KSIĘGA LICZB
Nazwa, treść i kompozycja Księgi Liczb
Hebrajska nazwa czwartej księgi Pięcioksięgu, urobiona od otwierającego ją słowa, brzmi Bemidbar, czyli „Na pustyni”. Dobrze oddaje to zawartość dzieła, na które składają się epizody związane z wędrówką Izraelitów przez pustynny Półwysep Synajski i stepy Transjordanii w kierunku Kanaanu. W Biblii Greckiej ta księga otrzymała nazwę „Arithmoi”, przetłumaczoną na łacinę jako „Numeri”, czyli „Liczby”. Tłumacze greccy zwrócili uwagę na pierwsze cztery rozdziały, w których dominują liczy dotyczące szczegółowych wykazów pokoleń. Chociaż podobny wykaz pojawia się pod koniec tej samej księgi (Lb 26), to - wbrew przyjętej nazwie - nie jest to perspektywa określająca treść całego dzieła.
Księga Liczb łączy różne rodzaje literackie: opowiadania, wykazy, listy imion, opis geograficzno-topograficzny, opowiadania o bitwach, poezję, rozporządzenia rytualne i materiały prawodawcze. Wszystko to mieści się w granicach wyznaczonych przemieszczaniem się Izraelitów. Z jednej strony chodzi o zakończenie pobytu pod Synajem, z drugiej o dojście do granic Kanaanu. Wśród wielu prób systematyzacji zawartości Księgi Liczb najczęściej przyjmowana jest ta, która upatruje w niej trzy zasadnicze części:
przygotowania do podróży do Kanaanu (Lb 1,1 - 10.10);
wędrówka przez pustynię i próba podboju Ziemi Obiecanej od południa (Lb (10,11 - 20,13);
podróż na wschód od Morza Martwego w kierunku Jerycha (Lb 20,14 -36,13).
Taki układ odzwierciedla zróżnicowanie geograficzne:
wydarzenia po Synajem;
wydarzenia na pustyni na południe od Palestyny;
wydarzenia w Edomie i Moabie na wschód od Morza Martwego.
Czasowa rozpiętość całej wędrówki wynosiła około 40 lat, czyli tyle, ile trwa symboliczna długość życia jednego pokolenia.
Struktura i treść trzech pierwszych ksiąg Pięcioksięgu jest przejrzysta. Księga Liczb opowiada, co wydarzyło się między Synajem a dotarciem Izraelitów w pobliże Jerycha i odpowiada na pytanie, dlaczego ci, którzy wyszli z Egiptu, nie weszli do Ziemi Obiecanej. Dlaczego nie wszedł również Mojżesz, który w tym względzie podzielił los swoich rodaków? Księga podaje zatem wyjaśnienie przejścia od pokolenia niewoli egipskiej i pustyni do pokolenia mieszkańców Kanaanu. To znamienne przejście znalazło wyraz w dwóch równoległych opisach zamieszczonych na początku i pod koniec Księgi Liczb (rozdz. 26). Sprawia to, że można zaproponować jeszcze jeden klucz do ujęcia jej kompozycji, dzieląc ją odpowiednio na dwie części: Lb 1-25 oraz Lb 26-36. Pierwsza opowiada o losach i porażce pokolenia, które nie zdołało się przeobrazić z niewolników w świadomy swojej tożsamości naród. Nawet Mojżesz nie do końca zdał egzamin przed Bogiem, a przecież od przywódcy zawsze wymaga się więcej niż od innych. Brak zaufania Bogu osiągnął szczyt w epizodzie o wysłaniu i powrocie wywiadowców, zawartym w rozdz. 13-14. Część druga opowiada o wyłonieniu się nowego pokolenia ludzi, którzy nie zginali karków w niewoli, bo urodzili się i wychowali po opuszczeniu Egiptu, czyli na wolności. O ile w pierwszej części stale powracają wątki buntu i kary, o tyle druga obfituje w motywy nadziei i zachowania przy życiu. Można więc streścić zawartość i przesłanie Księgi Liczb jako napięcie między porażką a wygraną, śmiercią a życiem, między starym a nowym.
1. Przygotowania do podróży do Kanaanu (Lb 1,1 - 10,10)
Izraelici pod Synajem (Lb 1-2)
Pierwsza część Księgi Liczb nawiązuje do pierwszego etapu pobytu Izraelitów na pustyni po otrzymaniu od Boga Prawa, którego trzon stanowiło Dziesięć Przykazań. Na ten etap składały się skrupulatne przygotowania, które poprzedziły wyruszenie w kierunku Kanaanu. Granice tej części Księgi wyznaczają dwie wzmianki chronologiczne. Jedna to zdanie otwierające Księgę Liczb: „ Dnia pierwszego drugiego miesiąca, w drugim roku po wyjściu z Egiptu. tymi słowami przemówił Pan do Mojżesza na pustyni Synaj w Namiocie Spotkania” (1,1). Druga wprowadza opowiadanie o rozpoczęciu podróży spod Synaju: „Drugiego roku, dwudziestego dnia drugiego miesiąca, podniósł się obłok znad Przybytku Świadectwa” (10,11). Zatem czas przygotowań do wyruszenia spod Synaju obejmuje niecałe trzy tygodnie, dokładnie - 19 dni.
Podstawowym elementem przygotowań stał sie spis ludności. Było to ważne przedsięwzięcie, ponieważ Hebrajczycy przestawali być gromadą niewolników, niemal wbrew swojej woli wyprowadzonych z Egiptu, stawali się natomiast narodem Izraela, świadomym swojej tożsamości i zobowiązanym do nowego stylu życia. Również mając na względzie najbliższą przyszłość, gdy należało się przysposobić do ewentualnych walk o urzeczywistnienie Bożych obietnic, potrzebne było rozeznanie co do liczby mężczyzn zdolnych do sprostania przeciwnościom oraz podjęcia zmagań z wrogami. Pierwszy spis miał objąć wszystkich mężczyzn powyżej 20 roku życia. Najpierw zostały podane imiona wodzów poszczególnych pokoleń (1,5-17), a następnie każdy z nich nadzorował obliczanie mężczyzn, którzy mu podlegali (1,18-46). Rezultat był następujący: „Całkowita liczba izraelitów zdolnych do walki, spisanych według swych rodów, od lat dwudziestu wzwyż - wynosi w całości sześćset trzy tysiące pięćset pięćdziesiąt” (ww. 45-46). Ten pierwszy spis nie obejmował pokolenia Lewiego, którego członkowie byli zobowiązani do troski o sanktuarium i jego sprzęty (1,47-54).
Opowiedzenie się za historycznością tej liczby, obejmującej jedynie dorosłych i zdolnych do walki mężczyzn, oznaczałoby, że całkowita liczba wszystkich Izraelitów, którzy przebywali pod Synajem, wynosiła około trzy miliony. Nie jest to w żadnym przypadku możliwe! Na rozmaite sposoby próbowano więc obejść albo rozwiązać tę trudność. Sugerowano, że chodzi o pomyłkę popełnioną przez przepisywaczy tekstu świętego, albo że słowo tłumaczone jako „tysiące” oznacza „dowódców” lub „rodziny”. Jedno nie ulega wątpliwości: mamy tu do czynienia z mentalnością typowo semicką. Niewyobrażalnie duża liczba mężczyzn wskazuje, że tych, którzy wyszli z Egiptu i zawarli przymierze z Bogiem, było bardzo wielu. Nie wydaje się, aby kiedykolwiek w czasach biblijnych liczba izraelskich mieszkańców Palestyny osiągnęła poziom trzech milionów. Może więc chodziło o myśl, że każdy Izraelita we wszystkich kolejnych pokoleniach miał po Synajem swojego przedstawiciela? A może mamy tutaj reminiscencję celowo zamierzonej propagandy: zdając sobie sprawę z powagi niebezpieczeństw oraz z wrogością ludów, przez których terytoria trzeba będzie przechodzić, rozpuszczono wiadomość, że liczba Izraelitów jest ogromna - tak iż nikt nie będzie w stanie się im oprzeć? Tak czy inaczej dla późniejszych pokoleń biblijnego Izraela, znających realia Półwyspu Synajskiego, tak wysoka liczba była znakiem opatrznościowej opieki Boga nad ich przodkami którzy sami nie mogliby wyżywić się ani przetrwać w tym niegościnnym rejonie. Parząc z perspektywy historycznej - nie wiemy, ilu Izraelitów faktycznie przebywało pod Synajem i podjęło pod wodzą Mojżesza trudy podróży ku Ziemi Obiecanej.
Izraelici otrzymali polecenie ustawienia się w ściśle określonym porządku, naśladującym dobrze zorganizowany obóz wojskowy. To także stanowi znamienną nowość. Na etapie wędrowki od Egiptu do Synaju brakowało takiego porządku, bo hebrajscy niewolnicy nie byli jeszcze do niego zdolni. Teraz, po roku, jaki upłynął od opuszczenia kraju nad Nilem, stali się znacznie bardziej zdyscyplinowani i świadomi zadań, jakie przed nimi stoją. Wnikliwa analiza tekstu Lb 2, traktującego o rozmieszczeniu poszczególnych pokoleń w obozie, wskazuje, że naśladowano taktykę militarną przyjętą w armii egipskiej. Zachowały się świadectwa literackie i ikonograficzne z czasów faraona Ramzesa II, współczesnego Mojżeszowi, o stosowaniu przez Egipcjan czworobocznego modelu obozu wojskowego. Tekst biblijny sugeruje, że Mojżesz prawdopodobnie odtwarza to, co widział i czego się nauczył. Od wschodu umieszcza pokolenie Judy, Issachara i Zabulona, od południa pokolenie Rubena, Symeona i Gada, następnie przenośne sanktuarium, a potem od zachodu pokolenie Efraima, Manassesa i Beniamina, zaś od północy pokolenie Dana, Asera i Neftalego. W takiej kolejności miał być zwijany do drogi i rozbijany na czas postoju obóz izraelski. Każdy podobóz miał swoją chorągiew, znak, który miał go gromadzić i integrować (w. 2). Późniejsza tradycja żydowska związała z tym poczwórnym układem cztery symbole, odnoszone do czterech podobozów. Znakiem Judy był lew, Rubena - głowa ludzka, Efraima - wół, natomiast Dana - orzeł. W tradycji i ikonografii chrześcijańskiej te cztery symbole zostały odniesione do czterech ewangelistów. Lew stał się emblematem św. Marka, patrona Wenecji; głowa ludzka to emblemat św. Mateusza, który przedstawił wcielenie Syna Bożego w kontekście dziejów Starego Testamentu; orzeł, przedstawiany czasem z piórem albo z kałamarzem w dziobie, to emblemat św. Jana; natomiast wół to emblemat św. Łukasza, autora trzeciej ewangelii kanonicznej.
Biblia była przeznaczona do głośnego czytania i to nawet wtedy, gdy chodziło o jej prywatną lekturę. Łatwo sobie można wyobrazić monotonię, jaka towarzyszy głośnemu odczytywaniu pierwszych rozdziałów Księgi Liczb i jest odczuwalna także w przekładzie na inne języki. To, co nas zaskakuje, a nawet nuży, to świadomie zamierzony środek literacki. Monotonia wskazuje na spokój, z jakim Izraelici zabierali się do sprostania swojej misji, a zarazem na pewność obecności i opieki Bożej. Wszystko jest skrupulatnie przemyślane i przygotowane. Podkreśla się posłuszeństwo ludu wobec poleceń Boga i Mojżesza, którego wybrał On sobie jako narzędzie do urzeczywistniania swoich planów. Całość zamyka zdanie: „Izraelici wykonywali wszystko, co im przez Mojżesz nakazał Pan: obozowali według swoich chorągwi i zwijali obóz, każdy w swym pokoleniu i w swym rodzie” (2, 34).
Potomkowie Lewiego i ich obowiązki (Lb 3-4)
W samym środku starannie zorganizowanego obozu Izraelitów znajdował się Namiot Spotkania, gdzie Bóg spotykał się z Mojżeszem i przekazywał mu polecenia skierowane do całego ludu. Posługa w sanktuarium została powierzona członkom pokolenia Lewiego, przeznaczonym do sprawowania świętych czynności. W Księdze Kapłańskiej znalazły się drobiazgowe rozporządzenia dotyczące zachowywania przez nich świętości niezbędnej do sprawowania służby Bożej (Kpł 8-10). Księga Liczb dodaje, że również umiejscowienie Lewitów w obozie podczas podróży do Ziemi Obiecanej było tak pomyślane, aby zabezpieczyć ich świętość. Cały obóz ułożony był koncentrycznie, odzwierciedlając różne stopnie przyporządkowania do służby Bożej.
Tekst Lb 3 rozpoczyna się od formuły: „Oto rodzina Aarona i Mojżesza w czasie, gdy Pan mówił do Mojżesza na górze Synaj” (w. 1). Przypomina to podobną formułę, występującą jedenastokrotnie w Księdze Rodzaju. Jednak zakres rodowodu w trzecim rozdziale Księgi Liczb jest węższy. O ile w Księdze Rodzaju chodziło o „pionowy” rodowód przedpotopowej (Rdz 5), a następnie popotopowej ludzkości (Rdz 10), w których wzmiankowano po jednym przedstawicielu każdej kolejnej generacji, zaś po koniec tzw. historii początków o rodowód stopniowo zacieśniający się i doprowadzony do Teracha, ojca Abrahama (Rdz 11,10-26), a w końcu do Jakuba i jego potomków (Rdz 37,2), o tyle Lb 3,1-39 jest zogniskowana na rodowodzie jednej tylko grupy w obrębie narodu Izraela, a mianowicie potomków Lewiego. W biblijnym Izraelu przysługiwała im szczególna pozycja. To z nich wywodziła się linia kapłańska, trwająca przez całą epokę Starego Testamentu, do 70 r. po Chr., gdy świątynia jerozolimska została zburzona, zaś kapłani wymordowani bądź wypędzeni z Jerozolimy i pozbawieni możliwości sprawowania kultu. Charakterystyczne, że pewne ultraortodoksyjne nurty współczesnego judaizmu, których zamiarem jest odbudowa świątyni i przywrócenie w niej kultu, przykładają ogromną wagę do ustalenia, kto z Żydów współcześnie żyjących jest lub może być potomkiem wywodzącym się z pokolenia Lewiego, do którego należeli Mojżesz i Aaron. Pojawiają się sugestie, że Żydzi noszący nazwiska Lewi, Cohen czy Kaplan mogą być zaliczeni do tych potomków, bo ich nazwiska stanowią reminiscencje potwierdzające tę przynależność. Troska o szczegóły w tych sprawach jest nie tylko kwestią odległej przeszłości, lecz i zadaniem, któremu próbują sprostać przedstawiciele współczesnych ruchów na rzecz odbudowania żydowskiego sanktuarium na tzw. Wzgórzu Świątynnym w Jerozolimie.
Rodowód potomków Lewiego, umieszczony w kontekście spisu pozostałych dorosłych Izraelitów, wskazuje, że nie działali oni w próżni, lecz stanowili integralną część narodu Bożego wybrania. Linia kapłańska wywodziła się od dwóch synów Aarona, czyli od Eleazara i Itamara. (Wprawdzie Aaron miał czterech synów, ale dwaj z nich ponieśli śmierć jako karę za nadużycia popełnione w służbie Bożej - zob. Kpł 10,1-5). Ich obowiązki były wyraźnie określone i polegały na sprawowaniu służby Bożej w sanktuarium. Pozostali członkowie pokolenia Lewiego, nazywani lewitami, mieli wspomagać kapłanów we wszystkim, co dotyczyło troski o sanktuarium (3,5-10). „Gdyby się zbliżył ktoś niepowołany, ma być ukarany śmiercią” - stwierdza się kategorycznie na zakończenie tego fragmentu (w. 10).
