Demokracja w Ameryce cz, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)


Demokracja w Ameryce cz.1

Alexis de Tocqueville uważał, iż wolność człowieka nie mogła być nieograniczona (absolutna), ponieważ zatraca swój sens, gdyż godzi w wolność drugiej jednostki. Stosował koncepcję wolności jako „rządów sumienia”. Tocqueville wskazywał przy tym na charakterystyczną dla Amerykanów zdolność pogodzenia realizacji partykularnych celów z interesem wspólnoty. Amerykańscy moraliści nie utrzymują, że trzeba się poświęcać dla bliźnich, bo to rzecz wzniosła. Ale mają odwagę powiedzieć, że poświecenia są równie konieczne dla tego, który je ponosi, jak dla tego, który z nich korzysta. Tocqueville uważał, że dla dobra społeczeństwa niezbędne było istnienie jakiegoś wspólnego fundamentu ideowego, by umysły obywateli łączyło i spajało ze sobą kilka zasadniczych idei. Wskazywał przepisy prawa jako podstawowy środek regulujący swobodę działań jednostki. Dzięki nim właśnie jednostka mogła zachować niezależność nie popadając w sobiepaństwo, i podporządkować się unikając upodlenia. Indywidualizm demokratyczny zrównuje Tocqueville z izolacją, podając taką jego definicję: uczucie spokojne i umiarkowane, które sprawia, że każdy obywatel izoluje się od zbiorowości i trzyma się na uboczu wraz ze swą rodziną i przyjaciółmi. Stwarzając sobie w te sposób na własny użytek swoje własne społeczeństwo, pozostawia wielkie społeczeństwo swoim własnych losom. Jednostki odosobnione w wąskim spektrum własnej prywatności w wyniku rozwoju takiego modelu społecznego postępowania, mogą w pewnym momencie przestać dostrzegać innych współobywateli, żyjących obok ociera się o nich, ale tego nie czuje. Jednostka, w poczuciu osamotnienia, w ostateczności zatraca wolną wolę ludzką, Ponad wszystkim panuje na wyżynach potężna i opiekuńcza władza, które chce sama zaspokoić ludzkie potrzeby i czuwać nad losem obywateli. Tym sposobem państwo staje się decydentem regulującym nawet podstawowe zachowania obywateli.Jednostki, po wycofaniu się z życia publicznego, pozbawiły się instrumentów ochrony przed arbitralnymi decyzjami władzy, zrzekały się narzędzi kontroli jej poczynań, czyli,, de facto, straciły możliwość współkształtowania losów państwa. W rezultacie zanikały także ich gwarancję zachowania osobistych uprawnień.Stałym elementem rozważań Tocqueville'a było poszukiwanie kompromisu między dwiema fundamentalnymi wartościami: wolnością jednostki a dobrem społeczeństwa. Możliwość swobodnego rozwoju stanowiła według niego podstawowe prawo każdej osoby. Człowiek jest najlepszym sędzią swoich własnych praw i społeczeństwo nie ma prawa wtrącać się do jego postępowania chyba, że musi bronić dobra ogółu przed zakusami jednostki lub potrzebuje współdziałania.. Tocqueville wskazywał, że demokracja zapewniając obywatelom równość, mogła ograniczyć ich swobodę rozwoju. Tocqueville twierdzi, że wybór równości jest łatwiejszy, gdyż jej zalety widać od razu, zaś wady wtedy, gdy wszyscy już się do nich przyzwyczają. Jednak wskazuje też, że wolność można uchronić pomimo postępującej równości. Oprócz wymienionych w dalszych akapitach metod i środków kładzie on silny nacisk na wolność prasy, będącą "par excellence” demokratycznym narzędziem wolności", funkcję sądów, przed którymi każdy stający może bronić swej wolności oraz prawa jednostki. Nie ma sfer obojętnych, dziedzin, w których nie odbiła się w jakimś stopniu namiętność zrodzona z pragnienia równości. Właśnie to pragnienie twórca socjologii politycznej uważa za dominującą zasadę kształtującą oblicze demokracji. Myślicieluważał, żeludzie zawsze będą różnili się zdolnościami, zamożnością czy wykształceniem. W demokracji jednak ludzie nie dziedziczą swoich pozycji społecznych; otworem stoją przed nimi wszystkie stanowiska. Równości w demokracji amerykańskiej Tocqueville przypisuje wymuszanie emancypacji, gdyż ludzie na każdym kroku zmuszeni są odwoływać się do własnego rozumu. Brak im autorytetów intelektualnych, jakimi do tej pory byli przedstawiciele klasy uprzywilejowanej (arystokracji). Poza oczywistym powodem, iż nie dało się tego pogodzić z zasadą równości, to dla de Tocquevile'a nowe społeczeństwo było bezklasowe, ponieważ utożsamiał różnice klasowe z tym rodzajem różnic, jakie dominowały w społeczeństwie feudalnym. Jedynie w industrializmie dopatrywał się nowych nierówności: W miarę jak cały naród zwraca się ku demokracji, grupa ludzi związanych z przemysłem nabiera cech społeczeństwa arystokratycznego. Brak jakichkolwiek autorytetów czy wspólnych przeświadczeń społecznych jest jednak w zasadzie niemożliwy, więc w demokracji pojawia się nowa, potężna siła, która staje się „bóstwem prawdy” - opinia publiczna. Ludzie w istocie wyrzekają się swobody myślenia zastępując ją ślepą wiarą w nieomylność większości. Tocqueville krytykuje to „ognisko bałwochwalczego kultu” czy „formę religii” jak określa prawdę głoszoną przez masy, gdyż nadrzędność opinii publicznej przekreśla optymistyczne oświeceniowe prognozy emancypacji rozumu i zasadę racjonalnego samookreślenia na rzecz żywiołów pospolitości. Również zapowiadana równość dotycząca zapewnienia jednakiego dla wszystkich poziomu wykształcenia, rozbiła się w zderzeniu z ludzką ignorancją Ustrój amerykański niesie także nowe zagrożenia. Alexis de Tocqueville zwraca uwagę na możliwość wystąpienia despotyzmu zupełnie innego niż te wcześniej znane. Nie jest on związany z dominacją jednostki nad społeczeństwem, a wręcz przeciwnie - władzą społeczeństwa nad jednostką i ograniczaniem jej wolności. Ta władza jest "absolutna, drobiazgowa, przewidująca i łagodna". Daje szczęście odbierając wolność. Większość widziana jako zbiorowość może być uważana za coś, czego sądy, i najczęściej, czego interesy są przeciwne do sądów i interesów tego, co postrzegamy jako mniejszość. Jeżeli przyjmujemy, że człowiek, wyposażony we władzę absolutną, może jej nadużyć czyniąc zło swoim przeciwnikom, dlaczego odrzucamy taką możliwość ze strony większości? Ludzie nie są skłonni do zmiany swoich charakterów w zbiorowości, ich cierpliwość w obliczu przeszkód też nie wzrasta ze świadomością ich siły. Słuszny więc jest pogląd Tocqueville'a, iż używanie zasady większości jest powodem ucisku strukturalnych mniejszości narodowych lub religijnych, zaś postulat równości (jeden człowiek - jeden glos) zakłada fałszywie, ze zdolność do rozumnej politycznej decyzji jest taka sama u wszystkich. Pozbawienie większości rządzącej możliwości realizacji zbyt daleko idących dążeń poprzez wprowadzenie gwarancji praw i wolności obywatelskich (i to zostało zrobione) żeby chronić demokrację. Postuluje też autor by zapobiec występowaniu pewnych dążeń wewnątrz większości. Osiągnięcie tego jest możliwe poprzez taki podział kompetencji wśród organów władzy, że wszystkie one muszą wyrazić zgodę na radykalne zmiany. Kolejnym elementem ograniczającym władzę większości, która jest większością na poziomie federacji, jest rozwinięte społeczeństwo obywatelskie na poziomie samorządowym w gminach. Tocqueville porównując sytuację gmin w Ameryce i we Francji napisał, że na Nowym Kontynencie to nie rząd daje uprawnienia gminom, ale gminy oddają część swych uprawnień rządowi. Struktura władzy tworzona jest "od dołu". Sposób działania takiej gminy, jej wielkość i związki obywateli z tą najniższą strukturą polityczną przypominają funkcjonowanie greckich polis. Ten system jest urzeczywistnieniem konstytucyjnej zasady ograniczonego rządu. Ważnym elementem w amerykańskim systemie jest wyjątkowa pozycja prawników. Stanowią oni warstwę społeczną, która jest w pewnym stopniu wyłączona z ogólnej równości, głównie z uwagi na specyficzny charakter posiadanej wiedzy. Wielką wartością amerykańskiej demokracji jest fakt, iż wiele problemów, zależnych w Europie od decyzji politycznych, w Ameryce stają się dylematami prawnymi rozstrzyganymi przez Sąd Najwyższy.

Demokracja w Ameryce cz.2

Organizacja struktury społecznej●Ameryka jest krajem, w którym najlepiej wykorzystano ideę stowarzyszeń i w którym najpełniej zastosowano ten potężny środek oddziaływania. To właśnie stowarzyszenia według Tocqueville'a odegrały kluczową rolę w obywatelskiej samoorganizacji społeczeństwa. Wyrywały obywateli z życia prywatnego i skłaniały do angażowania się w sprawy całej społeczności. Wspólne działania zbliżały ludzi do siebie, kształtowały poczucie wzajemnej zależności. Aktywne uczestnictwo w życiu publicznym czyniło ich bardziej świadomymi istniejących problemów, kształtowało poczucie odpowiedzialności za dobro kraju i środowisk lokalnych. Służyło zrozumieniu mechanizmów władzy, pozwalało wniknąć w naturę rządzenia i bycia rządzonymUdział w stowarzyszeniach zwielokrotniał siłę jednostki, bronił jej przed zakusamiwładzy centralnej oraz zabezpieczał przed tyranią większości. Tocqueville poszukiwał takiego kompromisu między wolnością a dobrem wspólnoty, który by z jednej strony nie skutkował atomizacją społeczeństwa, a z drugiej nie prowadził do zniewolenia jednostki. Był przekonany, że dbanie o dobro wspólnoty nie było sprzeczne z realizacją własnych interesów. Szczęście pojedynczego człowieka stanowiło pochodną pomyślności całego społeczeństwa, i odwrotnie. To właśnie dzięki funkcjonowaniu we wspólnocie, dzięki solidarnemu współdziałaniu człowiek uzyskiwał większą szansę na urzeczywistnianie swojej wizji życia. Zamknięcie się na sprawy społeczne prowadziło nie tylko do osłabienia wspólnoty - godziło także w samą jednostkę.

...Wolność stowarzyszenia się jest w niezbędną gwarancją zabezpieczającą społeczeństwo przed tyranią większości. W Stanach Zjednoczonych partia, która zdobywa przewagę, przejmuje całą władzę w swoje ręce. Jej poplecznicy zajmują wszystkie urzędy i dysponują całą siłą administracji. (...) Mniejszość musi mieć szansę przeciwstawienia całej swej moralnej siły materialnej potędze, która ją gnębi. Wolność stowarzyszania się jest więc niebezpieczeństwem, które chroni przed jeszcze większym niebezpieczeństwem...Stowarzyszenia i wspólnoty obywateli są niezbędnym uzupełnieniem demokratycznych stosunków między ludźmi o arystokratyczny element życia społecznego. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej sieć wspólnot i zrzeszeń już za czasów de Tocqueville'a była ważnym elementem życia społecznego ludzi. De Tocqueville przekonany o nieuchronności zmian europejskich systemów politycznych w stronę demokracji, jej amerykańską postać uznał za zapowiedź przyszłego kształtu społeczeństw starego kontynentu. Dawny ustrój Francji, który upadł na skutek wewnętrznych sprzeczności i rewolucji, mimo licznych wad posiadał pewne właściwości, które autor „O demokracji w Ameryce” uważał za bardzo istotne dla więzi społecznych i w konsekwencji dla jakości życia i moralnego ukształtowania jednostek, oraz generalnie dla ładu społecznego. Postawy arystokratyczne, nakazujące otaczanie opieką stojących niżej w hierarchii społecznej i zależnych od warstw wyższych, moralny obowiązek działania na rzecz dobra ogółu, przezwyciężanie skłonności egoistycznych, utrwalania tą drogą więzi społecznych, to spuścizna dawnej epoki, która powinna być przechowana, by spełnić istotną rolę w uszlachetnianiu demokracji. De Tocqueville rozumiejąc znaczenie prawa jako filaru wolnego społeczeństwa, w postawach prospołecznych i religii upatrywał rzeczywistego źródła moralności i świadomości wzajemnych obowiązków. Inaczej mówiąc, demokracja oparta jest na przeddemokratycznych zasadach i instytucjach, a typowy dla niej indywidualizm wymaga zrównoważenia przez postawy ukierunkowane na dobro wspólne na różnych poziomach życia społecznego. Oznacza to, iż de Tocqueville nie traktuje postępków, których intencją jest realizacja interesu indywidualnego jako prowadzących do urzeczywistnienia interesu społecznego. Tocqueville pisząc o systemie demokratycznym w Ameryce zwracał szczególną uwagę na postępujące "uśrednianie" jej mieszkańców w wielu dziedzinach. Tendencja tpolegała na zmniejszaniu się liczby jednostek posiadających daną cechę w bardzo małym albo bardzo dużym natężeniu. Dotyczyło to praktycznie wszystkich sfer życia społecznego - od praw wyborczych do literatury. Przykładem może być wykształcenie. Tocqueville wskazywał, że upowszechniło się ono na szczeblu podstawowym, natomiast wyższego praktycznie nikt nie osiągał. Wiedza dla wiedzy nie stanowiła już wartości Podobna zasada ma także zastosowanie dla kryteriów decydujących o wyborze osób do władz publicznych. Tocqueville podkreślał, że rząd centralny wcale nie przyciąga najlepszych ludzi. Częste wybory są przyczyną małej atrakcyjności władzy, gdyż uniemożliwiają stabilizację rządzącym. Tocqueville twierdził, że w powszechnym głosowaniu lud nie wybiera najlepszych, gdyż wyborcy nie są politologami i nie chcą wybierać lepszych od siebie. Jedyny ratunek widzi on w wyborach pośrednich, gdyż są w stanie wprowadzić na wysokie stanowiska prawdziwych mężów stanu.

