Motywy postępowania z zagadnień psychologii moralności
Wstęp
Od niepamiętnych czasów ludzie badali swoją naturę poprzez obserwację swoich poczynań. Zauważono, że człowiek kieruje się własnym dobrem, co stoi w konflikcie ze współistnieniem w postaci społeczeństw. Zadano więc sobie pytanie, czy w obliczu wyboru własnej przyjemności lub dobra bliźniego, człowiek jest zdolny do poświęceń. Zdania na ten temat były, są i najprawdopodobniej zawsze będą podzielone, a wszystko zależy od psychologii moralności.
Analizę należy zatem rozpocząć od znaczenia słów tworzących psychologię moralności:
psychologia - pochodzący z greckiego zbitek wyrazów oznaczający naukę o duszy oznacza naukę zajmującą się analizą powstawania i przebiegu procesów psychicznych, ich rolą w regulacji stosunków człowieka z otaczającym go światem, a także możliwościami kształtowania zachowań ludzkich,
moralność - pochodzące z łaciny określenie oznaczające „dotyczący obyczajów”, a więc jest to zespół dominujących w danej epoce lub środowisku ocen, norm, zasad i ideałów określających poglądy i zachowania uznawane za właściwe.
Tym samym psychologię moralności można określić jako zajmowanie się psychiką oraz sumieniem podczas dokonywania wyborów moralnych. Innymi słowy mówiąc: czym się kierujemy dokonując kolejnych wyborów.
Instynktownie wyczuwając, że istnieją cechy wyróżniające ludzi od zwierząt , filozofowie doszli do wniosku, że jest nim rozum, dzięki któremu mamy możliwość dokonywania właściwych wyborów. Poszukiwane były cechy wspólne dla wszystkich ludzi, na podstawie których możliwe byłoby oparcie religii, moralności oraz prawa naturalnego. Zdarzało się jednak, że podczas poszukiwań dokonywano zbyt daleko idących generalizacji, które zniekształcały wyniki badań. Najpopularniejszym z nich jest podzielenie świata, a więc i ludzi, na dobrych lub złych. W zależności od głoszonych poglądów moraliści oraz politycy pokazywali różne oblicza człowieka, np.: dyktatorzy ukazywali go jako bestię, którą należy wziąć silną ręką za pysk, natomiast anarchiści widzieli w silnej władzy przeszkodę do ułożenia harmonijnego współżycia między ludźmi. Podobnie sprawa wygląda wśród ekonomistów badający stosunek człowieka do pracy, własności i użycia. Liberałowie uważają, że nie jest zgodna z ludzką naturą efektywna praca w sytuacji, gdy wykonującemu pracę nie przyświeca jego własny zysk. Zgoła przeciwny pogląd głoszą komuniści. Ze względu na silną chęć osiągania zysku konieczne było ustanowienia zbioru praw, który ograniczałyby w pewnym stopniu zapędy do maksymalizowania swoich przychodów. Podobnie do tej sprawy podchodzą religie, np. chrześcijańska opowiada się za tym, że natura ludzka wymaga poskromienia, a praca nad nią umocni moralnie człowieka i pozwoli osiągnąć wieczne szczęście. Jednocześnie wyraźnie podkreślona jest odrębność człowieka, jako istoty stworzonej na obraz Boga - Stwórcy, oraz pozostałej części świata w tym zwierząt, które mają być mu posłuszne.
Bardzo często słyszy się pytanie: jaki człowiek jest naprawdę? Wynika ono z tego, że w zależności od sytuacji postępujemy w zupełnie inny sposób. Ten sam człowiek może zachować się jak wcześniej przytoczona bestia, natomiast w innych warunkach (np. gdy nie wystąpi czynnik zagrożenia) skłonny jest do odstąpienia od swoich zasad (egoizmu) i poświęcenia się dla innego człowieka. Pojawiają się zatem motywy działania, a nie tylko obserwacja postępowania.
Motywem może być:
czynnik psychiczny lub fizyczny, wyznaczający nasze działanie (w tym także jego brak),
proces biochemiczny skłaniający nas do podjęcia działania, albowiem „… jeśli wykonując jakąkolwiek czynność (fizyczną lub psychiczną) mamy to poczucie, że do wykonania tej czynności skłania nas pewne przeżycie psychiczne, wówczas mówimy, że owo przeżycie jest motywem tej czynności…”,
kierownicze instynkty (popędy, skłonności), które są wyjęte spod naszej woli , a zatem działania podjęte pod ich wpływem są w pełni nieświadome,
działanie celowe, pod którym rozumie się zarówno czynności zautomatyzowane, jak i psychiczny czynnik warunkujący,
uzasadnienie dokonanego wyboru spośród alternatywnych możliwości, a więc samo chcenie dokonania czegoś nie jest motywem, ważne jest dlaczego ktoś takiego, a nie innego wyboru.
Hedonizm
Pod pojęciem hedonisty rozumiemy człowieka, który dba o zaspokojenie swoich doraźnych przyjemności zmysłowe (przez wielu ocenianych niezbyt wysoko) nie zważając na innych ludzi (np.: czy wyrządza im taką postawą krzywdę). Żyje on bieżącą chwilą nie układając dalekosiężnych planów. Takie rozumienie pojęcia hedonizmu wskazuje, że w cywilizowanym świecie taka postawa należy do rzadkości, albowiem nie jest możliwe uznanie np. bieżących działań asekuracyjnych za hedonizm.
Rozróżniane są dwa rodzaje hedonizmu:
etyczny - formułuje on oceny i normy (np.: przyjemność jest najwyższym dobrem),
psychologiczny - głoszący o motywach ludzkiego postępowania lub przedmiotach ludzkich dążeń.
Jednak nie wskazują one na zachowania „dobre”, a więc kojarzące się z przyjemnością . Uznać je zatem należy za swego rodzaju tezy o języku. Oznacza to, że nie wszystkie rodzaje hedonizmu znajdują się w sferze zainteresowań psychologii moralności. Poniżej przytaczam teorie, które dotyczą motywów postępowania.
Pierwsza głosi, że nie jest możliwe dojście do pojęcia „dobry” lub „zły”, gdyby ludzie nie przeżywali przyjemności i przykrości, o czym pisze H. Spencer w „Zasadach etyki”: „… jak niepodobieństwem byłoby utworzyć sobie pojęcie o przedmiocie bez świadomości przestrzeni, tak też niemożebne jest istnienie pojęć etycznych bez świadomości jakiejkolwiek, kiedykolwiek i przez kogokolwiek doświadczanej przyjemności”.
Druga z kolei twierdzi, że w zależności czy efektem działań jest przyjemność lub przykrość, tak też odpowiednio oceniamy, że dane postępowanie jest dobre lub złe.
Ostatnia z przedstawionych głosi, że powyższe stanowisko nie bywa zazwyczaj odróżniane od stanowiska, w myśl którego wszelkie oceny są wyrazem aktualnej lub potencjalnej przyjemności lub przykrości, stanowiącej reakcje na oceniany przedmiot.
J. Bentham we „Wstępie do zasad moralności i prawodawstwa” pisze, że przyjemność i przykrość są władcami świata, a dobro i zło przeplatają się nawzajem z przyczyną i skutkiem. One to właśnie wpływają na nasze postępowanie, ponieważ przyjemność i przykrość rządzą wszystkim tym o czym myślimy, mówimy i czynimy. Nie oznacza to jednak, że każde postępowanie można nazwać hedonistycznym. Przykładem może być przyszycie guzika. Ta czynność ani nie zapobiegnie przykrości w przyszłości, ani nie zapewni przyjemności.
Przykrość
Dla osiągnięcia przyjemności wiele osób dokonuje czynności, które mają ją zmaksymalizować, np. wyjście na spacer w celu pobudzenia apetytu, lub ograniczyć przykrość, np. przygotowanie się do czekających zadań w pracy. Często mówi się, że im dłużej czeka się na coś, tym ta rzecz lepiej potem smakuje. Jest to zatem typowa postawa hedonistyczna, w której przejawia się jej istota: rozkoszowanie się wizją przyszłej przyjemności.
