i
m:
y/ychowanie jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
!^ '%.Skoro wielokrotnie mogliśmy obserwować, jak łatwo intelektu-^ ^ aliści oddawali się służbie różnym dyktaturom, byłoby tylko reli-i ktem feudalnej pychy sądzić, te na propagandę podatne są jedyniej „nieoświecone masy”. Tak Hitler, jak i Stalin mieli zdumiewająco! licznych zwolenników wśród intelektualistów, którzy ich podziwiali': z pełnym entuzjazmem. Zdolność do stawiania oporu otaczającej.', nas rzeczywistości nie zależy głównie od stopnia inteligencji, ale} od dostępu do swego prawdziwego ja. Inteligencja, przeciwnie, po-i] zwala wynajdować rozmaite uzasadnienia dla konieczności koni-} promisu. Wychowawcy z dawna znali i wykorzystywali do swoich^ celów, sens przysłowia, „Mądry głupiemu ustępuje, a głupi się z te-^ go raduje”. Czytamy na przykład w poradniku wychowania H. Griinewalda z r. 18-99: „Nie spotkałem się nigdy z uporem u do--, brze rozwiniętego umysłowo bądź utalentowanego dziecka (por.? K. Rutschky, op. cit., s. 423). Później, jako dorosły, może taki ktoś; wykazywać się niezwykłe ostrym krytycyzmem wobec obcych ideo:-logii — a w latach młodzieńczych nawet wobec poglądów włas-; nych rodziców, bo w tych przypadkach jego władze umysłowe potrafią działać bez przeszkód. Tylko w ramach przynależności do grupy (na przykład wyznawców jakiejś ideologii czy szkoły filozoficznej), która odwzorowuje model jego wczesnodziecięcej sytuacji rodzinnej, taki człowiek będzie okazywał naiwną uległość i całkowity brak krytycyzmu, tracąc dawną przenikliwość. W tragiczny sposób, niezauważalnie, w myśl „czarnej pedagogiki”, wciąż ciąży nad nim dawne uzależnienie od despotycznych rodziców. Wyjaśnia a to na przykład, dlaczego Martin Heidegger, który bez trudu umiał się przeciwstawić tradycyjnej filozofii i porzucił mistrzów swojej młodości, nie potrafił jednak dostrzec brutalności i oczywistych | sprzeczności ideologii hitlerowskiej. Odnosił się do niej z dziecięcą ! fascynacją i z bezkrytycznym oddaniem (por. A. Miller, op. cit., 1979).
Posiadanie własnej woli i własnych przekonań uchodziło za przejawy uporu, który należało wyplenić. Kiedy zobaczymy, jakie . kary za to przewidziano, zrozumiemy, że inteligentne dziecko chciało j ich uniknąć i bez trudu mu się to udawało. Nie wiedziało jednak, jaką cenę przyjdzie mu za to zapłacić.
.Czarna pedagogika” 63
Ojciec otrzymuje swoją władzę od Boga (i od swego własnego ^ojca), nauczyciel znajduje już podatny grunt do wdrażania posłuszeństwa, a przywódcy polityczni zbierają żniwo tego zasiewu.
Najcięższą 2 kar, jakie wymierzamy, jest kara fizyczna, chłosta. Tak jak w domu symbolem ojcowskiej władzy jest rózga, tak w szkole oznaką szkolnej dyscypliny jest kij. Były czasy, kiedy kij stanowił panaceum na wszystkie szkolne wykroczenia, tak jak domowa rózga. Ten sposób „przemawiania do rozumu" jest odwieczny i powszechnie stosowany przez wszystkie narody. Cóż może być bardziej oczywistszego niż reguła: „Kto nie chce słuchać ojca, matki, ten słucha psiej skóry"? Dydaktyczna chłosta jest działaniem, które ma towarzyszyć pouczeniom słownym i wzmacniać ich skuteczność. Najbardziej bezpośrednio i niemal odruchowo taka akcja skupia się na uchu, które przed uderzeniem boleśnie się wykręca, co dobrze jeszcze pamiętamy x własnej młodości. Ma to nieomylnie wskazać na istnienie narządu słuchu i na to, jaki z niego należy robić użytek. Ma to wyraźnie symboliczne znaczenie, tak jak i trzepnięcie po ustach, odnoszące się do narządu mowy, a mające nakłaniać do roztropniejszego się nim posługiwania. Te dwa rodzaje kary cielesnej są najprostsze i najbardziej rozpowszechnione. Także ulubione jeszcze tu i tam szczutki w głowę i szarpanie za włosy mają swoją symboliczną wymowę 1...)
