji życia.
Mówiąc o wątkach religijnych w utworach Stachury nie sposób nie wspomnieć o samym języku, którego, pisząc je, używał. Jego styl pisarski jest niepowtarzalny - emocjonalny, buntowniczy, wyrazisty. Stachura łączył zapożyczenia gwarowe, obcojęzyczne, archaizmy i wyrażenia potoczne. W jego utworach można znaleźć także sporo źle skonstruowanych zdań, powtórzeń, specyficznych, indywidualnych form gramatycznych. I oczywiście ogromną ilość metafor, ukazujących dualizm znaczeń potocznych i mitycznych. Ujawniają one sacrum, budują je w sferze profanum. Typowy jest także dla Stachury liturgiczny rytm, obrzędowy patos wzorowany na stylu biblijnym i inspiracja hymnem kościelnym. Ja mówiące w utworach Steda sprzeciwia się brakowi zasad moralnych, bezwzględnej machinie cywilizacji, wulgaryzmowi. Angażuje się w odwieczną, mityczną walkę dobra ze złem. Wszystkie te cechy przywodzą na myśl Biblię. Uderzające jest podobieństwo do biblijnych przypowieści niektórych utworów Stachury.
[…] Powiedział Brat mój Syn Człowieczy:
Jeśli ci ,którzy was wiodą, rzekną wam: „Patrzajcie, Królestwo jest w niebiesiech”, tedy ptaki niebieskie uprzedzą was. Jeśli rzekną: „Królestwo jest w morzu”, tedy ryby uprzedzą was. […].
Oto - tekst, który Stachura napisał w tak zwanym okresie mistycznym, tuż przed swoją samobójczą śmiercią. Czytając go, rzuca się w oczy ascetyczność formy, może się wydawać, że czytamy przypowieść zaczerpniętą z Pisma Świętego. Jednak w utworze Oto nie brakuje także innych wątków, niezwiązanych z religią chrześcijańską. Ale o tym później. Wracając do inspiracji hymnem i pieśnią kościelną, w utworach Stachury zwraca uwagę specyficzna rytmika, ale nie tylko. Można znaleźć przykłady dosłowne. W poemacie Po ogrodzie niech hula szarańcza autor używa słów pochodzących z najstarszej polskiej pieśni religijnej Bogurodzicy:
[…] na niebie gwiazda dygotała jak pudło rezonansu
słysz modlitwę jąż nosimy
myślę teraz
co powinno ostać się
z bukietu targanych moich uczuć […].
Znowu sakralizacja rzeczywistości, nocy. I odwołanie do Bogurodzicy: Bożycze, usłysz głosy, napełń myśli człowiecze, słysz modlitwę, jąż nosimy…. Średniowieczna, pochodząca prawdopodobnie z XIII lub XIV wieku pieśń była i jest motywem obecnym w kulturze. Poza tym, że pełniła funkcję hymnu państwowego, śpiewano ją podczas ważnych uroczystości, przed bitwami, na przykład przed bitwą pod Grunwaldem i przed bitwą pod Warną. Motyw muzyczny lub tekst wykorzystywali różni artyści: Andrzej Panufnik, Krzysztof Meyer, Wojciech Kilar czy chociażby właśnie Edward Stachura.