W każdej z powyższych wyjaśnieniach dotyczących hedonizmu jest mowa o dążeniu do zaspokojenia przyjemności lub uniknięcia (zminimalizowania) przykrości. Warto zatem odpowiedzieć sobie na pytanie: co kryje się pod pojęciem „dążenia”. Można bowiem przyjąć, że jeśli chcę coś osiągnąć to przedstawienie tego celu zawsze jest jedynym motywem dążenia. Innym wyjaśnieniem jest założenie, że ilekroć wyznaczony zostanie cel do osiągnięcia, to jest on celem głównym spośród innych możliwych do osiągnięcia. Można też przyjąć, że jest stałym składnikiem całego kompleksu motywacyjnego, a więc owa przyjemność staje się niezbędnym warunkiem do osiągnięcia wyznaczonego sobie celu. Jest to jednak jedna z wersji hedonizmu. Innym rodzajem hedonizmu jest uznawanie, że chodzi zarówno o przyjemność lub przykrość bieżącą oraz przyszłą, czego przykładem może być wycieczka, z której cieszymy się teraz (z przygotowań) oraz z tego co nas spotka podczas samej wycieczki (a więc przyszłość). Chociaż tego rodzaju podejście było reprezentowane do końca XIX w. , to zostało ono rozwinięte w latach 50-tych minionego stulecia przez m. in. A. L. Hiliarda, który rozbudował je i nadał naukowego charakteru. Stwierdził on bowiem, że spośród wszystkich bodźców, jakie organizm odbiera, człowiek wybiera ten, który kojarzy się z największa przyjemnością lub z najmniejszą przykrością. Podkreślają to również zarówno W. Witwicki: „…im silniejsze pragnienie tym wyraźniejsza w nim przykrość i przyjemność…” ,jak i S. Baley: „…świadomość antycypuje (uprzedza) to, co ma być w przyszłości zrealizowane i reaguje na to stanami uczuciowymi - przykrością i przyjemnością…” . Niektórzy twierdzą wręcz, jak np. Z Freud, że chęć osiągnięcia przyjemności lub uniknięcia przykrości wywodzi się z pierwotnego instynktu pchającego ludzi do uzewnętrznienia energii odczuwanej jako przyjemność. Z tego powodu Freud uznawał, że nawet perwersyjne zachowania są zgodne z ludzką naturą, ponieważ człowiek jest istotą wielopostaciową.
Zdecydowanie większa liczba osób, która uznawała hedonizm, uważa że wszelkie instynkty powiązane są zapewnianiem przyjemności i bronieniem człowieka przed cierpieniem. Tezę tę podpierali tym, że przyjemność towarzyszy pożytecznym rzeczom, natomiast przykrość jest utożsamiana z rzeczami, które mogą zaszkodzić człowiekowi. Innymi słowy następuje selekcja naturalna, która w wielu przypadkach dokonywana jest poza ludzką świadomością, a zdolność ta wyrobiona została w celu zwiększenia szans na przetrwanie.
Inne podejście prezentowane jest przez m.in. H. Spencera, który uważa, że przykrość to stan, o którym chcemy zapomnieć jak najszybciej, natomiast przyjemność pragniemy utrzymać jak najdłużej. W otaczającej nas rzeczywistości jesteśmy skłaniani do podejmowani decyzji poprzez antycypowania przyszłych przyjemności lub przykrości, gdyby ktoś chciał się uchylić od wykonania pewnej czynności. Skuteczność tych metod wskazuje, że hedonizm jest powszechnie przez ludzi akceptowany.
Prowadzone badania wskazują, że czynności, których efektem jest przyjemność, zapadają w pamięci na dłużej, niż te, które kończą się przykrością. Jest to zatem wstęp do nauki o uczeniu się i tworzeniu się nawyków. Niestety teoretycy tej dziedziny nauki wzbraniają się przed korzystaniem z doświadczeń i omówień z zakresu psychologii, jak ma to miejsce np. w przypadku E. L. Thorndike'a. Poza tym problemy przysparza pogodzenie terminologii behawiorystów i psychologa oraz tłumaczenia z języków obcych (np. znalezienie właściwego odpowiednika, który odzwierciedlałby w pełni to co autor faktycznie miał na myśli). Dlatego zaczęto poszerzać tezę hedonizmu, tak aby mogła pomieścić w sobie zarówno hedonizm pojmowany jako teoria działań niepowiązanych z samowiedzą, jak i teorię działań telicznych (nastawionych na osiągnięcie zamierzonego celu). Przy czym wskazywano jedynie zbieżności, pomijając zupełnie motywy. Tak sformułowanym hedonizmem zajmował się m.in. L. T. Troland . Wyodrębnił on trzy rodzaje hedonizmu: teraźniejszości (aktualna przyjemność lub nieprzyjemność reguluje nasze działania w taki sposób, aby zminimalizować przykrość i podtrzymuje przyjemność), przyszłości (antycypacja przyszłej przyjemności lub nieprzyjemności motywuje działania), przeszłości (doznane przykrości i przyjemności wpływają na nasze podejmowane działania poprzez zmiany, jakie zachodzą w systemie nerwowym człowieka pod wspomnianymi doznaniami).
Uproszczenia są jednak dobre przy przeprowadzaniu badań eksperymentalnych oraz budowaniu modeli zachowań ludzi, natomiast nie mają prawa bytu przy analizowaniu hedonizmu w etyce, ponieważ dotyczy on sytuacji znacznie bardziej skomplikowanych, których nie da się odtworzyć w warunkach laboratoryjnych.
Przeanalizujmy zatem różne stosunki do swojego cierpienia. Na początku omówię cierpienie, jako narzędzie do zdobywania czegoś upragnionego. Może ono przybierać następujące postacie:
z własnej woli decydujemy się na odraczanie skosztowania przyjemności w myśl zasady im dłużej czegoś sobie odmawiamy, tym lepiej ta rzecz później smakuje,
samowolnie decydujemy się cierpieć przed faktycznym zetknięciem się sytuacją, która taki stan wywołuje, np. fakir poprzez zadawanie sobie coraz większego bólu stopniowo uodparnia się na niego,
nieunikanie cierpienia, dzięki czemu ludzie liczą na lepszą przyszłość (do tego odnoszą się np. religie),
godzenie się na cierpienie ze względu na wiarę iż pochodzi ono od istoty ponadnaturalnej (w chrześcijaństwie za taką uważany jest Bóg Stwórca) i jest nam przeznaczone (np. ból podczas porodu i lęk przed znieczuleniem zewnątrzoponowym).
Innym rodzajem cierpienia, którego ludzie nie unikają, ale poszukują, jest związane z chęcią poniesienia ofiary (zazwyczaj jest to ofiara składana jakiemuś bóstwu), aby wyprosić dla siebie lub swojego bliźniego jakieś łaski lub „zapłacenia” za niegodziwości, jakich się człowiek dopuścił.
Istnieje także odwrotne podejście do przedstawionego wcześniej, tj. poprzez własne cierpienie ludzie chcą skrzywdzić innych.
Ludzie poszukują cierpienia także z innych powodów:
chcą się zahartować - poprzez zadawanie sobie cierpienia wyrabiają w sobie dyscyplinę duchową, a tym samym stają się odporniejsi na pokusę,
pragną się oczyścić - dzięki czemu ludzie mają być lepsi,
wyczulenie na losy innych ludzi - doświadczając samemu cierpienia zdajemy sobie sprawę, jak w podobnej sytuacji musi się czuć druga osoba, a tym samym jesteśmy bardziej skłonni podać jej pomocną dłoń,
niektórzy ludzie wierzą, że powstrzymując się od przyjemności, osiągamy nadprzyrodzone zdolności, czego dowodem są jogowie, którzy umartwiają się na różne sposoby, aby taki stan osiągnąć,
podkreślenie stanu, w jakim się człowiek obecnie znajduje, np. żałoba po zmarłej bliskiej osobie (często zdarza się, że uważamy iż cierpimy za mało i albo wspominamy zmarłego, albo wyciągamy pamiątki po nim, aby wzbudzić w sobie głębsze poczucie straty),
gdy uznamy, że przekroczyliśmy pewne granice moralne (etyczne), wtedy zaczynamy odczuwać potrzebę kajania się, jako chęć odrobienia szkody, jaka powstała w skutek popełnionego czynu.
Unikanie cierpienia bywa uznawane za niegodne, jak ma to miejsce np. podczas działań wojennych, gdy część ludzi podejmuje walkę z wrogiem, a inni udają się na emigrację, aby we względnym spokoju doczekać końca. Większość z nas czuje podświadomie, że powinno współuczestniczyć w zbiorowym cierpieniu, dlatego czujemy wyrzuty sumienia, gdy przed tym uciekliśmy. Nie można więc tego stanu rozpatrywać pod kątem odwagi i tchórzostwa.
Hedonizmu nie można tez utożsamiać z masochizmem, chociaż na pierwszy rzut oka oba terminy mogłyby oznaczać to samo: dążenie do zadawania sobie cierpienia. Jednak w przypadku masochizmu mamy do czynienia z niezaspokojonymi agresywnymi emocjami, które uzewnętrzniają się pod postacią samoudręczenia.
W przypadku hedonizmu możemy spotkać się natomiast z połączeniem przyjemności oraz przykrości, jaka nas spotyka.
