Papieska Akademia Teologiczna
w Krakowie
Wydział Nauk Społecznych
Kierunek: Dziennikarstwo i komunikacja społeczna
Przedmiot: Kultura języka
Prowadzi: mgr Maciej Malinowski
rok akad. 2008/2009 semestr zimowy;
studia dzienne/zaoczne
cz. VI
Błędy słowotwórcze
Drugim rodzajem błędów leksykalnych (oprócz błędów słownikowych, czyli wyrazowych), są błędy słowotwórcze. Polegają na użyciu lub tworzeniu wyrazów niezgodnie z normą słowotwórczą.
1. Tworzenie neologizmów, czyli użycie niewłaściwego formantu, służącego do budowania wyrazu, np.:
- budynki zostały wyrestaurowane (zamiast: odrestaurowane, zapewne działa tu mechanizm podobieństwa formy wyrazu wyremontować)
- informacja o zaginieniu (zamiast: zaginięciu)
- zawieruszyć komputer (może i dowcipne na oznaczenie `wirusów komputerowych', ale znaczeniowo pokrywa się z sensem: Zawieruszyła mi się gdzieś moja torebka)
- uchnić włosy (że niby `ufarbować'?)
- uszczerzyć wypowiedź (od przymiotnika szczery, zapewne przez analogię do: uściślić, ale okropnie brzmi; widzę wyszczerzone zęby!)
- ulicznica wiklinowa (miotła), podgardle dziecięce (śliniaczek), zwis męski (krawat) - Był taki okres, kiedy próbowano za wszelką cenę w sposób urzędowy „odświeżyć” język polski. Wyszły z tego koszmarki językowe, które są obiektem kpin do dzisiaj.
- Głupość bohatera powieści jest trudna do zrozumienia zamiast głupota;
- Jego upartość była okropna zamiast Jego upór;
- To matkowa sukienka zamiast matki sukienka albo matczyna sukienka.
- Pan konduktorniarz sprawdził nasze bilety zamiast formy właściwej: konduktor.
- Wujek Tadek jest polownikiem; rzeczownik utworzony od czasownika polować:
kierow
ać - kierownik, czyli polować - polow-nik. W języku polskim od dawna istnieje słowo myśliwy.
2. Używanie formacji zbudowanej niezgodnie z polskimi modelami
słowotwórczymi, np. specustawa, speckomisja, infodzień, biznesplan, biznes party; kinderniespodzianka zamiast ustawa specjalna, komisja specjalna, dzień z informacjami, plan biznesowy, party biznesowe, niespodzianka dziecięca.
3. Wybór niewłaściwej podstawy słowotwórczej, np. eurosejm (poprawnie europarlament); sejm to w nazwa parlamentu polskiego).
4. Tworzenie rodzaju żeńskiego od nazw zawodów męskich, np. psycholożka, ministerka, teolożka, socjolożka.
Omówienie (szczegółowe) wybranych błędów słowotwórczych:
Speckomisja, specustawa
Sporo osób wyjątkowo irytują wyrazy speckomisja, specsłużby, specustawa, które na dobre zagościły w języku polityków i dziennikarzy. Czytając bądź słuchając o posłach zasiadających w speckomisji; o reformie specsłużb czy przygotowywanych specustawach, i ja zastanawiam się nad tym, kto bardziej zasługuje na reprymendę za psucie języka. Czy ci pierwsi, od dawna posługujący się w oficjalnych wypowiedziach, wystąpieniach kolokwializmami, wręcz żargonem, ale często niczego nieświadomi, czy ci drudzy, bezmyślnie przenoszący do informacji telewizyjnych, radiowych, prasowych każdy zasłyszany wyraz nowotwór, a tym samym przyczyniający się upowszechniania niby-polszczyzny?
Wina spada chyba jednak głównie na dziennikarzy. Polityk może powiedzieć „co mu ślina na język przyniesie”, ale żurnalista ma obowiązek to przefiltrować, jak trzeba przetłumaczyć z „polskiego” na polski i dopiero wówczas przenieść na papier albo odczytać. Tylko że słowa, o których mowa, bardzo się wszystkim piszącym podobają. Łatwo zauważyć, że speckomisja, specsłużba, specustawa trafiają do mediów zwłaszcza wtedy, gdy omawiana sprawa wygląda na dość pogmatwaną, niejednoznaczną w ocenie, wręcz tajemną. Z założenia bowiem wyrazom tym przypisana jest treść negatywna. Jakżeż inaczej (neutralnie) odbiera się wyrażenia komisja specjalna albo komisja ds. służb specjalnych; służby specjalne; specjalna ustawa…
Gdyby określeniami speckomisja, specsłużby, specustawa posługiwano się we własnym gronie, pal sześć, sprawy by mogło nie być. Są krótsze, łatwe do wymówienia. Ich obecność w polszczyźnie ogólnej musi jednak niepokoić. Uznaje się je za rażące, gdyż utworzone zostały niezgodnie z regułami polskiego systemu słowotwórczego. Prof. Jan Miodek, któremu również nie podobają się słowa z członem spec-, twierdzi, że w ten sposób powstawały wyrazy w Związku Radzieckim po rewolucji 1917 roku. Wtedy to stworzono agitpropy (agitacyonnaja propaganda), kołchozy (kollektiwnoje choziajstwo), sowchozy (sowietskoje choziajstwo), gułagi (gienieralnoje uprawlenije łagieriej) czy spiec-oddielenia (spiecyalnoje oddielenije). Czy kiedy używa się dziś określeń speckomisja, specsłużba, specustawa, nie nawiązuje się chcąc nie chcąc do tamtej ponurej rzeczywistości?