Członkowie pokolenia Lewiego pozostawali szczególną własnością Boga, w czym znalazła wyraz jego wola wobec pierworodnych, o czym mówiło się w związku z wyjściem Izraelitów z Egiptu (Wj 12). Zamiast pierworodnych synów z każdego pokolenia Izraelitów, Bóg przyjmuje potomków Lewiego: „Oto ja wziąłem Lewitów spośród synów Izraela na miejsce wszystkich pierworodnych, którzy się narodzili z łona matek, dlatego potomkowie Lewiego są moją własnością” (w. 11). W tym wyborze przejawiała się troska Boga o cały naród, który był reprezentowany przez potomków Lewiego i to im zostało powierzone zadanie sprawowania świętych czynności. Skoro każdy członek pokolenia Lewiego zastępuje przed Bogiem każdego z pierworodnych synów Izraela, należy się spodziewać ich spisu dla sprawdzenia, czy liczba Lewitów odpowiada liczbie pierworodnych w dwunastu pokoleniach Izraelitów. I rzeczywiście, następuje spis członków pokolenia Lewiego, zamieszczony w Lb 3,14-39. Objejmuje wszystkich mężczyzn w wieku od jednego miesiąca wzwyż. Okazało się, że całkowita liczba potomków Lewiego wynosiła 22 tysiące. Następnie zostali policzeni pierworodni z dwunastu pokoleń Izraela, zaś ich liczba wynosiła 22 273 osoby (Lb 3,40-43). Pojawia się zatem polecenie, by jako wykup za 273 osoby spośród pierworodnych, które przewyższają liczbę potomków Lewiego, wziąć po pięć syklów srebra od głowy, a należność przekazać Aaronowi i jego synom. Tak zebrano1 365 syklów (3,44-51). [Sykl jako jednostka pieniężna został wprowadzony do obiegu w VII w. przed Chr.; wcześniej był miarą wagi, wynoszącą około 10 gramów].
Spis z Lb 3 podkreśla rolę potomków Lewiego jako zastępujących pierworodnych Izraelitów. Drugi wykaz, zamieszczony w Lb 4, obejmuje mężczyzn z tego samego pokolenia w wieku od 30 do 50 lat, czyli zdolnych do pełnienia służby przy sanktuarium (ww. 2-3). Ich obowiązki zostały rozdzielone według przynależności do potomków jednego z synów Lewiego. Lewi miał trzech synów o imionach: Gerszon, Kehat i Merari. Kehaci (ww. 4-20) byli zobowiązani do przenoszenia rzeczy najświętszych, po tym jak zostały one złożone i przykryte przez kapłanów. Praca Gerszonitów (ww. 21-28) polegała na przenoszeniu tkanin Namiotu Spotkania, łącznie z pokrowcami, zasłonami i resztą jego wyposażenia. Zadaniem Merarytów (ww. 29-49) było przenoszeniem tego, co stanowiło „szkielet” sanktuarium, czyli desek, poprzeczek, słupków, palików i powrozów. W sprawowaniu tych czynności wszyscy podlegali synom Aarona.
Zarówno cały lud Izraela, jak i potomkowie Lewiego odpowiedzialni za sprawowanie służby Bożej, starannie przygotowują się do wyruszenia w kierunku Kanaanu - ziemi obiecanej im przez Boga. Te przygotowania są dowodem posłuszeństwa i ufnej odpowiedzi na wezwanie Boże.
Świętość obozu i błogosławieństwo kapłańskie (Lb 5-6)
Zanim Mojżesz na czele pobratymców wyruszył spod Synaju ku Ziemi Obiecanej, poczynił przygotowania niezbędne do tego, aby podróż mogła przebiegać właściwie. Dokonał spisu ludności i zadbał o organizację obozu (Lb 1-2) oraz wyznaczył obowiązki potomkom Lewiego, odpowiedzialnym za sprawowanie służby Bożej (Lb 3-4). Kolejne przedsięwzięcie polegało na ogłoszeniu praw i rozporządzeń, które miały zabezpieczyć świętość obozu Izraelitów. Dotyczyły one zagrożenia nieczystością kultową i moralną, podejrzenia o cudzołóstwo oraz ślubu nazireatu.
Czystość kultowa, przez którą rozumiano wolność od jakiegokolwiek skażenia fizycznego lub rytualnego, była wymagana przede wszystkim od kapłanów. Podejmując się sprawowania świętych czynności musieli stronić od wszystkiego, co odbiegało od normalnego porządku, jak np. niektóre choroby, współżycie z kobietą, menstruacja, dotknięcie ciała zmarłego czy kontakt z chorymi psychicznie (Kpł 13-15). Tekst Lb 5,1-4 podkreśla, że obecność osób nieczystych jest nie do pogodzenia ze świętością obozu, ustanowioną dzięki obecności sanktuarium, a przez to stanowi zagrożenie dla wspólnoty. Usuwając nieczystych, zabezpieczano prawidłową relację całej wspólnoty do Boga.
Następują rozporządzenia regulujące relacje między ludźmi. Lb 5,5-10 traktuje o zadośćuczynieniu za zło popełnione wobec bliźniego. Należało publicznie wyznać swoją winę i dokonać zwrotu rzeczy jej właścicielowi, dodając ponadto jedną piątą jej wartości. Pokrywa się to z przepisem podanym w Kpł 5,16, ale nowość polega na rozważeniu sytuacji, gdy chodzi o zadośćuczynienie wobec osoby, która zmarła nie pozostawiwszy krewnych. W takim przypadku winowajca powinien ofiarować barana na ofiarę przebłagalną, zaś „zwrot należny Panu przejdzie na kapłana”. Ktoś, kto dopuścił się nadużycia, musi przywrócić zachwianą sprawiedliwość i oddać to, co sobie bezprawnie przywłaszczył.
Sporo miejsca zajmują przepisy związane z posądzaniem kobiety o cudzołóstwo (5, 11-31). Warunki życia we wspólnocie mogły sprzyjać niewierności małżeńskiej. Chodzi o przypadek, gdy „mąż ma żonę rozpustną i ta go zdradzi”, lecz „nie było świadka, który by ją pochwycił na gorącym uczynku”, zaś „duch podejrzenia ogarnia męża i zacznie podejrzewać (o zdradę) żonę swoją” (5,11-14). Mamy do czynienia z dwoma aspektami: z jednej strony celem sądu ma być ukaranie wiarołomnej żony, jeśli ta rzeczywiście dopuściła się cudzołóstwa; z drugiej - oczyszczenie kobiety z zarzutów, które się nie potwierdziły. Tekst szczegółowo opisuje przebieg tzw. sądu Bożego, którego powinien dokonać kapłan. Takie sądy (łac. ordalia) praktykowano nie tylko w starożytności, lecz jeszcze w średniowieczu, natomiast w Afryce i Indiach są praktykowane do dzisiaj wtedy, gdy brakuje dowodów, lecz istnieje uzasadnione domniemanie zdrady. Kobieta musiała wypić tzw. wodę goryczy, czyli wodę zmieszaną z pyłem zebranym z podłogi przybytku. Sposób, w jaki Biblia o tym opowiada, pozwala się domyślać, że atmosfera towarzysząca próbie miała silne oddziaływanie psychologiczne. Być może właśnie ono i związane z nim napięcie sprawiały, że sytuacja niewierności stawała się nie do zniesienia i kobieta decydowała się przyznać do winy. Albo przeciwnie - przekonana o swej niewinności mężnie znosiła upokorzenie, dając poznać, iż zarzuty przeciwko niej są bezpodstawne.
Tekst Lb 6,1-21 jest poświęcony nazireatowi. Ślub nazireatu składali mężczyźni nie wywodzący się z pokolenia Lewiego, którzy deklarowali wolę ofiarowania się Bogu poprzez powstrzymywanie się od picia napojów alkoholowych i strzyżenia włosów oraz unikanie kontaktu ze zwłokami. Nazwa pochodzi od hebrajskiego słowa nazir, czyli „poświęcony”, „wybrany”. Śluby maiły charakter czasowy (tylko sporadycznie, jak w przypadku Samsona, mógł to być ślub wieczysty) i tak zrodziła się swego rodzaju instytucja nazireatu, do której w późniejszym okresie mogły należeć także kobiety. Ww. 1-8 określają, na czym polega ślub nazireatu; ww. 9-12 wyjaśniają postępowanie w przypadku mimowolnego wykroczenia na skutek przypadkowej styczności z ciałem zmarłego, natomiast reszta tekstu (ww. 13-21) szczegółowo określa środki, jakie należy podjąć wraz z upływem terminu poczynionego ślubu. Występki i zaniedbania ze strony nazirejczyków były postrzegane jako równie zgubne jak te, które bywały popełniane przez kapłanów i lewitów. Wszyscy należeli przecież do osób szczególnie poświęconych Bogu.
Tę część rozporządzeń zamyka formuła błogosławieństwa kapłańskiego, które Aaron i jego następcy powinni wypowiadać wobec wspólnoty (6,22-27). W liturgii Kościoła katolickiego te słowa są czytane w dzień Nowego Roku i stanowią fundament dla tekstów innych błogosławieństw. Są też powszechnie używane w liturgii żydowskiej. Sam tekst błogosławieństwa (ww. 24-26) jest jednym z najstarszych fragmentów Starego Testamentu. W brzmieniu hebrajskim ma starannie przemyślaną strukturę. W oryginale hebrajskim pierwsza linijka (w. 24) zawiera trzy słowa, druga (w. 25) pięć słów, zaś trzecia (w. 26) liczy siedem słów. Oto polski przekład:
(24) Niech Pan cię błogosławi i strzeże ciebie.
(25) Niech Pan rozpromieni oblicze swoje nad tobą i napełni cię łaską.
(26) Niech Pan zwróci oblicze swoje ku tobie i niech cię obdarzy pokojem.
W 1979 r. podczas prac wykopaliskowych prowadzonych w dolinie Hinnom, w południowej części Jerozolimy, odnaleziono zwiniętą srebrną blaszkę. Po jej rozwinięciu, którego dokonał Gabriel Barkay, rozpoznano tekst właśnie tego błogosławieństwa - najstarszy znany zapis biblijny, sporządzony w piśmie starohebrajskim. Był to zapewne amulet noszony na piersiach, podobnie jak nasz medalik. Odnaleziono także inny, mniejszy amulet, z napisem, który stanowi parafrazę „oficjalnego” błogosławieństwa. Świadczy to, że Izraelici używali go z dużą swobodą, tak jak my czynimy ze względów liturgicznych i duszpasterskich. Otrzymaliśmy potwierdzenie, że przed wygnaniem babilońskim składniki świętej Tradycji Izraela żyły nie tylko w przekazie ustnym, lecz i w zapisach.
Błogosławieństwo jest zwieńczone życzeniem pokoju (hebr. šalom). To słowo stało się tradycyjnym żydowskim pozdrowieniem, które wielokrotnie powraca na kartach Ewangelii. Pokój, to nie tylko brak konfliktów czy zgubnej rywalizacji, lecz stan, w którym istnieje pełna harmonia zdrowia, dobrego samopoczucia, wyzwolenia z grzechu oraz zbawienia. Osiągnięcie tych dóbr jest celem właściwie pojętej religijności.
Troska o kult jako wyraz posłuszeństwa Bogu (Lb 7,1 -10,10)
Błogosławieństwo kapłańskie zamyka przepisy i rozporządzenia zabezpieczające świętość obozu Izraelitów. Bóg darzy łaską swój lud, chętny do wypełnienia Jego przykazań i poleceń. Posłuszeństwo to warunek prawdziwej zażyłości z Bogiem, która stanowi owoc przymierza. To pozytywne, a nawet pełne entuzjazmu podejście dominuje pod koniec pierwszej części Księgi Liczb, traktującej o przygotowaniach do wymarszu spod Synaju.
Długi tekst Lb 7 drobiazgowo wylicza dary ofiarne poszczególnych pokoleń złożone podczas poświęcenia ołtarza. Najpierw (ww. 1-9) mówi się o sześciu wozach i dwunastu wołach przyprowadzonych przed przybytek i przeznaczonych do przenoszenia sanktuarium w nowe miejsce. Szczegółowe rozporządzenia odpowiadają wcześniejszemu podziałowi zadań między Gerszonitów, Merarytów i Kehatytów (Lb 3-4). Reszta rozdziału (ww. 10-86) to wyliczenie darów złożonych przez przedstawicieli każdego z dwunastu pokoleń przez kolejne dwanaście dni. Każdy składał to samo i w takiej samej liczbie, co inni, zaś monotonne wyliczanie darów ma podkreślić jednomyślność oraz zdecydowanie przywódców i członków poszczególnych pokoleń w trosce o sanktuarium i sprawowaną w nim służbę Bożą. Żadne pokolenie nie może wywyższać się ponad inne, bo wszystkie są równe i mają te same prawa i obowiązki. Na koniec (ww. 86-88) została podana ogólna liczba bydła przeznaczonego na ofiarę całopalną i biesiadną. Poprzez uroczystą ucztę intensyfikuje się dialog zbawienia między Bogiem a Jego ludem: Bóg darzy Izraelitów łaskawością, oni zaś odpowiadają Mu zaufaniem i posłuszeństwem.
Z posłuszeństwem całego ludu musi iść w parze posłuszeństwo Aarona i jego synów. Jego wyrazem jest ustawiczna troska o siedmioramienny świecznik, zwany menorą (8,1-4). Szczegóły co do jego wyglądu zostały podane w Księdze Wyjścia 25,31-40. Teraz podkreśla się pieczołowitą dbałość, aby wykonać wszystko tak, jak Bóg tego żąda. Z kolei ww. 5-26 mówią o ofiarowaniu lewitów, którzy mieli zastąpić pierworodnych Izraelitów oraz dbać o kult w sanktuarium i jego sprzęty. Po drobiazgowych wskazówkach, jak powinna wyglądać ceremonia wprowadzenia lewitów w ich obowiązki (ww. 7-15), następuje ponowne przypomnienie ich roli (ww. 16-19), a potem opis dopuszczenia lewitów do posługi w Namiocie Spotkania (ww. 20-22). Znowu cały nacisk jest położony na posłuszeństwo. Na koniec podaje się, że służbę w sanktuarium mogą pełnić mężczyźni między dwudziestym piątym a pięćdziesiątym rokiem życia (ww. 23-26). Wcześniej (Lb 4, 34-49) była mowa o progu trzydziestu lat. Może to sugerować, ze istniały pod tym względem jakieś zróżnicowania albo że mamy do czynienia z dwoma odmiennymi tradycjami.
Następuje opis świętowania przez Izraelitów drugiej Paschy (9,1-14). Pierwsza oznaczała początek wyzwolenia z Egiptu i była obchodzona w sytuacji niewoli (Wj 12). Druga wyznacza początek nowego etapu dziejów: wyzwolony lud niewolników, przeobrażający się w świadomy swej tożsamości i misji naród, na progu nowego wyjścia, którego celem jest Kanaan, świętuje pamiątkę wyjścia z Egiptu. To świętowanie stało się - jak wszystko inne - czytelnym znakiem posłuszeństwa Bogu: „Obchodzili ją na pustyni Synaj dnia czternastego pierwszego miesiąca, o zmierzchu. Izraelici wykonali dokładnie wszystko, co Pan nakazał Mojżeszowi.” (w. 5).
Aluzja do świętowania staje się okazją do rozważenia dwóch ewentualności odbiegających od normy. Czy mogą obchodzić Paschę ci Izraelici, którzy tuż przed jej nastaniem mieli styczność ze zwłokami zmarłego, którego przecież ktoś musi pogrzebać? Co należy czynić w przypadku, gdy ktoś odbywa daleką podróż i nie zdąży wrócić na czas do domu? O ile pierwszy przypadek mógł dotyczyć „pokolenia pustyni”, o tyle drugi wskazuje na późniejsze regulacje, pochodzące z czasów, gdy Izraelici już osiedlili się w Kanaanie i mogli swobodnie podróżować. Wygląda więc na to, że obecny kształt Księgi Liczb odzwierciedla prawodawstwo i rozstrzygnięcia wydane także w późniejszych stuleciach i połączone z osobą Mojżesza. W obydwu przypadkach został przewidziany wyjątek: takie osoby powinny świętować Paschę czternastego dnia drugiego miesiąca (w. 13). Do obchodów Paschy są zobowiązani również „obcy”, którzy przebywają pośród Izraelitów (w. 14). To właśnie w tym fragmencie jeszcze raz (por. Wj 12, 46) pojawia się rozporządzenie, które powróci w ewangelicznych opisach męki i śmierci Jezusa. Słowa z w. 12: „nie mogą nic zostawić do rana ani też żadnej kości łamać” zostały przytoczone w Ewangelii według św. Jana 19, 36.