Najbardziej jaskrawym przykładem jest śmierć kogoś bliskiego, z kim byliśmy silnie związani uczuciowo. Jednej z strony jest strata bliskiej osoby (nie będziemy mogli z nią obcować tak jak do tej pory) oraz wiara, w to że nie będzie ona już cierpieć. Jest to zatem pewne przekonanie, a nie stan w jakim się człowiek znajduje. Uczucia te przenikają się nawzajem, dzięki czemu życie człowieka nie jest monotonne, a przez to czuje się młodym i potrzebnym światu (można temu przeciwstawić stereotyp znudzonego emeryta).
Do tej pory omówiłam zachowania hedonistyczne w różnych sytuacjach. Natomiast teraz przedstawię domniemane przyczyny cierpienia oraz omówię kult cierpienia.
Wcześniej była mowa o tym, że cierpienie jest dobroczynne dla człowieka (pokuta), osiąga się dzięki niemu wyższy poziom stanów charyzmatycznych. Są więc one powiązane z religią. Część myślicieli idzie dalej i stawia następującą tezę: podziw dla własnego cierpienia pozwala nam łatwiej przez nie przejść. Ich wyrazem są słowa „jakkolwiek uprzedzony byłbyś, o bólu, nigdy nie wyznam, że złem jesteś”. Z tego wywodzi się inna postawa, gdy ktoś zadaje nam przykrość, nad którą nie jesteśmy wstanie zapanować, ale pomimo tego chcemy zachować nad nim wyższość poprzez przyjmowaną postawę. W ten sposób pomniejszamy rolę upokorzenia, jakie nas dotknęło. Warto przy tym zwrócić uwagę, że tylko taka postawa cieszy się poważaniem w społeczności, czego dowodem są zarówno postacie historyczne, jak i literackie. Dzieła uznawane za wielkie nie kończą się happyend'em, lecz wewnętrznym rozdarciem bohatera lub jego śmiercią. Za wytłumaczenie takiego podejścia do życia uznaje się to, że tylko niezaspokojone namiętności, rozpaczliwa walka z przeciwnościami nadaje życiu dynamiki, natomiast wszelkie szczęśliwe zakończenia i stany statyczne są jej pozbawione, nie są estetyczne. Z tego też względu bardzo silne piętno odbił romantyzm emigracyjny na Polakach, którzy w chwilach totalnej bezradności doznawali mistycznych uniesień (tak było np. podczas upadającego Powstania Warszawskiego), co miało napiętnować materializm i interesowność Europy.
Poza powyższym kult cierpienia panuje także w społeczeństwach wyznających religie, które łącza w sobie istnienie nieskończenie dobrego i potężnego Boga z odkupicielem, np. chrześcijaństwo. W tym przypadku cierpienie ma rolę kształcącą, a wierni dopatrują się znaku łaski, dzięki czemu człowiek może uwydatniać swoje walory.
Przyjemność
Tak jak godzimy się na przykrości, aby ograniczyć lub całkowicie zlikwidować cierpienia, jakich moglibyśmy doznać w przyszłości, tak też zdarza się że dobrowolnie rezygnujemy z przyjemności, aby ciągłe faworyzowanie przez los nie ściągnęło na nas nieszczęścia. Jeśli jednak człowiek zaznaje przyjemności to według panującego przekonania nie powinien się nim obnosić, aby nie sprowadzić na siebie nieszczęścia. Z tego powodu wypowiadane są formuły w rodzaju „na psa urok” lub stukamy w niemalowane drewno. Ma to nam zapewnić ochronę przed działaniami złych sił przeciwko nam.
Postawa purytan wydaje się być najbardziej jaskrawym przykładem do interpretowania przyjemności. Uważają oni, że przyjemność jest źródłem wszelkiego zła, jakie panuje na świecie, i należy go unikać. Natomiast życie na ziemi traktują jako egzamin, a szczęście najwyższej jakości zostało przeniesione w zaświaty.
Walcząc z różnymi przejawami przyjemności bardzo często okazuje się, że to nie one są celami naszej pogardy, lecz ludzie, którzy z niej nie rezygnują, ponieważ nie robią nic innego, nie mają innych zainteresowań, a tym samym nie spełniają żadnej pozytywnej roli dla społeczeństwa. Tego rodzaju postawa jest też wynikiem procesu wychowania, podczas którego dzieci mają zabraniane różne rzeczy. Wyrabia się w nich przekonanie, że ów zakazany owoc jest czymś przyjemnym.
Podobnemu wychowaniu poddawani są ludzie ubodzy, którzy nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb. Jednak w tym przypadku to sytuacja wymusza takie, a nie inne zachowanie. Poczucie zgorszenia ubogiego człowieka ma swoje korzenie w zazdrości, że nie może on sobie pozwolić na to, co jego bogaty sąsiad. Nikt jednak się do tego nie przyzna, podobnie jak alkoholik, który sam siebie oszukuje, że kieliszek przed obiadem poprawi trawienie posiłku.
Rozmawiając z innymi ludźmi w większości przypadków poruszane są przykrości, jakich doświadczyliśmy, niż przyjemności. Wynika to z faktu, że wolimy być pocieszani, niż gdyby ktoś miał nam czegoś zazdrościć.
Egoizm
Do XIX wieku słowo „egoizm” nie było znane. Zastępowano je np. pojęciem miłości własnej (ang. self-love). Podobnie jak w przypadku słowa „hedonizm”, termin „egoizm” nabrał dwuznaczności, ponieważ może on oznaczać:
doktrynę - głoszenie egoistycznych poglądów,
ludzką dyspozycję - bycie zdolnym do egoistycznych czynów.
Egoizm jako wrodzony popęd
Ludzkie ego często utożsamiane jest z instynktem samozachowawczym, chociaż trudno uznać za egoizm uchylenie się przed ciosem. Z tego względu uogólnienie wydaje się błędne. Jednak to zatarcie granic pomiędzy tymi pojęciami wynikało z rozumienia życia jako nieustającej walki, podczas której broniąc swego wchodziło się na teren innej osoby.
Egoistyczność i egoizm
Jedna z koncepcji głosi, iż aby rozpoznać, czy dany czyn jest egoistyczny, czy nie, należy zadać sobie pytanie: dla kogo ten czyn urzeczywistnia coś co uchodzi za cenne lub kogo chroni przed tym, co wydaje się być złe. Jeżeli robimy sobie coś dobrego, to jest to czyn egoistyczny. Z takiej postawy wyrosło przekonanie, że z czynienia dobra można czerpać korzyści dla siebie. W ten sposób wyjaśniono dlaczego prehistoryczni ludzie zaczęli żyć w grupach.
Jako drugie wyjaśnienie egoizmu zwykło uznawać się następujący cytat: „motywem jakiegoś postępowania jest bądź własna pomyślność, a wtedy jest ono egoizmem, bądź pomyślność innych, a wtedy mówi się o altruizmie.” Tym samym ów czyn jest odzwierciedleniem stanu ducha osoby popełniającej go. Jest ukierunkowanie na psychikę człowiek, ponieważ „kto w swym postępowaniu szuka własnego zadowolenia, ten postępuje egoistycznie”. Była to więc dyspozycja mająca na celu zawsze własne dobro.
Obu powyższym tezom wytoczono jednak następujący kontrargument: dlaczego coś miałoby być uznawane za egoizm, jeśli nie czyniłoby się nikomu krzywdy, np. czytanie interesującej książki?
Okazuje się bowiem, że tylko osiąganie własnej przyjemności nie oglądając się na cudzą krzywdę można uznać za egoistyczne. Taki pogląd głoszą m.in.:
K. Twardowski: „…kto szuka zadowolenia własnego, a nie zważa, że warunkiem osiągnięcia własnego zadowolenia jest zadowolenie cudze, ten jest egoistą…”,
T. Kotarbiński: „egoistą (…) będzie dopiero ten, kogo cudza przykrość nie obchodzi tak dalece, by w razie konfliktu na jego wyborze zaważyć”.
Wyjątkiem od powyższego są np. następujące sytuacje:
targowanie się o cenę dwóch stron, co jest rzeczą normalną w gospodarce wolnorynkowej - żadnej ze stron nie można nazwać egoistami,
uczestniczenie graczy w zawodach szachowych, gdzie tylko wykorzystywanie potknięć drugiej strony daje przyjemność gry. Jest zatem zgodnym celem uczestników gry, aby mieć niezgodne cele.
Zdarzają się opinie, że konflikt interesów w ogóle nie istnieje, ponieważ osoba mogąca być uznana za egoistę szkodzi nie tylko drugiej osobie, ale także i sobie. Przykładem może być złodziej, który pozbawia majątku inną osobę, ale zarówno sobie jak i swojej rodzinie marnuje życie. Tym samym definicję egoizmu należałoby zmodyfikować do następującej postaci: o egoizmie można mówić tylko w przypadku konfliktu dóbr własnych i cudzych, z którego zdajemy sobie sprawę.