Z niepokojem obserwuję jeszcze jedno. Kiedyś pisano spec-komisja, spec-służby, spec-ustawa (z łącznikiem), dziś są to speckomisja, specsłużby, specustawa, co by oznaczało, że traktuje się je jako zrosty, twory zleksykalizowane. Widzę w tym przemożny wpływ zapożyczeń, które choć z punktu widzenia polskiej gramatyki zbudowane niepoprawnie, ostatecznie zdobyły status normy i zaakceptowano ich łączną pisownię. Myślę tu o takich wyrazach, jak biznesplan, koktajlbar, autoserwis czy fitnesklub. A przecież mogły do tej pory funkcjonować wyrażenia plan biznesowy, bar koktajlowy, serwis samochodowy czy klub fitnesowy…
Tak jak przed laty walczyłem z test-meczami, ulubionym określeniem dziennikarzy z ostatnich stron dzienników (jakby nie można było powiedzieć mecze-testy, mecze testowe, mecze kontrolne), tak dziś toczyć będę bój ze speckomisjami, specustawami, specsłużbami. Na szczęście wyrazów tych nie notuje jeszcze żaden słownik języka polskiego. Ewentualna zgoda językoznawców na speckomisje, specustawy, specsłużby może spowodować, że lawinowo powstaną następne, np. specprogramy, speckomitety, specpociągi, speclekarze (od: lekarz specjalista), specgrupy, speczarządzenia, speclisty, specbiuletyny, specpremie, specwiadomości itp. A wtedy przyszłoby umierać…
Psycholożka, socjolożka, politolożka
W jednym z wydań „Wysokich Obcasów” „Gazety Wyborczej” sprzed lat natknąłem się na rozmowę z reżyserką Moniką Pęcikiewicz, która w gdańskim teatrze Wybrzeże przygotowała inscenizację „Tytusa Andronikusa” Szekspira, a wielokrotnie widziałem w druku formy socjolożka, psycholożka, a nawet teolożka.
Postawmy pytanie: co się stało, że kobiety wykonujące prestiżowe zawody, które dotąd tytułowano „po męsku” jako pani psycholog, socjolog, politolog, reżyser, filozof , od jakiegoś czasu nazywa się psycholożkami, socjolożkami, politolożkami, reżyserkami, filozofkami?
Lansują to ponoć… feministki. Na jednej ze stron internetowych natrafić można na ich apel: „Zacznijmy jak najczęściej używać żeńskich końcówek w nazwach zawodów, tytułów i innych tego rodzaju nazw. Potwornie irytujące są określenia typu „poseł”, „socjolog”, „ginekolog” itp., kiedy mowa o kobietach. W telewizji zwykle podpisują nas „nauczyciel akademicki”, „autor książki”, „lekarz rodzinny” itp. Wiem, że nasza polszczyzna nie zawsze pozwala na wprowadzenie żeńskich końcówek (np. „pielgrzym” − „pielgrzymka”), ale tam, gdzie to możliwe, róbmy to”.
Jakżeż się ten świat zmienia… Przez całe lata kobiety używały nazw męskich i nie tylko im to nie przeszkadzało, ale wręcz były z tego dumne. Ba, tzw. żeńskie derywaty z przyrostkiem -ka uważano powszechnie za trywialne, nielicujące z powagą, rangą i pozycją społeczną osób, do których się odnosiły. Nikt nie odważył się zwrócić do pani profesor uniwersytetu słowami pani profesorko, do pani doktor w szpitalu pani doktorko, a do pani mecenas w kancelarii - pani mecenasko. Owszem, słyszało się nieraz mało eleganckie określenia w rodzaju kierowniczka, matematyczka, fizyczka, chemiczka, ale wyłącznie w rozmowach prywatnych, kuluarowych.
Oficjalnie w postaci typowo żeńskiej (tzn. w przyrostkiem -ka) funkcjonowały jedynie nazwy zawodów tradycyjnie wykonywanych przez kobiety (np. aktorka, malarka, nauczycielka, pisarka, spikerka, śpiewaczka, tancerka) albo uchodzące za mniej atrakcyjne, o niewysokiej randze społecznej (np. sprzątaczka, fryzjerka, ekspedientka, kelnerka, tramwajarka). Nikomu wówczas nie przychodziło do głowy, żeby nazwy zawodów (szczególnie tych rzadkich, szanowanych) typu psycholog, socjolog, antropolog w odniesieniu do kobiet zmieniać na psycholożka, socjolożka, antropolożka.