Dwa ostatnie epizody zamykają opis przygotowań do wyruszenia spod Synaju. Najpierw mówi się o Bożej obecności w obłoku, za którym posłusznie mają kroczyć Izraelici (9,15-23). Został tu podjęty i rozwinięty wątek obecny w Wj 13,21-22). Bóg nie pozostawił swojego ludu bez opieki, jest stale z nim i widzialnie mu towarzyszy. Nowość polega na tym, ze obłok nie znajduje się już na czele obozu, jak to było w drodze na Synaj. Teraz unosi się nad Namiotem Spotkania, czyli w samym środku obozu. Jest to bardzo ważna zmiana. Występek „złotego cielca” sprawił, że sanktuarium zostało przeniesione poza obóz skalany niewiernością Izraelitów (Wj 33,7-11). W trakcie przygotowań do drogi dokonano przebłagania Boga i sanktuarium znalazło się ponownie w obrębie obozu. Skoro nieposłuszeństwo ustąpiło miejsca posłuszeństwu, Bóg znowu zamieszkał ze swoim ludem.
Ostatni fragment zawiera rozporządzenie o trąbach (10,1-10). „Będą one służyły do zwoływania całej społeczności i dawania znaku do zwijania obozu” (w. 2). Przygotowania do wymarszu wkraczają zatem w ostatnią fazę. Znowu podaje się szczegółowe regulacje co do sposobu używania i reagowania na dźwięk trąb. Będzie on także obwieszczał „dni radosne i święta”. Tak jest w Izraelu po dzień dzisiejszy, zaś hebrajska nazwa takiej trąby brzmi „szofar”. Całość zamyka zdanie: „Jam jest Pan, Bóg wasz” (w. 10), które w tej części Pięcioksięgu powtarza się wielokrotnie.
Tak zostały zakończone drobiazgowe przygotowania do podróży spod Synaju do Kanaanu. Miały przede wszystkim wskazać gotowość ludu do podjęcia wyzwań długiej drogi przez pustynię, a zarazem złagodzić skutki spodziewanych i nieoczekiwanych trudności oraz zabezpieczyć przed rozmaitymi nieszczęściami. Stopniowo dokonywała się konsolidacja narodu Bożego wybrania oraz wdrażanie go posłuszeństwa Bogu i Mojżeszowi, „Jego słudze”.
Wędrówka przez pustynię i próba podboju Ziemi Obiecanej (Lb 10,11 -20,13)
Wymarsz spod Synaju i bunty przeciw Bogu (Lb 10,11 - 12,16)
Pierwsza część Księgi Liczb, poświęcona przygotowaniom do podjęcia drugiego etapu podróży do Kanaanu, zawiera prawa i rozporządzenia, które miały zabezpieczyć świętość obozu Izraelitów. Część druga ukazuje ogromną dysproporcję między ideałem, jaki starał się osiągnąć Mojżesz, a rzeczywistym stanem rzeczy. Wszystkie podjęta środki nie zdołały zapobiec złu, które dochodziło do głosu we wciąż ponawianych buntach Izraelitów przeciw Mojżeszowi i przeciw Bogu.
Tekst Lb 10,11-36 opisuje wyruszenie spod góry Synaj. Izraelici wyszli we wcześniej ustalonym porządku (ww. 11-28), podanym w Lb 2. Tak przejawiało się ich posłuszeństwo, którego potrzebę silnie podkreślała pierwsza część Księgi Liczb. Następuje (ww. 29-32) opowiadanie o tym, jak Mojżesz prosi Chobaba o przewodnictwo w drodze przez pustynię. Chobab początkowo się waha, ale możemy się domyślać, iż przekonany przez Mojżesza podjął się tego zadania. Nie wiemy dokładnie, kim był. Wprawdzie tekst przedstawia go jako teścia Mojżesza, ale podane w Wj 3,1 imię teścia brzmiało Jetro. Chociaż nie można wykluczyć, iż w obydwu przypadkach chodzi o jedną i tę samą osobę, Chobab mógł być szwagrem Mojżesza lub kimś w inny sposób z nim spokrewnionym. Jego przewodnictwo szło w parze z obecnością Boga w obłoku (ww. 33-36). Tak jesteśmy świadkami dziwnego paradoksu: cała pomyślność Izraelitów i ich bezpieczeństwo zależą nie od nich samych, ale od Boga i obcego przewodnika. Słowa Mojżesza wypowiadane podczas wyruszania i zatrzymywania arki na postój (ww. 35-36) mają silny wydźwięk liturgiczny. Marsz ku Ziemi Obiecanej jest postrzegany jako uroczysta procesja liturgiczna. Zapewne chodzi nie tylko o nawiązanie do historycznych wydarzeń wędrówki przez pustynie, lecz i o ich późniejsze upamiętnienie w specjalnych procesjach, przez które kolejne pokolenia ponawiały ten długi epizod epopei Wyjścia. Wygląda na to, że z czasem zaprzestano takich procesji, pozostał jednak zwyczaj świętowania Sukkot, czyli Święta Namiotów, obchodzonego na jesieni na pamiątkę na pamiątkę zamieszkiwania pod namiotami podczas wędrówki przez pustynię. Po dzień dzisiejszy - obok Paschy i Pięćdziesiątnicy - jest to jedno z trzech największych świąt żydowskich.
Nastrój spokoju i wierności Bogu został szybko zamącony. W Lb 11-12 następują po sobie trzy kolejne epizody buntu. Zapowiadają w gruncie rzeczy przebieg całej drogi przez pustynię, naznaczonej nieposłuszeństwem i zwątpieniem. Pierwsze „szemranie (11,1-3) pojawia się zupełnie niespodziewanie. Po długich opisach drobiazgowych przygotowań i troski Mojżesza, aby wszystko przebiegało jak najlepiej, czytamy, że „lud zaczął szemrać przeciw Panu narzekając, że „jest mu źle” (w. 10). Skargi, wzmiankowane już w Wj 16-17, wynikały z licznych i uciążliwych niewygód życia na pustyni. Dotychczas Bóg zawsze wychodził im naprzeciw. Ale po nadaniu Prawa oraz po tym wszystkim, co wydarzyło się u stóp Synaju, każdy bunt jest traktowany inaczej: nie jako wyraz konkretnych potrzeb, ale jako dowód braku zaufania wobec Boga. Nadanie Prawa zobowiązuje do większej dojrzałości. Izraelici nadal są ci sami, ale nie tacy sami jak przedtem. Inna jest zatem odpowiedź Boga, który „zapalił się gniewem” (w. 1). Tylko wstawiennictwo Mojżesza przyniosło ocalenie. Ten krótki epizod wprowadza w atmosferę całej drugiej części Księgi Liczb. Czytając ją, jesteśmy stale świadkami ponawiania się tego samego schematu: bunt Izraelitów - kara Boża - wstawiennictwo Mojżesza - przebaczenie i ustanie kary - radość z ocalenia - kolejny bunt, itd.
Drugi bunt powstał w obozie wśród „pospolitego ludu” (11,4-35), który zapragnął mięsa. Jednolite pożywienie na pustyni, jakim była manna, kontrastowało z różnorodnością tego, czym hebrajscy niewolnicy byli karmieni w Egipcie: ogórki, melony, pory, cebula i czosnek. W ten sposób został wzgardzony dar Boży, a wraz z nim wolność. Pokarmy niewoli zaczęto przedkładać nad pożytki wynikające z wyzwolenia. Gdy narzekania stały się powszechne i rodziny wyszły z namiotów, aby dać wyraz niezadowoleniu, Mojżesz zaczął uskarżać się przed Bogiem, iż trud prowadzenia ludu przerasta jego siły (ww. 11-15). W odpowiedzi Bóg polecił mu wybranie siedemdziesięciu mężczyzn, którzy zostaną obdarzeni szczególnym charyzmatem i będą go wspomagać w obowiązkach kierowania ludem (ww. 16-23). Buntownicy otrzymali polecenie spożywania mięsa przez cały miesiąc, „aż wam przez nozdrza wyjdzie i napełni was wstrętem”(w. 20).
Mojżesz wykonywał wszystko, co mu Bóg polecił. Siedemdziesięciu starszych otrzymało dar współodpowiedzialności w przewodzeniu ludowi (ww. 24-25). Zarazem okazało się, że duchowe przewodnictwo nie ogranicza się wyłącznie do tych, którzy sprawują urząd. Przypadek Eldada i Medada (ww. 26-29) świadczy, że również inne osoby mogą owocnie przekazywać wolę Boga. Mojżesz, inaczej niż Aaron, przyjął to z pokornym zrozumieniem, dając jeszcze jeden dowód swojej wielkoduszności (w. 29). Silny wiatr sprowadził gromady przepiórek, na które chciwie rzucili się Izraelici. Ich chciwość została surowo ukarana, po czym lud wyruszył w dalszą drogę (ww. 30-34).
Trzeci bunt posiadał nową jakość: o ile poprzednio zgrzeszyli zwykli ludzie, o tyle Lb 12 opowiada, iż ten bunt zrodził się w sercach rodzeństwa Mojżesza - Miriam i Aarona. Obserwujemy charakterystyczną biegunowość w spojrzeniu na charyzmat natchnienia prorockiego. Skoro Eldad i Medad mogli wpaść w uniesienie, to zapewne każdy jest w stanie pójść w ich ślady, a więc Mojżesz nie posiada wyłączności na przewodzenie ludowi. Powagę tego buntu powiększa fakt, iż wywołują go ci, którzy od początku wyjścia z Egiptu stali - obok Mojżesza - na czele ludu. Pretekstem stało się wzięcie przez Mojżesza za żonę kobiety z kraju Kusz, utożsamianego z Etiopią. Ale naprawdę chodziło o zakwestionowanie pozycji Mojżesza i zajęcie jego miejsca.
W egzegetycznej tradycji żydowskiej ten epizod rzuca światło na charakter autorytetu Mojżesza. Przegrana Miriam i Aarona dowodzi, że nikt i nic nie jest w stanie dorównać Mojżeszowi, a tym bardziej go przewyższyć, ani skutecznie przejąć przywilejów należnych tylko jemu. Odpowiedź Boga była natychmiastowa i zdecydowana (ww. 4-10). Miriam została dotknięta chorobą trądu, przez co stała się nieczysta i musiała być wykluczona z obozu. Aarona ominęła ta kara tylko dlatego, że pełnił urząd arcykapłański. Dopiero wstawiennictwo Mojżesza przywróciło siostrze zdrowie. Lud musiał się zatrzymać i czekać siedem dni, aż Miriam wróciła do obozu. Wtedy wyruszono w dalszą drogę, rozbijając obóz na pustyni Paran.
Zwątpienie w sens wyjścia z Egiptu (Lb 13-14)
Zło ma to do siebie, że jest zaraźliwe. Raz puszczona w ruch machina zwątpienia i buntu może zostać doraźnie powstrzymana, ale nie ustępuje bez pozostawiania śladów. Więcej: pojawiające się bunty wyrabiają zgubny nawyk, zaś wyolbrzymione wątpliwości i rozpacz nasilają się w okresach kryzysu, prowadząc do konfrontacji, której skutków nie sposób przewidzieć. Punktem kulminacyjnym Księgi Liczb są dwa rozdziały, z których jeden traktuje o wysłaniu wywiadowców do Ziemi Świętej (Lb 13), a drugi o buncie Izraelitów, którzy zwątpili w powodzenie i sens wszystkiego, co przeżyli od opuszczenia kraju nad Nilem (Lb 14).
Po wyruszeniu spod Synaju posłuszeństwo Izraelitów polegało na przestrzeganiu poleceń wydawanych przez Mojżesza. Z chwilą dotarcia na pustynię Paran powinni byli jednak wziąć inicjatywę także w swoje ręce. nie na próżno zostali zorganizowani na wzór obozu wojskowego. Wiedzieli, że przyjdzie im podjąć zmagania z ludnością Kanaanu, ku któremu zmierzali. Epizod z wysłaniem wywiadowców musiał silnie zapaść w pamięć Izraelitów, skoro w Lb 13 przeplatają się co najmniej dwie tradycje. Świadczą one, że to wydarzenie - jak wiele innych - zanim doczekało się zapisu, krążyło w tradycji ustnej, w niej zaś rozmaite szczegóły zacierały się i zlewały z sobą. U początków opowiadania było wydarzenie penetracji ziemi Kanaan od południa, czyli od strony Hebronu. Wydaje się to bardzo prawdopodobne, bo tędy wiodła najkrótsza droga, która wieńczyła przemarsz przez pustynię i umożliwiała spełnienie się Bożej obietnicy. Dwunastu mężczyzn, wybranych po jednym z każdego pokolenia, posłano na rekonesans, którego celem było zbadanie Kanaanu (13,1-20). Polecenie, jakie otrzymali, nie pozostawia żadnych wątpliwości, że chodziło o rozeznanie, które miało poprzedzić spodziewane zmagania militarne. Po czterdziestu dniach wywiadowcy wracają, przynosząc na drągu gałąź krzewu winnego wraz z winogronami, a także jabłka granatu i figi (ww. 21-25). Ten motyw pojawia się do dzisiaj w symbolice popularnej w Izraelu. Był to pierwszy kontakt wyzwolonych z Egiptu Izraelitów z Ziemią Obiecaną, udany i pełen nadziei na przyszłość, zachęcający do kontynuowania trudów podróży i podjęcia walki o przejęcie tej ziemi na własność
Ale podniosły nastrój został natychmiast zburzony; zamiast radości zakrada się rozczarowanie, strach i zwątpienie (ww. 26-29). Na nic zdają się słowa Kaleba, który sprzeciwia się ponurym wieściom (ww. 30-33). Reakcja ludu nie odbiega od postawy, której wielokrotnie dawano wcześniej wyraz: podniósł się płacz i szemranie przeciw Mojżeszowi i Aaronowi, połączone z żądaniem wyboru nowego wodza o powrotu do Egiptu (14,1-5). Gdyby do tego doszło wszystko, czego Mojżesz dokonał, poszłoby na marne. Ten bunt chce unicestwić wyzwolenie opisane na kartach Księgi Wyjścia, w Księdze Kapłańskiej oraz w pierwszej części Księgi Liczb. Było to nieposłuszeństwo tak ogromne, iż oznaczało katastrofę całego Bożego planu zbawienia. Bezskuteczne pozostały zapewnienia Jozuego i Kaleba, iż ten wspaniały kraj na pewno zostanie zdobyty (ww. 6-9).
W krytycznej chwili interweniuje sam Bóg. Rozpoczyna od niezwykłej oferty złożonej Mojżeszowi (ww. 10-12), który otrzymuje propozycję stania się nowym Abrahamem. Całe wywodzące się od Abrahama potomstwo miało zostać zgładzone, natomiast Mojżesz stałby się protoplastą nowego narodu. Bunt na pustyni Paran nie był więc zwyczajnym buntem przeciw Mojżeszowi, lecz całkowitą apostazją względem Boga, znacznie gorszą, niż grzech złotego cielca. Skoro cały Boży plan zbawienia mógłby zostać przekreślony, Bóg daje z mocą poznać, że do Niego należy w historii ostatnie słowo.