Problem z egoizmem pogłębiany jest także przez stosunek dóbr będących w konflikcie (np. gdy w autobusie siedzi młoda osoba, a obok niej stoi jej równolatek to nikt nie zarzuci siedzącemu egoizmu, inaczej natomiast byłoby w sytuacji, gdyby stojącym okazała się być osoba wiekowa) oraz o dobra moralne, które muszą być zachowywane dla siebie, aby nie stracić szacunku do samego siebie.
O czynie egoistycznym możemy mówić nie tylko w sytuacji, gdy stawiamy się w sytuacji drugiej osoby, ale także wtedy, gdy istnieją w danym środowisku normy nakazujące branie pod uwagę punkt widzenia bliźniego. Z tego rodzaju sytuacją mamy do czynienia, gdy np. nastoletnie dziecko nie zaoferuje pomocy w sprzątaniu domu, pomimo tego że widzi zapracowanych rodziców. Chociaż można byłoby ten czyn rozpatrywać w dwóch kategoriach tj. jako niezauważanie lub nieliczenie się z cudzymi potrzebami, to jest to ewidentny przykład egoistycznej postawy.
Egoizm i egoista
Egoizm jest dyspozycją, której przejawem jest czyn egoistyczny, natomiast przez egoistę rozumie się osobę, która jest w te dyspozycję wyposażona. To proste wytłumaczenie jest komplikowane przez fakt, że istnieje wiele koncepcji czynu egoistycznego, co ma wpływ na rozumienie pojęcia egoizmu. Ponieważ nie w każdej sytuacji, gdy człowiek dokonuje czynów nastawionych na osiągnięcie własnego dobra, można go nazwać egoistą, np. okazywanie szacunku swoim rodzicom mając już własne dzieci, licząc na to że dawany przykład zostanie w przyszłości zdyskontowany.
Terminologia używana w definicjach egoizmu
Istnieją duże problemy ze zdefiniowaniem ludzkiego „ego”., które rozpatrywane jest jako biologiczne, a więc wywodzące się z najbardziej prymitywnych instynktów, oraz socjologicznym, uwarunkowanym przez otaczające nas społeczeństwo i obowiązujące w nim zasady. Ów podział determinuje na określenie, co jest dobrem moim, a co cudzym, a więc także na to czy ktoś postąpił egoistycznie, czy nie. Znane są takie rodzaje ego izmów, jak np. rodzicielski lub narodowy. Przypomina to rozprawę o hedonizmie, gdzie była mowa o dążeniu do przyjemności, ale poważne różnice pomiędzy ludźmi wiążą się w różnych rodzajach przyjemności, jakich może poszukiwać. W przypadku egoizmu każde postępowanie ukierunkowane jest na siebie, ale główne różnice między ludźmi zachodzą w zależności od tego, jakie sprawy uznaje się za własne i jaki zasięg przybiera jego „ja”.
Krytyka egoizmu związana jest z rozumieniem zwrotów, takich jak „moje dobro”, czy też „własne dobra”. Niektórzy udowadniają, że nie istnieją tylko „moje” dobra, ponieważ każda rzecz przynależy do innej osoby (np. samochód lub mieszkanie). Inaczej sprawa wygląda z uczuciami (przyjemnością i przykrością), które mogą dotyczyć tylko mnie (tylko ja je przeżywam).
Pojęcia pokrewne do egoizmu
Egocentryzm - nie uwzględnianie czyjegoś punktu widzenia w dokonywaniu swoich wyborów. Osoby mające coś na sumieniu nie są w stanie wczuć się w rolę drugiej osoby, ponieważ wydaje im się, że wszystko mają wypisane na twarzy. Podobne zachowanie można zaobserwować u osoby opowiadającej jakieś zdarzenie. Używa ona wielu skrótów myślowych i pomija fakty, ponieważ jest przekonana, że wszyscy doskonale wiedzą co ona ma na myśli. Drugą istotną cechą egocentryzmu jest uważanie, że ja jestem najważniejszy na świecie i wszystko kręci się wokół mojej osoby.
Egotyzm - rozumie się pod nim dyspozycję do zainteresowań własną osobą, rozkoszowania się samym sobą.
Poza powyższymi pojęciami zamiennie z egoizmem używa się słów: sobkostwo oraz samolubstwo.
Analiza zasady Kentowskiej
„Wszystkie istoty rozumne podlegają prawu głoszącemu, że żadna z nich nie powinna nigdy traktować siebie samej i innych tylko jako środek, ale jednocześnie zawsze jako cel sam w sobie” . Należy pod tym rozumieć takie sytuacje, jak:
nawiązywanie kontaktu z innymi osobami, aby zdobyte informacje wykorzystać do swoich celów (np. szpiegowskich),
zrobienie czegoś, aby zademonstrować innej osobie, że krzywda jaka nas spotkała nie zrobiła na nas najmniejszego wrażenia.
Powyższe przykłady łączy to, że pod pozorem interesowania się wybranymi osobami, tak naprawdę ukierunkowani jesteśmy na realizację własnych celów, o których druga strona nic nie wie. W takich sytuacjach osoby te stają się narzędziami w naszych rękach.
Czy człowiek jest egoistą?
Od czasów starożytnych człowiekowi jest przypisywany egoizm, o czym świadczą zachowane teksty Epikura, który zwracał uwagę na to, że nie wzbudza w nas odrazy polowanie na zwierzęta, ale gdyby zaczęli to robić bogowie, to ludzie inaczej by to oceniali. Z kolei Mandeville i Helwecjusz uważają, że dobroć to słabość, a stworzenie kodeksu praw ma chronić nas przed krzywdami wyrządzanymi przez innych. Przyjaźń ma nam zapewnić w przyszłości osiągnięcie dużej korzyści (wykorzystanie przyjaciela do swoich celów) itd. Darwin uważa, że życie to nieustanna walka i tylko zwycięzcy przeżyją, a więc prezentuje on postawę, że albo ja, albo oni. Dlatego wszelkie skupianie się ludzi wokół siebie jest przez niego postrzegane jako forma samoobrony zwiększającej szanse na przeżycie. Inni uważają, że Dekalog został stworzony dlatego, że człowiek ma naturę egoisty i np. przykazanie nie zabijaj zostało stworzone po to, aby samemu uniknąć takiego końca. Te argumenty mają wskazywać, że człowiek zawsze działa na własną korzyść.
Z takim podejściem nie zgadzają się np. A. Bain, F. Znaniecki. Obalają oni tezę, że przyjemność jest jedynym celem, który przyświeca człowiekowi. Jest on bowiem (mając o tym świadomość) w stanie popełnić dla niego szkodliwy czyn byleby dać upust jakiejś „bezinteresownej wrogości”. J. Butler z kolei wykazywał, że gdybyśmy byli egoistami, to nie bylibyśmy w stanie współczuć przyjacielowi, ponieważ dlaczego miałoby się zintensyfikować nasze tchórzostwo w postaci okazywanego współczucia.
Powyższe wskazuje zatem, że chociaż zgadzamy się, że każdy konflikt staramy się rozstrzygnąć na własną korzyść, to jednak zbytnie wyeksponowanie własnego „ja” przez zwolenników ludzkiego egoizmu wzbudziło protesty wśród społeczeństwa.
Altruizm, sympatia i instynkty społeczne
Altruizm
Czynem altruistycznym jest uczynienie kogoś szczęśliwym, ale nie poprzez ślepy przypadek, lecz tylko w sytuacji gdy wyraźnie tego chciałem. To ogólne sformułowanie jest mało precyzyjne, ponieważ nie można nazwać działaniem altruistycznym wybierania dla swojego dziecka najlepszej szkoły, pomimo tego, że wyraźnie chcemy to uczynić i nie dbamy o swoje dobro lecz o cudze. To wskazuje, że im bliższe stosunki łączą te osoby, tym trudniej o czyn altruistyczny.
Zatem altruistą nazwiemy osobę, która ma skłonność do czynienia dobra (nie dbając przy tym o dobro własne), które wg F. Znanieckiego można podzielić na:
dzielenie się doświadczeniami (np. rozmowy o pogodzie),
dzielenie się postawami (np. śluby, podczas których istnieje zarówno zgoda w ocenianiu, jak i świadomość tej zgody),
dzielenie się tendencjami aktywnymi (tj. współpraca podejmowana dla osiągnięcia wspólnego celu),
działania zmierzające do przysporzenia dobra drugiej osobie (np. pomoc przyjacielowi w trudnej sytuacji).
Patologia altruizmu
Logiczne wydaje się, że aby coś dać innym, to trzeba tę rzecz najpierw posiadać. Jednak czasami altruizm staje się formą ucieczki przed problemami. D. H. Lawrence uważa, że łatwiej jest przerzucić nasze zadania na kogoś innego, zadawalając się życiem z drugiej ręki. Ludzie przyjmują wtedy postawę służącego, ponieważ taka osoba nie odpowiada za siebie i za swoje czyny. Taki typ życia nie wychodzi na dobre żadnej ze stron, np. nadopiekuńczość mamy starającej się przychylić nieba swojemu dziecku.