Zresztą w wielu wypadkach na przeszkodzie w tworzeniu żeńskiego odpowiednika nazwy męskiej stawały względy fonetyczne. Nie proponowano zatem form adiunktka, architektka, subiektka, pedriatrka itp., bo trudno by to było wymówić. Kiedy jakiś śmiałek wymyślił określenia chirurgini, dramaturgini, kierowczyni (z przyrostkiem -ini), spotkał się z natychmiastową reprymendą, żeby raczej nie eksperymentował, a przy okazji nie ośmieszał się.
Dodajmy, że jeśli chodzi o żeńskie nazwy zawodów, to nie wchodziły w grę i inne przyrostki, np. -owa oraz -ina. Owszem, za ich pomocą tworzono określenia żeńskie, ale odmężowskie (np. prezydent - prezydentowa, tzn. `żona prezydenta', sędzia - sędzina, czyli `żona sędziego'). Poza tym z przyrostkiem -ka trzeba było uważać, ponieważ nowa forma słowotwórcza mogła znaczyć zupełnie co innego (np. maszynistka przepisuje teksty, a nie jest maszynistą, czyli nie pracuje na kolei).
Czas na konkluzję.
Pod względem językowym w słowach psycholożka, socjolożka, politolożka itp. nie należy się dopatrywać za wszelką cenę nieprawidłowości. Są zbudowane poprawnie, tzn. w ten sposób, że do nazw męskich psycholog, socjolog, politolog dodano przyrostek -ka, będący typowym wykładnikiem żeńskości, a g przeszło w ż. Jednak językoznawcy uważają owe formy za niewskazane w polszczyźnie ogólnej „ze względu na brak akceptacji społecznej dla takich nowotworów o zakończeniu -ożka”, i dlatego nie wprowadzili ich na razie do słowników. To, że potocznie wolno więc powiedzieć: Agnieszka Holland to wybitna reżyserka; Jestem umówiony z psycholożką z poradni, nie oznacza, iż można tak pisać. Mnie na przykład słowo reżyserka kojarzy się przede wszystkim z `kabiną reżysera, realizatora audycji radiowych lub programów telewizyjnych' albo `wydziałem reżyserii w szkole filmowej' i nigdy nie posłużę się nim w sytuacji, gdy chodzić będzie o kobietę reżysera…
Kinderniespodzianka
Pod wpływem spopularyzowanego kiedyś przez pewną firmę konsultingowo-reklamową określenia kinderniespodzianka (ach, te kinderniespodzianki, czyli jajka-niespodzianki!) jak grzyby po deszczu wyrastają różne kinderczekolady, kinderzabawki, kinderprzyjęcia, kinderpokoje itp.
Niektórzy nie widzą w tych nazwach niczego nagannego, argumentując, że przecież już Prus i Wańkowicz używali słowa kinderbal (z niem. Kinderball), notowanego do dziś w słownikach, choć z adnotacją: przestarzałe. Pierwszy pisał w „Lalce”:
„A nareszcie dzieci, małe cherubiny, zesłane z nieba po to, ażeby starsi mogli urządzać kinderbale”; drugi w „Zielu na kraterze”:
„Z kinderbalów w Domeczku wyniosły przeświadczenie, że wiele przyjemniej tańczyć z dziewczynkami, że z chłopcami tańczyć to żadna zabawa”.
Nie mam wątpliwości, że odkurzony nieco kinderbal stał się… nie najlepszym wzorem powstawania (współcześnie) innych wyrazów z członem kinder (od Kind dziecko, Kinder dzieci), który występuje tu jako przymiotnik i znaczy `dziecięcy'. Mam na myśli właśnie formy kinderniespodzianka, kinderczekolada, kinderzabawka, kinderprzyjęcie, kinderpokój itp.
Tymczasem wszystkie te określenia zostały utworzone niezgodnie z zasadami słowotwórczymi polskiej gramatyki, według wzorca składniowego żywcem przejętego z niemczyzny. Po polsku mówi się i pisze niespodzianka dziecięca (albo dla dzieci), czekolada dziecięca, zabawka dziecięca, przyjęcie dziecięce, pokój dziecięcy.
Zauważmy ponadto, że w wypadku omawianej przeze mnie kwestii pojawia się kłopot ortograficzny. Błędem jest pisanie rozdzielne: kinder niespodzianka, kinder czekolada, kinder zabawka, kinder przyjęcie, kinder pokój, niestety, nagminnie spotykane.
Dlatego mam prośbę. Słowo kinderniespodzianka tak już mocno weszło do słownictwa potocznego Polaków, że trudno by było z nią skutecznie obecnie walczyć. Ale, błagam, darujmy sobie wszelkie kinderczekolady, kinderzabawki, kinderprzyjęcia, kinderpokoje itp. Ze słów rozpoczynających się na kinder polecam wyłącznie (tę) kindersztubę (z niem. Kinderstube), czyli `staranne wychowanie wyniesione z domu'.
