374 //. Romantyczne głębie i prmhnn,
szczepić się nie dało, więc i dokonania literackiego być nie mogło. Krytyk dostrzegał ogromny przedział między Zamkiem kaniowskim a Sobótką, widoczny dlań nade wszystko wspo-sobie i stopniu zżycia się z ludem i jego okolicą.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że podobnymi kryteriami socjologicznymi i psychologicznymi kierował się później Tetmajer, posługujący się zresztą terminem „szkoła Tatr" i mający ; ją za ,jedyną (dziś) geograficzną szkołę w kraju” (pisane to i było w roku 1906). Przypomnijmy, że podział literatury wedle szkół geograficznych został opracowany właśnie przez roman-1 tyzm. „Prawdopodobnie zdziwiłaby się - dowodził Tetmajer-1 «szkoła ukraińska»: Goszczyński, Zaleski, Malczewski,gdyby I im powiedziano, że dla czego innego opiewali Ukrainę, a nie 1 dla tego tak prostego na pozór zdarzenia, że się na Ukrainie j porodzili.” Więc z tego punktu widzenia musi być nazwany I „dziwnym zdarzeniem” fakt, że „człowiek z dolin, Ukrainiec, i «Lach», mówiąc po góralsku, jest pierwszym poetą Tatr”. Ale 1 też Tetmajer, przyznając Goszczyńskiemu bezcenne zasługi i dla poezji tatrzańskiej, dla niego samego („z jego Sobótki na-1 rodziła się we mnie chęć do pisania wierszy: Sobótka otwarła! mi na góry jakiś inny wzrok”), miał mu do zarzucenia, że on, 1 romantyk, nie potrafił przeniknąć wszystkich tajemnic gór-skich, że „nie umiał - niestety i ku nieodżałowanej szkodzie-J przedstawić dawnego górala”. Tetmajer uważał nawet za ] „grzech śmiertelny talentu Goszczyńskiego”, że potrafił napi j sać tylko Strasznego Strzelca, tylko Sobótkę, tylko Dzienniki podróży do Tatrów, a „całe skarby zmarnował, całe skarby miał j u nóg swoich!” Bo „mógł się stać Homerem Tatr” (zauważmy! jednak, że Grabowski przyznał Goszczyńskiemu tytuł Home-J ra Ukrainy), „powinien był zostawić nam je takie, jakich jui] nikt po nim nie widział, i wyśpiewać o nich to, czego już nikt' wyśpiewać nie potrafi”. Powinien był stworzyć epikę tatrzańł ską na podstawie tego, co jeszcze zdołał zobaczyć w całej potę? dze życia pierwotnego na własne oczy, a co potem „zostało tył-' ko w podaniu i w mniejszej lub większej parodii”.1 Oczywfc ście, Tetmajer wierzył w rzeczywiste istnienie legendarnych homeryckich baców w czasach Goszczyńskiego i miał pretenj
Kozacy t górale
sje o to, prawdę mówiąc, że poeta romantyczny nie stworzył modernistycznej Legendy Tatr. Ale właśnie na warunkach ro-mantyczno-regionalnej teorii poezji nie bardzo byłoby to jednak możliwe.
Toteż inni badacze, podejmujący interesujący nas problem, ale oddaleni od romantycznej poetyki, nie posługiwali się już rozumowaniami i argumentami z arsenału Siemieńsłdego i Tetmajera. Tak na przykład Zygmunt Wasilewski uważał, że powodem porzucenia Kościeliska stała się publikacja Sobótki.
Dając tę część do druku oddzielnie, [poeta] musiał z niej wykonać całość jako tako zamkniętą w sobie, pragnął przy tym stworzyć rzecz popisową i w rezultacie zrobił to, co się może przytrafić literatowi niezupełnie wytrawnemu: tak zrabował dla Sobótki materiał zebrany na Kościelisko, że później nie miał już z czego reszty wykonać.2
Dowody swoje zaczerpnął zatem Wasilewski z psychologii twórczości i techniki tworzenia, tezę jego jednak obalił ze szczętem Pigoń, energicznie sumując wypad polemiczny:
Jednym słowem, widać, że poeta dla przerobienia Sobótki nie kłusował w treści wśród poszczególnych pomysłów dalszego ciągu poematu i że o braku materiału na wykonanie całości nie może być mowy. - Było go raczej za dużo.3
Wypadnie się zgodzić z sądem Pigonia; zaznaczmy jednak od razu, że materiału było nie tylko za dużo, ale też nie dawały się usunąć zeń wyraźnie odnotowane przez Goszczyńskiego sprzeczności (co badacz zauważył, lecz zbagatelizował).
Pigoń postawił swoją tezę dotyczącą niewykończenia Kościeliska, została ona powszechnie przyjęta, nikt zresztą po Pigoniu nie poświęcił tyle uwagi Goszczyńskiemu. Badacz miał tutaj świetny materiał do pokazowego przedstawienia ulubionej swojej metody: przez cały jego dorobek aż do ostatnich prac przewija się termin „rekonstrukcja genetyczna”. Jest to sięganie „do źródeł”, „badanie kolei pomysłów”, śledzenie
K. Tetmajer, Notatki literackie, Warszawa 1916, s. 3-6,25.
Z. Wasilewski w „Kurierze Warszawskim”, nr 296 z dnia 26 paź-ziernika 1900, cyt.za S. Pigoniem, Uwagi o genezie i zakroju „Kościeli-**# S. Goszczyńskiego, s. 40.
Tamże.