Zdarza się także, że widząc ludzką krzywdę budzi się w nas silna potrzeba pomocy bliźniemu, ale nie podejmujemy żadnych działań, aby ulżyć w doli bliźniemu. Taka postawa spowodowana jest współzawodnictwem z innymi ludźmi, co skłania nas do ucieczki przed problemami. Taką postawę nazywamy altruizmem biernym. Nie może być zatem mowy o altruizmie, gdy za uczuciami nie idą czyny.
Podobnie jest z pseudoaltruizmem, gdy działanie jest kierowane przyjemnością, płynącą ze świadomości, że jest się źródłem przyjemności, a więc nasz wkład jest kalkulowany, podczas gdy altruizm jest tej cechy pozbawiony. Z taką sytuacją mamy do czynienia, gdy np. bogata osoba nagłaśnia ile wydała pieniędzy na cele charytatywne, tym samym poniżając osoby gorzej od niej sytuowane. Może to być spowodowane chęcią zadowolenia samego siebie, nie bacząc czy nasze czyny są faktycznie potrzebne osobie obdarowanej.
Zdarzają się także osoby, które moglibyśmy nazwać nałogowymi altruistami, a więc takie które nie potrafią racjonalnie ocenić komu powinny pomagać, a komu nie. Wymagają one nieustannego nadzoru, co dla najbliższych jest dużym obciążeniem.
Rola i pojęcie sympatii
Sympatia uważana jest (obok samolubstwa) za podstawową cechę człowieka. Nadawana jest jej w moralności szczególna rola uważając ją za instynkt moralny, dzięki któremu możliwe było:
sformułowanie naczelnych dyrektyw ludzkiego postępowania,
testowanie ocen, czy były one słuszne, czy nie,
wyjaśnienie skąd bierze się w człowieku ukierunkowanie na czynienie dobra.
Tak jak samolubstwo uważane jest za coś ludzkiego, to z kolei oddawanie części siebie lub swojego majątku komuś innemu uważane jest za boskie natchnienie, coś nadnaturalnego.
Według A. Smitha pomimo nastawienia się człowieka na siebie samego, to tkwi w nim coś, co wywołuje u niego radość, gdy czyni dobro. Właśnie sympatia jest wyjaśnieniem tej niewytłumaczalnej chęci czynienia dobra innym. Towarzyszy temu bratniość uczuć, tzn. gdy bliźniemu grozi niebezpieczeństwo, wtedy sami również je odczuwamy. Z tego powodu akcentujemy w środowisku nasze uczucia w zależności od tego, jakie stosunki łączą nas z danymi osobami.
Jeżeli jesteśmy w stanie współdoznawać uczuć, jakie spotkały inną osobę, to te doznania i postępowania uznajemy jako właściwe, ale gdy jest odwrotnie to sprzeciwiamy się temu. Chodzi więc tu o właściwości działań i reakcji, które mogą podlegać osądowi moralnemu.
Sympatia pomaga w wyjaśnieniu, jak powstają oceny, dzięki istnieniu takich uczuć, jak pretensja i wdzięczność. Dzięki niej zarysowuje się również rodowód cnót i płynących z nich postępowań, będących przedmiotem moralnych ocen. Poprzez to możemy opanowywać swoje negatywne emocje.
Bliżsi nam badacze tego problemu, jak np. M. Scheler, wyodrębnia z sympatii kilka innych stanów, które są jedyne przeżyciami emocjonalnymi. Są to:
jednoczesne przeżywanie pewnych uczuć stanowiących reakcję na ten sam bodziec, ale nie jest to współdoznawanie,
przejmowanie cudzych uczuć w drodze zarażania się (np. śmiechem), co wyklucza współdoznawanie,
równocześnie przeżywanie pewnych doznań na tle identyfikowania się z kimś, co wyklucza poczucie własnej odrębności, którą zakłada sympatia.
Powyższe stany są bardzo trudne do wyodrębnienia z sympatii, dlatego uważa się, że teoria głoszona przez Smitha jest obowiązująca.
Z kolein McDougall sympatię ogranicza do sfery uczuć, ale nie jest to tylko współcierpienie i współradość, jak czynił to Sheler. Jest to dla niego forma współoddziaływania ludzi na siebie. Samą sympatię określa jako czułe względy dla jakiejś osoby i nazywa ją sympatią czynną. Natomiast pod sympatią bierną rozumie zarażanie się doznaniami innych członków społeczności, co pozwala działać gromadzie harmonijnie oraz otaczać się innymi.
Instynkty społeczne
T. Hobbes i jego zwolennicy uważają, że ludzie są egoistami, a tym samym nie są istotami zdolnymi do tworzenia społeczeństw. Innego zdania są zwolennicy A. Adlera, który nakazywał kształcić w człowieku uczucia społeczne prowadzące do czynów moralnie pożądanych.
Pierwszy z nich uważał, że chociaż człowiek nie lubi być samotny, to jednak nie potrafi się odnosić do innych życzliwie, a tym samym boimy się siebie. W swoich wywodach udowadnia, że szukamy towarzystwa tylko ze względu na korzyści, jakie będziemy mogli osiągnąć oraz z chęci wywyższania się ponad innych, natomiast narzucanym nakazom poddajemy się niechętnie.
L. L. Bernard wyodrębnia następujące znaczenia instynktu społecznego:
instynkty dysponujące do czynności lub uczuć skierowanych na innych ludzi,
instynkty prowadzące do czynności lub uczuć grupo twórczych i spajających grupę,
wpływające na konsolidację grupy,
dyspozycje prowadzące do czynności dla grup pożytecznych.
Taki podział nie jest idealny, ponieważ nie jest w nim zawarta walka, która może zarówno podzielić grupę, jak i ją zcalić poprzez wspólnych interesów.
K. Darwin wyróżnia natomiast następujące zagadnienia instynktu społecznego:
instynkt stadny, będący w opozycji do twierdzeń Bernarda,
solidarność, rozumiana jako wzajemna pomoc,
wrażliwość na pochwałę i naganę
Homo Moralis
Poczucie moralne
Zwrot homo moralis jest określeniem jednego z aspektów życia człowieka, tj. jego przeżyć moralnych. Rozważania na ten temat sięgają XVIII w., a samo pojęcie utożsamiane jest ze zmysłem moralnym, który jest równoznaczny sumieniu. Jest ono dyspozycją do pewnych sądów o tym, co chwalebne lub naganne zarówno w stosunku do siebie, jak i innych osób. Poczucie moralne jest bowiem uczuciem występującym, jako reakcja wobec sytuacji oraz postawą uczuciową wobec faktów obojętnych etycznie. Uzależnione jest ono od tego, czy ocenia się własne czyny, czy też innych osób. Poczucie moralne może być też kwalifikowane jako fikcję psychologiczną, do której zaliczamy np.: poszanowanie dla prawa, wyrzut sumienia itp.
Poczucie moralne zakłada „skłonność do choćby najbardziej prymitywnego współczucia z ludźmi w ogóle” i łączy ją się z instynktami społecznymi.
Czymś odwrotnym do poczucia moralnego jest tzw. moral insanity, co na język polski można byłoby przetłumaczyć jako zdziczałość moralną. Osoby takie są niezdolne do współżycia, ani zrozumienia dla obowiązków społecznych, są nieetyczni, niezdolni do utrzymania się w granicach prawa, wrogowie porządku społecznego i uporządkowanego życia. Często utożsamiani są z sadystami.
Sumienie i jego geneza
Sumienie znane jest od najdawniejszych czasów u wszystkich grup ludzi, ponieważ tam gdzie istnieją zakazy, tam też są warunki do jego kształtowania się. Jednak dopiero chrześcijaństwo w wiekach średnich nadało wyrażeniu „sumienie” obecne znaczenie, wskazujące na przejaw boskiego tchnienia w człowieka. Było to wykorzystywane jako argument na rzecz istnienia Boga.
Sumienie jest pod wieloma względami podobne do poczucia moralnego. Tak samo jest to wszechobejmująca dyspozycja do: wszystkich typów przeżyć moralnych, oceny swoich i cudzych postępowań itp.
Teorie religijne
Zgodnie z etyką religijną sumienie ma nadprzyrodzone pochodzenie. Dopiero filozofia XVII i XVIII w. zmieniła na głos natury. Tym nie mniej obie zakładają jego nieomylność, chociaż niektórych ludzi uważa się iż maja je zagłuszone, co oznacza mniejsze wyczucie moralne i etyczne.