Błędy frazeologiczne
Słowo frazeologia jest pochodzenia greckiego: phrasis znaczy `mówienie, a logos `nauka'. Jest to 1. `dział nauki (językoznawstwa) zajmujący się analizą i opisem istniejących w języku utrwalonych połączeń wyrazów'; 2. `zbiór połączeń wyrazowych występujących w danym języku albo w określonym zbiorze tekstów (np. taki jak w słowniku); 3. (ironicznie albo żartobliwie) `nietypowy sposób wyrażania się' (Co ty mi tu mówisz taką frazeologią, nic nie rozumiem!) albo połączenie wyrazów, które niesie nowe znaczenie, zwykle dowcipne albo - przeciwnie - nieudolne (Autor używa ciekawej frazeologii, która daje jego tekstom szczególne zabarwienie; Co to za frazeologia! Błąd na błędzie)
Naukowców (językoznawców i leksykografów) zajmujących się tą dziedziną nazywamy frazeologami.
W zasobie słownikowym języka wyróżniamy dwa różne typy jednostek: wyrazy i frazeologizmy. Frazeologizmy są podobnie jak wyrazy składnikami wypowiedzeń i tekstów. Frazeologizmem albo związkiem frazeologicznym nazywamy `utrwalone społecznie połączenie co najmniej dwóch wyrazów, którego znaczenie nie wynika ze znaczeń składników'. Frazeologizmy zwykle całe zdania, np. Uczepił się jak rzep psiego ogona.
Spośród przysłów za frazeologizmy uważa się te, które są używane jako fragmenty zdań (zwykle złożonych), np. Przecież mówiłem: uderz w stół, a nożyce się odezwą!
Idiomem nazywamy frazeologizm, którego znaczenie jest zupełnie inne niż wynika ze znaczeń każdego ze składników i z sumy tych znaczeń (np. piąte koło u wozu, kubek w kubek, nie w kij dmuchał, sól ziemi, słomiany ogień).
Frazemem nazywamy utrwalone połączenie wyrazów, którego sens mieści się w zakresie znaczenia wyrazu nadrzędnego (dominującego) (np. palma pierwszeństwa od znaczenia słowa pierwszeństwo, sezon ogórkowy od sezon, radosna twórczość od twórczość, składać podanie od podanie, sardoniczny uśmiech od uśmiech).
Frazeologia to zasób wyrażeń i zwrotów właściwych danemu językowi. Związki
frazeologiczne mają najczęściej stałą, utrwaloną postać: czarna rozpacz, końskie zdrowie,
gruba ryba, wyskoczyć jak filip z konopi, rzucić na coś okiem, pójść po rozum do głowy,
nudny jak flaki z olejem, baba z wozu - koniom lżej. Od doraźnych połączeń wyrazów różni je przenośne znaczenie całego związku. Na przykład dwa oddzielnie występujące słowa:
przymiotnik biały i rzeczownik kruk mają inne znaczenie niż całe wyrażenie: biały kruk
`rzadki okaz cennej książki'.
Co innego znaczą osobno czasownik brać, rzeczowniki nogi, pas, a co innego stały zwrot brać nogi za pas. Znaczenie całego związku nie jest zatem sumą znaczeń poszczególnych wyrazów wchodzących w jego skład. Ażeby poprawnie posługiwać
się frazeologizmami, trzeba nauczyć się ich przenośnego sensu.
Ze względu na to, jakie części mowy wchodzą w skład stałych związków
frazeologicznych, wyróżniamy:
wyrażenia - czyli połączenia wyrazów, opierające się na rzeczowniku i nie zawierające
czasownika, np. głos sumienia, dziecko szczęścia, wilczy bilet;
zwroty - połączenia wyrazów, których ośrodkiem jest czasownik, np. być w swoim
żywiole, skoczyć na jednej nodze, być z kimś za pan brat;
frazy - rozbudowane związki, mające postać zdania (występuje w nich podmiot i
orzeczenie). Frazami są przysłowia, sentencje, maksymy, np. Kto mieczem wojuje, od miecza
ginie. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Na świętego Grzegorza zima idzie do
morza.
Stałe związki frazeologiczne wzbogacają język, powodują, iż jest on bardziej
plastyczny, emocjonalny i ekonomiczny. Znajomość frazeologizmów i umiejętność ich
stosowania w wypowiedzi świadczą o dużej sprawności językowej mówiącego.
Oprócz stałych związków między wyrazami mogą powstawać także związki luźne i
łączliwe. Jakość związku zależy od stopnia zespolenia słów. Związki luźne, czyli doraźne
połączenia wyrazów, mają znaczenie dosłowne, a ich składniki są wymienne, np. piękna
dziewczyna, ładna pogoda, przyjemna okolica. Związki łączliwe to połączenie takich
wyrazów, które się w jakiś sposób kojarzą i występują obok siebie, np. czerwony jak burak,
czerwony jak piwonia. Związki łączliwe nazywane są też wymiennoczłonowymi, gdyż
zwykle można wymienić jeden z jego członów na inny z tego samego pola znaczeniowego,
np. torować drogę, przejście, ścieżkę; marszczyć brwi, czoło; odnieść zwycięstwo, sukces.
W wielu związkach frazeologicznych używanych współcześnie, a powstałych przed
wiekami, zachowana jest wiedza o dawnych realiach i obyczajach naszych przodków. Dzisiaj
nie zawsze potrafimy uzasadnić, dlaczego w pewnych sytuacjach używamy konkretnego
frazeologizmu, nie wiemy bowiem, jakim okolicznościom towarzyszyło to powiedzenie.