Prawdziwie chrześcijańska pedagogika, która nie postrzega człowieka, jakim powinien być, ale takim, jaki jest, nie może się zasadniczo odżegnać od wszelkiej cielesnej chłosty. Jest ona najwłaściwszą karą za pewne przewinienia: poniża i wstrząsa, wskazuje na konieczność ugięcia się przed wyższym porządkiem i pozwala przy tym poznać całą siłę ojcowskiej miłości [...]. Znakomicie możemy zrozumieć, co powiedział pewien sumienny nauczyciel: „Gdybym miał wypuścić z rąk władzę uciekania się w razie konieczności do kija jako do ostatecznego argumentu, to wolałbym nie być nauczycielem*.
[...] „Ojciec karze syna, a sam czuje zadawane mu razy, surowość jest zasługą, kiedy serce jest miękkie" — pisze poeta Ruckert. Jeśli nauczyciel jest prawdziwie zastępcą ojca w szkole, umie w razie konieczności kochać także za pomocą kija, często miłością czystszą i głębszą niż rodzony ojciec. I choć nazywamy młodociane serce grzesznym, sądzimy, że wolno nam stwierdzić: młode serce w zasadzie pojmuje tę miłość, choć może nie zawsze w danej chwili (Bnzyklopddie.... 1887, cyt. w: K. Rutschky, op. cit., s. 433 i n.)
iuidnie
jako zwalczanie zdrowych instynktów życiowych
^iil1
.. J74J•'*£***«I
•• l--'\:v i
.Ar-7!
65
llpoćżucie owej „miłości” tkwi w „młodym sercu” niekiedy ddf ^Ęrtfcnego wieku. Człowiek pozwala bez sprzeciwu sobą manipulpj weć, gdyż przywykł do tego, że manipuluje się jego „skłonnością* mi", i nie zaznał niczego innego.
Pierwszą t najważniejszą troską wychowawcy winno być, by miaatj budzić i hodować złe skłonności wrogie nakazom wyższej woli (co tak) powszechnie się zdarza), raczej na wszelkie możliwe sposoby zapobie-j
gal ich powstawaniu, a jeśli się pojawią, natychmiast niszczył je w za-' rodku [...) j
0 ile dziecko nie powinno żywić owych złych, niekorzystnych dla) jego pomyślnego ukształtowania skłonności, o tyle powinno mu się; serdecznie i gorliwie na różne sposoby wpajać, przynajmniej w zalążku, wszelkie inne. |
Niech więc wychowawca wpaja dziecku jut od samego zarania;^ wielorakie i trwale upodobania lepszego rodzaju. Niech je często różnymi sposobami pobudza do wesołości, życzliwości, zachwytu, nadziei itp., ale także, choć jedynie z rzadka i na krótko, da mu zaznać opuszczenia, smutku i lęku. Osiągnąć to można już to zaspokojeniem nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim duchowych potrzeb dziecka, już to odmową ich zaspokojenia, już to łączeniem obu tych zachowań. Wychowawca musi to jednak tak przeprowadzić, żeby to miało po2ór zdarzeń naturalnych, nie zaś sterowanych jego wolą. Szczególnie nie należy zdradzać przyczyn przykrych doświadczeń, jeśli się samemu było ich sprawcą (K. Weiller, Versuch eines Lehrgebaudes der Erzie-hungskunde, 1805, cyt. w: K. Rutschky, op. cit., s. 496 i a.)