Wątki chrześcijańskie w twórczości Stachury to jednak nie tylko inspiracja religijnymi pieśniami czy tekstem Biblii. Najbardziej znanym, bo obowiązkowym w każdej szkole utworem, nawiązującym do religii chrześcijańskiej jest Prefacja. Jednak wiersz ten jest tylko częścią całego poematu, zatytułowanego przez Stachurę Missa Pagana. Każdy następny utwór jest odwzorowaniem kolejnych etapów katolickiej mszy świętej. Tytuły wierszy są identyczne z łacińskimi tytułami części mszy. Różni się tylko tytuł całego poematu - Msza Pogańska. Wiersz pierwszy to Introit - Pieśń na wejście, w kościele pieśń śpiewana przez wiernych, gdy ksiądz wraz z ministrantami udaje się do ołtarza. Zwykle jest ona dostosowana do dnia, święta, w którym odprawiana jest msza. Stachura natomiast przekazuje nam w wierszu przesłanie, że dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba. Kolejna część mszy i zarazem kolejny wiersz to Confiteor, czyli akt pokuty. Po wezwaniu kapłana, wierni odpowiadają: Spowiadam się Bogu wszechmogącemu i wam bracia i siostry, że bardzo zgrzeszyłem myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. A Stachura wylicza te grzechy i nazywa je po imieniu. Mówi o obojętności, braku miłości i sumienia, wojnie, upadku i umywaniu rąk. Po czym dodaje: Moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina! Człowiek człowiekowi wilkiem to stara łacińska maksyma homo domini lapus (est), a zarazem kolejny wiersz Stachury w poemacie Missa Pagana. Coś na kształt dziesięciu przykazań, a w tym wypadku przykazań i zakazów, jak żyć by być szczęśliwym. Żyć dobrze i zabliźnić się z bliźnim. W pewnym sensie można w tym utworze znaleźć także podobieństwo do chrześcijańskiego przykazania miłości …a bliźniego swego jak siebie samego. Kolejna część mszy to odśpiewanie lub odmówienie przez wiernych i księdza hymnu Chwała na wysokości Bogu. Gloria Stachury to chwała oddawana nie Bogu, a przyrodzie. Chociaż większość osób wierzących Boga widzi w każdym jego stworzeniu, ale można tą część poematu równie dobrze uznać za całkowicie pogańską, wszak poganie czcili święte drzewa, kamienie, słońce czy wiatr. Sted wyśpiewuje glorię trawie, słońcu, wiatrowi, zwierzętom i ludziom, którzy żyją w zgodzie i pokoju. Następny utwór Mszy Pogańskiej to wspomniana już przeze mnie Prefacja, czyli wstęp do modlitwy eucharystycznej. Stachura pomija tym samym ważną część mszy, jaką jest wyznanie wiary. Można się zastanawiać nad tym, czy zrobił to celowo, czy też nie. Tak, czy inaczej autor przechodzi do prefacji. Jest to moment, w którym wierni składają dziękczynienie Bogu w Trójcy Świętej. Sted natomiast mówi nam, że zaprawdę godne i sprawiedliwe jest żeby człowiek był człowiekiem. Kolejna część to Sanctus - święty, święty, święty Pan Bóg zastępów lub, jak woli Stachura święta, święta, święta - ziemia co nas nosi. Części mszy przeplecione są dwoma wierszami, mającymi zastąpić kościelne pieśni, zatytułowane Jak i Tak utwory traktują o życiu, cierpieniu i marzeniu o pokoju między ludźmi. Następnie Stachura pomija obecną w trakcie mszy świętej modlitwę eucharystyczną i przechodzi do momentu Komunii, taki też tytuł nosi kolejny wiersz, w którym zamiast Ciało Chrystusa kapłan - Stachura mówi do nas Weź to co się tu daje w imię słońca i jego gońca: skowronka gwiżdżącego, amen. Kolejno następuje Dziękczynienie po komunii. Ksiądz katolicki podczas oczyszczania kielicha i pateny mówi cicho Panie, daj nam czystym sercem przyjąć to, co spożyliśmy ustami, i dar otrzymany w doczesności niech się stanie dla nas lekarstwem na życie wieczne, a Stachura znowu składa głośne dziękczynienie przyrodzie - wodzie, roślinom, zwierzętom, wiatrowi, ogniowi i na samym końcu - ciszy. Na zakończenie mszy zarówno katolickiej, jak i pogańskiej Stachury następuje pieśń na wyjście - Ite Missa est. Sted przypomina nam, że dla wszystkich starczy miejsc pod wielkim dachem nieba i dodaje: na ziemi, której ja i ty nie zamienimy w bagno krwi. Sam układ mszy, użyty przez Edwarda Stachurę język, rytm i formuły są uderzająco podobne do tych występujących w mszy świętej odprawianej w kościele katolickim. Także przesłanie niewiele się różni. Stachura wprawdzie ani raz nie wspomina o Bogu, jednak jego chęć niesienia pokoju, miłości, wyeliminowania ze świata zła, wojen, konfliktów i przemocy ma bardzo wiele wspólnego z filozofią chrześcijan. Autor chwali przyrodę i wszystko, co stworzyła natura i to budzi, jak już wspomniałam wcześniej, sprzeczne odczucia. Z jednej strony można stwierdzić, że jest to właśnie przesłanie Mszy Pogańskiej - Boga nie ma, ale możemy czcić to, co nas otacza - piękno gór, lasów, wód, nieba, zwierząt i nas samych, o ile jest w nas dobro i miłość. Ale można przyjąć inne założenie, że Stachura wskazuje nam na obecność Boga, niekoniecznie Boga chrześcijańskiego, w tym wszystkim właśnie, co nas otacza.
