254 VII. Filozofio Kobina George 'a Cotlingwooda
wszystkie ruchy i zdarzenia, pomimo wszelkich istniejących między nimi różnic, zgodnie zachodzą, i w konsekwencji istnieje jedna nauka o tym ś wiecie”; i po czwarte, że „mimo to istnieje w świecie wiele różnych dziedzin” ze zdarzeniami, którymi rządzą swoiste prawa, będące modyfikacjami uniwersalnych praw, którymi zajmują się nauki szczegółowe, będące modyfikacjami nauki uniwersalnej10.
Chrześcijańskiej doktrynie Trójcy przypisuje się podobną interpretację. „Przez wdarę w Ojca” twórcy ..wiary katolickiej" „rozumieli (zawsze wyłącznie wr odniesieniu do procedury nauk przyrodniczych) absolutną presupoz.ycję, że istnieje świat przyrody, który jest zawsze, w sposób niepodzielny, jednym śwńatem. Przez wiarę w Syna rozumieli absolutną prcsupozycję, że ten jedyny świat jest, mimo to, wielością przyrodniczych dziedzin. Przez, wiarę w Ducha Świętego rozumieli absolutną presupozycję, że świat przyrody, w całej swej osnowie, jest nie tylko światem rzeczy, ale także zdarzeń i ruchów”-1.
By oddać sprawiedliwość Collingwoodowi, przypomnijmy, że akceptacji tych naukowych presupozycji nie traktuje jako wyczerpującej całość wiary chrześcijańskiej. Mimo to sądzę, iż dla większości praktykujących chrześcijan byłoby niespodzianką, gdyby dowiedzieli się. że automatycznie poczynili tak wielkie postępy w nauce, i byłoby nie mniejszą niespodzianką dla wielu naukowców', którzy mogli się dotąd uważać za agnostyków lub ateistów, gdyby dowiedzieli się. że są tak głęboko zaangażowrani w chrześcijaństwo. Nie chcę przez to powiedzieć, że dziedzictwo chrześcijaństwa nie miało wpływu na myśl naukową XVI i XVII w., ale ścisłe związki, które sugeruje Collingwood, nic są przekonujące. Widać to najwyraźniej w przypadku zabiegów, jakim poddaje pojęcie Trójcy. Nic wierzę, a raczej nie podejrzewam, bym wierzył w Ducha Świętego, ale choćby częściowe utożsamianie tego przekonania z trudnym do podważenia przekonaniem, że w przyrodzie występują zdarzenia i ruchy, wydaje mi się posunięciem dość arbitralnym.
Karnowska Krytyka czystego rozumu stanowi, jak się powszechnie uważa, zagrożenie dla metafizyki, stara się bowiem wykazać, że
3° Tamte. s. 222-223.
Tamże. s. 225-226.
nasz rozum wikła się w sprzeczności, gdy zapuszcza się poza granice możliwego doświadczenia. Collingwood argumentuje jednak, że sama Krytyka jest dziełem metafizycznym o tyle, o ile przedstawia absolutne pres u pozycje fizyki Newtonowskiej. Collingwood wyprowadza je z tych fragmentów tekstu, w których Kant opisuje porządek, który narzucamy na surowy materiał doświadczenia, aby przekształcić go w możliwy przedmiot poznania. Dwie pierwsze presupozycje głoszą, że. nauki przyrodnicze są w istocie matematyką stosowaną, i że z uwagi na to, co Kant nazywa zasadą ciągłości, to znaczy zasadą, iż między dwoma członami zawsze istnieje człon trzeci, nauki przyrodnicze muszą być zbudowane z równań różniczkowych. Wynika z tego zbiór zasad, które są oparte na pojęciu związku koniecznego. Pierwszą z nich Collingwood charakteryzuje jako przekonanie o stałości i nie/.niszczalności substancji. Wydaje się, iż obowiązuje ona, „gdy dwie postrzegalne rzeczy są rozpatrywane przez pewną osobę, która sądzi, iż są one dwoma możliwymi zjawiskami tej samej rzeczy1’12. Druga z nich dotyczy koniecznego następstwa i wiąże się z Kaniowską teorią przyczynowości, której krytykę Collingwood odkłada na później. Po trzecie, istnieje zasada obustronnego oddziaływania, o której twierdzi się, iż była potrzebna Newtonowi do jego teorii grawitacji. Stała się ona zbędna, gdyż taka koncepcja siły jest anachroniczna. W istocie, wszystkie te zasady, poza pierwszą, która głosi, że nauki przyrodnicze są matematyką stosowaną zostały według Colling-wooda odrzucone przez fizyków w pierwszych trzech dekadach naszego stulecia.
Nic dotyczy to następnego założenia Kanta, iż „kategorie modal-ności”, to znaczy „pojęcia możliwości, faktyczności i konieczności mają zastosowanie do percypowalnego świata czy też świata przyrody”13. W przekonaniu Collingwooda owe kategorie, tak jak rozumieją je naukowcy, odróżniają jedynie trzy stadia badań. „Kiedy naukowiec opisuje coś jako faktyczność, rozumie to w ten sposób, iż to coś zostało zaobserwowane. Kiedy opisuje to jako konieczność, chodzi mu 0 to, iż odkryte zostały jego związki z innymi rzeczami. Kiedy opi-
Tamże. s. 262.
?? Tamże. s. 27.3.
32