Oferta Boga spotyka się z gwałtownym sprzeciwem Mojżesza (ww. 13-19). Śmierć na pustyni stałaby się powodem do szyderstwa i kpin ze strony sąsiednich ludów, które powiedzą: „Pan nie mógł sprawić, by ten naród wszedł do kraju, który mu poprzysiągł i dlatego ich wytracił na pustyni” (w. 16). Takie rozwiązanie obróciłoby się przeciw Bogu! Mojżesz nie chce też swojej wielkości kosztem śmierci współplemieńców. Jest prawdziwym przywódcą, a to znaczy, że myśli w kategoriach dobra dla własnego narodu. To bardzo pouczający epizod, który pokazuje, na czym polegają zadania i rola prawdziwego przywódcy. Tekst Lb 14 stanowi w pewnym sensie kulminację Pięcioksięgu i świadczy, kim stał się Mojżesz w trakcie w trakcie epopei wybawienia z Egiptu i drogi przez pustynię.
Po występku złotego cielca Bóg przebaczył ludowi jego winę. Ale teraz odstępstwo było znacznie większe (ww. 20-35), a zatem i wyrok Boży brzmi inaczej. Żaden z tych, którzy wzgardzili Bogiem, nie ujrzy kraju, który obiecał On ich praojcom. Grzeszne pokolenie musi wyginąć, aby zaistniał nowy początek. Z dorosłych ludzi wejdą do Kanaanu jedynie dwaj wierni wywiadowcy - Jozue i Kaleb, reszta wymrze na pustyni. Dopiero nowe pokolenie, dzieci buntowników, doczeka się spełnienia obietnicy. Czterdzieści dni, w których wywiadowcy oglądali bogactwa Kanaanu, zamieni się w czterdzieści lat, podczas których wymrze pokolenie buntowników, pozostawiając swoje dzieci. Wymrą wszyscy, którzy zostali spisani w wieku od dwudziestu lat wzwyż (Lb 2). Zakończenie Bożego wyroku należy do najbardziej dosadnych fragmentów całego Pięcioksięgu: „Zaprawdę, w ten sposób postąpię z tą zgrają, która się zebrała przeciw Mnie. Na tej pustyni zniszczeją i tutaj pomrą” (w. 35). Nastrój tego zdania przypomina atmosferę przed nastaniem potopu.
Jednak i w tym najczarniejszym momencie epopei wyjścia z Egiptu nie zabrakło oznak nadziei. Do kraju obiecanego ojcom wejdą Jozue i Kaleb. Wierność Bogu zawsze się opłaci. Także dzieci buntowników przekonają się o wierności Boga i staną się świadkami Jego mocy. Dziesięciu wywiadowców, którzy sprzeniewierzyli się Bogu i jego misji, zostało ukaranych natychmiastową śmiercią (ww. 36-38). Stanowi ona zapowiedź losu, jaki czeka na pustyni wszystkich dorosłych Izraelitów. Wprawdzie część ludu nabrała nagłej ochoty do podróży i chciała odwrócić wyrok Boży, ale to się nie udało (ww. 40-45). Zaczęły się urzeczywistniać słowa Pana świadczące, iż pokolenie niewoli nie jest w stanie podjąć wyzwań wynikających z wolności.
Składanie ofiar i bunt lewitów (Lb 15,1 - 17,15)
Po opowiadaniu o wywiadowcach, którzy sprzeniewierzyli się swojej misji, buncie Izraelitów oraz surowym ukaraniu ich, przez Boga następuje Lb 15 o charakterze legislacyjnym (prawodawczym). Pozornie stanowi wtręt do narracyjnego tworzywa tej części Księgi Liczb, bo po nim znowu następuje opowiadanie o kolejnych buntach. Ale zawartość Lb 15 sprawia, że jest kontynuacją i rozwinięciem nadziei widocznej pod koniec poprzedniego rozdziału. Fakt, iż dzieci, a także Jozue i Kaleb, wejdą do Kanaanu, usprawiedliwia szczegółowe regulacje dotyczące przyszłych obowiązków składania ofiar Bogu. Takie rozporządzenia potwierdzają, że przejęcie Ziemi Obiecanej na własność to jedynie kwestia czasu i należy się do niego odpowiednio przygotować.
Pierwszy fragment (ww. 1-16) dotyczy ofiar z pokarmów i płynów, następny (ww.17-21) z pierwocin chleba, kolejny (ww. 22-31) ofiar wynagradzających za grzechy nieuwagi i mimowolne występki, a potem następuje lakoniczny epizod z nawiązaniem do ukarania człowieka, który przekroczył przykazanie szabatowego odpoczynku (ww. 32-36). W takim następstwie widać stopniowanie: jedne ofiary mają charakter dobrowolny, inne stanowią wynagrodzenie za przypadkowe występki, które pociągają za sobą mniejsze konsekwencje; natomiast pewne grzechy są popełniane świadomie i z premedytacją, a wtedy kara musi być znacznie surowsza. Tak było z naruszeniem szabatu, którego przestrzeganie miało odróżniać Izraelitów od innych narodów.
Silnie podkreślane zalecenie dotyczy noszenia na krajach szat frędzli, nazywanych filakteriami (ww. 37-41). Mają one przypominać o Bożych przykazaniach. Tekst zalecający ich noszenie stał się integralną częścią podstawowej modlitwy żydowskiej, znanej jako Šma. Obowiązek noszenia filakterii to nie tylko wymóg postawiony ludowi, który ma wejść do Ziemi Obiecanej, lecz obowiązek dotyczący wszystkich pokoleń. Bóg wymaga od nich więcej niż od praojców, którzy wyszli z Egiptu, zaś przestrzeganie przykazań otrzymanych na Synaju ma być gwarancją wierności Bogu. Filakterie stają się integralnym składnikiem tradycji, ta natomiast polega na pamięci i potrzebuje wyrażających ją widzialnych znaków. Tekst Lb 15 wyznacza zatem przejście od narracji o pokoleniu wyjścia z Egiptu do opowiadania o pokoleniu nowym, zrodzonym na pustyni i przygotowującym się do urzeczywistnienia obietnic Bożych. Pomyślność Izraelitów zależy od wierności Bogu, ta zaś wymaga określonych regulacji i oznak, które zewnętrznie świadczą o przynależności do narodu Bożego wybrania.
Tajniki ludzkiego wnętrza są niezgłębione. Wszystko, co przeżyli Izraelici, nie wystarczyło, by powstrzymać ich przed nowymi zwątpieniami i buntami. Na czele kolejnego stanęli Korach, Datan i Abiram, którym udało się pozyskać dwustu pięćdziesięciu wspólników (16,1-15). Zarzucili Mojżeszowi, że uzurpuje sobie należne wszystkim przywileje i zasługi (w. 3). Korach pochodził z plemienia Lewiego, jego bunt zaś oznacza sprzeciw lewitów wobec Aarona i jego potomków, czyli wobec kapłanów. Jest to wykroczenie przeciw porządkowi ustalonemu na początku Księgi Liczb. Korach i jego zwolennicy tylko pozornie zabiegają o dobro wszystkich. W gruncie rzeczy za zasłoną ich słów kryje się dążenie do odsunięcia Mojżesza i zajęcia jego miejsca. Być może mają nadzieję, że mogłoby to odwrócić wyrok Boży o śmierci występnego pokolenia na pustyni i przyspieszyć wejście do Kanaanu, którego perspektywa stała się odleglejsza niż kiedykolwiek przedtem. Bunt przeradza się w otwartą polemikę z Mojżeszem, po mistrzowsku ujętą w ww. 5-15. Rychło staje się jasne, że to nie Mojżesz, lecz buntownicy posunęli się za daleko. Korach powinien zadowolić się tym, co otrzymał od Boga, to znaczy wyróżnieniem polegającym na możliwości służenia Mu. Buntownicy posługują się słowami Mojżesza, aby podać w wątpliwość zasadność jego misji i rolę we wspólnocie. Sprzeciw osiąga swój zenit wtedy, gdy odrzucają jego autorytet i domagając się dla siebie godności kapłańskiej hardo odpowiadają na wezwanie do stawienia się przed Mojżeszem: „Nie przyjdziemy!" (w. 14).
Bunt Koracha i jego wspólników był kolejnym buntem przeciw Bogu. Gdy Mojżesz nie mógł już nic wskórać, Bóg przejął załatwienie tej sprawy (16,16-35). Skoro Korach, Datan i Abiram chcą być kapłanami, powinni przejść próbę sprawowania czynności kapłańskich. W istocie będzie to próba wykazania, czy kapłaństwo i jego powinności są sprawą „demokracji", czy też są związane z wyborem pewnych ludzi przez Boga. Ten tekst Księgi Liczb stanowi ważny przyczynek do starotestamentowej - i szerzej biblijnej - teologii kapłaństwa. Również tym razem Mojżesz nie dopuszcza do tego, by nieszczęście spadło na cały lud, i chcą; ograniczyć rozmiary: kary Bożej wyłącznie do tych, którzy zgrzeszyli (w; 22). Korach, Datan i Abiram zostają oddzieleni od reszty Izraelitów i ponoszą surowe konsekwencje swego buntu. Kara była straszliwa: „Ziemią otworzyła swoją paszczę i pochłonęła ich razem z ich rodzinami, jak również ludzi, którzy połączyli się z Korachem, wraz z całym ich majątkiem. Wpadli razem ze wszystkim, co do nich należało, żywcem do Szeolu, a ziemia zamknęła się nad nimi. Tak znikli spośród społeczności" (ww. 32-33).
Rebelia lewitów, którzy chcieli przywłaszczyć sobie możliwość sprawowania kultu oraz składania ofiar, zakończyła się ogniem, który strawił ich, a nie ich ofiary. Został ocalony autorytet Mojżesza oraz istota kapłaństwa wywodzącego się od Aarona. Aczkolwiek w przyszłości, również po osiedleniu się Izraelitów w Kanaanie, nie zabraknie przykładów podobnego uzurpowania sobie przywilejów należnych wyłącznie kapłanom, epizod z Korachem stanie się przestrogą przed sięganiem po godność i czynności zastrzeżone dla tych, których Bóg wybrał. Chociaż cały Jud jest zobowiązany do składania czci Bogu, to w uroczysty sposób powinien to czynić poprzez swoich przedstawicieli.
Cały ten epizod zamyka polecenie zebrania miedzianych kadzielnic użytych przez Koracha i wspólników i przekucia ich na pokrywę na ołtarz, na którym mają być składane ofiary (17,1-15). Będzie to „przypomnienie dla Izraelitów, by nikt niepowołany, kto nie należy do potomstwa Aarona, nie ważył się zbliżać celem spalenia kadzidła przed Panem, „aby nie stało się z nim to, co stało się z Korachem i jego zgrają” (w.5). Ale znowu nie zapobiegło to szemraniu ludu (17,6-15) oskarżającego Mojżesza i Aarona o odpowiedzialność za śmierć Koracha i jego zwolenników. Gdy Bóg postanawia dokonać sądu, Mojżesz, kolejny raz skutecznie wstawia się za ludem, co ograniczyło liczebność ofiar plagi, jaka wybuchła, do czternastu tysięcy siedmiuset osób, W dziele ocalenia pobratymców miał swój udział także Aaron, który dokonując obrzędu przebłagania uwiarygodnił wobec ludu swoje posłannictwo.
Pokolenie niewoli i pokolenie wolności (Lb 17,16 - 19,22)
Bunt Koracha i jego zwolenników, aczkolwiek surowo ukarany, pozostawił trwałe piętno w świadomości Izraelitów. Odtąd ponawiały się żądania daleko posuniętej „demokratyzacji" życia oraz kwestionowanie autorytetu Mojżesza j Aarona. Wprawdzie Bóg odrzucił lewitów, którzy uzurpowali sobie czynności kapłańskie, ale widocznie to nie wyjaśniało wszystkiego, skoro kolejny epizod miał ponownie uwiarygodnić Aarona i jego miejsce w społeczności wierzących. Pozycja Aarona pochodzi z wyraźnego wyboru Boga i dlatego nie wolno jej lekceważyć ani się mu sprzeciwiać.
W opowiadaniu Lb 17,16-26 inicjatywa należy do Boga. Mojżesz ma zebrać po jednej lasce od każdego pokolenia, na lasce pokolenia Lewiego wypisać imię Aarona i złożyć wszystkie laski w sanktuarium przed Arką Świadectwa. Nazajutrz okazało się, że suche drzewo migdałowe laski Aarona wypuściło pączki, zakwitło i wydało dojrzałe migdały. Miało to definitywnie położyć kres szemraniom i dowartościować kapłaństwo Aarona i jego potomków. Zwątpienie musiało być więc głębokie i powszechne, jeżeli potrzebne były tak radykalne środki. Laska złożona w sanktuarium stała się widzialnym znakiem woli Bożej. Według tradycji żydowskiej, aż do wygnania babilońskiego laska Aarona wraz z dwoma tablicami Przymierza była przechowywana w Miejscu Najświętszym świątyni jerozolimskiej. Wszczynane raz po raz bunty, paradoksalnie, potwierdziły pozycję Aarona i umocniły ją. Wyjątkowość jego kapłaństwa była odtąd przyjmowana jako coś oczywistego.
Z uwiarygodnieniem Mojżesza i Aarona przez Boga nie szło jednak w parze uznanie dla nich ze strony ludu. Izraelici byli coraz bardziej rozczarowani, a nawet rozgoryczeni, że giną na pustyni, z dala od Egiptu i Ziemi Obiecanej. Zapewne też coraz wyraźniej widzieli, że pustynia stanie się dla nich wszystkich cmentarzem. Bliskość Boga była postrzegana nie jako poręka bezpieczeństwa, ale jako zagrożenie. W tej sytuacji pojawia się nowy zarzut: „Oto giniemy! Jesteśmy zgubieni, wszyscy jesteśmy straceni! Ktokolwiek się zbliży do przybytku Pana, tak - kto tylko się zbliży - umiera. Czyż wyginiemy doszczętnie?" (w. 28). Zwątpienie osiąga swój szczyt. Teraz nawet Bóg jest postrzegany jako ktoś, kto nastaje na wędrowców pozostawionych samym sobie na pustyni.
W tym kontekście pojawia się fragment traktujący o odpowiedzialności kapłanów i posłudze lewitów (Lb 18). To właśnie oni są pośrednikami i narzędziami pojednania ludu z Bogiem (ww. 1-7). Aby mogło się to urzeczywistnić, należało zadbać o właściwe utrzymanie i uposażenie kapłanów. Ich powinnością była troska o wspólnotę i uchronienie jej przed karą należną wskutek zaciągnięcia winy. Zadanie lewitów polegało na pełnieniu służby w Namiocie Spotkania. Jedni i drudzy mieli zabezpieczyć świętość sanktuarium, to znaczy pilnie troszczyć się o nie i o ołtarz. Lewici, oddani Panu, to dar dla całego Izraela, co tłumaczy konieczność łożenia na ich utrzymanie.
Po zasadach ogólnych następują szczegółowe przepisy dotyczące udziału kapłanów w darach ofiarnych (ww. 8-19). Przypominają one rozporządzenia wyłożone w Kpł 6-7. Także lewici mają być odpowiednio uposażeni (ww. 20-24), co wynika z faktu, że całe pokolenie Lewiego po wejściu do Kanaanu nie będzie miało żadnego przydziału ziemi. O uposażeniu lewitów mówi się pomimo ich współuczestnictwa w poprzednich rebeliach. Zatem nawet występek nie przekreśla ani nie unicestwia darli Bożego wybrania. Człowiek bywa niewierny Bogu, ale Bóg jest wierny sobie. Następują przepisy dotyczące składania obowiązkowej dziesięciny z trzody, stada i płodów ziemi na rzecz lewitów, którzy z kolei muszą podzielić się nią z kapłanami (ww. 25-32). W ten sposób jeszcze raz podkreśla się podporządkowanie lewitów kapłanom. Wyraźne rozgraniczenie kompetencji i przywilejów ma na celu właściwe funkcjonowanie wspólnoty i ustrzeżenie jej przed nieszczęściami podobnymi do tych, jakie spadały na nią w przeszłości.
