Rozdział 3
W tym punkcie nic zgadzam się z wywodami autora - sądzę, iż dopiero powstanie UG zadecydowało o kierunku owej rewolucji kulturowej. Będę do tej sprawy wielokrotnie wracać.
Psycholingwiści, zainteresowani funkcją komunikacyjną języka w aspekcie pragmatycznym, którzy na ogół nic wchodzą w jej biologiczne uwarunkowania, analizują warunki sprzyjające rozwojowi kompetencji komunikacyjnej, czyli -jak to określił Dell Hymes (1972) - umiejętności posługiwania się językiem odpowiednio do kontekstu sytuacyjnego i do innych uczestników interakcji komunikacyjnej. Analizy obejmują więc intencjonalne aspekty tej kompetencji (choć często bez powoływania się na pojęcie „teoria umysłu”) takie, jak sposób komunikowania swej intencji przez nadawcę, jak odbiorca ją rozumie i jak na nią reaguje. W związku z tym postulowane są warunki skutecznej komunikacji w postaci różnych maksym (np. maksymy Gricc’a, por. rozdział 10.) oraz bada się sytuacje gwałcące owe maksymy, np. kłamstwo. W analizie tych ostatnich zachowań pomocne są różne dodatkowe wskazówki pozajęzykowc - dlatego w badaniach kompetencji komunikacyjnej kładzie się też nacisk na komunikowanie się niewerbalne (por. rozdział 14.). W tym też sensie uznałam, iż zarówno funkcja cwokująca reakcje odbiorcy w schemacie Buhlera (czy inne jej odpowiedniki), jak i funkcja ekspresywna nadawcy należą do szeroko rozumianej funkcji komunikacyjnej języka.
Ze względu na coraz bardziej skomplikowane formy, jakie przybiera komunikacja za pomocą języka - to jest wyłaniające się z niej rozmaite formy dyskursu -poznanie prawidłowości nimi rządzących staje się wyspecjalizowaną domeną różnych nauk, które wypracowują swoje metody analizy dyskursu (por. rozdział 11.).
Jest rzeczą oczywistą, że ci psycholingwiści, którzy przyjmują mcntalistycz-ne, kognitywistycznc czy gencratywistycznc podejście, będą się raczej koncentrować na kompetencji językowej w formie UG, natomiast ci, którzy określają swoje stanowisko jako pragmatyczne, będą skupiać się na możliwościach komunikacyjnych w funkcjonowaniu językowym ludzi dorosłych czy w przyswajaniu języka przez małe dziecko. Dla pierwszych jednostką analizy jest zdanie, dla dru-
jest gramatyka, dla drugich - zdolność przyjęcia perspektywy innych ludzi. Stanowisko przyjęte w tej książce akcentuje wagę obu tych specyficznych dla języka, biologicznie uwarunkowanych funkcji.
Kompetencja językowa jest niewątpliwie dobrze utrwalonym w psycholing-wistycc pojęciem, prawie od początku funkcjonującym w tej dyscyplinie i w różnych jej działach. Pojęcie kompetencji komunikacyjnej pojawia się później (lata 70. ub. wieku). Kompetencja językowa od początku ma też konotacje z wewnętrz-32 nym wrodzonym mechanizmem pozwalającym na jej rozwój. Kompetencja komu-
nikacyjna (czy pragmatyczna, jak ostatnio bywa nazywana) takich konotacji nic miała wcale. Zakładano, iż jest ona czystym przejawem kultury, w której wypadło nam żyć, rozszerzano wiele jej przejawów na zachowanie niewerbalne (czy raczej nicjęzykowc, gdyż nicwąpliwic obejmuje ona także osoby posługujące się językiem migowym). Z takiego założenia płynie ważna konsekwencja. Jeśli coś jest przejawem kultury, to od tej kultury będzie zależne, a różnić się będzie od innych kultur. Na temat tych różnic mamy bardzo bogatą i dobrze udokumentowaną literaturę. Na temat różnic międzyjęzykowych też napisano wiele, a mimo to chyba nikt nic twierdzi, że uniwersalia językowe nic istnieją. Padają leż, oczywiście, uwagi o uniwcrsaliach kulturowych. Chciałabym jednak pójść innym tropem.
Ten trop prowadzi mnie do często stosowanej charakterystyki kompetencji językowej jako wiedzy utajonej (tacit knowledge). Nic jest to jedyna forma wiedzy, gdyż mamy też do czynienia w odniesieniu do języka z wiedzą jawną, zwaną często wiedzą metajęzykową. Otóż kompetencja językowa jest w tym sensie utajona, iż ojej cechach wnioskujemy na podstawie zachowań językowych (werbalnych lub znaków manualnych) poszczególnych osób - małych dzieci lub dorosłych. Na ogół nic umieją nam one powiedzieć, dlaczego użyte przez nich zdanie jest np. poprawne gramatycznie. Z czasem, ale dotyczy to już osób poddanych specjalnej edukacji, potrafią część takich gramatycznych reguł podać, co stanowi o zasobach ich wiedzy metajęzykowej (czyli jawnej wiedzy o języku). Poprawne zdania w określonym języku wytwarzają automatycznie, a także oceniają poprawność zdań słyszanych na podstawie, jak to się zwykle określa, intuicji, ale tych automatycznie realizowanych procedur nic są świadome.
W badaniach nad pamięcią te same określenia stosuje się do pamięci. Od lat wyróżnia się pamięć proceduralną i pamięć deklaratywną. Ta pierwsza odnosi się do procedur czy też różnych programów, schematów zachowań, jak chodzenie, prowadzenie samochodu, i do wszelkich innych zautomatyzowanych czynności, przy czym takie czynności mogą być zarówno wynikiem początkowo świadomego uczenia się, jak prowadzenie samochodu, lub naturalnego ćwiczenia danej funkcji w kontakcie ze środowiskiem, jak chodzenie i właśnie jak mówienie. Ta druga, czyli pamięć deklaratywna, jest nabywana poprzez świadome uczenie się oraz wykorzystywana następnie dzięki świadomości, choć czasem są trudności z dostępem do niej. Jest to tzw. pamięć semantyczna obejmująca całą naszą wiedzę encyklopedyczną oraz pamięć epizodyczna w dużej mierze o charakterze autobiograficznym. Tradycyjne metody badania pamięci, rozpoznawanie i przypominanie sobie, odnoszą się wyłącznic do pamięci deklaratywnej. Pamięć proceduralną bada się metodami pośrednimi, jak np. torowanie (Jagodzińska, w druku). Okazuje się, że nic ma między obu tymi rodzajami pamięci żadnej korelacji. Pamięć proceduralna nie koreluje też z ilorazem inteligencji, a deklaratywna - tak. W jednym z pierwszych badań nad tymi różnicami (Warrington i Wciskrantz, 1970) okazało się, że osoby cierpiące na amnezję (zaburzenie pamięci deklaratywnej), które badane metodą testów bezpośrednich (rozpoznawania i odtwarzania) nic mogły sobie niczego przypomnieć, potrafiły odtworzyć różne szczegóły swego 33