Wiara w prawdziwość ocen moralnych przekształca się w powszechne. Część z nich bywa narzucana przez osoby, które są na tyle silne, aby narzuci je pozostałym ludziom, ale istnieją także takie, które są wynikiem istnienia pewnych warunków zapewniających całej społeczności bezpieczeństwo.
Indywidualistyczne teorie genezy sumienia
Najpopularniejsza teoria głoszona w XIX w. zakładała, że sumienie kształtowane jest przez wychowawców operujących naganą i pochwałą, karą i nagrodą. Wyrobienie pewnych odruchów, zaistnienie w świadomości zakazów i nakazów następuje zanim staniemy się zdolni do zastanowienia się nad tym i wpływa na nasze zachowanie poprzez odczuwanie przykrości (kara) oraz przyjemności (nagroda).
Inna teoria zakłada, że sumienie kształtowane jest przez warunki społeczne, w jakich wzrasta. Inna moralność wyrabia się pod wpływem stosunków koleżeńskich, a inna, gdy jedna strona odgrywa rolę autorytetu.
Społeczna geneza sumienia
Durkcheim zakładał, że społeczeństwo jest monolitem, tym samym sumienie musiało być czymś jednolitym i stanowiło dyspozycję do oceniania czynów własnych. Powstaje ona pod wpływem kultury, w jakiej przebywamy na co dzień, wraz z dyspozycjami (instynktami), jakie posiadamy.
Freud uważał, że obok popędu do miłości, towarzyszy nam popęd do śmierci w postaci destrukcyjnej agresji. Natomiast kultura wymusza na nas jej opanowanie poprzez wyrzeczenia. Cenzorem naszych działań jest właśnie sumienie, które jest wynikiem działań ograniczających naszą agresję.
Geneza sumienia dowodzi, że sumienie powstaje w wyniku dokonania agresywnego czynu, który zaspokaja agresję znajdującą się w człowieku. To z kolei doprowadza do powstania miejsca na miłość, której przejawem jest skrucha.
Freud poza powyższym uznaje, że skoro sumienie powstaje w jednostce jest też możliwe, aby wytworzyło się ono w grupie. Owo nadrzędne „ja”, czyli zbiorowe sumienie, tworzy ideały oraz karze za ich nieprzestrzeganie. Wytworem czego jest etyka będąca swego rodzaju zabiegiem terapeutycznym.
Zarówno Freud, jak i Durkheim, uważają że sumienie powinno przemawiać jednym głosem w społeczeństwie, ponieważ opiera się na agresji charakterystycznej dla wszystkich ludzi. Może być ono modyfikowane przez inne czynniki, które wynikają z podejścia do agresji. Owa niejednorodność sumienia przyczynia się do jego rozwoju. Będąc dzieckiem naśladujemy i przejmujemy wzorce od naszych rodziców, ale w trakcie życia napotykamy trudności, które zmuszają nas do myślenia, a tym samym do dokonywania wyborów często zmuszających nas do zadecydowania czy postępujemy zgodnie z dotychczasowymi zasadami, czy też dostosowujemy się do zaistniałej sytuacji. Do tego dochodzą inne czynniki kształtujące nasz charakter, np. otwartość na innych.
Wyrzut sumienia i jego składniki
Najbardziej charakterystyczne dla sumienia jest moment przeżywania wypadku, który potępiamy ponieważ uważamy, że jest on niegodny. Są jednak i inne czynniki, takie jak: gniew, wstyd, lęk, reakcja na pogwałcenie instynktów społecznych oraz tendencje samo dręczycielskie. Zostaną one omówione poniżej.
Gniew
Zgodnie z teoria McDougalla wyrzut sumienia skierowany jest na przeszłość, ponieważ łatwiej przychodzi nam się gniewać na to, co się już stało i nie jest możliwe by to zmienić. Jednak zdarzają się sytuacje, gdy to co się stało zostało odrobione i gniew nie wystąpił, np. ktoś dokonał kradzieży, ale to nie on lecz inna osoba została skazana za ten czyn - wtedy wyrzut sumienia dręczy złodzieja do tego stopnia, że postanawia się oddać w ręce sprawiedliwości.
Przyznanie się do winy zostało zatem spowodowane tym, że nie potrafimy znieść czyjejś krzywdy, gdy możemy ją naprawić.
Innym wytłumaczeniem takiej postawy jest fakt, że z informacji opisującej całe zdarzenie oraz skazanie innego człowieka wynika inny obraz niż faktycznego złodzieja. W takiej sytuacji osoba ta nie jest w stanie tego zaakceptować i godzi się na poniesienie kary byleby społeczeństwo poznało prawdziwy obraz sprawcy.
Można też podać liczne przykłady, gdzie występuje gniew, ale nie ma on nic wspólnego z wyrzutem sumienia, np. inwestor zagniewany na siebie, że nie wycofał w porę zainwestowanego kapitału.
Wstyd
Sumienie bywa uznawane za pewną formę wstydu , który uprzedza i hamuje nasze działania, ponieważ widzi się w nim coś deprecjonującego lub stoi na straży naszej prywatności.
Wstyd jest jednym z elementów sumienia i często zdarza się, że po dokonaniu jakiegoś negatywnego czynu wolelibyśmy zapaść się pod ziemię niż miałoby się to wydać. Bywa, że nawet odbycie kary nie uspokaja naszego sumienia i dalej staramy się odkupić winę.
Powyższe nie oznacza, że wstyd towarzyszy nam w momencie utraty szacunku do samego siebie, gdy np. kogoś zawiedliśmy. Nie jest to dyskwalifikacja moralna, ale jednak deprecjonujemy siebie, co jest porównywalne do samopotępienia.
Lęk
Lęk występuje w sytuacjach, gdy wychowane autorytarnie dziecko boi się reakcji rodziców za swój czyn lub w miłującej się rodzinie strach przed utratą tejże miłości.
Można uogólnić, że lęk zawsze towarzyszy sumieniu, gdy obawiamy się konsekwencji czynu, którego dokonaliśmy. Poza tym potwierdzeniem warto zauważyć, że strach ustępuje, gdy przekonamy siebie iż popełniony przez nas czyn jest nie do wykrycia.
Pogwałcenie instynktów społecznych
Według Darwina przykrość jest dominującą w wyrzucie sumienia, ponieważ wyrzut sumienia powstaje w sytuacji, gdy naruszamy nasze instynktu społeczne, które są nienasycane dla zaspokojenia naszych innych instynktów.
Podobnie uważają wszyscy ci, którzy w działalności sumienia dopatrują się uczuć miękkich i ludziom życzliwych, ponieważ życzliwość cierpi, gdy przyczynia się do cudzego nieszczęścia.
Tendencje samo dręczycielskie
Wielu autorów uważa, że wyrzutowi sumienia towarzyszy tendencja do nękania się, np. Nietzsche wykazuje, że jest ona wynikiem niewyżytej pretensji słabych w stosunku do silnych. Albowiem ten drugi nie byłby w stanie wymyślić sumienia.
Z kolei Freud uważa, ze zarówno słabi jak i silni cierpią ze względu posiadanej skłonności ku agresji.
Natomiast zdaniem Westermarck'a każde potępienie zawiera mniej lub bardziej świadome pragnienie, aby ten na kogo jest skierowane, faktycznie cierpiał, także wtedy, gdy dotyczy to nas samych. Tym samym człowiek mający coś na sumieniu zarówno dręczy się, jak i odnajduje w tym przyjemność.
Podsumowując powyższe doczucia chociaż są składnikami sumienia ich wystąpienie nie jest jednoznacznym sygnałem, ze ktoś ma wyrzuty sumienia. Mogą one wystąpić pojedynczo, jak i w większej ilości naraz. Sytuacją, gdy wszystkie się ujawnią jest np. moment wydania współtowarzyszy z organizacji uznawanej przez władzę za przestępczą. Skład wyrzutu sumienia uzależniony jest od motywów, jakie kierują człowiekiem w postępowaniu.
Należy także podkreślić, że spokój sumienia nie jest odwrotnością wyrzutu sumienia. Jest on objawem wewnętrznej harmonii w sytuacji, gdy albo faktycznie nic złego nie czynimy albo przynajmniej tak uważamy.
Wrażliwość sumienia
Z dotychczasowych rozważań wynika, że im częściej w dzieciństwie byliśmy poddawani naganom i pochwałom ze strony rodziców, tym głos sumienia powinien być silniejszy i częstszy. Natomiast według Freuda czułe sumienie powstaje niezależnie czy dzieci wychowywane są karzącą, czy miłosierną ręką.