Dlaczego na przykład, gdy ktoś zrobi coś złego, możemy mu to przewinienie darować,
czyli puścić płazem? Powiedzenie ma związek z dawnym rycerskim obyczajem walki białą
bronią. Uderzenie kogoś podczas pojedynku płazem (płazą), a nie ostrzem, oznaczało
darowanie mu życia. Z wojskiem i wojskowością mają też związek zwroty: spalić na
panewce `coś się nie powiodło', spalić za sobą mosty,
Związany z dawnym zwyczajem suszenia gruszek w gorącym piecu chlebowym zwrot
nie zasypiać gruszek w popiele jest dziś prawie nieznany, zwłaszcza młodym ludziom. A i
starszym wydaje się on dziwny, toteż „modyfikują” go i „zasypują” gruszki w popiele.
Tymczasem powiedzenie odnosi się do sytuacji, którą można przespać, zaspać
najdogodniejszy czas wyjęcia gruszek z popiołu, innymi słowy, przegapić najwłaściwszy
moment zrobienia czegoś. „Zasypywanie” nie ma tu żadnego uzasadnienia.
Inne frazeologizmy, przywołujące dawne obyczaje, są znane z literatury: smalić
cholewki `zalecać się', podać czarną polewkę `odmówić konkurentowi ręki panny`, dostać
kosza, dostać arbuza ` nie zostać przyjętym przez pannę`.
Zapewne niewielu użytkowników współczesnej polszczyzny wie, że używa zwrotów
powiązanych ze średniowiecznym prawem i średniowiecznymi torturami: zalać sadła za
skórę, drzeć z kogo pasy, wieszać na kimś psy, pleść jak Piekarski na mękach.
Bardzo dużo utartych wyrażeń i zwrotów ma swe źródło w Biblii: głos wołającego na
puszczy, wdowi grosz, hiobowa wieść, pocałunek Judasza, Sodoma i Gomora, strój Adama,
niewierny Tomasz, salomonowa mądrość, przenieść się na łono Abrahama, chodzić od
Annasza do Kajfasza, zdrową głowę kłaść pod ewangelię, umywać ręce (jak Piłat), z próżnego i Salomon nie naleje i wiele innych.
Równie obfity jest zbiór frazeologizmów, mających swe źródło w mitologii i historii
starożytnej: syzyfowa praca, męki Tantala, pyrrusowe zwycięstwo, nić Ariadny, przekroczyć
Rubikon, oczyścić stajnie Augiasza, przeciąć węzeł gordyjski.
Frazeologizmy nadają językowi ekspresywności i obrazowości, ożywiają tekst, czynią go często bardziej ekonomicznym. Ich obecność w wypowiedzi świadczy o dobrej sprawności językowej autora pod warunkiem jednak, że frazeologizm użyty jest zgodnie z przyjętą
normą.
Poprawne posługiwanie się frazeologizmami jest najczęściej związane z
nienaruszalnością ich stałej postaci. Frazeologizmy bowiem mają znaczenie całościowe,
niezależne od znaczenia wchodzących w ich skład wyrazów. Pójść komuś na rękę to `ułatwić coś komuś', mieć muchy w nosie - `być w złym humorze'. Zmiana choćby jednego składnika lub jego formy rozbija metaforyczne znaczenie całości. Ranny ptaszek to `ktoś, kto lubi rano wstawać', ranny ptak to `zraniony ptak'. W niektórych połączeniach musi być stały nawet szyk wyrazów: panna młoda to utarty związek wyrazowy, mający zupełnie inne znaczenie niż wyrażenie młoda panna, które jest doraźnym połączeniem dwóch wyrazów.
Mądrej głowie dość dwie słowie
To stare polskie przysłowie bardzo często przyjmuje dziś postać !mądrej głowie dość
po słowie. Tak użytkownicy języka, nie znający dawnej polszczyzny, próbują uwspółcześnić
owo powiedzenie. Powodem naszych kłopotów jest archaiczna forma dwie słowie, będąca
pozostałością dawnej liczby podwójnej. Niegdyś bowiem odmieniano: jedno słowo, dwie
słowie, trzy słowa; jedno słońce, dwie słońcy, trzy słońca; jedna baba, dwie babie, trzy baby.
(por. rozdz. Ręka, oko, ucho). Ponieważ połączenie dwie słowie wydaje się dzisiaj dziwne,
zastępujemy je rzekomo poprawnym „po słowie” i tłumaczymy je: „mądrej głowie wystarczy
powiedzieć po słowie” . Taka interpretacja nie jest jednak ani poprawna, ani zgodna z
pierwotnym znaczeniem. Trzeba koniecznie uŜywać tej sentencji we właściwej postaci:
Mądrej głowie dość dwie słowie.
Z cicha pęk
Wyrażenie z cicha pęk można odnieść do kogoś, kto jest cichy, małomówny, ale
potrafi zaskoczyć słuchających swoją wypowiedzią lub sposobem wypowiedzi. Mówimy na
przykład: odezwał się z cicha pęk albo dowcipniś z cicha pęk. Słowo pęk było niegdyś wyrazem dźwiękonaśladowczym takim jak puk, brzdęk, trach.
Dzisiaj pęk pojawia się jedynie w wyrażeniu z cicha pęk i nie jest właściwie rozumiane, dlatego pewnie niektórzy poprawiają je na bardziej jasne !z cicha pękł. Jednak w wyniku takiego „unowocześnienia” przenośne wyrażenie nabiera cech dosłowności i sugeruje, jakoby ktoś niespodziewanie i cicho... pękł. A tu przecież nie o pęknięcie chodzi.
Wyrażenie z cicha pęk może być przymiotnikiem: On jest taki (jaki?) z cicha pęk;
może być przysłówkiem: Odezwał się (jak?) z cicha pęk, może być też rzeczownikiem:
ścichapęk. Taki dziwny rzeczownik powstał przez zrośnięcie się jego części składowych.
Przywiązywać wagę
Stały związek frazeologiczny przywiązywać wagę bywa rozumiany dosłownie jako
przywiązywanie konkretnej wagi. Dlatego nierzadko zwrot przywiązywać wagę jest
zastępowany zwrotem !przywiązywać uwagę. Tymczasem waga to nie tylko `przyrząd do
pomiaru masy ciężaru ciał`, ale i `ważność, doniosłość, znaczenie czegoś` i o to właśnie
znaczenie chodzi w omawianym frazeologizmie. Chyba nikt nie ma nic przeciwko takim
wypowiedzeniom: Było to wydarzenie wielkiej wagi, albo: To jest akt państwowej wagi, albo:
To jest sprawa szczególnej wagi. Można zatem przywiązywać wagę lub przykładać wagę do
czegoś, a to oznacza `uważać coś za rzecz ważną, nadawać czemuś szczególne znaczenie`.
Synonimami słowa waga w jego przenośnym sensie są wyrazy: rola, znaczenie. Nie
można jednak użyć ich w zwrocie przywiązywać wagę. Każde bowiem z tych słów ma swój
własny związek frazeologiczny: odgrywać rolę, mieć znaczenie, przywiązywać wagę, ale:
przypisywać czemuś znaczenie. Takie na przykład zdania: Przywiązujesz do jego wypowiedzi
zbyt wielkie znaczenie, albo: Goście przywiązywali do meczu zbyt wielką rolę - są oczywiście
niepoprawne.
Iść po linii najmniejszego oporu
Frazeologizm iść po linii najmniejszego oporu, znaczący `iść najłatwiejszą drogą, niewymagającą wysiłku`, z niezrozumiałych powodów przekształcany jest we współczesnej
polszczyźnie na „iść po najmniejszej linii oporu”, „iść po najlżejszej linii oporu”, a nawet „iść po najłatwiejszej linii oporu”. Tymczasem chodzi w nim o najmniejszy opór, a nie o
najmniejszą linię, zatem zawsze i wszędzie możemy wyłącznie iść po linii najmniejszego
oporu.
Rozciąć węzeł gordyjski
Do tego, by poprawnie posługiwać się frazeologizmami, potrzebna jest niekiedy
wiedza historyczna. Przyjrzyjmy się takiemu zdaniu przeczytanemu w gazecie: Gdyby
władzom samorządowym udało się zacząć rozwiązywanie gordyjskich węzłów Szczecina,
niewątpliwie przeszłyby do historii jako godne najwyższego uznania. Zaiste ma rację
dziennikarz: do historii przejdą ci, którym uda się rozwiązać węzeł gordyjski, jako że ów
węzeł słynny jest z tego, że go rozcięto, nie rozwiązano, był bowiem nie do rozwiązania!
Stały związek wyrazowy rozciąć (przeciąć) węzeł gordyjski oznacza `rozstrzygnąć
zawiłą, trudną sprawę w sposób stanowczy, radykalny, prędko, śmiało`. Powiedzenie to ma
swe źródło w mitologii. Węzeł gordyjski był to kunsztowny splot z dereniowego łyka, łączący
jarzmo z dyszlem starego wozu królewskiego, który Gordios I, ojciec Midasa, mitycznego
założyciela państwa frygijskiego, złożył w darze Zeusowi. Według podania ten, kto ów
węzeł rozwiąże, miał zostać panem świata. Gdy Aleksander Wielki ujarzmił Frygię,
spróbował rozwiązać węzeł. Nie mogąc tego uczynić, rozciął go mieczem.
Skoro nawet Aleksander Wielki nie mógł węzła gordyjskiego rozwiązać, nie próbujmy
i my. Lepiej go po prostu rozciąć, jak w tym przykładzie: Wniosek końcowy jest chyba
oczywisty: miecz do przecięcia tego węzła gordyjskiego musi się znaleźć, tej inwestycji nie
sposób pozostawić samej sobie.