Sprawca owych manipulacji ma pozostać ukryty, a jego zdemaskowaniu ma zapobiec zastraszanie.
Dobrze wiadomo, jak w tej sprawie ciekawa jest młodzież, szczególnie, kiedy nieco podrośnie, i jakie wybiera sobie często sposoby, by poznać fizyczne odmienności pici. Można być pewnym, że każde nowe odkrycie, jakiego dokonają ci młodzi ludzie, dostarcza tylko nowej strawy dla ich i tak już rozpalonej wyobraźni, a w ten sposób zagraża ich niewinności. Już tylko dlatego byłoby pożądane wyjść im w tej sprawie naprzeciw, a w świetle powyższych rozważań jest to nawet ko-
,Czama pedagogika'
inieczne. Byłoby oczywiście pogwałceniem wstydliwości ujawnianie wła-i..śeiwości jednej płci w obecności drugiej. Ale przecież chłopiec powiją nien wiedzieć, jak jest zbudowane ciało kobiece, a dziewczyna, jak , wygląda ciało mężczyzny, inaczej nie mają o tym odpowiedniego podjęcia, a ich ciekawość będzie wręcz bezgraniczna. Obie płci winny jednak zdobyć tę wiedzę w poważny sposób. Zaspokajają tę ciekawość JT niekiedy ryciny, ale czy przedstawiają one r2ecz całą dokładnie? Czy nie pobudzają jedynie wyobraźni? Czy nie rodzą chęd zobaczenia, jak to jest w naturze? Wszystkie te troski jednak znikają, kiedy się do tego celu posłużyć martwym ludzkim ciałem. Widok zwłok napawa powagą i zmusza do namysłu, i to jest najlepsze nastawienie, jakie powinno mieć dziecko w takiej sytuacji. Jego późniejsze wspomnienia tego widoku dzięki naturalnym skojarzeniem nadadzą powagę jego ( stosunkowi do tych spraw. Obraz, który pozostanie w jego duszy, nie będzie miał uwodzicielskiego czaru wizji zrodzonych w jego wyobraźni czy takich, które powstały w raniej poważnych okolicznościach. Gdyby wszyscy młodzi ludzie mogli czerpać swoją wiedzę o rozmnażaniu się człowieka z wykładów anatomii, sprawa ta nie wymagałaby takich zabiegów. Ale ponieważ tylko bardzo rzadko ma się do tego okazję, można im tej koniecznej wiedzy udzielić także w opisany wyżej sposób. Często przeciet zdarza się okazja do obejrzenia zwłok (J. Oest, 1787, cyt. w: K. Rutschky, op. cit., s. 328 i n.)
Zwalczanie popędu płciowego za pomocą ukazywania trupów służy tu jako uprawniony sposób ochrony „niewinności", zarazem jednak kładzie się w ten sposób podwaliny do przyszłego rozwoju perwersji. Podobną funkcję pełni także systematyczne wzbudzanie wstrętu do własnego ciała:
Najskuteczniej można wpoić wstydliwość, pouczając dziecko, te wszelkie obnażanie się i wszystko, co się z tym łączy, jest nieprzystojne i stanowi obrazę dla kogoś, kto by musiał się temu przyglądać, tak jak byłoby obrazą wymagać od kogoś, komu się za to nie płaci, by miał wynosić czyjś nocnik. Z tego powodu proponowałbym, by co dwa bądź co cztery tygodnie kazać szorować dzieci od stóp do głów starej, brudnej i odrażającej babie, be2 żadnych świadków, przy czym jednak rodzice czy opiekunowie winni czuwać nad tym, by także ta stara kobieta niepotrzebnie się nie zatrzymywała dłużej przy pewnych czę-