Tworzywo składające się na Księgę Liczb stanowi umiejętne połączenie materiałów narracyjnych z rozporządzeniami i przepisami regulującymi rozmaite aspekty życia narodu Bożego wybrania. Wiele takich połączeń i zestawień nasuwało się wskutek skojarzeń, co wskazuje, że teksty zostały poprzedzone tradycjami przekazywanymi ustnie. Po nawiązaniu do kapłanów i lewitów następuje tekst nazywany w tradycji żydowskiej para(h) aduma, czyli „czerwona jałówka” (Lb 19). Chociaż jest zagadkowy, nie pojawia się tutaj przypadkowo. Od chwili wyruszenia spod góry Synaj towarzyszą Izraelitom bunty i odstępstwa, które pociągają za sobą śmierć. Wielokrotnie wyniszczała ona obóz wędrowców, co nasuwa myśl o podjęciu odpowiednich kroków na wypadek nieczystości rytualnej zaciągniętej wskutek kontaktu ze zwłokami. Właśnie to tłumaczy obecność w tym miejscu rytuału „czerwonej jałówki".
Pochodzenie rytu nie jest znane. Młoda czerwona krowa powinna być wyprowadzona poza obóz, tam zabita oraz - przy zachowaniu ściśle określonej procedury - w całości spalona (ww. 1-10). Z popiołu należało sporządzić tzw. wodę oczyszczenia, używaną potem w celach rytualnych. Odrobiną krwi należało pokropić w stronę wejścia do sanktuarium. „Wóda oczyszczenia" była przewidziana do obrzędu oczyszczenia tych, którzy mieli jakikolwiek kontakt ze zwłokami (w. 11-22). Szczegółowe rozporządzenia rozstrzygają postępowanie w różnych konkretnych okolicznościach, zaś wszystko było kolejnym składnikiem troski o świętość sanktuarium i obozu Izraelitów. Mimo że pokolenie pustyni stopniowo wymiera, ci, którzy pozostaną przy życiu, czyli ich dzieci, powinni dołożyć wszelkich -starań, aby z należytym usposobieniem i we właściwy sposób dochować wierności Bogu. Kontakt ze zwłokami był postrzegany jako poważne zaciągnięcie nieczystości rytualnej. Z czasem, prawdopodobnie po wygnaniu babilońskim, starano się zmniejszyć do minimum zagrożenie przypadkowego zanieczyszczenia. Utrwalił się więc - wzmiankowany także na kartach Nowego Testamentu (zob. Mt 23, 27) - zwyczaj pobielania grobów, aby były one wystarczająco widoczne po to, by je omijać.
Stopniowo spełnia się wyrok Boży wydany po buncie związanym z epizodem z wywiadowcami, który groził unicestwieniem Bożego planu. Wędrówka przez pustynię odznacza się tajemniczą biegunowością: z jednej strony ci, którzy wyszli z Egiptu, lecz podali w wątpliwość sens swojego wyzwolenia, stopniowo wymierają i uświadamiają sobie, że pustynia staje się ich grobem. Z drugiej, są tworzone podwaliny pod nowe życie dla ich dzieci i potomków, którzy nie znają uciemiężenia niewoli i są w stanie podjąć wyzwania wolności. Jedni j drudzy żyją ze sobą i obok siebie, ale nieuchronnie dostrzegają odmienność swoich losów i przeznaczenia.
Śmierć Miriam i Aarona oraz zwątpienie Mojżesza (Lb 20,1-13)
Droga Izraelitów do Ziemi Obiecanej, naznaczona zwątpieniami i niewiarą, stawała się coraz bardziej usiana grobami buntowników. Czytelnik Księgi Liczb przyzwyczaja się do tego i widzi, że pokolenie niewoli nie jest w stanie podjąć wyzwań wolności. Jedynie Mojżesz trwał niezłomnie przy Bogu. Okazało się jednak, że nawet najwięksi charyzmatyczni przywódcy też ulegają pokusie zwątpienia. Ale skutki braku ufności z ich strony są znacznie bardziej dotkliwe niż skutki zwątpienia innych ludzi.
Tekst Lb 20 otwiera wzmianka o śmierci Miriam, siostry Mojżesza (w. 1), natomiast zamyka krótkie i podniosłe opowiadanie o śmierci Aarona (ww. 22-29). Pomiędzy nimi jest mowa o przegranej Mojżesza (ww. 2-13) i braku zgody na przejście Izraelitów przez terytorium Edomitów (ww. 14-21). Właśnie ten rozdział stanowi w pewnym sensie kulminację utrwalonej w Biblii pamięci o „pokoleniu pustyni", niezdolnym do podjęcia trudów związanych z przejęciem w posiadanie ziemi Kanaan.
Los Miriam, pogrzebanej w piaskach pustyni, stanowi przedsmak losu, jaki wkrótce czeka jej obydwu braci. Wzmianka o śmierci jest bardzo lakoniczna, może ze względu na fakt, iż niegdyś Miriam zbuntowała się przeciwko Mojżeszowi (Lb 12). Czytelnik Pięcioksięgu wie jednak, że to jej zawdzięczało swoje ocalenie niemowlę pozostawione w trzcinie na brzegach Nilu (Wj 2,1-10).
Epizod przedstawiony w Lb 20,2-13 jest jednym z najbardziej wymownych w całym Pięcioksięgu. O ile egzegeci żydowscy zawsze zwracali na niego baczną uwagę dociekając, dlaczego kara, jaka spotkała Mojżesza, była tak surowa, o-tyle komentatorzy chrześcijańscy byli nim mniej zainteresowani. Niesłusznie, bo tekst ten zawiera naukę, której nie wolno przeoczyć. Lud kolejny raz buntuje się przeciw Mojżeszowi i Aaronowi, czyli w gruncie rzeczy przeciw Bogu. Chodzi o wodę, której brak wielokrotnie dał się we znaki wędrowcom. Podobny epizod znajdujemy w Księdze Wyjścia 17,1-7. Wprawdzie część komentatorów jest zdania, że w obydwu tekstach chodzi o te samo wydarzenie, ale odwrotne przypuszczenie wydaje się równie wiarygodne: mamy do czynienia z podobnym przedstawieniem dwóch różnych wydarzeń. W opowiadaniu z Księgi Wyjścia cały nacisk został położony na troskę Boga o swój lud, który niedawno wyszedł z niewoli, zaś w opowiadaniu z Księgi Liczb wskazuje się na zwątpienie przywódcy, któremu udzielił się marazm duchowy pobratymców i ich niewiara w sens wybawienia z Egiptu.
Powód do buntu był taki sam jak kilkakrotnie przedtem: „Dlaczego wywiedliście nas z Egiptu i przyprowadziliście na to nędzne miejsce, gdzie nie można siać, nie ma drzew figowych, ani winorośli, ani drzewa granatowego, a nawet nie ma wody do picia?" (w. 5). Narzekanie pojawia się tak, jakby dotąd Izraelici nie doświadczyli żadnego znaku Bożej obecności i opieki,. Mojżesz i Aaron modlą się na osobności do Boga, ale tym razem nie znamy treści ich modlitwy. Bóg odpowiada poleceniem wyprowadzenia wody ze skały. Następuje zdanie kluczowe dla zrozumienia całego epizodu. Zabrawszy lud przed skałą Mojżesz zapytał: „Słuchajcie wy, buntownicy! Czy potrafimy z tej skały wyprowadzić dla was wodę?" (w. 10). Komentatorzy rozważają dwie możliwości. Pierwsza zwraca uwagę na to, że w słowach Mojżesza słychać zadufanie i pewność siebie: „czy m y potrafimy", w której nie ma polegania na Bogu i Jego mocy. Drugie wyjaśnienie utrzymuje, że stawiając głośno pytanie ludowi, Mojżesz stawiał je również samemu sobie, czyli zwątpił. Zaraz potem czytamy: „Następnie podniósł Mojżesz rękę i uderzył dwa razy laską w skałę” (w.11). Dwa razy, czyli o jeden raz za dużo! Niektórzy komentatorzy sądzą że w ogóle nie powinien był uderzać w skałę, nie było bowiem o tym mowy w Bożym poleceniu. Cała scena przypomina więc rozmowę Ewy z wężem, w której Ewa wyolbrzymiła Boże przykazanie mówiąc wężowi, że Bóg zabronił nie tylko spożywać owoc, lecz nawet dotykać drzewa poznania dobra i zła (Rdz 3,5). Samowola Mojżesza bądź jego zwątpienie jawnie kontrastują z posłuszeństwem, o którym tyle dobrego napisano w pierwszej części Księgi Liczb.
Wprawdzie woda wypłynęła i lud oraz jego stada napiły się do woli, ale Mojżesz i Aaron usłyszeli surowy wyrok: „Ponieważ Mi nie uwierzyliście i nie objawiliście mojej świętości wobec Izraelitów, dlatego wy nie wprowadzicie tego ludu do kraju, który im daję" (w. 12). Zatem także Mojżesz i Aaron stali się częścią buntowniczego pokolenia, które nie wejdzie do Ziemi Obiecanej. A chociaż nam wydaje się, że to chwilowe zwątpienie nie zasługiwało aż na taką karę, ten epizod uczy, iż od przywódców duchowych i religijnych Bóg wymaga znacznie więcej niż od przeciętnych ludzi, powierzonych ich trosce i pieczy.
Podróż na wschód od Morza Martwego w kierunku Jerycha
(Lb 20,14 -36,13)
Trudna wędrówka w kierunku Zajordania (Lb 20,14 -21,35)
Edomici, potomkowie Ezawa, brata Jakuba (Rdz 25,26; 31,1), odmówili Izraelitom zgody na przejście przez swoje terytorium (ww. 14-21). Potwierdziło to dawną wrogość, jaka istniała pomiędzy braćmi. Mimo zapewnień, iż podczas przejścia Izraelici uczynią wszystko, aby nie być ciężarem, utrudzeni wędrowcy musieli pójść dłuższą i trudniejszą drogą. Tak zwany Szlak Królewski, biegnący na wschód od Morza Martwego, jedna z najważniejszych dróg na Bliskim Wschodzie, pozostał dla nich niedostępny. Wygląda na to, iż nawiązując kontakty z Edomitami Izraelici znowu polegali na sobie. Być może chcieli zmienić plan Boży, który rozstrzygnął o ich losie. Odmowa ze strony edomickich pobratymców i ich zdecydowanie wroga postawa (w. 20) świadczą, że bez Bożej pomocy Izraelici nie są w stanie niczego dokonać. Tak uczą się pokory, a zarazem przygotowują do wejścia do Kanaanu.
Po tych znaczących niepowodzeniach umiera Aaron pierwszy izraelski arcykapłan (ww.22-29). Stało się to na pograniczu z Edomem, na południe od dzisiejszej Petry. Śmierć arcykapłana nastąpiła w niezwykle uroczystej oprawie, po czym Mojżesz natychmiast zadbał o sukcesję po nim. Miejsce Aarona zajął Eleazar, jego najstarszy syn. Ten moment można uznać za symboliczny początek nowego etapu dziejów Izraelitów. Wraz z podjęciem przez Eleazara misji kapłańskiej pojawia się element nadziei na przyszłość, a więc gwarancja, że dzieje ludu Bożego będą nadal trwały. Przez miesiąc lud opłakiwał Aarona, lecz zarazem miał już jego następcę, który przedłużał i zapewniał trwały kontakt z Bogiem.
Mimo zwątpień i porażek trwał nadal marsz Izraelitów ku Ziemi Obiecanej. Odnosi się wrażenie, że po śmierci Miriam i Aarona wydarzenia nabrały większego tempa, bo czas „pokolenia pustyni" dobiegał końca. Wejście do Kanaanu i objęcie go w posiadanie stawało się coraz bliższe i pewniejsze.
Przedsmak, zwycięstw, jakie czekały Izraelitów, znajdujemy w Lb 21,1-3, czyli w epizodzie z zajęciem Aradu - jednego z najbardziej wysuniętych na południe miast kananejskich. Mamy tu do czynienia z odwróceniem sytuacji z Lb 14,40-50. Król Aradu to agresor, który napadł na Izraelitów. Tym razem nie powtórzyli oni poprzedniego błędu i składając uroczystą przysięgę dali pełny wyraz ufności Bogu (w. 2). Posłuszeństwo przyniosło natychmiastowe rezultaty. Miasto zostało zdobyte i otrzymało nową nazwę: Chorma. Położone na południowych krańcach Kanaanu, nie stało się jednak punktem wypadowym dla wejścia do Ziemi Obiecanej.
Epizod z wężem miedzianym (Lb 21,4-9) należy do najbardziej znanych w całym Starym Testamencie. Rozpoczyna go wzmianka o buncie i szemraniu, takim samym jak to, o którym była mowa z Lb 11,4-6. W wyrzutach czynionych Bogu i Mojżeszowi nie chodziło wyłącznie o sprostanie doraźnym potrzebom, lecz o radykalne zakwestionowanie sensu uwolnienia z Egiptu f wędrówki przez pustynię., Za karę Bóg zesłał węże o jadzie palącym, które śmiertelnie kąsały ludzi. Buntownicy wyznają swój grzech i kolejny raz proszą Mojżesza o wstawiennictwo. Ratunkiem ma być sporządzenie miedzianego węża i umieszczenie go na wysokim palu: „Każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu" (w. 8). Na pustynnych obszarach Bliskiego Wschodu żyje mnóstwo wywołujących trwogę i śmiertelnie niebezpiecznych węży. Stwierdzamy niezwykłe odwrócenie perspektywy: zawieszony na palu wąż musiał być widoczny z każdego miejsca w obozie Izraelitów. Sens epizodu jest przejrzysty: nadzwyczajny sposób odzyskania zdrowia nie zależał w żadnym wypadku od magicznego zabobonu, ale od całkowitego zaufania Bogu. To Jego moc skutecznie przywracała zdrowie. Wydarzenie to doczekało się dłuższego objaśnienia w napisanej pod koniec ery przedchrześcijańskiej Księdze Mądrości (165-14) i zostało podjęte w Nowym Testamencie (J 3,14-15).
Kolejne wersety (ww. 10-20) wyszczególniają etapy drogi w kierunku Zajordania. Aczkolwiek nie znamy dokładnej lokalizacji wszystkich wzmiankowanych w tekście miejscowości, wiadomo, że chodzi o rejon na wschód od Morza Martwego. Mimo okrężnej drogi cel staje się coraz bliższy.
W w. 14 jest wzmiankowana „Księga Wojen Pana", o której nie wiemy nic więcej. Bardzo możliwe, iż był to pradawny zbiór pieśni wojennych, które towarzyszyły Izraelitom w konfrontacjach z okolicznymi wrogami. Wskazuje na to fragment starożytnego poematu zachowany w w. 15, chociaż jego znaczenie nie jest jasne. Następny krótki fragment poetycki znajdujemy w ww. 17-18, znanych jako „Pieśń o źródle". Wyraża ona doskonale entuzjazm przemierzających pustynię wędrowców i karawan cieszących się z dotarcia do źródlanej wody. Zawsze była to znakomita sposobność do modlitwy i dziękczynienia Bogu. Jedna i druga pieśń odzwierciedla potrzeby i nastroje pustynnych wędrowców. Umieszczenie ich w kontekście licznych nazw miejscowości wyznaczających poszczególne etapy drogi świadczy, że chodzi o utrwalenie na piśmie wspomnień o wydarzeniach, które trwale zapadły w pamięć Izraelitów.