Demokracja w Ameryce

lexis de Tocqueville uważał, iż wolność człowieka nie mogła być nieograniczona (absolutna), ponieważ zatraca swój sens, gdyż godzi w wolność drugiej jednostki. Stosował koncepcję wolności jako ?rządów sumienia?. Tocqueville wskazywał przy tym na charakterystyczną dla Amerykanów zdolność pogodzenia realizacji partykularnych celów z interesem wspólnoty. Amerykańscy moraliści nie utrzymują, że trzeba się poświęcać dla bliźnich, bo to rzecz wzniosła. Ale mają odwagę powiedzieć, że poświecenia są równie konieczne dla tego, który je ponosi, jak dla tego, który z nich korzysta. Tocqueville uważał, że dla dobra społeczeństwa niezbędne było istnienie jakiegoś wspólnego fundamentu ideowego, by umysły obywateli łączyło i spajało ze sobą kilka zasadniczych idei. Wskazywał przepisy prawa jako podstawowy środek regulujący swobodę działań jednostki. Dzięki nim właśnie jednostka mogła zachować niezależność nie popadając w sobiepaństwo, i podporządkować się unikając upodlenia. Indywidualizm demokratyczny zrównuje Tocqueville z izolacją, podając taką jego definicję: uczucie spokojne i umiarkowane, które sprawia, że każdy obywatel izoluje się od zbiorowości i trzyma się na uboczu wraz ze swą rodziną i przyjaciółmi. Stwarzając sobie w te sposób na własny użytek swoje własne społeczeństwo, pozostawia wielkie społeczeństwo swoim własnych losom. Jednostki odosobnione w wąskim spektrum własnej prywatności w wyniku rozwoju takiego modelu społecznego postępowania, mogą w pewnym momencie przestać dostrzegać innych współobywateli, żyjących obok ociera się o nich, ale tego nie czuje. Jednostka, w poczuciu osamotnienia, w ostateczności zatraca wolną wolę ludzką, Ponad wszystkim panuje na wyżynach potężna i opiekuńcza władza, które chce sama zaspokoić ludzkie potrzeby i czuwać nad losem obywateli. Tym sposobem państwo staje się decydentem regulującym nawet podstawowe zachowania obywateli. Jednostki, po wycofaniu się z życia publicznego, pozbawiły się instrumentów ochrony przed arbitralnymi decyzjami władzy, zrzekały się narzędzi kontroli jej poczynań, czyli,, de facto, straciły możliwość współkształtowania losów państwa. W rezultacie zanikały także ich gwarancję zachowania osobistych uprawnień.

Stałym elementem rozważań Tocqueville?a było poszukiwanie kompromisu między dwiema fundamentalnymi wartościami: wolnością jednostki a dobrem 
społeczeństwa. Możliwość swobodnego rozwoju stanowiła według niego podstawowe prawo każdej osoby. Człowiek jest najlepszym sędzią swoich
 
własnych praw i społeczeństwo nie ma prawa wtrącać się do jego postępowania chyba, że musi bronić dobra ogółu przed zakusami jednostki lub potrzebuje współdziałania.. Tocqueville wskazywał, że demokracja zapewniając obywatelom równość, mogła ograniczyć ich swobodę rozwoju. Tocqueville twierdzi, że wybórrówności jest łatwiejszy, gdyż jej zalety widać od razu, zaś wady wtedy, gdy wszyscy już się do nich przyzwyczają. Jednak wskazuje też, że wolność można uchronić pomimo postępującej równości. Oprócz wymienionych w dalszych akapitach metod i środków kładzie on silny nacisk na wolność prasy, będącą "par excellence? demokratycznym narzędziem wolności", funkcję sądów, przed którymi każdy stający może bronić swej wolności oraz prawa jednostki. Nie ma sfer obojętnych, dziedzin, w których nie odbiła się w jakimś stopniu namiętność zrodzona z pragnienia równości. Właśnie to pragnienie twórca socjologii politycznej uważa za dominującą zasadę kształtującą oblicze demokracji. Myśliciel uważał, że ludzie zawsze będą różnili się zdolnościami, zamożnością czy wykształceniem. W demokracji jednak ludzie nie dziedziczą swoich pozycji społecznych; otworem stoją przed nimi wszystkie stanowiska. Równości w demokracji amerykańskiej Tocqueville przypisuje wymuszanie emancypacji, gdyż ludzie na każdym kroku zmuszeni są odwoływać się do
 
własnego rozumu. Brak im autorytetów intelektualnych, jakimi do tej pory byli przedstawiciele klasy uprzywilejowanej (arystokracji). Poza oczywistym powodem, iż nie dało się tego pogodzić z zasadą równości, to dla de Tocquevile?a nowe społeczeństwo było bezklasowe, ponieważ utożsamiał różnice klasowe z tym rodzajem różnic, jakie dominowały w społeczeństwie feudalnym. Jedynie w industrializmie dopatrywał się nowych nierówności: W miarę jak cały naród zwraca się ku demokracji, grupa ludzi związanych z przemysłem nabiera cech społeczeństwa arystokratycznego. Brak jakichkolwiek autorytetów czy wspólnych przeświadczeń społecznych jest jednak w zasadzie niemożliwy, więc w demokracji pojawia się nowa, potężna siła, która staje się ?bóstwem
 
prawdy? ? opinia publiczna. Ludzie w istocie wyrzekają się swobody myślenia zastępując ją ślepą wiarą w nieomylność większości. Tocqueville krytykuje to ?ognisko bałwochwalczego kultu? czy ?formę religii? jak określa prawdę głoszoną przez masy, gdyż nadrzędność opinii publicznej przekreśla optymistyczne oświeceniowe prognozy emancypacji rozumu i zasadę racjonalnego samookreślenia na rzecz żywiołów pospolitości. Również zapowiadana równość dotycząca zapewnienia jednakiego dla wszystkich poziomu wykształcenia, rozbiła się w zderzeniu z ludzką ignorancją.

Ustrój amerykański niesie także nowe zagrożenia. Alexis de Tocqueville zwraca uwagę na możliwość wystąpienia despotyzmu zupełnie innego niż te wcześniej znane. Nie jest on związany z dominacją jednostki nad społeczeństwem, a wręcz przeciwnie - władzą społeczeństwa nad jednostką i ograniczaniem jej wolności. Ta władza jest "absolutna, drobiazgowa, przewidująca i łagodna". Daje szczęście odbierając wolność. Większość widziana jako zbiorowość może być uważana za coś, czego sądy, i najczęściej, czego interesy są przeciwne do sądów i interesów tego, co postrzegamy jako mniejszość. Jeżeli przyjmujemy, że człowiek, wyposażony we władzę absolutną, może jej nadużyć czyniąc zło swoim przeciwnikom, dlaczego odrzucamy taką możliwość ze strony większości?

Ludzie nie są skłonni do zmiany swoich charakterów w zbiorowości, ich cierpliwość w obliczu przeszkód też nie wzrasta ze świadomością ich siły. Słuszny więc jest pogląd Tocqueville'a, iż używanie zasady większości jest powodem ucisku strukturalnych mniejszości narodowych lub religijnych, zaś postulat równości (jeden człowiek - jeden glos) zakłada fałszywie, ze zdolność do rozumnej politycznej decyzji jest taka sama u wszystkich. Pozbawienie większości rządzącej możliwości realizacji zbyt daleko idących dążeń poprzez wprowadzenie gwarancji praw i wolności obywatelskich (i to zostało zrobione) żeby chronić demokrację. Postuluje też autor by zapobiec występowaniu pewnych dążeń wewnątrz większości. Osiągnięcie tego jest możliwe poprzez taki podział kompetencji wśród organów władzy, że wszystkie one muszą wyrazić zgodę na radykalne zmiany. Kolejnym elementem ograniczającym władzę większości, która jest większością na poziomie federacji, jest rozwinięte społeczeństwo obywatelskie na poziomie samorządowym w gminach. Tocqueville porównując sytuację gmin w Ameryce i we Francji napisał, że na Nowym Kontynencie to nie rząd daje uprawnienia gminom, ale gminy oddają część swych uprawnień rządowi. Struktura władzy tworzona jest "od dołu". Sposób działania takiej gminy, jej wielkość i związki obywateli z tą najniższą strukturą 
polityczną przypominają funkcjonowanie greckich polis. Ten system jest urzeczywistnieniem konstytucyjnej zasady ograniczonego rządu. Ważnym elementem w amerykańskim systemie jest wyjątkowa pozycja prawników. Stanowią oni warstwę społeczną, która jest w pewnym stopniu wyłączona z
 
ogólnej równości, głównie z uwagi na specyficzny charakter posiadanej wiedzy. Wielką wartością amerykańskiej demokracji jest fakt, iż wiele problemów, zależnych w Europie od decyzji politycznych, w Ameryce stają się dylematami prawnymi rozstrzyganymi przez Sąd Najwyższy.

Organizacja struktury społecznej

Ameryka jest krajem, w którym najlepiej wykorzystano ideę stowarzyszeń i w którym najpełniej zastosowano ten potężny środek oddziaływania. To właśnie stowarzyszenia według Tocqueville?a odegrały kluczową rolę w obywatelskiej samoorganizacji społeczeństwa. Wyrywały obywateli z życia prywatnego i skłaniały do angażowania się w sprawy całej społeczności. Wspólne działania zbliżały ludzi do siebie, kształtowały poczucie wzajemnej zależności. Aktywne uczestnictwo w życiu publicznym czyniło ich bardziej świadomymi istniejących problemów, kształtowało poczucie odpowiedzialności za dobro kraju i środowisk lokalnych. Służyło zrozumieniu mechanizmów władzy, pozwalało wniknąć w naturę rządzenia i bycia rządzonymUdział w stowarzyszeniach zwielokrotniał siłę jednostki, bronił jej przed zakusamiwładzy centralnej oraz zabezpieczał przed tyranią większości. Tocqueville poszukiwał takiego kompromisu między wolnością a dobrem wspólnoty, który by z jednej strony nie skutkował atomizacją społeczeństwa, a z drugiej nie prowadził do zniewolenia jednostki. Był przekonany, że dbanie o dobro wspólnoty nie było sprzeczne z realizacją własnych interesów. Szczęście pojedynczego człowieka stanowiło pochodną pomyślności całego społeczeństwa, i odwrotnie. To właśnie dzięki funkcjonowaniu we wspólnocie, dzięki solidarnemu współdziałaniu człowiek uzyskiwał większą szansę na urzeczywistnianie swojej wizji życia. Zamknięcie się na sprawy społeczne prowadziło nie tylko do osłabienia wspólnoty - godziło także w samą jednostkę.

...Wolność stowarzyszenia się jest w niezbędną gwarancją zabezpieczającą społeczeństwo przed tyranią większości. W Stanach Zjednoczonych partia, która zdobywa przewagę, przejmuje całą władzę w swoje ręce. Jej poplecznicy zajmują wszystkie urzędy i dysponują całą siłą administracji. (...) Mniejszość musi mieć szansę przeciwstawienia całej swej moralnej siły materialnej potędze, która ją gnębi. Wolność stowarzyszania się jest więc niebezpieczeństwem, które chroni przed jeszcze większym niebezpieczeństwem...Stowarzyszenia i wspólnoty obywateli są niezbędnym uzupełnieniem demokratycznych stosunków między ludźmi o arystokratyczny element życia
 społecznego. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej sieć wspólnot i zrzeszeń już za czasów de Tocqueville'a była ważnym elementem życia społecznego ludzi.

De Tocqueville przekonany o nieuchronności zmian europejskich systemów politycznych w stronę demokracji, jej amerykańską postać uznał za zapowiedź przyszłego kształtu społeczeństw starego kontynentu. Dawny ustrój Francji, który upadł na skutek wewnętrznych sprzeczności i rewolucji, mimo licznych wad posiadał pewne właściwości, które autor ?O demokracji w Ameryce? uważał za bardzo istotne dla więzi społecznych i w konsekwencji dla jakości życia i moralnego ukształtowania jednostek, oraz generalnie dla ładu społecznego. Postawy arystokratyczne, nakazujące otaczanie opieką stojących niżej w hierarchii społecznej i zależnych od warstw wyższych, moralny obowiązek działania na rzecz dobra ogółu, przezwyciężanie skłonności egoistycznych, utrwalania tą drogą więzi społecznych, to spuścizna dawnej epoki, która powinna być przechowana, by spełnić istotną rolę w uszlachetnianiu demokracji. De Tocqueville rozumiejąc znaczenie prawa jako filaru wolnego społeczeństwa, w postawach prospołecznych i religii upatrywał rzeczywistego źródła moralności i świadomości wzajemnych obowiązków. Inaczej mówiąc, demokracja oparta jest na przeddemokratycznych zasadach i instytucjach, a typowy dla niej indywidualizm wymaga zrównoważenia przez postawy ukierunkowane na dobro wspólne na różnych poziomach życia społecznego. Oznacza to, iż de Tocqueville nie traktuje postępków, których intencją jest realizacja interesu indywidualnego jako prowadzących do urzeczywistnienia interesu społecznego.

Tocqueville pisząc o systemie demokratycznym w Ameryce zwracał szczególną uwagę na postępujące "uśrednianie" jej mieszkańców w wielu dziedzinach. Tendencja ta polegała na zmniejszaniu się liczby jednostek posiadających daną cechę w bardzo małym albo bardzo dużym natężeniu. Dotyczyło to praktycznie wszystkich sfer życia społecznego - od praw wyborczych do literatury. Przykładem może być wykształcenie. Tocqueville wskazywał, że upowszechniło się ono na szczeblu podstawowym, natomiast wyższego praktycznie nikt nie osiągał. Wiedza dla wiedzy nie stanowiła już wartości Podobna zasada ma także zastosowanie dla kryteriów decydujących o wyborze osób do władz publicznych. Tocqueville podkreślał, że rząd centralny wcale nie przyciąga najlepszych ludzi. Częste wybory są przyczyną małej atrakcyjności władzy, gdyż uniemożliwiają stabilizację rządzącym. Tocqueville twierdził, że w powszechnym głosowaniu lud nie wybiera najlepszych, gdyż wyborcy nie są politologami i nie chcą wybierać lepszych od siebie. Jedyny ratunek widzi on w wyborach pośrednich, gdyż są w stanie wprowadzić na wysokie stanowiska prawdziwych mężów stanu.

 

http://www.obnie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=691:o-demokracji-tocqueville&catid=60:ksiazki&Itemid=27

Alexis de Tocqueville, 
0 demokracji w Ameryce, 1830 r.