Wątki chrześcijańskie to znaczna część wątków religijnych, z jakimi można się spotkać w poezji i prozie Edwarda Stachury. Jednak wiecznie wędrujący Sted w swoim życiu spotkał się także z innymi wyznaniami. I jako człowiek cały czas poszukujący, także z nich zaczerpnął pewne mądrości, a to również odbiło się na jego twórczości. W latach 1977 - 1979, czyli w tak zwanym okresie mistycznym w życiu Stachury można zauważyć u niego inspiracje dalekowschodnie, między innymi odniesienia do taoizmu, buddyzmu zen i myśli Krishnamurtiego. W tym czasie można dostrzec, przede wszystkim w prozie Steda, dwojakiego rodzaju doświadczenia mistyczne. Z jednej strony iluminacje, z drugiej stan negatywny, czyli duchowe przebudzenie. Pierwsze z nich możemy znaleźć w powieściach takich jak Siekierezada z 1971 roku, czy Cała jaskrawość z 1969. Są to doświadczenia iluminacyjne bohaterów, które powstały z przekonania Stachury o konieczności stworzenia specjalnej więzi między człowiekiem a siłami natury. Mistyczna światłość ogarnia Edmunda Szeruckiego w Całej Jaskrawości, właściwie dostrzega on całą jaskrawość. Dostrzega to, że wszelkie sprzeczności nie są sobie obojętne, powinny być komplementarne, pojmowane jako elementy, które nie mogą bez siebie istnieć. Człowiek, który tego nie zrozumie, według Stachury będzie zawsze cierpiał, a jeśli zauważy nierozerwalność przeciwieństw będzie poza kołem i tu kolejny wątek religijny, tym razem zaczerpnięty z buddyzmu zen. Samsara - koło życia i śmierci, trwający nieustannie cykl rodzenia się i umierania, świat cierpienia i zmienności, stan przeciwny nirwanie. Również w Siekierezadzie główny bohater, Janek Pradera doświadcza podobnych przeżyć w sytuacji długiego przebywania we mgle. Według Michała Januszkiewicza może to być upostaciowienie nicości lub wstępna postać Brahmana i tu także upatruje odniesień do religii dalekowschodnich. Początkowo Pradera buntuje się i chce walczyć z nieznanym, później jednak ogarnia go nicość, można powiedzieć, że bohater i mgła stają się jednym. Iluminacja ta jednak szybko ustępuje i mężczyznę ogarnia uczucie opuszczenia, bezsilności i rozgoryczenia, co świadczy o tym, iż doświadczenie to jest tylko krótkotrwałe i nie najważniejsze w mistyce.