Freud uważał także, ż wrażliwość sumienia jest konsekwencją cnoty, a osoba cnotliwa znacznie częściej odczuwa wyrzuty sumienia. Jest ona dodatkowo wzmacniane przez niepowodzenia, co potwierdzają nie tylko teorie, ale także obserwacje z życia wzięte. Dopóki człowiekowi dzieje się dobrze to sumienie jego jest uśpione, ale gdy życie zaczyna go doświadczać, to głos sumienia zaczyna się wzmagać i wyznaczamy sobie pokutę. Taką zależność można zaobserwować zarówno u jednostek, jak i narodów. Dla ludzi dorosłych los zastępuje rodziców. Dlatego, gdy coś złego ich spotyka, to okazują przed nim skuchę i szukają w sobie winy. Dla ludzi wierzących jest to dowód na istnienie sprawiedliwego Boga, który zsyłając na ludzi nieszczęście daje do zrozumienia, że został popełniony grzech.
Innym mechanizmem godnym podkreślenia jest to, że doświadczymy wyrzutów sumienia po uczynkach dokonanych nieświadomie, natychmiast nie odczuwamy ich po tych czynach, których dokonaliśmy z premedytacją.
Drugim istotnym faktem jest to, że uczucia rządzą się swoimi prawami i tak, jak nienawiść potrafi zagłuszyć sumienie, aby osiągnąć swoje cele, tak miłość nie czyni sobie wyrzutów za niesprawiedliwość. W ten sposób wpływ na rozwój sumienia opisał A. Shand w „The Fundations of Charakter”, wyd. 1 Mucmillan, London 1914.
Poczucie winy
Niektórzy uznają, że poczucie winy jest tożsame wyrzutowi sumienia. Wydaje się, że poczucie winy może istnieć bez wyrzutów sumienia, ponieważ może istnieć świadomość swego rodzaju „zadłużenia”, które powinno być spłacone.
Przyczyną ciągłego poczucia winy są:
nieustający konflikt pomiędzy miłością, a popędem do destrukcji,
odwieczne dążenie do rozkoszy i niszczenia oraz ich dławienie poprzez głos sumienia.
Ich wynikiem jest potrzeba poniesienia kary za grzeszne uczynki. Temu wszystkiemu towarzyszy lęk przed możliwościami destrukcyjnymi, jakie tkwią w człowieku.
Z kolei Otto Kant wyróżnia dwa warianty poczucia winy:
nie jest ono związane ze świadomością swobody działania, gdy wina jest z góry przewidziana i wyznaczona (tak było w mitologii),
świadomość możliwości dokonania innego wyboru i że jesteśmy za ten czyn odpowiedzialni.
Pierwsze powstaje, gdy nie może się zharmonizować, jakiś popęd z potrzebami emocjonalnymi, które są z nim związane i stanowią jego otoczkę emocjonalną, lub gdy zaspokojenie popędu zderza się z ideałem, który sobie stawiamy. Natomiast drugi rodzaj poczucia winy powstaje, gdy człowiek wyzwolił w sobie agresję wobec osoby, ktorą tak naprawdę kocha. Można je wtedy przyrównać do sygnału ostrzegawczego.
Według Barucka nienawiść, której wynikiem jest poczucie winy, jest reakcją komplementującą lub obronną, wywołaną przez uraz wewnętrzny, np. nieczyste sumienie. Legalizuje zatem to, co mamy sobie do zarzucenia, w myśl zasady, że gdy chcemy pozbyć się w stosunku do kogoś poczucia winy, zaczynamy go oczerniać.
Baruck zwraca uwagę na fakt, że nigdy nie mówi się o cnocie tak głośno, jak w sytuacji, gdy się ją depcze, ponieważ głośne wymaganie jej od innych maskuje nasze wykroczenia oraz stanowi ludzką samoobronę. Jest to punkt wyjścia do wyjaśnienia dlaczego melancholik w bardzo krótkim czasie przechodzi w stan szału nienawiści. Osoba mająca poczucie winy broni się przechodząc do ataku. Zdarza się, że osoby obarczone winą pragną się jej pozbyć do tego stopnia, że budują bardzo wymyślne konstrukcje przenoszące całą winę na inne osoby. Jest to stan tzw. psychozy, która może dotyczyć zarówno jednostki, jak i pewnej zbiorowości, czego przykładem są hitlerowcy oskarżający Żydów o całe zło na świecie, czego wynikiem był holocaust.
Z powyższego wynika, że sumienie może nas pchnąć zarówno w kierunku dobra, jak i do czynienia najgorszych rzeczy. Uzależnione jest to od dynamiki, z jaką poczucie winy wnika do ludzkiej psychiki i czy jest ona na to przygotowana.
Zatem gdyby udało się opracować metodę oczyszczania sumienia inna niż znajdywanie kozła ofiarnego, na którego przelewana jest cała agresja, to udałoby się uzdrowić stosunki moralne całego świata. Niestety problem z uświadomieniem komuś właściwej motywacji jego postępowania jest niezwykle trudne. Na przeszkodzie staje poczucie dumy, które uniemożliwia przyznanie się do winy.
Należy podkreślić, że agresja jest wynikiem tchórzostwa i nienawiści. Rozwija się tam, gdzie nie jest jej stawiany opór przez inne jednostki. Dlatego tak trudno jest zwalczać przestępczość, ponieważ świadkowie boją się powiedzieć przeciwko przestępcy złudnie uważając, że w ten sposób ochronią siebie i swoją rodzinę.
Poczucie grzeszności
Grzech kala sumienie człowieka powodując, że staje się on nieczysty. Jest on wynikiem czynu niezgodnego z sumieniem człowieka. Możemy brać go na siebie, jak i dziedziczyć go. Można go odkupić, tak aby uspokoić nasze sumienie. W różnych kulturach odbywało się to na różne sposoby. Do najbardziej znanych należą:
ogień i woda, które ze swej natury pełnią rolę oczyszczającą,
głośne przyznanie się do winy w obecności świadków (spowiedź) dzięki czemu odczuwa się ulgę,
składanie ofiary, która miała zapewnić przeproszenie bóstwa za dokonane występki (np. ofiara Chrystusa na krzyżu, który wziął na siebie grzechy świata).
Sfera moralna w życiu człowieka
Każdy człowiek posiada własną skalę, według której ocenia postępowania innych oraz swoje. Dążenie do absolutyzowania własnych ocen jest dla ludzi bardzo charakterystyczną cechą. Jest on broniony ze względu na to, że zawiera w sobie system ocen moralnych. Według osób zajmujących się tym zagadnieniem, aby zachować ich ciągłość oraz jednolitość ludzie zaczęli odwoływać się do istnienia Boga.
Interesujące jest to, że ludzie wierząc w pewne zasady moralne, oficjalnie wypierają się ich, jednocześnie potrzebując ich. Ludzie bywają czasami tak bardzo zapatrzeni w zasady, jakimi się kierują, że nie są w stanie wczuć się w sytuację drugiej osoby. Dlatego chociaż przywiązanie do bezwzględnych dóbr jest dobre, to ich generalizacja byłaby nazbyt ryzykowna, ponieważ nie charakteryzują ogółu.
Jednym z dowodów na duże zapotrzebowanie na zasady moralne jest powszechne zakłamanie i obłuda ludzi twierdzących, że postępują według ogólnie przyjętych norm moralnych, podczas gdy w rzeczywistości mają oni swoje własne cele do osiągnięcia, np. polityk ogłaszający, że jednoczy się ze strajkującymi osobami obiecuje im pomoc finansową nie zastanawiając się nad konsekwencjami, jakie to zapewnienie pociągnie za sobą, ponieważ przyświeca mu jego prywatny cel, jakim jest wygranie kolejnych wyborów. Gdyby na zasady moralne nie było popytu, to nikt nie zadawałby sobie trudu w maskowaniu swoich niecnych poczynań. Obłudę można zatem porównać do reklamy, która przypomina ludziom o istnieniu takiego produktu, jak zasady moralne.
Zdarzają się sytuacje i czyny, których nie da się tak ładnie zamaskować. Ludzie zaczynają wtedy usprawiedliwiać je w taki sposób, aby nasze złe postępowanie zostało zalegalizowane i tak np. wyświadczanie komuś przysługi oprócz swej dobrej strony zawiera także niebezpieczeństwo w postaci wyrobienia złego zdania o osobie, która winna jest nam wdzięczność, ale my jej nie odczuwamy. Często ludzie używają wzniosłych słów oraz odwołują się do uczuć patriotycznych, chociaż w rzeczywistości powoduje nimi np. zazdrość, w innych przypadkach, aby nie używać moralnego patosu, wykorzystywany jest język kpiarstwa. Z tych powodów należy bardzo ostrożnie oceniać ludzi, ponieważ może okazać się, że człowiek mówiący o wyrzeczeniach, jakie społeczeństwo powinno ponieść, dla siebie stosuje zupełnie inne standardy.
Innego rodzaju kłamstwem jest fałszowanie biografii wybitnych postaci w taki sposób, aby dla jemu współczesnych i potomnych stał się swego rodzaju herosem, osobą godną naśladowania. Czyny te są spowodowane tym, że ludzie potrzebują istnienia ludzi pozbawionych skaz.
