SŁOŃ WŚRÓD porcelany __
dane do użytku ogólnego dopóty, dopóki nie zostanie wyczerpana z nich cała masa ich możliwości®. Tak mówi pionier Tak wyobraża sobie przebieg nowej epoki literackiej? Ktoś coś wymyślił, a inni na tym pasożytują? Oto mimowolne jego wyznanie.
Główna różnica między mną a p. Sternem polega na tym: on uważa dopiero za ramy do zasług to, co ja uważam już za zasłu-g ę. Nie zataję tu pewnej okoliczności, która jest korzystną dla p. Sterna. Oto gdy chodzi o powstawanie sżkół. kierunków, sposobów artystycznych (a nie dzieł i pomysłów konkretnych), otwarte jest pole także dla i527 twórczości kombinacyjnej, formalnej1. (Dotychczas zastanawiali się nad tym tylko muzycy). Np. swego czasu chciałem pisać nowele w formie scenariusza filmowego, tymczasem zrobił to już Jul es Romains — gdybym je teraz pisał, wyglądałoby to słusznie na plagiat, wykupno musiałoby być potężne. Sam pomysł formalny był dość bliski, poniekąd mechaniczny (ramowy) — ale moim zdaniem i on powinien być uszanowany jako pomysł. Oczywiście czas i tu odgrywa rolę. Gdy taka forma
przez częste plagiatowanie jej spospolituje się, jak forma dramatu, sonetu itd., wtenczas skrupuły odpadną.
W podejrzeniach o plagiat między autorami współczesnymi jestem zwolennikiem ścisłego śledztwa, z aparatem świadków, listów, pamiętników, z rachunkiem prawdopodobieństwa itd. Lub czy może kto zna inny sposób? Gdy Żuławskiemu zarzucano plagiat z Wellsa (Morloki — naradek księżycowy), obronił się tym, że Wellsa Podróży w czasie nie czytał2. Zwykle wierzę autorom w takich wypadkach — wychodzą też wtedy na jaw ciekawe kombinacje twórcze. Ostateczną instancją może tu być tylko własne sumienie autora.
Lecz są także inne plagiaty, przy których nie ma poszkodowanego, i o te właśnie tutaj najbardziej mi chodzi. Wiadomo, że bez skojarzeń z twórczością poprzedników żadna twórczość nowa obejść się nie może — pogłos jest podstawą wrażeń estetycznych. Więc jeżeli mówię o plagiacie, mam na myśli specyficznie jadowity procent niemo-ralności duchowej, zawarty w pewnych 2 3
P.p. To samo tyczy się także surowych tematów. Takich fal chwilowych (koniunktur) pojawia się w literaturze mnóstwo. Kilka lat temu np. z powodu wspólnej książki o zwierzętach, wydanej przez Nałkowską i Wielopolską, posypały się nowele ze świata zwierzęcego. Największą falę wytworzył Grabiński dając wzór nowel niesamowitych, zwłaszcza kolejowych. Naliczyłem około 7 i przesłałem autorowi, — A run na powieści wojenne, na powieści biograficzne, a powódź reportaży... Zresztą zobacz uwagi w Programofobii o wartości literackiej samych pomysłów i tematów.
2 Przypisek późniejszy. Niedawno bronił się w ten sam sposób F. Goetel jako autor powieści Z dnia na dzień, której
noty w ramowy przypomina Fałszerzy A. Gide’a. Z własnej praktyki znam dwa takie przypadki. — Wierzę też, iż pewne tematy (fabuły), jako wynik szczególnych zainteresowań człowieka, zostały wymyślone po kilka, a nawet po kilkanaście razy na nowo. Np. taki temat, że artysta (poeta czy malarz) nieznany udaje, że umarł czy że popełnił samobójstwo, a wtedy dopiero zdobywa sławę u krytyki i publiczności — po c/.ym wraca i robi sąd. Zemsta nad krytyką jest marzeniem wielu autorów.