Druga połowa Lb 21 zawiera opowiadanie o zwycięskiej konfrontacji z Sichonem, królem Amorytów, oraz Ogiem, królem Baszanu (ww. 21-35). Sichon podbił i podporządkował sobie terytorium i ludność Moabu, kraju na południe od dzisiejszego Ammanu, stolicy Jordanii. Sądził, że Izraelici też staną się jego łatwym łupem. Odrzucił więc ich prośbę o pozwolenie na przejście przez podbite tereny, a nawet rozpoczął otwartą walkę. Został całkowicie pokonany, Izraelici zaś zajęli należące do niego miasta, wśród nich Cheszbon. Cały epizod przypomina wcześniejszy konflikt z Edomitami, o czym była mowa w Lb 20,14-21. Zwycięstwo nad Sichonem doczekało się upamiętnienia w pieśni przytoczonej w ww. 27-30. Jest to w gruncie rzeczy sarkastyczna kpina z moabickiego boga Kemosza (zob. 1Krl 11,7-33; 2Krl 23,13), który nie był w stanie pomóc swoim wyznawcom. Echa tej pieśni rozpoznajemy w Jr 48,45-46, a więc kilkaset lat po podboju Kanaanu. Po zajęciu kananejskiego miasta Arad jest to następne zwycięstwo Izraelitów stanowiące preludium do tego, co czekało ich w Ziemi Obiecanej. Zasadnicza nowość polega na tym, że część wędrowców zakończyła swoją podróż i osiadła (w. 31). Ma to związek z późniejszym przypisywaniem tych rejonów pokoleniom Rubena i Gada.
Ww. 32-35 przynoszą opowiadanie o kolejnym zwycięstwie, tym razem nad Ogiem, królem Baszanu. Był to żyzny region, położony na południe od Hermonu, czyli na wschód od Jeziora Galilejskiego. Jego zadufany w sobie władca Og udał się daleko na południe, aby stoczyć bitwę z Izraelitami. Lecz i teraz - dzięki Bożej obecności i pomocy - zwycięstwo było po ich stronie. Sednem tego fragmentu są słowa Boga do Mojżesza: „Nie lękaj się go!" (w. 34). Widać także, że Izraelici coraz wyraźniej postępują według reguł tzw. świętej wojny, do których należało między innymi całkowite wytępienie pokonanych wrogów. W ten sposób zajęli spore połacie Zajordania, które w przyszłości przypadną w udziale Rubenitom, Gadytom i połowie pokolenia Manassesa. Walki z Sichonem i Ogiem zostaną jeszcze raz przedstawione w Pwt 2,24 - 3,7, po czym nastąpi podział Zajordania (Pwt 3, 8-17).
Chociaż Izraelici wielokrotnie byli niewierni Bogu, Bóg pozostał wierny sobie i obietnicom danym patriarchom. Długa, bo ponad czterdziestoletnia wędrówka dobiega końca. Bóg urzeczywistnia, to, co niegdyś zapowiedział. Potomkowie Abrahama, Izaaka i Jakuba stanęli po drugiej stronie Jordanu, naprzeciw Jerycha. Ziemia Obiecana była już jak na dłoni.
Pogański prorok świadkiem opieki Boga nad Izraelitami (Lb 22 - 24)
Z chwilą gdy Izraelici stanęli u wrót Ziemi Obiecanej, przyspieszona akcja Księgi Liczb jakby zatrzymuje się. Następują trzy rozdziały, które bywają zaliczane do najbardziej zagadkowych w całej Biblii. Ich bohaterami są dwie postacie: Balaam, zawodowy prorok pogański, zatrudniany przez różne strony konfliktów do przeklinania przed bitwą przeciwników, oraz Balak, król Moabu. Profesja Balaama miała w starożytności ogromne znaczenie psychologiczne, często bowiem zdarzało się, że to właśnie słowa rozstrzygały o nastrojach wśród wojowników i wpływały na ostateczny rezultat bitwy czy wojny. Balak, który zwątpił w siłę swego wojska, postanawia wynająć zawodowego proroka, którego przekleństwa wypowiedziane przeciw Izraelitom miały dodać otuchy jego żołnierzom. Izraelici pozostają w cieniu tych wydarzeń, zupełnie nieświadomi ich przebiegu. W takich warunkach pomoc Boga była szczególnie potrzebna. Także i tym razem Bóg nie zawiódł pokładanych w Nim nadziei. Gdy przybyli do Balaama wysłańcy Balaka, pogański prorok nie zgodził się na podjęcie proponowanej mu misji (Lb 22,2-14). Dociekaniom, kim był Balaam, nie ma końca. Jedni komentatorzy widzą w nim maga i szarlatana; drudzy traktują go niemal jako świętego, który pozostawał pod wyraźnym wpływem Boga; jeszcze inni sugerują, że skoro każda religia zawiera w sobie ziarno Prawdy, więc i Balaam pozostawał w tajemniczym związku z prawdziwym Bogiem. Jest faktem, że pierwsza misja wysłańców Balaka była całkowicie nieudana.
Po niej następuje druga (ww. 15-35). Tym razem Boże polecenie różni się od poprzedniego. Balaam ma się udać do Balaka, ale powinien czynić jedynie to, czego Bóg od niego zażąda. W drodze do króla Moabu ma miejsce słynny epizod z oślicą. Balaam trzykrotnie uderzył nieposłuszne mu zwierzę, po czym oślica przemówiła do niego. Okazało się, że była bardziej czuła na obecność anioła Pańskiego aniżeli jej właściciel. Cały epizod można odczytywać jako dowód, że Bóg sam wybiera tych, przez których przemawia, i tak okazuje swoją wolę - nawet nie muszą to być ludzie. W historii egzegezy Pisma Świętego długo przyjmowano, iż wydarzenie przebiegło dokładnie tak, jak zostało opisane. W naszych czasach pojawiła się opinia, że chodzi tu o uzewnętrznienie wewnętrznych przeżyć Balaama. Wydaje się jednak, że mamy do czynienia z przypowieścią, podobną do tej, jakiej przykład stanowi Księga Jonasza. Zamiast debatować nad kwestią historyczności epizodu z oślicą Balaama, znacznie owocniej jest zwrócić uwagę na jego religijne przesłanie. Dzięki zachowaniu oślicy Balaam został ocalony. Nie zawsze więc powinniśmy polegać na sobie samych, bo i zwierzęta - jako stworzenia Boże - mogą być narzędziami przekazywania woli Boga.
Następuje trzeci, najdłuższy epizod (22,36 - 24,25), przedstawiający pobyt Balaama na dworze Balaka. Nazajutrz po powitaniu Balaam nakazuje złożyć ofiarę całopalną a potem trzykrotnie podejmuje nieudaną próbę przeklinania Izraelitów (23, 4-12.13-26 oraz 23,27 - 24,25). Mamy do czynienia z sytuacją, której przebieg przypomina epizod z oślicą. Jak oślica trzykrotnie doświadczyła Bożej obecności, tak Bóg trzykrotnie udaremnia Balaamowi wypowiedzenie przekleństw. Tak jak poprzednio, zawodowy prorok coraz bardziej się irytuje. Z jego irytacją idzie w parze gniew Balaka, który oczekiwał czegoś zupełnie innego niż wydarzenia, których był świadkiem. Obydwa wątki obrazowo podkreślają suwerenność Boga. Wskazują, że Bóg jest w stanie urzeczywistnić wszystkie swoje zamiary wbrew rozmaitym ludzkim rachubom i knowaniom.
Zamiast przekleństw, Balaam wypowiada błogosławieństwa Izraelitów. Pierwsze (23, 9-10) zapowiada, że naród, potomkowie Jakuba, których zgubę znowu ktoś zamierza, będą się różnić od innych narodów i staną się liczni jak proch ziemi. Mamy tutaj nawiązanie do religijnej i obyczajowej wyjątkowości Izraela, a także do wątku udzielonej Abrahamowi obietnicy potomstwa (Rdz 13, 16; 38,14). Wbrew zakusom Balaka, który - jak niegdyś faraon - chciał dokonać eksterminacji Izraelitów, Bóg spełnia obietnicę daną patriarchom.
Drugie błogosławieństwo Balaama (23,21-24) nawiązuje do wyjścia z Egiptu i wątku życiodajnej obecności Boga, której nikt nie zdoła przeszkodzić ani udaremnić. Aczkolwiek Izraelici wielokrotnie grzeszyli, Bóg uchronił ich jednak przed całkowitą apostazją. Nie opuścił ich więc ani nie wydał na pastwę ich nieprzyjaciół. Raz jeszcze występują subtelne aluzje do obietnic danych patriarchom (Rdz 12,3; 26,3; 28,15). Obecność Izraelitów za Jordanem, naprzeciw Jerycha, nie jest dziełem przypadku i nie będzie bezużyteczna. Już nie tylko oni sami, lecz i ich pogańscy sąsiedzi odczytują dzieje wędrówki jako widoczny znak przychylności i wsparcia ze strony Boga.
Trzecie błogosławieństwo Balaama (24,3-9) zapowiada rychłe zwycięstwo Izraelitów nad ich wrogami oraz czas pokoju i pomyślności. Podziw wyraża się we wzniosłym poetyckim języku, opisującym piękno Ziemi Obiecanej oraz pomyślność jej izraelskich mieszkańców.
Zagniewany Balak nie ukrywa zaskoczenia i rozgoryczenia z powodu tych nieoczekiwanych wypowiedzi, po czym następuje wyrocznia o wyraźnym zabarwieniu mesjańskim (ww. 15-19). Obraz nawiązuje do tajemniczego Mesjasza, nazywanego tutaj „Gwiazdą z Jakuba". Jego przyjście będzie oznaczało bezpieczeństwo dla Izraela, polegające na uwolnieniu spod jarzma okolicznych wrogów. Spełnienie tej zapowiedzi upatrywano w rządach króla Dawida. W późniejszych stuleciach coraz intensywniej oczekiwano jednak „nowego Dawida", przez co oczekiwania i napięcie mesjańskie jeszcze bardziej się wzmagały.
Pod koniec następują wyrocznie: przeciw Amalekitom (w. 20), Kenitom (ww. 21-22) i kilku innym ludom i narodom (ww. 23-24). Amalekici zamieszkiwali obrzeża pustyni, zaś Izraelici zmagali się z nimi za rządów swojego pierwszego króla, Saula (1 Sm 15,1-7). Kenici mieszkali na zachodnim brzegu Morza Martwego, w okolicach En-Gedi. Aszszur to nie nazwa Asyrii (chociaż później tekst bywał tak rozumiany), lecz jednego z lokalnych szczepów kananejskich.
Cykl opowiadań o Balaamie i Balaku wieńczy narrację o wymierającym „pokoleniu pustyni" i zapowiada perspektywy nowe, związane z potomkami, którzy posiądą Ziemię Obiecaną. Świadkiem przemożnej potęgi Boga jest - i to wbrew sobie - prorok pogański. Ma to wątpiących dotąd Izraelitów ostatecznie utwierdzić w pewności co do zdobycia kraju, do którego dotarli, aby go posiąść.
„Przyszli do Baal-Peor i oddali się hańbie" (Lb 25)
Wątki wierności Boga i niewierności Izraelitów przeplatają się w Księdze Liczb nieustannie. Bóg jest wierny obietnicom udzielonym patriarchom, a następnie zapewnieniom swojej wspomagającej obecności przy Mojżeszu i jego ludzie podczas wyjścia z Egiptu i przejścia przez pustynię. Natomiast Izraelici wciąż podważają sens dokonanego wybawienia, ponawiając szemrania i bunty, które mogły doprowadzić do przekreślenia wszystkiego, czego Bóg dokonał. Ta narracja nie tylko odtwarza przebieg epopei Wyjścia, lecz dla późniejszych pokoleń stanowi poważne ostrzeżenie przed podobną niewdzięcznością.
Gdy Izraelici stanęli po drugiej stronie Jordanu, Bóg jeszcze raz daje dowody swojej życiodajnej obecności, o czym świadczy opowiadanie o Balaku, królu Moabu, który na próżno nakłaniał pogańskiego proroka Balaama do złorzeczenia Izraelitom. Wydawać by się mogło, że teraz już nic nie stoi na przeszkodzie do urzeczywistnienia się Bożej obietnicy wejścia do Kanaanu i objęcia go w posiadanie. Ale właśnie w tym miejscu pojawia się epizod, który wskazuje, że istnieje coś, co może unicestwić wszystkie dotychczasowe osiągnięcia i uniemożliwić wspaniałą przyszłość, a mianowicie kolejna niewierność Izraelitów.
Występek, o którym opowiada początek Lb 25, polega na dwojakim cudzołóstwie. Z jednej strony jest to grzech, jakiego dopuścił się lud współżyjąc z kobietami moabickimi, natomiast z drugiej chodzi o apostazję (odstępstwo) wobec Boga, polegającą na uczestnictwie w składaniu ofiar bożkom pogańskim. W epizodzie z Balaamem nawet oślica uznała obecność i działanie Boga. Nie można tego powiedzieć o Izraelitach, którzy w decydującej chwili wkroczenia do Kanaanu znowu sprzeniewierzyli się Bogu. Zamiast silnej nadziei na przyszłość, ulegli doraźnym żądzom. Wyniesiona z Egiptu mentalność niewolników sprawia, że liczy się wyłącznie to, co jest dzisiaj.
Nierząd z Moabitkami i udział w ofiarach składanych ich bożkom rychło przeobraził się w trwałą postawę, skoro „Izrael przylgnął do Baal-Peora" (w. 3). Zło jest zaraźliwe i nigdy nie poprzestaje na małym. Baal-Peor to moabicki bożek czczony na górze Peor. Aczkolwiek pojawiają się domysły, że może to być inna nazwa Kemosza, głównego moabickiego bóstwa, nie ulega wątpliwości, że chodzi o występek polegający na oddawaniu się kultom płodności. Ich częścią była rozpusta, której nadawano wymiar religijny. Tego rodzaju występki były później wielokrotnie piętnowane przez proroków, bo zawsze stanowiły ogromne zagrożenie dla religijnej i narodowej tożsamości ludu Bożego. Reakcja Boga i Mojżesza wskazuje na ciężar gatunkowy tego, co się stało. Ci, którzy dopuścili się występku, zostali publicznie powieszeni, co miało stanowić akt zadośćuczynienia Bogu i ostrzeżenia dla innych. W tym kontekście pojawia się wzmianka o sędziach (w. 5), którzy stali się narzędziami przywracania Bożej sprawiedliwości. Jest to wstęp do roli, jaką spełniali w późniejszym okresie, co zostało opisane na kartach Księgi Sędziów.
Ani powaga występku, ani surowość kary nie zapobiegły dalszym nadużyciom (ww. 6-9). Izraelita imieniem Zimri (w. 14) przyprowadził kobietę madianicką imieniem Kozbi (w. 15) i udał się z nią do namiotu, gdzie współżyli ze sobą. Działo się to w czasie, gdy lud opłakiwał odstępstwo i śmierć ukaranych. Tym razem narzędziem kary Bożej stał się kapłan Pinchas. Po przykładnym ukaraniu obojga winnych ustała kara śmierci, której ofiarą padło dwadzieścia cztery tysiące Izraelitów. Jej rozmiary nawiązują do wcześniejszych kar, które spadały wtedy, gdy byli niewierni Bogu (Lb 11,33; 14,37; 16,35). Można domniemywać, że była to już reszta krnąbrnego pokolenia pustyni, które poczynając od otrzymania przykazań u stóp Synaju aż po postój naprzeciw Jerycha nie zdołało się nauczyć podejmowania wyzwań wolności.
Epizod z niewiernością zamykają dwie konkluzje. Jedna to uprawomocnienie Pinchasa i jego rodu jako kapłana (ww. 10-13). W dziejach biblijnego Izraela dochodziło zapewne nie raz do kwestionowania autorytetu kapłańskiego rodu, zaś opowiadanie o Pinchasie jako mścicielu prawa Bożego miało uwierzytelnić roszczenia jego potomków do sprawowania w funkcji kapłańskich. Druga konkluzja dotyczy stosunku Izraelitów do Madianitów (ww. 14-18), a jej sedno stanowi rygorystyczne polecenie: „Jak z wrogiem obchodź się z Madianitami i wyniszcz ich" (w. 17). Moabici i Madianici byli bliskimi sąsiadami Izraelitów po ich wejściu do Ziemi Obiecanej. W takim spojrzeniu widać wyraźnie wolę całkowitego odgraniczenia się od pogańskich sąsiadów. Zbytnia zażyłość z nimi groziła asymilacją i synkretyzmem religijnym. Jedno i drugie zagrożenie dało o sobie znać nie tylko podczas przejścia przez pustynię, lecz i później, zwłaszcza po powrocie z wygnania babilońskiego. Okazało się wtedy, że wielu Izraelitów pojęło za żony kobiety pogańskie i za ich namową uległo obcym wpływom religijnym. Właśnie to stało się powodem drastycznych reform, jakie w połowie V wieku przed Chr. podjął namiestnik Nehemiasz i kapłan Ezdrasz.