W zasobie frazeologicznym polszczyzny znajduje się wiele utartych wyrażeń i
zwrotów, zapożyczonych z innych języków. Część z nich to tzw. internacjonalizmy,
powiedzenia, które pojawiają się w kilku językach. Zwykle są to frazeologizmy mające swe
źródło w Piśmie św. czy w mitologii: kraina mlekiem i miodem płynąca, ciemności egipskie,
kto sieje wiatr, zbiera burzę; koszula Dejaniry, wyprawa po złote runo, ale są i inne: między
młotem a kowadłem, być albo nie być, królestwo za konia, walczyć z wiatrakami itp. Takie
frazeologizmy są pożądane, świadczą o żywych związkach polszczyzny z innymi językami i o wspólnym dziedzictwie językowo-kulturowym.
Innym dziwacznym zapożyczeniem z języka niemieckiego jest zwrot być na tapecie,
jak w przykładzie: Dramatyczne wydarzenia w Azji były na tapecie wszystkich wiadomości
prasowych. W języku polskim na tapecie mogą być... plamy, ślady lub drobny rzucik.
Dosłowne tłumaczenie niemieckiego etwas aufs Tapet bringen jest niejasne i mylące. Po
polsku należy powiedzieć być tematem czegoś, być omawianym, opisywanym.
Naruszanie, przekształcenia związków frazeologicznych:
- Wygląda jak zmokły bocian (kura)
- Szczęśliwy splot okoliczności (zbieg)
- Znam ich jak łyse konie (znamy się)
- Takiego pracownika szukać przy świecy (ze świecą)
- Cieszyć się złą opinią (cieszyć się dobrą opinią)
- Dać nogi za pas (wziąć)
Kontaminacje (krzyżowanie) dwóch różnych związków
- odnieść porażkę (ponieść porażkę - a odnieść zwycięstwo)
- pokrzyżować szyki (pomieszać szyki - a pokrzyżować plany)
- inna strona medalu (popr. druga strona medalu);
- między Bogiem a prawdą (popr. Bogiem a prawdą);
Chodzi o używanie przez sporą część Polaków wyrażenia między Bogiem a prawdą, które jest błędne i… nonsensowne. Polszczyzna, owszem, od wieków zna, ale powiedzenie Bogiem a prawdą, co znaczy `w istocie, w rzeczy samej, naprawdę', niezwykle podniosłe, gdyż wzywające Boga na świadka prawdziwości wypowiadanych słów. Informują o nim wszystkie stare i nowe słowniki języka polskiego, frazeologiczne i poprawnej polszczyzny.
Omawiając hasło Bóg (`w religiach monoteistycznych istota nadprzyrodzona') w Wielkim słowniku poprawnej polszczyzny PWN Andrzej Markowski przestrzega właśnie przed tym, żeby nie mówić i nie pisać między Bogiem a prawdą, tylko Bogiem a prawdą”, a autor Innego słownika języka polskiego PWN Mirosław Bańko umieszcza powiedzenie Bogiem a prawdą wśród wyrażeń prawdę mówiąc; prawdę powiedziawszy; prawdę rzekłszy; po prawdzie (oznaczających prawie to samo), zaliczając je z dwoma ostatnimi do stylu starannego.
Zastanówmy się, co by miało znaczyć owo między Bogiem a prawdą.
Katechizm Kościoła Katolickiego (chodzi o nazwę oficjalną dokumentu, stąd człon katolickiego zapisany wielką literą), naucza, że „Bóg jest samą Prawdą, Jego słowa nie mogą mylić. Właśnie dlatego we wszystkim z pełnym zaufaniem można powierzyć się prawdzie i wierności Jego słowa” (KKK 215). Tak więc w tym sensie Bóg i Prawda to jedność, a nie pojęcia na dwóch biegunach, pomiędzy którymi jeszcze coś się znajduje.
Jeśli powiemy między Bogiem a prawdą, to Bóg znajdzie się logicznie rzecz biorąc tam gdzie fałsz, a zatem należałoby postawić znak równości między wyrazami Bóg i… fałsz. Poprzestańmy na tej semantyczno-logicznej interpretacji…
Mówiąc czy pisząc Bogiem a prawdą, podkreślamy - choć to trochę pleonazm - że rzecz dotyczy w istocie tego samego. Gramatycznie bowiem owa wyrażenie odpowiada wyrażeniu Bogiem i prawdą. Trzeba bowiem wiedzieć, że spójnik a w środku wyrazów Bóg i prawda nie ma znaczenia przeciwstawienia - jakby można sądzić - lecz jest synonimem spójnika i, podobnie jak w określeniach człowiek bogaty a miłosierny czy nauczyciel wymagający a sprawiedliwy. Tylko że takiej polszczyzny nie używa się na co dzień (to raczej styl książkowy), jeśli już, mówi się czy pisze człowiek bogaty i miłosierny, nauczyciel wymagający i sprawiedliwy.
Niewykluczone, że właśnie owo niewinnie wyglądające a we frazeologizmie Bogiem a prawdą sprawiło, iż dochodzi w nim dzisiaj do nieuzasadnionej i nielogicznej modyfikacji. Mimo że generalnie za równoprawne uważa się w gramatyce polskiej połączenia między… a… oraz między… i…, to jednak częściej sięga się po konstrukcje ze spójnikiem a, np. Stół stał między łóżkiem a szafą; Wybierała między rentą a emeryturą. Wyłącznie między… a… musi się natomiast pojawić wtedy, gdy wyrażenie z nim określa czas, np. Wpadnij między szóstą a siódmą; Wyjeżdżam między świętami a Nowym Rokiem (a nie: między szóstą i siódmą; między świętami i Nowym Rokiem).
