390 |//. Romantyczne głębie i pneskotm fl
nale puszczyki, też piekielne stworzonka, które słuchają so-11 bie, „co kto gada’* (wedle ludowej pieśni). 11
Ale w końcu jest jeden Nebaba i jego czyny prowadzą go 11 „po zasłużoną jego dzieł nagrodę”: na pal. Nebaba jest winny 11 i „winny”. Wina tragiczna to istota tąjemnicy „antropologii I tragicznej” bądź „teologii tragicznej”, dowodzi J. M. Domenach. 11 ,JLa Fałaliłe c'est le triomphe du Langage”, to właśnie Słowo 11 zgubiło Nebabę.
Najgłębszy rdzeń tragizmu nie tylko zależy od stówa, ale tkwi I jakby w materii słowa. Człowiek zaplątuje się sam w sieć własnych I słów (Ja ci pokażę”), niejako poddąje się niewoli słowa. Z nakazał słowa wyrasta - pośrednio - konieczność. „Namiętność, zafascyno-* wana słowami, które sama ukuła, przemienia się w konieczność’Tak 1
* • m m . • OQ
zamyka się circulus uitiosus.
W tym właśnie błędnym kole Nebaba zaklina się na piekło* i pieczętuje klątwę pocałunkiem. Słowo i gest zamykają pie-fl kielny krąg jego przeznaczeń na zawsze.
W końcu przecież to człowiek sam wypowiada fatalne sio* wo. W Dzienniku podróży do Tatrów dość nieoczekiwani® w tym miejscu wywodów Goszczyński orzeka:
Los człowieka jest dziełem człowieka, jest koleją, w którą czlo- | wiek wchodzi własną wolą, jest skutkiem jego woli, mniej lub więcej 1 dalszym, niekiedy bardzo dalekim, ale zawsze skutkiem, jest fatel* zmem, a wtedy Bóg tylko miłosierny łagodzi go, zamienia zły nado-1 bry (6-7).
Zawsze skutkiem własnej ludzkiej woli, chociaż niekiedy barl dzo dalekim. Ale w świecie Zamku kaniowskiego Bóg nie lagofl dzil, nie mógł łagodzić fatalizmu, gdyż panowało tam wszed* władne zło. W decydujących punktach poematu wyłania się jcdj nolita konsekwencja postaci Nebaby: „człowieka losu*®
28 Por. J.M. Domenach, Le retour du tragiąue, Paris 1967. Tu pod* według streszczenia I. Sławińskiej (Tragizm - czy „smród nittafię/M ny“* Sporu o tragedię ciąg dalszy, „Dialog” 1971, nr 6, s. 104).
O Nebabie jako „człowieku losu" obszernie traktuje R. Pmhył#' we wspomnianej rozprawie.
Kotaey i górale
^-——-—-____391
pjddan^o jego irbnicznej podchwytliwośd, i razem „cztowie-ka zemsty , dochodzącego własnej krzywdy.
Dziennik wskazuje nie tylko na zmianę pojęcia losu- w stosunku do Zamku kaniowskiego. Również i zemsta pojawia się tutaj w innej optyce - być może zresztą charakterystyczny fragment o ludzie tarnowskim został napisany już po roku 1846. W tym ludzie - dowodzi Goszczyński - miłość chrześcijańska przytłoczona została naukami nienawiści wpajanymi głównie przez administrację austriacką.
Lada spór wywołuje zemstę [...] ale jest-że to w szlachetnym charakterze naszego ludu? Nie jest-że to głębokim jego upadkiem? Nie lubię słuchać ich śpiewów; bo pod tym względem strona ta przypomina mi Ukrainę (20).
Jakkolwiek nadzwyczaj prawdopodobne jest późne pochodzenie tego komentarza, to jednak już w Kościelisku Goszczyński odrzucił dla Janosza motywację, która stanowiła spoiwo czynów Nebaby. Odrzucił - i to nawet wbrew własnej wiedzy. Bo w tymże Dzienniku notował:
Góral zagrożony, raniony, napastowany ze strony tego uczucia lin-stynktu niepodległości 1 stąje się strasznym wrogiem. Niezdolny do otwartęj walki uzbrąja się zemstą, uzbraja się we wszelki oręż, jaki tylko może dostarczyć zemsta najzaciętsza i najskrytsza. Smutne tego przykłady nie są rzadkie, a mianowicie na polu stosunków z dziedzicami (110),
Stosunki między góralami a szlachtą określał jako „trwały stan skrytej wojny”. Zemsta więc między góralami była równie rczpowszecłmiona jak między Kozakami: sam Goszczyński ujaw-óa ją, jako swoistą i powszechną postać walki klasowej. Oczywiście Kościelisko omija tę niewygodną okoliczność. Wprawdzie we wspomnianym memoriale do Centralizacji TDP Goszczyński tował górali ludem „strasznym w wojnie, prowadzonej w jego Dolicach’*, a w Dzienniku przedstawiał góralskie „przywiązali* do rodzinnej ziemi” jako jeden z nąjpiękniejszych rysów charteru ludu tych okolic, ale nie była to jeszcze bynajmniej ta świadomość patriotyczna, którą poeta wraz z innymi demokraci chciałby dopiero wnieść do ludu, „wlać” weń, wykorzy-ie oczywiście wymienione jego cechy, a przede wszystkim tu poczucie więzi plemiennej, wspólnoty ziomkowskiej.