Nierząd i bałwochwalstwo uprawiane w pobliżu góry Peor stało się w pamięci Izraelitów początkiem ich niewierności w Zajordaniu, a następnie w Ziemi Obiecanej. W takim duchu przypominał o nim żyjący w drugiej połowie VIII w. przed Chr. prorok Ozeasz:
„Jak winne grona na pustyni,
tak Izraela znalazłem.
Jak na pierwszy owoc figowego drzewa,
tak na waszych przodków patrzyłem.
Ale przyszli do Baal-Peor i oddali się hańbie
i stali się wstrętni jak to, co kochali" (Oz 9,10).
Występek ten utkwił głęboko w zbiorowej pamięci biblijnego Izraela zapewne z powodu związanej z nim banalności zła. W tak węzłowej dla przyszłości chwili stało się jasne, że stale istnieje niebezpieczeństwo apostazji i zła. Apostazja nie rodzi się od razu, lecz zaczyna się od moralnych uchybień i grzechów. A kiedy ludzie przyzwyczają się do złego sposobu życia, wtedy dorabiają sobie ideologię, która jest niczym innym jak sprzeniewierzeniem się Bogu.
Epizod w Szittim, około 15 km na południowy wschód od Jerycha, zamyka narrację o pokoleniu pustyni. Wszystko, co następuje dalej, wyznacza ramy życia nowego pokolenia. Występki i losy ojców powinny być dla niego wymownym pouczeniem i ostrzeżeniem.
Nowy spis Izraelitów i wyznaczenie następcy Mojżesza (Lb 26 - 27)
Podróż Izraelitów spod Synaju do granic Ziemi Obiecanej trwała prawie 40 lat. W tym czasie wymarło pokolenie buntowników, którzy nie chcieli uznać wspomagającej obecności Boga. Spisani pod Synajem (Lb 1-2), otrzymali wyznaczone sobie powinności i obowiązki (Lb 3-4). Odpowiednie rozporządzenia miały strzec świętości obozu Izraelitów (Lb 5-6), co w połączeniu ze sprawowaniem kultu stanowiło wyraz posłuszeństwa Bogu (Lb 7,1 - 10,10). Niestety, droga przez pustynię stanowiła pasmo zwątpienia i buntów. Pokolenie pustyni stopniowo wymierało, nie osiągając celu podróży. Nie wynika stąd jednak, że Boże obietnice miały pozostać niespełnione. To, co nie udało się pokoleniu niewolników wyprowadzonych z Egiptu, miało się stać udziałem ich dzieci oraz wywodzącego się od nich potomstwa.
Tekst Lb 26 stanowi swoisty odpowiednik pierwszych dwóch rozdziałów tej księgi (Lb 1-2). Zresztą wszystko, co następuje do końca Księgi Liczb, jest w dużym stopniu paralelne do jej dotychczasowej części. Pierwszy spis objął dorosłych, którzy mieli się zmagać z niebezpieczeństwami i pokusami drogi przez pustynię. W chwili, gdy rozpoczynali swoją wędrówkę, nie byli ich świadomi. Pokolenie synów, było znacznie bogatsze w doświadczenia1, aniżeli pokolenie ojców. Nowy spis (Lb 26,1-56),podobnie jak pierwszy, objął wszystkich mężczyzn powyżej dwudziestego roku życia, „zdolnych do walki". To dopowiedzenie świadczy, że dar Ziemi Obiecanej nie urzeczywistni się bez wysiłku. Zarówno styl wykazu, jak i kolejność wyliczania poszczególnych pokoleń są podobne. Można więc wnosić, że wyraźnym zamiarem Księgi Liczb jest podkreślenie, iż tym razem chodzi o prawdziwie nowy początek. Cierpliwie wylicza się rody Rubena, Symeona, Gada, Judy, Issachara, Zabulona, Manassesa, Efraima, Józefa i Beniamina, Dana, Asera i Neftalego. Niemal za każdym razem wykaz jest bardziej rozbudowany niż w pierwszych rozdziałach Księgi Liczb, ponieważ wyszczególnia się większą liczbę rodów. Znajduje w tym wyraz przekonanie, że wraz z upływem czasu nastąpił pokoleniowy rozrost synów Izraela. Także imiona przywódców są zupełnie nowe. Nie było ich wcześniej, z czego wniosek, że mamy do czynienia z całkowicie nową sytuacją, wynikającą ze zmiany pokoleniowej.
W porównaniu z ogólną liczbą 603 550 Izraelitów, którzy wyszli spod Synaju, naprzeciw Jerycha stanęło 601 730 osób. Pozostawiając na boku dociekania historyków co do faktycznej liczebności (mamy tutaj bowiem cyfry symboliczne), należy zauważyć, że pomimo wielu niewierności i kar nastąpił bardzo niewielki spadek ogólnej liczby Izraelitów - o 1 820 osób. Bóg stał niezachwianie na straży integralności swojego narodu. Miejsce tych, którzy okazali się niewierni, zajęli inni, bo Bóg nie pozwala na zniweczenie swoich planów.
Nowy wykaz ma na celu coś więcej niż porównanie liczebności pokolenia synów z pokoleniem ojców. Chodzi również o ustalenia, które miały posłużyć do właściwego podziału kraju pomiędzy poszczególne pokolenia. Im liczniejsze pokolenie, tym przydział ziemi musiał być większy (w. 54). Dostrzegamy w tym znamienne przesunięcie akcentu: pierwszy wykaz (Lb 1-2) wyszczególniał ludzi zdolnych do podjęcia walki, teraz chodzi o ludzi zdolnych do skutecznego przejęcia kraju w posiadanie.
Następuje (ww. 57-65) paralelny do Lb 3-4 spis Lewitów. O ile z innych pokoleń pozostali przy życiu tylko Jozue i Kaleb, o tyle większość Lewitów uniknęła surowych kar, ponieważ nie brała udziału w ponawiających się odstępstwach. Ich całkowita liczba (podana w Lb 3,34) wynosiła 22 000 osób. Teraz, czyli 38 lat później, niewiele się zmieniła i wynosiła 23 000. Nowy spis Izraelitów wieńczy konkluzja: „To byli ludzie, których spisał Mojżesz i kapłan Eleazar na równinach Moabu w pobliżu Jordanu, naprzeciw Jerycha. Pośród nich nie było nikogo z tych, których spisali Mojżesz i Aaron, gdy dokonywali spisu Izraelitów na pustyni Synaj. Rzekł im bowiem Pan, że umrą na pustyni i nie zostanie z nich żaden oprócz Kaleba, syna Jefunnego, i Jozuego, syna Nuna" (ww. 63-65).
Ziemia, która miała być przydzielona poszczególnym pokoleniom, powinna w należących do nich rodach przechodzić z ojca na syna. Pojawił się jednak pewien problem (26,33-34). Selochfad z pokolenia Manassesa nie miał synów, a jedynie córki. Tekst Lb 27,1-11 reguluje więc sprawę wyposażenia „córek dziedziczących". Miały one, w zastępstwie synów, otrzymywać część, która by na nich przypadała. Tak znalazła wyraz, znana również w znacznie późniejszym prawodawstwie-europejskim, zasada precedensu. Ta potwierdzała rolę kobiety w starożytnym społeczeństwie izraelskim.
Za zmianą pokoleniową poszła zmiana przywódcy (27,12-23). Mojżesz zobaczy Kanaan, ale do niego nie wejdzie (por. 20,1-13). Prosi więc Boga o swojego następcę, aby powierzony mu lud nie był jak stado bez pasterza" (w. 17). Prośba została wysłuchana i następcą Mojżesza został Jozue, jeden z dwóch wiernych wywiadowców, którzy przekonywali wątpiący lud o potrzebie wejścia do Kanaanu. Jozue wcześniej występował kilkakrotnie u boku Mojżesza. Teraz otrzymał część władzy jemu należnej: o ile Mojżesz rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz", o tyle Jozue będzie musiał radzić się Boga pośrednio, to znaczy poprzez tzw. urim i tummim (Wj 28,30; 1 Sm 28,6). Wraz z odejściem Mojżesza zamknie się wyjątkowy okres w dziejach biblijnego Izraela, kiedy to Bóg był w nich w szczególny sposób obecny. Tak obserwujemy znamienne zerwanie, a zarazem charakterystyczną ciągłość. Jej wyraz stanowi gest nałożenia rąk (w. 23). Ta starodawna ceremonia (por. Rdz 48,14; Kpł 1,4), podjęta także w Nowym Testamencie (1Tym 4, 14) i w chrześcijaństwie, oznaczała przekazanie władzy i błogosławieństwo. Na oczach nowego pokolenia swoich rodaków Jozue otrzymuje autorytet przysługujący do tej pory Mojżeszowi i zajmuje jego miejsce.
Ofiary i śluby (Lb 28 - 30)
Skoro Księga Liczb przykłada ogromną wagę do podkreślania świętości obozu Izraelitów podczas wędrówki przez pustynię (Lb 5-6), a także do troski o sprawowany wtedy kult (Lb 7,1 - 10,9), nic dziwnego, że równie wielkie znaczenie przywiązuje do ofiar, jakie mają być składane po przejęciu Kanaanu w posiadanie (Lb 28-29). Szczodrość i wierność w tej dziedzinie stanowią istotny składnik posłuszeństwa wobec Boga.
Drobiazgowo wyszczególnia się liczbę i charakter ofiar. Najpierw chodzi o dwukrotną ofiarę codzienną (28,3-8), składaną rano i wieczorem. Jej najważniejsza część to ofiarowanie rocznego jagnięcia, w czym przejawiała się ożywiana dwa razy w ciągu dnia pamięć o uwolnieniu z Egiptu i o nocy paschalnej. Dalej mówi się o ofierze w szabat (ww. 9-10) i w każdy pierwszy dzień miesiąca (ww. 11-15). Ponieważ posługiwano się kalendarzem księżycowym, chodzi o ofiary składane podczas nowiu księżyca. Następują przepisy co do ofiar składanych podczas najważniejszych świąt, to znaczy Święta Paschy (ww. 16-25) i obchodzonego 50 dni po niej Święta Tygodni (ww. 26-31). Obydwa były silnie związane z szeroko pojętą. epopeją Wyjścia. Pierwsze upamiętnia wyzwolenie z Egiptu, a drugie - nadanie Prawa na Synaju. Kolejne święta to przypadające w pierwszy dzień siódmego miesiąca Święto Trąbek (29, 1-6) oraz obchodzony dziesiątego dnia tegoż miesiąca Dzień Przebłagania (ww. 7-11). Najobszerniejsze rozporządzenia dotyczą ofiar przewidzianych na trwające osiem dni Święto Namiotów (ww. 12-38).
Całość tych rozporządzeń wyraźnie odzwierciedla rozwiniętą strukturę roku liturgicznego w biblijnym Izraelu, istniejącą do dzisiaj w judaizmie. Ustaliła się ona w okresie wygnania babilońskiego, czyli w VI w. przed Chr., gdy religia Izraelitów stała się w pełnym tego słowa znaczeniu religią czasu. W latach, gdy nie można było składać ofiar w świątyni zburzonej przez Babilończyków, przykładano ogromną wagę do szczegółów kultu z myślą o tym, aby w odpowiednim momencie wskrzesić go, co nastąpiło po powrocie do Jerozolimy z wygnania. Wskazuje na to również uderzające podobieństwo do przepisów zawartych w Ez 45-46, które ustalają kształt służby Bożej po powrocie z wygnania babilońskiego. Zdaniem egzegetów, zamieszczone w Księdze Liczb przepisy o składaniu ofiar zostały włączone na ostatnim etapie kształtowania się Pięcioksięgu. Umieszczono je tak, iż regulują życie po osiedleniu się w Ziemi Obiecanej. Wynikało, to z podobieństwa losu: wygnańcy przebywający w Babilonii łatwo utożsamiali się z dawnym pokoleniem pustyni, postrzegając ponowne objęcie kraju w posiadanie jako „nowe Wyjście".
W dni powszednie, szabaty, na początku miesiąca i w najważniejsze święta składano różne rodzaje ofiar, co zostało uregulowane w Kpł 1-2. Były to ofiary całopalne ze zwierząt, pokarmowe ze zboża, oliwy i wina oraz ofiara oczyszczająca z kozła. Wymagana w rozporządzeniach liczba zwierząt oraz ilość zboża i pozostałych produktów rolnych wskazuje jednoznacznie na fakt, że regulacje nawiązują do okresu, gdy Izraelici prowadzili rozwiniętą hodowlę i rolnictwo. Rozporządzenia z Lb 28-29 pokrywają się w zasadzie z przepisami podanymi w Wj 29 i Kpł 23.
Tekst Lb 30 zawiera przepisy dotyczące składania ślubów, które stanowiły niezbędne uzupełnienie ofiar dobrowolnych. To zapewne tłumaczy ich umieszczenie właśnie w tym miejscu, po przepisach dotyczących ofiar. Co się tyczy ślubów składanych przez mężczyzn, sprawa jest prosta: „Jeśli mężczyzna złoży ślub Panu albo zobowiąże się do czego pod przysięgą, nie może łamać swego słowa, ale winien wypełnić dokładnie to, co wyrzekł swymi ustami" (w. 3). W przypadku ślubów składanych przez kobiety sytuacja jest znacznie bardziej skomplikowana (ww. 4-17). Rozmaite okoliczności i uwarunkowania, w których znajduje się kobieta, rzutują na wynikające ze ślubów i podjęte przez nią zobowiązania. Ostatnie słowo zawsze miał ojciec albo mąż. To oni decydowali, czy córka lub żona może złożyć określony ślub. Gdyby wiedzieli o ślubie, ale nie protestowali, wtedy w przyszłości nie mogli go unieważnić (ww. 15-16).
Rozporządzenia o ślubach odzwierciedlają sytuację w starożytnym społeczeństwie izraelskim, w którym decydującą rolę odgrywał mężczyzna. Z drugiej strony przyczyniały się one do większej integracji rodziny. Wymagały, aby ojcowie i mężowie nie tylko wiedzieli o religijnych zobowiązaniach podejmowanych przez ich córki czy żony, lecz czuli się również za nie odpowiedzialni. Łączyło się to przede wszystkim z materialną zależnością kobiety od mężczyzny, z czym do dzisiaj mamy do czynienia w społeczeństwach islamskich i u ortodoksyjnych Żydów. Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że religia biblijnego Izraela - podobnie jak współczesny islam i judaizm - to „męska rzecz". Różni ją to od religii chrześcijańskiej, zwłaszcza w jej katolickim wydaniu w Polsce, ponieważ religia i troska o jej wyznawanie są u nas raczej sprawą kobiet. Chrześcijańska pobożność zyskuje dzięki temu cenny wymiar uczuciowy i emocjonalny, często jednak nie posiada tej siły, jaka jest niezbędna do skutecznego wdrażania przekonań i wartości religijnych w życie społeczne.
Przepisy o ofiarach i ślubach określają powinności narodu Bożego wybrania wobec Boga. Codzienne ofiary były uzupełniane przez intensywniejsze świąteczne zaangażowanie, przez co cały rok nabierał religijnego znaczenia i wydźwięku. To umożliwiało uświęcenie całego życia. Przestrzeganie tych szczegółowych rozporządzeń wymagało wiele czujności i pilnej troski opierającej się na pamięci. Właśnie ten element jest najważniejszy. Bóg, jako Stwórca świata i człowieka, nie potrzebuje ofiar jako takich, ale człowieka, który ofiarowuje Mu swój czas. Człowiek oddaje cześć Bogu wtedy, gdy odrywa się od codzienności, zdobywa na wyrzeczenia i rezygnuje z czegoś, wyrażając w ten sposób prawdziwe usposobienie swojego serca.