Drugi wspomniany już przeze mnie stan, czyli duchowe przebudzenie można dostrzec chociażby w Fabula rasa z 1977 roku i Oto z 1979. Pierwsza z książek, zdaniem wielu osób dzieło życia Stachury, jak dowiadujemy się już na samym początku tekstu, nie jest powieścią do samego jej przeczytania. Prawdę, która w niej się znajduje należy dopiero odkryć - poza słowami. Ażeby poznać świat, musimy najpierw poznać samego siebie, a samopoznanie, pytanie kim jestem? Jest fundamentalne dla buddyzmu zen. Także człowiek - nikt obecny cały czas w książce z całą pewnością pochodzi z inspiracji dalekowschodnich. Człowiek taki przekroczył granicę cierpienia, poznał swoją naturę i nie musi się już buntować, nie musi być nieszczęśliwy. Powinien natomiast, jak właśnie bohater Stachury, próbować przynieść ulgę w cierpieniu innym, pomagać im w drodze do samopoznania i wyzwolenia. Warto przywołać w tym miejscu buddyjski termin bodhisattwa, oznaczający właśnie osobę, która pomimo osiągniętego oświecenia duchowego zgadza się na ponowne odradzanie po to, by pomóc innym w przebudzeniu. Człowiek - nikt w utworze Fabula rasa głosi poglądy nie tylko zaczerpnięte z buddyzmu zen, ale także z taoizmu:
[…] Przeciwieństwa są jednym. W wysokim jest zarazem niskie i wysokie. W ciężkim jest zarazem ciężkie i lekkie, w lekkim jest zarazem lekkie i ciężkie […]. Tak jest z każdym przeciwieństwem. Przeciwieństwa są jednym, są jednościami.
Twierdzenie to przywodzi na myśl koncepcję yin i yang, pierwiastków męskiego i żeńskiego, które określają istnienie świata i utrzymują go w ładzie i harmonii. Według taoizmu prawda istnieje poza czasem, istnieje w wieczności, myślenie pojęciowe zaś unieruchamia przedmiot i to, co istnieje poprzez ruch nie może zostać w ten sposób poznane. Człowiek - nikt podobnie jak taoiści twierdzi, że motorem napędowym życia jest tworzenie i niszczenie, zmienność, stawanie się. Według Stachury ten kto nie rozumie, musi myśleć, ten kto rozumie jest wolny. Człowiek, który doświadczył przebudzenia duchowego, człowiek - nikt, jest absolutnie wolny, wolny również od wyboru.
Wreszcie ostatni z mistycznych tekstów Stachury, wspomniany już przeze mnie utwór Oto. Jak już pisałam wcześniej ascetyczny w formie, przypominający przypowieść biblijną tekst pełen różnych koncepcji jest niezwykle ciekawy z punktu widzenia religijno-filozoficznego. Pierwszy wers Oto brzmi:
Powiedział Brat mój Obudzony
Mamy tu do czynienia z człowiekiem - nikt, co może nasuwać skojarzenia z Przebudzonym, czyli Buddą. W początkowej części utworu Stachura powtarza kilkakrotnie zwrot:
Powiedział Brat mój Syn Człowieczy
Określenie Syn Człowieczy dotyczy oczywiście Jezusa Chrystusa. Kolejno Stachura zaczyna przemyślenia zwrotem:
Powiedział Brat mój Stare Dziecko
To z kolei Lao - Tsy, główny przedstawiciel taoizmu, którego imię, tłumaczy się jako Starzec - Dziecię. W dalszej części utworu Oto Stachura miesza wypowiedzi wszystkich wielkich mistrzów duchowych. Czytając ma się wrażenie, że dla Steda nie ma znaczenia kto mówi, ważne jest, co mówi. Poszukiwania duchowe Edwarda Stachury sprowadzają się do tego, by żyć szczęśliwe i godnie. Poznać samego siebie i nie popadać w konflikty z innymi ludźmi. I nie jest istotne z jakiej religii pochodzą dane prawdy życiowe.
Ciekawy jest również motyw pszczół, który Stachura wykorzystał w Siekierezadzie. Główny bohater nie mogąc się odnaleźć w nieprzyjaznym i nieznanym świecie podąża w kierunku fascynującego go specyficznego dźwięku, przypominającego brzęczenie. Wreszcie trafia do stojącego samotnie, pustego, wielopiętrowego gmachu. Wchodzi po schodach na kolejne piętra, jednak nie mogąc zlokalizować źródła dźwięku, wychodzi na płaski dach. Tam spotyka człowieka ubranego w czarny garnitur i kapelusz. Okazuje się, że odgłos brzęczenia dobywa się z pustych oczodołów mężczyzny, którego głowa wydawała się ulem gotującym się od pszczół, same zaś owady wylatywały przez jego puste oczodoły.