Istnieją jednak takie czyny, których popełnienie z miejsca przekreśla popełniającą osobę i w nikim nie znajdzie oparcia.
Zakończenie
Moja praca poświęcona jest motywom, jakimi kieruje się człowiek podczas podejmowania decyzji. Wynika z niej, że w zdecydowanej większości przypadków kierujemy się tym, co dla nas jest bardziej korzystne. Tym samym kierujemy się własnym „ja”, a więc jesteśmy egoistami pragnącymi osiągnąć własne cele. Pisząc „własne cele” mam na myśli nie tylko te, które dotyczą bezpośrednio jednostki, ale również społeczności, w której dana jednostka przebywa (np. rodzina, mieszkańcy jednego miasta).
Podejmując działania ukierunkowane tylko na siebie w większości przypadków narażamy się na określenie nas mianem egoisty, który nie jest zdolny zrobić niczego innego, jak tylko osiągać własne cele niezależnie od kosztów, jakie będą musiały być poniesione. Są jednak pewne wyjątki, gdy działanie nastawione na siebie nie można nazwać egoizmem, czego przykładem może być uniknięcie wymierzonego w nas ciosu.
Z kolei starając się zrobić coś dobrego dla otaczającego nas środowiska (rozumianego jako zbiór ludzi) nie zawsze stajemy się altruistami, ponieważ może się okazać, że np. wspomagając dom dziecka nagłaśniamy to, żeby zrealizować swoje cele. Jest to wyrafinowane działanie, bowiem sterujemy niczego nieświadomymi ludźmi, aby osiągnąć własne cele. Obłuda ta jest z kolei dowodem na zapotrzebowanie na moralność i etyczne postępowanie. Nikt by przecież nie trudził się, żeby skrywać swoje prawdziwe intencje, gdyby etyczne postępowanie nie było w cenie.
Wydawałoby się, że najbardziej irracjonalnym postępowaniem jest czynienie dobra naszym bliźnim nie mając w tym żadnego interesu, a więc bycie altruistą i odnajdywanie radości w owej bezinteresowności. Jednak dzięki takiej postawie ludzi możemy przekonać się, że świat nie jest stworzony tylko dla egoistów, że jest miejsce na dobro w czystej postaci i może być on dla nas wszystkich źródłem przyjemności. Są badacze zachowań ludzi, którzy uważają taką postawę za niemożliwą do osiągnięcia, że człowiek nie jest zdolny, aby postępować bezinteresownie, a tym samym pod tym działaniem musi się kryć jakiś ukryty cel, do którego oni dążą.
Podsumowując, motywy, jakimi kierują się ludzie, są bardzo różne, a określenie, czy ktoś postępuje dobrze, czy też źle jest bardzo trudne, a czasami wręcz niemożliwe, bo czy dowódcę pozostawiającego część swojego wojska do ochrony odwrotu pozostałej części żołnierzy, skazując ich tym samym na pewną śmierć lub niewolę, powinno się nazwać to dobrym, czy też nie. Z jednej strony czyni on zgodnie z zasadami sztuki wojennej, z drugiej strony pozostawia tych ludzi swojemu losowi. Ocena jego postępowania zależy zatem zarówno od subiektywnych odczuć i przekonań oceniającego, jak i od tego, jakimi motywami kierował się podejmując tę decyzję.
Bibliografia
Strony internetowe:
. http://encyklopedia.pwn.pl
http://encyklopedia.pwn.pl
K. Ajdukiewicz, „Propedeutyka filozofii dla liceów ogólnokształcących”, wyd. 3, 1948 r., str. 172
zgodnie z teorią C. D. Broad
H. Spencer, „Zasady etyki”, przekł. J. Karłowicz, Warszawa 1884, str. 75
Zgodnie z L. Petrażycki, „Wstęp do nauki prawa i moralności”, przekł. J. Landego, Warszawa 1930, s. 191 i następne.
A. L. Hiliard, „Rodzaje wartości. Rozszerzenie aksjologii hedonistycznej”
W. Witwicki, „Psychologia” t. II, s. 298
S. Baley, „Zarys psychologii”, wyd. 1, Książnica Atlas, Lwów - Warszawa, s. 172
Z. Freud, „Kultura jako źródło cierpień”, Warszawa 1992
H. Spencer, „Zasady etyki”, s. 71-72
autor m.in. „Podstawy nauki o ludzkiej motywacji”
W takiej sytuacji był m.in. J. Słowacki, który podczas rozmowy z Makryną Mieczysławską powiedział: „godności nie mam, przed męką uciekłem”.
L. Vialle, „Prestiż cierpienia” 1935
Epiktet, „Diatryby” oraz mit o Heraklesie, któremu dawano do wykonania zadania, dzięki którym mógł sprawdzać swoją siłę.
Tak jak to miało miejsce w micie o Polikratesie, władcy wyspy Samos. Aby uniknąć przyszłego nieszczęścia, wrzucił swój ulubiony pierścień do morza. Jednak na drugi dzień kucharz odnalazł ten pierścień w brzuchu ryby, a na władcę padła groza, albowiem obawiał się ciągłego faworyzowanego przez los.
F. Paulsen, „System der Ethik”, t. I, rozdz. VI
T. Lipps, „Die Ethischen Grundfragen”, wyd. III, Leipzig 1912, s. 11
F. Znaniecki, „Działania społeczne”, rozdz. IV, Nowy Jork 1936
K. Twardowski, „Czy człowiek zawsze postępuje egoistycznie?”, „Rozprawy i artykuły filozoficzne” str. 364
T. Kotarbiński, „Ideały”, „Wiedza i życie”, 1934, s. 450
G. E. Moore, „Zasady etyki”, str. 96 i następne
I. Kant, „Uzasadnienie metafizyki moralności”, Warszawa 1984
F. Znaniecki, „Działania społeczne”, str. 511
A. Smith, „Teorie uczuć moralnych”
Był gorącym zwolennikiem Epikura.
Założenie to jest zbieżne z poglądami M. Schlicka.
L. L. Bernard, „Instinct - A study in Social Psychology”, G. Allen and Unwin, London
Podobnie jak E. Dupreel
Zgodnie z J. C. Flϋgel, który opisywał ów instynkt społeczny w „Ludzie i ich motywy”
Z czym zgadza się W Witwicki w „Psychologii”
K. Darwin, „O pochodzeniu człowieka”
Tezę tę popiera McDougall w „Wprowadzenie do psychologii społecznej”, wyd. 22, str. 71, 146, 255, 417
P. Kropotkin podziela tę opinię i udowadnia ją w „Pomoc wzajemna, jako czynnik rozwoju”, przekł. J. Hempla, Łódź - Warszawa 1946 oraz B. Malinowski, „Prawo zwyczaj, zbrodnia…”, Warszawa - Poznań, 1939
Także w tym punkcie zgadza się z nim McDougall, op. cit. str. 162
Wymieniany jest w kategorii zmysłów wtórnych m. in. przez F. Hutchesona „An Introduction to Moral Philosophy”, wyd. 3, Glasgow 1764, str. 18
S. Baley, „Zarys psychologii”, wyd. 1, Książnica Atlas, Lwów - Warszawa str. 350
J. Kunicka, „Wpływ środowiska społecznego na stosunek dzieci do kradzieży”, Archiwum Kryminologiczne, t. II, 1935
J. Kunicka, op. cit.
Powołuje się na nią prokurator M. Siewierski w trakcie mowy oskarżycielskiej podczas procesu Rudolfa Hessa jednego z największych zbrodniarzy hitlerowskich II Wojny Światowej.
J. Frostig, „Psychiatria”, t. III, str. 101
Jej twórcami byli J. Milla, J. S. Milla i A. Boina
J. Piaget, „Rozwój ocen moralnych dziecka”
O czym pisze m.in. F. Znaniecki w „Ludzie teraźniejsi a cywilizacja przyszłości”.
Podobną tezę wysuwał Z. Freud w „Kultura jako źródło cierpień”.
Nietzsche uznał ją za kaftan bezpieczeństwa społeczeństwa.
W ten sposób wytłumaczył to H. Bergson.
Tak uważa m.in. T. Kotarbiński w „Rozmowy o rozterce”, „Wiedza i życie” 1937
Cz. Znamierowski „Analiza oceny moralnej”, „Myśl Współczesna” 1946 nr 3-4
W Biblii opisane są doświadczenia ludu Izraela jakie zostały zesłane przez Boga. Ludzie nie utracili wiary, lecz zaczęli kajać się za swoją grzeszność.
Za M. Ossowska, „Motywy postępowania”, wyd.3 Warszawa 2002 [książka i wiedza], s. 249
O. Kant, „Biologia etyki”
M. Ossowska, op. cit.
33