Zagłada Madianitów i zasiedlenie Zajordania (Lb 31-32)
Po rozporządzeniach prawnych, analogicznie jak w pierwszej części Księgi Liczb, następuje narracja nawiązująca do kolejnych epizodów wędrówki w kierunku Ziemi Obiecanej. Otwiera ją relacja o jest krwawej rozprawie z Madianitami, która stanowi wstęp do stopniowego podboju Kanaanu (Lb 31). Jest to zarazem pierwszy czyn zbrojny nowego pokolenia, urodzonego i wychowanego na pustyni, które przejmuje sprawy w swoje ręce.
Początek epizodu (ww. 1-3) świadczy, że chodzi o „świętą wojnę”. Na wyprawę przeciw Madianitom ma wyruszyć dwanaście tysięcy Izraelitów, po tysiąc z każdego pokolenia, (ww. 4-6). W toku tej wyprawy Izraelici zabili wszystkich mężczyzn oraz madianickich władców, a także Balaama, syna Beora, o którym była mowa w Lb 22-24. Kobiety wzięto w niewolę, cały majątek zagarnięto jako łup wojenny, zaś miasta i osady spalono (ww. 7-10). Jako powód tej eksterminacji podaje się, że Madianici nakłonili Izraelitów do czci obcych bogów (pór. Lb 25,16-18).
Okazało się, że i to postępowanie nie zadowoliło Mojżesza (ww. 11-20). Rozgniewał się, iż pozostawiono przy życiu madianickie kobiety i oskarżył je, że to one „za radą Balaama spowodowały, że Izraelici ze względu na Peora dopuścili się niewierności wobec Pana" (w. 16). Polecił zabić wszystkich chłopców i zamężne kobiety, pozostawiając przy życiu jedynie dziewczęta, które Izraelici mogli zatrzymać dla siebie. Po wyniszczeniu Madianitów mężczyźni musieli się poddać rytualnemu oczyszczeniu (ww. 19-24). Następnie dokonano podziału łupów (ww. 25-54), które zostały rozdzielone nie tylko między wojowników, lecz między cały lud. Zdobycz była ogromna. A skoro pomoc Boża sprawiła, że nie zginął żaden Izraelita, zatem część łupów złożono na ofiarę Bogu.
Komentatorzy Biblii podejmowali karkołomne wysiłki w celu teologicznej interpretacji tego kłopotliwego tekstu. Nie chodzi w nim o zwyczajną wojnę, ta bowiem zakłada nie tylko opór, lecz i możliwość zawarcia rozejmu lub pokoju, co w tym przypadku jest absolutnie wykluczone. Zasadnicza trudność wynika z faktu, że to Bóg nakazuje eksterminację Madianitów (w. 2). To, co się wydarzyło, tłumaczono na ogół starożytnymi zwyczajami wojennymi, ale nie umniejsza to przecież wspomnianej teologicznej trudności. Objaśniano więc, jak czyni to np. Biblia Tysiąclecia, iż zupełne wytępienie Madianitów nastąpiło „ze względu na niebezpieczeństwo religijno-moralne", jakie niosło ich sąsiedztwo. Ale i w takim przypadku nie łatwo usprawiedliwić nakaz eksterminacji całego ludu. W naszych czasach ten i podobne mu teksty nabierają nowego znaczenia. W powtarzających się od 1948 r. wojnach żydowsko-arabskich wielokrotnie dochodziło do gwałtów po obydwu stronach. Nie brakuje ich także w obecnej ciągle napiętej sytuacji w Izraelu. Część tamtejszych Żydów otwarcie dopuszcza się aktów przemocy wobec Arabów, motywując to Biblią i względami religijnymi. Dla chrześcijańskiego czytelnika tekst biblijny staje się przez to jeszcze trudniejszy. Zdaje się bowiem usprawiedliwiać ślepą przemoc i eksterminację.
Wydarzenia opisanego w Lb 31 nie można nazwać wojskowym sukcesem Izraelitów. Nie sposób jednak nie zauważyć, że jego celem było przyćmienie porażki, jakiej doznało poprzednie pokolenie. Jest mało prawdopodobne, że tekst wiernie opisuje historyczne wydarzenie. Trudno przyjąć, iż w tak krwawej konfrontacji nie zginął żaden Izraelita. Chodzi więc o zamierzoną schematyzację, mającą na celu ożywienie posłuszeństwa wobec Boga. Właśnie posłuszeństwo otwiera wędrowcom drogę do Ziemi Obiecanej. Dla współczesnych Żydów sens tego tekstu sprowadza się do podkreślenia troski nie tylko o fizyczne przetrwanie narodu, lecz i ustrzeżenie jego duchowej i religijnej tożsamości. W obliczu zagrożenia jakąkolwiek odmianą asymilacji należy przedsięwziąć wszelkie kroki, które uchronią Izrael przed utratą tożsamości - z przemocą i wytępieniem wrogów włącznie. Krwawa rozprawa z Madianitami umocniła przekonanie o możliwości zdobycia Kanaanu. Z perspektywy chrześcijańskiej nie widać możliwości przekonującego teologicznego objaśnienia tego epizodu. Chyba najrozsądniej jest przyjąć, że mamy do czynienia z takim punktem widzenia, którego chrześcijanin podzielać nie może ani nie powinien. Biblia jest księgą Boską i ludzką zarazem. Obok miłości i mocy Boga zawiera elementy spojrzenia właściwego ludziom, którzy dokonali jej utrwalenia na piśmie. Możemy to spojrzenie znać, ale nie powinniśmy się z nim zgadzać.
Bliskość Ziemi Obiecanej i obfitość pastwisk w rejonie na wschód od Jordanu spowodowały, że członkowie pokoleń Rubena i Gada prosili Mojżesza o zgodę na osiedlenie się w Zajordaniu (32,1-5). Ich prośba została odebrana jako kolejny przejaw kryzysu, o tyle niebezpiecznego, że ma miejsce na progu Ziemi Obiecanej. Mojżesz przypomniał krnąbrność i losy poprzedniego pokolenia oraz podjęte przez wszystkich Izraelitów zobowiązanie, iż solidarnie dokonają podboju Kanaanu (ww. 6-15). Mimo to Rubenici i Gadyci nalegali, uzupełniając swoją prośbę o zobowiązanie do pomocy pozostałym pokoleniom w podboju terenu na zachód od Jordanu (ww. 16-19). Dopiero wtedy Mojżesz uległ (ww. 20-27). Gdy osiągnięto kompromis, Mojżesz dokonał podziału Zajordania między Rubenitów, Gadytów i połowę pokolenia Manassesa (ww. 28-42). Stan posiadania Izraelitów rozpoczął się więc od rejonu na wschód od Jordanu, czyli dzisiejszej północno-zachodniej Jordanii. Jedynie w czasach Dawida, w pierwszej połowie X w. przed Chrystusem, teren ten mógł pozostawać pod kontrolą Izraelitów. Tekst biblijny albo odzwierciedla tę krótką sytuację historyczną, albo wyznacza idealne granice Izraela, które w gruncie rzeczy nigdy nie istniały.
Przejęcie Zajordania nastąpiło szybko i skutecznie. Izraelici odbudowali zniszczone miasta i osady, a tam, gdzie to było konieczne, zwycięsko walczyli z lokalną ludnością. Tak zaczęła się urzeczywistniać obietnica Boża udzielona podczas wyjścia z Egiptu. Izraelici przestają być gromadą wędrowców pozbawioną swojej ojczyzny, a stają się świadomym swojej tożsamości narodem, który rozpoczyna nowe życie.
Od zniewolenia do wolności (Lb 33-34)
W dwóch kolejnych rozdziałach Księgi Liczb znalazło się spojrzenie w przeszłość oraz rozporządzenia regulujące życie w przyszłości, gdy przejęcie Ziemi Obiecanej stanie się faktem. Nacisk na pamięć o tym, co się wydarzyło, stanowi niezbędny fundament nowego ładu. Wyprowadzenie Izraelitów z Egiptu, po którym nastąpiła śmierć na pustyni pokolenia niewoli, nie pozostanie bezowocne. Bóg wprowadzi swój naród do kraju, który przyrzekł praojcom. Nowe pokolenie, urodzone na pustyni, pamiętając o przeszłości powinno się zwrócić ku temu, co stanowi jego przyszłe zadania i zobowiązania.
W Lb 33 zostały wyszczególnione etapy wyjścia z Egiptu i drogi do Zajordania. Chociaż wiele podanych nazw, na przykład w ww. 13 i 19-29, znamy wyłącznie z tego wykazu, nie ma ich bowiem we wcześniejszych opowiadaniach zamieszczonych w Księdze Wyjścia i Księdze Liczb, cel monotonnego wyliczenia jest przejrzysty: nazwy przywołują skojarzenia z tym, co przeżyli Izraelici. Wystarczy ponownie sięgnąć po obie Księgi, aby odżyły epizody wierności i buntu. Każda nazwa to nawiązanie do lokalizacji geograficznej, a zarazem odwołanie się do pamięci o tym, co stopniowo i nie bez załamań ukształtowało tożsamość Izraela jako narodu.
Bibliści, geografowie i podróżnicy wielokrotnie usiłowali odnaleźć poszczególne miejsca w przekonaniu, że w tym fragmencie Księgi Liczb znalazły wyraz historyczne wspomnienia starożytnych wędrowców. Sporo nazw zidentyfikowano, inne wciąż pozostają zagadkowe. A ponieważ rozpiętość w ich geograficznej lokalizacji bywa znaczna, wysunięto domniemanie, że chodzi o miejsca, które leżały na szlaku przejścia przez pustynię rozmaitych grup izraelskich wędrowców. Oznaczałoby to, iż nie było jednej trasy wyjścia z Egiptu, ale kilka, stosownie do kilku równoległych grup. Nie zabrakło również sugestii, że tak duża liczba nazw wskazuje na późniejsze starożytne szlaki pielgrzymkowe. Jedna i druga hipoteza pozostaje w sferze domysłów. Skoro „Mojżesz zapisywał na rozkaz Pana miejsca, skąd rozpoczynał się dalszy ciąg pochodu" (w. 2), to nie ma wątpliwości, że Księga Liczb przykłada ogromną wagę do wyliczania tych nazw. Są to jednak szczegóły bardziej o znaczeniu psychologicznym niż geograficznym i topograficznym. Ich sens, adresowany do Izraelitów wszystkich czasów, można streścić w ten sposób: nie wolno wam uronić nic z tego, co przeżyliście. Całość wydarzeń musicie uczynić składnikiem trwałej zbiorowej pamięci. Trzeba, aby wystarczyło jedno słowo, właśnie nazwa miejsca, abyście potrafili przypomnieć sobie i rozważyć los przodków - ostatniego pokolenia niewoli i pierwszego pokolenia wolności.
Wyjście z Egiptu zostało przedstawione nie tylko jako wyzwolenie fizyczne, lecz i jako zwycięstwo jedynego Boga, który dał poznać swoją moc dokonując sądu nad bogami Egiptu (w. 4). Wykaz nazw miejscowości otwiera nawiązanie do Ramses nad Nilem, a kończy wzmianka o obozowaniu na równinach Moabu nad Jordanem (ww. 3-49). Duże znaczenie przykłada się do informacji dotyczących nie tylko przestrzeni, lecz i czasu. Jedno i drugie dowodzi skutecznej obecności Boga z Jego ludem. W ww. 38-39 pojawia się wzmianka o śmierci Aarona, protagonisty epopei wyjścia z Egiptu. Bóg posłużył się nim, aby urzeczywistnić to, co zamierzył wobec narodu swojego wybrania.
Zaraz po przypomnieniu dramatycznej przeszłości następują wiążące polecenia na przyszłość (33,50-56). Wędrowcy, którzy doznali wiele niechęci i wrogości ze strony innych ludów, muszą objąć we władanie ziemię Kanaan, cel swojej wędrówki. Z jednej strony kraj jest darem Bożym, ale z drugiej jego przejęcie wymaga wysiłku i zdecydowania. Przyszłość nie będzie łatwiejsza niż przeszłość. Różnica polega na tym, że obecnie Izraelici są pewni wsparcia i pomocy ze strony Boga, a zatem także urzeczywistnienia Jego obietnicy przejęcia Kanaanu. Cały kraj ma być sprawiedliwie podzielony między, poszczególne pokolenia. Żadne nie może się czuć zwolnione ze wspólnego wysiłku ani zaniechać własnego wkładu na rzecz realizacji obietnic Bożych. Aby mogły się one spełnić, trzeba się uporać z dotychczasowymi mieszkańcami Kanaanu. Jeżeli nie zostaną pokonani i wypędzeni, „będą ci, którzy pozostaną, jakby cierniami dla waszych oczu i kolcami dla waszych boków" (w. 55). Zaniedbania w wypełnieniu tego polecenia mogą się skończyć tym, że role się odwrócą i Izraelici popadną w nowe zniewolenie. Bóg jest wierny swojemu ludowi, lecz ten musi odpowiedzieć wiernością Bogu.
Tekst Lb 34 opisuje granice i podział kraju, który ma być zajęty i podporządkowany Izraelitom. Skoro perspektywa wejścia do niego jest bliska, Izraelici powinni dokładnie znać granice jego terytorium (ww. 1-12). Na południu przebiegają one „od pustyni Sin aż do Edomu" (w. 3), czyli poniżej Morza Martwego. Od zachodu naturalną granicę stanowi Morze Śródziemne (w. 6). Najbardziej zagadkowa jest granica północna: od morza do „wejścia do Chamat" (w. 8), czyli w pobliżu źródeł rzeki Orontes. Granica wschodnia przebiega na wschód od Jeziora Galilejskiego, czyli na wzgórzach Golan (por. współczesną sytuację polityczną w tym regionie!), a potem wzdłuż rzeki Jordan (w. 12). Podane granice obejmują terytorium, jakie po 1967 r. pozostaje pod kontrolą państwa Izrael, co rabini objaśniają jako spełnienie biblijnego imperatywu „ziemi". Odpowiadają też topografii opowiadania z Lb 13-14 o wysłaniu przez Mojżesza wywiadowców. Ta zbieżność ma duże znaczenie symboliczne. Kraj, który pokolenie zniewolenia znało wyłącznie z opowiadania wywiadowców, wątpiąc, czy przejęcie go w posiadanie jest w ogóle możliwe, staje otworem przed pokoleniem wolności. Tak spełniają się obietnice dane patriarchom i Mojżeszowi.
W tak ustalonych granicach zamieszka dziewięć i pół pokolenia (ww. 13-15). Pokolenie Rubenitów, Gadytów i połowa pokolenia Manassesa otrzymały swoje przydziały w Zajordaniu. Wskutek tego zostaje w pewnym sensie usankcjonowane zjawisko diaspory, czyli rozproszenia, które na dobre zaistnieje dopiero w dalszej przyszłości. Jeszcze przed wejściem do Kanaanu podkreśla się, że nie ma nic dziwnego ani nagannego w tym, że Izraelici mieszkają także poza Ziemią Obiecaną. Potwierdzeniem, że na pewno dojdzie do rychłego zajęcia Kanaanu, jest wyznaczenie ludzi, po jednej osobie z każdego pokolenia, odpowiedzialnych za podział kraju (ww. 16-29). Na ich czele stanie kapłan Eleazar - następca Aarona, oraz Jozue - następca Mojżesza. W tej kolejności mamy znaczące przesunięcie akcentów. Czas przywódców wojskowych i politycznych powoli dobiega końca, władza zaś nabywa cech teokracji. Skoro ziemia jest darem Boga, to właśnie Jego przedstawiciel przejmuje odpowiedzialność za pomyślne ułożenie w niej życia narodu. W takim spojrzeniu znajdujemy zarówno zapowiedź dalszych napięć, jak i odzwierciedlenie określonych sytuacji w biblijnym Izraelu, gdy przywódcy religijni mieli znacznie więcej do powiedzenia niż przywódcy polityczni.
40