[…] Przez te dziury […] widać było kłębiące się tam i brzęczące tysiące pszczół i os […]
Według legend ludowych pszczoły są reprezentantkami sfery sacrum, do dziś w wielu kulturach uznaje się je za posłańców, istoty mediacyjne, pośredniczące między ziemskim światem ludzi, śmiertelników i podziemnym światem nieśmiertelnych bogów. Podania mówią także o szczególnych właściwościach pszczół, które mogą rzekomo przenikać granice oddzielonych od siebie przestrzeni. Owady te pełnią również ważną rolę w znanych w wielu kulturach obrzędach przejścia. Są symbolem odradzającego się życia ze względu na swój żółty kolor i skojarzenia go z bóstwami solarnymi. Osy z kolei, także obecne w głowie napotkanego przez bohatera Siekierezady człowieka są przeciwieństwem pszczół. Podobnie jak muchy są w ludowych legendach uznawane za dzieło szatana, za jego służebniczki. Wylewający się z głowy mężczyzny rój pszczół i os może oznaczać szalejące w głowie myśli pochodzenia zarówno boskiego i diabelskiego.
Stachura porusza w swoich utworach różne wątki religijne, jednak ciekawym przykładem jest też bunt bohaterów przeciw Bogu. Sami bohaterowie są z jednej strony zwyczajnymi ludźmi, z drugiej zaś są ponadprzeciętni - z bogów. Toczą oni nieustanną walkę z życiem i śmiercią, z losem, z samymi sobą i w końcu również z Bogiem. Buntują się przeciwko boskiej obojętności, wątpią w jego miłość, dobro, nieomylność, a czasami nawet w jego istnienie. Nie oszczędzają także krytycznych słów religijnym, wierzącym ślepo Bogu osobom.
[…]
kobiety zaś są religijne
janowską drogą do kościoła
szły oprócz mnie trzy panie chłopki
za nimi śladem szła naganka
piekielnych chmurnych bestii
szczerząc błyskawicowe swoje kły […]
kościelna wieża w dali
czemu to nie szła im naprzeciw […]
Poprzez traktowanie pisarstwa jak obrzędu, używanie specyficznego języka, inspiracje Biblią i fascynacje Dalekim Wschodem… Edward Stachura zarówno w swojej poezji, jak i prozie zawarł znaczną ilość wątków religijnych. Niekoniecznie, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, związanych tylko i wyłącznie z religią chrześcijańską. Oczywiście jest to spora część z nich, widoczna szczególnie w warstwie językowej. Nie można zapominać także o mszy katolickiej przerobionej przez Edwarda Stachurę na Missa Pagana - mszę pogańską. Wgłębiając się jednak bardziej w prozę i poezję Steda oraz jego ciekawy życiorys nieodłącznie powiązany z pisarstwem, można znaleźć wiele interesujących wątków pochodzących z wierzeń starożytnych Greków i Rzymian i ich mitologii, buddyzmu zen, taoizmu, wierzeń ludowych i związanych z nimi obrzędów. Stachura był człowiekiem niewierzącym - przynajmniej deklarował się jako taka osoba. Jednak po zapoznaniu się z jego utworami łatwo daje się zauważyć, że całe życie poszukiwał Boga. Być może nigdy go nie znalazł, jednak jego przemyślenia są wyjątkowo ciekawe i pewne jest to, że w jego twórczości nie brakuje wątków religijnych.
Bibliografia:
Michał Januszkiewicz, Edwarda Stachury mistyczna podróż na wschód, Polonistyka, 1996, nr 1
Krzysztof Rutkowski, Poeta jak Nikt w: Edward Stachura. Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, red. Ziemowit Fedecki, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982
Edward Stachura, Cała Jaskrawość, wyd. Czytelnik, Warszawa 2006
Edward Stachura, Wiersze, wyd. C&T, Toruń 2002
Edward Stachura, Wiersze pozostałe, wyd. C&T, Toruń 2003
Obrzędy mszy świętej w: Modlitewnik i śpiewnik Jezus, Maryja, Józef, opr. O. Witold Stępień (na podstawie: Mszał rzymski dla diecezji polskich, wyd. Pallotinum 1986), wyd. Kurii Archidiecezjalnej w Częstochowie, Częstochowa 1995
Waldemar Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie. Proza artystyczna Edwarda Stachury, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2003
Tomasz Wroczyński, Wędrowiec w: Edward Stachura, Włodzimierz Wysocki, Leonard Cohen. Piosenki, red. Józef Andrzej Grochowina, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1989
Msza w: Religia: Encyklopedia PWN, tom VII, str. 173-177, red. Tadeusz Gadacz, Bogusław Milerski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003
Prefacja w: Religia: Encyklopedia PWN, tom VIII, str. 256, red. Tadeusz Gadacz, Bogusław Milerski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2003
Krzysztof Rutkowski, Poeta jak Nikt w: Edward Stachura. Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, red. Ziemowit Fedecki, wyd. Czytelnik, Warszawa 1982, str. 5.
Tamże, str. 10-22.
Tomasz Wroczyński, Wędrowiec w: Edward Stachura, Włodzimierz Wysocki, Leonard Cohen. Piosenki, red. Józef Andrzej Grochowina, Młodzieżowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1989.
Krzysztof Rutkowski, Poeta jak Nikt w: Edward Stachura... str. 6.
Tomasz Wroczyński, Wędrowiec w: Edward Stachura…, str.12.
Waldemar Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie. Proza artystyczna Edwarda Stachury, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2003, str. 82-83.
Tamże.
Tamże, str. 97-101.
Tamże, str. 56.
Lato w Alpach, w: Edward Stachura, Wiersze pozostałe, wyd. C&T, Toruń 2003, str. 10.
Edward Stachura, Cała Jaskrawość, wyd. Czytelnik, Warszawa 2006, str. 204.
Kochankowie, w: Edward Stachura, Wiersze pozostałe, wyd. C&T, Toruń 2003, str. 12.
Oto, w: Edward Stachura, Wiersze pozostałe, wyd. C&T, Toruń 2003, str. 68.
Po ogrodzie niech hula szarańcza, w: Edward Stachura, Wiersze, wyd. C&T, Toruń 2002, str. 98.
Bogurodzica, w: Modlitewnik i śpiewnik Jezus, Maryja, Józef, opr. O. Witold Stępień, wyd. Kurii Archidiecezjalnej w Częstochowie, Częstochowa 1995, str. 334.
Obrzędy mszy świętej w: Modlitewnik i śpiewnik Jezus, Maryja, Józef, opr. O. Witold Stępień (na podstawie: Mszał rzymski dla diecezji polskich, wyd. Pallotinum 1986), wyd. Kurii Archidiecezjalnej w Częstochowie, Częstochowa 1995, str. 33-78.
Missa Pagana, w: Edward Stachura, Wiersze, wyd. C&T, Toruń 2002, str. 116-128.
Mefistofeles i androgyn, w: Michał Januszkiewicz, Edwarda Stachury mistyczna podróż na wschód, Polonistyka, 1996, nr 1.
Iluminacje, w: Edwarda Stachury mistyczna podróż na wschód.
Tamże.
Świadomość nie uwarunkowana, w: Edwarda Stachury mistyczna podróż na wschód.
Tamże.
Tamże.
Waldemar Szyngwelski, Sobowtór w labiryncie. Proza artystyczna Edwarda Stachury, Oficyna Wydawnicza RYTM, Warszawa 2003, str. 153.
Tamże, str. 152-155.
Po ogrodzie niech hula szarańcza, w: Edward Stachura, Wiersze, wyd. C&T, Toruń 2002, str. 90.
1