J# KKĄ€i fMM MNTVr/NV( H
rzumieśłnict w o jego na /remi! Tam. nadmorskie duchy, gdzie mM w rosach gryząca cagły nawet pomników ludzkich wyjada. * wymyśliły sobie akMimity **, w które tię ubierają, i Nimfom *• podobna, na wlotach niby zjcźonych utrzymują w powietrzu nad głowami srebrne perły z Oceanid ** warkocza lecące; i tak powietrzne te brylanty słońce wypija, te łzy zjadliwe morza omychają wprzód, mm na serce roślinne upadruy... Owdzie zaś przeciwko palącym tlośca promieniom zwierciadła sobie porobiły cytryn Oryjadym i złotem i strzałami obsypane, od-Wrrelajg sic słońcu gładkim i błyszczącym liścia lakierem... | Pokażcie mi naturą, gdzie szał elementów panuje: gdzie wichry | z falami wałczą, gdzie roślinom na skalach rozczcpionym trudna jest praca żywota; a nie pytając ładnej Oryjady 1 z ducha mego opowiem tę modlitwę, przez które się one dochy o kształt doczesny do Boga mf>dliły... Duch mój bowiem od wieków modlił się i pracował jak one. i teraz smętny jest. gdy śród dzikiej natury tę straszną pracę w bladych roślinach zobaczy,
Tu mi pozwol. o Boże. że wydam jedną z małych ducha tajemnic na przedwczesne może szyderstwo sadu. Oto zmysł woni świadectwem mi jest przedwiekowego w for-mech roślinnych pobytu, gdzie duch ciała (które mam teraz) krwiste naczynka zarazem z uczuciem piękności lub bezkształtu I judu wypracowywał (Jezuwszy woń róży. zapominam na chwilę, jakby w odurzeniu, żądz i smutków ludzkiej mojej natury, a powracam niby w te czasy, w których celem dla
'• rr«wd.>pnd«bme tak widział Słowacki mchy. porastające gdzie* miałm nadmof hłc skały w Porwie
g SM3 boginie niższego rzędu, zamieszkujące morza i jeziora; według teao. jakie wody zamieszkiwały, nazywano je m in ocean idu -ad. ner sł darni. ISftMfMMBł I twacacj
dkiWi katśakl gąjów
M mwtfó mit JOOO córah bożka Onaoiaa. boginie pod/km-imb 8H
ducha mego było utworzenie piękności, a odetchnięcie wonią było mu jedyną ulgą w pracy i rozkoszą... A tak. o. Panie, powracam niby na chwilę w dzieciństwo moje — i przychodzi mi niby z otchłani Genezyjskich wiatr orzeźwienia i młodości...
A na próżno mi, o! Panie, nauka tłomaczyła ten fenomen
przez działanie woni na zmysł powonienia; jam pytał o działanie zmysłu na duszę moją, która w uczuciu woni rozwesela się lub smętnieje.
Taką to drogą , o Nieśmiertelny, pracował anioł najuboższy i pokorny syn Twój w roślinnym królestwie, aż nareszcie ostateczną formą swoją wyszedł w świat wyższy — i spotkał się z innemi strumieniami prac globowych, które wszystkie do ostatecznej ludzkiej formy dążyły.
Tam, o! Panic, ślimak, pierwszy morza mięszkamcc, ostrożny i pewny pod swoją tarczą kamienną długiego żywota, ofiarę Ci nareszcie z perłowego domu swojego uczynił, przepracował go (duchem pożądania) na rogową żółwia skorupę*'
- a następnie jeszcze coś z bezpieczeństwa swego ustąpił Ci. Panic, a skrzydła sobie podstępnie pod rogową tarczą wypracowawszy, żukiem (tym Bóstwa u Egipcjanów obrazem) •* wyleciał w motylowe ducha krainy... Przez całą tę bolesną drogę przemian i pracy nie poświęcił Ci on. o! Parne, swojej płodności, a jakieś niby podobieństwo kształtów tradycyjnie zachował — i z morza przeniósł je aż w niebieską lotów krainę...
•' Podobnie jak wcześniej u roślin, lu Słowacki ukazuje zarys łańcucha ewolucyjnego zwierząt: ślimak Żółw żuk - motyl petrodaktyl — nnnelidy — insekty (czyli owady, mrówki I pszczoły); zasada następstwa początkowo jest jasna: stopniowe wyzbywanie sic sztywnej otoki na ciele, i doskonalenie narządów ruchu. Później już jakość ^cnót moralnych" będzie decydowała'o ksamCM 8
" Zuk, a właściwie skarabeusz, był czczony przez Egipcjan jako bóstwo żyzności I nieśmiertelności.