rosę by Measure, and by Rule they grew”: miara i reguła pochodziły oczywiście od Boga). Nie zawsze tak być miało.
Sad Bolesława Leśmiana (wiersz opublikowany po raz pierwszy w r. 1902) rozpoczyna się zdaniem:
Rozmajaczył się dzisiaj mój sad czereśniowy.ł)
Dwa słowa w tym wersie zasługują na naszą uwagę. Czasownik rozmajaczył się i zaimek mój. Nie wybieramy ich dowolnie: czasownik powtarza się w tekście wiersza trzykrotnie, zaimek — użyty z rzeczownikem sad — czterokrotnie. Powtórzenia pozwalają nam przypuścić, że słowom tym Leśmian przypisywał szczególne znaczenie. Czasownik rozmajaczył się nie jest — choć tak mogłoby się nam w pierwszej chwili zdawać — neologizmem. Słoumik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego (dalej: SJP) ujmuje znaczenie rozmajaczyć w taką definicję: „zarysować się niewyraźnie, jak majak, układając się w fantastyczne kształty. „Nieco podobna jest druga definicja wyrazu rozmajaczyć się, który SJP określa jako rzadko używany: „ukazać się jako majak, majaki." Nieco podobne wreszcie są także proponowane nam przez SJP definicje czasowników majaczyć i majaczyć się. Majaczyć: „zarysowywać się, ukazywać się niewyraźnie, mgliście." Majaczyć się: „zdawać się, przy-widywać się, ukazywać się we śnie, w gorączce." Wszystkie te słowa — majaczyć, rozmajaczyć, majak — były szczególnie chętnie używane przez poetów Młodej Polski. Większość przykładów, którymi w SJP opatrzone są definicje, pochodzi z wczesnych wierszy Leopolda Staffa. Definicja czasownika rozmajaczyć się poparta jest cytatem ze Stanisława Przybyszewskiego: „Godzina zadumy i tęsknych upojeń, gdy w sercu błędne sny się rozmajaczą." Użyty przez Leśmiana czasownik rozmajaczyć s i ę każe więc nam myśleć o młodopolskim kontekście Sadu,
1 wskazuje, że ów sad, opisany w wierszu, jest niewyraźnym przywidzeniem, kształtem fantastycznym i mglistym majakiem. Jest — jedna z definicji rzeczownika majak w SJP brzmi: „widziadło, widmo, przywidzenie, urojenie, złuda" — widziadlany i widmowy, a może nawet urojony. Jest więc tworem złudnym, tworem poety. Czy jednak rzeczywiście tworem poety? Sad rozmajaczył się, czyli — przypomnijmy definicję SJP: „ukazać się jako majak” — ukazał się, powstał sam z siebie. Cytowaliśmy Drydena:
Who twining Leaves with such Proportion drew.
W owym francuskim ogrodzie liście były wywodzone z gałązek przez boskiego ogrodnika. Czereśniowy sad Leśmiana rozmajaczył się i zaistniał niepewnie (bo jako widziadło, widmo) — tyle dowiadujemy się z pierwszego wersu — sam przez siebie. Czytając tekst wiersza będziemy jednak musieli skorygować nasz pierwszy wniosek. Wersy 15—16 Sadu brzmią bowiem tak:
Z czereśni pod przymusem niewiadomych mocy
Tryska światło czerwone ku głębin ozdobie.
Zamysł poet\ musi pozostać nienaruszony. Ponieważ moce zostały określone jako niewiadome, nie mamy zapewme prawa czynić ich wiadomymi I nie mamy prawa pytać o ich imiona. Być może,
ł Bolesław Leśmian. Poezje, opracował Jacek Trznadel, Warszawa 1965, Ł ł*—*5. Wszystkie cytaty z wierszy Leśmiana podaję za tym wydaniem.
moce te były niewiadome, czyli nieznane, samemu Leśmianowi. Być może, Leśmian użył epitetu niewiadome, by tajemnicze i niepewne istnienie sadu uczynić dla nas jeszcze bardziej tajemniczym. Możemy więc tylko stwierdzić, że przyczyny istnienia czereśniowego sadu są wysoce — i miały być zapewne w zamyśle autora — niejasne. Zaistniał sam z siebie, istnieje on równocześnie za sprawą niewiadomych mocy. A zaistniały na skutek działania niewiadomych mocy. istnieje także za sprawą piszącego. Jest bowiem jego — poety Bolesława Leśmiana lub może po prostu: poety — własnością. Jest — powróćmy do wersu pierwszego — mój. Mój, a nie boży. Mój, a nie we władaniu niewiadomych mocy. Działanie niewiadomych mocy zapisane jest w wersach 15—16. Ale już wers następny natychmiast przypomina, że sad należy do poety:
I sad mój w purpurowym tonie oświetleniu.
W owym należącym do poety sadzie jest jednak jeszcze — poza poetą — ktoś inny. Ktoś nazywany nie imionami, lecz tylko zaimkami, a przeto ktoś, o kim dowiadujemy się bardzo mało. Wers 11—12:
Czuję czyjeś spojrzenie na mym czole bladem:
Jest ktoś w sadzie, co patrzy i co ma swe trwanie.
Po raz drugi ten nie nazwany z imienia ktoś (prawdziwy właściciel sadu? czy tylko świadek tego, co w sadzie się rozgrywa?) pojawia się — a właściwie nie tyle pojawia się, ile jest przez narratora przeczuwany — w ostatniej strofie wiersza:
Ale ja czuję ciągle czyjś wzrok przez otchłanie
I słyszę wciąż śmiech cichy, szyderczo-żałobny.
Jest ktoś w sadzie, co patrzy i co ma swe trwanie.
Ktoś, kto drwi z moich dziewek... ktoś do mnie podobny!...
Ktoś, czyjś wzrok, czyjeś spojrzenia. Kim jest ten, co patrzy przez otchłanie i śmieje się szyderczo-żałobnie? Na pytanie to możemy udzielić odpowiedzi. By nie była to jednak odpowiedź wbrew intencjom autora (który, podobnie jak poprzez epitet niewiadome, i poprzez zaimki ktoś, czyjś, czyjeś gwarantował sobie tajemniczość i wieloznaczność tekstu), nie powinna ona być ani ostateczna, ani jednoznaczna. Jak zobaczymy, odpowiedź ta, na nasze szczęście, jednoznaczna być nie może. Zbierzmy to. czego dowiadujemy się o owym przebywającym w sadzie nieznajomym. Ma on. przypomnijmy wers 12, „swe trwanie". Sprawa jest istotna, bo po raz drugi przypomina nam o tym Leśmian w strofie ostatniej. Swe, a więc niezależne od istnienia narratora i niezależne od istnienia sadu. Nie jest więc. jak drzewa i owoce w sadzie, widziadłem, urojeniem, złudą. Ale nie jest też trwałym bytem fizycznym: jest bowiem w sadzie, a jednocześnie patrzy przez otchłanie. Śmiejąc się szyderczo-żałobnie, ocenia to, co dzieje się w czereśniowym sadzie. I jest — tym zwrotem kończy się wiersz — „do mnie podobny". W Księdze Rodzaju czytamy: „Potem rzekł Bóg: -Uczyńmy człowieka na obraz nasz. jako podobieństwo nasze. Niech panują [ludzie] nad istotami morskimi i skrzydlatymi istotami powietrznymi, bydłem. wszystkimi dzikimi zwierzętami oraz nad wszelkim ziemio-płazem.- I stwTorzył Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży