106 [2] Anna Wierzbicka
mówi A. Elementarne rozumienie to po prostu przekład kolejnych słyszanych zdań na własny język myślowy. A więc słuchając, osoba B stenografuje sobie w głowie myślny zapis tekstu, rekonstruuje cały tekst. Ale wnikliwy słuchacz nie ogranicza się do tego. On nie tylko stenografuje — on również komentuje. I w głowie wnikliwego słuchacza powstaje, obok stenogramu, komentarz. Ten komentarz wyglądać może na przykład tak:
Zaczyna mówić ...
Zapowiada, o czym będzie mówić ...
Zastrzega się ...
Przechodzi do właściwego tematu ...
Przypomina ...
Eobi dygresję ...
Podkreśla ...
Powtarza ...
Dorzuca ...
Wylicza ...
Konkluduje ...
Pyta ...
Odpowiada ...
Podsumowuje ...
Czyje to są zdania — mówcy czy słuchacza, nadawcy oczy odbiorcy? Jasne, że słuchacza. Stenografując sobie w głowie odbierany tekst, słuchacz „na tej samej taśmie” (powiedzmy, na jej marginesie) zapisuje zdania od siebie. Zdania o tym, co aktualnie robi mówca. A więc w umyśle słuchacza powstaje tekst dwugłosowy. Nie dialog, ale dwugłos: odtwarzany („rozumiany”) ciąg zdań nadawcy i własny komentarz. Czy jest to jeden spójny tekst? Jasne, że nie. To nie tekst, to dwutekst.
Jest rzeczą oczywistą, że miejscem, gdzie powstaje taki dwutekst, nie musi być koniecznie głowa słuchacza. Innymi słowy, komentatorem tekstu może być sam autor. Wypowiedź o rzeczy może być poprzetykana nitkami wypowiedzi o samej wypowiedzi. W pewnym sensie te nitki mogą zszywać tekst o rzeczy w całość mocno się trzymającą, właśnie bardzo „spójną”. Czasami do tego właśnie służą. Niemniej same nitki metatekstowe są jednak ciałem obcym. To brzmi paradoksalnie, a jednak zdaje się nie ulegać wątpliwości: choć racją bytu dwutekstu zbudowanego z wypowiedzi o rzeczy i wypowiedzi o wypowiedzi może być uwydatnienie związków między zdaniami, między poszczególnymi fragmentami, z natury swojej dwutekst nie może być tekstem spójnym: przy sporządzaniu zapisu semantycznego nie tylko można, ale trzeba rozdzielić oba heterogeniczne komponenty.
Na to, że ukryta dwugłosowość może tkwić w wypowiedzi monolo-gicznej, dawno zwrócił uwagę Bachtin. I choć nie tego typu sytuacje jak te, które nas tu zajmują, miał na myśli, w pełni ważne są i dla naszego problemu jego słowa:
„[...] dialogiczność jest możliwa również w stosunku do własnej wypowiedzi wziętej jako całość, do jej poszczególnych części lub nawet do jednego jej słowa,, jeśli mówiący jakoś dystansuje się wobec nich, mówi zastrzegając się jakby wewnętrznie, ogranicza czy też rozdwaja swoje autorstwo ”ł.
Czy taka dwugłosowość tekstu monologicznego, jaka nas tutaj interesuje, tzn. dwugłosowość „typu meta”, da się pokazać przy pomocy nożyczek? Innymi słowy: czy można w takim dwutekście po prostu „wyciąć” kawałki należącego do głosu „meta””? Czasami można.
W tym rozdziale będę mówić o ...
Potem przejdę do ...
Na zakończenie przedstawię ...
Mówiłem dotychczas o ...
Z kolei, zajmę się ...
Omówię teraz ...
Podsumujmy dotychczasowe rozwiązania ...
Pora sformułować wnioski ...
Aby mówić o .... było konieczne zająć się wpierw ...
Zanim przystąpię do ..., muszę zatrzymać się na chwilę na ...
Dam przykład ...
Inny przykład ...
I jeszcze parę przykładów ...
Można to ująć inaczej ...
Proszę mi pozwolić użyć tu pewnej metafory ...
Chciałbym się teraz skupić na ...
Nie sposób też pominąć ...
Nie mogę nie wspomnieć o ...
Zacznę od ...
Wszystkie te i tym podobne zdania przy sporządzaniu zapisu semantycznego tekstu trzeba by po prostu wyciąć i ich zapis umieścić osobno, „na taśmie z metatekstem”. Oczywiście ten metatekst wiąże się bardzo ściśle z tekstem właściwym. Te dwie taśmy są ze sobą skorelowane. Skądże wiedzielibyśmy, o jakie „teraz” chodzi, o jakie „z kolei”, „to”, o „przykład” czego, gdybyśmy chcieli interpretować taśmę z metatekstem niezależnie od tej drugiej? Jednakże pozostaje faktem, że w przytoczonych przykładach można wskazać całe zdania należące do metatekstu i zdania należące do tekstu właściwego.
Ale popatrzmy na takie sformułowania:
1 M. Bachtin, Woprosy poetiki Dostojewskiego, Moskwa 1963, s. 247.