^___ //• Romantyctnc głębie i />rttsiuwet I
wi« z nów uwidocznienie pewnej ciągłości problemowej, której I świadomość towarzyszyć musi nieustannie badaczowi twór. I czości Goszczyńskiego.
Dla przedsięwziętej paraleli dwóch utworów konieczne jat I zarysowanie pewnego układu wyjściowego: musimy się dowie. I dzieć, co Goszczyński sądził sam o sobie i co inni o nim sądzili I jako o poecie, typie poety. Co wyłaniało się ze świadomości I ówczesną) jako jego osobliwość twórcza. Otóż Goszczyński mid I się przez całe życie za poetę ludu i wielce troszczy! się o to, I żeby tego statusu nie utracić.
Zawsze ja, dzięki Dogu - pisał wprawdzie już po tzw. przełomie mistycznym (1843), ale nie odbiegając znów tak bardzo od tego, cod początku mniemał - wysoko coniłem tę dziecinną prostotę, tę nie I winność wewnętrzną ludu. Straciłem wiele, bardzo wiole na drodte I obecnej cywilizacji, ale dotąd jeszcze przechował się we mnie ten w1 stynkt pierwotnej prostoty ludu, ta struna jogo sumienia, to zaps- j miętanio owej niewinności, owego dzieciństwo uczuć wewnętrznych, J przez które każdy człowiek przechodzi, co w życiu późniejszym pun- j cza tak niebacznie, co tak niedbale strzeże przeciwko duchowi Me I ta, co tak łatwo dozwala sobie wydrzeć, a przynajmniej zasypać pd*I niąjszemu życiu, późniejszemu zepsuciu, któro nazywa postępem,] udoskonaleniem się... (161).
I długo jeszcze na ten temat w podobnie moralistycznynu sposobie. Ale tego już wystarczy, żeby pojąć, że dla Goszczytój skiego lud to nasze dzieciństwo, nasza niewinność, nasza pier-j wotność, któręj strzec należy nade wszystko. O to właśnie poeta usilnie się starał.
Dlatego też najbardziej lubił się wcielać w śpiewaka ludu, w lirnika z torbanem i trudnić się przekazywaniem głosu ludu, śpiewu ludu, mowy ludu. Poemat cały stawał się wówczassini* ną ludowego instrumentu. Tak w Zamku kaniowskim
Gdy duch mój zwiedzał dnioprowo pobrzeżo 1 na Kaniowa odpoczął rudorzo (...)
A błądząc długo śród skostniałych czaszek,
Odgrzebał torbun między gruzem zgliszcza I jedną strunę z całego torbana.
Ani lot, ani pogody koląjo
Nie mogły przyćmić złotego j«»j blasku;
A wiatr, kochanek, % pobliskiego Ińsku Co noc z niq dawno odśpiewywał dzieje.
I jam polubił chrypliwc jqj tony,
II joj dźwiękami /. czasom oswojony,
Gdym nieraz badał pilnie i ciekawie 0 całej zamku kaniowskiego sprawie,
W końcu rozwikłać mogłem tajemnicę...
(111,998-999,1014-1025)
Tajemnicę zamku kaniowskiego zna i wypowie tylko stru-no i ukraińskiego torbana. Podobnie jak zawieszona na galę* tidrzewa nad źródłem „arfa północna”, „arfa bardów", „arfa wieszczów i minstreli”, „arfa czarownych pieśni" z Dziewicy t jeziora Waltera Scotta. W ten sposób Goszczyński odżegny* wal się od przeprowadzanej przez bezstronnego obserwatora weryfikacji prawdy jakiegoś historycznego podania; dla niego maczy coś, co wyjaśnia i tłumaczy, jedynie poetycka ewokaęja ludowąj prawdy - takiąj samej jak prawda natury - o prze* szlości, o miejscu, o ludziach. Taką też perspektywę nadąje całej narracji Zamku kaniowskiego.
Podobną postawę powiela Goszczyński w nowych okolicznościach. Dziennik podróży do Tatrów poprzedza wyznanie zatytułowane; „Dla czytających to dzielo.”Bardzo dokładnie została tu określona pozycja osobliwego podróżnika i opowiadacza:
Czytelnik nie znąjdzie w tym dziełku skarbów umiejętności albo nauki, autor puścił się s małym zapasem wiedzy, z mniejszym jeszcze naukowości, a boz żadnej książki, nawet bez barometru. Nic robił on tąj podróży ani jako geolog, ani jako geograf, ani jako archeolog; puścił się obycząjem żebrzących śpiewaków swojej krainy, i lirą twojego ducha, z nią tylko; do niej nastroił swój rozum, swoje zmysły, wszystkie swoje władze i to tylko zachował, czym mu ten instrument » .grul potrącony od ziemi, którą przeszedł, i od jej ducha (3-4).
Nawet bet barometru, ale za to z lirą! Z lirą swojego du-‘Ha. do którąj dostroił rozum i zmysły. Trudno o bardziej wy-’ mto wypowiedzenie romantycznego przekonania zarówno wyższości serca i ducha nad rozumem i nauką, jak i o tym, ,łpoela nastrąja instrument poezji na ton ziemi i łudu, wy-• jchąje i przekazuje to, co zasłyszał; to, czym lira zagrała. '* :-M rao*® stać 8*ę tutąj czymś równie oderwanym od poety, ' instrument grąjąęy na wietrze, jak melodia wygrana przez