Wady i słabości demokratycznych rządów łatwo dają się zauważyć, ponieważ mówią o nich rzucające się w oczy fakty, podczas gdy zbawienny wpływ tych rządów działa w sposób nieodczuwalny, by tak rzec, tajemny. Ich wady widzimy od razu, ich zalety ujawniają się dopiero po dłuższym czasie.
Prawa demokracji amerykańskiej są często wadliwe lub nieprecyzyjne. Zdarza się, za gwałcą czyjeś nabyte uprawnienia lub sankcjonują prawa niebezpieczne dla społeczeństwa Gdyby nawet były dobre, już sama ich zmienność byłaby wielkim złem. Wszystko to widać na pierwszy rzut oka.
Dlaczego zatem amerykańskie republiki utrzymują się i prosperują? W prawach należy dobrze odróżniać cel, jaki im przyświeca. od sposobu, w jaki do tego zmierzają; ich wartość bezwzględna od wartości relatywnej. Załóżmy, ze celem prawodawcy jest uprzywilejowanie interesów mniejszości kosztem interesów wielkiej liczby ludzi oraz ze zamierza on osiągnąć rezultat w możliwie najkrótszym czasie i przy pomocy najmniejszego wysiłku. Prawnie będzie wówczas dobrze pomyślane. ale jego cel będzie zły, i będzie tym niebezpieczniejsze, im bardziej skuteczne. Prawa demokratyczne maja na celu dobro większości, nie zaś małej grupy ludzi , tworzy je bowiem większość obywateli, która może się mylić, ale nie będzie występowała przeciw sobie samej.
W systemie arystokratycznym prawa zmierzają natomiast do skupienia bogactw i władzy w rękach niewielu ludzi, ponieważ arystokracja z natury zawsze jest w mniejszości. Ogólnie można wiec powiedzieć, ze cele prawodawstwa demokratycznego są bardziej pożyteczne dla ludzkości niż cele prawodawstwa arystokratycznego.
Z łatwością dostrzegamy, ze demokracja amerykańską myli się nieraz w wyborze ludzi, którym ma powierzyć władzę, ale trudniej jest powiedzieć, dlaczego w rękach tych urzędników państwo tak dobrze funkcjonuje. Przypomnijmy przede wszystkim, ze o ile w państwie demokratycznym rządzący są mniej uczciwi lub mniej kompetentni, o tyle rządzeni są bardziej wykształceni i lepiej dbają o swoje interesy.
W demokracji lud, nieustannie zajęty swymi potrzebami i zazdrosny o swe prawa, nie pozwala swoim reprezentantom na oddalenie się od ogólnego kierunku wyznaczonego przez jego interesy. Przypomnijmy także, ze urzędnik w systemie demokratycznym robi gorszy użytek ze swej władzy, ale najczęściej krócej ja sprawuje. Istnieje jednakże jeszcze inna i bardziej istotna przyczyna ogólniejszej natury. Dobro narodów na pewno wymaga, by rządzący posiadali cnoty i talenty, jednak jeszcze ważniejsze jest to, by ich interesy nie były przeciwne interesom ogółu obywateli. Gdyby bowiem tak było, cnoty rządzących okazałyby się bezużyteczne, a talenty zgubne.
Powiadam, ze rządzący nie powinni mieć interesów odmiennych ani sprzecznych z interesami obywateli. Nie oznacza to bynajmniej, ze powinni mieć te same interesy, co wszyscy obywatele, ponieważ nie słyszałem, by taka sytuacja kiedykolwiek zaistniałą.
Nie odkryto dotąd ustroju politycznego, który jednako sprzyjałby powodzeniu i rozkwitowi wszystkich warstw społeczeństwa. [...]
Znajduje tylko jedna odpowiedz na pytanie, jakim sposobem można dziś ludziom wpoić idee praw człowieka oraz sprawić, by ja sobie uzmysłowili: należy przyznać im wszystkim pewne prawa. [... ] Podobnie rzeczy się maja w dziedzinie życia politycznego. Człowiek z ludu wysoko ceni prawa polityczne, ponieważ je posiada. Nie odmawia ich innym, ponieważ życzy sobie, by nie gwałcono jego własnych. I podczas gdy w Europie ludzie nie uznają nawet najwyższej władzy, Amerykanin bez szemrania poddaje się zwierzchnictwa najniższego urzędnika. [...] Nie twierdze bynajmniej, ze ludzi można łatwo nauczyć korzystania z praw politycznych. Powiadam tylko tyle, ze jeżeli to jest możliwe, przynosi wielkie rezultaty. 
Gdy wiec słyszę, ze prawa są bezsilne, a rządzeni niesforni, ze namiętności potężnieją, a cnota nie ma żadnej władzy i ze wobec tego nie sposób myśleć o rozszerzeniu demokracji, odpowiadam, ze właśnie dlatego należy o tym myśleć. I sadze w gruncie rzeczy, ze rządzącym demokracja jest jeszcze bardziej potrzebna niż społeczeństwu, ponieważ rządy schodzą z tego świata, a społeczeństwo żyje dalej. [...]
Gdy opuszczamy kraj, w którym panuje wolność, udając się do innego, w którym wolności nie ma, uderza nas niezwykły kontrast: tam wszystko było ruchliwe i ożywione - tutaj wydaje się spokojne i nieruchome. W kraju, który opuściliśmy, wszystko zmierza do ulepszenia i postępu. Tutaj zaś odnosimy wrażenie, ze społeczeństwo, osiągnąwszy już wszelkie dobra, pragnie jedynie odpoczywać i cieszyć się nimi. Tymczasem kraj, który wykazuje tyle niepokoju i ożywienia, jest zasadniczo bogatszy i lepiej funkcjonuje od tego, który wydaje się być zadowolony ze swego losu. Porównując je, trudno pojąć, jak to jest, ze w pierwszym pojawia się nieustannie tyle nowych potrzeb, a w drugim tak niewiele. Spostrzeżenie to odnosi się do krajów, w starych panuje wolność, i to zarówno do tych, które zachowały ustrój monarchiczny, jak i do tych, w których panuje arystokracja, wszelako jest jeszcze bardziej trafne w odniesieniu do republik demokratycznych. Tutaj nie mamy już do czynienia z jakąś częścią narodu, która stara się poprawić sytuacje społeczeństwa: zadanie to przyjmuje na siebie cały naród. Chodzi nie o to, by zaspokoić potrzeby i zapewnić wygody jednej warstwy, ale wszystkich jednocześnie.
Można sobie wyobrazić rozmiary wolności, jaka cieszą się Amerykanie, można stworzyć sobie obraz panującej u nich skrajnej równości, lecz aktywności politycznej, jaka ożywia tamtejsze społeczeństwo, nie można pojąć, nie zobaczywszy jej na własne oczy. [...]
Demokracja nie daje narodowi rządu najbardziej sprawnego, lecz dokonuje tego, czego najzręczniejszy rząd dokonać nie jest w stanie: rodzi w całym organizmie społecznym niespokojne ożywienie, przemożna sile i energie, które nie mogłyby bez nie zaistnieć i które - przy sprzyjających okolicznościach - mogą zdziałać cuda. Na tym polega jej prawdziwa wyższość. [...]
Społeczeństwa demokratyczne maja naturalne upodobanie do wolności. Pozostawione sobie samym, poszukują jej, kochają ja i z bólem się z nią rozstają. Lecz dla równości żywią gwałtowna, nienasycona, trwała i nieprzezwyciężona namiętność. Pragną równości w stanie wolności, a jeżeli nie mogą tego osiagnąć, to pragną jej także w zniewoleniu. Będą znosiły nędzę, jarzmo niewoli, barbarzyństwo, ale nie scierpią arystokracji. [...]
W czasach równości ludzie są osamotnieni i nie maja wokół siebie ani przyjaciół rodu, ani klasowych sprzymierzeńców, do których mogliby uciec się o pomoc. Można wiec ich deptać bezkarnie, z łatwością oddzieliwszy od innych. W naszych czasach prześladowany obywatel ma tylko jedna ucieczkę: odwołać się do całego narodu, a jeżeli naród pozostaje głuchy, do całej ludzkości. Jedynym sposobem, by tego dokonać, jest prasa. Dlatego właśnie wolność prasy ma w czasach demokracji tak ogromna i wyjątkowa cenę. Tylko ona jest lekarstwem na niektóre choroby równości. Równość izoluje i osłabia ludzi - prasa daje im do ręki potężna bron, która może się posłużyć najsłabsza i najbardziej osamotniona jednostka. Równość odbiera człowiekowi oparcie w tych, którzy żyją obok niego - prasa pozwala mu przyzwać na pomoc wszystkich współobywateli i wszystkich bliźnich. Prasa przyspieszyła postępy równości i pozostała jednym z jej najsprawniejszych regulatorów.
Ludzie żyjący w ustroju arystokratycznym mogą ostatecznie obyć się bez wolności prasy, lecz ludzie demokracji nie mogą bez niej żyć. Wielkie zgromadzenia polityczne, parlamentarne prerogatywy, proklamowanie suwerenności ludu nie zagwarantują osobistej niezawisłości obywateli demokracji. Wszystkie te rzeczy są bowiem w pewnej mierze do pogodzenia ze zniewoleniem jednostek. To zniewolenie nie może jednak nigdy być całkowite, jeżeli prasa jest wolna. Prasa jest par excellence demokratycznym narzędziem wolności.

1.Jakie wady i zalety demokracji ujawnia autor?
2.Jak pojmuje on równość?
3.Jaką rolę przypisuje prasie?
4.Jaką rolę publicystyka Tocquevilla mogła odegrać w ówczesnej Europie?

O demokracji w Ameryce

[edytuj]Inne

Tocqueville Charles Alexis

0x01 graphic

Historia, Socjologia, Europa, Francja, XIX i początek XX w.

Tocqueville Charles Alexis de (1805-1859), francuski polityk, socjolog, historyk, członek Akademii Francuskiej, minister spraw zagranicznych, jeden z klasyków liberalizmu. Sędzia Trybunału w Wersalu, deputowanydo parlamentu. Owocem jego podróży do Stanów Zjednoczonych w 1831 była praca O demokracji w Ameryce -analiza funkcjonowania wzorcowej wg niego demokracji amerykańskiej. Przez demokrację rozumiał nie tyleustrój polityczny, ile typ społeczny, którego cechą jest egalitaryzm. Nie wierzył jednak w możliwość równości absolutnej.

Uważał, że ludzie zawsze będą się różnić (wykształceniem, zdolnościami, zamożnością), ale demokracja jest takim ustrojem, który służy dobrobytowi ogółu, stwarza szanse każdej jednostce. Zarazem też podkreślał, że wprowadzenie równości stwarza niebezpieczeństwo powstania rządów autokratycznych (
autokracja). Jednostka bowiem pozostawiona sama sobie w wolnym społeczeństwie, zawsze będzie szukała oparcia w państwie i z łatwością podda się władzy centralnej. Zapobiec takiej ewentualności może powołanie instytucji samoorganizacji społ. takich jak samorządy i stowarzyszenia.

Uważał też, że gwarantem demokracji są: aktywność obywatelska, swobodny przepływ informacji, wolna i niezależna prasa a także niezawisłe sądy i skuteczny system kontroli władzy.

Główne prace:
 Demokracja amerykańska (1835-1840, wydanie polskie 1976), Du système pénitentiare aux Etats-Unis (1883), Souvenirs (1893).

Hasło opracowano na podstawie “Słownika Encyklopedycznego Edukacja Obywatelska” Wydawnictwa Europa. Autorzy: Roman Smolski, Marek Smolski, Elżbieta Helena Stadtmüller. ISBN 83-85336-31-1. Rok wydania 1999.

ęcej informacji o pozycji:

    "O demokracji w Ameryce"

   O demokracji w Ameryce stanowi współcześnie niezbędny punkt odniesienia do społecznego i politycznego dyskursu. Jest tak dlatego, że stanowi klasyczną krytykę dominującego dziś masowego społeczeństwa liberalnej demokracji. Tak więc Tocqueville, który już za życia stał się klasykiem, jest dziś znacznie bardziej czytanym i cytowanym autorem niż w dziewiętnastym wieku.

Unikalny charakter dzieła Tocqueville'a sprowadza się do tego, iż przyznają się do niego dwie konkurujące z sobą tradycje politycznego myślenia - liberalna i konserwatywna. Co więcej, jest ono też źródłem inspiracji dla lewicowej refleksji, szczególnie poszukującej koncepcji społeczeństwa obywatelskiego.
Kluczowe znaczenie dzieła Tocqueville'a wynika między innymi z oparcia liberalnych założeń na empirycznych podstawach ? co stanowi alternatywę do popularnego dziś racjonalistycznego modelu liberalizmu opartego na prawach czy uprawnieniach jednostki, analizy społeczeństwa masowego, analizy demokracji w kategoriach konfliktu między wolnością a równością, klasycznej republikańskiej koncepcji społeczeństwa obywatelskiego.
Zbigniew Rau

ALEXIS DE TOCQUEVILLE, "O DEMOKRACJI W AMERYCE", 1860 R.

"Ponad wszystkimi panuje potężna i opiekuńcza władza, która chce sama zaspokoić ludzkie potrzeby i czuwać nad losem obywateli. Ta władza jest absolutna, drobiazgowa, pedantyczna, przewidująca i łagodna. (...) Stara się nieodwołalnie uwięzić ludzi w stanie dzieciństwa.(...) Otacza ludzi opieką, uprzedza i zaspokaja potrzeby, ułatwia im rozrywki, prowadzi ważniejsze interesy, kieruje przemysłem, zarządza spadkami, rozdziela dziedzictwo. Że też nie może oszczędzić im całkowicie trudu myślenia i wszelkich trosk żywota! W ten sposób wolną wolę ludzką czyni się z każdym dniem bardziej nieużyteczną i sprawia, że przestaje się objawiać. [Władza] nie łamie woli, lecz ją osłabia, nagina i opanowuje. Rzadko zmusza do działania, lecz zawsze staje na przeszkodzie wszelkiemu działaniu. (...) Nie tyranizuje - krępuje, ogranicza, osłabia, gasi, ogłupia i zamienia w końcu każdy naród w stado onieśmielonych i pracowitych zwierząt, których pasterzem jest rząd."

Tocqueville - arystokrata równości

Już pracownicy drukarni, składając najsłynniejszą książkę o demokracji, byli dumni z tego powodu - w kolejnym odcinku demokratycznego elementarza Roman Kurkiewicz pisze o „Demokracji w Ameryce” Alexisa de Tocqueville'a.

Powód do dumy
Jednymi z pierwszych czytelników książki o „Demokracji w Ameryce” Alexisa de Tocqueville'a byli oczywiście ci, którzy pracowali nad drukiem, zmniejszonego przez ostrożnego wydawcę do 500 egzemplarzy, nakładu - zecerzy, korektorzy, drukarze. Ich zachwyt nad tekstem wywołał w nich poczucie dumy, że mogą pracować nad powstawaniem tej książki napisanej przez niespełna trzydziestoletniego francuskiego arystokratę. Zrozumieli natychmiast, że to książka o ich przyszłości, o równości, która ramię w ramię z wolnością tworzy demokratyczny ideał.

 

Nowożytna biblia równości

Dzieło Tocquevillea nieprzerwanie od 1835 roku (drugi tom wydano pięć lat później) drukowane, tłumaczone, komentowane jest właściwie nowożytną biblią równości. A także zapowiedzią i nowoczesną analizą rewolucji demokratycznej, która nieuchronnie, jak przewidział autor, nadciąga i będzie stanowić o obliczu politycznego świata. Sam autor wyznał, że „zna dwa sposoby ustanowienia politycznej równości: dać prawa wszystkim albo nie dać ich nikomu”. Kiedy 2 kwietnia 1831 roku wraz z przyjacielem, Gustavem de Beaumontem zaokrętowali się na zbudowaną w Ameryce fregatę „Le Havre”, którą po 37 dniach żeglugi dotarli do Nowego Jorku, oznaczało to, że postanowił zobaczyć kraj, w którym próbowano prawa dać wszystkim. (No, może prawie wszystkim. Wszak mieszkali tam jeszcze Indianie i Murzyni).

Formalnie, młodzi sędziowie, niezbyt dobrze notowani we Francji po rewolucji lipcowej 1830 roku (jeden był „synem reakcyjnego prefekta”) płynęli do Stanów Zjednoczonych zapoznać się z systemem penitencjarnym. Pokaż mi swoje więzienia, a powiem ci jakim jesteś państwem. Więzienia zeszły jednak na odległy plan intelektualnej wyprawy. Raport napisany głównie przez Beaumonta nie zapisał się w pamięci. Co nie zmienia faktu, że Tocqueville zdążył zaobserwować i skonstatować, iż „wymiar sprawiedliwości staje się bardziej skuteczny wtedy, gdy jest bardziej niezawodny i łagodniejszy zarazem”.

 

Niejednoznaczne i bogate

Książki Tocqueville'a nie da się jednoznacznie zakwalifikować i opisać. To dzieło wielowarstwowe, bogate, barwne, niekiedy przynoszące sprzeczne ze sobą przesłania. Jerzy Szacki we wstępie do innej książki autora („Dawny ustrój i rewolucja”) starał się zbudować taką otwartą charakterystykę. Dla niego „O demokracji...” jest to zarazem „monografia społeczeństwa amerykańskiego i traktat historiozoficzny, polityczne credo autora i beznamiętna analiza procesów społecznych, pochwała demokracji i pamflet na demokrację, przenikliwa diagnoza współczesności i zadziwiająca pod wieloma względami trafna prognoza”.

Zapewne ta wielostronność i bogactwo treści, punktów widzenia, poszukiwanie nowych sposobów analizy politycznego systemu stoi również u źródeł zasłużonej sławy francuskiego arystokraty.

Tocqueville jechał do Stanów Zjednoczonych o obawą o wynik starcia w demokratycznej rzeczywistości pomiędzy wolnością a równością. Jako radykalny zwolennik tej pierwszej chciał zobaczyć co wnosi ta druga, czym są razem, która z tych wartości politycznych, społecznych dominuje i w jaki czyni stylu. Pisał: „Społeczeństwa demokratyczne mają naturalne upodobanie do wolności. Pozostawione sobie samym poszukują jej, kochają ją i z bólem się z nią rozstają. Lecz dla równości żywią gwałtowną, nienasyconą, trwałą i nieprzezwyciężoną namiętność. Pragną równości w stanie wolności, a jeżeli nie mogą jej osiągnąć, pragną jej również w zniewoleniu. Będą znosiły nędzę, jarzmo niewoli, barbarzyństwo, ale nie ścierpią arystokracji.

W naszych czasach wolność nie może istnieć bez oparcia w równości, a nawet sam despotyzm nie jest w stanie panować bez jej pomocy”. Jednocześnie zdumiony i zachwycony był równościowym wymiarem amerykańskiej rewolucji demokratycznej, czyli mówiąc krótko, powszechną równością możliwości.

 

Portret demokracji jako takiej

Kiedy patrzymy na dzieło autora "O demokracji..." widzimy, że celem nie było wyłącznie opisanie „zobaczonej” Ameryki. Ten projekt od samego początku nosił w sobie zamiar o wiele szerszy. To miał być portret demokracji jako takiej, demokracji samej w sobie, rzeczywista Ameryka posłużyła Tocqueville`owi za scenografię do traktatu, za pożywkę i przykłady. Otwarcie zresztą to deklarował, mówiąc: „Przyznaję, że w Ameryce znalazłem i dostrzegłem coś więcej niż Amerykę, ponieważ dopatrywałem się w niej wizerunku demokracji jako takiej, jej skłonności, jej charakteru, jej przesądów i jej namiętności. Chciałem ją poznać po to, by wiedzieć przynajmniej, czego się możemy po niej spodziewać i czego z jej strony obawiać”.

 

Źródło słynnych (i proroczych) stwierdzeń

Jednym z wątków, które nie straciły mocy do dzisiaj jest właśnie diagnoza zagrożeń i chorób, jakie demokracja przynosi. To właśnie tam pojawia się słynne stwierdzenie o tyranii większości. „Kiedy więc widzę, że jakiejś potędze zostaje przyznane prawo do wszechwładzy, to bez względu na to, czy nosi ona miano ludu czy też króla, arystokracji czy demokracji, czy działa w monarchii czy w republice, powiadam: „Oto zarodek tyranii”, i szukam sobie miejsca gdzie indziej. Tak więc moim największym zarzutem przeciw rządom takiej demokracji, jaką stworzono w Stanach Zjednoczonych, jest - w przeciwieństwie do tego, co sądzi wielu ludzi w Europie - nie jej słabość, lecz jej potęga. I tym, czego najbardziej obawiam się w Ameryce, jest nie nadmierna wolność, lecz brak zabezpieczenia przeciw tyranii”. Patrząc przez pryzmat doświadczeń porewolucyjnej Francji, zauważa przenikliwie: „Nie ma monarchy, którego władza byłaby na tyle absolutna, by mógł we własnych rękach skupić wszystkie siły społeczne i sam przezwyciężyć wszelki opór. Tymczasem większość, wyposażona w prawo tworzenia praw oraz ich wykonywania, jest władna to uczynić”. I w innym miejscu zauważa w legendarnym z lapidarności stylu: „W Ameryce większość zakreśla granice wolności”.

Ta stylistyczna dosadność i celność zaowocowała zresztą niezwykle ciepłym przyjęciem książki. Sam autor określany był mianem Monteskiusza XIX wieku francuskiej myśli politycznej. Chwilami wpadał w ton proroczy, snując wizje przyszłości za pomocą sekwencji przejmujących obrazów, jak choćby w tym fragmencie, kiedy próbował sobie wyobrazić ten nowy (demokratyczny, równościowy) rodzaj despotyzmu zagrażający światu. „Widzę nieprzebrane rzesze identycznych i równych ludzi, nieustannie kręcących się w kółko w poszukiwaniu małych i pospolitych wzruszeń, którymi zaspokajają potrzeby swojego ducha. Każdy z nich żyje w izolacji i jest obojętny wobec cudzego losu; ludzkość sprowadza się dla niego do rodziny i najbliższych przyjaciół; innych współobywateli, którzy żyją tuż obok, w ogóle nie dostrzega, ociera się o nich, ale tego nie czuje”.

 

Obok tych przestróg analizujących zjawisko równości równolegle podąża refleksja o drugim, niezwykle mu bliskim, składniku nowoczesnej demokracji - wolności. „Nigdy nie dość powtarzać, że nie istnieje nic bardziej obfitującego we wspaniałe rezultaty od sztuki wolności i że jednocześnie nie ma nic trudniejszego od uczenia się jej. Inaczej dzieje się w wypadku despotyzmu. Despotyzm często obiecuje, że naprawi istniejące zło, że wzmocni prawo, zaopiekuje się prześladowanymi i wprowadzi społeczny ład. Narody dają się uśpić krótkotrwałemu dobrobytowi, jaki despotyzm przynosi, aby potem obudzić się wśród niedoli. Natomiast wolność rodzi się pośród burz, utrwala z trudem wśród waśni, a swe dobrodziejstwa pozwala ocenić dopiero wtedy, gdy się zestarzeje”.

 

Podróż w dobrym towarzystwie

Podróżując blisko rok (320 dni) przez całą Amerykę (dotarli z Beaumontem aż do Nowego Orleanu, gdzie zresztą w drodze o mało co nie zatonęli podczas katastrofy statku w niemal zamarzniętej rzece Ohio) Tocqueville odbył ponad dwieście rozmów, które zapisał w czternastu zeszytach. Do podróży był zresztą przygotowany niezmiernie poważnie, miał za sobą zarówno dostępne we Francji lektury o Stanach jak i bardzo dobre przygotowanie w klasycznej literaturze: Rousseau, Chateaubriand, Monteskiusz, Pascal, Platon.

Dilthey określał go jako „analityka wśród historyków, największego analityka od czasów Arystotelesa i Machiavellego”. Dla dwudziestowiecznego filozofa polityki Raymonda Arona Tocqueville stał w jednym rzędzie z Comtem i Marksem.

 

Fascynacja stowarzyszaniem się

Na dwie rzeczy w opowieści o ówczesnym demokratycznym pejzażu chciałbym jeszcze zwrócić uwagę. Na fascynację Tocqueville`a fenomenem stowarzyszeń i stowarzyszania się oraz na przemyślenia o mediach, czyli wolnej prasie w kraju wolności i równości.

Powszechność stowarzyszania się w różnorodnych celach jest niesłychanie istotną cechą demokracji, jest rodzajem zaworu bezpieczeństwa. „Wolność stowarzyszania się jest w naszych czasach niezbędną gwarancją zabezpieczającą społeczeństwo przed tyranią większości. Wolność stowarzyszania się jest więc niebezpieczeństwem, które chroni nas przed jeszcze większym niebezpieczeństwem”. Na boku zauważa, że „w krajach, w których wolno się stowarzyszać, nie istnieją tajne związki. W Ameryce są buntownicy, ale nie ma konspiratorów”.

 

Prasa zapobiegać może złu

Tocqueville nie żywił dla wolnej prasy bezgranicznego i spontanicznego zachwytu. Jednocześnie z całą mocą twierdził: „Znacznie bardziej podziwiam ją dla zła, któremu zapobiega niż dla dobra, które czyni”. I pisał: „Prasa jest niezwykła potęgą, w której zło i dobro splecione są ze sobą w tak przedziwny sposób, że bez niej wolność nie mogłaby istnieć, a przy niej ledwie da się utrzymać elementarny porządek”. Zapewniał, że „by zdobyć bezcenne dobro, które uzyskać można właśnie dzięki wolności prasy, trzeba się zgodzić na nieuniknione zło, jakie ona niesie”. Na czym polega to „zło”? Aż trudno przyjąć, że te słowa pisano ponad 150 lat temu. Otóż wedle Tocqueville'a „esprit de corps amerykańskiego dziennikarstwa polega na prostackim i prymitywnym wykorzystywaniu namiętności czytelnika, na rezygnowaniu z idei, po to by łatwiej dobrać się do ludzi, na wyciąganiu na jaw faktów z ich prywatnego życia, na demaskowaniu ich słabości i wad”.

A co się dzieje z samą polityką w czasach wolności prasy? „Kiedy wszystkie teorie społeczne zostały kolejno zakwestionowane, ludzie trzymają się tej, przy której się opowiedzieli, nie dlatego, by byli przekonani o jej słuszności, ale dlatego, że nie spodziewają się trafić na lepszą. W takich czasach ludzie nie spieszą się oddawać życia za swoje przekonania, ale ich nie zmieniają. Jest mniej męczenników, ale i mniej apostatów”. Jakie racje wtedy zaczynają królować? „Kiedy żaden pogląd nie jest uważany za niewątpliwie słuszny, ludzie zaczynają się kierować w większym stopniu instynktami i interesami materialnymi, które z natury są bardziej widoczne, uchwytne i trwałe od poglądów”. W tym samym czasie w Londynie Karol Marks zmaga się ze swoją skrajną, prywatną biedą i zaczernia kolejne stronnice Kapitału.

 

Bez jednego scenariusza

Jest Tocqueville amerykańską demokracją zauroczony i przerażony, jest przekonany o niepowstrzymanej ekspansji tego politycznego zamysłu i z wszystkich sił stara się zrozumieć wpisane weń zagrożenia i niebezpieczeństwa. Chce demokracji wolnej od pokus tyranii i pozbawionej wulgarności „zbuntowanej masy”, jak opisze to sto lat później Ortega y Gasset.

Opisując model idealny, wie, że nie ma koniecznościowych praw historii. Wie, że demokracja leży w rękach i głowach głosujących narodów. I że nie jest przesądzony jeden scenariusz dziejów.

„Narody naszych czasów nie mogą uniknąć równości, lecz od nich samych zależy, czy równość doprowadzi je do poddaństwa czy do wolności, do oświecenia czy do barbarzyństwa, do dobrobytu czy do nędzy”. No właśnie. Ta konstatacja pozostaje nadal aktualna. Ale też nie znika z horyzontu po lekturze „O demokracji...” przeświadczenie o niezbywalnej wartości samego systemu demokratycznego. „Gdy więc słyszę, że prawa są bezsilne, a rządzeni niesforni, że namiętności potężnieją, a cnota nie ma żadnej władzy i wobec tego nie sposób myśleć o rozszerzeniu demokracji, odpowiadam, że właśnie dlatego należy o tym myśleć. I sądzę w gruncie rzeczy, że rządzącym demokracja jest jeszcze bardziej potrzebna niż społeczeństwu, ponieważ rządy schodzą z tego świata, a społeczeństwo żyje dalej”.

 

Dalej niż jutro

Tocqueville pozostał wierny swojemu założeniu, które opisał tak: „Chciałem sięgać wzrokiem dalej, niż czynią to stronnictwa polityczne. Kiedy one myślą o jutrze, ja chciałbym myśleć o przyszłości”.

Alexis de Tocqueville, jak opisują biografowie podczas spacerów poruszał się zawsze w linii prostej, przeskakując wszelkiego rodzaju przeszkody bez przerywania toku wywodów.

Zakończmy więc prostym zdaniem. Przyszłość demokracji, a nie tylko jej jutrzejszy obraz w newsowych wydaniach informacji telewizyjnych, leży w naszych rękach. To proste jak spacer Tocqueville'a. I trudne jak cała ta wolność i równość równocześnie.

 

Lektury:

 

Alexis de Tocqueville "O demokracji w Ameryce" , "Dawny ustrój i rewolucja", "Listy", "Pamiętniki".

Irena Grudzińska-Gross "Piętno rewolucji"

Karol Pisa "Tocqueville"

Robert Dahl "O demokracji"

Hannah Arendt "O rewolucji"

O demokracji w Ameryce

O demokracji w Ameryce (fr. De la démocratie en Amérique) - dwutomowe dzieło Alexisa de Tocqueville'a wydane w latach 1835 (pierwszy tom) i 1840 (drugi tom), zawierające analizę społeczeństwa amerykańskiego.

W swojej pracy de Tocqueville zwracał uwagę między innymi na:



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jaremczuk stary word, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
System ochrony prawnej w Unii Europejskiej, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
ZARZĄDZANIE egzamin(1), studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
Skutki ogłoszenia upadłości, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
praca zaliczeniowa - gawlik, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
sciaga - postep. upadlosciowe, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
ściaga - gajos, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
Jaremczuk, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
Zarządzanie zmianą i konfliktem, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
ZARZĄDZANIE PRZEZ KONFLIKTY(1), studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
pyt eckhart, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
20080610150626, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
pyt eckhart 2, studia magisterskie, Administrowanie Firma ( AF)
STOSUNKI PRACY I POLITYKA PŁACOWA ściąga, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Studia magis
52 strony Polityka społeczna, Studia magisterskie- administracja, Polityka społeczna i system ubezpi
Legislacja - materiały do nauki, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Studia magisterskie -
Polityka spo-eczna i system ubez piecze+őTŁ spo-ecznych, Studia magisterskie- administracja, Polityk
ZTSP-nowy zestaw pytań, Studia magisterskie- administracja, Zasady techniki prawodawczej

więcej podobnych podstron