Natrafiwszy więc w tekście pisanym na połączenie wyrazowe Bogiem a prawdą albo słysząc je, łatwo o „dodanie” mu nonsensownego z punktu widzenia znaczenia członu między i automatyczne włączenie - per analogiam - do grupy wyrażeń zaczynających się od między.
Warto zapamiętać, że wyrażenie Bogiem a prawdą (inaczej Bogiem i prawdą) to gramatyczna pozostałość po zwrocie klnę się Bogiem, kierując się prawdą, znanym także w wersji klnę się na Boga, kierując się prawdą, skróconym następnie do klnę się Bogiem a prawdą oraz przyrzekam na Boga i prawdę. Składnia czasownika kląć się kimś, czymś (czyli `przysięgać czymś, kimś', później `przysięgam na coś, na kogoś') była w dawnej polszczyźnie żywa. W V akcie tragedii Słowackiego Iwan Mazepa mówi: Klnę się Bogiem i śmiercią, jak sądzę, już bliską, / Że mam czyste zamiary.
Stanisław Grochowiak napisał kiedyś wiersz Bogiem, a prawdą. Kocham Cię…, który zaczyna się tak: Bogiem, a prawdą. Kocham Cię / Ziemio w roztopach rozklejona. / Wy, wszystkie miasta, wszystkie wsie, / Wy, wszystkie noce, wszystkie dnie, / I Ty, co wąskie masz ramiona. Jak widać, poeta posłużył się wyrażeniem w nienagannej postaci, ale…błędnie postawił przecinek po Bogiem. Bogiem a prawdą to modulant (inaczej wyraz lub wyrażenie, za pomocą których chcemy oddać nasz stosunek do wyrażanej treści). Jeśli taki modulant stoi na początku zdania i nie jest składniowo związany z grupą podmiotu lub orzeczenia, zwykle oddziela się go od reszty zdania przecinkiem, np. Bogiem a prawdą, nie za bardzo wierzę w jego zapewnienia o poprawie.
- wszem i wobec (poprawnie: wszem wobec)
Frazeologizmy mające źródło w mitologii
ambrozja - bardzo smaczna potrawa, przysmak, specjał, smakołyk
argusowe spojrzenie- spojrzenie, przed którym nic się nie ukryje
bunt Prometejski - bunt w słusznej sprawie
drakońskie prawo - prawo niezwykle surowe
ikarowe loty- śmiałe przedsięwzięcie, które może skończyć się tragedią
jabłko niezgody- przedmiot, przyczyna sporu
kolos- olbrzym
koń trojański- podstęp
krezusowa fortuna- wielka fortuna
między Scyllą a Charybdą- być w kłopotliwym położeniu
męki Tantala - straszliwe cierpienia: głód, pragnienie i strach
miecz Damoklesa - wyrok losu, niebezpieczeństwo, kara nieubłagalnie wisząca nad człowiekiem
narcyz - człowiek przekonany o własnej wartości, piękności, zachwycony sobą, zakochany w sobie
nić Ariadny - coś, co pozwala dotrzeć do celu, sposób na rozwiązanie problemu, wyjścia z kłopotu
odpowiedź pytyjska- zagadkowa odpowiedź
olimpijski spokój - powaga, hamowanie emocji
ośle uszy- symbol głupoty, nieuctwa lub lenistwa
paniczny strach - ogromny strach, obawa
pięta Achillesa- czyjaś słaba strona, słaby punkt
pod egidą (czyjąś) - pod opieką, protektoratem, patronatem, przewodnictwem
Pola Elizejskie - raj
Powracać do Itaki- powracać do domu, do ukochanej ojczyzny;
prometejska postawa - śmiała, twórcza, heroiczna, buntownicza postawa; występowanie w obronie praw ludzkości
prometejski czyn - buntowniczy, heroiczny, wielki czyn
puszka Pandory- źródło niekończących się kłopotów, smutków, przykrości lub nieszczęść
pyrrusowe zwycięstwo - zwycięstwo opatrzone dużymi stratami
róg obfitości - oznaka bogactwa, powodzenia lub sławy, niewyczerpalnych zasobów
sfinks- tajemniczość, zagadka
spartańskie wychowanie - dyscyplina
stajnia Augiasza - wielki nieporządek, nagromadzenie zanieczyszczeń, zaniedbań, błędów wymagających usunięcia.
suknia Dejaniry - ogromne cierpienie
syzyfowe prace- prace bezowocne, nie mające końca
Temida- sprawiedliwość
wpaść w objęcia Morfeusza - zasnąć
węzeł gordyjski - zagmatwana sprawa
wizja Kasandry - zapowiedź klęski
złote runo - bogactwo, majątek
znaleźć się w labiryncie - sytuacja bez wyjścia
zostać trafionym strzałą Amora - zakochać się nagle, niespodziewanie